StoryEditor
Eksport
16.08.2024 16:37

Handel wewnątrz kontynentu afrykańskiego kuleje. Czy to szansa dla polskiego eksportu?

Rynek afrykański stoi dla polskich brandów otworem. / Getty Images Signature

Brak jednolitej waluty, niespójne przepisy handlowe, niedociągnięcia infrastrukturalne i problemy z procedurami celnymi sprawiają, że handel wewnątrz kontynentu afrykańskiego jest dla marek poważnym wyzwaniem. W efekcie ekspansja lokalnych brandów pozostaje mocno ograniczona, a na rynku pozostaje luka, którą zapełnić może eksport – na przykład z Unii Europejskiej.

„Eksport i import towarów i usług Afryki osiągnął najszybszy wzrost w ciągu ostatniej dekady, ale nadal pozostaje niski pod względem ogólnej wielkości w porównaniu z innymi regionami. Aby zredukować ubóstwo na dużą skalę i przekształcić swoje gospodarki, kraje afrykańskie muszą zwiększyć skalę i zdywersyfikować swój udział w międzynarodowych i globalnych łańcuchach wartości (global value chains, GVC). Gospodarka globalna jest źródłem wzrostu, którego gospodarki afrykańskie nie mogą sobie pozwolić zignorować” – czytamy w przedmowie do książki „Africa in the New Trade Environment. Market Access in Troubled Times” (Afryka w nowym środowisku handlowym. Dostęp do rynku w trudnych czasach).

Open Knowledge Repository Banku Światowego wskazuje, że handel między krajami afrykańskimi stanowi zaledwie 16 proc. całkowitej wielkości handlu kontynentu. Dla porównania – w Europie ten wskaźnik wynosi 68 proc., a w Azji – 59 proc. Natina Yaduma i Wasiq N. Khan, autorzy artykułu „Intra-regional Trade and African Economic Integration” (Handel wewnątrzregionalny i integracja gospodarcza Afryki), wskazują, że korzenie słabych relacji handlowych między krajami afrykańskimi sięgają czasów kolonialnych. Kolonizatorzy wyznaczali arbitralne granice, ignorując różnorodność etniczną i kulturową tego kontynentu i prowadząc do licznych konfliktów. Po uzyskaniu niepodległości narody zaczęły stawiać na suwerenność oraz niezależność gospodarczą, przedkładając je nad współpracę regionalną.

Problemy z handlem wewnątrzkontynentalnym w Afryce wpływają także na branżę kosmetyczną

– Podczas startu stanęliśmy przed wieloma wyzwaniami, ale niemożliwość przeprowadzenia płynnej transakcji z krajami, z którymi dzielimy granice, była zdecydowanie jednym z najbardziej frustrujących – opowiadała w rozmowie z Elvisem Kachi z BeautyMatter Sneha Mehta, współzałożycielka kenijskiej marki Uncover Skincare.

Jednym z problemów dla eksportu jest brak jednolitej waluty, co naraża firmy na ryzyko związane z wahaniem kursów walut. Formą ominięcia tego problemu jest prowadzenie rozliczeń w dolarach, ale ta forma przeliczeń też jest obciążająca, szczególnie dla krajów o niższych dochodach. Dalsze kłopoty są wywołane przez niespójne przepisy handlowe oraz problemy z kontrolą graniczną: uciążliwe procedury celne czy arbitralnie nakładane cło. Dla Uncover Skincare eksport z Kenii do Unii Europejskiej okazał się łatwiejszy niż do sąsiadującej z Kenią Tanzanii, tak liczne były przeszkody biurokratyczne we Wspólnocie Afryki Wschodniej (East African Community, EAC).

image
Anna Tess Gołębiowska, autorka
materiały własne autorki
Jednym z problemów dla eksportu jest brak jednolitej waluty, co naraża firmy na ryzyko związane z wahaniem kursów walut. Formą ominięcia tego problemu jest prowadzenie rozliczeń w dolarach, ale ta forma przeliczeń też jest obciążająca, szczególnie dla krajów o niższych dochodach. Dalsze kłopoty są wywołane przez niespójne przepisy handlowe oraz problemy z kontrolą graniczną: uciążliwe procedury celne czy arbitralnie nakładane cło. Zróżnicowane przepisy wpływają też na skład produktów – poszczególne kraje mają różne regulacje odnośnie dopuszczalnej ilości składników, co uniemożliwia stworzenie wspólnej linii dla różnych rejonów. Mimo rejestracji w jednym kraju, kosmetyk może zostać odrzucony w innym lub wymagać znacznych modyfikacji.

