StoryEditor
Wywiady
20.02.2014 00:00

Jaga Hupało: Niezaspokojona potrzeba tworzenia

Jaga Hupało: W życiu osobistym, jak i zawodowym, hołduję teorii porządku absolutnego / Marek Straszewski
Kobieta, która lubi wychodzić poza schemat. Pokazuje, że fryzjerstwo to prawdziwa sztuka. Jej nazwisko znalazło się na liście stu najbardziej wpływowych Polek magazynu „Elle”. Jest znana ze stylizacji fryzur dla wiodących polskich magazynów luksusowych, jak również z graficznej, czarnej grzywki. Kreuje i produkuje autorskie kolekcje fryzur, działania performatywne i video art – jedno z nich było prezentowane w londyńskim Barbicanie. Tworzy instalacje z pogranicza designu dla znanych galerii sztuki w tym Zachęty i CSW, zaprojektowała peruki do oper „Eugeniusz Oniegin”, „Madame Butterfly”, „Król Roger”, „Dama pikowa” i „Otello” w reżyserii Mariusza Trelińskiego oraz dla Teatru Polskiego w spektaklach „Irydion”, „Szkoła Żon”. Kreuje stylizacje fryzur do filmów m.in. „Papusza” Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze, musicali „Koty”, „Deszczowa Piosenka”, „Alladyn” i „Taniec Wampirów” w reżyserii Romana Polańskiego. Pracuje przy sesjach zdjęciowych, pokazach mody i kampaniach reklamowych. Potrafi pracować zarówno na lodowcu, jak i w tropikach. Przed Państwem: Jaga Hupało.

Albert Einstein powiedział, że „prawdziwa sztuka to taka, która powstaje dzięki potrzebie tworzenia". Jakby się mogła Pani ustosunkować do tego cytatu w kontekście swojego życia i pracy?

Myślę, że słowa Einsteina są bardzo czytelne dla wszystkich, którzy odczuwają silną potrzebę kreacji. Od najmłodszych lat musiałam coś tworzyć na różnych płaszczyznach, przede wszystkim plastycznych i muzycznych – robiłam to wyłącznie dla siebie, gdyż tak podpowiadał mi mój głos wewnętrzny. Miałam to szczęście, że szybko ukierunkowałam swoją pasję, która w niedalekiej przyszłości stała się również moim zawodem. Jednak, mimo upływu lat, pozostał we mnie wewnętrzny bunt i chęć przekraczania kolejnych granic własnej wyobraźni – to pomaga mi w codziennej pracy i stale daje mi siłę i chęci do działania.


Jak przebiega u Pani proces twórczy?

W dużej mierze zależy to od projektu, nad którym pracuję. Najczęściej zaczynam od oczyszczenia umysły z chaosu myśli, gdyż każde nowe wydarzenie traktuję jako swoisty początek. Inspirację czerpię z otaczającego mnie świata – natury, podróży, architektury, sztuki, zarówno tej wysokiej, jak i amatorskiej. A przede wszystkim od ludzi, których ciągle spotykam na swojej drodze – rozmowy, obcowanie z nimi, ich spojrzenie na świat są prawdziwą inspiracją.


Po kim odziedziczyła Pani zacięcie artystyczne?

Przez długi czas myślałam, że moja droga to osobiste odkrycie. Jednak z biegiem lat zauważyłam sporo zależności i wspólnych wątków w mojej bliższej i dalszej rodzinie. Poza tym dziedzictwem, szukałam wartościowych wzorów wśród ludzi, których uznawałam za autorytet w różnych dziedzinach życia. Rodzinie jestem wdzięczna za to, że nikt mi nie przeszkadzał w moich nieustannych eksperymentach.


Kiedy fryzjerstwo stało się Pani pasją?

Jako nastolatka udałam się do salonu mojego pierwszego mistrza Edwarda Szymańskiego, który przyjął mnie na swoją uczennicę. To było magiczne miejsce, szczególnie jak na tamte dosyć szare czasy. Byłam zachwycona jego atmosferą, zapachem oraz oraz efektami pracy mistrza, które mogłam na co dzień podziwiać i współtworzyć. Tempo było zawrotne, a przez drzwi ciągle wchodziły coraz to nowe klientki. Mój upór oraz silna potrzeba zdobycia edukacji i wiedzy i dłonie, które po lekcjach pianina były bardzo plastyczne – pozwoliły mi w krótkim czasie pracować przy boku mistrza. Praca sprawiała mi wielką przyjemność, nie czułam zmęczenia, znużenia. Wtedy uświadomiłam sobie, że jest to kierunek, który nadaje szczególny wymiar mojej egzystencji. Po kilku latach zapragnęłam tworzyć według własnych wizji, reguł
i intuicji, co doprowadziło mnie do usamodzielnienia i pierwszej, autorskiej pracowni, którą otworzyłam w wieku dziewiętnastu lat.

 

image

Rozwój wymaga ciągłego doskonalenia własnych umiejętności. Talent to za mało, aby przyjąć na siebie odpowiedzialność za wizerunek i poczucie komfortu osób, które powierzają nam siebie

Marek Straszewski


Właśnie, jak się dochodzi do takiej pozycji, jaką osiągnęła Pani w branży?

