StoryEditor

Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego nie zgadza się z oceną branży przez Greenpeace

Większość mikroplastików w morzach i oceanach pochodzi z rozpadu produktów wytworzonych z tworzyw sztucznych, a nie z kosmetyków. Mikrodrobiny celowo dodawane do produktów, w tym kosmetyków już kilka lat temu stanowiły minimalny procent odpadów plastikowych zgromadzonych w środowisku morskim. Jednak od sześciu lat przemysł stara się jeszcze bardziej ograniczyć ten udział. Jako zamienniki mikroplastików stosowane są rozdrobnione łupiny orzecha włoskiego, skórki owoców, celuloza lub inne substancje pochodzenia mineralnego – czytamy w stanowisku Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego.

W odpowiedzi na raport niemieckiego oddziału Greenpeace (o którym widomoscikosmetyczne.pl pisały tutaj: Greenpeace: mikroplastik występuje w trzech czwartych produktów do makijażu) Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego wystosował stanowisko, w którym czytamy, że „w ocenie sektora kosmetycznego w Polsce dokument zawiera szereg nieścisłości, wymagających wyjaśnienia”.

Te nieścisłości to m.in: faktyczny udział branży kosmetycznej w zanieczyszczeniu mórz i oceanów kawałkami plastiku (mikrodrobinami plastikowymi), bezpieczeństwo produktów kosmetycznych dla zdrowia człowieka i środowiska, a także kwestie definicji mikroplastiku.

A zatem skąd naprawdę biorą się mikroplastiki w środowisku naturalnym? PZPK przyznaje, że zanieczyszczenie mórz i oceanów plastikiem, w tym jego rozdrobnionymi kawałkami, jest faktem. Jednak równocześnie stwierdza, że jeśli chcemy znaleźć skuteczne rozwiązanie tego problemu, to musimy przede wszystkim zdefiniować, czym jest mikroplastik i skąd się bierze w środowisku.

W opinii związku mikroplastiki, rozumiane jako drobne kawałki plastiku, mogą powstawać przypadkowo (mikroplastiki wtórne) lub być celowo dodawane do produktów (mikroplastiki pierwotne). Mikroplastiki wtórne powstają w wyniku degradacji większych plastikowych wyrobów, takich jak plastikowe torby, butelki, sieci rybackie lub na skutek mechanicznego zużywania się materiałów, na przykład opon.

– Jak wskazuje raport przygotowany przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody, blisko 2/3  (63,1 proc.) globalnej emisji mikroplastików do mórz i oceanów pochodzi ze źródeł wtórnych: prania tkanin syntetycznych (34,8 proc.) lub ścierania się opon samochodowych podczas jazdy (28,3 proc.). Większość mikroplastików w morzach i oceanach pochodzi więc z rozpadu produktów wytworzonych z tworzyw sztucznych – czytamy w stanowisku Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego.

Według organizacji mniej znaczącym źródłem mikroplastików w środowisku są mikroplastiki pierwotne, czyli mikrodrobiny celowo dodawane do produktów, na przykład kosmetyków. Według danych sprzed kilku lat stanowiły one jedynie od 0,1 do 4,1 proc. odpadów plastikowych zgromadzonych w środowisku morskim (Report for European Commission DG Environment).

– Produkty kosmetyczne stanowią więc jedynie niewielki ułamek wszystkich źródeł mikrodrobin plastikowych znajdujących się w środowisku wodnym. Europejska Agencja Chemikaliów ocenia, że wśród mikroplastików celowo dodawanych do produktów, mikroplastiki pochodzące z kosmetyków niespłukiwanych to jedynie 2 proc. Nieco wyższa, ale nadal stosunkowo niewielka, część mikroplastików pierwotnych (11,1 proc.) w środowisku pochodziła z kosmetyków spłukiwanych – informuje PZPK.

Sześć lat bez mikrogranulek

Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego przypomina, że europejski przemysł kosmetyczny szybko odpowiedział na dane przedstawione przez Europejską Agencję Chemikaliów. Już w październiku 2015 roku branża kosmetyczna zobowiązała się wycofać mikroplastiki (czyli stałe, syntetyczne mikrogranulki) z produktów spłukiwanych, przeznaczonych do peelingu i oczyszczania skóry. Były to główne kategorie kosmetyków, gdzie wykorzystywano mikrodrobiny plastikowe.

