StoryEditor
Prawo
20.02.2020 00:00

Samorząd aptekarski sprzeciwia się „słupowaniu”

W wyniku „słupowania” farmaceuta traci kontrolę i samodzielność w aptece. VIII Krajowy Zjazd Aptekarzy przyjął uchwałę, która rozpoczyna wojnę z tym negatywnym zjawiskiem.

„Słupowaniem” jest pozyskiwanie zezwoleń na prowadzenie nowych aptek na farmaceutów lub spółki farmaceutów, którzy są właścicielami tych placówek tylko na papierze. W rzeczywistości są to figuranci, a kontrolę nad  apteką ma firma, które nie może legalnie uzyskać zezwolenia na prowadzenie apteki. Ograniczenia w tym zakresie wprowadziły bowiem przepisy zwane „Apteką dla aptekarza” (nowelizacji Prawa farmaceutycznego z 2017 r.). Zgodnie z nimi sieć apteczna nie może być rozbudowywana do więcej niż czterech aptek.

„Słupami” bywają również kierownicy aptek. Zgodnie z przepisami taką funkcję może pełnić farmaceuta, który ma co najmniej pięcioletni staż pracy w aptece lub trzyletni, jeśli ukończył specjalizację z zakresu farmacji aptecznej. W wielu województwach są problemy, żeby pozyskać pracowników z takim doświadczeniem. Właściciele aptek zatrudniają więc farmaceutów, którzy za funkcję kierownika dostają wynagrodzenie, ale nie pojawiają się nigdy w aptece. Inspekcja farmaceutyczne ujawniła przypadki, gdy kierownicy aptek pracowali równocześnie w innych placówkach na drugim końcu Polski.

W każdym przypadku aptekarz-słup nie ma żadnego wpływu na działalność apteki.

– To narusza Kodeks Etyki Aptekarza RP, zgodnie z którym aptekarz jest wolny w podejmowaniu decyzji. Są patologiczne sytuacje, gdy np. farmaceuta przyjeżdża do apteki tylko raz, żeby podpisać zezwolenie i nigdy się w niej już nie pojawia lub gdy spółka z 5 tys. kapitału zakładowego wykupuje apteki warte miliony. Często nagabywani do tego są młodzi farmaceuci ze świeżymi pieczątkami na dyplomie. Za kilkaset złotych miesięcznie podpisują dokumenty i oddają pełnomocnictwa, nie zdając sobie sprawy, że w przypadku nieprawidłowości będą odpowiadać całym majątkiem – mówi Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.

W odpowiedzi na ten proceder na styczniowym Krajowym Zjeździe Aptekarzy podjęto uchwałę „antysłupową”. Jej podstawą  są zapisy kodeksu karno-skarbowego. Definiuje on „słupowanie”, czyli firmanctwo, jako posługiwanie się imieniem i nazwiskiem, nazwą lub firmą innego podmiotu w celu zatajenia prowadzenia działalności gospodarczej na własny rachunek lub rzeczywistych rozmiarów tej działalności. To przestępstwo skarbowe, za które grozi kara grzywny lub do 3 lat pozbawienia wolności. Co więcej, nie tylko firmant, ale też firmujący ponosi odpowiedzialność całym swoim majątkiem za zaległości podatkowe, które powstały podczas prowadzenia takiej działalności.

Według KZA „słupowanie” jest przesłanką do utraty rękojmi należytego prowadzenia apteki przez farmaceutę lub do naruszenia przez farmaceutę Kodeksu Etyki Aptekarza RP. W związku z tym sąd aptekarski może ukarać aptekarza upomnieniem, naganą, zawiesić mu prawo wykonywania zawodu od trzech miesięcy do trzech lat lub pozbawić go prawa wykonywania zawodu. Utrata rękojmi oznacza niemożność otwarcia apteki bądź też utratę posiadanego już zezwolenia na prowadzenie apteki.

Wykaz warunków zawartych w uchwale KZA, przy których wyciągane będą konsekwencje wobec farmaceutów, liczy kilkanaście punktów.

