StoryEditor
Rynek i trendy
09.09.2020 00:00

Jakich kosmetyków chcą drogeryjne sieci?

Nowości na rynku kosmetycznym odgrywają szczególną rolę. Pojawia się ich bardzo dużo, ale zaledwie 10 proc. utrzymuje się na rynku dłużej niż rok. Jak w związku z tak dużą dynamiką rynku oraz konkurencją zapatrują się  na wprowadzanie nowinek na półki sieci drogeryjne? Jakie kryteria są kluczowe przy podejmowaniu współpracy?

Drogerie są najważniejszym miejscem sprzedaży kosmetyków. Według danych PMR mają 45 proc. udziałów w sprzedaży tej oferty. Dzieje się tak przede wszystkim za sprawą nowoczesnych sieci drogeryjnych, a absolutnie dominującą jest Rossmann – w sklepach tej sieci dziennie robi zakupy 800 tys. osób. A jednak większość producentów, wprowadzając nowości na rynek, pierwsze kroki kieruje do sklepów z tzw. rynku tradycyjnego – do lokalnych mikrosieci liczących od kilku do kilkudziesięciu placówek lub do pojedynczych sklepów indywidualnych właścicieli – bezpośrednio lub przez dystrybutorów organizujących sieci franczyzowe. Tradycyjne sklepy są najczęściej poligonem doświadczalnym – w nich producenci testują, czy ich produkt przyjmie się na rynku. Potem wiele firm stara się o jego wprowadzenie do największych sieci drogeryjnych, czy ostatnio coraz częściej także do dyskontów, nawet kosztem całkowitego uzależnienia się od takiego operatora. 

Oczekiwania handlu
Najsilniejsze sieci drogeryjne wprowadzając nowe marki na półki najczęściej oczekują od producentów kontraktu na wyłączność, ponieważ nie chcą, by identyczne produkty były sprzedawane u konkurencji. Takiego samego traktowania oczekuje handel tradycyjny. – Często producentom zależy na wprowadzeniu swoich produktów do handlu nowoczesnego, ale to jest dość trudna droga i są umowy, z których należy się wywiązać i rozliczyć. Wejście na półki wiąże się z dużą inwestycją marketingową zaplanowaną na cały rok. Producenci, zwłaszcza nowi, często nie mają pomysłu na swoją markę i nie mają strategii na jej wdrożenie i rozwój, dlatego chętnie wchodzą do tradycyjnych drogerii, których właściciele wykonują bardzo trudną pracę związaną z wdrożeniem nowości i gdy już mogliby zacząć zarabiać, te produkty pojawiają się w handlu nowoczesnym. To bardzo boli i podważa zaufanie do lojalności producentów. Według nas producenci powinni mieć oferty dla handlu nowoczesnego i tradycyjnego, jeśli są takie same, to ceny i wsparcie powinny być takie same – jasno tłumaczy Teresa Stachnio, wiceprezes zarządu sieci drogerii Jasmin.

Producenci, którzy chcą pracować ze wszystkimi kanałami sprzedaży starają się dywersyfikować ofertę – różne linie produktów, najczęściej także na innym poziomie cenowym, kierują do określonych kanałów dystrybucji. Jak jest to ważne, pokazują niektóre komentarze jurorów biorących udział w tegorocznym badaniu Perły Rynku Kosmetycznego: „marka wypromowana, a jednocześnie niedostępna w zagranicznych sieciach, co pozostaje wielkim plusem”, „mocne wsparcie marketingowe to już połowa sukcesu produktu – nie dość, że był reklamowany w telewizji, to dodatkowo firma zaproponowała sieciom tradycyjnym konkurencyjne ceny w stosunku do cen w zagranicznych sieciach”, „marka źle się kojarzy w tzw. tradycji – jest obecna we wszystkich sieciach zagranicznych i nie daje tradycyjnym sklepom konkurencyjnych cen czy promocji”, „w przypadku tej marki zbyt odczuwalna jest walka cenowa aptek i sklepów internetowych”.

Jest też część firm kosmetycznych, które stosują selektywną dystrybucję i nie decydują się na współpracę z największymi sieciami drogeryjnymi. Dotyczy to zwłaszcza nowych przedsiębiorstw o rodzinnym charakterze, których zwyczajnie nie stać na masowy zasięg, a których w ostatnich latach pojawiło się mnóstwo na polskim rynku. To stało się szansą dla drobnego detalu. Niektórym producentom nie przeszkadza, że muszą pracować indywidualnie ze sklepami, czy że sieci franczyzowe mają ograniczony wpływ na detalistów, którzy działają pod ich szyldem. Dla nich współpraca z każdym pojedynczym sklepem oznacza napływ gotówki tak potrzebnej na etapie rozwoju firmy. 

