StoryEditor
Prawo
12.03.2019 00:00

Zakaz handlu w niedziele. W Sejmie odbyła się konferencja zwolenników ustawy

Konferencja na temat zakazu handlu w niedziele, jaka odbyła się we wtorek w Sejmie, mogła być okazją do dyskusji entuzjastów i przeciwników ustawy o skutkach wprowadzonego rok temu prawa. Jednak w praktyce stała się forum "wymiany" stanowisk niemal wyłącznie w gronie zwolenników tej regulacji.

Już sam program wydarzenia współorganizowanego przez rzecznika MŚP Adama Abramowicza oraz Parlamentarny Zespół na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego - któremu Abramowicz przewodniczył, gdy jeszcze był posłem - nie pozostawiał złudzeń co do celu konferencji. Środowisko zwolenników zakazu handlu, skupione wokół m.in. Solidarności, Społem, Kongregacji Handlowo-Przemysłowej i części lokalnych środowisk kupieckich z różnych regionów Polski, starało się odpowiedzieć na wzmożoną w ostatnich tygodniach kampanię dużych organizacji branżowych, wzywającą rząd PiS do poluzowania przepisów o niedzielnym handlu.

Żadne z 10 wystąpień, jakie odbyły się podczas wtorkowej konferencji, nie zostało wygłoszone przez przeciwnika zakazu. Adam Abramowicz zapewniał natomiast, że chciał dać głos obu stronom stronom sporu. - Nic nie jest czarno-białe. Zawsze mamy wygranych i przegranych różnych rozwiązań prawnych - powiedział rzecznik MŚP.

Abramowicz twierdzi, że zaprosił do wygłoszenia jednej z prelekcji Polską Organizację Handlu i Dystrybucji, zrzeszającą największe, zagraniczne sieci handlowe (przeciwników zakazu), jednak ta zdecydowała się nie przyjąć zaproszenia. Pozostałe liczące się organizacje w branży, takie jak Polska Rada Centrów Handlowych czy Polska Izba Handlu, twierdzą jednak, że nie zaproponowano im możliwości wygłoszenia prezentacji.

- W zaproszeniu od rzecznika Abramowicza nie było informacji o możliwości wystąpienia. Przesłano je już z przygotowaną agendą konferencji i tezami zwolenników zakazu handlu w niedziele - zauważył Radosław Knap, dyrektor generalny PRCH.

Przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju, poseł Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna), zarzucił Abramowiczowi, że konferencja zorganizowana została po to, aby "przygotować grunt pod ewentualne rozszerzenie zakazu handlu", które zdaniem posła miałoby uderzać w jedną firmę, a mianowicie Żabkę. - Przygotowano to tak, żeby teza była jedna: wszyscy są zachwyceni zakazem handlu w niedziele. A tak nie jest! - mówił Meysztowicz.

Abramowicz starał się odpierać te zarzuty. - Ta konferencja zorganizowana została zupełnie poza działaniami parlamentu i rządu. Pewnie w ogóle nie zostałaby zorganizowana, gdyby nie trzymiesięczna kampania, która pokazywała w mediach stanowisko jednej strony, a drugą omijała. Toczmy tę debatę na równych warunkach - odparł Abramowicz Meysztowiczowi.

Prezentacje podczas konferencji wygłoszone zostały m.in. przez szefa handlowej Solidarności Alfreda Bujarę, przedstawiciela środowiska kupieckiego z Nowego Sącza, właścicielkę sklepu spożywczego w Warszawie, przedstawicielkę poznańskiego Społem, a także właściciela Zakładu Mięsnego Wierzejki, do którego należy także sieć sklepów mięsnych. Wszyscy oni opowiadali o pozytywnych skutkach zakazu handlu dla ich przedsiębiorstw oraz (w przypadku Bujary) dla pracowników.

Wśród argumentów, którym posługiwali się liczni goście konferencji, były nie tylko argumenty stricte merytoryczne, czyli np. pokazujące wzrost przychodów w sklepie rok do roku. W jednym wystąpieniu pojawiły się nawet odniesienia do... trzeciego przykazania ("pamiętaj, aby dzień święty święcić"). Wielu uczestników konferencji narzekało, że - w ich opinii - media przedstawiają zakaz handlu w niedziele jedynie w negatywnym świetle. - Zostaje nam Telewizja Trwam i telewizja publiczna... - ubolewał obecny we wtorek w Sejmie przedstawiciel Polskiej Grupy Zakupowej Kupiec.