Bardzo dziękuję za tak ciepłe słowa. Myślę, że na swój sukces artysta pracuje całe życie, nieprzerwanie każdego dnia. Osobiście nie znam ludzi sukcesu, którzy nie wyszli poza schemat, bądź ciężko na niego nie zapracowali. Mnie na pewno pomogło ukierunkowanie swojej drogi na dosyć wczesnym etapie życia, jak również mój pierwszy mistrz, który był świetnym wzorem do naśladowania, oraz to, że zaryzykowałam i zdecydowałam się działać pod swoim nazwiskiem. Choć ustrój polityczny nie służył wyjazdom zagranicznym, jak tylko miałam okazję, wyjeżdżałam i obserwowałam świat. Dzięki rodzinie w Londynie brałam udział w seminariach i szkoleniach, gdzie poznawałam nowe techniki i trendy.
Przełomem w mojej karierze zawodowej był pierwszy autorski pokaz w Poznaniu. Zaproponowałam odważne neonowe kolory w psychodelicznej scenerii i niezwykłej oprawie muzycznej – wszystko udało się dzięki wsparciu pięknoduchów, którymi się otaczałam. Zaraz po tym wydarzeniu udzieliłam wielu wywiadów oraz pojawiła się propozycja stworzenia fryzury na okładkę magazynu „Elle”. Później nastąpił etap dojazdowy, gdzie przemierzałam setki kilometrów, aby realizować sesje zdjęciowe, klipy muzyczne oraz inne projekty artystyczne. Moje życie prywatne również się zmieniło – już jako młoda mama mojej córki Ani przeniosłam się do Warszawy, która stała się moim kolejnym domem. Pracowałam bardzo intensywnie, od samego początku współtworząc powstające właśnie środowisko modowe w Polsce. To był wyjątkowy czas, era nowej estetyki i wielkich talentów, które debiutowały na scenach operowych, deskach teatrów, planach filmowych, wytwórniach muzycznych, czy też agencjach modelek. Znane magazyny modowe otwierały swoje redakcje odpowiadając na rosnące potrzeby kraju po zmianie polityczno-gospodarczej.
Spełniałam się twórczo, mój kalendarz był zapisany fantastycznymi projektami i częstymi podróżami. Podczas jednej z nich, w Waszyngtonie, poznałam moją ówczesną miłość, z którą związałam swoje życie zawodowe i prywatne. Związek ten trwał dekadę. Łączyła nas pasja kreacji – nowych miejsc, linia kosmetyków, a przede wszystkim nasze największe dzieło, córka Antonina.


Jak udaje się Pani pogodzić tak wiele zajęć z macierzyństwem?

Moje dzieci są moim natchnieniem i wszelkie swoje działania podporządkowuję im. Nigdy nie dzieliłam życia na czas pracy i czas prywatny, dla mnie to dwa powiązane i wspierające się światy, w których moje najukochańsze córki płynnie poruszają się od najmłodszych lat.

 

Swoją pracownię otworzyła Pani w industrialnych wnętrzach starej Fabryki Koronek przy ulicy Burakowskiej. Dlaczego wybrała Pani akurat to miejsce?

Przestrzeń ma dla mnie ogromne znaczenie w pracy. Nie mogę tworzyć bez odpowiednich warunków. Zawsze interesowałam się designem, technologią – po podjęciu decyzji o przeprowadzce zapragnęłam miejsca, które byłoby czymś więcej niż pracownią fryzjerską. Wymarzyłam sobie, że tam gdzie tworzę, co chwilę rodzą się nowe idee, jest to miejsce kulturalnych spotkań i wymiany poglądów, gdzie będzie wystarczająco dużo swobody, aby organizować i realizować różne wydarzenia.
Po wyczerpujących poszukiwaniach, kiedy już zaczęłam wątpić w to, że uda mi się znaleźć taki adres w Warszawie, Joanna Klimas pokazała mi wnętrza przy ul. Burakowskiej, która oczywiście nie była wtedy tak piękna, jak widzimy to dziś, lecz jej atutem był artystyczny potencjał i energia, która w krótkim czasie przyciągnęła grono wyjątkowych fotografików mody, między innymi Marka Straszewskiego i Jacka Porembę, którzy otworzyli tu swoje studia. Później powstała legendarna już agencja modelek Division, agencja reklamowa DDB, francuskie studio 3D oraz pierwsza redakcja magazynu „Aktivist”. Stara Fabryka Koronek na Burakowskiej stała się ulubionym miejscem spotkań ludzi znanych z branżą mody, mediów i reklamy.
 To właśnie tu stworzyłam wspólnie z moim byłym partnerem pracownię Jaga Hupało & Thomas Wolff. Przedsięwzięcie to wymagało od nas mnóstwo przygotowań, planów, nieprzespanych nocy i finansowego wkładu, który przełożył się na wyjątkową jakość i komfort naszych klientów. Nasza pracownia wyznaczyła nowy standard usług i spojrzenia na tę wyjątkową dziedzinę sztuki, jaką jest fryzjerstwo.


