Kosmetyki były jedną z 15 branż, które Ministerstwo Gospodarki wybrało do reprezentowania polskiej gospodarki za granicą w latach 2012-2015. Dla każdej z nich stworzono szczegółowy program promocji, wybrano priorytetowe rynki i operatora (dla branży kosmetycznej SPC House of Media). Polscy eksporterzy mieli pokazać siłę polskiej gospodarki, prezentując się wspólnie na branżowych imprezach, np. w formie Polskiego Pawilonu Narodowego. Otrzymywali dofinansowanie do 75 proc. poniesionych kosztów. Przekazano im ponad 145 mln zł.
Made in Poland stało się faktem
Branża kosmetyczna wykorzystała znakomicie swoją szansę. – Branżowy program promocji branży przemysłu kosmetycznego był jednym z najlepiej realizowanych spośród 15 programów – mówi Agnieszka Buła-Kopańska, dyrektor Departamentu Instrumentów Wsparcia w Ministerstwie Gospodarki odpowiedzialnego za programy. – Warte podkreślenia jest duże zainteresowanie branży zaproponowanymi działaniami, które znalazło odzwierciedlenie w licznym uczestnictwie w imprezach targowo-wystawienniczych, misjach gospodarczych czy szkoleniach. Dzięki spójności i skonsolidowaniu branży oraz niezwykle sprawnej i efektywnej działalności realizatora programu udało się uzyskać wymierny efekt skali w zakresie promocji polskich marek oraz renomy i potencjału polskiego przemysłu kosmetycznego – dodaje.
W podobnym tonie wypowiadają się uczestnicy programu. – Nasza firma od wielu lat jest czynnym orędownikiem promowania polskiej branży kosmetycznej. Pierwszą edycję programu branżowego uważamy za ważny krok na drodze budowania rozpoznawalności i pozytywnego wizerunku polskich kosmetyków na świecie, a tym samym na drodze rozwoju eksportu tych produktów – mówi Wiktoria Brzozowska, dyrektor marketingu rynków międzynarodowych w Laboratorium Kosmetycznym Dr Irena Eris. Katarzyna Olędzka, kierownik marketingu w Verona Products Professional, uważa pierwszą edycję programu za bardzo udaną. – Umocniliśmy pozycję na rynkach eksportowych, nawiązaliśmy wiele kontaktów biznesowych oraz zaprezentowaliśmy siłę branży. Ogromną korzyścią jest również zjednoczenie się polskich producentów. Nie są już dla siebie wyłącznie konkurencją, ale są firmami, które produkują kosmetyki pod jednym, wspólnym „logotypem” – made in Poland – podkreśla Katarzyna Olędzka.
Firma Eveline Cosmetics eksportuje kosmetyki do ponad 90 krajów świata. W ciągu ostatnich lat jej produkty dotarły m.in. do Algierii, Gabonu, Kenii, Kongo, Nepalu, Rumuni, Jemenu. – Prestiżowy program promocji polskiej branży kosmetycznej na rynkach zagranicznych, którego celem było wykreowanie nowych, polskich silnych marek, na pewno przyczynił się do wzmocnienia rozpoznawalności polskiej marki na świecie, dzięki organizacji szeregu imprez wspomagających eksport, takich jak targi, misje gospodarcze czy szkolenia – podsumowuje Karina Kozerska, dyrektor marketingu Eveline Cosmetics.
Dwucyfrowe wzrosty
Polska jest już 6. eksporterem kosmetyków w Europie, zaraz po światowych liderach tej branży, takich jak Francja czy Włochy. Według danych GUS eksport kosmetyków w 2014 roku był lepszy w stosunku do 2013 roku o 5 proc. i przekroczył poziom 9,3 mld zł (niecałe 9 mld zł w 2013). To kontynuacja trendu – po okresie boomu eksportowego po wejściu Polski do UE, kiedy wskaźniki rosły o 25 proc. rocznie, od kilku lat wzrost eksportu utrzymuje się na stabilnym poziomie 5 proc. rocznie. Między innymi z tego powodu Ministerstwo Gospodarki wybrało branżę kosmetyczną do kluczowej piętnastki.