Ifeoma C. Kamalu z Aku Organics, firmy zarejestrowanej w Ghanie, ogłosiła, że nie jest w stanie wejść na rynek nigeryjski, ponieważ rejestracja w tamtejszej Narodowej Agencji Kontroli Żywności i Leków (National Agency for Food and Drugs Administration Control, NAFDAC) wiąże się z opłatą 10 tysięcy dolarów. Aku Organics produkuje kosmetyki do pielęgnacji ciała z naturalnych składników i w odwołaniu do tradycji.

Jednym z największych rynków branży kosmetycznej jest Nigeria, w 2024 roku ma osiągnąć poziom 9,71 miliarda dolarów. Za rejestrację produktów odpowiada NAFDAC. W RPA rynek kosmetyczny ma osiągnąć poziom 4,19 miliarda dolarów do 2028 roku. Branża podlega Południowoafrykańskiemu Urzędowi Regulacji Produktów Zdrowotnych (South African Health Products Regulatory Authority, SAHPRA). Część regulacji jest zgodna z normami międzynarodowymi, ale ich złożoność jest zaporowa dla mniejszych firm. W Kenii za regulacje odpowiada Kenijskie Biuro Standardów (Kenya Bureau of Standards, KEBS). Rygorystyczne testy i długi proces certyfikacji opóźniają wejście produktów na rynek oraz generują koszty dla firm. Branża kosmetyczna ma osiągnąć przychód 2,99 miliarda dolarów w 2024 roku.

Inicjatywy handlowe prą do przodu

Mimo poruszonych problemów pojawiły się inicjatywy, których celem jest poprawa handlowych stosunków międzyafrykańskich oraz stworzenie środowiska sprzyjającego wzrostowi gospodarczemu. Są to Afrykańska Kontynentalna Strefa Wolnego Handlu (African Continental Free Trade Area, AfCFTA), Panafrykański System Płatności i Rozliczeń (Pan-African Payment and Settlement System, PAPSS), Nigeryjskie Stowarzyszenie Kosmetyczne (Cosmetics Association of Nigeria, CAN),  Kosmetyczna Rada Eksportu RPA (Cosmetic Export Council of South Africa, CECOSA), Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej  (Economic Community of West African States, ECOWAS), Południowoafrykańska Wspólnota Rozwoju (Southern African Development Community, SADC) czy wspomniane już EAC.

– Słabe stosunki międzynarodowe między krajami afrykańskimi stanowią poważne wyzwania dla branży kosmetycznej. (…) Jednak inicjatywy takie jak jak AfCFTA, PAPSS i wysiłki Regionalnych Wspólnot Gospodarczych oferują system, w którym możliwa jest bardziej zintegrowana i oparta na współpracy przyszłość. Poprzez zajęcie się tymi systemowymi problemami i wspieranie silniejszych relacji międzyafrykańskich, branża kosmetyczna kontynentu ma szansę na uwolnienie pełnego potencjału, przyczynienie się do wzrostu gospodarczego i pełne zwiększenie globalnej konkurencyjności kontynentu w sektorze kosmetycznym – podkreśla Elvis Kachi w rozmowie z Beauty Matters.

Statista notuje, że w 2022 roku łączna sprzedaż kosmetyków na kontynencie afrykańskim osiągnęła poziom 53,6 miliardów euro, a w 2028 roku ma osiągnąć poziom 80,6 miliardów euro. Wydatki per capita na zakup kosmetyków w 2022 roku w Afryce były najniższe i wynosiły 43 euro w porównaniu z 208 euro w Ameryce Północnej czy 146 euro w Europie. Udział kanału online w sprzedaży kosmetyków w 2019 roku wyniosła w Afryce zaledwie 1,9 proc. i ma wzrosnąć do 3,9 proc. w 2027 roku. W Europie sprzedaż online wyniosła 15 proc. w 2019 roku i ma wzrosnąć do 27,2 proc. w 2027 roku.