Rozwój wymaga ciągłego doskonalenia własnych umiejętności. Talent to za mało, aby przyjąć na siebie odpowiedzialność za wizerunek i poczucie komfortu osób, które powierzają nam siebie. Ja i mój zespół musimy, nie dość że być na bieżąco ze wszystkim, co dotyczy naszej dziedziny, to zawsze staramy się wyprzedzać oczekiwania naszych klientów. Jako kreator nie podążam ślepo za obowiązującymi trendami, za którymi często stoją ogromne pieniądze. Tworzę autorskie kolekcje fryzur oraz wprowadzam w życie idee, które uważam, za potrzebne moim klientkom i klientom. Tak właśnie powstała Akademia, w której regularnie szkolimy najpierw siebie, a następnie pomysły, które uważamy za godne uwagi. Trafiają one do naszych programów szkoleniowych dla stylistów, którzy chcą poszerzać swój wachlarz umiejętności z zakresu technik strzyżenia, koloryzacji, trychologii czy też indywidualnego, kreatywnego podejścia do pracy w zespołach produkcyjnych, filmowych i fotograficznych.
Linia produktów powstała drogą naturalnych potrzeb. Wraz z moim zespołem stwierdziliśmy, że brakuje nam odpowiednich produktów w naszej codziennej pracy, więc po długich dyskusjach i wszelkich możliwych testach – wprowadziliśmy je w życie. Szybko zostały zauważone i docenione przez rynek oraz klientów. Teraz pracujemy nad zupełnie nowymi, ale o tym chętnie opowiem, jak będą gotowe.


Leszek Czajka chce, żeby mówić o nim fryzjer, a Pani?

Ostatnio zastanawiałam się nad sensem słów „fryzjer" oraz „klient" – mam wrażenie, że to zaszłość. Nie wymyśliłam jeszcze terminów, które w wystarczający sposób mogłyby zastąpić wyżej wymienione. Na mojej wizytówce widnieje „Art director" i myślę, że to oddaje moją działalność, która już od dawna wykracza poza granice mojej pracowni Born to Create. Jednak to właśnie pracownia zawsze była osią moich działań i kolebką, w której rodzą się wszystkie moje pomysły.


Jak przebiega w Polsce ewolucja zawodu fryzjera stylisty?

Kilka dni temu miałam przyjemność udzielić wywiadu w pierwszej rozgłośni radiowej, która w pełni poświęcona jest tematyce fryzjerskiej – było to jednocześnie wspaniałe doświadczenie, jak i niezwykłe odkrycie. Jestem dumna z fryzjerstwa w Polsce, z tego jak my, Polacy, szybko przyswoiliśmy tajniki tego zawodu, który zresztą był prężnie uprawiany przez wiele lat w naszej ojczyźnie. Myślę, że jako spadkobiercy spuścizny wielkiego Antoniego Cierplikowskiego, który wpisał się złotymi literami w historię świata sztuki, coraz wyżej podnosimy poprzeczkę.
Nasi styliści zdobywają laury w konkursach międzynarodowych i są zapraszani do udziału w największych imprezach na świecie. Pokolenie młodych stylistów, kreatywnie zbuntowane i wolne od kompleksów, ciągle zaskakuje mnie swoim bardzo świeżym spojrzeniem na sztukę fryzjerską. Jedyną rzeczą, nad którą nieco ubolewam, jest system edukacji, który ciągle jeszcze nie jest doskonały – ale myślę, że również tu nastąpią zmiany – są tylko kwestią czasu i zależą od dobrych chęci rządzących. W ostatnich miesiącach miałam przyjemność gościć kilkakrotnie w naszej Akademii nauczycieli ze szkół branżowych i wymieniać poglądy na temat programu edukacyjnego. Po szkoleniach przeprowadzonych przez moich edukatorów jestem pełna nadziei, że w ich szkołach powstaną nowe przedmioty podnoszące świadomość młodego pokolenia przyszłych twórców.


Czy w dzisiejszych czasach fryzjerstwo ma jeszcze jakieś ograniczenia, czy tylko the sky is the limit?

Wierzę, że człowiek jest nieskończonym źródłem talentów i od nas samych zależy, w jakim stopniu mamy chęci je rozwijać i ile jesteśmy w stanie poświęcić, aby osiągnąć obrane cele. Nie zapominajmy jednak, iż pomimo wsparcia ze strony nowoczesnej technologii, przygotowania artystycznego i gotowości do kreacji – nasze realizacje są zdeterminowane naturalnymi uwarunkowaniami i ulotnością piękna. Dlatego głównym nurtem estetycznym jest nieustanna dbałość o nasze zdrowie, które jest źródłem naturalnego piękna.


Według Pani piękno to…?

Stan emocjonalnego uniesienia, który został wywołany w wyniku jakiegoś zdarzenia, spotkania czy obserwacji. Dlatego też piękno odnajduję w naturze, ludziach i ich twórczości.


Jaka jest Pani estetyka?

W życiu osobistym, jak i zawodowym, hołduję teorii porządku absolutnego. Dzięki temu w swoich działaniach dążę do harmonii formy. Linearność, grafika, surowość formy to część stylu, który preferuję – jest to punkt wyjścia do dalszej ewolucji i szerszego spojrzenia na konkretny temat.