O tym, co trafi do konsumenta decydują w dużym stopniu sieci detaliczne. I zgodnie z przewidywaniami agencji badawczych będą się umacniać w swojej roli kreatora rynku

Co decyduje o wprowadzaniu nowości do sieci drogeryjnych?
Rynek kosmetyczny żyje nowościami. Co roku pojawia się ich coraz więcej. Na pewno nie jest to rynek producenta. O tym, co trafi do konsumenta decydują w dużym stopniu sieci detaliczne. I zgodnie z przewidywaniami agencji badawczych będą się umacniać w swojej roli kreatora rynku. – Sądzę, że trendy będą kreować nie producenci a sieci handlowe, to one wymuszą określone wdrożenia. Patrząc na trójkę hegemonów branży drogeryjnej – wszyscy stawiają na kosmetyki naturalne – mówił Michał Rudecki, client director w Nielsen Polska w wywiadzie udzielonym „Wiadomościom Kosmetycznym” w marcu br. 

Jaka jest więc strategia wobec nowości w największych sieciach perfumeryjnych i drogeryjnych? Co decyduje o tym, jakie produkty wejdą do sprzedaży?

Nowości do sieci Douglas wprowadzane są dwubiegunowo – pierwsza ścieżka to produkty rekomendowane przez naszą centralę z przeznaczeniem do wprowadzenia w całej Europie. Druga wygląda tak, że sami wyszukujemy różne marki i produkty zgodnie z przewidywanymi trendami – mówi Rajmund Kula, key account manager w sieci perfumerii Douglas Polska.

W Hebe kierujemy się wieloma kryteriami, ale w pierwszej kolejności zwracamy uwagę na wysoką jakość produktów i zgodność z ogólnoświatowymi trendami – wymienia Antonio Farinha, dyrektor handlowy w spółce Jeronimo Martins Drogerie i Farmacja zarządzającej siecią Hebe. – Stale rozszerzamy asortyment i wprowadzamy do niego nowości przede wszystkim w kategoriach kosmetyków naturalnych, koreańskich, makijażowych oraz higieny osobistej. Rozwijamy też marki własne, wprowadziliśmy niedawno linię wegańskich, bambusowych pędzli do makijażu. Staramy się rozwijać i zapewniać klientom takie produkty, których potrzebują i poszukują – zapewnia. 

Beata Dąbrowska, marketing communication manager w sieci drogeryjno-aptecznej Super-Pharm wylicza: – Pierwsze kryterium wprowadzania nowości to analiza potencjalnego obrotu, potem szasnę mają produkty, które są oferowane u nas choćby przez jakiś czas na wyłączność. Idealny produkt-kandydat na nowość w naszej sieci musi faktycznie taką nowością być, najlepiej z wartością dodaną, czyli powinien być to produkt utrzymany w obecnym trendzie lub prezentować jakieś innowacyjne rozwiązanie – podkreśla Beata Dąbrowska. 

Największa sieć drogeryjna Rossmann nie ujawnia żadnych kryteriów współpracy z dostawcami traktując je jako tajemnicę handlową. Jednak Agata Nowakowska, rzecznik prasowy sieci podkreśla, że tylko w sezonie wiosenno-letnim do drogerii Rossmann zostało wprowadzonych aż 3 tys. nowości. – Są to produkty starannie przez nas wyselekcjonowane, zgodne ze światowymi trendami jak less waste, np. szampony i odżywki w kostkach, produkty zawierające w składzie kannabidiol, produkty typu superfoods czy znane z Instagrama marki makijażowe – wymienia. 

