StoryEditor
Producenci
09.01.2019 00:00

Testowaniu na zwierzętach konsumenci mówią NIE! Jakie marki są na czarnych listach?

Nie przemija temat testowania kosmetyków na zwierzętach. Wprost przeciwnie. Ostatnio listę firm, które przeprowadzają takie testy i tych, które ich nie przeprowadzają, udostępniła na swoim profilu w mediach społecznościowych dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska, wywołując tym gorącą dyskusję wśród internautów.

Karolina Korwin-Piotrowska, znana dziennikarka i komentatorka życia publicznego, opowiadająca się za prawami zwierząt, udostępniła na swoim profilu na Facebooku listę kosmetyków, produktów higienicznych i środków czystości, które są i nie są testowane na zwierzętach. To zestawienie opublikował w sierpniu 2018 r. portal sledczy24.pl 2018: Aktualna lista kosmetyków testowanych na zwierzętach. Ile z nich posiadasz?   

Autorzy publikacji we wstępnie napisali: „Teoretycznie testowanie kosmetyków na zwierzętach jest zabronione w Europie. Niestety – wiele firm obchodzi prawo, zlecając testy firmom zewnętrznym, lub testując składniki kosmetyków. W Chinach z kolei testy na zwierzętach są obowiązkowe, także, jeśli dany producent chce wprowadzić kosmetyki na rynek chiński, musi je najpierw przetestować. Czy cierpienie zwierząt jest warte kremu? To już pozostawiamy do waszej oceny. (…) Co się dzieje ze zwierzętami po testach? Jeśli jakieś przeżyły testy i nie są okaleczone, to poddaje się je ponownym badaniom. Jeśli przeżyły, ale ich stan zdrowia jest wątpliwy lub zachodzi podejrzenie, że wynik kolejnego testu mógłby być sfałszowany przez poprzednie substancje – usypia się je. Testy przeprowadza się nie tylko na myszach, czy szczurach, lecz także na królikach, kotach, psach, małpach”.

Następnie pojawia się zestawienie firm, które testują swoje produkty na zwierzętach, a pod nim lista firm, które tego nie robią.

Post Karoliny Korwin-Piotrowskiej odświeżył temat testowania kosmetyków na zwierzętach i wywołał gorącą dyskusję oraz falę oburzenia. „Przerażające. Co gorsza większość z tych topowych marek jest promowana przez influencerów” – pisze jedna z internautek. „Może powinni bardziej propagować takie listy firm, które nie testują na zwierzętach? Chyba nam konsumentom byłoby łatwiej, bo człowiek nawet nie wpadnie na to, że podpaski też…” – apeluje kolejna.

Jak bardzo stało się to ważne dla kupujących i jak poważnie traktują takie zestawienia pokazują kolejne wpisy: „Wymieniłam wszystko po ostatnim pani wpisie”, „90% do kosza!”, „Nigdy więcej nic nie kupię z tej listy. Dziękuję Karolina”. „Dobrze być świadomym, tych kosmetyków już nie kupuję”, „Zapisałam listę w „ulubionych”, żebym mogła zawsze szybko sprawdzić, jak będę na zakupach”.

Sporo nieporozumień wywołują informacje o tym, że dane marki sprzedają na chińskim rynku, gdzie testowanie kosmetyków jest faktycznie obowiązkowe. „Czasami wystarczy spojrzeć, gdzie kosmetyk został wyprodukowany (nie kto jest producentem). W Chinach wszystkie kosmetyki testują, bo takie mają chore „prawo”. Wszystkie kosmetyki wyprodukowane w Chinach są testowane na zwierzętach” – pisze internautka.