3 lata później, w 2018 roku Cosmetics Europe oceniło efekty tej samoregulacji. Użycie mikrogranulek w kosmetykach w latach 2012–2017 zmniejszyło się aż o 97,6 proc.

Inicjatywa branży, podjęta zanim Komisja Europejska zaproponowała jakiekolwiek regulacje, okazała się skuteczna – choć oczywiście minie jeszcze trochę czasu, zanim produkty, które trafiły na rynek wcześniej zostaną wyprzedane – uważa PZPK.

Dalej wyjaśnia, że dziś jako zamienniki w kosmetykach oczyszczających stosowane są rozdrobnione łupiny orzecha włoskiego, skórki owoców, celulozę lub inne substancje pochodzenia mineralnego.

Produkty kosmetyczne są bezpieczne dla zdrowia i środowiska

– Bezpieczeństwo produktów kosmetycznych dla zdrowia ludzi i środowiska jest dla przedsiębiorców branży kosmetycznej najwyższym priorytetem – czytamy w stanowisku Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego.

Według organizacji producenci przestrzegają rygorystycznych i wymagających przepisów prawa, obowiązujących w Unii Europejskiej oraz podejmują szereg dobrowolnych działań (samoregulacji).

–  Wbrew temu, co wskazał Greenpeace, produkty kosmetyczne, w tym produkty do makijażu (pomadki, cienie do oczu, błyszczyki) zawierające mikrodrobiny plastikowe, nie stanowią zagrożenia dla zdrowia ludzi – utrzymuje PZPK.

Dodaje, że potwierdziło to szereg instytucji. Federalny Instytut Oceny Ryzyka (BfR) w Niemczech uważa, że „ryzyko zdrowotne wynikające ze stosowania na skórze peelingów lub żeli pod prysznic lub ich niezamierzone spożycie jest mało prawdopodobne”.

Także eksperci European Food Safety Authority nie znaleźli żadnych dowodów na to, że niezamierzone spożycie mikrodrobin plastiku wraz z żywnością jest szkodliwe dla zdrowia. Zaś Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w swoim raporcie stwierdza, że zgodnie z obecnym stanem wiedzy nie ma dowodów na zagrożenie zdrowia przez mikrodrobiny plastiku w wodzie pitnej.

Wpływ kosmetyków na środowisko jest szczegółowo regulowany przez unijne przepisy REACH i CLP, a składniki o potwierdzonym negatywnym działaniu na środowisko są wycofywane – czytamy w stanowisku PZPK.

Ciekłe polimery ≠ mikroplastiki

W raporcie Greenpeace syntetyczne polimery zostały zakwalifikowane jako mikroplastiki, co nie jest prawdą. W ocenie produktów niemiecka organizacja wykorzystała listę polimerów, która nie jest listą mikroplastików. Oficjalną listę substancji klasyfikowanych jako mikroplastiki Komisja Europejska dopiero opracowuje – wypunktowuje Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego.

Dalej czytamy, że każdy surowiec wymaga indywidualnej analizy jego właściwości i oceny, czy jest mikroplastikiem. Ciekłe polimery różnią się od stałych mikrodrobin plastikowych rozmiarem, kształtem i właściwościami fizykochemicznymi, co decyduje o tym, że nie są mikroplastikami. Polimery pełnią ważne funkcje w wielu produktach m.in. w produktach do stylizacji włosów, pielęgnacji skóry i produktach do makijażu.

– Nie istnieją żadne dane naukowe, które wskazywałyby, że polimery (które nie są mikroplastikami) przyczyniają się do zanieczyszczenia mórz i oceanów lub że są toksyczne dla środowiska – czytamy w stanowisku PZPK.

Jednak członkowie Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego zgadzają się, że obecność mikroplastików w środowisku naturalnym jest poważnym problemem i wymaga podjęcia przemyślanych działań. Należy jednak znaleźć właściwe i skuteczne rozwiązanie.