Jak przyznał Adam Abramowicz, konferencja zorganizowana została w dużej mierze po to, żeby "rozprawić się" z dwoma argumentami, jakie w ostatnim czasie często pojawiają się w mediach. Pierwszy z nich, mówił Abramowicz, to rozpowszechniana informacja o 16 tys. małych sklepów zamkniętych w Polsce z powodu zakazu handlu w niedziele.

- Nie ma żadnych badań, które pokazują, że zamknęło się 16 tys. sklepów! - stwierdził Abramowicz. - Jeżeli ktoś takie badania pokaże, to ja wtedy w to uwierzę. Nie ma takich danych. A po drugie, nawet jeśli ktoś pokaże, że ileś tysięcy sklepów się zamknęło, to trzeba udowodnić, że ma to związek z ograniczeniem handlu w niedziele - dodał rzecznik MŚP.

Drugi mit, z którym chciał się rozprawić Abramowicz, to informacja o spadku obrotów w małych sklepach o 20-30 proc. w wyniku ograniczenia handlu w niedziele. To teza zawarta w liczącej 16 stron ocenie skutków regulacji ex post, sporządzonej przez Biuro Analiz Sejmowych. Dokument ten, powstały w grudniu, do dziś ukrywany jest przez służby podległe marszałkowi Markowi Kuchcińskiemu, jednak ujawnił go portal wiadomoscihandlowe.pl.

W analizie BAS pojawiło się zdanie, że "małe sklepy największe obroty odnotowują w niedziele, ale w tygodniu ich obroty spadają o 20-30 proc., dlatego możliwość pracy w niedziele nie rekompensuje strat poniesionych od poniedziałku do soboty". Szkopuł w tym, że na tak śmiałą tezę - odnosząca się do całego rynku małych sklepów - BAS pokusiło się w oparciu o tekst "Rzeczpospolitej", w którym zdanie o spadku obrotów o 20-30 proc. zacytowane zostało za anonimowym "właścicielem sklepu pod Warszawą".

- Instytucja powszechnego zaufania, jaką jest Biuro Analiz Sejmowych, dopuściła do sytuacji niespotykanej - komentował Abramowicz. - W swojej analizie cytuje całkowicie niesprawdzone dane i później są one powielane przez dziennikarzy. Na obrazkach w telewizji napisane jest "analiza Biura Analiz Sejmowych", co wzbudza zaufanie oglądających, a przedstawia wręcz niewyobrażalny jeśli chodzi o metodologię sposób przekazania faktów w analizie - dodał rzecznik MŚP.

Dyskusji podczas konferencji w Sejmie przysłuchiwał się wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed. Stwierdził on, iż "nie jest tak, że jedna debata wpływa na decyzje" oraz powiedział, że rząd "nie będzie podejmował decyzji tylko na podstawie opinii Biura Analiz Sejmowych". Jak dodał, rok od wejścia w życie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele "to dobry moment żeby ją ocenić pod każdym względem, ocenić jej wpływ na poszczególne grupy".

Szwed podkreślił, że żadne prace nad nowelizacją ustawy nie toczą się aktualnie w MRPiPS, ale ministerstwo gromadzi dane na temat skutków zakazu handlu. Warto podkreślić, że kilka godzin wcześniej Szwed poinformował, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu (13-15 marca) najprawdopodobniej nie dojdzie do rozpatrzenia projektów nowelizacji ustawy.

- Czekamy na ostateczną decyzję konwentu seniorów, ale prawdopodobnie na najbliższym posiedzeniu Sejmu projekt nowelizacji ustawy ograniczającej handel w niedziele i święta nie będzie rozpatrywany – powiedział Szwed, cytowany przez "Rzeczpospolitą".