Nowości? Tak, pod warunkiem, że…
Jak na wprowadzanie nowych marek i produktów do sprzedaży zapatrują się detaliści z tradycyjnego rynku? Ostrożniej niż w minionych latach. Są na tak, ale pod wieloma warunkami. 
Rynek kosmetyków od lat rozwija się dynamicznie i my, jako sieć, próbujemy odnaleźć się w tej rzeczywistości. Nie zawsze jest to proste, gdyż ofert na rynku jest bardzo dużo. Nie szukamy nowych marek. To producenci znajdują nas – mówi Ewa Nowicka, dyrektor handlowy w sieci Noel mającej 11 własnych drogerii. – Staramy się wybierać firmy, które faktycznie są producentami i jednocześnie przedstawiają ciekawy pomysł wdrożeniowy na najbliższe pół roku: obecność marki w gazetce reklamowej, akcje konsumenckie, promowanie danej marki przez konsultantki w drogerii – wymienia. – Nasze drogerie są usytuowane w małych miastach liczących od 9 do 40 tysięcy mieszkańców. W związku z tym asortyment jest już dostosowywany do klienta lokalnego. Oznacza to, że mamy w swojej ofercie produkty masowe, a jednocześnie, edukując klientów odnośnie pielęgnacji czy potrzeb kosmetycznych, próbujemy wdrażać nowe marki – dodaje. 

Dariusz Tomczak, prezes sieci drogeryjnej Vica, do której należy 31 własnych placówek, odpowiada krótko: – Wprowadzamy nowe marki, ale już dużo mniej, ponieważ jest ich przesyt oraz nie oferują innowacyjnych rozwiązań. Zdecydowanie wolimy umacniać te, które już są w naszej ofercie.

Leszek Szwajcowski, wiceprezes franczyzowej sieci DP Drogerie Polskie, zapewnia, że nowości w niej nie zabraknie, ponieważ wyprzedzanie trendów rynkowych oznacza też wyprzedzanie konkurencji. Z tego też powodu wprowadzanie nowych produktów do DP nie odbywa się według ściśle zaplanowanego scenariusza. – Działamy na bieżąco w myśl zasady „kto pierwszy, ten lepszy”, skoro mamy się odróżniać ofertowo, musimy wyprzedzać konkurencję – mówi. – Nie jest tajemnicą, że nowości produktowe generują spory udział w naszym obrocie, ale przede wszystkim zapewniają napływ konsumentek, które uwielbiają wszelkie nowinki kosmetyczne. Sztuka polega jednak na tym, żeby spośród setek ofert wybrać te najbardziej pożądane – podkreśla. 

Zarząd sieci Jasmin jest otwarty na zupełnie nowe, wręcz start-upowe firmy kosmetyczne. Nie oznacza to jednak, że mogą to być firmy bez jakiegokolwiek zaplecza produkcyjnego i marketingowego. – Producenci bardzo często nie zdają sobie sprawy z realiów rynkowych. Są przekonani, że sprzedaż odbywa się sama, a tak nie jest. Ani handel nowoczesny, ani tradycyjny, sam nie będzie inwestował w marketing i reklamę. Nie wystarczy więc wprowadzić towar na półki i oczekiwać wyników, trzeba wykonać ogrom pracy reklamowej i marketingowej, i wiedzieć, że wiąże się ona z kosztami – podkreśla Teresa Stachnio. – Tu konieczny jest cały wachlarz działań: media społecznościowe, gazetki – najlepiej strony wizerunkowe, ponieważ klienci nadal lubią czytać, prezentacje na targach, udział w konferencjach. Marketing to „studnia bez dna”, tu trzeba stworzyć swoją strategię wdrożeniową i koniecznie ją realizować – zaznacza. W sieci Jasmin wdrożenia nowości odbywają się przez cały rok, z wyjątkiem jego końcówki. – Niechętnie wprowadzamy nowości na koniec roku, w listopadzie i grudniu. Jeśli nie sprzedamy produktów, jest kłopot ze zwrotem i wchodzą w inwentaryzację, a tego bardzo nie lubimy – wyjaśnia Teresa Stachnio.

Jerzy Smoczyk, prezes Stowarzyszenia Sklepów Kosmeteria zaznacza, że wprowadzenie całkowicie nowej firmy do drogerii musi być bardzo głęboko przeanalizowane, a z perspektywy właściciela sklepu bardzo ważne jest przeanalizowanie polityki cenowej danej firmy. – Jeśli każdy może kupić dany produkt w cenie niższej niż kupuje sklep, to nie widzę żadnej możliwości żeby danym produktem handlować  – mówi.
 