Strona Pani pracowni jagahupalo.pl jest utrzymana w popartowym klimacie. Czy właśnie taki styl jest Pani najbliższy?

Witryna pracowni Born to Create zmienia się wraz z nami, naszą estetyką, nowymi możliwościami wyrazu, jednak przejrzystość przekazu to cecha niezmienna. Różnokolorowe moduły przedstawiają nasz system pracy, każdy kolor jest przypisany bardzo konkretnym, ale ciągle ewoluującym działaniom. Nasza komunikacja od samego początku działalności jest bardzo spójna, a przez lata stała się dialogiem z naszymi odbiorcami. Nie jesteśmy oczywiście obojętni i bardzo lubimy nowe media. Strona internetowa to nasza wizytówka, szeroko przedstawiająca naszą globalną misję. Wszelkie aktualności umieszczamy na Facebooku: Jaga Hupalo Born to Create, instagramie.com/jagahupalo, vimeo.com oraz w serwisie natemat.pl, gdzie pojawiają się felietony tematyczne.
Styl popartowy to barwna i zrozumiała sztuka szerokiej komunikacji, która aktualnie oddaje nasz mikroklimat, miejsce, gdzie się znajdujemy, oraz artystów, którzy z nami współpracują. Naszą domeną jest ciągłe poszukiwanie nowej jakości i rozwiązań, więc w niedalekiej przyszłości pojawimy się w nowej wirtualnej odsłonie.


Andy Warhol niejednokrotnie podkreślał, że artyści pop tworzyli obrazy, które każdy z przechodniów z Brodwayu był w stanie rozpoznać w ułamku sekundy. Czy Pani klienci mają jakiś wspólny pierwiastek, który identyfikuje ze „sprawcą" metamorfozy?

Konceptualność naszych form i kolorów, precyzja wykonania fryzur, a przede wszystkim zadbane i piękne włosy – to ten wspólny pierwiastek.


Jest Pani wymagającym szefem?

W moim języku wymagania to cele, wizje oraz postawa, która sprzyja współtworzeniu. Cenię pasję, pełne zaangażowanie oraz dynamikę w działaniu, oczywiście przy zachowaniu bardzo wysokich standardów pracowni Born to Create. Mój team to dzieło, które ciągle doskonalę, doskonaląc siebie.


Jak dobiera Pani współpracowników?

Moi współpracownicy to artyści, o różnej wrażliwości, osobowości – droga każdego z nich do stania się częścią zespołu była bardzo indywidualna. Aby znaleźć się w Create Team, kandydat musi przekonać mnie o swojej autentycznej pasji, chęci rozwijania talentu i świadomości wyzwań, jakie wiążą się z tą niezwykłą działalnością.


A kto jest odpowiedzialny za włosy Jagi Hupało?

W studio przy Burakowskiej w Warszawie mam radość współpracować z bardzo zdolnymi ludźmi. Niektórzy z nich są ze mną już ponad dekadę. To oni troszczą się również o mój wizerunek. Powierzam im swoje włosy. Koncepcja fryzury jednak zawsze pozostaje moją wolą. Swoje włosy również wykorzystuję do eksperymentów z nowymi kosmetykami, nad którymi pracuję.


Pani Create Team realizuje projekty dla opery, teatru, galerii, przygotowuje pokazy mody, sesje zdjęciowe, kampanie reklamowe. Czy Pani wyobraźnia czuje jeszcze jakiś niedosyt?

W mojej naturze jest ciągła potrzeba tworzenia, a niezaspokojony głód kreacji jest moją energią życiową. Dzięki nowym technologiom i nieograniczonym horyzoncie ich możliwości czuję, że wkraczamy w najciekawszy okres twórczy.


Jakie są Pani propozycje fryzur na sezon wiosna-lato?

Podczas tegorocznych pokazów oraz Tygodni Mody w Łodzi i w Londynie nasza pracownia Born to Create przedstawiła kilka kierunków stylizacji fryzur.
W Londynie dla Krystofa Stróżyny zaprojektowałam kolekcję ekskluzywnych autorskich peruk, o precyzyjnych, technicznych liniach strzyżenia i futurystycznym wydźwięku – spotkały się z ogromnym entuzjazmem publiczności, krytyków i dziennikarzy. W naszej pracowni cieszą się popularnością wśród klientek szczególnie tych, które nie chcą rezygnować z długich włosów – sukcesywnie przyjmujemy zamówienia.
Na pokazie Nenukko hitem okazały się streetowe formy wzbogacone feerią barw w wielowątkowych upięciach inspirowanych m.in. turbanami, dodatkowo ozdobiliśmy je chustami, łańcuszkami i innymi modowymi akcesoriami.
Dla Ani Kuczyńskiej zaprojektowaliśmy i wykonaliśmy delikatne, lśniące formy niezwykle subtelne i kobiece.
Dla MMC Studio stworzyliśmy eleganckie gładkie stylizacje podkreślone kręconymi włosami, z akcentem neonowych barw na przedziałkach. Opisane powyżej wizje to tylko niektóre z naszych propozycji trendów na najbliższy sezon.