Większość sprzedawanych za granicę kosmetyków jest produkowanych w fabrykach globalnych koncernów zlokalizowanych w Polsce (80-90 proc. ich produkcji trafia na eksport). Udział eksportu w sprzedaży polskich firm jednak nieustannie rośnie – obecnie wynosi średnio 10-20 proc. Program promocji branży kosmetycznej skierowany był właśnie do nich, a ostatnie lata okazały się bardzo dobrym okresem dla wielu polskich producentów. Nie tylko zwiększali obroty i zyski z eksportu, ale także podbijali nowe rynki. – W stosunku do 2012 roku zwiększyliśmy sprzedaż eksportową o 30 proc. Gdyby nie kryzys na rynkach wschodnich, ogólny wynik byłby znacznie lepszy – W Europie Zachodniej czy na Bliskim Wschodzie podwoiliśmy sprzedaż – mówi Marcin Karkocha, dyrektor ds. eksportu w Delia Cosmetics. Firma przez ostatnie 2 lata weszła na 18 nowych rynków. Eksportuje obecnie do 63 państw, ale chce, żeby do końca 2015 roku krajów, w których można kupić jej produkty, było 70. W Laboratorium Kosmetycznym Floslek w latach 2012‑2014 eksport zwiększył się o 450 proc. – Zaczęliśmy w tym czasie sprzedawać na 22 nowych rynkach – mówi Beata Jastrzębska, dyrektor ds. rozwoju eksportu.
Przedsiębiorcy przyznają, że te sukcesy po części zawdzięczają rządowemu programowi promocji. Łukasz Rychlicki, prezes poznańskiej firmy Alba Thyment, stwierdza: – Eksport stanowi obecnie około 20 proc. całkowitej sprzedaży Alby, przed trzema laty było to 3 proc. Zyski ze sprzedaży na rynki zagraniczne w ostatnich latach wzrosły kilkakrotnie. Rozmach, do którego na początku podchodziliśmy nieco sceptycznie, okazał się zaletą programu. Rzeczywiście, dynamika działań wymaga zaangażowania w projekt całego zespołu, ale spodziewam się, że pozytywne efekty włożonej pracy będzie można odczuwać jeszcze wiele lat po oficjalnym zakończeniu programu. Należy też pamiętać o tym, że jeśli chcemy budować biznes globalny, to nie da się tego zrobić z dnia na dzień.
Alba Thyment nie jest wyjątkiem. Według danych pochodzących z ewaluacji programu, przeprowadzonej przez SPC House of Media, aż 39 proc. firm zadeklarowało, że ich eksport zwiększył się w czasie trwania programu o ponad 50 proc., natomiast 29 proc. wprowadziło swoje produkty na więcej niż 9 nowych rynków, a kolejne 33 proc. – na 4-8 rynków. Polska zaczęła być odbierana jako producent dobrych kosmetyków, a polscy producenci jako rzetelni partnerzy, za którymi stoi silna branża. – Wkład programu w budowanie pozytywnego wizerunku kosmetyków „made in Poland” jest istotny. Polskie marki stają się nie tylko coraz bardziej rozpoznawalne, ale zyskują także lojalnych klientów na całym świecie – mówi Marek Chotkowski, dyrektor ds. eksportu w Oceanic. – Cieszą nas oczywiście także własne sukcesy: sprzedaż eksportowa w naszej firmie sukcesywnie rośnie, osiągamy dwucyfrowe wzrosty w skali roku. Weszliśmy na nowe rynki w krajach arabskich i na Dalekim Wschodzie. Program promocji przyczynił się do nawiązania wielu cennych kontaktów z klientami z całego świata. Część z nich przełożyła się na konkretną sprzedaż – dodaje Marek Chotkowski. – Nastąpił wzrost rozpoznawalności polskiej branży kosmetycznej, a jej wizerunek jest coraz bardziej pozytywny. Przekłada się to korzystnie na poszczególnych producentów i ich marki – potwierdza również Wiktoria Brzozowska z firmy Eris.