W jakie kategorie będą inwestować polskie sieci? 
Leszek Szwajcowski pytany o to, jak będzie budowany w najbliższym czasie asortyment w sieci DP i w jakie kategorie będzie ona inwestowała, odpowiada: – Nadal widzimy wzrost zainteresowania kosmetykami organicznymi, wegańskimi czy bio. Klienci coraz bardziej zwracają uwagę nie tylko na skład produktu, ale także na jego ekologiczne pochodzenie i opakowanie. Z pewnością będziemy rozwijać i promować te kategorie. Zarządzająca siecią DP firma Błysk, która specjalizuje się w dystrybucji kosmetyków i chemii gospodarczej, w ostatnich latach zajmuje się także wprowadzaniem na rynek nowych marek. – Mamy wiele przykładów skutecznie i z dużym sukcesem wdrożonych marek i produktów, które w pierwszej kolejności były przeznaczone wyłącznie dla sieci Drogerie Polskie. Cały czas intensywnie pracujemy nad taką ofertą – dodaje Leszek Szwajcowski. 

Drogerie Jasmin są również zainteresowane produktami ekologicznymi, chętnie współpracują także z polskimi markami. Istotnych zmian w ofercie jednak sieć nie przewiduje. – Będziemy utrzymywać asortyment sprawdzony i wprowadzimy kilka nowości, co roku interesujące produkty znajdujemy wśród kandydatów do tytułu Perły Rynku Kosmetycznego – mówi Teresa Stachnio, która od lat zasiada w jury konkursu organizowanego przez „Wiadomości Kosmetyczne” i testuje pojawiające się na rynku nowinki. Część z nich dzięki temu trafia do sieci Jasmin, by przejść tam okres próby i po nim ewentualnie wchodzi do większej liczby sklepów. 

Rewolucji w ofercie nie przewiduje również sieć drogerii Vica. – Istotnych zmian asortymentowych nie planujemy. Konsekwentnie rozwijamy piramidę asortymentową ustaloną dwa lata temu. Chcemy się skupić na najważniejszych dla naszych drogerii kategoriach, takich jak kosmetyki do pielęgnacji ciała i do włosów, perfumy oraz makijaż – wymienia Dariusz Tomczak. 

Na wprowadzanie nowości trzeba mieć pieniądze 
Ewa Nowicka z sieci Noel przyznaje, że klienci są nadal ciekawi nowych produktów, choć tempo wprowadzania nowości na rynek zaczyna być zbyt duże. – Dla nas nowościami są jednocześnie wdrożenia proponowane przez firmy, z którymi już współpracujemy, jak i zupełnie nowe produkty firm mniej znanych lub dopiero budujących swój brand. Czasami mamy wrażenie, że działy zajmujące się marketingiem tak szybko działają i zmieniają asortyment, że nie dają klientowi czasu na polubienie i przyzwyczajenie się do produktu. Nowość to dla nas trzy składowe – produkt, inwestycja i wdrożenie, czyli materiały promocyjne. Jeśli te trzy czynniki uda się biznesowo scalić, to najczęściej nowość staje się klasyką  – tłumaczy Ewa Nowicka. – Istnieją marki, których nowe wdrożenia zawsze są trafione, dobrze reklamowane w telewizji oraz social mediach, przez co docierają do różnych grup odbiorców. Wszystko sprowadza się jednak do skutecznego marketingu. Bez odpowiedniego pomysłu producenta czy dystrybutora na współpracę oraz promocję, produkt nie zaistnieje w świadomości klienta i „nie sprzeda się sam”  –  dodaje. Informuje, że wciąż najwięcej nowości przybywa w kategoriach pielęgnacji włosów, twarzy i ciała. W kategorii koloryzacji włosów stale rośnie udział polskich marek. 

Nowości są bardzo ważne, na nich opiera się rynek kosmetyczny. Jednak ich wprowadzenie to dziś bardzo duże wyzwanie dla producenta – podkreśla Teresa Stachnio z sieci Jasmin. – Firma musi mieć przygotowaną strategię inwestycyjną i przemyślaną politykę cenową – jeśli cena będzie adekwatna do jakości i konsument ją zaakceptuje, wprowadzimy taki produkt na półki – tłumaczy. – Łatwiej jest nam wprowadzać nowości z firmą, która już z nami współpracuje, ponieważ możemy zdelistować produkt najsłabiej rotujący i w to miejsce zaproponować nowość. Gorzej jest z zupełnie nowymi dla nas firmami i markami – tu trzeba znaleźć miejsce na ekspozycję i promocje, ale jeśli produkt nas zaciekawia, to decydujemy się na współpracę – zaznacza. 

