StoryEditor
Rynek i trendy
13.04.2016 00:00

Sklep internetowy odmłodził klientów drogerii Natura

Arkadiusz Szczepaniak, wiceprezes zarządu drogerii Natura: Sytuacja drogerii Natura jest stabilna. Planujemy dalszy rozwój sieci, również poprzez umowy agencyjne. Wprowadzamy nowe marki na wyłączność i marki własne. Do młodych klientów docieramy dzięki sklepowi internetowemu, a ci dzięki niemu trafiają do naszych drogerii.

Można powiedzieć, że 2015 rok był rokiem testów w drogerii Natura. Sprawdzaliście różne formaty placówek. Czy wybraliście wiodący koncept dla swojej sieci?
Drogerie Natura mają być przede wszystkim sklepami kosmetycznymi. W zeszłym roku koncentrowaliśmy się na reorganizacji samej spółki i przygotowaniu sklepu modelowego, którego przykładem jest drogeria w warszawskiej galerii Modo, gdzie właśnie się znajdujemy, a także na wprowadzaniu marek własnych i remodelingu istniejących drogerii.
Były projekty drogerii, drogerii połączonej z apteką i drogerii obok apteki. Czy wszystkie formaty nadal funkcjonują i zostaną utrzymane?
Tak, wszystkie wymienione koncepty działają. Prowadzimy samodzielne drogerie oraz punkty połączone z apteką w tzw. formacie combo, w ramach spółek z Grupy Kapitałowej Pelion na zasadzie umowy agencyjnej. My zarządzamy całym asortymentem kosmetycznym i podpowiadamy, jak go dobrać w zależności od lokalizacji. W tym roku będziemy nadal rozwijać sieć. Będziemy zarówno otwierać nowe drogerie, jak i dopasowywać już istniejące placówki do najnowszego standardu, chcemy ujednolicić wygląd wszystkich sklepów, które działają w sieci.
Zapowiadaliście rozwój Natury również poprzez agencję, a w przyszłości być może franczyzę.
Zdecydowaliśmy się na model agencyjny. W styczniu tego roku zatwierdziliśmy umowę, na podstawie której będziemy współpracować z przedsiębiorcami. Może do nas przystąpić każdy, kto posiada własny lokal i chciałby prowadzić drogerię pod szyldem Natura. Przed podjęciem współpracy ocenimy potencjał punktu handlowego, potem pomożemy dobrać odpowiedni asortyment. Jest to oferta dla osób, które już prowadzą drogerię lub aptekę, ale też dla tych, którzy dopiero chcieliby zacząć działać w tej branży.
Załóżmy, że ktoś ma wolny lokal obok apteki lub część jej powierzchni chciałby przeznaczyć na drogerię. Takie połączenie jest korzystne?
Tak, to jest bardzo ciekawy koncept. Mamy już pierwsze wyniki współdziałania drogerii i aptek, są one bardzo pozytywne. Widać wyraźne wzrosty sprzedaży, drogeria i apteka wzajemnie się uzupełniają i przyciągają nowych klientów. Trzeba jednak pamiętać, że nie w każdym miejscu taki model działania się sprawdzi. Dlatego najpierw potrzebna jest analiza potencjału, którą przeprowadzają nasi eksperci.
Jakie są warunki umowy agencyjnej?
Przedsiębiorca jest właścicielem sklepu, on zatrudnia pracowników i zarządza całością. Do nas natomiast należy towar. Z agentami rozliczamy się na zasadzie prowizji wyliczanej od obrotu i dodatkowo za zrealizowane cele, np. utrzymanie wysokiego standardu obsługi czy osiąganie celów sprzedażowych.
Czym różni się model agencyjny od twardej franczyzy?
Moim zdaniem jest mniej ryzykowny. W handlu zdarzają się przestoje, słabsze miesiące. We franczyzie brak obrotu grozi utratą płynności finansowej. W modelu agencyjnym, niezależnie od koniunktury, dostarczamy towar, żeby sklep miał na czym zarabiać. Poprzez systemy analizujemy rotację i dopasowujemy zaopatrzenie do zachowań zakupowych klientów danej placówki. Reagujemy na bieżąco, żonglujemy asortymentem – to, co się nie sprzedaje w jednym sklepie, możemy przesunąć do innej placówki w ramach sieci. Przy pierwszym zatowarowaniu zabezpieczamy się, pobierając od agenta równowartość wartości zapasu. Później zaopatrujemy sklep już w ramach tego zabezpieczenia.
