Siła nabywcza młodego pokolenia (zwanego pokoleniem Y – osoby w wieku od 18 do 34 lat, w większości aktywne zawodowo) w skali globu to już trylion dolarów. Z amerykańskich badań, przeprowadzonych przez Salesforce (wzięło w nim udział ponad 2 tys. respondentów z USA), wynika, że ponad 80 proc. należących do tej generacji osób przed zakupami poszukuje informacji o produktach w internecie. Coraz częściej wykorzystują do tego celu smartfony, które stale mają przy sobie. Poszukiwanie informacji o produktach, możliwość porównania cen i parametrów czy właściwości oraz poznania opinii użytkowników powoduje, że blisko połowa z nich (48 proc.) twierdzi, iż zna produkty wystawione do sprzedaży w sklepie lepiej od asystentów zatrudnionych do obsługi klientów. Przy tym aż dwie trzecie (67 proc.) podejrzewa, że konsultanci sprzedaży w sklepach nie mówią prawdy doradzając w zakupach.
Internet podnosi tradycji poprzeczkę
Na pozytywne doświadczenia zakupowe młodych ludzi ze smartfonem w ręce nie ma wpływu merytoryczna wiedza konsultantów zatrudnionych w sklepach. Dla nich bardziej liczy się spersonalizowana obsługa, bazująca na umiejętności identyfikacji ich oczekiwań i zainteresowań. Coraz więcej młodych konsumentów, wchodząc do tradycyjnego sklepu, chciałoby robić zakupy w asyście pracowników, którzy znają historię ich zakupów, wiedzą o wyrażanych przez nich opiniach na forach internetowych czy zainteresowaniach konkretnymi kategoriami produktów.
Wiedzę na ten temat personel może czerpać z informacji o wcześniejszych odwiedzinach klienta na stronie internetowej sklepu, z historii jego zamówień czy jego aktywności w serwisach społecznościowych. – Kluczem do sukcesu jest umiejętne zarządzanie komunikacją we wszystkich kanałach kontaktu klienta ze sklepem oraz wchodzenie w indywidualne interakcje 1 na 1 jeszcze przed zakupem. Działania takie klientom dają satysfakcję, a sklepom pozwalają osiągnąć znaczną przewagę – tłumaczy Krzysztof Augustynowicz, senior account executive emerging markets w Salesforce.
Młodzi chcą być rozpoznawalni
O ile dla starszych pokoleń takie działania mogą się kojarzyć z inwigilacją, to blisko dwie trzecie (61 proc.) młodych jest gotowa udostępnić sklepom swoje dane personalne, w tym profile serwisów społecznościowych czy dane geolokalizacyjne, by w zamian być lepiej obsłużonym w trakcie zakupów. Ponad jedna trzecia (36 proc.) przedstawicieli pokolenia Y chciałaby, aby sprzedawcy potrafili ich rozpoznać w momencie, gdy pojawiają się w sklepie. Do tego potrzeba oczywiście odpowiednich technologii, które w czasie rzeczywistym zbierają informacje o kliencie i pozwolą go zidentyfikować. Już teraz niektóre sklepy identyfikują konsumentów wykorzystując sygnał z nawigacji iBeacon. Jeśli klient ma zainstalowaną specjalną aplikację, to na podstawie sygnału z iBeacona, przy wejściu sklep rozpoznaje go i od razu może on otrzymać przewidziane specjalnie dla niego bonusy i rabaty. Nawigacja może go też zaprowadzić do półki z produktami, którymi w ostatnim czasie się interesował, przeglądając stronę sklepu, lub pytając o opinie na forach.