Najpierw faza testów
Tak jak Rossmann, Hebe, Super-Pharm czy Natura tak też sieci zrzeszające sklepy kosmetyczne na zasadzie franczyzy nie decydują się na wprowadzenie nowości od razu do całej sieci. Najpierw nowości trafiają do określonej części placówek i muszą przejść fazę testów. W przypadku drogerii Jasmin trwa to nie krócej niż 3 miesiące i nie dłużej niż 6 miesięcy. – W tym czasie producent powinien inwestować w działania marketingowe i reklamowe – mówi Teresa Stachnio. – Jeśli po 3 miesiącach odsprzedaż oferty jest niezadawalająca – nie sprzedano połowy produktów – to umawiamy się na zwroty. Jeśli sprzedaż jest dobra, każda drogeria dobiera produkty według własnych potrzeb. Jeśli nowość się obroniła, zostaje w naszej ofercie, może też trafić na listę produktów dostępnych w centralnym magazynie kosmetycznym PGD – podaje szczegóły.

Również w Drogeriach Polskich każda nowość musi najpierw przejść okres próbny. – Rekomendacja nowego asortymentu właścicielom sklepów franczyzowych to spora odpowiedzialność z naszej strony, dlatego zanim do tego dojdzie, starannie analizujemy jego sprzedaż w ośmiu własnych drogeriach które są swoistym poligonem doświadczalnym – wyjaśnia Leszek Szwajcowski. 

Według najnowszych danych firmy badawczej Nielsen, na koniec 2019 r. w Polsce działało 8051 drogerii. Liczba tego rodzaju placówek jest od 2017 r. stabilna, ale przede wszystkim za sprawą sieciowych formatów. – Kanał drogeryjny w ujęciu numerycznym jest stabilny, natomiast analizując głębiej, widoczny jest dynamiczny wzrost sieci drogeryjnych, przy jednoczesnym spadku liczby tradycyjnych, niezależnych placówek – informuje Marcin Cyganiak, dyrektor handlowy Nielsen Connect w Polsce. Trzeba jednak podkreślić, że pozycja tzw. tradycyjnych sklepów kosmetycznych, drogerii ulokowanych na osiedlach, blisko domu, wzmocniła się w okresie pandemii w związku z czasowym ograniczeniem handlu w galeriach handlowych. 

Eksperci z handlu o nowościach w przyszłości i zasadach ich wprowadzania

 
Na pewno będziemy wprowadzać nowości, ale ostrożniej i zwracając uwagę na bezpieczeństwo transakcji: możliwość zwrotu, skład produktów, kraj pochodzenia. Będziemy współpracować z firmami, które mocno nas wspierały w dobie pandemii, ale też pamiętamy kto nas zostawił zaraz w pierwszych dniach gdy ogłoszono zagrożenie. Było to dla wielkie zaskoczenie, „odwrót z pola walki”, gdy tak potrzebne było wsparcie.
Mówiąc o samej ofercie, jestem przekonana, że pandemia stworzyła nową kategorię produktów antyseptycznych, od środków do mycia, przez pielęgnacyjne do chemicznych, w tym odświeżaczy powietrza.


 
Co miesiąc do naszej oferty wprowadzamy ok. 200 nowości. Pandemia nie przyczyniła się do zmiany tego podejścia. Nie zmieniło się też nasze podejście do nowości. Ważne są dla nas trendy rynkowe, potencjał odsprzedażowy i kampania marketingowa danej linii produktów.



Czas pandemii zmienił nasze podejście do nowości, przede wszystkim w zakresie częstotliwości wprowadzania ich na półki – będą się pojawiały rzadziej. Niezmiennie odnosimy też wrażenie, że działy marketingu w wielu firmach nie do końca zdają sobie sprawę z obecnych potrzeb kobiet czy z aktualnej sytuacji na świecie. Zbyt często tworzą abstrakcyjne koncepty, które mają zadziałać tylko dzięki promocji w social mediach. Niestety, rok 2020 wywrócił świat do góry nogami i trzeba zdawać sobie z tego sprawę. Nie można zakładać, że plany, które snuliśmy na samym początku roku, nadal nadają się do pełnej realizacji. Tej świadomości prawdopodobnie brakuje twórcom nowych projektów kosmetycznych. 
Wszyscy musimy pamiętać, że klient drogeryjny jest klientem świadomym, poszukującym, więc także ciekawym nowości. Przez ostatni czas nauczyliśmy się oczekiwać od firm planów wdrożeniowych oraz całej, rozłożonej na kilka miesięcy, idei marketingowej, jak dany produkt wprowadzić na półkę i zakorzenić go w świadomości konsumenta, aby po niego wracał. Jeśli dana marka jest nam to w stanie zapewnić, wraz z zabezpieczeniem ciągłości współpracy, chętnie sięgamy po nowości. Musimy jednak pamiętać, że klient nie spędza już tak dużo czasu w drogerii, więc musimy używać wszystkich dostępnych narzędzi marketingowych w krótkim czasie. Z pewnością rok 2020 mocno zweryfikował, z którymi firmami chcemy współpracować, a z którymi nie wiążemy dłuższej relacji biznesowej. 