– W uchwale KZA został wymieniony cały katalog warunków, które będą brane pod uwagę przy postępowaniu weryfikującym, czy dany farmaceuta łamie zapisy uchwały KZA czy nie.  Ujęto je bardzo szeroko, aby nie było zarzutu, że uchwała jest zbyt ogólna i nieprecyzyjna. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia, kiedy wprowadzono zakaz reklamy aptek. Jego przeciwnicy próbowali deprecjonować prawo, twierdząc, że można dostać 50 tys. zł kary za uśmiechniętą farmaceutkę czy informację o płaceniu kartą. W przypadku uchwały antysłupowej również widzimy takie próby, np. słyszymy, że NRA zabrania wieszać krzyże apteczne, brać kredyt w banku czy kupować w grupie zakupowej. To bzdury, których celem jest odwrócenie uwagi od meritum – tłumaczy Tomków.

95 proc. delegatów na KZA opowiedziało się przeciwko „słupowaniu” w aptekach. Wśród nich znaleźli się zarówno farmaceuci pracujący w aptekach indywidualnych, jak i sieciowych (m.in. ZIKO, Dr. Max, DOZ).

– Wynik ten pokazuje, że farmaceuci, niezależnie od miejsca zatrudnienia, negatywnie oceniają ten proceder – wskazuje Tomasz Leleno, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Aptekarskiej.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
19.11.2025 13:28
Siedem składników znika z suplementów diety. Nowa uchwała może zmienić cały rynek
Specjaliści, opierając się na najnowszych wynikach badań, stwierdzili, że siedem substancji stanowi zagrożenie dla zdrowia lub nie posiada wystarczających danych potwierdzających ich bezpieczeństwo toksykologiczne.Karolina Grabowska Kaboompics

Uchwała Zespołu ds. Suplementów Diety, działającego przy Radzie Sanitarno-Epidemiologicznej, wprowadza istotne zmiany w zakresie dopuszczalnych składników stosowanych w suplementach sprzedawanych w Polsce. Eksperci, analizując aktualne dane naukowe, wskazali siedem substancji, które ze względu na brak potwierdzonego bezpieczeństwa lub działanie farmakologiczne nie powinny znajdować się w legalnych preparatach. Zmiany mogą uderzyć szczególnie w segment suplementów na odchudzanie, wzmocnienie potencji i budowę masy mięśniowej – czyli kategorie, które odpowiadają za istotną część sprzedaży tego rynku.

Dokument podkreśla, że suplementy diety nie są lekami i nie mogą zawierać związków o działaniu terapeutycznym. Ich zadaniem jest wyłącznie uzupełnianie diety w składniki odżywcze. W oparciu o te kryteria oraz najnowsze dane toksykologiczne eksperci wytypowali siedem substancji zakazanych: chlorowodorek johimbiny i całą grupę johimbiny, pieprz metystynowy (kava kava), pankreatynę, ibutamoren (MK-677), DMAA, ligandrol oraz ostarynę. Wszystkie zostały ocenione jako niebezpieczne lub niewystarczająco przebadane pod względem bezpieczeństwa stosowania w populacji konsumentów.

Szczególną uwagę zwrócono na johimbinę, jeden z szeroko stosowanych składników „spalaczy tłuszczu” i preparatów na potencję. Eksperci wskazali na liczne działania niepożądane, takie jak podwyższone ciśnienie tętnicze, kołatanie serca czy bóle głowy. Podobne zastrzeżenia pojawiły się wobec pieprzu metystynowego, w którym Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) dopatrzył się ryzyka uszkodzeń wątroby wynikających z obecności kawalaktonów. Obie substancje uznano za niezgodne z zasadą, zgodnie z którą żywność – a więc także suplementy – musi być bezpieczna dla zdrowia konsumentów.

Uchwała obejmuje również pankreatynę, czyli zestaw enzymów trawiennych pozyskiwanych z trzustki wieprzowej. Preparat ten ma zastosowanie stricte terapeutyczne, m.in. w leczeniu niewydolności trzustki, co wyklucza jego obecność w suplementach diety. Eksperci zakazali także ibutamorenu (MK-677), reklamowanego w środowisku fitness jako związek wspierający regenerację i przyrost masy mięśniowej, który w rzeczywistości działa poprzez pobudzanie wydzielania hormonu wzrostu.