Jednak nie tylko młodzi konsumenci widzą wartość zindywidualizowanej, pozbawionej anonimowości obsługi. Z tych samych badań wynika, że 31 proc. ogółu klientów przyznaje, że byłoby dobrze, aby pracownicy sklepów znali historię ich zakupów (w tym transakcji on‑line). Jednak tylko 10 proc. jest zdania, że obsługa rzeczywiście ma taką wiedzę i wykorzystuje ją. Tymczasem w opinii organizatora badania, firmy Salesforce ciągły rozwój technologii i ich szybka adaptacja w społeczeństwie i biznesie pozwalają przypuszczać, że w ciągu kilku lat modele sprzedaży i obsługi klientów w tradycyjnych sklepach będą mocno ewoluowały. (az)
Korea Południowa zajęła drugie miejsce w globalnym eksporcie kosmetyków, wyprzedzając Stany Zjednoczone i ustępując jedynie Francji – wynika z najnowszych danych Koreańskiego Stowarzyszenia Handlu Międzynarodowego (KITA). W okresie od stycznia do kwietnia 2025 roku Korea wyeksportowała kosmetyki o wartości 3,61 mld dolarów amerykańskich, podczas gdy USA osiągnęły wynik 3,57 mld dolarów. To pierwszy raz w historii, gdy Korea Południowa wyprzedziła Stany Zjednoczone w tym segmencie rynku.
Już w 2024 roku Korea wykazywała silny wzrost w eksporcie kosmetyków, osiągając wartość 10,3 mld dolarów i wyprzedzając Niemcy, co pozwoliło jej zająć trzecie miejsce w rankingu światowym. Wzrost ten był znacznie szybszy niż u konkurencji – eksport koreańskich kosmetyków wzrósł o 20,3 proc. rok do roku, podczas gdy Francja odnotowała 6,3 proc., a Stany Zjednoczone zaledwie 1,1 proc. W samym kwietniu 2025 roku Korea osiągnęła miesięczny eksport przekraczający 1 mld dolarów.
Wzrostowi eksportu sprzyjają zwłaszcza rynki wschodzące w Europie i na Bliskim Wschodzie. W okresie od stycznia do maja 2025 roku eksport do Polski zwiększył się aż o 121 proc. rok do roku, osiągając wartość 111,8 mln dolarów. Znaczący wzrost zanotowano również w przypadku Zjednoczonych Emiratów Arabskich – o 74 proc., do poziomu 99,3 mln dolarów.
Za sukcesem koreańskiego sektora kosmetycznego stoi ekspansja tzw. K-beauty, napędzana przez innowacyjność, przystępne ceny oraz skuteczny marketing cyfrowy. W miarę jak dojrzałe rynki stabilizują się, południowokoreańskie marki zdobywają pozycję w nowych regionach, takich jak Europa Wschodnia i Bliski Wschód, co znacząco wpływa na globalną pozycję Korei w handlu kosmetykami.
To, co zwraca przede wszystkim uwagę to fakt, że latem 2025 towarzyszyć nam będzie makijaż lekki, subtelny, zrobiony prawie "od niechcenia". Pożegnaliśmy mocny, wyrazisty róż na policzkach, jaki towarzyszył nam ubiegłego lata. Teraz – jak się wydaje – do łask powrócił make up bardziej minimalistyczny, skupiony na pielęgnacji skóry i ochronie jej przed promieniowaniem słonecznym.
Trendy (także te widoczne na social mediach) wskazują, że tego lata będziem skłaniać się ku makijażowi “noszalnemu”, bez mocno zarysowanych brwi, rzęs czy ust. Konsumentki szukać będą kosmetyków, pozwalających na pielęgnowanie skóry, skupienie się na jej zdrowym blasku i minimalizmie.
Trend 1. Kremy koloryzujące z filtrem SPF
Dermatolodzy od dawna podkreślają, że najlepszą rzeczą, jaką można zrobić dla stanu swojej skóry, jej jędrności, gładkości i jak najpóźniejszym tworzeniu się zmarszczek, nie są zabiegi typu botoks czy wypełniacze, ale codzienne używanie kosmetyków z filtrem SPF. Taki trend od bardzo dawna obecny był w kosmetykach z Azji (głównie koreańskich), teraz zaczyna się coraz powszechniej przebijać do świadomości konsumentek na Zachodzie.
Tradycyjne kremy przeciwsłoneczne i filtry SPF kupowało się najczęściej przed wyjazdem na wakacje – były one przeważnie albo zbyt tłuste, albo zbyt białe, aby nadawały się do noszenia na co dzień pod makijaż. Dlatego teraz prawie każda marka kosmetyczna wypuszcza swoją odpowiedź na ten problem: pigmentowane kremy z filtrem SPF.
