StoryEditor
Rynek i trendy
26.03.2019 00:00

Trendy z UK, które wpłyną przyszłość piękna na świecie

Microbiome skinecare, czysty makijaż i wegańska pielęgnacja włosów napędzają wzrost na brytyjskim rynku kosmetycznym i mogą stać się liderem innowacji światowego przemysłu kosmetycznego - informuje Mintel.

Nowe badanie przeprowadzone przez agencję marketingową Mintel opisuje trendy napędzające innowacje w pielęgnacji skóry, kosmetykach kolorowych i pielęgnacji włosów na brytyjskim rynku kosmetycznym, które mogą kształtować przyszłość sektora beauty.

- Wielka Brytania jest wylęgarnią innowacji w dziedzinie urody, w której pojawiają się i rozwijają najważniejsze światowe trendy - mówi Jane Henderson, globalny prezes działu pielęgnacji urody i higieny osobistej w Mintel.

Mikrobiom skóry

Brytyjskie marki produktów do pielęgnacji skóry były jednymi z pierwszych, które zrozumiały znaczenie mikrobiomu, naturalnych bakterii występujących w organizmie i na ciele człowieka, które mogą być zrównoważone poprzez pielęgnację skóry. Konsumenci na świecie coraz bardziej zdają sobie sprawę ze znaczenia różnorodności ekosystemów skóry dla ich zdrowia.

Wielka Brytania jest światowym liderem na rynku produktów do pielęgnacji skóry twarzy nakierowanych na mikrobiom skóry. Według Mintel Global New Products Database ponad 37 proc. światowych premier w 2018 roku odbyło w Wielkiej Brytanii, za nimi uplasowały się Stany Zjednoczone (25 proc.) i Francja (15 proc.) 
Konsumenci w Wielkiej Brytanii lubią także produkty premium - luksusowa pielęgnacja skóry twarzy stanowiła 71 proc. produktów nowo wprowadzonych w Wielkiej Brytanii w 2018 roku, w porównaniu do 54 proc. 10 lat temu. 
 

Kosmetyki „czyste”

Makijaż jest ważna sprawą dla mieszkańców Wielkiej Brytanii. Kraj ten jest czwartym co do wielkości światowym rynkiem kosmetyków kolorowych, którego wartość szacuje się na 2,1 mld funtów (2,45 mld euro) w 2018 roku. Plasuje się tuz poza podium po takich potęgach piękna jak USA, Japonia i Chiny. Brytyjczycy są również czwartymi co do wielkości konsumentami kolorowych  kosmetyków, a ich średnie wydatki na jednego mieszkańca wynoszą 32 funty rocznie.

Transparentność i unikanie toksyn ma szczególne znaczenie w przypadku marek kosmetyków kolorowych. Według Mintela, Wielka Brytania jest europejskim liderem na rynku tak zwanych „kosmetyków czystych”, a drugim na świecie, zaraz po USA. Firma zajmująca się badaniami rynku definiuje kosmetyki czyste jako takie, które mają „wolne od”, „naturalne” i „etyczne” deklaracje. Według Mintela kraj ten stanowi 21 proc. globalnych „czystych” kosmetyków kolorowych wprowadzonych na rynek w 2018 roku.

Eksperci podkreślają, że „czyste piękno” to coś więcej niż trend, to styl życia. - Ruch „czystego piękna” zaczął się od pielęgnacji skóry i teraz szybko przechodzi w kosmetyki kolorowe, a Wielka Brytania przoduje w tej dziedzinie. Konsumenci holistycznie poszukują sposobów na uporządkowanie swojego stylu życia, dlatego „czysty” makijaż będzie w nadchodzących latach coraz ważniejszy - podsumowuje Jane Henderson.

Wzrost wegańskiej i bezglutenowej pielęgnacji włosów

W ślad za trendem „czystego piękna” brytyjscy konsumenci coraz częściej łączą piękno z sumieniem. Na przykład ilość wegańskich deklaracji potroiła się w Wielkiej Brytanii w zakresie pielęgnacji włosów w latach 2014–2018, z 6 proc. wszystkich nowych produktów w 2014 roku do imponującego wyniku co piątego (20 proc.) w 2018 roku. 

Dla porównania, tylko 10 proc. produktów do pielęgnacji włosów na świecie miało deklarację wegańską. Tymczasem bezglutenowe roszczenia potroiły się w przypadku pielęgnacji włosów w Wielkiej Brytanii w latach 2016–2018, z 3 proc. wszystkich nowych produktów na rynku w 2016 roku do 9 proc. w 2018 roku. Dla porównania, tylko 4 proc. nowych produktów do pielęgnacji włosów na całym świecie było opatrzone bezglutenową etykietą.
 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 12:35
Guardian: Tanie perfumy podbijają brytyjski rynek – co druga osoba kupiła zapachowy „dupe”
Shutterstock

Na brytyjskim rynku perfum pojawił się nowy trend, który dynamicznie zyskuje popularność – tzw. „dupe scents”, czyli tańsze odpowiedniki znanych luksusowych zapachów. Jeden z takich zapachów przypomina perfumy Baccarat Rouge 540 warte 355 funtów, a inny – Penhaligon’s Halfeti za 215 funtów. Tymczasem ceny ich imitacji zaczynają się już od 5 funtów. Według badań aż połowa brytyjskich konsumentów przyznaje, że kupiła tego typu produkt, a 33 proc. zadeklarowało chęć ponownego zakupu.