Rozumiem, że właściciel sklepu też ma wpływ na to, co sprzedaje?
Oczywiście. W 2015 roku stworzyliśmy na nowo zespół merchandisingu, który w cyklach kwartalnych ocenia każdą z lokalizacji, spotyka się z agentem, sprawdza rentowność spółki i zasadność tego, czy dana kategoria powinna być w drogerii reprezentowana szeroko lub wąsko. Jesteśmy partnerami, więc decydujemy o tym wspólnie.
Wspomniał Pan, że skupiacie się na remodelingu całej sieci i przystosowaniu wszystkich sklepów do określonego standardu. Co zmieniło się w drogeriach Natura?
Zmieniliśmy wygląd sklepów – dominuje zieleń kojarząca się z naturą, przytulności dodają drewniane meble. Wprowadziliśmy nawigację, która pozwala klientowi sprawniej poruszać się pomiędzy kategoriami. Podzieliliśmy produkty na cztery główne strefy: włosy, makijaż, pielęgnacja i perfumeria.
W 2015 roku wprowadziliśmy do oferty wiele marek własnych i marek na wyłączność. Do tej pory Natura specjalizowała się, jeśli chodzi o marki własne, tylko w kosmetyce kolorowej – Kobo, Sensique, My Secret są świetnie znane. Teraz doszły do nich marki od znanych dostawców z zagranicy – z Wielkiej Brytanii, Francji, Stanów Zjednoczonych, które na rynku polskim są dystrybuowane w drogeriach Natura na zasadzie wyłączności. Pod koniec 2015 roku rozpoczęliśmy także wprowadzanie marek własnych kosmetyków pielęgnacyjnych. Pod marką Seyo mamy m.in. mydła i żele pod prysznic, kosmetyki dla mężczyzn i będziemy ją rozszerzać o kolejne pozycje. W kosmetykach do higieny intymnej wprowadzamy markę Intimelle, będziemy też mieć markę własną szamponów. Myślę, że za pół roku będziemy mieli marki własne we wszystkich kategoriach pielęgnacyjnych.
Na markach własnych sieć może zarobić więcej niż na markach producentów. Ale dla dotychczasowych dostawców Natury to chyba raczej nie jest powód do radości?
Wprowadzanie marek własnych to ogólnoświatowy trend, nie będziemy iść pod prąd. Wszystkie większe sieci mają marki własne. Trzeba pamiętać, że nasze marki są produkowane w Polsce, dajemy więc pracę polskim fabrykom kosmetyków. Jesteśmy polską marką i chcemy wspierać polskich przedsiębiorców. Chciałbym też zwrócić uwagę na to, że zmienił się nasz asortyment. Wprowadziliśmy bardzo szeroką ofertę znanych polskich marek we wszystkich kategoriach i bardzo wspieramy rodzimy biznes. Na pewno nie będziemy rezygnować z naszych kluczowych dostawców. Dążymy do tego, żeby Natura miała szerokie portfolio produktów. W przeszłości mieliśmy problemy z dostępnością towaru, dziś nasze drogerie są świetnie zaopatrzone, półki wypełnione są różnorodnym asortymentem. W zależności od sezonowości liczba SKU waha się od 8 tys. do 11 tys. Trzeba też pamiętać, że rocznie wprowadzamy trzy tysiące nowości, w związku z tym niektóre produkty wychodzą, a w ich miejsce są wprowadzane inne.
Dziś wszystkie sieci drogeryjne szukają swojego indywidualnego stylu. Tego czegoś, co odróżni je od konkurencji. Jaka ma być Natura?
Natura jest miejscem, do którego idzie się dla przyjemności, w którym chce się spędzać czas – tym chcemy się wyróżniać. Mamy szeroki i ciekawy asortyment, a personel drogerii potrafi pomóc w wyborze odpowiednich produktów. Szkolimy pracowników, by byli ekspertami i najlepszymi doradcami klientów. Ubiegły rok był bardzo intensywny pod względem szkoleń, w tym roku również kontynuujemy podnoszenie kwalifikacji naszych pracowników.
A kosmetyki naturalne, roślinne, organiczne? Nazwa Natura sama nasuwa z nimi skojarzenia. Czy nie myśleliście, aby w nich się wyspecjalizować?
Mamy już takie kosmetyki w swojej ofercie, w tym dział spa. Będziemy ten asortyment rozszerzać w zależności od potencjału sklepu, powierzchni i lokalizacji. Zależy nam jednak, aby oferta drogerii była przekrojowa i zróżnicowana.