– Jednym z największych błędów w makijażu, jakie zauważam, jest to, że ludzie nie stosują filtrów SPF pod makijażem – podkreśla Charlotte Tilbury. – Bardzo ważne jest, aby stosować filtr SPF każdego dnia, nawet gdy na zewnątrz nie jest słonecznie, dlatego stworzyliśmy bazę podkładów z UV – dodaje popularna brytyjska specjalistka od makijażu i twórczyni marki.
Na wzrost tego trendu wpływa niesłabnąca popularność K-beauty, co przekłada się też na letnie trendy w make-upie. Nacisk kładziony jest na ochronę skóry i jej pielęgnację.
W porównaniu z popularnymi do tej pory kremami BB lub CC, lekko napigmentowany krem z filtrem SPF jest lżejszy, zapewnia przy tym bardziej naturalny wygląd zgodny z trendem “no make-up, Dodatkowo, w przeciwieństwie do większości baz, im częściej się go stosuje, tym lepsze jest działanie na wygląd i kondycję skóry – zapobiegając przebarwieniom i zaczerwienieniom.
Trend 2. Oko w chłodnej oprawie
Po raz kolejny wraca nostalgia do początku lat 2000 – do łask powrócić mają kolory białe, lawendowe, błękity. “Tym razem jednak nie w wydaniu Paris Hilton, ale bardziej Hailey Bieber” – zaznacza portal theindustry.beauty.
– Chociaż lodowo-chłodne cienie do powiek były niesamowicie popularne pod koniec lat dziewięćdziesiątych i na początku XXI wieku, często były one kredowe, trudne do roztarcia – dodaje Tilbury.
Teraz, dzięki nowym formułom kosmetyków i technikom makijażu, “chłodne” oko na tle czystej cery i neutralnych ust może wyglądać elegancko i gustownie. Dla osób, które nie są przyzwyczajone do chłodnej kolorystyki makijażu, specjalistki mają wiele rad na włączenie nowych tonacji do dotyczasowych rutyn – np. zamiana ciepłych czy złotych odcieni na kolorystykę inspirowaną szarością, albo łączenie ich.
Trend 3. “Niewidzialne” rzęsy
Subtelne, prawie niezauważalne rzęsy stały się największym trendem tego lata. Noszenie makijażu pozbawionego maskary może budzić obawy u wielu osób – jednak jedno jest pewne: grube warstwy tuszu do rzęs i efektowne wachlarze sztucznych rzęs zdecydowanie nie są już na topie.
Makijażystka Mira Parmar określa ten trend jako „minimalistyczny look pozbawiony maskary lub z ledwo co widocznymi rzęsami”, który stał się hitem na czerwonych dywanach. Polubiły go takie gwiazdy, jak Zendaya, Sophie Turner, Hailey Bieber i Lily-Rose Depp.
– Ten niewymuszony styl daje rzęsom tak bardzo potrzebną przerwę od ciężkich produktów, wygląda naturalnie elegancko i oszczędza czas, dzięki czemu idealnie pasuje do estetyki „clean girl” – tłumaczy Parmar.
Jej zdaniem to może stać się czymś więcej, niż tylko sezonowym trendem. “To oznacza zmianę w kierunku naturalnego piękna i makijażu, który opiera się na autentyczności, minimalizmie i dbaniu o siebie” – dodaje ekspertka.
Trend 4. Usta bez (ostrych) granic
Mocne, zdecydowanie obrysowane konturówką usta o idealnym kształcie przestają być modne. Teraz na topie są usta o miękkim obrysie, “rozmyte”, pozornie nonszalanckie i subtelnie zaznaczone – zgodne z zasadami paryskiego szyku.
Zdaniem specjalistek od makijażu, zmierzamy obecnie w kierunku bardziej transparentnych metod krycia, gdzie usta zaznaczone konturówką wypełnia się jedynie błyszczykiem. Naturalnie wyglądające usta, z lekkim połyskiem – to trend rosnący w bardzo szybkim tempie.