Idealny produkt-kandydat na nowość w naszej sieci musi faktycznie taką nowością być, najlepiej z wartością dodaną, czyli powinien być to produkt utrzymany w obecnym trendzie lub prezentować jakieś innowacyjne rozwiązanie.


W Hebe kierujemy się wieloma kryteriami, ale w pierwszej kolejności zwracamy uwagę na wysoką jakość produktów i zgodność z ogólnoświatowymi trendami.


 

Nadal widzimy wzrost zainteresowania kosmetykami organicznymi, wegańskimi czy bio. Klienci coraz bardziej zwracają uwagę nie tylko na skład produktu, ale także na jego ekologiczne pochodzenie i opakowanie. Z pewnością będziemy rozwijać i promować te kategorie.


 Trudno o drugi kraj w Unii Europejskiej, w którym wprowadzanych jest tyle nowości kosmetycznych. Z moich analiz wynika, że poniżej 10 proc. nowości jest przyjmowanych pozytywnie. W firmach, które mają stabilną politykę ten współczynnik jest powyżej 90 proc. Niestety możemy podać wiele przykładów, jak zostały zniszczone wspaniałe marki, które jeszcze niedawno miały dobrą pozycję na naszym rynku.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
08.12.2025 13:32
„Perfumy” liderem, a „magiczne perfumy” z rekordowym wzrostem: top wyniki urodowych polskich wyszukań w Google
Cyberpunk photo of a globe wrapped in google logos and search bars, with financial graphs orbitingShutterstock AI Generator

Analiza danych Google Trends z ostatnich 12 miesięcy pokazuje wyraźny wzrost zainteresowania tematami związanymi z pielęgnacją, zapachami i zakupami beauty w Polsce. Najchętniej wyszukiwanym hasłem w kategorii „Piękno i fitness” okazały się „perfumy”, które osiągnęły wynik 100 punktów popularności, co czyni je absolutnym liderem zestawienia. Na kolejnych miejscach znalazły się wyszukiwania powiązane z zakupami – „Rossmann” (49), a także usługi takie jak „fryzjer” (39) czy „paznokcie” (37).

Warto zwrócić uwagę, że wśród marek kosmetycznych oraz drogerii dominują nazwy silnie obecne na polskim rynku. „Dior” (25), „Hebe” (22) i „Sephora” (19) plasują się wysoko, co potwierdza utrzymujące się zainteresowanie zarówno segmentem masowym, jak i premium. Jednocześnie dane obejmują też warianty pisowni, np. „Rossman” (19), co sugeruje dużą liczbę codziennych, praktycznych wyszukiwań związanych z zakupami lub dostępnością produktów.

Najpopularniejsze hasła (ostatnie 12 miesięcy)

  1. perfumy – 100
  2. rossmann – 49
  3. fryzjer – 39
  4. paznokcie – 37
  5. dior – 25
  6. allegro – 23
  7. hebe – 22
  8. sephora – 19
  9. rossman – 19
  10. fryzury – 15

Jednym z ciekawszych trendów w słownictwie wyszukiwanym przez Polaków są rosnące zainteresowania wokół makijażu i pielęgnacji twarzy. W zestawieniu pojawiają się wyrażenia takie jak „fryzury” (15), „puder Huda Beauty” czy „Beauty of Joseon”, wskazujące na duże oddziaływanie globalnych trendów beauty. Co istotne, część z nich powraca również w zestawieniu haseł najszybciej zyskujących popularność, co sygnalizuje rosnący wpływ mediów społecznościowych i rekomendacji influencerów.

Najbardziej dynamicznie rosnącym hasłem jest „magiczne perfumy”, które odnotowało imponujący wzrost na poziomie +750 proc. Tak duży skok sugeruje viralowy charakter trendu – prawdopodobnie napędzany przez TikToka lub inne platformy wideo. W pierwszej dziesiątce najszybciej rosnących zapytań znajdują się także: „arabskie perfumy” (+140 proc.), „Miu Miu” (+120 proc.), czy fryzjerski termin „low taper fade” (+120 proc.), co pokazuje rosnące zainteresowanie bardziej niszowymi lub eksperckimi zagadnieniami związanymi z urodą. 