Są jednak sposoby, by dotrzeć do konsumentów w Azji i nie poddawać kosmetyków testom na zwierzętach. Jest to możliwe dzięki sprzedaży online i platformom cross border e-commerce. Mówił o tym podczas Forum Branży Kosmetycznej 2018, organizowanego przez „Wiadomości Kosmetyczne”, Aleksander Ciepiela, właściciel firmy Ponte Limited, partnera Alibaba Group – największej platformy internetowej w Chinach. – Do 2020 roku połowa użytkowników internetu w Chinach będzie robić zakupy przez platformy cross border e-commerce, takie jak Tmall.hk. Pomaga ona zagranicznym markom wejść na chiński rynek bez potrzeby rejestracji produktów. Platforma zgłoszona jest w Hong Kongu, co pozwala ominąć konieczność rejestracji w Chinach oraz testowania kosmetyków na zwierzętach, co nie jest akceptowalne przez wielu graczy na rynku – podkreślał Aleksander Ciepiela.

Zobacz: FBK 2018: Rynek chiński to szansa dla polskich marek kosmetycznych

To samo tłumaczy internautkom wywołana do tablicy firma Ziaja, której zarzuciły one, że ponieważ weszła do Chin, testuje swoje kosmetyki na zwierzętach. „Ziaja nie jest już cf (cruetly free – red.). Wchodzi na rynek chiński” – pojawił się komentarz pod postem, na który firma odpowiedziała ze swojego oficjalnego profilu na FB – Ziaja Polska: „Nie jest to prawdą. Jeśli chodzi o testowanie na zwierzętach niezmiennie utrzymujemy nasze stanowisko. Chcielibyśmy natomiast wyjaśnić, że dotarcie do Chin to zasługa oficjalnego dystrybutora z Hong Kongu. Hong Kong jest specjalnym regionem administracyjnym Chińskiej Republiki Ludowej, który posiada własną autonomię m.in. w kwestiach gospodarczych. Nasz azjatycki dystrybutor korzysta możliwości handlowych, jakie daje Cross-Border Online Sales, która dopuszcza nieograniczoną sprzedaż online klientom w Chinach, bez konieczności rejestracji preparatów kosmetycznych, która nadal wymagana jest do sprzedaży w sklepach stacjonarnych. Chcielibyśmy Was uspokoić i jeszcze raz podkreślić, że nie mamy w planach wprowadzania naszych produktów do Chin, dopóki ich rejestracja będzie wymagała przeprowadzenia testów na zwierzętach”.

Niektórzy komentujący zarzucają Karolinie Korwin-Piotrowskiej, że udostępnia już nieaktualne informacje i wymieniają marki, które ich zdaniem powinny się znaleźć na liście testujących produkty na zwierzętach lub wprost przeciwnie. „Pani Karolino, znowu pani udostępnia nieaktualną listę i wprowadza w błąd”. W odpowiedzi na takie komentarze natychmiast pojawiają się odnośniki do innych źródeł i wskazówki, gdzie szukać wiarygodnych danych. Internauci odsyłają m.in. do http://www.happyrabbitblog.pl https://logicalharmony.net i do grup na Facebooku Kosmetyki wegańskie/cruelty free oraz Facebook.com/groups/kosmetykiweganskie

Warto dodać, że autorzy artykułu z portalu sledczy.24.pl pod opublikowanymi listami umieścili komentarz: „Pełna lista firm testujących i nie testujących znajduje się na stronie organizacji PETA i zawiera kilka tysięcy rozbudowanych pozycji. Ze względu na dynamiczne zmiany na listach należy tylko i wyłącznie listy PETA brać za jedno i wiarygodne źródło informacji. (…) Firmy, które znalazły się niesłusznie, w którejś z grup proszone są o kontakt mejlowy z nami w celu sprostowania informacji. Powyższe listy nie mają na celu w żaden sposób przedstawić w negatywnym świetle danej marki”.

Internauci wzajemnie też komentują i uzupełniają swoje wpisy, tłumaczą, co ich zdaniem kryje się pod pojęciem „cruetly free” i „vegan”. „Napis vegan na opakowaniu nie zawsze oznacza nie testowanie na zwierzętach, jest to tylko informacja, że produkt jest bez składników pochodzenia zwierzęcego. Niestety większość marek używa tego określenia jak chwyt marketingowy”. Chcą, aby na opakowaniach było wyraźnie oznaczone, że kosmetyk nie był testowany na zwierzętach, że jest cruetly free, i żeby to była… prawda. „Na opakowaniach jest zazwyczaj piktogram króliczka i napis „cruetly free”. „Ten znaczek i napis nie są niestety wiarygodnym źródłem” – dyskutują. Komentujący pomagają sobie także w rozszyfrowaniu, jaki producent kryje się pod jaką marką. „W szoku jestem. Nieświadomie można używać pod inną nazwą”.

