StoryEditor
Rynek i trendy
16.09.2020 00:00

Rośnie rynek dóbr luksusowych w Polsce. Boom na usługi SPA

Eksperci wskazują, że branża dóbr luksusowych w Polsce rośnie w siłę, goniąc kraje Europy Zachodniej. Obok ekskluzywnych samochodów dużą popularnością cieszą się usługi hotelarskie i SPA, a do najbardziej prestiżowych inwestycji należą niewątpliwie dzieła wybitnych artystów. Co kupują najbogatsi Polacy i w jaki sposób pomnażają swój majątek?

Coraz więcej bogatych

W 2019 roku rynek dóbr luksusowych w Polsce powiększył się o 5,4 proc. w porównaniu do roku poprzedniego i wart jest przeszło 25 mld złotych. W roku 2018 mieszkało w naszym kraju ponad 1,4 mln osób zarabiających miesięcznie więcej niż 7,1 tys. zł brutto, przeszło 234 tys. osób, których dochód miesięczny przekraczał 20 tys. zł brutto, a bardzo bogatych, o dochodach powyżej 50 tys. zł brutto było prawie 67 tys.

Najszybciej wzbogacającą się grupą wśród osób zamożnych były osoby o dochodach rocznych powyżej 1 mln zł brutto, stanowiący 32 tys. Najwięcej spośród nich pochodziło z województwa mazowieckiego, wielkopolskiego i małopolskiego. Eksperci prognozują, że do roku 2022 r. w naszym kraju osób, których dochody miesięczne wynoszą powyżej 7,1 tys. zł brutto, może być nawet 2 mln, a do 2024 roku rynek dóbr luksusowych może osiągnąć wartość 38 miliardów złotych. (KPMG, “Rynek dóbr luksusowych w Polsce, 2019”).

Jak podaje Global Wealth Databook 2019, w Polsce mieszka prawie 116 tys. osób, które należą do grupy high net worth individuals, czyli takich, których majątek netto to ponad 1 mln dolarów. Pod tym względem wyprzedzamy już takie kraje jak Finlandia i Grecja, jednak wciąż pozostajemy w tyle m.in. za Niemcami, Wielką Brytanią czy Francją.

Obecna dynamika bogacenia się Polaków sprawia, że nasz kraj jest atrakcyjnym rynkiem dla producentów dóbr luksusowych. Choć nie wypadamy jeszcze porównywalnie z krajami Europy Zachodniej, to w ostatnich latach obserwuje się mocną tendencję wzrostową, Polska cały czas goni czołówkę europejską – twierdzi Marcel Łaski, doradca klienta Reliance Polska.  – Zwróćmy uwagę na to, że nabywcami dóbr luksusowych są nie tylko najbogatsi, nabywcą może być tak naprawdę każdy, kto posiada oszczędności, chociaż  procentowo wśród najzamożniejszych dobra luksusowe cechują się największą popularnością – dodaje.

SPA, whisky i biżuteria

Według raportu KPMG w Polsce największym segmentem rynku dóbr luksusowych są samochody. Eksperci szacują, że rynek ten wart jest 16,3 mld zł. Na drugim miejscu plasuje się luksusowa odzież i akcesoria (3,1 mld zł). W segmencie tym na uwagę zasługuje zwłaszcza obuwie, którego udział w rynku jest wyższy niż w części państw zachodnich m.in. Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Niemczech. 

Jak wskazują analitycy, najszybciej rozwijająca się branżą są jednak usługi hotelarskie i SPA, których wartość w porównaniu z rokiem poprzednim wzrosła o 11,7 proc. Według prognoz segment ten w 2024 roku może osiągnąć 2,2 mld zł, a więc o 58 proc. więcej niż w roku 2019. Oprócz tego na znaczeniu zyskują najwyższej klasy alkohole (wzrost o 8,9 proc. r./r.), wśród których największą dynamiką wyróżnia się whisky; według prognoz do 2024 roku alkohol ten osiągnie wartość równą 1,2 mld złotych. Optymistyczne przewidywania dotyczą też luksusowej biżuterii, której średnioroczny wzrost w latach 2019-2024 szacowany jest na 6,9 proc. Do innych produktów luksusowych kupowanych w naszym kraju należą nieruchomości, samoloty oraz jachty (KPMG, “Rynek dóbr luksusowych w Polsce, 2019”).