Najszybciej rosnące hasła (ostatnie 12 miesięcy)

  1. paznokcie 2025 – breakout (hasło przekroczyło 3000% wzrostu wyszukań, dane w trakcie analizy)
  2. paznokcie lato 2025 – + 1450% (wariant ‘wiosna‘ zebrał +1350%, ‘jesien‘ +1100%)
  3. magiczne perfumy – +750%
  4. arabskie perfumy – +140%
  5. miu miu – +120%
  6. low taper fade – +120%
  7. beauty of joseon – +110%
  8. perfun (literówka) – +110%
  9. pharmaceris wcierka – +100%
  10. valentino born in roma – +100%
Zestawienie haseł z największymi wzrostami szczególnie dobrze ilustruje dynamikę kategorii beauty w Polsce: użytkownicy nie tylko poszukują klasycznych informacji zakupowych, lecz także coraz częściej eksplorują nisze, mikrotrendy oraz viralowe rekomendacje produktów. Warto także zauważyć zainteresowanie hasłami dotyczącymi manicure - „paznokcie 2025” i jego warianty były ogromnie popularne, co świadczy o chęci podążania za trendami osób wykonujących stylizacje paznokci samodzielnie lub chodzących do salonów na taką usługę.

Wysokie wzrosty dla zapytań związanych z perfumami – zarówno mainstreamowymi, jak i niszowymi – wskazują na rosnącą rolę zapachów w codziennych wyborach konsumenckich. Dane z Google Trends potwierdzają, że branża beauty – choć stabilna w swoich fundamentach – pozostaje podatna na szybkie fluktuacje wynikające z kultury internetowej.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
08.12.2025 09:04
Biel Cloud Dancer i brąz Mocha Mousse: czy kolory roku Pantone sygnalizują konserwatywny estetyczny backlash?
Po brązie Mocha Mousse na rok 2025 pojawił się Cloud Dancer na 2026 rok.Pantone

Ogłoszenie przez Pantone kolorów roku 2025 i 2026 – kolejno ciepłego, przygaszonego brązu Mocha Mousse oraz niemal sterylnej bieli Cloud Dancer – wywołało wyjątkowo silne reakcje w mediach społecznościowych. Krytycy wskazują, że estetyczny zwrot ku neutralnym, „bezpiecznym” barwom może sygnalizować coś więcej niż tylko cykliczność trendów. W tle coraz częściej pojawia się pytanie, czy nie mamy do czynienia z formą konserwatywnego backlashu: kulturowej reakcji na lata intensywnej zmienności, nadmiaru bodźców, a także postępujących przesunięć społecznych i politycznych. Analizy socjologów, antropologów i badaczy designu sugerują, że estetyka – choć często postrzegana jako apolityczna – bywa istotnym wskaźnikiem głębszych napięć społecznych.

W tle coraz częściej pojawia się pytanie, czy nie mamy do czynienia z formą konserwatywnego backlashu: kulturowej reakcji na lata intensywnej zmienności, nadmiaru bodźców, a także postępujących przesunięć społecznych i politycznych. Analizy socjologów, antropologów i badaczy designu sugerują, że estetyka – choć często postrzegana jako apolityczna – bywa istotnym wskaźnikiem głębszych napięć społecznych. Pantone określa Cloud Dancer jako „symbol uspokojenia w gorączkowym społeczeństwie”, a Mocha Mousse – jako odcień zakorzeniony, przytulny, dający poczucie stabilności. Oba wybory łączy jedna cecha: zamiast podkreślać energię, odwagę czy ekspresję, promują redukcję bodźców, powściągliwość i powrót do „czystości” formy. W języku teorii kultury to charakterystyczne dla okresów społecznego zmęczenia lub przeciążenia, które skłaniają do idealizowania tego, co znane i przewidywalne.

Badania nad estetyką jako narzędziem utrwalania porządku społecznego – jak tekst „Inequality By Design?” opublikowany na blogu London School of Economics – pokazują, że design często maskuje nierówności i konserwuje obowiązujące hierarchie pod pozorem „dobrego gustu” czy „neutralności wizualnej”. Wybór bieli czy beżu nie jest zatem arbitralny: neutralność sama w sobie pełni funkcję polityczną, wyznaczając, które formy ekspresji są akceptowalne, a które nadmierne czy „zagrażające harmonii”.