Jak bardzo biznesowa uczciwość i transparentność jest w cenie oraz jak bardzo potrzebny jest otwarty i rzeczowy dialog z konsumentami, pokazuje komentarz internautki odnoszący się do firm, które znalazły się na liście testujących swoje produkty na zwierzętach. „I to są marki, które pozornie angażują się w różne akcje prospołeczne. Serio, jestem mega przerażona tym… Nie można już ufać nikomu. Tylko kasa…”

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
09.05.2025 10:22
Włoski Conter chce przejąć pakiet mniejszościowy polskiego dystrybutora Corri
Tesori d‘Oriente

8 maja 2025 r. włoska firma Conter złożyła do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wniosek o zgodę na przejęcie kontroli nad katowickim dystrybutorem kosmetyków i chemii gospodarczej – spółką Corri. Zgodnie z dokumentacją, Conter zamierza wspólnie zarządzać Corri z obecnymi udziałowcami, w tym Anną i Łukaszem Młynarczykami, Iwoną Lamch-Chlebowską, Marcinem Chlebowskim oraz Pawłem i Anną Szubami.

Conter to włoska spółka z siedzibą w Lodi Vecchio, specjalizująca się w badaniach, produkcji i sprzedaży środków higieny osobistej, kosmetyków do włosów i twarzy, suplementów diety oraz chemii domowej. Firma działa głównie na rynkach Europy Zachodniej i nie prowadzi na dużą skalę działalności dystrybucyjnej w Polsce, co – zdaniem ekspertów – zwiększa szanse na uzyskanie zgody UOKiK na planowaną transakcję. 

Conter S.R.L. jest strategicznym zakładem produkcyjnym w ramach Sodalis Group, odpowiadającym za wytwarzanie szerokiego asortymentu produktów kosmetycznych i higieny osobistej dla marek należących do tej grupy. Zgodnie z raportem zrównoważonego rozwoju Sodalis Group za 2023 rok, Conter działa wyłącznie na rzecz grupy, generując przychody poprzez świadczenie usług produkcyjnych dla jej marek. 

image
Drogeria Jasmin Elter, Osiedle Stefana Batorego 18, Poznań
Katarzyna Bochner, wiadomoscikosmetyczne.pl

Corri to znany polski dystrybutor włoskich marek kosmetycznych i detergentów, takich jak Tesori d’Oriente. Spółka posiada także własną markę Corri d’Italia, pod którą oferuje m.in. płyny do prania i płukania. Firma współpracuje zarówno z sieciami handlowymi, hurtowniami, jak i klientami detalicznymi, dysponując przy tym własnym magazynem i zapleczem logistycznym.

Warto przypomnieć w tym kontekście wypowiedź Pawła Szuby, prezesa Corri, z kongresu Retail Trends:

Klienci szukają marek, które się wyróżniają. Polski klient szuka czegoś odmiennego, wyjątkowego. Często woli zapłacić trochę więcej, ale w zamian otrzymać produkt, który się wyróżnia i odpowiada jego oczekiwaniom.

Potencjalne przejęcie może oznaczać istotne przyspieszenie rozwoju Corri – zarówno pod względem rozszerzenia oferty produktowej, jak i wzmocnienia sieci dystrybucji. Dla Conter z kolei wejście kapitałowe w polską spółkę stanowiłoby szansę na zwiększenie obecności na rynku Europy Środkowo-Wschodniej i rozwinięcie kanałów sprzedaży w regionie.