 

Paweł Jachowski
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
22.12.2025 11:14
Wycofanie intencji klasyfikacji ED dla metyloparabenu
W obecnej sytuacji warto monitorować postępy prac ECHA i być przygotowanym na ewentualne aktualizacje etykiet, dokumentacji oraz zmiany w recepturach produktówshuttersctock

Francja, która początkowo planowała złożyć wniosek o zharmonizowaną klasyfikację i oznakowanie metyloparabenu jako substancji potencjalnie zaburzającej funkcjonowanie układu hormonalnego u ludzi oraz szkodliwej dla środowiska, 8 października zdecydowała się wycofać swoją intencję. Decyzja ta została uzasadniona potrzebą przeprowadzenia wcześniejszej, szczegółowej dyskusji na temat właściwości i bezpieczeństwa tej substancji.

Parabeny pozostają wciąż w trakcie oceny

4 czerwca 2025 roku Francja przedstawiła zamiar złożenia wniosku o zharmonizowaną klasyfikację i oznakowanie metyloparabenu jako mogącej powodować zaburzenia funkcjonowania układu hormonalnego u ludzi (ED HH) oraz jako substancji o działaniu zaburzającym funkcjonowanie układu hormonalnego w środowisku (ED ENV 1).

Wniosek ten miał potencjalnie wprowadzić nowe obowiązki w zakresie oznakowania i ograniczeń stosowania tej substancji w produktach kosmetycznych. Jednak kilka miesięcy później, 8 października 2025 r., Francja wycofała swoją intencję zgłoszenia wniosku. Jako uzasadnienie podano potrzebę „oczekiwania na dyskusję na temat substancji przed przygotowaniem wniosku”.

Metyloparaben (Numer CAS: 99-76-3, Numer EC: 202-785-7) jest związkiem o szerokim zakresie zastosowań. Występuje naturalnie w różnych roślinach, jednak jest również otrzymywany syntetycznie i stosowany w wielu produktach konsumenckich, w tym w kosmetykach, ze względu na swoje właściwości przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze i przeciwdrobnoustrojowe. Dzięki temu jest skutecznym konserwantem, zapewniającym bezpieczeństwo mikrobiologiczne produktów przez dłuższy czas.

Jako substancja chemiczna metyloparaben posiada dość bogatą historię ocen bezpieczeństwa. Już w latach 2005–2011 substancja była przedmiotem analiz dawnego Komitetu SCCP (ang. Scientific Committee on Consumer Products) oraz Komitetu SCCS (ang. Scientific Committee on Consumer Safety). Oceny te, publikowane m.in. w dokumentach SCCP/0874/05, SCCP/1017/06, SCCP/1183/08 oraz SCCS/1348/10 i SCCS/1446/11. Dotychczasowe analizy uznawały metyloparaben za substancję bezpieczną do stosowania w produktach kosmetycznych w regulowanych stężeniach.

Obecnie metyloparaben podlega regulacjom Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1223/2009 w sprawie produktów kosmetycznych. Zgodnie z załącznikiem V Wykaz substancji konserwujących dozwolonych w produktach kosmetycznych, maksymalne dopuszczalne stężenie pojedynczego estru w produktach gotowych do użycia wynosi 0,4 proc. (w przeliczeniu na kwas), natomiast w przypadku mieszaniny estrów parabenu dopuszczalne stężenie łączne wynosi 0,8 proc.

Przypuszcza się, że decyzja Francji o wycofaniu intencji klasyfikacyjnej metyloparabenu jest powiązana z trwającą oceną potencjalnych właściwości zaburzających funkcjonowanie układu hormonalnego dla propyloparabenu (ED ENV) oraz z koniecznością uwzględnienia wyników tej oceny przed podjęciem dalszych działań regulacyjnych wobec metyloparabenu.

Aktualne informacje na temat postępów prac oraz ewentualnych wniosków dotyczących klasyfikacji i oznakowania metyloparabenu można śledzić na stronie internetowej Europejskiej Agencji Chemikaliów (ECHA), która na bieżąco publikuje dokumenty, konsultacje oraz decyzje w tym zakresie.

Metyloparaben w zawieszeniu – jakie konsekwencje dla branży kosmetycznej?