Z podobnej perspektywy estetycznego powrotu do tradycji analizowano również zjawiska takie jak „tradwife aesthetic” czy idylliczne wizje stylu życia Cottagecore. Badanie From Flowers to Fascism? The Cottagecore to Tradwife Pipeline on Tumblr wskazuje, że estetyka nostalgiczna, choć początkowo niewinna, bywa wykorzystywana jako miękka brama do bardziej konserwatywnych narracji dotyczących ról płciowych, rodziny czy społecznego porządku. Badacze nie wykazali masowej ścieżki radykalizacji, ale podkreślili, że wzorce wizualne mogą normalizować konkretne wartości – nawet jeśli odbiorca nie identyfikuje ich wprost jako ideologiczne. W tym świetle Mocha Mousse jako „bezpieczny, domowy odcień” oraz Cloud Dancer jako „dyskretna biel” stają się częścią szerzej obserwowanego trendu: estetyki powrotu do porządku, harmonii i przewidywalności.

image

Zaskakujący kolor roku Pantone – wybrano biel „Cloud Dancer”

Na poziomie społecznym takie tendencje nie są zaskoczeniem. W sytuacji nadmiaru informacji i nieustannego przeciążenia sensorycznego – zjawiska opisywanego przez Pantone jako „szum i chaos współczesności” – konsumenci częściej poszukują ukojenia i redukcji. Jednak według części antropologów uproszczenie estetyczne może być również reakcją na rosnącą różnorodność kulturową i społeczną. Biała, sterylna estetyka wnętrz czy mediów wizualnych była w ostatnich latach krytykowana jako forma „estetycznego minimalizmu”, który jednocześnie usuwa z przestrzeni publicznej elementy nacechowane kulturowo, kolorystycznie, ekspresyjne – a więc potencjalnie konfliktowe. Komentarze internautów pod ogłoszeniem Cloud Dancer („algorytmiczny i bezpieczny”, „nudny jak wnętrza influencerów”, „nie jest to nawet kolor”) odzwierciedlają to napięcie: odbiorcy wyczuwają, że w epoce bogatej różnorodności kulturowej wybór skrajnej bieli brzmi jak wycofanie się z dyskusji o różnorodności na rzecz „estetycznej czystości”.

Dodatkowej warstwy dostarcza tu perspektywa badań nad projektowaniem technologii, jak choćby analiza Affordances and Design Principles of The Political Left and Right, która pokazuje, że ideologia przenika decyzje projektowe nawet w sferach uznawanych za techniczne. Jeśli design interfejsów czy przestrzeni cyfrowych odzwierciedla wartości światopoglądowe, tym bardziej można przyjąć, że globalne wybory estetyczne – takie jak kolory roku Pantone – stają się symbolicznymi wskaźnikami ideologicznych nastrojów. Biała paleta, wyciszone brązy, neutralność, „reset”, „czysty start” – te motywy od dawna funkcjonują w języku zachowawczych reakcji kulturowych, od architektury po reklamę.

image

Nowa era konserwatyzmu: jak trumpizm wpłynie na przemysł urodowy?

Nie oznacza to oczywiście, że Pantone celowo promuje konserwatywne wartości. Bardziej prawdopodobne jest, że instytut – będąc wrażliwym barometrem trendów – wychwytuje i koduje w swoich decyzjach estetyczne symptomy epoki. A epoka wydaje się pragnąć uporządkowania, wyciszenia, powrotu do stabilnych form i przewidywalności. To zaś samo w sobie jest jednym z kluczowych mechanizmów konserwatywnego backlashu: reakcją na nadmiar zmian przez zwrot ku temu, co znane, bezpieczne i „neutralne”. W tym sensie Mocha Mousse i Cloud Dancer, choć wizualnie odmienne, opowiadają jedną historię – historię kultury, która w obliczu transformacji wybiera regres estetyczny jako formę obrony przed przeciążeniem.

Warto obserwować, czy ten trend utrzyma się w kolejnych latach. Jeśli następne kolory roku będą dalej przesuwać się w stronę estetycznej ostrożności, może to oznaczać, że design – podobnie jak polityka i kultura – wchodzi w fazę redefinicji, w której bezpieczeństwo i minimalizm stają się wartościami nadrzędnymi. A to sprawia, że Pantone, nawet jeśli mimowolnie, może być jednym z najciekawszych źródeł danych o tym, jak społeczeństwa reagują na kryzysy, zmiany i turbulencje współczesności.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
09. grudzień 2025 08:52