Sodalis przejmie pakiet mniejszościowy w Corri

Andrea Piaggesi, odpowiedzialny za eksport w Sodalis Group, podsumowuje międzynarodowy rozwój firmy i jej sukcesy, zwłaszcza na rynku polskim. Sodalis to największy włoski producent kosmetyków i chemii domowej, który dzięki 10 przejęciom w ciągu 10 lat działa dziś bezpośrednio w 6 krajach Europy, USA i Meksyku, a jego przychody sięgają 1,1 miliarda euro. Grupa posiada ponad 40 marek, m.in. Lycia, Deborah Milano, Biopoint, Artdeco, VO5, Brut, Zest.

Jak powiedział Piaggesi w komentarzu dla Wiadomosci Kosmetycznych:

Mam zaszczyt ogłosić, że zawarliśmy porozumienie z firmą Corri dotyczące objęcia udziałów mniejszościowych, mające na celu dalsze zacieśnianie naszej współpracy, a w niedalekiej przyszłości – miejmy nadzieję – przekształcenie Corri i jej znakomitego zespołu w naszą polską spółkę zależną. Polska jest bowiem największą europejską gospodarką, w której nie jesteśmy jeszcze bezpośrednio obecni, a przy tym wyróżnia się znacznie większą dynamiką niż inne rynki. Z tego względu jesteśmy świadomi, że rynek jest bardzo konkurencyjny i złożony, niemniej jednak początek naszej działalności jest obiecujący i jesteśmy gotowi inwestować, aby wspierać długoterminowy rozwój.

W ciągu ostatniej dekady Sodalis Group przejęła 10 firm i rozszerzyła działalność na sześć krajów Europy, a także Stany Zjednoczone i Meksyk, osiągając przychody na poziomie 1,1 miliarda euro. Na rynku polskim, będącym największą gospodarką UE bez dotychczasowej bezpośredniej obecności Sodalis, sprzedaż wzrosła z zera w 2023 roku do planowanych 30 milionów euro w 2025. Produkty grupy są pozycjonowane jako masstige – oferujące luksusowe doświadczenie w przystępnej cenie – a firma konsekwentnie inwestuje w innowacje, wprowadzając rocznie około 1000 nowych produktów. W Polsce Sodalis planuje dalszy rozwój, m.in. poprzez rozszerzenie oferty marki TDO o nowe produkty, takie jak balsamy do ciała.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
08.05.2025 11:44
Unilever zainwestuje 30 miliardów pesos m.in. w budowę fabryki w Meksyku do 2028 roku
Na zdj. biuro firmy Unilever.BalazsSebok/Shutterstock

Unilever ogłosił plan znaczącej inwestycji w Meksyku, której łączna wartość wyniesie 1,5 miliarda dolarów amerykańskich, czyli około 30 miliardów pesos. Informację potwierdzono podczas konferencji prasowej z udziałem prezydentki Meksyku, Claudii Sheinbaum. Inwestycje będą realizowane w latach 2025–2028 i mają objąć szereg inicjatyw w różnych regionach kraju.

Jednym z kluczowych elementów planu jest budowa nowego zakładu produkcyjnego w stanie Nuevo León. Na ten cel przeznaczono 8 miliardów pesos, co odpowiada około 407,4 milionom dolarów. Nowy obiekt będzie wyspecjalizowany w produkcji kosmetyków i artykułów do pielęgnacji osobistej, co ma odpowiadać na rosnące zapotrzebowanie konsumentów w regionie.

W ramach szerszego planu inwestycyjnego Unilever przewiduje również stworzenie około 1 200 miejsc pracy. Nowe etaty mają powstać nie tylko w nowym zakładzie, ale także w ramach innych projektów realizowanych przez firmę na terenie Meksyku. Inwestycja ma przyczynić się do wzmocnienia lokalnego rynku pracy oraz rozwoju zaplecza przemysłowego.

Decyzja o ulokowaniu inwestycji w Meksyku wpisuje się w rządowy program „Plan Mexico”, mający na celu przyciąganie bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Dla Unilever przedsięwzięcie to stanowi element strategii nearshoringu w Ameryce Północnej, umożliwiającej skrócenie łańcuchów dostaw i szybsze reagowanie na potrzeby rynku.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
11. maj 2025 19:49