StoryEditor
Eksport
03.02.2020 00:00

Koronawirus a biznes kosmetyczny - czy trzeba się bać ekonomicznych skutków epidemii?

Czy epidemia koronowirusa będzie miała negatywny wpływ na biznes, który z Chinami robią polskie firmy kosmetyczne? Na razie trudno powiedzieć – eksperci spodziewają się, że najwcześniej za miesiąc będzie można wysnuć pierwsze wnioski. Póki co do Polski z innych krajów azjatyckich napływają zapytania o dostawy mydła.

Od kilku tygodni świat żyje w strachu przed rozprzestrzeniającym się koronawirusem, a analitycy zastanawiają się, jak epidemia wpłynie na chińską gospodarkę oraz relacje z zagranicznymi partnerami. Kolejne kraje wstrzymują połączenia lotnicze z Pekinem. Międzynarodowe korporacje czasowo zamykają swoje oddziały w Chinach. Rząd w Pekinie podejmuje natomiast restrykcyjne kroki w celu ograniczenia epidemii zamykając miasta i ograniczając pomiędzy nimi ruch. W niektórych prowincjach o kolejne dodatkowe dni została przedłużona przerwa świąteczna z okazji chińskiego Nowego Roku.

Dla branży kosmetycznej chiński rynek jest kluczowy. To największy rynek napędzający jej przychody w ciągu ostatnich kilku lat. W 2019 roku Chiny miały prawie 15,5-proc. udział w światowym rynku kosmetycznym, a do 2023 roku wartość tej kategorii sięgnie 430 mld juanów, czyli ok. 239 mld zł. Jak mówił dla „Forbesa” Andrzej Juchniewicz, szef biura Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu w Szanghaju, wchodząc na ten rynek w rok można zwiększyć sprzedaż dziesięciokrotnie, ponieważ popyt na kosmetyki w Chinach rośnie w ostatnich latach w tempie dwucyfrowym i trend ten powinien się utrzymać.

Z rosnącego popytu korzystają również firmy polskie. Największe szanse mają te, które oferują kosmetyki kolorowe oraz kosmetyki naturalne. Polskie produkty nie mogą konkurować ze słynnymi luksusowymi markami, ale doskonale radzą sobie w kategoriach średniej półki. Chińscy konsumenci chcą się wyróżnić, ale patrzą też na skład produktów, wybierają kosmetyki dobrej jakości z jak najbardziej naturalnymi składnikami, przewagą jest dla nich również historia firmy. Zainteresowani są głównie maseczkami do twarzy, cieniami do powiek i szminkami, płynami do kąpieli i produktami do higieny intymnej, kosmetykami dla dzieci, kobiet w ciąży oraz młodych matek.

Zarazem jednak chiński rynek kosmetyczny jest hermetyczny i obecność tam w tradycyjnych sklepach wymaga rejestracji produktu, co trwa od ośmiu miesięcy do dwóch lat, a ponadto przeprowadzenia zakazanych w Polsce testów na zwierzętach. Zatem firma, która planuje wejście na ten rynek potrzebuje co najmniej kilku tysięcy euro na jeden produkt. Wiele polskich firm wchodzi jednak na rynek chiński korzystając z platform internetowych, takich jak Alibaba Group, która wspólnie z rządem z Pekinu wprowadziła rozwiązania typu cross border e-commerce właśnie po to, żeby ułatwić europejskim sprzedaż i promocję ich produktów w Chinach. W ten sposób omijają uciążliwe procedury oraz unikają obowiązku przeprowadzania testów na zwierzętach. Chiński rząd zastosował też inne zachęty. 1 lipca 2018 r. zostały obniżone stawki celne na wwóz, m.in. części wyrobów przemysłu kosmetycznego i chemicznego. W przypadku kosmetyków do pielęgnacji skóry i włosów, detergentów czy niektórych produktów medycznych i zdrowotnych stawka spadła z 8,4 do 2,9 proc.

Z drugiej strony Chiny są potężnym dostawcą opakowań dla branży kosmetycznej. Polskie firmy sprowadzają z Chin także surowce kosmetyczne oraz akcesoria, zarówno do użytku w domu, jak i w gabinetach kosmetycznych. Czy epidemia koronawirusa, która wybuchła w grudniu w Chinach i zatacza coraz szersze kręgi, zakłóci wymianę handlową na linii Polska-Chiny?