W 2015 roku bardzo zmienił się rynek kosmetyczny. W tej chwili rywalizujemy już nie tylko wewnątrz sieci drogeryjnych, ale także musimy walczyć z dyskontami, w których jest już praktycznie wszystko, nawet kosmetyki do makijażu. Podnosimy więc jakość naszych produktów i wprowadzamy marki, które nie pojawią się w dyskontach, ponieważ są to nowości, o których konsumenci niewiele wiedzą i w tego rodzaju placówkach nikt im nie udzieli wyczerpującej informacji. Natomiast w drogerii tak, bo właśnie po to do niej idą – żeby nie tylko kupić kosmetyki, ale też dowiedzieć się, jak ich używać. Poprzez doradztwo będziemy jeszcze mocniej wiązać się z konsumentem. Wprowadzamy do naszych punktów również specjalistyczne konsultacje, m.in. dni makijażu i wiele innych.
Nadal jednak większość akcji promocyjnych Natury opiera się na żonglowaniu ceną. Stosujecie głębokie obniżki – minus 40-60 proc. na dany asortyment.
Odpowiadamy na sytuację rynkową. Wszystkie sieci mocno rywalizują ceną. To też jest efekt tego, że dyskonty wprowadziły bądź istotnie rozszerzyły ofertę produktów kosmetycznych, co nie odbiło się korzystnie na wynikach sprzedaży żadnej sieci drogeryjnej. Polski konsument dziś bardzo liczy się z ceną, nie zrobi zakupów tam, gdzie jest dużo drożej. Do tej pory drogerie Natura były postrzegane jako trochę droższe niż inne sieci. Jednak od czerwca 2015 roku bardzo poprawiliśmy swoje pozycjonowanie cenowe i w tej chwili mamy lepszą ofertę niż zagraniczni giganci w branży.
Mieliście jednak w planach podnoszenie wartości koszyka zakupowego. Czy to się udało?
Tak i mam nadzieję, że utrzymamy ten trend.
Jakie są efekty remodelingu sklepów?
Przełożyło się to na wyższą sprzedaż w lokalizacjach, w których wprowadziliśmy zmiany. Tendencja jest wzrostowa – od 15 do 33 proc. w górę. W każdym miesiącu ten wynik poprawia się, w miarę jak docierają do nas nowi klienci i przyzwyczajają się do zmian, nowego asortymentu i ekspozycji.
Czy żeby ich przyciągnąć, planujecie kampanię telewizyjną?
Kampanii telewizyjnej nie planujemy. Jesteśmy natomiast obecni w radiu, prasie i internecie. Zamierzamy utrzymać tę strategię i wprowadzać nowe kanały informacyjne, ale na razie nie chciałbym podawać szczegółów. Jedno jest pewne – rynek jest bardzo dynamiczny, zmiany trzeba robić często i szybko. A młodzi ludzie, na których pozyskaniu nam zależy, nie siedzą dziś przed telewizorem, szukają informacji głównie w internecie. Większość klientów trafia do naszego sklepu internetowego przez wyszukiwarki oraz media społecznościowe – Facebook, Instagram, Twitter.
Czy na sprzedaży kosmetyków przez internet da się już zarabiać?
W naszym sklepie internetowym sprzedaż wzrasta co miesiąc o około 15 proc. A trzeba podkreślić, że było to dla nas zupełnie nowe przedsięwzięcie i że bardzo szybko, bo w zaledwie pół roku, wdrożyliśmy ten projekt. Teraz pracujemy nad tym, żeby podnieść jakość obsługi i skrócić czas realizacji zamówienia. W internecie dostępna jest ta sama oferta co w drogeriach. I co ciekawe 55 proc. klientów robiących zakupy online odbiera je w sklepie stacjonarnym. Sklep internetowy odmłodził grupę odbiorczą drogerii Natura i przyciągnął nowych klientów. Tą drogą docieramy z ofertą również do klientów z miejscowości, w których jeszcze nie ma stacjonarnej drogerii Natura.
Jakie są dalsze plany rozwoju sieci?
Pod szyldem Natura działa 275 drogerii.
Jesteśmy obecni nie tylko w dużych aglomeracjach. Ponad połowa sklepów znajduje się w miejscowościach poniżej 100 tys. mieszkańców. Kolejne otwarcia uzależniamy od dostępności atrakcyjnych lokalizacji i potencjału zakupowego konsumentów.
Czy planujecie rozwój poprzez przejęcia?
Na razie nie. Przejęcia mają to do siebie, że dostaje się w pakiecie dobre i złe sklepy, a my chcemy mieć pewność, że otwierając nowe placówki, dokonujemy dobrego wyboru.
Rozmawiała Katarzyna Bochner
fot. Katarzyna Bochner