Zjawisko zyskało popularność głównie dzięki mediom społecznościowym – na TikToku hasztag #perfumedupe ma tysiące wpisów. Jednak za atrakcyjną ceną często kryją się kontrowersje prawne. Producenci oryginalnych perfum coraz częściej zwracają się do prawników o porady, jak bronić swoich formuł przed kopiowaniem. W niektórych przypadkach konkurencyjne firmy pytają nawet, jak legalnie stworzyć perfumowy „dupe”. Niestety, jak podkreślają eksperci, ochrona zapachu w świetle brytyjskiego prawa jest niemal niemożliwa – zapachów nie da się jednoznacznie opisać graficznie, a więc nie można ich zarejestrować jako znak towarowy.

Ochrony nie daje także prawo patentowe. Jak wyjaśnia Eloise Harding z kancelarii Mishcon de Reya w rozmowie z brytyjskim Guardianem, perfumy rzadko spełniają warunek „kroku wynalazczego”, niezbędnego do uzyskania patentu. Co więcej, nawet gdyby taki patent został przyznany, po 20 latach formuła staje się publiczna. Tymczasem producenci tańszych wersji perfum coraz częściej sięgają po techniki takie jak chromatografia gazowa-spektrometria mas (GCMS), by rozłożyć oryginalne zapachy na czynniki pierwsze i stworzyć ich tańsze kopie – często z użyciem mniej szlachetnych składników.

Rynek perfum w Wielkiej Brytanii osiągnął wartość 1,74 miliarda funtów w 2024 roku, a według prognoz firmy badawczej Mintel do 2029 roku przekroczy 2 miliardy. W ankiecie przeprowadzonej wśród 1 435 osób, aż 18 proc. tych, którzy jeszcze nie kupili „dupe perfum”, przyznało, że są nimi zainteresowani. Ekspertka Mintel, Dionne Officer, zauważa, że młodsze pokolenia, wychowane w czasach kryzysów gospodarczych i wszechobecnego fast fashion, nie widzą nic złego w kupowaniu imitacji. Wręcz przeciwnie – umiejętność znalezienia okazji i tańszej wersji luksusu postrzegana jest dziś jako przejaw sprytu, a nie wstydliwego kompromisu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 09:35
Wzrost wartości perfum wycofanych z rynku – rynek kolekcjonerski profesjonalizuje się
Valeria Boltneva via Pexels

Rynek perfum vintage i wycofanych z produkcji rozwija się dynamicznie, mimo braku oficjalnych danych dotyczących jego wielkości. Mathieu Iannarilli, paryski handlarz rzadkimi zapachami, od 2007 roku specjalizuje się w poszukiwaniu unikalnych flakonów dla klientów gotowych zapłacić od 150 euro do ponad 3 000 euro za butelkę.

Jak donosi Financial Times, osoby wierne jednemu zapachowi, po jego wycofaniu czują się „osierocone zapachowo” i są gotowe na wiele, by odzyskać swoją olfaktoryczną tożsamość. Na eBayu można znaleźć ponad 50 000 wyników po wpisaniu hasła „discontinued fragrances”, a ceny potrafią być astronomiczne – Tom Ford Amber Absolute kosztuje nawet 4 300 dolarów, a Vivienne Westwood Boudoir – 2 784 dolary.

Jednym z czynników napędzających ten rynek są tzw. „flankery”, czyli limitowane wariacje klasycznych zapachów. Dla kolekcjonerów stanowią one nie lada gratkę – np. Estée Lauder Sensuous Noir z 2008 roku osiąga na eBayu cenę 265 funtów, a Thierry Mugler A*Men Pure Malt z 2009 roku przekracza 600 funtów. Do wzrostu cen przyczyniają się również zakończenia licencji zapachowych lub bankructwa marek – ceny perfum marek takich jak Vivienne Westwood czy Stella McCartney potroiły się po ich wycofaniu z rynku perfumeryjnego.

Ceny vintage’owych zapachów są windowane również przez prestiż i historię producentów. Klasyki od marek takich jak Guerlain są poszukiwane zarówno przez osoby, które chcą je nosić, jak i kolekcjonerów. Flakon Guerlain Djedi może osiągnąć wartość ponad 3 000 euro. Co więcej, zapotrzebowanie nie ogranicza się do segmentu luksusowego – przykładem może być Ultima II Sheer Scent od Revlon, który od 1990 roku pozostaje ulubionym zapachem matki krytyka mody FT, Alexandra Fury’ego, mimo że został wycofany z produkcji już na początku lat 2000.

Zmiany w regulacjach unijnych dotyczących składników kosmetycznych również miały wpływ na rynek – od początku lat 2000 wiele zapachów zostało przeformułowanych, często ku niezadowoleniu wiernych użytkowników. W efekcie rośnie popyt na starsze wersje tych samych perfum. Aimee Majoros, kolekcjonerka zapachów z Nowego Jorku, wspomina, że jej butelka Mitsouko Guerlain z lat 70. pachnie zupełnie inaczej – i lepiej – niż obecna wersja. „Najlepszy zapach, jaki kiedykolwiek poczułam, to próbka L’Air du Temps od Nina Ricci z lat 60.” – dodaje. W społeczności miłośników perfum frustracja związana z reformulacjami jest zjawiskiem powszechnym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
25. kwiecień 2025 14:53