Firmy kosmetyczne zrzeszone w naszej organizacji jeszcze nie dzielą się konkretnymi informacjami na ten temat. Jest jednak niepewność. Obawiamy się, że jeśli sytuacja epidemiologiczna będzie się pogarszać, to pojawią się problemy z dostawami surowców i materiałów, czy opakowań. Sytuacja w Chinach będzie także jednym z zewnętrznych czynników, który wpłynie na ogólną sytuację gospodarczą i na który nie mamy żadnego wpływu – mówi Blanka Chmurzyńska-Brown, dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego.

Sami producenci podkreślają, że jeszcze jest za wcześnie na oceny, jak epidemia przełoży się na wymianę handlową z Chinami. – Obecna sytuacja nałożyła się na Nowy Rok chiński – okres wolny od pracy został przedłużony rządowym dekretem i w tym czasie nie są prowadzone operacje handlowe. Nie można więc jeszcze ocenić, jak epidemia wpłynęła na sprzedaż. Dopiero po powrocie ludzi do pracy będzie można ocenić, na ile wirus się rozprzestrzenił i jakie Chiny mają problemy związane z komunikacją i ze sprzedażą. Spodziewam się, że może nastąpić zachwianie płynności działania, ale jeśli epidemia się nie rozprzestrzeni, a moim zdaniem nie, po miesiącu sytuacja wróci do normy. Jeśli chodzi o naszą firmę, na rynku chińskim jesteśmy obecni przez e-commerce, więc sądzę, że sytuacja nie wpłynie bezpośrednio na wartość i wielkość naszej sprzedaży – mówi Andrzej Kozłowski, prezes zarządu firmy Verona Products Professional.

Skali rozprzestrzeniania się wirusa nie podejmuje się oceniać Aleksander Ciepiela, właściciel firmy Ponte Limited, która umożliwia polskim firmom wchodzenie na cyfrowe platformy sprzedażowe w Chinach. W tej chwili Aleksander Ciepiela przebywa poza Hongkongiem, gdzie pracuje, i nie może tam wrócić, ponieważ połączenia zostały wstrzymane. – Ludzie w Chinach i w Hongkongu traktują sytuację bardzo poważnie i po doświadczeniach z wirusem SARS w 2003 r. bardzo się boją. Chiński rząd podejmuje wszelkie kroki, żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii. Wystarczy powiedzieć o rzeczy chyba niemożliwej nigdzie więcej na świecie – całkowitym zamknięciu i odcięciu komunikacyjnym kilku miast, których populacja jest równa jednej trzeciej populacji Polski – mówi Aleksander Ciepiela. Pytany o to, jak sytuacja może się przełożyć na biznes kosmetyczny odpowiada: –  My działamy w internecie i dlatego raczej nie spodziewam się spadku sprzedaży. Może być generalnie mniejszy popyt, bo ludzie będą się bali wychodzić z domu. Ale być może dlatego będą robić więcej zakupów online a nie w sklepach stacjonarnych. Jednak ogólnie, jeśli chodzi o biznes, a szczególnie produkcję w Chinach, myślę, że mogą wystąpić problemy – analizuje. – Mam nadzieję, że po wydłużonej przerwie świątecznej w Chinach będziemy mogli robić pierwsze wysyłki. Trzeba też pamiętać, że nałożyły się dwie rzeczy – epidemia i przedłużone przez nią święta. I to, że teraz nic się nie dzieje na rynku chińskim biznesowo nie wynika z rozprzestrzeniania się wirusa, tylko z tego, że to był okres świąteczny. Zobaczymy, co się wydarzy. Z niepokojem oglądamy doniesienia. Jest niepewność i to jest najtrudniejsze – mówi. Dodaje zarazem, że obecnie sprzedaż w internecie w Chinach rośnie o kilkanaście procent w skali roku, a zainteresowanie kosmetykami jest ogromne. – Obecnie jest nieco większe zainteresowanie make-upem niż pielęgnacją. Na rynku pojawia się wiele nowych kategorii, których dotychczas tu nie było. Trzeba korzystać z tej okazji i wchodzić na chiński rynek, to jest właśnie czas odpowiedni dla nas – podkreśla.   