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
10.09.2025 14:03
Które marki pasty, papieru toaletowego, szamponu i mydła wybierają Polacy? Listonic odpowiada.
Które marki królują w polskich koszykach?Agata Grysiak

Listonic opublikował raport „Najpopularniejszych Marek FMCG w Polsce”, który prezentuje zestawienie 15 kluczowych kategorii produktów codziennego użytku. Dane pokazują wyraźne różnice w popycie i lojalności konsumentów w zależności od segmentu rynku. W niektórych kategoriach zauważalne są spadki, które sygnalizują zmianę nawyków zakupowych Polaków.

Jedną z najsłabszych kategorii w tegorocznym zestawieniu okazało się mydło. Popyt spadł aż o 13,43 proc. rok do roku, co wskazuje na trudności w utrzymaniu sprzedaży. Liderami rynku pozostają Dove (25,18 proc.), Luksja (20,66 proc.) oraz marka własna Biedronki – Linda (20,09 proc.). Wskaźnik lojalności wobec marek (BLI) w tej kategorii wyniósł jedynie 2,50 proc., choć zanotował lekki wzrost o 0,31 p.p. w stosunku do ubiegłego roku.

Mydło jest przez konsumentów traktowane głównie jako produkt funkcjonalny. Zakupy w tej kategorii determinowane są przede wszystkim ceną i dostępnością, a nie przywiązaniem do konkretnej marki. To sprawia, że producenci mają wyjątkowo trudne zadanie w budowaniu lojalności i muszą sięgać po dodatkowe działania marketingowe. Warto odnotować rosnące zainteresowanie wariantami naturalnymi i hipoalergicznymi, które mogą w przyszłości wzmocnić ten segment.

image
Listonic

Podobny, choć mniej gwałtowny, spadek dotknął kategorii past do zębów – wyniósł on 4,30 proc. rok do roku. W tym segmencie dominują marki specjalistyczne: Sensodyne z udziałem 43,24 proc., Elmex z 24,22 proc. oraz Colgate z wynikiem 11,44 proc.. Wskaźnik BLI sięgnął 8,27 proc., co oznacza stabilny, choć nieco malejący poziom lojalności (−0,16 p.p. r/r).

Rosnąca popularność marek specjalistycznych wskazuje, że konsumenci coraz częściej sięgają po produkty dostosowane do indywidualnych potrzeb zdrowotnych, a nie kierują się wyłącznie ceną. To utrwala obraz kategorii, w której skuteczność i rekomendacje stomatologiczne mają większe znaczenie niż okazje promocyjne. Jednocześnie sieci handlowe promują pakiety wielosztukowe, co powoduje rzadsze zakupy i mniejszą obecność past na bieżących listach zakupowych.

image
Listonic

Największy spadek w całym raporcie odnotowano w kategorii szamponów – aż o 15,70 proc. rok do roku. Mimo trudnej sytuacji, liderzy pozostają niezmienni: Elsève (15,47 proc.), Head&Shoulders (14,48 proc.) i Garnier (11,74 proc.). Co ciekawe, w tej kategorii wskaźnik lojalności konsumentów znacząco wzrósł do 31,57 proc. (+6,75 p.p. r/r), osiągając najwyższy wynik w całym raporcie.

