StoryEditor
Rynek i trendy
11.03.2021 00:00

Więcej poszukiwaczy jakości niż porównujących ceny - obraz konsumenta 2021

Maleje liczba konsumentów, dla których najistotniejsza jest cena, a rośnie liczba osób wybierających świadomie dobry produkt w dobrej cenie – wynika z najnowszego raportu Shoppers’s perspective 2021 przygotowanego przez firmę Open Research.

Na stałym poziomie 22 proc. w 2021 r. w porównaniu do 2019 r. utrzymuje się liczba „Poszukiwaczy jakości" - klientów, którzy przy wyborze produktu kierują się przede wszystkim jego walorami jakościowymi. 

Osoby z tego segmentu najchętniej wybierają dyskonty, ale szukają produktów wysokiej jakości. Częściej od  pozostałych są podatne na promocje w postaci większej ilości produktu w tej samej cenie. Chętnie sugerują się opinią sprzedawcy w kontekście jakości produktu, a także zwracają uwagę na dodatkowe oznaczenia, ekspozycje produktu szukając korzystnej oferty zakupu. Segment jest stabilny od 4 lat. Główni jego przedstawiciele to mężczyźni, osoby w wieku powyżej 55 lat, mieszkańcy południowo-wschodniej Polski.

Z 14 do 15 proc. wzrosła liczba klientów przywiązanych do marki. „Markowi aspirujący” kupują znane markowe produkty niezależnie od tego, czy są one promowane.

Marka jest dla nich synonimem sukcesu. Chętniej od innych zwrócą również uwagę na product placement w popularnym programie / serialu, czy reklamę z udziałem znanej postaci, osoby odnoszącej sukces, do której aspirują. Segment jest stabilny, postawa popularna u 40-50 latków, Nieco więcej reprezentantów w woj.północno-zachodnich.

Z 18 do 16 proc. spadła liczba „Klientów jednej okazji”, dla których najważniejsza jest promocyjna cena produktu, a celem – zrobienie jak najtańszego zakupu.

Osoby z tego segmentu częściej od pozostałych są podatne na sugestie w miejscu sprzedaży – gazetka sklepowa tuż przy wejściu, zmienione tabliczki cenowe, czy inne drobne oznaczenia półkowe informujące o atrakcyjnej promocji. Chętniej od innych zwrócą uwagę na dodatkową ekspozycję, czy plakat z krzykliwym hasłem dotyczącym promocji. Segment tracący na sile. Dominująca postawa jedynie wśród najmłodszych konsumentów, w wieku 18-24 lata, z małych miast.

Z 19 do 13 proc. spadł odsetek „Porównujących ceny", tzw. świadomych, którzy nie lubią przepłacać. Jednocześnie jest to jeden segmentów konsumentów o najwyższych dochodach na gospodarstwo domowe.

Osoby z tego segmentu częściej od pozostałych sugerują się reklamą w mediach tradycyjnych radio, prasa, ale także są wyczuleni na promocje na terenie sklepu, zwłaszcza komunikaty głosowe, monitory, czy promocje samplingowe. Jest to segment tracący na znaczeniu w całej populacji, jednak szczególnie mocno reprezentowany przez osoby w wieku powyżej 55 lat, mieszkające w małych i średnich miastach głównie we wschodniej części Polski.

Z 26 do 34 proc. (najwyższy wzrost) zwiększyła się liczba klientów, których celem jest kupienie dobrego produktu w dobrej cenie.

Według Open Research są to osoby, które rzadziej robią zakupy w hipermarketach, nieco częściej wybierają małe sklepy osiedlowe, gdzie mogą znaleźć produkty wyselekcjonowane, lepszej jakości. Osoby z tego segmentu częściej od pozostałych są podatne na promocje typu boundle – za zakup jednego produktu kolejny gratis, lub z obniżonej cenie. Można do nich dotrzeć za pomocą gazetki reklamowej, której są fanami. Grupa z roku na rok zyskująca na sile. Reprezentowana głównie przez osoby w wieku 24-45 lat, mieszkańców z centralnej Polski, wielkomiejskich (Warszawa), nieco częściej przez kobiety.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 12:35
Guardian: Tanie perfumy podbijają brytyjski rynek – co druga osoba kupiła zapachowy „dupe”
Shutterstock

Na brytyjskim rynku perfum pojawił się nowy trend, który dynamicznie zyskuje popularność – tzw. „dupe scents”, czyli tańsze odpowiedniki znanych luksusowych zapachów. Jeden z takich zapachów przypomina perfumy Baccarat Rouge 540 warte 355 funtów, a inny – Penhaligon’s Halfeti za 215 funtów. Tymczasem ceny ich imitacji zaczynają się już od 5 funtów. Według badań aż połowa brytyjskich konsumentów przyznaje, że kupiła tego typu produkt, a 33 proc. zadeklarowało chęć ponownego zakupu.