–  W Polsce mieszka coraz więcej zamożnych osób, które napędzają rynek dóbr luksusowych. Warto zauważyć, że prestiżowe produkty nabywane są przez nich nie tylko jako wyraz osiągniętego statusu, lecz także jako alternatywna forma inwestowania kapitału. Od lat najbogatsi najchętniej inwestują w nieruchomości – ekskluzywne apartamenty i rezydencje, sztabki złota oraz dobrze rokujące spółki. Jeśli chodzi o luksusowe alkohole, zalecałbym ostrożność, poza kapitałem, pożądana jest również głęboka wiedza na temat danego produktu – mówi Marcel Łaski, doradca klienta Reliance Polska.

Niepowtarzalne dzieła sztuki

Wraz z bogaceniem się społeczeństwa coraz więcej osób interesuje się inwestowaniem nie tylko w produkty ogólnodostępne, ale również w dzieła sztuki, które oprócz prestiżu ich posiadania, cechują się unikatowością i trudnością w ich pozyskaniu. Z badania przeprowadzonego przez KPMG wynika, że wśród Polaków o dochodach przekraczających 20 tys. zł brutto odsetek osób inwestujących w tego typu dobra wynosi 18 proc., a 36 proc. planuje w przyszłości taką inwestycję. (KPMG, “Rynek dóbr luksusowych w Polsce, 2016”).

Inwestowanie w dzieła sztuki należy do inwestycji emocjonalnych wysokiego ryzyka, dlatego powinno być przejawem pasji, a nie samej chęci pomnożenia kapitału czy prestiżu posiadania dzieła znanego artysty. Jeśli ktoś decyduje się na nabycie takiego dobra, nie powinien ulegać namowom osób trzecich czy wyjątkowym okazjom, które praktycznie na tym rynku się nie zdarzają. Należy skorzystać z pomocy sprawdzonego i doświadczonego eksperta, sprawdzić źródło pochodzenia obrazu, a także przeprowadzić własną ekspertyzę. Rynek dzieł sztuki nie jest rynkiem płynnym, czas oczekiwania na zyski może być trudny do oszacowania. Z jednej strony zakup dzieła, może okazać się inwestycją życia, a z drugiej łatwo tutaj paść ofiarą przestępstwa, zwłaszcza gdy nie posiadamy na ten temat odpowiedniej wiedzy – podkreśla doradca klienta Reliance Polska.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 12:35
Guardian: Tanie perfumy podbijają brytyjski rynek – co druga osoba kupiła zapachowy „dupe”
Shutterstock

Na brytyjskim rynku perfum pojawił się nowy trend, który dynamicznie zyskuje popularność – tzw. „dupe scents”, czyli tańsze odpowiedniki znanych luksusowych zapachów. Jeden z takich zapachów przypomina perfumy Baccarat Rouge 540 warte 355 funtów, a inny – Penhaligon’s Halfeti za 215 funtów. Tymczasem ceny ich imitacji zaczynają się już od 5 funtów. Według badań aż połowa brytyjskich konsumentów przyznaje, że kupiła tego typu produkt, a 33 proc. zadeklarowało chęć ponownego zakupu.

Zjawisko zyskało popularność głównie dzięki mediom społecznościowym – na TikToku hasztag #perfumedupe ma tysiące wpisów. Jednak za atrakcyjną ceną często kryją się kontrowersje prawne. Producenci oryginalnych perfum coraz częściej zwracają się do prawników o porady, jak bronić swoich formuł przed kopiowaniem. W niektórych przypadkach konkurencyjne firmy pytają nawet, jak legalnie stworzyć perfumowy „dupe”. Niestety, jak podkreślają eksperci, ochrona zapachu w świetle brytyjskiego prawa jest niemal niemożliwa – zapachów nie da się jednoznacznie opisać graficznie, a więc nie można ich zarejestrować jako znak towarowy.

Ochrony nie daje także prawo patentowe. Jak wyjaśnia Eloise Harding z kancelarii Mishcon de Reya w rozmowie z brytyjskim Guardianem, perfumy rzadko spełniają warunek „kroku wynalazczego”, niezbędnego do uzyskania patentu. Co więcej, nawet gdyby taki patent został przyznany, po 20 latach formuła staje się publiczna. Tymczasem producenci tańszych wersji perfum coraz częściej sięgają po techniki takie jak chromatografia gazowa-spektrometria mas (GCMS), by rozłożyć oryginalne zapachy na czynniki pierwsze i stworzyć ich tańsze kopie – często z użyciem mniej szlachetnych składników.

