StoryEditor
Prawo
01.04.2021 00:00

Poseł pyta premiera o sankcje dla urzędników inspekcji farmaceutycznej zmuszające do działań zgodnych z prawem

Poseł Kamil Bortniczuk skierowała do prezesa rady ministrów interpelację w sprawie naruszania przez organy Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej zasad wynikających z Konstytucji Biznesu.

Na początku swojej interpelacji poseł Kamil Bortniczuk (aktualnie bezpartyjny, wcześniej PiS, a potem Porozumienie)  przypomniał, że w 2017 r. uchwalona została nowelizacja ustawy Prawo farmaceutyczne potocznie zwana „apteką dla aptekarza”.

Przyjęte wówczas przez sejmową większość zmiany w prawie zakładały, że po wejściu w życie nowych przepisów zezwolenie na prowadzenie apteki ogólnodostępnej otrzymać może wyłącznie farmaceuta lub farmaceuci zrzeszeni w ramach spółki jawnej bądź partnerskiej, niebędący właścicielami więcej niż 4 placówek aptecznych.

Dodatkowo w przepisach zawarto także kryteria geograficzne i demograficzne stanowiące, że w przypadku jeśli w gminie jedna apteka przypada na mniej niż 3000 osób, otworzenie nowej jest możliwe w odległości 500 metrów od innych istniejących aptek (1000 m w przypadku, jeśli liczba aptek w gminie przekracza wskaźnik demograficzny).

Poseł przypomniał też, że w trakcie prac legislacyjnych nad rzeczonym projektem ustawy jego założenia były krytykowane przez wiele środowisk.

– Zwracano uwagę na to, że przyjęcie tych zmian w prawie doprowadzi do zmniejszenia dostępu do leków dla pacjentów, a rynek aptek zostanie zabetonowany, co spowoduje odpływ młodzieży chętnej do studiowania farmacji pozbawionej perspektyw posiadania własnej apteki w przyszłości. Dodatkowo zwracano uwagę na to, że przyjęcie tzw. „apteki dla aptekarza” w żaden sposób nie przyniesie korzyści, jakich oczekiwali jej autorzy – czytamy na wstępie interpelacji.

Dalej Kamil Bortniczuk pisze, że „po kilku latach od wejścia tych przepisów wiemy, że ograniczenie możliwości otwierania aptek w miastach nie spowodowało zwiększenia liczby nowo otwieranych placówek na terenach wiejskich, ceny leków sprzedawanych w aptekach nie uległy obniżeniu, a dostępność leków dla pacjentów pogorszyła się. Nowelizacja nie wpłynęła także na zwiększenie obsady farmaceutycznej pracującej w poszczególnych aptekach, gdyż zamykanie kolejnych placówek aptecznych spowodowało odpływ farmaceutów z zawodu”.

Dodaje również, że „od połowy 2017 r., kiedy apteka dla aptekarza weszła w życie, łączna liczba ogólnodostępnych aptek działających w Polsce zmniejszyła się o ponad 1400 placówek, a dane Głównego Urzędu Statystycznego potwierdzają także stale zmniejszającą się liczbę farmaceutów pracujących w aptekach (o ponad tysiąc farmaceutów mniej od wejścia w życie ADA!)”.

W swojej interpelacji Bortniczuk przypomina, że w 2017 r. również premier Mateusz Morawiecki krytycznie wypowiadał się na temat procedowanej wówczas „apteki dla aptekarza”, zwracając uwagę na to, że właściwą ochronę interesów i bezpieczeństwa pacjentów zapewnia obowiązek zatrudniania w aptekach farmaceutów i w związku z tym tak rygorystyczne ograniczenia w zakresie stosunków właścicielskich nie są potrzebne.

– Krytyczne uwagi do projektu zgłosiło także kierowane wówczas przez premiera Ministerstwo Rozwoju – dodaje.

Dalej wylicza, że na zbyt daleko idące regulacje antykoncentracyjne w „ADA” zwracał również uwagę m.in. prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Ostatecznie jednak projekt ustawy uzyskał poparcie sejmowej większości i od 3,5 roku uzyskanie zezwolenia na prowadzenie apteki ogólnodostępnej wiąże się w Polsce z koniecznością spełnienia szeregu dodatkowych kryteriów o charakterze demograficznym, geograficznym oraz podmiotowym.