Wysoka lojalność pokazuje, że w segmencie pielęgnacji włosów kluczową rolę odgrywa zaufanie do sprawdzonych marek. Konsumenci nie są skłonni do eksperymentów i wolą sięgać po produkty, które gwarantują im jakość i dopasowanie do indywidualnych potrzeb. Cena i promocje mają tu mniejsze znaczenie niż skuteczność i marka.

image
Listonic

Jedną z najbardziej użytkowych kategorii pozostaje papier toaletowy. Popyt spadł tu o 8,04 proc., a rynek zdominowany jest przez marki własne: Queen z Biedronki (49,44 proc.), Regina (15,05 proc.) oraz Floralys z Lidla (14,50 proc.). Wskaźnik lojalności wynosi jedynie 1,03 proc. (−0,05 p.p. r/r), co czyni tę kategorię najmniej stabilną w całym raporcie.

Tak niska lojalność dowodzi, że w przypadku papieru toaletowego decydują przede wszystkim cena i wygoda zakupu. Konsumenci kierują się promocjami oraz pakietami wielosztukowymi, które jeszcze bardziej osłabiają przywiązanie do marek. Segment ten pozostaje więc przykładem produktu czysto użytkowego, w którym renoma producenta odgrywa minimalną rolę.

image
Listonic

Dane z raportu Listonic pokazują wyraźne różnice w zachowaniach zakupowych Polaków w zależności od kategorii FMCG. Tam, gdzie produkt pełni rolę czysto użytkową – jak papier toaletowy czy mydło – lojalność wobec marek jest minimalna, a o wyborze decydują przede wszystkim cena i dostępność. W segmentach, które konsumenci traktują jako bardziej „specjalistyczne” i wymagające zaufania – jak pasty do zębów czy szampony – lojalność okazuje się znacznie wyższa, a kluczową rolę odgrywa skuteczność i reputacja marki. Spadki popytu w większości kategorii wskazują natomiast na rosnącą presję konsumencką na oszczędności, zmianę częstotliwości zakupów oraz rosnącą siłę marek własnych sieci handlowych.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
09.09.2025 12:37
IMARC: Globalny rynek perfum rośnie. Do 2033 roku osiągnie wartość ponad 61 miliardów dolarów.
Perfumy to rosnąca kategoria produktowa.Wiadomości Kosmetyczne

W 2024 roku globalny rynek perfum osiągnął wartość 39,6 miliardów dolarów – wynika z danych IMARC Group. Prognozy na kolejne lata wskazują na dynamiczny rozwój: do 2033 roku segment ten ma urosnąć do 61,3 miliardów dolarów. Oznacza to średnioroczny wzrost (CAGR) na poziomie 5 proc. w latach 2025–2033. Kluczowym motorem napędowym rynku pozostaje rosnące zainteresowanie konsumentów luksusowymi i premium zapachami.

Wzrost rynku napędzany jest przede wszystkim przez poszukiwanie przez konsumentów unikalnych i wysokiej jakości doświadczeń zapachowych. Obserwowany jest wyraźny zwrot ku segmentowi premium, co odzwierciedla globalne trendy konsumpcyjne. Ważnym czynnikiem wzrostu jest również rosnąca popularność zapachów unisex, które przełamują tradycyjne normy płciowe i trafiają do szerszego grona odbiorców.

Najdynamiczniej rozwijającym się obszarem pozostaje region Azji i Pacyfiku. To właśnie tam urbanizacja, rosnące dochody do dyspozycji oraz większe zainteresowanie pielęgnacją i wizerunkiem osobistym stymulują popyt na perfumy. Jednocześnie rynki Ameryki Północnej i Europy utrzymują silną pozycję, szczególnie w segmencie luksusowych marek, które cieszą się stabilnym popytem.

Nowym kierunkiem rozwoju branży jest personalizacja doświadczeń zapachowych. Coraz więcej marek oferuje klientom możliwość tworzenia indywidualnych kompozycji, co zwiększa zaangażowanie i buduje lojalność konsumentów. Trend ten wpisuje się w szersze zmiany w branży beauty, gdzie indywidualne podejście i dopasowanie produktów do potrzeb użytkowników stają się kluczowymi czynnikami konkurencyjnymi.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
10. wrzesień 2025 15:58