– Pierwszym krokiem jest identyfikacja mikroplastików, które mogą stanowić ryzyko dla środowiska oraz największe źródła mikroplastików. Komisja Europejska i Europejska Agencja Chemikaliów przygotowują regulacje dotyczące celowo dodawanych do produktów mikroplastików, mikrodrobin plastikowych i polimerów syntetycznych. W przyszłości powinny także powstać podobne regulacje dla mikroplastików wtórnych, które stanowią główne źródło mikroplastików w środowisku – podsumowuje Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Polskie nanoperfumy z europejskim patentem; sukces naukowczyń z Politechniki Krakowskiej
Od lewej: Elżbieta Sikora, Elwira Lasoń i Małgorzata Miastkowska.Politechnika Krakowska

Stworzone przez zespół naukowczyń z Politechniki Krakowskiej we współpracy z firmą Finea bezalkoholowe nanoperfumy uzyskały ochronę patentową w 39 krajach Europy. To znaczący krok dla polskiej innowacji, która już znalazła odbiorców w USA, Wielkiej Brytanii i krajach arabskich. Decyzja Europejskiego Urzędu Patentowego nie tylko zabezpiecza technologię, lecz także otwiera drogę do dalszej ekspansji na rynki unijne i pozaeuropejskie, w tym do segmentów o dużym potencjale wzrostu.

Nanoperfumy wypełniają istotną niszę rynkową. Klasyczne produkty perfumeryjne oparte na alkoholu często wywołują podrażnienia i stany zapalne skóry, a dotychczasowe alternatywy – jak olejki czy emulsje stałe – pozostawiały tłuste plamy lub niosły ryzyko uczuleń. Innowacja opracowana w Krakowie zastępuje etanol wodą, czyniąc produkt bezpiecznym dla osób z wrażliwą skórą, dzieci i młodzieży. Co istotne, odpowiada też na potrzeby konsumentów, którzy ze względów religijnych nie mogą używać kosmetyków zawierających alkohol – co otwiera wielomilionowy rynek w krajach arabskich.

Na zlecenie Finea sp. z o.o. badaczki z Politechniki Krakowskiej podjęły się zadania zastąpienia alkoholu wodą bez utraty trwałości i przejrzystości produktu. Rozwiązaniem okazało się zastosowanie specjalnego surfaktanta, który stabilizuje mieszaninę wody i kompozycji zapachowej. Dzięki wykorzystaniu metod niskoenergetycznych (inwersja faz) oraz wysokoenergetycznych (homogenizacja ultradźwiękami) uzyskano stabilną nanoemulsję o strukturze jednorodnej i przezroczystej.

Powstały produkt ma konsystencję zbliżoną do wody, a zapachowy olejek, rozproszony w postaci niewidocznych kropelek, nie jest wyczuwalny jako tłusta substancja. Taka forma sprawia, że aromat uwalnia się wolniej i jest trwalszy. Współpraca Politechniki Krakowskiej i Finea stanowi przykład skutecznego transferu wiedzy naukowej do biznesu, którego efektem jest opatentowane rozwiązanie mogące zmienić globalny rynek perfum.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Opakowania
21.08.2025 10:08
System kaucyjny: jak zmieni codzienne zakupy i nawyki klientów
– Przejście z modelu „klient – kosz” do modelu „klient – zwrot – ponowne użycie” to nie tylko kwestia przepisów, ale również budowania świadomości i poczucia wpływu na środowisko – mówi Michał Pląska, dyrektor operacyjny w Centrum Innowacji Retail, COMP S.A.Comp SA

Aż 73,3 proc. Polaków uznaje system kaucyjny za najlepszy sposób na odzyskiwanie opakowań po napojach – wynika z badania opinii „Postawy Polaków wobec systemu kaucyjnego”. Ta wysoka akceptacja społeczna to dobry punkt wyjścia do nadchodzących zmian, które od 1 października na stałe wpiszą się w doświadczenie zakupowe klientów w Polsce. Bo choć o samej idei mówiło się od lat, teraz staje się ona realną praktyką – z obowiązkami, technologią i wpływem na codzienne wybory konsumenckie.