– W konsekwencji liczba nowopowstających aptek w Polsce dramatycznie spadła (w 2019 r. wydano zaledwie 72 nowe pozwolenia, a w 2020 r. jedynie 66) – czytamy w interpelacji.

Bortniczuk zwraca uwagę, że przepisy „apteki dla aptekarza” okazały się ogromnym problemem także dla właścicieli aptek działających przed wejściem w życie tej nowelizacji.

– W trakcie procesu legislacyjnego tej nowelizacji na etapie sejmowym i senackim przedstawiciele projektodawców oraz reprezentanci Ministerstwa Zdrowia wielokrotnie zapewniali przedsiębiorców i opinię publiczną, że apteki już działające na rynku nie będą podlegać pod regulacje zawarte w nowelizacji – przypomina.

Dodaje, że wnioski legislacyjne dotyczące uściślenia przepisów w celu zapewnienia należytej ochrony prawnej podmiotom będącym właścicielami aptek przed wejściem w życie nowelizacji były negatywnie opiniowane przez Ministerstwo Zdrowia, którego przedstawiciele tłumaczyli, że nowe przepisy dotyczą wyłącznie nowych pozwoleń.

W swojej interpelacji poseł wraca też do tego, że ówczesny wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz podczas posiedzenia senackich komisji w dniu 19 kwietnia 2017 r. poświęconego nowelizacji tłumaczył m.in., że bardzo krótki okres vacatio legis proponowanych przepisów jest uzasadniony, gdyż „sedno tej ustawy odnosi się do tworzenia nowych aptek, a więc nie ma tutaj powodu do wydłużania tego terminu, bo nie chodzi o nacjonalizację czy jakieś odbieranie aptek, do czego przedsiębiorcy musieliby się jakoś specjalnie przygotowywać”.

Bortniczuk przypomina, że w podobny sposób reprezentant Ministerstwa Zdrowia komentował również wątpliwości zgłaszane wówczas przez przedstawicieli organizacji społecznych oraz parlamentarzystów dotyczących ochrony praw do dziedziczenia aptek przez spadkobierców niebędących farmaceutami.

– Deklarowany wówczas przez przedstawicieli rządu zakres nowo uchwalanych przepisów był jasny: nie miały one działać wstecz. Z tymi deklaracjami jasno korespondowała również treść proponowanych przepisów, które nie zawierały żadnych regulacji określających warunki czy termin dostosowania dotychczas działających placówek aptecznych do nowego prawa – czytamy w interpelacji.

Dalej pismo posła Bortniczuka przypomina, że po wejściu w życie przedmiotowej nowelizacji Ministerstwo Zdrowia nie dokonało zmiany interpretacji przepisów „apteki dla aptekarza” w powyższym zakresie.

Co więcej, w kwietniu 2019 r. w odpowiedzi na wniosek złożony przez rzecznika małych i średnich przedsiębiorców minister zdrowia wydał objaśnienia prawne dotyczące możliwości i zakresu stosowania ustawy z dnia 7 kwietnia 2017 r. o zmianie ustawy Prawo farmaceutyczne w odniesieniu do zezwoleń na prowadzenie aptek ogólnodostępnych wydanych przed wejściem w życie tejże ustawy.

W piśmie tym minister zdrowia jasno wskazał, że „przepis art. 99 ust. 4 u.p.f. (regulujący, że zezwolenie na prowadzenie apteki ogólnodostępnej może otrzymać wyłącznie farmaceuta lub spółka jawna lub partnerska farmaceutów) w brzmieniu nadanym ustawą z dnia 7 kwietnia 2017 r. nie znajduje zastosowania do zezwoleń na prowadzenie apteki ogólnodostępnej wydanych przed dniem wejścia w życie tej ustawy.

W konsekwencji, podmiot, który uzyskał takie zezwolenie przed wejściem w życie ustawy z dnia 7 kwietnia 2017 r. nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za niespełnienie wymagań przewidzianych w art. 99 ust. 4 u.p.f., ani nie może zostać zobligowany do ich wypełnienia przez organ Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej”.

Poseł zwraca uwagę, że te jednoznaczne interpretacje przepisów „apteki dla aptekarza” są w ostatnich miesiącach coraz częściej podważane przez organy Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej, która w swoich decyzjach dotyczących placówek aptecznych działających na podstawie zezwoleń wydawanych przez wejście w życie tej nowelizacji stosuje przepisy uchwalone w 2017 r.