Wycofanie przez Francję wniosku o zharmonizowaną klasyfikację metyloparabenu daje branży kosmetycznej czas na przygotowanie się do możliwych zmian regulacyjnych. Decyzja ta, choć chwilowo wstrzymuje działania dotyczące oznakowania i ograniczeń stosowania, w pewnym stopniu subtelnie wskazuje kierunek, w jakim może zmierzać przyszły status tej substancji. Szczególnie istotne jest to w kontekście trwającej oceny właściwości zaburzających funkcjonowanie układu hormonalnego (ED) dla propyloparabenu, której wyniki mogą mieć wpływ na przyszłe regulacje dotyczące całej grupy parabenów.

W obecnej sytuacji warto monitorować postępy prac ECHA i być przygotowanym na ewentualne aktualizacje etykiet, dokumentacji oraz zmiany w recepturach produktów. Może to również oznaczać konieczność poszukiwania alternatywnych konserwantów lub dostosowania formuł, aby sprostać przyszłym wymaganiom regulacyjnym.

Aleksandra Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
19.12.2025 10:17
NIVEA vs. NIVELIUM: jak nie wpaść w pułapkę przesadnej inspiracji cudzą marką?
ai

W niniejszym artykule omawiam ryzyko związane z wyborem nazwy lub logo dla produktu, które nawiązują do oznaczeń znanych marek. Przedsiębiorcy powinni mieć świadomość, że znaki towarowe o ugruntowanej renomie – takie jak „NIVEA” – korzystają z rozszerzonej ochrony prawnej, obejmującej również oznaczenia wywołujące jedynie skojarzenia z ich charakterystycznymi elementami.

Sprawa sprzeciwu do zgłoszenia znaku towarowego „NIVELIUM” w Polsce 

29 sierpnia 2017 roku niemiecka spółka Beiersdorf, powołując się na swoje prawa ochronne do znaków towarowych „NIVEA”, wniosła sprzeciw wobec zgłoszenia w Urzędzie Patentowym RP (dalej: „UPRP”) słownego znaku towarowego „NIVELIUM”, zgłoszonego przez polską spółkę AFLOFARM FARMACJA POLSKA m.in. dla kosmetyków. 

Wnosząca sprzeciw powołała się na:

  • wprowadzające w błąd podobieństwo do jej oznaczeń przeznaczonych dla identycznych towarów, a także na 
  • podobieństwo do jej renomowanych znaków towarowych, które może szkodzić odróżniającemu charakterowi oznaczeń „NIVEA”. 

UPRP uwzględnił sprzeciw w całości. Aflofarm złożył wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy przez UPRP, a następnie skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Oba organy podtrzymały decyzję UPRP o uwzględnieniu sprzeciwu. Ostatecznie, po wniesieniu przez Aflofarm skargi kasacyjnej, Naczelny Sąd Administracyjny wyrokiem z 17 września 2025 r. (II GSK 312/22) oddalił tę skargę.

Zgodnie z utrzymanym w mocy wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 14 września 2021 r. (VI SA/Wa 742/21), mimo niskiego ogólnego podobieństwa znaków, ze względu na ich identyczny początek („NIVE-”), identyczność towarów oraz udowodnioną renomę wcześniejszego oznaczenia, sprzeciw należało uwzględnić.

Beiersdorf przywołała historię spółki sięgającą 1882 roku. Pierwsza rejestracja znaku towarowego „NIVEA” w Polsce została dokonana w 1933 roku, natomiast rejestracja unijna pochodzi z 1996 roku. Towary oznaczane tym znakiem są kierowane do szerokiej grupy odbiorców i dostępne zarówno w dużych sieciach handlowych, jak i w mniejszych sklepach lokalnych. Produkty te są powszechnie dostępne i stosunkowo niedrogie, co sprawia, że konsumenci mogą poświęcać ograniczoną uwagę przy ich wyborze. W takich warunkach nawet umiarkowane podobieństwo oznaczeń może zwiększać ryzyko ich skojarzenia lub pomylenia przez nabywców.

Oceniając renomę Sąd oparł się na metodzie ilościowej, czyli biorąc pod uwagę przedstawione dowody i okoliczności ustalił, że znaki „NIVEA” cechują się bardzo wysoką rozpoznawalnością na Polskim rynku kosmetycznym i silnym charakterem odróżniającym, wynikającymi m.in. z długotrwałego używania, intensywnej promocji oraz szerokiej dystrybucji.