Ostatnie trzy substancje na liście – DMAA, ligandrol i ostaryna – były od lat obecne na rynku produktów dla sportowców. DMAA, uznawana za związek o działaniu zbliżonym do amfetaminy, była powodem licznych zgłoszeń działań niepożądanych, takich jak nadciśnienie czy zaburzenia rytmu serca. Ligandrol i ostaryna, należące do grupy SARM, od dawna znajdują się w Światowym Kodeksie Antydopingowym, a ich stosowanie wiązano m.in. z ryzykiem uszkodzeń wątroby. Usunięcie wszystkich siedmiu składników z rynku ma według ekspertów zwiększyć bezpieczeństwo konsumentów i ograniczyć stosowanie środków o działaniu farmakologicznym w produktach, które nie podlegają reżimowi kontroli właściwemu dla leków.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
19.11.2025 12:05
Rzeczniczka MŚP apeluje o doprecyzowanie przepisów dotyczących zabiegów kosmetycznych i estetycznych
Agnieszka Majewska (z lewej), rzecznik MŚP i Dagmara Rybicka (fot. Tomasz Paczos/Kancelaria Senatu)Tomasz Paczos/Kancelaria Senatu

Wprowadzone w lipcu 2023 r. przepisy dotyczące umiejętności zawodowych lekarzy i lekarzy dentystów wywołały znaczną niepewność w branży kosmetycznej i estetycznej. Regulacje Ministra Zdrowia, obejmujące m.in. kwalifikacje wymagane do uzyskania certyfikatów w zakresie medycyny estetyczno-naprawczej, stały się źródłem licznych wątpliwości interpretacyjnych. Rzeczniczka MŚP Agnieszka Majewska podkreśla, że niejasności te wpływają nie tylko na środowisko lekarskie, lecz także na segment beauty, zakłócając zasady uczciwej konkurencji oraz stabilność prowadzenia działalności gospodarczej.

Przedstawiciele sektora usług kosmetycznych i estetycznych alarmują, że obowiązujące od 2023 r. przepisy ingerują w zakres wykonywania części zabiegów, choć nie były projektowane z myślą o regulacji branży beauty. Niespójności dotyczą przede wszystkim tego, kto ma prawo wykonywać określone procedury – lekarze, kosmetolodzy czy osoby z innymi kwalifikacjami zawodowymi. Wątpliwości te przenoszą się również na praktykę organów administracji publicznej, w tym skarbówki, co prowadzi do sytuacji, w których podobne zabiegi są różnie klasyfikowane podatkowo lub traktowane jako działalność o odmiennym charakterze.

Rzeczniczka MŚP wskazuje, że brak jasnych kryteriów może prowadzić do wykluczenia części przedsiębiorców z rynku oraz powodować trudności w codziennym funkcjonowaniu firm. Z tego powodu Agnieszka Majewska zwróciła się do Ministra Finansów i Gospodarki Andrzeja Domańskiego oraz Ministry Zdrowia Jolanty Sobierańskiej-Grendy o pilne działania legislacyjne, które przywrócą pewność prawa. Podkreśla, że transparentne zasady są niezbędne, aby przedsiębiorcy mogli planować rozwój usług, inwestycje i zatrudnienie.

Jednym z najważniejszych postulatów rzecznika jest ustanowienie precyzyjnych definicji prawnych. Dotyczy to zarówno terminu „medycyna estetyczno-naprawcza”, zastrzeżonego wyłącznie dla lekarzy, jak i „zabiegów estetycznych”, które mogłyby wykonywać osoby z odpowiednim przygotowaniem zawodowym. Zdaniem Majewskiej konieczne jest również rozdzielenie procedur medycznych od estetycznych – zwłaszcza tam, gdzie obie grupy zawodowe funkcjonują na jednym rynku i oferują konkurencyjne usługi.

Aby wypracować spójne i akceptowalne rozwiązania, rzeczniczka MŚP proponuje powołanie komisji wielostronnej. W jej skład mieliby wejść przedstawiciele resortów zdrowia i gospodarki, instytucji odpowiedzialnych za nadzór sanitarny, reprezentanci środowiska lekarskiego oraz branży kosmetycznej i estetycznej, a także sam rzecznik. Zadaniem komisji byłoby przeprowadzenie merytorycznej debaty i opracowanie wspólnych regulacji, które w sposób jednoznaczny określą zakres zabiegów medycznych i estetycznych, eliminując obecne luki i niejasności legislacyjne.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
19. listopad 2025 13:32