Jako przykład podaje decyzję jaką 18 września 2020 r. wydał opolski wojewódzki inspektor farmaceutyczny, cofając zezwolenia na prowadzenie trzech aptek ogólnodostępnych w Kluczborku, prowadzonych przez jedną z polskich sieci aptecznych.

– Apteki te działały na podstawie zezwoleń wydanych przed uchwaleniem „apteki dla aptekarza”. Opolski WIF w uzasadnieniu decyzji uznał, że tzw. limit 4 aptek ma zastosowanie również do podmiotów prowadzących apteki na podstawie zezwoleń wydanych przed „apteką dla aptekarza” oraz stanowi warunek ciągły prowadzenia działalności aptecznej – czytamy w interpelacji.

To jednak nie wszystko, bowiem, kilka miesięcy później ten sam wojewódzki inspektor farmaceutyczny wydał tożsamą decyzję w postępowaniu dotyczącym jednej z aptek działających w Nysie.

– Decyzje te są całkowicie niezgodne z przytoczonymi powyżej interpretacjami ministra zdrowia, a także z artykułowanymi podczas prac legislacyjnych w parlamencie intencjami autorów projektu nowelizacji Prawa farmaceutycznego z 2017 r. – zwrócił uwagę poseł.

Konsekwencje niezgodnej z literalnym brzmieniem przepisów oraz interpretacjami wydawanymi przez Ministerstwo Zdrowia wykładni przepisów „apteki dla aptekarza” dotykają również wielu polskich małych i średnich przedsiębiorców. Interpelacja przypomina, że w grudniu zeszłego roku media szeroko opisywały przypadek współwłaściciela 15 aptek w Częstochowie, który może stracić na nie zezwolenia, gdyż próbując zapewnić swojej córce farmaceutce większe możliwości w zakresie dziedziczenia, dokonał przekształcenia swojej spółki.

– Mimo cofnięcia tych zmian śląski wojewódzki inspektor farmaceutyczny wszczął postępowanie w jego sprawie, zarzucając mu naruszenie przepisów „apteki dla aptekarza”. W konsekwencji częstochowskiemu przedsiębiorcy grozi utrata dorobku całego życia, mimo że swoje zezwolenia na prowadzenie aptek uzyskiwał przez 2017 r. i zgodnie z obowiązującymi przepisami – napisał poseł w swoim piśmie do premiera.

W dalszej części interpelacji przypomina, że od lat z inspekcją o swoją aptekę walczy także przedsiębiorca z Dzierżoniowa, który nie będąc aptekarzem, został samodzielnym właścicielem apteki w wyniku odejścia wspólniczki, farmaceutki, ze spółki.

– Jemu także inspekcja zarzuca naruszenie przepisów "apteki dla aptekarza", pomimo że zezwolenie na prowadzenie apteki wydane zostało przed wejściem tej nowelizacji w życie i zgodnie z przepisami nie podlega pod zasady określone w nowelizacji Prawa farmaceutycznego z 2017 r. – czytamy w interpelacji.

Kolejnym przykładem jest opinia, która w grudniu 2020 r. wydał śląski wojewódzki inspektor farmaceutyczny na wniosek przedsiębiorcy. Jeszcze dalej przesunęła ona interpretację przepisów Prawa farmaceutycznego. W odpowiedzi na pismo przedsiębiorcy śląski WIF stwierdził, że złożenie wniosku o zmianę zezwolenia na prowadzenie apteki w zakresie chociażby samego adresu siedziby i nazwy jej właściciela daje inspekcji prawo do zbadania struktury wewnętrznej wnioskodawcy pod względem spełniania wymogów określonych przez „aptekę dla aptekarza”.

– Niezależnie od tego, czy przedmiotowe zezwolenie zostało wydane przed czy po wejściu w życie przepisów nowelizacji z 2017 r., konsekwencją takiej interpretacji prawa, jaką zaprezentował katowicki WIF, może być cofanie zezwoleń na prowadzenie aptek nawet w przypadku zmian nazwy ulicy, przy której zarejestrowany jest podmiot będący właścicielem apteki, a każdy wniosek o zmianę zezwolenia złożony do inspekcji może skończyć się jego cofnięciem – argumentuje poseł.