Zjawisko zyskało popularność głównie dzięki mediom społecznościowym – na TikToku hasztag #perfumedupe ma tysiące wpisów. Jednak za atrakcyjną ceną często kryją się kontrowersje prawne. Producenci oryginalnych perfum coraz częściej zwracają się do prawników o porady, jak bronić swoich formuł przed kopiowaniem. W niektórych przypadkach konkurencyjne firmy pytają nawet, jak legalnie stworzyć perfumowy „dupe”. Niestety, jak podkreślają eksperci, ochrona zapachu w świetle brytyjskiego prawa jest niemal niemożliwa – zapachów nie da się jednoznacznie opisać graficznie, a więc nie można ich zarejestrować jako znak towarowy.

Ochrony nie daje także prawo patentowe. Jak wyjaśnia Eloise Harding z kancelarii Mishcon de Reya w rozmowie z brytyjskim Guardianem, perfumy rzadko spełniają warunek „kroku wynalazczego”, niezbędnego do uzyskania patentu. Co więcej, nawet gdyby taki patent został przyznany, po 20 latach formuła staje się publiczna. Tymczasem producenci tańszych wersji perfum coraz częściej sięgają po techniki takie jak chromatografia gazowa-spektrometria mas (GCMS), by rozłożyć oryginalne zapachy na czynniki pierwsze i stworzyć ich tańsze kopie – często z użyciem mniej szlachetnych składników.

Rynek perfum w Wielkiej Brytanii osiągnął wartość 1,74 miliarda funtów w 2024 roku, a według prognoz firmy badawczej Mintel do 2029 roku przekroczy 2 miliardy. W ankiecie przeprowadzonej wśród 1 435 osób, aż 18 proc. tych, którzy jeszcze nie kupili „dupe perfum”, przyznało, że są nimi zainteresowani. Ekspertka Mintel, Dionne Officer, zauważa, że młodsze pokolenia, wychowane w czasach kryzysów gospodarczych i wszechobecnego fast fashion, nie widzą nic złego w kupowaniu imitacji. Wręcz przeciwnie – umiejętność znalezienia okazji i tańszej wersji luksusu postrzegana jest dziś jako przejaw sprytu, a nie wstydliwego kompromisu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 09:35
Wzrost wartości perfum wycofanych z rynku – rynek kolekcjonerski profesjonalizuje się
Valeria Boltneva via Pexels

Rynek perfum vintage i wycofanych z produkcji rozwija się dynamicznie, mimo braku oficjalnych danych dotyczących jego wielkości. Mathieu Iannarilli, paryski handlarz rzadkimi zapachami, od 2007 roku specjalizuje się w poszukiwaniu unikalnych flakonów dla klientów gotowych zapłacić od 150 euro do ponad 3 000 euro za butelkę.

Jak donosi Financial Times, osoby wierne jednemu zapachowi, po jego wycofaniu czują się „osierocone zapachowo” i są gotowe na wiele, by odzyskać swoją olfaktoryczną tożsamość. Na eBayu można znaleźć ponad 50 000 wyników po wpisaniu hasła „discontinued fragrances”, a ceny potrafią być astronomiczne – Tom Ford Amber Absolute kosztuje nawet 4 300 dolarów, a Vivienne Westwood Boudoir – 2 784 dolary.

Jednym z czynników napędzających ten rynek są tzw. „flankery”, czyli limitowane wariacje klasycznych zapachów. Dla kolekcjonerów stanowią one nie lada gratkę – np. Estée Lauder Sensuous Noir z 2008 roku osiąga na eBayu cenę 265 funtów, a Thierry Mugler A*Men Pure Malt z 2009 roku przekracza 600 funtów. Do wzrostu cen przyczyniają się również zakończenia licencji zapachowych lub bankructwa marek – ceny perfum marek takich jak Vivienne Westwood czy Stella McCartney potroiły się po ich wycofaniu z rynku perfumeryjnego.

Ceny vintage’owych zapachów są windowane również przez prestiż i historię producentów. Klasyki od marek takich jak Guerlain są poszukiwane zarówno przez osoby, które chcą je nosić, jak i kolekcjonerów. Flakon Guerlain Djedi może osiągnąć wartość ponad 3 000 euro. Co więcej, zapotrzebowanie nie ogranicza się do segmentu luksusowego – przykładem może być Ultima II Sheer Scent od Revlon, który od 1990 roku pozostaje ulubionym zapachem matki krytyka mody FT, Alexandra Fury’ego, mimo że został wycofany z produkcji już na początku lat 2000.

Zmiany w regulacjach unijnych dotyczących składników kosmetycznych również miały wpływ na rynek – od początku lat 2000 wiele zapachów zostało przeformułowanych, często ku niezadowoleniu wiernych użytkowników. W efekcie rośnie popyt na starsze wersje tych samych perfum. Aimee Majoros, kolekcjonerka zapachów z Nowego Jorku, wspomina, że jej butelka Mitsouko Guerlain z lat 70. pachnie zupełnie inaczej – i lepiej – niż obecna wersja. „Najlepszy zapach, jaki kiedykolwiek poczułam, to próbka L’Air du Temps od Nina Ricci z lat 60.” – dodaje. W społeczności miłośników perfum frustracja związana z reformulacjami jest zjawiskiem powszechnym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
25. kwiecień 2025 07:54