Rynek perfum w Wielkiej Brytanii osiągnął wartość 1,74 miliarda funtów w 2024 roku, a według prognoz firmy badawczej Mintel do 2029 roku przekroczy 2 miliardy. W ankiecie przeprowadzonej wśród 1 435 osób, aż 18 proc. tych, którzy jeszcze nie kupili „dupe perfum”, przyznało, że są nimi zainteresowani. Ekspertka Mintel, Dionne Officer, zauważa, że młodsze pokolenia, wychowane w czasach kryzysów gospodarczych i wszechobecnego fast fashion, nie widzą nic złego w kupowaniu imitacji. Wręcz przeciwnie – umiejętność znalezienia okazji i tańszej wersji luksusu postrzegana jest dziś jako przejaw sprytu, a nie wstydliwego kompromisu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 09:35
Wzrost wartości perfum wycofanych z rynku – rynek kolekcjonerski profesjonalizuje się
Valeria Boltneva via Pexels

Rynek perfum vintage i wycofanych z produkcji rozwija się dynamicznie, mimo braku oficjalnych danych dotyczących jego wielkości. Mathieu Iannarilli, paryski handlarz rzadkimi zapachami, od 2007 roku specjalizuje się w poszukiwaniu unikalnych flakonów dla klientów gotowych zapłacić od 150 euro do ponad 3 000 euro za butelkę.

Jak donosi Financial Times, osoby wierne jednemu zapachowi, po jego wycofaniu czują się „osierocone zapachowo” i są gotowe na wiele, by odzyskać swoją olfaktoryczną tożsamość. Na eBayu można znaleźć ponad 50 000 wyników po wpisaniu hasła „discontinued fragrances”, a ceny potrafią być astronomiczne – Tom Ford Amber Absolute kosztuje nawet 4 300 dolarów, a Vivienne Westwood Boudoir – 2 784 dolary.

Jednym z czynników napędzających ten rynek są tzw. „flankery”, czyli limitowane wariacje klasycznych zapachów. Dla kolekcjonerów stanowią one nie lada gratkę – np. Estée Lauder Sensuous Noir z 2008 roku osiąga na eBayu cenę 265 funtów, a Thierry Mugler A*Men Pure Malt z 2009 roku przekracza 600 funtów. Do wzrostu cen przyczyniają się również zakończenia licencji zapachowych lub bankructwa marek – ceny perfum marek takich jak Vivienne Westwood czy Stella McCartney potroiły się po ich wycofaniu z rynku perfumeryjnego.

Ceny vintage’owych zapachów są windowane również przez prestiż i historię producentów. Klasyki od marek takich jak Guerlain są poszukiwane zarówno przez osoby, które chcą je nosić, jak i kolekcjonerów. Flakon Guerlain Djedi może osiągnąć wartość ponad 3 000 euro. Co więcej, zapotrzebowanie nie ogranicza się do segmentu luksusowego – przykładem może być Ultima II Sheer Scent od Revlon, który od 1990 roku pozostaje ulubionym zapachem matki krytyka mody FT, Alexandra Fury’ego, mimo że został wycofany z produkcji już na początku lat 2000.

Zmiany w regulacjach unijnych dotyczących składników kosmetycznych również miały wpływ na rynek – od początku lat 2000 wiele zapachów zostało przeformułowanych, często ku niezadowoleniu wiernych użytkowników. W efekcie rośnie popyt na starsze wersje tych samych perfum. Aimee Majoros, kolekcjonerka zapachów z Nowego Jorku, wspomina, że jej butelka Mitsouko Guerlain z lat 70. pachnie zupełnie inaczej – i lepiej – niż obecna wersja. „Najlepszy zapach, jaki kiedykolwiek poczułam, to próbka L’Air du Temps od Nina Ricci z lat 60.” – dodaje. W społeczności miłośników perfum frustracja związana z reformulacjami jest zjawiskiem powszechnym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
25. kwiecień 2025 07:42