Wyzwanie na Wschodzie
Polskie kosmetyki są wysyłane do 130 krajów świata, jednak ich najważniejszym odbiorcą pozostaje Rosja, która kupuje aż 13 proc. eksportowanych produktów. W pierwszej piątce odbiorców znajduje się też Ukraina. Kryzys na Wschodzie to jedno z największych wyzwań, z jakimi musieli się zmierzyć rodzimi producenci w ostatnich latach. Program pozwolił im zdobyć nowe rynki zbytu, zanim odczuli z pełną siłą skutki kryzysu. Był bowiem realizowany zarówno na tradycyjnych rynkach (Rosja, Ukraina, Niemcy, Włochy), jak i na nowych, uznanych za najbardziej obiecujące: w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Stanach Zjednoczonych, Chinach, Brazylii czy Turcji. – Wydarzenia z 2014 roku i kryzys walutowy ograniczyły znacząco dynamikę sprzedaży na wszystkich rynkach wschodnich. Do 2012 roku były to największe rynki eksportowe naszej firmy. Jednak to, że sprzedaż na rynku rosyjskim i ukraińskim była gorsza, zostało zniwelowane zyskami z nowych rynków, na które weszliśmy w ostatnim czasie – mówi Marcin Karkocha.
Norbert Wsół, specjalista ds. eksportu w Blux Cosmetics, dodaje: – Szacujemy, że spadki obrotów z eksportu do Rosji sięgną 35 proc., a na Ukrainie około 20 proc. Szukamy jednak nowych partnerów na Ukrainie, co w przyszłości powinno odbudować naszą pozycję na tym rynku. Adrian Winiarz, menedżer eksportu w Bielenda Kosmetyki Naturalne, zauważa: – Odczuwamy to, że jest kryzys na Wschodzie. Na niestabilną sytuację polityczną nakłada się dewaluacja walut, co skutkuje niższą konkurencyjnością naszych produktów w Rosji i na Ukrainie. Praca w krajach tego regionu jest związana z ryzykiem. Dlatego też ograniczamy naszą działalność w tych krajach. W podobnym tonie wypowiada się Marek Chotkowski z firmy Oceanic: – Sytuacja za wschodnią granicą istotnie wpływa na spadek sprzedaży naszych produktów również w krajach powiązanych z Rosją. Teraz wzmacniamy pozycję na pozostałych strategicznych rynkach oraz intensyfikujemy działania w krajach, które dotychczas traktowaliśmy jako potencjalne – mówi.
Polscy producenci widzą szczególny potencjał w regionie Bliskiego Wschodu oraz Azji. Polskie kosmetyki są tam uważane za produkty wysokiej jakości, zgodne z wszelkimi normami Unii Europejskiej, lecz w atrakcyjnych cenach, korzystniejszych od oferowanych przez unijnych konkurentów.
Z danych GUS dotyczących eksportu w 2014 roku wynika, że sprzedaż kosmetyków do Rosji utrzymała się na poziomie 1,2 mld zł – takim samym jak w 2013. Sprzedaż na Ukrainę spadła natomiast o 15 proc., do poziomu 404 mln zł.
Są jednak także przykłady odmienne: – W 2014 roku, w stosunku do roku 2012, sprzedaliśmy kilkakrotnie więcej produktów na Ukrainę – mówi Lidia Ziaja, kierownik działu eksportu w Ziaja Ltd. Wiktoria Brzozowska także przedstawia sytuację w dość dobrym świetle: – Laboratorium Dr Irena Eris eksportuje zarówno na rosyjski, jak i na ukraiński rynek. Na Ukrainie działamy poprzez własną spółkę, a w Rosji współpracujemy bezpośrednio z lokalnymi dystrybutorami i sieciami detalicznymi. W tej chwili wydarzenia polityczne nie mają bezpośredniego wpływu na relacje biznesowe z partnerami w Rosji. Również na Ukrainie nasza spółka prowadzi działalność w normalnym trybie.
Trzeba nadal wspierać eksporterów
Polscy producenci z optymizmem patrzą w przyszłość. – W 2015 roku planujemy dynamiczny rozwój sprzedaży w krajach afrykańskich i azjatyckich, a zakładany wzrost to ponad 50 proc. Przeprowadziliśmy wiele inwestycji i przygotowaliśmy zaplecze produkcyjne – mówi Katarzyna Olędzka z Verony. Również Marcin Karkocha za perspektywiczne uznaje rynki Dalekiego Wschodu oraz Ameryki Południowej i właśnie na nich Delia Cosmetics chce mocniej zaznaczyć swoją obecność w najbliższych latach.