Czego mogę Pani życzyć?

Na początku roku każdy z nas tworzy listę życzeń i planów, ja również. Będę szczęśliwa, jeśli za dwanaście miesięcy wszystkie z tej listy uda się zrealizować.


Dziękuję za spotkanie.

Ja również dziękuję, a Czytelnikom „Wiadomości Kosmetycznych” przesyłam gorące pozdrowienia.


Rozmawiała:
fanka popartu i ludzi z pasją
Agnieszka Saracyn-Rozbicka

Zdjęcie na okładce i tytułowe do wywiadu:
producer: Kazimierz Schmidt/JAGA HUPAŁO Born to Create, photo: Marek Straszewski
stylist: Sebastian Kobielski/JAGA HUPAŁO Moodbox
hair stylist: Creative Team/JAGA HUPAŁO Born to Create   
płaszcz: Gosia Baczyńska, akcesoria: Maldoror
Zdjęcia w artykule:
Nenukko: fot. materiały prasowe
Krystof Stróżyna: fot. materiały prasowe
MMC Studio: fot. Piotr Sitarsky
Ania Kuczyńska: fot. materiały prasowe
 

 

 

 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
09.06.2025 11:14
Anna Kwaśnik, Diamond Freak: Współczesna pielęgnacja to coś znacznie więcej, niż tylko rutyna
Ekskluzywność nie oznacza niedostępności, oznacza selektywność i dbałość o każdy detal - mówi Anna Kwaśnik, założycielka marki Diamond Freak.mat.pras.

Na rynku pojawia się nowa marka pielęgnacyjna: Diamond Freak. Z jej założycielką, Anną Kwaśnik, rozmawiamy o nowej erze luksusu w codziennej pielęgnacji i założeniach marki, która chce zredefiniować współczesne piękno. Jak podkreśla Kwaśnik, filozofia marki to luksus nie tylko w formie, ale i w rezultacie. Czy dlatego firma zdecydowała się na produkcję w Korei Południowej?

Żyjemy w świecie, w którym pielęgnacja skóry nabiera coraz większego znaczenia, stając się nie tylko codziennym rytuałem, ale też świadomym wyborem, poszukiwaniem innowacji i jakości. Czy to sprawiło, że marka Diamond Freak powstała właśnie teraz? Dla jakiego konsumenta została “zaprojektowana”?

Diamond Freak powstała z potrzeby stworzenia marki, która nie idzie na kompromisy. Jakość, skuteczność i technologie to trzy filary, które od początku przyświecały naszej koncepcji. Współczesna pielęgnacja to coś znacznie więcej, niż rutyna. Wierzymy, że dzisiejszy odbiorca jest świadomy, wymagający i gotowy na produkty, które oferują konkretne efekty. Diamond Freak pojawiła się, by wyjść naprzeciw tym oczekiwaniom. 

Marka została stworzona z myślą o osobach pragnących wyjątkowości i skuteczności w jednym. Diamond Freak łączy innowacyjne formuły, zaawansowane technologie oraz najwyższej jakości składniki. 

Jakie wartości, doświadczenia i kompetencje tworzą fundament marki? W jaki sposób przekładają się one na to, co użytkownik znajdzie w każdym z produktów?

Za Diamond Freak stoją ponad dwie dekady mojej intensywnej pracy w branży beauty, doświadczenie zdobyte przy budowaniu marek kosmetycznych premium. To wiedza połączona z wielką pasją, wyczuciem estetyki oraz potrzeb rynków. Znam tę branżę od podszewki, a do tego dołożyłam edukację zdobytą na prestiżowych uczelniach, od Uniwersytetu Warszawskiego, MBA na Akademii Leona Koźmińskiego po ESCP Berlin i SJSU w Kalifornii, co pozwoliło mi połączyć europejską elegancję z amerykańską odwagą i azjatycką technologią. 

Wszystko to sprawiło, że Diamond Freak powstała jako odpowiedź na osobistą potrzebę stworzenia czegoś, co łączy nowoczesność, technologie i bezkompromisowe standardy jakości. Każdy produkt w naszym portfolio to efekt tej synergii.

W jaki sposób Diamond Freak wpisuje się w światowe trendy nowoczesnej pielęgnacji, a jednocześnie kreuje własną, unikalną narrację, opartą na rozwiązaniach takich jak efekt „glass skin” czy koncepcja „reversed aging”?

Nasze produkty powstają w oparciu o koreańskie technologie i składniki aktywne nowej generacji, które oferują nie tylko natychmiastowy efekt, ale również działanie długofalowe, wspierające naturalne procesy regeneracyjne skóry. Efekt „glass skin” czyli rozświetlonej, wygładzonej i głęboko nawilżonej cery, łączy się z koncepcją „reversed aging”, czyli przywracaniem skórze młodzieńczej jędrności i blasku, niezależnie od wieku. To podejście oparte na zaawansowanych składnikach. 