Według niego powyższe przykłady postępowań prowadzonych przez organy Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej pokazują, że inspekcja coraz częściej decyduje się na stosowanie przepisów „apteki dla aptekarza” niezgodnie z ich literalnym brzmieniem i wbrew interpretacjom wielokrotnie wydawanym i artykułowanym przez członków Rady Ministrów i inne organy administracji państwowej.

– Działania podejmowane przez inspekcję podważają także skuteczność narzędzi służących ochronie prowadzenia w Polsce działalności gospodarczej wprowadzonych w ramach Konstytucji Biznesu – czytamy w interpelacji.

Poseł Kamil Bortniczuk przypomina w swoim piśmie, ze zainicjowany przez premiera pakiet ustaw Konstytucji Biznesu, których celem było zreformowanie i uproszczenie przepisów dotyczących prowadzenia działalności gospodarczej, był jednym ze sztandarowych projektów legislacyjnych podczas pierwszej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy.

W ramach Konstytucji Biznesu wprowadzono także szereg rozwiązań mających regulować relacje pomiędzy przedsiębiorcami a urzędami oraz załatwianie spraw urzędowych. Jednym z takich narzędzi mających stanowić dodatkową ochronę dla przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą w Polsce była instytucja objaśnień prawnych, zawarta w najważniejszej ustawie pakietu Konstytucji Biznesu – Prawie przedsiębiorców – zwraca uwagę poseł.

Dalej czytamy, że objaśnienia od 2018 r. mogą być wydawane przez ministrów oraz inne organy upoważnione do przedkładania do Rady Ministrów projektów aktów prawnych, takie jak prezes UOKiK czy prezes URE z urzędu lub na wniosek rzecznika małych i średnich przedsiębiorców.

Taka konstrukcja miała z jednej strony ograniczyć napływ wniosków o wydanie objaśnień do organów, a z drugiej strony nadać temu narzędziu odpowiednią rangę z uwagi na to, że inicjatywę w zakresie wydania objaśnień musi podjąć sam organ albo rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, czyli osoba kierująca ogólnopolskim urzędem mającym na celu ochronę praw przedsiębiorców.

Zmiany w zakresie przepisów regulujących prowadzenie działalności gospodarczej w Polsce, w tym wprowadzenie instytucji objaśnień prawnych oraz powołanie urzędu rzecznika małych i średnich przedsiębiorców, miały na celu zwiększenie poziomu ochrony podmiotów prowadzących w Polsce działalność gospodarczą. Przedsiębiorcy mieli zyskać dodatkowe instrumenty zabezpieczające ich interesy gospodarcze oraz własnego rzecznika, który powołany został do obrony ich praw przed organami władzy publicznej.

– Powyżej przedstawione przykłady działań organów Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej dowodzą, że instrumenty te zdają się nie zdawać egzaminu w starciu z państwowymi urzędnikami, którzy podejmując decyzję, nie kierują się nie tylko literalnym brzmieniem przepisów, ale dodatkowo nie uwzględniają podczas prowadzonych przez siebie postępowań jasnych i jednoznacznych interpretacji przepisów prawa wydawanych przez ministerstwa – napisał w interpelacji Kamil Bortniczuk.

W związku z przedstawionymi okolicznościami poseł zwrócił się w swoim piśmie do premiera z prośbą o odpowiedź na pytania dotyczące działań organów Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej w kontekście interpretacji przepisów wydawanych przez Ministerstwo Zdrowia oraz narzędzia służące do ochrony prowadzenia w Polsce działalności gospodarczej wprowadzone z inicjatywy premiera w ramach tzw. Konstytucji Biznesu.

Po pierwsze pyta, czy zdaniem premiera, opisane przykłady niestosowania się organów Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej do objaśnień prawnych wydanych przez ministra zdrowia nie stanowią naruszenia przepisów Konstytucji Biznesu i czy nie stanowią naruszenia praw przysługujących przedsiębiorcom prowadzącym w Polsce działalność gospodarczą.

Po drugie chciałaby wiedzieć, czy rada ministrów lub inne organy administracji publicznej posiadają narzędzia, które pozwalają skutecznie egzekwować stosowanie się przez urzędników państwowych do treści wydanych na podstawie przepisów ustawy Prawo przedsiębiorców i do objaśnień prawnych.