W realizacji tych zamierzeń producentom może pomóc program promocji, przygotowywany już w Ministerstwie Gospodarki. – Powinna być zachowana ciągłość promocji międzynarodowej, bo ma ogromny wpływ na wzrost eksportu, zwłaszcza małych i średnich przedsiębiorstw. Dlatego też przewidujemy, że w latach 2015-2020 będziemy kontynuować wspieranie branż o wysokim potencjale, zarówno proeksportowym, jak i wizerunkowym. Ogłosimy, które branże otrzymają wsparcie, jeszcze w 2015 roku. Przy ich wyborze decydujące znaczenie będzie miał charakter prowadzonej działalności – wpisywanie się w Krajowe Inteligentne Specjalizacje – proeksportowy potencjał innowacyjny oraz wyniki ewaluacji branżowych programów promocji z lat 2012-2015 – mówi Agnieszka Buła-Kopańska. Branża kosmetyczna liczy na to, że nadal będzie wspierana. Stworzony dla niej program, dzięki wspólnym wysiłkom Ministerstwa Gospodarki, SPC House of Media oraz przedsiębiorców, przebiegł wręcz modelowo. Branża została także ujęta w Krajowych Inteligentnych Specjalizacjach.
Materiał prasowy przygotowany na podstawie opracowania SPC House of Media.
Więcej informacji: www.polishcosmetics.pl
Polskie firmy kosmetyczne skorzystały na wsparciu eksportu
Niemieckie drogerie DM oraz Rossmann wyprzedzają sieci spożywcze pod względem wzrostu przychodów, co wpływa na zmiany w krajobrazie konkurencyjnym w Europie Środkowej. Od stycznia do października 2024 r. operatorzy drogeryjni w Niemczech osiągnęli wzrost rok do roku o 7,2 proc., zgodnie z indeksem konsumenckim YouGov FMCG, podczas gdy operatorzy dyskontów i supermarketów zanotowali wzrost o 3,3 proc.
DM i Rossmann wyprzedzają detalicznych sprzedawców żywności w Niemczech, ponadto mogą się pochwalić bardzo udanymi operacjami międzynarodowymi. Obie firmy odnotowały znacznie wyższe wskaźniki wzrostu za granicą niż na rynku krajowym - pisze Sebastian Rennack na łamach portalu Wiadomości Handlowe.
Jeśli chodzi o DM, przychody z 13 zagranicznych oddziałów tej sieci wzrosły o 16,5 proc. rok do roku, dając w rezultacie 5,2 mld euro całkowitego przychodu. W przypadku Rossmanna przychody z ośmiu rynków zagranicznych wzrosły o 18,9 proc. (to trzy razy silniej, niż w przypadku działalności na rynku niemieckim). Dzięki rynkom zagranicznym całkowite przychody Rossmanna zwiększyły się o 5,4 mld euro.
DM i Rossmann stawiają na inwestycje
DM i Rossmann mocno zwiększają wydatki na rozwój. DM planuje inwestycje w modernizację sieci sklepów w Niemczech w wysokości 1 mld euro w ciągu pięciu lat. Sieć modernizuje od 2024 roku na rodzimym rynku 300 placówek rocznie. W sumie DM chce do 2029 roku unowocześnić łącznie 1,8 tys. placówek. Natomiast do końca 2025 sieć zakłada modernizację 740 sklepów w Austrii oraz Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej.
Podobnie jest z Rossmannem, który na inwestycje w bieżącym roku przeznaczył 540 mln euro (o 150 mln euro więcej, niż w 2024). Sieć otworzyła w ubiegłym roku 230 sklepów, a cel na ten rok to aż 330 nowych punktów sprzedaży.
Główne cele ekspansji Rossmanna to Hiszpania, Turcja i Szwajcaria, gdzie sieć otworzyła pierwszy sklep w grudniu 2024. Więcej na ten temat: Rossmann zaczął podbój kolejnego rynku. Czy powtórzy sukces z Polski? [GALERIA]
Europa Środkowa oraz Południowa Wschodnia na celownikach niemieckich drogerii
Region Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej (CSEE) jest strategicznym obszarem zainteresowania dla Rossmanna oraz dla DM. Polityka obydwu sieci jest odmienna: Rossmann koncentruje się na rynkach kluczowych dla wzrostu, natomiast DM dąży do szerszej, kompleksowej obecności w całym regionie.