Nasza filozofia to luksus nie tylko w formie, ale i w rezultacie. Inspiracją była fascynacja diamentami, symbolami trwałości, luksusu i surowego piękna. Podobnie jak one, Diamond Freak to marka dla tych, którzy nie uznają kompromisów i wybierają własną drogę. W świecie, który wciąż narzuca schematy, chcemy pokazać, że prawdziwe piękno rodzi się z odwagi bycia sobą. Każdy produkt to zaproszenie, by dać się zauważyć i błyszczeć.

Dlaczego Korea Południowa została wybrana jako miejsce produkcji? Czy i jakie znaczenie ma ten wybór dla jakości, innowacyjności, prestiżu marki?

Korea Południowa to niekwestionowane centrum innowacji technologicznej, miejsce, w którym nauka spotyka się z pasją tworzenia i zaawansowaną technologią. Wybór tej lokalizacji był naturalny, ponieważ zależy nam na tworzeniu produktów, które wyznaczają kierunki rozwoju branży beauty, a nie jedynie podążają za tym, co modne. Formuły Diamond Freak powstają we współpracy z najlepszymi laboratoriami i opierają się na opatentowanych formułach oraz wysokim stężeniu składników aktywnych. 

Produkcja w Korei gwarantuje nie tylko jakość, ale też niezrównane know-how, które pozwala nam oferować kosmetyki będące odpowiedzią na najbardziej wymagające potrzeby skóry.

Jakie miejsce w strategii rozwoju marki zajmuje ekskluzywność, świadoma selekcja kanałów sprzedaży oraz dystrybucji? W jaki sposób Diamond Freak zamierza budować swoją obecność na rynkach krajowym oraz międzynarodowym?

Ekskluzywność nie oznacza niedostępności – oznacza selektywność i dbałość o każdy detal. Nasza strategia zakłada obecność w kanałach, które pozwolą przekazać pełne doświadczenie marki, od jakości produktu, przez opakowanie, po obsługę klienta. Rozpoczynamy od sprzedaży online, poprzez własną platformę e-commerce, oferując klientom dostęp do całej filozofii Diamond Freak w jej najczystszej formie. Już dziś marka Diamond Freak jest obecna w wielu renomowanych gabinetach medycyny estetycznej oraz prestiżowych spa, gdzie jakość i skuteczność produktów spotykają się z ekspertyzą profesjonalistów. Z dumą rozpoczynamy również współpracę z siecią Aelia, co otwiera dla nas drzwi do międzynarodowej dystrybucji na lotniskach i w strefach travel retail. 

Planujemy dalszą ekspansję w sposób selektywny, stawiamy na partnerów, którzy podzielają nasze wartości i rozumieją luksusową pielęgnację w jej najczystszej postaci. W najbliższej perspektywie przewidujemy współpracę z wybranymi butikami oraz dystrybutorami, którzy reprezentują ten sam poziom jakości i estetyki. 

Na liście naszych strategicznych planów dystrybucyjnych, z którymi prowadzimy rozmowy są m.in. Sephora czy Notino, ale również butikowe, niszowe koncepty premium, które perfekcyjnie oddają ducha Diamond Freak – jak Galilu czy Mood Scent Bar. To miejsca, w których klient nie tylko kupuje produkt, ale także doświadcza go wszystkimi zmysłami – i właśnie takie podejście jest nam najbliższe. W perspektywie średnioterminowej rozwijamy ekspansję międzynarodową, zaczynając od rynków europejskich.

W jaki sposób Diamond Freak zamierza podkreślać swoją obecność w branży poprzez udział w targach, wydarzeniach i inicjatywach branżowych, które stanowią kluczowe punkty styku z profesjonalnym środowiskiem beauty oraz konsumentami premium?

Dla Diamond Freak obecność na kluczowych wydarzeniach branżowych to nie tylko obowiązek, to przywilej. Planujemy aktywny udział w międzynarodowych targach takich jak Cosmoprof Bologna czy Beautyworld Middle East. To doskonała przestrzeń do prezentacji naszych produktów, nawiązywania relacji z liderami rynku i budowania prestiżu marki. 

W Polsce chcemy być obecni podczas selektywnych eventów branżowych, w których jakość i storytelling mają większe znaczenie niż masowość. Każda nasza obecność na scenie branżowej będzie dokładnie zaplanowana, z klasą, konsekwencją i pasją.

Jak wygląda obecnie portfolio Diamond Freak? Czego mogą się spodziewać klienci w kolejnych miesiącach – zarówno pod względem rozwoju oferty, jak i kierunku, w jakim marka będzie podążać?

Obecnie portfolio Diamond Freak otwierają dwa starannie dopracowane produkty: Hyaluboost Day Eye Patches No.1, czyli innowacyjne płatki pod oczy oraz Collagen Glass Skin Face Mask, głęboko nawilżająca maska o działaniu rozświetlającym i regenerującym. Oba produkty powstały z myślą o natychmiastowych efektach i długofalowej pielęgnacji. Są to nowości rynkowe, które wyróżniają się nie tylko zaawansowanym działaniem, ale również wyjątkowym podejściem do formuł i doświadczenia użytkownika. 