System kaucyjny oznacza nowy obieg opakowań, w którym każda butelka czy puszka może wrócić do sklepu zamiast trafić do pojemnika na odpady. W praktyce oznacza to dla klientów konieczność planowania zwrotu opakowań w ramach kolejnych wizyt w sklepie. Dla wielu będzie to zmiana: dotychczasowa logika „wyrzucam po użyciu” zostanie zastąpiona przez „odnoszę z powrotem”. To pozornie niewielka różnica, ale z perspektywy logistyki domowej, organizacji czasu czy choćby przestrzeni – istotna.

Jedną z kluczowych zmian będzie także konieczność zmiany nawyków związanych z obchodzeniem się z pustymi opakowaniami. Do tej pory konsumenci byli zachęcani do zgniatania butelek czy puszek, by zmniejszyć objętość śmieci. Teraz jednak – aby opakowanie zostało przyjęte w systemie kaucyjnym – musi być ono niezgniecione, nieuszkodzone i wyraźnie oznaczone specjalnym symbolem kaucji. To pozorny detal, ale wymagający zmiany rutyny – konsumenci będą musieli pamiętać, by nie wrzucać pustej butelki do torby, plecaka czy kosza w taki sposób, który może ją zdeformować.

Sklepy powyżej określonej powierzchni sprzedaży będą musiały przyjmować zwroty – automatycznie lub ręcznie – a mniejsze placówki, choć nie objęte obowiązkiem, mogą włączać się w system dobrowolnie. Dla klientów ważne będzie, aby proces był prosty: bez paragonów, kolejek i konieczności tłumaczenia, dlaczego dane opakowanie nie zostało przyjęte. Przejrzystość i intuicyjność rozwiązań staną się kluczowe dla ich akceptacji.

To także moment, w którym codzienne zakupy zyskują dodatkowy wymiar – prośrodowiskowy i ekonomiczny. Choć jednostkowa kaucja nie jest wysoka, regularnie oddawane opakowania mogą realnie wpływać na domowy budżet. Co więcej, udział w systemie będzie coraz częściej traktowany jako gest odpowiedzialności – zarówno przez konsumentów, jak i przez sprzedawców. Przejście z modelu „klient – kosz” do modelu „klient – zwrot – ponowne użycie” to nie tylko kwestia przepisów, ale również budowania świadomości i poczucia wpływu na środowisko – mówi Michał Pląska, dyrektor operacyjny w Centrum Innowacji Retail, COMP S.A.

Zobacz też: Super-Pharm pozostaje przy napojach i wchodzi do systemu kaucyjnego

Nowe przepisy wymuszą też zmiany technologiczne, nie zawsze widoczne na pierwszy rzut oka. Sklepy będą musiały zintegrować systemy sprzedażowe z mechanizmami obsługi kaucji – tak, by rejestracja zwrotów przebiegała płynnie, a rozliczenia były przejrzyste. Dla klientów kluczowe jest, by wszystkie te procesy działały w tle: oni chcą jedynie wiedzieć, że ich butelka została przyjęta, a pieniądze wróciły do portfela – niezależnie od tego, czy zakupy robią w dużym supermarkecie, czy w osiedlowym sklepie.

– Pojawią się również wyzwania. Nie każdy klient zrozumie od razu, które opakowania podlegają zwrotowi, a które nie. W początkowym okresie możliwe są nieporozumienia, związane z oznaczeniami, wysokością kaucji czy dostępnością punktów odbioru. Dodatkowe trudności mogą pojawić się również wtedy, gdy klient przyniesie opakowanie uszkodzone lub bez widocznego oznaczenia – dlatego tak ważne będzie informowanie o tym, jak obchodzić się z butelką czy puszką po opróżnieniu. Równolegle z wdrażaniem systemu konieczne będzie więc konsekwentne informowanie i edukowanie, nie tylko przez ustawodawcę, ale także przez handel – podsumowuje Michał Pląska.

System kaucyjny nie będzie jedynie nową procedurą przy kasie – to zmiana nawyków, rytuałów i oczekiwań. W dłuższej perspektywie może on wpłynąć na większą dbałość o porządek w przestrzeni publicznej, zmniejszyć ilość odpadów w środowisku i wzmocnić lokalne więzi między sklepem a klientem. 

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
06. wrzesień 2025 20:38