Pasła interesuje także czy prezes rady ministrów zamierza podjąć działania zmierzające do stosowania się przez organy Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej do interpretacji prawa wydawanej przez organy administracji rządowej. Jeśli tak, to jakie to będą działania? Czy nie jest w tym zakresie konieczna nowelizacja Konstytucji Biznesu i uzupełnienie jej przepisów o normy sankcyjne, zmuszające urzędników do działań zgodnych z prawem?

Na koniec pyta, czy działania organów Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej, wprost sprzeczne z objaśnieniami wydawanymi przez ministra zdrowia, można traktować jako przestępstwa urzędnicze przekroczenia uprawnień lub niedopełnienie obowiązków.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
30.04.2024 13:58
20 lat Polski w Unii Europejskiej. Kosmetyczni: wspólny rynek zmienił naszą rzeczywistość
20 lecie Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego i Blanka Chmurzyńska-Brown, ówczesna dyrektorka generalna, która pełniła tę funkcję przez 21 lat   fot. materiały prasowe
20 lat temu, 1 maja 2004 r. Polska przystąpiła do Unii Europejskiej. Dwa lata wcześniej polscy przedsiębiorcy powołali Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego. Okrągła rocznica akcesji Polski do Unii Europejskiej skłoniła Kosmetycznych, by sięgnąć pamięcią do początków organizacji i transformacji gospodarczej oraz prawnej. Oto, jak wspominają ten okres menedżerowie związani od początku z organizacją.

Idea powstania Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego jest związana z historią członkostwa Polski w Unii Europejskiej. W okresie przedakcesyjnym, narodził się pomysł powołania organizacji, która za jeden z pierwszych celów postawiła sobie przygotowanie przedsiębiorców w Polsce na nadchodzącą transformację prawną.

20 lat temu przed Polską stały ogromne wyzwania prawne – wizja cywilizacyjnego kroku z jednej strony fascynowała,  z drugiej – niepokoiła. Henryk Orfinger, założyciel i pierwszy prezes Kosmetycznych, obecnie Przewodniczący Rady Nadzorczej Dr Irena Eris S.A., wspomina, że w tamtym czasie pierwszy zarząd określił dwa główne zadania dla nowej organizacji:

– Po pierwsze szybko zrozumieliśmy, że największą energię musimy włożyć w proces przygotowania przedsiębiorców do zmiany regulacji prawnych, że przede wszystkim do tego powinniśmy mobilizować branżę. W Unii Europejskiej obowiązywała odwrotnie niż w Polsce tzw. post-market control – to producent miał być całkowicie odpowiedzialny za kosmetyk po wprowadzeniu go do obrotu. Dla nas to była prawdziwa rewolucja. Ale udała się. Po drugie natomiast – chcieliśmy możliwie najlepiej przygotować się do wejścia na wspólny rynek, świadomi, że jest to klucz do dalszych sukcesów każdej firmy. Bo faktycznie to najbardziej zmieniło życie przedsiębiorców nad Wisłą. Eksport do krajów UE, zdjęcie z naszych barków konieczności zatwierdzania każdego jednego produktu na każdym rynku... Dziś trudno sobie wyobrazić, że było inaczej. A jednak. Dla mnie ten aspekt wejścia do Unii Europejskiej jest do dziś o wiele ważniejszy, niż możliwość otrzymania dotacji pieniężnych – mówi.

Czytaj także: Tak 10 lat temu polscy przedsiębiorcy z sektora kosmetycznego podsumowywali obecność Polski w Unii Europejskiej: Producenci kosmetyków chcą mówić jednym głosem

 We wspomnieniach założycieli i pierwszych pracowników biura zapisały się obawy o szybkie tempo i kaliber zmian, które towarzyszyły także władzom kolejnych kadencji.

– Baliśmy się, że ten skok w rewolucyjne standardy produkcji i odpowiedzialności za produkt zmiecie wielu producentów kosmetyków z polskiego rynku. Tak się jednak nie stało. Niemniej akcesja, zmiana filozofii produkcji były dla polskich producentów ogromnym wyzwaniem. Niektóre elementy nadal takimi pozostają, bo przynależność do UE to zarówno szanse, jak i liczne obowiązki – dodaje Wanda Stypułkowska, obecna prezes związku i prezes zarządu MPS International Sp. z o.o. Dziś regulacje unijne to nasza codzienność, ale związek nadal pozostaje pomostem między UE a lokalnymi przedsiębiorcami. Wciąż prowadzimy intensywny dialog w sprawie horyzontalnych regulacji, które przenikają wszystkie aspekty działalności naszych firm członkowskich, wyznaczając kierunki rozwoju i przedsiębiorcom, i samej organizacji.