„Afryka jest dziś najszybciej rozwijającym się kontynentem naszego globu. Spośród 13 najdynamiczniej rosnących gospodarek na świecie, aż sześć stanowiły w 2015 roku kraje afrykańskie: Etiopia, Demokratyczna Republika Konga, Wybrzeże Kości Słoniowej, Mozambik, Tanzania i Rwanda. Bank Światowy uważa, że Afryka może znajdować się obecnie na początku drogi gwałtownego rozwoju, na którą przed 30 laty weszły Chiny, a 10 lat później Indie. Prognozy dla tego kontynentu na najbliższe dziesięciolecia mówią o wzroście gospodarczym na poziomie przekraczającym 7 proc. rocznie. Jednocześnie rośnie liczba ludności: szacuje się, że w 2050 roku kontynent będzie zamieszkiwało 2 miliardy osób, czyli niemal dwukrotnie więcej niż dziś. To oznacza zwiększenie potrzeb i chłonności rynków” – pisała w 2016 roku dr Małgorzata Bonikowska, prezeska Centrum Stosunków Narodowych o programie Go Africa mającym ułatwić promocję polskiego biznesu na tym kontynencie.

Polska perspektywa

W 2021 roku całkowity polski eksport do Afryki wyniósł zaledwie 3,4 miliarda euro. W tym samym czasie eksport z Chin do Afryki wyniósł niemal 150 miliardów dolarów.

Na tle sąsiadów wypadamy marnie, dlatego że nie mamy strategii na Afrykę. Dziesięć lat temu rząd nasz otworzył programy Go Africa, a jednocześnie zlikwidował pięć ambasad polskich obejmujących 20 krajów. Od lat mówię, że aby współpracować z krajami Afryki, potrzebujemy w tych krajach flagowych inwestycji polskich przedsiębiorstw państwowych. Krajowa Izba Gospodarcza reprezentuje małe i średnie przedsiębiorstwa, kiedy duże państwowe firmy rozpoczną trwałą współpracę, będzie łatwiej i nam. Patrzymy teraz, przy kryzysie energetycznym, który będzie jeszcze trwał, na tanie źródła energii w Afryce, szczególnie w Afryce Północnej, na o wiele tańszą siłę roboczą. Gaz i energia elektryczna potrafi być 7 do 10 razy tańsza niż w Unii Europejskiej, to jest wystarczający powód, żeby się zastanowić nad przenoszeniem niektórych energochłonnych polskich fabryk np. do Afryki Północnej

– komentował w rozmowie ze StockWatch.pl Janusz Wiśniewski, przewodniczący  Krajowej Izby Gospodarczej. Co więcej, potencjał polskiego eksportu do Afryki szacuje on na aż 200 miliardów dolarów.

Kraje afrykańskie są więc perspektywicznym rynkiem dla polskiego biznesu, jednak eksport wymaga współpracy przedsiębiorstw, rządu oraz organizacji pozarządowych.

Anna Tess Gołębiowska

Czytaj także: Uwaga eksporterzy: Pakistan winduje opłaty regulacyjne na importowane kosmetyki

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
26.08.2025 13:36
Strefa Biznesu: Polska branża kosmetyczna rośnie w siłę – piąta w UE, dziewiąta na świecie
Polskie kosmetyki to hit eksportowy.Agata Grysiak

Polska branża kosmetyczna należy dziś do czołówki światowej – kraj zajmuje piąte miejsce w Unii Europejskiej i dziewiąte na świecie pod względem eksportu. W 2023 r. wartość rynku kosmetycznego w Polsce przekroczyła 25,4 mld zł, a średnioroczne tempo wzrostu (CAGR) w latach 2014–2023 wyniosło 5,2 proc. Na znaczeniu zyskują zarówno rebranding i przejęcia, jak i dostosowanie do wymogów regulacyjnych UE, m.in. zakazu mikroplastików czy rozporządzenia o opakowaniach. Branża przechodzi także przyspieszoną digitalizację sprzedaży oraz doświadcza dynamicznego wzrostu segmentu dermokosmetyków.

Silną pozycję Polski budują rozpoznawalne marki, takie jak Bielenda, Ziaja, Inglot, Eveline czy dr Irena Eris. Ich przewagi konkurencyjne opierają się na innowacjach, skutecznym marketingu i ekspansji zagranicznej. Wartość eksportu polskich kosmetyków w 2023 r. osiągnęła 5,1 miliarda euro. Najważniejszymi kierunkami sprzedaży są Niemcy, Wielka Brytania, Czechy, Belgia, Francja, Ukraina, Holandia, Włochy i Hiszpania. Co istotne, coraz większą rolę w eksporcie odgrywają także średnie przedsiębiorstwa i firmy rodzinne, które wspólnie z dużymi graczami tworzą silny ekosystem.