Spośród 4960 drogerii, jakie Rossmann posiadał w Europie pod koniec 2024 roku, blisko połowa (2311) znajdowała się w Niemczech, a niewiele mniej (1922) - w Polsce.
Polska jest dla Rossmanna największym spośród ośmiu zagranicznych rynków. Sieć osiągnęła w naszym kraju w 2024 roku wzrost o 12,6 proc., a polskie operacje detalisty wygenerowały 4,2 mld euro przychodu netto, co stanowi ok. 80 proc. przychodów Rossmanna poza Niemcami.
Również w przypadku DM prawie połowa spośród 4,1 tys. sklepów działających w Europie jest zlokalizowana poza rynkiem niemieckim. DM działa obecnie w 13 krajach, utrzymując na nich zrównoważoną, równomiernie rozłożoną sieć sklepów. Mimo że Austria, Czechy i Węgry stanowią główny trzon działalności DM w Europie Środkowej, to w krajach tych działa w sumie ok. 20 proc. zagranicznych placówek sieci DM.
Zobacz więcej: DM, Rossmann i Müller: jak wielka trójca niemieckich drogerii zdobyła rynek i walczy o klientów?
Presję na posiadanie nieskazitelnej cery wzbudzają trendy, panujące w mediach społecznościowych. Problem dotyczy już blisko 77 proc. pełnoletnich Brytyjczyków – wynika z badań. Wzrost niepewności odczuwają szczególnie mocno osoby, zmagające się z problemami skórnymi (np. trądzik, egzema, łuszczyca).
Według najnowszych badań, przeprowadzonych przez aptekę Roseway Labs, odsetek ten wzrasta do 85 proc. w przypadku pokolenia milenialsów i aż 93 proc. w przypadku pokolenia Z, co wskazuje na rosnący wpływ problemów skórnych na zdrowie psychiczne w Wielkiej Brytanii.
Z badań wynika, że ponad połowa (53 proc.) ankietowanych czuje się skrępowana z powodu stanu swojej skóry, przy czym pokolenie millenialsów zgłasza najwyższy poziom niepewności (57 proc.). Dane ujawniają również, że dla wielu respondentów stan skóry jest czymś, co zakłóca ich samopoczucie, a 38 proc. dorosłych w Wielkiej Brytanii często myśli na temat swojej skóry. Dodatkowo 76 proc. respondentów przyznało, że odczuwa większy niepokój o swoją skórę latem – wraz ze wzrostem temperatury ich niepokój wzrasta.
Brytyjska służba zdrowia (NHS) podaje, że co roku prawie połowa dorosłych w Wielkiej Brytanii cierpi na dolegliwości i choroby związane ze skóra. Szacuje się, że obecnie dotkniętych takimi problemami jest 35 mln osób.
– Miliony ludzi w Wielkiej Brytanii zmagają się każdego dnia z widocznymi problemami skórnymi, które wpływają na ich pewność siebie i jakość życia. Zauważają to i odczuwają jeszcze dotkliwiej młodzi ludzie, którzy są kształtowani przez nierealistyczne wzorce idealnej skóry w mediach społecznościowych. Nasze badania pokazują, że ten niepokój osiąga szczyt latem, gdy zaostrzenia spowodowane ekspozycją na promieniowanie UV, zanieczyszczenie i alergeny łączą się z odsłanianiem większej ilości skóry. Co jest niepokojące, prawie cztery na pięć osób nie znalazło skutecznej terapii – komentuje Elizabeth Philp, dyrektor generalna Roseway Labs.
Badania wskazują również, że aż 79 proc. osób uważa przepisane przez lekarza rodzinnego lub dostępne bez recepty leki za nieskuteczne. Wiele osób sięga po gotowe produkty, przeznaczając na nie średnio w skali roku 177,48 funtów. Mimo tego nadal borykają się z uporczywymi problemami skórnymi, skutkami ubocznymi stosowanych rozwiązań, nie mając świadomości istnienia spersonalizowanych alternatyw.
Czytaj też: Wielka Brytania: branża kosmetyczna przeżywa boom, konsumenci nie żałują pieniędzy na urodę
Roseway Labs odnotowało w stosunku do ubiegłego roku aż 31-procentowy wzrost zapytań o zabiegi dermatologiczne, co w opinii apteki wskazuje na rosnące zapotrzebowanie ze strony osób, poszukujących większej pewności siebie w kwestii własnej skóry.