Przez 20 lat Polska, a z nią sektor kosmetyczny, z kraju rozwijającego się wolno, z wysokim poziomem bezrobocia, przeszły do gospodarki innowacyjnej, notującej dynamiczne wzrosty PKB szczególnie w pierwszych latach po akcesji. Wg szacunków Wise Europa od 2004 roku PKB nominalny wzrósł w Polsce x 3.6, a np. eksport polskich kosmetyków – ponad 8-krotnie. Nasz kraj nie tylko stał się bogatszy w ekonomicznym sensie – wzbogaciliśmy się także w doświadczenia, wiedzę i ekspertyzę. Dzisiaj wyróżnia nas w UE różnorodność rynku kosmetycznego, na którym z powodzeniem konkurują ze sobą globalni i lokalni gracze.

Co wejście Polski do Unii Europejskiej zmieniło w operowaniu globalnych firm, którzy ulokowali u nas swój biznes i fabryki? Blanka Chmurzyńska-Brown, Public Affairs Director L’Oréal Poland and Baltic HUB i ówczesna dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego wymienia:

– Gdyby nie praca zespołu związku i jego pierwszych członków przez 24 intensywne miesiące, od 2002 do 2004 roku, firmy nie byłyby przygotowane do wdrożenia zasad, które powstawały w Unii od 1975 roku i przez lata były sukcesywnie nowelizowane. W przedakcesyjnym okresie implementowaliśmy szereg nowych unijnych wymogów legislacyjnych, m.in. nową dyrektywę kosmetyczną. Był to wysiłek całej ekipy Kosmetycznych, który opłacił się wszystkim. I dodaje: Dla L’Oréal inwestycja w Polskę zaczęła się jeszcze przed 2004 rokiem, ponad 30 lat temu. Kluczowym czynnikiem rozwoju fabryki nad Wisłą było położenie geograficzne i zaplecze eksperckie, wysoko wykwalifikowani ludzie, tania energia. Dzisiaj, m.in. dzięki wejściu do UE i benefitom zharmonizowanego prawa, zmniejszonych barier w wymianie handlowej i wspieraniu inwestycji – jesteśmy w zupełnie innym miejscu.  Wielomilionowe inwestycje w największy w UE zakład produkcyjny grupy w Kaniach, nieustające inwestycje w know-how, podnoszenie standardów produkcji, dobre procesy zarządcze – to wyróżnia dziś L’Oréal Polska, ale jednocześnie buduje rozwój ludzi i całego sektora. Nie byłoby tej skali, nie byłoby tak szeroko zakrojonej współpracy z polskimi dostawcami, gdyby nie unijne spójne prawo i przewidywalność dla biznesu.

Dwie dekady Polski w Unii Europejskiej, w ocenie Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego, dały szansę na rozwój w tempie i jakości, które nie były możliwe przed akcesją. Branża kosmetyczna rozwija się równolegle do całej gospodarki, czerpiąc garściami z możliwości bycia w najbardziej wpływowej wspólnocie gospodarczej na świecie – podsumowują Kosmetyczni.

Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego (Kosmetyczni.pl) reprezentuje, wspiera i szkoli przedsiębiorców wyłącznie branży kosmetycznej. Związek skupia ponad 250 firm, w tym producentów i dystrybutorów kosmetyków, laboratoria, firmy doradcze i ośrodki dydaktyczne, a także ich partnerów okołobranżowych – dostawców opakowań i surowców. Od 22 lat jest głosem sektora w procesie stanowienia prawa. Współpracuje z instytucjami administracji polskiej i europejskiej, a razem z firmami członkowskimi wypracowuje i wdraża rozwiązania, które prowadzą do rozwoju polskiego  rynku kosmetycznego,  który dziś jest 5. w Unii Europejskiej. 