Jak podkreśla Renata Ropska z Uniwersytetu SWPS w wypowiedzi dla portalu Strefa Biznesu, kondycja polskiego sektora kosmetycznego jest wyjątkowo stabilna. – Nasze kosmetyki mają się świetnie, i to nie tylko na polskim rynku – zaznacza ekspertka. Polskie produkty są obecne w całej Europie, a nawet dalej, niekiedy pod zmienionymi nazwami, ale zachowują wysoką jakość i konkurencyjność. Dzięki temu marki z Polski skutecznie rywalizują zarówno z globalnymi gigantami, jak i z lokalnymi producentami w poszczególnych krajach.

Sektor posiada kilka istotnych przewag na rynku międzynarodowym: skalę i elastyczność produkcji (ponad 1,3 tys. producentów), wysoką jakość badań i rozwoju oraz doświadczenie w dostosowywaniu się do rygorystycznych regulacji unijnych. Jeśli polskie firmy utrzymają tempo innowacji i sprawnie przejdą przez „lejek regulacyjny” UE, lata 2025–2030 mogą stać się okresem awansu konkurencyjnego nie tylko w Europie Środkowej, lecz także na rynkach Europy Zachodniej i poza kontynentem. Branża stoi więc przed szansą dalszej profesjonalizacji i ugruntowania pozycji w globalnym łańcuchu dostaw kosmetyków.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
31.07.2025 10:12
Prezes L‘Oréal o umowie celnej UE-USA: to nie są dobre wieści dla sektora kosmetycznego
Nicolas Hieronimus, dyrektor generalny L‘Oréalfot. L‘Oréal

Jak stwierdził prezes L‘Oréal Nicolas Hieronimus, 15-procentowe cła na towary unijne eksportowane do USA „nie są dobrą wiadomością” dla europejskiego przemysłu kosmetycznego. Uważa jednak, że ich wpływ będzie dla francuskiego koncernu do opanowania.

Cła wzrosną od 0 do 15 procent, trudno więc o zadowolenie – stwierdził Nicolas Hieronimus podczas prezentacji półrocznych wyników finansowych firmy.  – To nie są dobre wieści dla branży kosmetycznej, w której Europa jest światowym liderem. Finalnie Europa, z prawie 500 milionami konsumentów, będzie płacić wyższe cła, niż Wielka Brytania – podkreślił prezes. 

Hieronimus mocno podkreślał znaczenie sektora kosmetycznego dla europejskiej gospodarki, wskazując, że zapewnia on ponad 3 mln miejsc pracy w całej Europie, powiększając  europejskie PKB o 180 mln euro. Przemysł kosmetyczny jest drugim co do wielkości sektorem Francji, przyczyniającym się do dodatniego bilansu handlowego.

Zobacz też: Francuski przemysł kosmetyczny ostrzega: nowe cła USA mogą kosztować 300 mln euro rocznie i 5 tys. miejsc pracy

Szef L‘Oréala podkreślił przy tym rozczarowanie umową z USA. Jego zdaniem, jedynym jej pozytywnym aspektem jest to, że usuwa ona niepewność i zapewnia jasność. – Dzięki temu możem planować z wyprzedzeniem – stwierdził.

Przemawiając w imieniu Value of Beauty Alliance, stowarzyszeniu największych europejskich graczy w branży kosmetycznej i pielęgnacyjnej (należą tu m.in. L‘Oréal, Givaudan, IFF, Puig i Cosmetic Valley) Hieronimus zapewnił, grupa będzie apelować do europejskich liderów i negocjatorów handlowych o zapewnienie silniejszej ochrony dla tego sektora. Dodał, że grupa będzie również nadal naciskać na uproszczenie przepisów. Jego zdaniem szybsze działanie pozwoli “uniknąć ceł z jednej strony i regulacji z drugiej”.

Jeśli chodzi o funkcjonowanie L‘Oréala, to zdaniem prezesa przynajmniej jeszcze w tym roku nie będą miały one znaczącego wpływu na osiągane wyniki.

Warto przypomnieć, że to właśnie USA stanowiły główną siłę napędową dla wzrostu wyników w pierwszym półroczu 2025 roku. Firma generuje 27 proc. swojej globalnej sprzedaży w Ameryce Północnej,  wytwarzając połowę tego, co sprzedaje w USA, w swoich czterech lokalnych fabrykach.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
08. wrzesień 2025 14:23