Sąd podkreślił również, że dla stwierdzenia naruszenia renomy nie jest konieczne wykazanie rzeczywistej szkody i wystarczy samo prawdopodobieństwo jej wystąpienia, w szczególności ryzyko osłabienia charakteru odróżniającego wcześniejszego znaku lub uzyskania przez zgłaszającego nienależnej korzyści. 

Zwrócono uwagę, że naruszenie renomy może polegać na tzw. rozmyciu znaku, czyli stopniowej utracie jego rozpoznawalności, gdy na rynku pojawiają się podobne oznaczenia. Takie naruszenie również nie wymaga wykazania konkretnej szkody.

Komentarz ekspercki

Moim zdaniem podobieństwo oznaczeń „NIVELIUM” i „NIVEA” nie jest wysokie ani na płaszczyźnie słownej, ani fonetycznej, a oba znaki towarowe mają dla przeciętnego polskiego odbiorcy charakter fantazyjny. Jak trafnie wskazał UPRP, a następnie potwierdził WSA, mogą one jedynie budzić skojarzenia z językiem łacińskim ze względu na charakterystyczne zakończenia „-ae” oraz „-lium”.

Zgłaszająca próbowała też wykazać opisowy charakter zbieżnego elementu „NIVE”, odwołując się do łacińskiego rzeczownika nix („śnieg”), jednak argument ten nie został uwzględniony. Co do zasady elementy opisowe lub słabo odróżniające korzystają z węższego zakresu ochrony, a ich właściciel musi tolerować współistnienie na rynku innych oznaczeń zawierających podobne elementy. W niniejszej sprawie oznaczenia uznano jednak za fantazyjne dla przeciętnego konsumenta, nabywającego produkty kosmetyczne.

Decydujące znaczenie miała więc dobrze udokumentowana renoma znaku „NIVEA”, która pozwoliła organom uznać, że nawet niewielkie podobieństwo pomiędzy abstrakcyjnymi oznaczeniami, przeznaczonymi dla identycznych towarów, może prowadzić do powstania niedopuszczalnych skojarzeń z wcześniejszym, silnie rozpoznawalnym znakiem towarowym.

Co dalej z używaniem w obrocie dermokosmetyków „NIVELIUM”?

Na polskim rynku nadal dostępne są kosmetyki oferowane pod nazwą „NIVELIUM” z jasnofioletową kolorystyką etykiet. Powstaje więc pytanie, czy Beiersdorf zdecyduje się na dalsze działania przed sądem, np. występując o zakaz używania oznaczenia, usunięcie skutków naruszenia, odszkodowanie lub wydanie bezpodstawnie uzyskanych korzyści. Niewykluczone jest również rozwiązanie polubowne. Wydaje się, że istnieje przestrzeń do wypracowania ugody, w ramach której strony mogłyby uzgodnić odmienną kolorystykę, inne kroje pisma lub dodatkowe elementy graficzne, tak aby zminimalizować możliwość skojarzeń z marką „NIVEA”. Taka ugoda mogłaby także obejmować zasady postępowania w razie ewentualnych wątpliwości w przyszłości.

A może wygenerować oznaczenie przez AI? Konkluzje

Sprawa pokazuje, jak szeroką ochroną cieszą się renomowane znaki towarowe i jak ostrożnie należy podchodzić do wyboru nazwy lub oprawy wizualnej produktu. Warto też zwrócić szczególną uwagę na wysokie ryzyko związane z generowaniem nazw marek przy wykorzystaniu modeli językowych AI, które mogą nieświadomie tworzyć oznaczenia zbliżone do znanych znaków, zarówno pod względem brzmienia, wyglądu, jak i ogólnego skojarzenia. Przed zgłoszeniem takiego oznaczenia do ochrony lub rozpoczęciem jego używania na rynku rekomenduję sprawdzenie jego zdolności rejestracyjnej oraz bezpieczeństwa stosowania w obrocie.

Natalia Basałaj, radca prawny, Kancelaria Hansberry Tomkiel

Podstawa prawna:

1. Art. 1321 ust. 1 pkt 3 i 4, art. 245 ust. 1 pkt 1 ustawy z 30 czerwca 2000 r. Prawo własności przemysłowej (Dz.U.2017.776).

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
23. grudzień 2025 05:24