Związek należy do Cosmetics Europe – europejskiej organizacji branżowej i Konfederacji Lewiatan – najbardziej wpływowej organizacji pracodawców w Polsce.  Od 18 lat prowadzi projekt społeczny Fundacja Piękniejsze Życie. 

 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
30.04.2024 10:38
Parlament Europejski wprowadza zakaz importu i sprzedaży towarów wytwarzanych poprzez pracę przymusową
Unia idzie dalej na ścieżce walki ze współczesnym niewolnictwem.Canva
Parlament Europejski zatwierdził przepisy mające na celu zakaz sprzedaży, importu i eksportu na terenie UE towarów wytwarzanych przy użyciu pracy przymusowej, co stanowi znaczące posunięcie legislacyjne przeciwko współczesnemu niewolnictwu. Decyzja ta podkreśla rosnącą tendencję legislacyjną zmierzającą do wzmacniania praktycznego znaczenia praw człowieka w ramach praktyk handlu światowego.

Przepisy te, wynikające z obaw związanych z naruszeniami praw człowieka w chińskim regionie Xinjiangu, odzwierciedlają podobne prawo przyjęte przez Stany Zjednoczone w 2021 r. Prawo amerykańskie ustanowiono, aby chronić rynek tego kraju przed produktami potencjalnie zagrożonymi naruszeniami praw człowieka w Xinjiangu, kluczowym obszar produkcji bawełny, znany również ze swojego wkładu w światowy rynek paneli słonecznych. Chiny jednak w dalszym ciągu zaprzeczają, jakoby miały miejsce jakiekolwiek nadużycia w regionie.

Zgodnie z nowymi przepisami unijnymi, władze krajowe w całym bloku (obejmującym 27 krajów) lub sama Komisja Europejska będą miały uprawnienia do prowadzenia dochodzeń w sprawie podejrzanych towarów, łańcuchów dostaw i producentów. Te wstępne dochodzenia należy zakończyć w ciągu 30 dni roboczych. Produkty, w przypadku których stwierdzono, że zostały wyprodukowane przy użyciu pracy przymusowej, będą objęte zakazem sprzedaży na terenie UE, a dostawy, których to dotyczy, zostaną zatrzymane na granicach UE.

Praca przymusowa, stanowiąca jedną z form nowoczesnego niewolnictwa, jest problemem globalnym, ale występuje szczególnie często w niektórych krajach. Na podstawie raportów międzynarodowych organizacji, takich jak Międzynarodowa Organizacja Pracy (ILO) oraz różnych organizacji zajmujących się prawami człowieka, można wyróżnić kilka krajów, gdzie praca przymusowa jest szczególnie rozpowszechniona w produkcji towarów:

  •  Chiny — są często wymieniane jako kraj, gdzie praca przymusowa jest wykorzystywana w różnych sektorach przemysłu, w tym w produkcji elektroniki, odzieży i zabawek.
  •  Korea Północna — partner biznesowy Chin i jeden z najbardziej odciętych od świata krajów, w którym praca niewolnicza występuje w praktycznie każdym sektorze gospodarki.
  •  Indie — w tym kraju praca przymusowa dotyczy głównie sektora rolniczego, produkcji cegieł, a także przemysłu tekstylnego i odzieżowego.
  •  Bangladesz — podobnie jak w Indiach, w Bangladeszu problem przymusowej pracy dotyka przede wszystkim przemysł odzieżowy, który jest jednym z głównych sektorów gospodarki tego kraju.
  •  Pakistan — praca przymusowa jest powszechna w sektorach takich jak rolnictwo, produkcja cegieł oraz wydobycie kamieni.
  • Uzbekistan — tenkraj był krytykowany za przymusowe zatrudnienie w rolnictwie, szczególnie podczas corocznych zbiorów bawełny.
  •  Turkmenistan — podobnie jak Uzbekistan, również ma problemy z przymusową pracą przy zbiorach bawełny.

Wymienione kraje to tylko niektóre przykłady, a problem pracy przymusowej występuje w wielu innych miejscach na świecie. Organizacje międzynarodowe starają się monitorować i zwalczać te praktyki, ale skomplikowana i często ukryta natura pracy przymusowej sprawia, że jest to wyzwanie wymagające skoordynowanych działań na wielu poziomach.

Czytaj także: Reuters: sztuczne rzęsy z Korei Północnej docierają na zachodnie rynki z metką "Made in China"

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
03. maj 2024 18:52