Oba kosmetyki charakteryzują się bardzo bogatymi składami, opartymi na starannie dobranych substancjach aktywnych, które odpowiadają na potrzeby współczesnej pielęgnacji. To jednak dopiero początek. Wkrótce portfolio marki poszerzy się o kolejne innowacyjne formuły do pielęgnacji twarzy – oparte na bogactwie składników aktywnych i wysokich stężeniach, opracowane z myślą o widocznych rezultatach i luksusowym doświadczeniu użytkowania. 

Nasz cel? Tworzyć portfolio, które odpowiada na potrzeby współczesnej kobiety: skutecznie, inteligentnie i pięknie.

Czym według Diamond Freak jest prawdziwe, współczesne piękno i jaką rolę odgrywa w nim luksusowa pielęgnacja?

Współczesne piękno to nie idealny obraz, lecz autentyczność, blask, pewność siebie i odwaga, by być sobą. Pielęgnacja stała się czymś znacznie głębszym, niż tylko czynność – jest to moment spotkania z własną siłą. 

Luksus w naszym rozumieniu to dostęp do produktów, które nie tylko działają, są piękne, przemyślane i wspierają skórę w jej naturalnych procesach. To także język, którym użytkownik może powiedzieć światu: „znam swoją wartość”.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
09.06.2025 10:48
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki / Materiał Partnera
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
/ Materiał Partnera
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
/ Materiał Partnera
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
/ Materiał Partnera
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
Alicja Falender, Agata Kolasińska, Dax: Laboratorium to siła naszej marki
Gallery

Własne laboratorium to dla Dax Cosmetics nie tylko zaplecze technologiczne, ale i filar strategii wizerunkowej. Dzięki niemu marka – należąca do japońskiej grupy Rohto Pharmaceutical – buduje zaufanie poprzez innowacyjność, kontrolę jakości i transparentność. W wywiadzie Agata Kolasińska, Brand Manager Hada Labo, i Alicja Falender, dyrektorka ds. badań i rozwoju, opowiadają, jak zaawansowane centrum badawczo-rozwojowe wpływa na bezpieczeństwo kosmetyków, tempo wdrażania nowości oraz rozpoznawalność marek takich jak Hada Labo Tokyo czy Yoskine.

Jak własne laboratorium wpływa na wizerunek marki?

Agata Kolasińska: Posiadanie zaawansowanego laboratorium badawczo-rozwojowego to nasz klucz do innowacji i zaufania konsumentów. Dzięki niemu sami prowadzimy testy, analizujemy wyniki i natychmiast reagujemy – dbając o czystość składników, precyzję formulacji oraz skuteczność i bezpieczeństwo produktów.

Współpraca z japońskim laboratorium Hada Labo Tokyo (dzięki przynależności Dax Cosmetics do Rohto Pharmaceutical Group) pozwala nam korzystać z najnowszych technologii i sprawdzonych rozwiązań. Efekt? Jakość, którą widać i czuć – i której można zaufać.

Jakie standardy jakości i certyfikaty spełnia laboratorium Dax Cosmetics?

Alicja Falender: Laboratorium Dax Cosmetics działa zgodnie z najwyższymi międzynarodowymi standardami jakości. Posiadamy certyfikat ISO 22716:2007, dotyczący Dobrych Praktyk Produkcyjnych (GMP) dla kosmetyków, oraz certyfikat ISO 9001:2015, który potwierdza wysoką jakość zarządzania procesami produkcyjnymi. Dbałość o standardy to dla nas codzienność – obejmuje każdy etap, od opracowania receptury po finalną produkcję.

Czy w laboratorium prowadzone są własne badania i rozwój nowych receptur, czy firma współpracuje z zewnętrznymi instytucjami naukowymi?

Alicja Falender: Dax Cosmetics prowadzi badania i opracowuje receptury w swoim Centrum Badawczo-Rozwojowym, które zostało odnowione 3 lata temu. Nasze centrum to laboratorium badawczo-rozwojowe, mikrobiologiczne, fizyko-chemiczne oraz do badań opakowań. Mamy również możliwość przeprowadzenia we własnym zakresie badań oceny aparaturowej skóry, co na wczesnym etapie pracy nad produktami ułatwia sprawdzenie skuteczności danych formulacji na różnych typach cery. Inwestycje w specjalistyczną aparaturę badawczą umożliwiają prowadzenie zaawansowanych prac B+R nad innowacyjnymi kosmetykami. Firma również korzysta z międzynarodowej wymiany wiedzy w ramach Rohto Pharmaceutical Group, do której należy od ponad 10 lat.

Czy zaawansowane zaplecze badawczo-rozwojowe pomaga w budowaniu narracji marki wokół jakości i bezpieczeństwa produktów? Jakie konkretne działania to wspierają?

Agata Kolasińska: Zdecydowanie tak. Nasze laboratorium to nie tylko źródło innowacji, ale i gwarancja bezpieczeństwa. Prowadzimy szczegółowe testy dermatologiczne, stabilnościowe i aplikacyjne, które potwierdzają jakość naszych produktów. W komunikacji stawiamy na transparentność – podkreślamy czystość składu, brak zbędnych dodatków i bezpieczeństwo nawet dla wrażliwej skóry. To podejście buduje trwałe zaufanie do Hada Labo Tokyo.

Jak wygląda proces testowania nowych produktów przed ich wprowadzeniem na rynek?

Alicja Falender: Praca nad nowym produktem w Dax Cosmetics to podróż pełna zaangażowania i precyzji. Wszystko zaczyna się w naszych laboratoriach, gdzie zespół badawczy tworzy i udoskonala recepturę. Każda formuła musi spełnić surowe wewnętrzne standardy jakości i skuteczności, zanim przejdzie do kolejnych etapów.

Nowe kosmetyki przechodzą szereg testów: sprawdzamy kompatybilność formuły z opakowaniem, badamy reakcję na skrajne temperatury, analizujemy stabilność oraz skuteczność działania. Ważne jest dla nas bezpieczeństwo użytkowania, dlatego weryfikujemy, jak produkt zachowuje się na różnych typach skóry. Dlatego kolejnym etapem są analizy przeprowadzone przez niezależne, zewnętrzne laboratoria badawcze. Tam uzyskujemy oficjalne potwierdzenie deklaracji, które później trafiają na nasze opakowania – od skuteczności nawilżenia po właściwości przeciwstarzeniowe.

Cały proces jest złożony, ale to właśnie ta dokładność sprawia, że możemy dostarczać konsumentom bezpieczne, skuteczne i innowacyjne produkty, z których jesteśmy dumni.

Jak długo trwa proces od pomysłu na nowy produkt do jego finalnej wersji opuszczającej laboratorium?

Alicja Falender: To zależy od skomplikowania projektu. Standardowo proces trwa od ok. 6 miesięcy do nawet roku. Przy tworzeniu produktów związanych z aktualnymi trendami kosmetycznymi firma działa sprawnie i elastycznie, aby szybko reagować na potrzeby rynku.

A jakie było największe wyzwanie technologiczne, z którym zmierzyło się laboratorium Dax Cosmetics w ostatnich latach?

Alicja Falender: Jednym z największych było opracowanie stabilnej formuły zawierającej medyczną witaminę C w bardzo wysokim stężeniu — aż 30 proc.. Efektem tej pracy jest m.in. w seria Yoskine Medical C.

Jak laboratorium pomaga reagować na trendy i potrzeby konsumentów?

Agata Kolasińska: Dzięki własnemu laboratorium szybko testujemy nowe surowce, tworzymy innowacyjne formuły i wdrażamy pomysły bez zbędnych opóźnień. Skracamy drogę od idei do gotowego produktu – co w dynamicznym świecie skincare daje nam realną przewagę.

Dzięki temu Hada Labo Tokyo postrzegana jest jako marka nowoczesna, elastyczna i bliska konsumentom – zawsze gotowa odpowiedzieć na ich aktualne potrzeby.

Czy Dax Cosmetics korzysta z innowacyjnych technologii lub składników, które wyróżniają ich produkty na tle konkurencji?

Alicja Falender: Tak. Szukamy inspiracji, innowacyjnych składników i nowych trendów, współpracując z wieloma międzynarodowymi partnerami. Jednak największą wartością jest dla nas współpraca z kolegami-technologami z Rohto Pharmaceutical Group, która jest liderem w wykorzystaniu  zaawansowanych form kwasu hialuronowego i innowacyjnych postaci witaminy C. Przykładem jest marka Hada Labo Tokyo i jej 9 typów kwasu hialuronowego oraz seria Yoskine Medical C., która zawiera dwie formy witaminy C – obie japońskie - o wysokim stężeniu, sięgającym nawet 30 proc..

Jakie środki podejmuje laboratorium, aby zapewnić bezpieczeństwo i skuteczność kosmetyków, zwłaszcza w kontekście skóry wrażliwej?

Alicja Falender: Bezpieczeństwo i skuteczność produktów są dla nas sprawą priorytetową. Ale skoro mowa o skórze wrażliwej, omówię te kwestię na przykładzie marki Hada Labo Tokyo, która według japońskiej filozofii kieruje się minimalizmem w składzie – produkty mają tylko te składniki, które są niezbędne i nic więcej. Co ważne, są pozbawione kompozycji zapachowych. Składniki są precyzyjnie dobierane, szczegółowo badane, poddane wielu testom oraz sprowadzone wyłącznie z zaufanych źródeł. Dzięki temu kosmetyki Hada Labo Tokyo są polecane nie tylko dla kobiet, ale i mężczyzn, dla skóry w każdym wieku – od tej młodej aż po głęboko dojrzałą.

W jaki sposób laboratorium śledzi aktualne trendy kosmetyczne i przekłada je na konkretne formuły?

Alicja Falender: Mamy ten bonus, że możemy czerpać z wiedzy i inspiracji płynących z Rohto Pharmaceutical Group. Uczestniczymy również w międzynarodowych targach kosmetycznych i korzystamy z profesjonalnych narzędzi monitorujących trendy. Najważniejsze jednak jest wsłuchiwanie się w głos konsumentek oraz czerpanie inspiracji z codziennych obserwacji rynku.

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
09. czerwiec 2025 18:04