Póki co, w związku z koronawirusem, przy którego profilaktyce niezbędna jest czystość i higiena, polskie firmy otrzymują zapytania od partnerów zagranicznych o dostawy kosmetyków myjących. – Od Malezji po Tajwan wszyscy nasi klienci pytają o mydło w każdej postaci, proszą o cenniki, upewniają się, czy mamy zapasy – przyznaje Jarosław Topolski, prezes firmy Elfa Pharm.

Jak podała dziś narodowa komisja zdrowia Chin, koronawirus, który wybuchł w grudniu w chińskim mieście Wuhan zabił do tej pory w Chinach 361 osób i jedną osobę na Filipinach (o 57 zgonów w ciągu doby). Wystąpiły także 2829 nowe przypadki zakażenia koronawirusem, łącznie jest ich  17,2 tys. U dalszych ponad 21,5 tys. osób podejrzewa się zakażenie, a 152,7 tys. osób znajduje się pod obserwacją. Nowy koronawirus stanowi, według WHO, zagrożenie zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym. W związku z tym zalecono wszystkim państwom, by podejmowały działania powstrzymujące rozprzestrzenianie się wirusa 2019-nCoV. Chodzi m.in. o monitorowanie sytuacji, wczesne wykrywanie przypadków zakażenia i identyfikowanie osób, które mogły mieć kontakt z zainfekowaną osobą. Szereg krajów wstrzymało już m.in. połączenia lotnicze z Chinami. 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
07.10.2025 12:01
Ukraina wprowadza elektroniczny system rejestracji kosmetyków zgodny ze standardami UE
Ukraiński rynek kosmetyczny czeka mały przewrót.DALL-E

W Ukrainie w najbliższym czasie zacznie funkcjonować nowy system elektronicznego powiadamiania o produktach kosmetycznych. Zgodnie z zapowiedziami władz, narzędzie to ma wprowadzić pełną transparentność w zakresie składu i bezpieczeństwa kosmetyków dostępnych na rynku. Nowe rozwiązanie obejmie zarówno producentów krajowych, jak i importerów, którzy będą zobowiązani do rejestracji każdego produktu przed jego wprowadzeniem do sprzedaży.

Jak podkreślił Ołeksandr Yemets, szef Państwowego Przedsiębiorstwa ds. Zdrowia Elektronicznego, system ten jest jednym z elementów integracji europejskiej i stanowi krok w kierunku harmonizacji przepisów z prawodawstwem Unii Europejskiej. „System elektronicznego powiadamiania o produktach kosmetycznych jest wymogiem integracji europejskiej i krokiem w kierunku budowy przejrzystego i bezpiecznego rynku kosmetyków na Ukrainie zgodnie z normami europejskimi. Ułatwi to ukraińskim producentom wejście na rynek UE, ponieważ będą one ujednolicone z wymogami wspólnoty” – powiedział Yemets w rozmowie z portalem Ukrinform.

Dotychczas na Ukrainie brakowało jednolitej bazy danych obejmującej wszystkie kosmetyki obecne w sprzedaży. Produkty takie jak kremy, szampony czy szminki trafiały na półki sklepowe bez centralnej rejestracji, co znacząco utrudniało nadzór nad ich jakością i bezpieczeństwem. W efekcie organy kontrolne nie miały dostępu do pełnych informacji o składzie produktów ani o ich pochodzeniu, co utrudniało reakcję w przypadku wykrycia nieprawidłowości.

Nowy system ma to zmienić – każdy kosmetyk będzie musiał zostać zgłoszony w formie tzw. elektronicznego paszportu produktu. W jego ramach producenci i importerzy wprowadzą szczegółowe dane dotyczące składu, przeznaczenia, miejsca produkcji oraz danych kontaktowych podmiotu odpowiedzialnego. Tylko produkty zarejestrowane w systemie będą mogły legalnie trafić do sprzedaży.

W przyszłości system zostanie również zintegrowany z bazami danych instytucji medycznych, które uzyskają dostęp do informacji o potencjalnie alergennych lub ryzykownych składnikach. Ma to umożliwić szybsze reagowanie w przypadku wystąpienia niepożądanych reakcji u konsumentów. Ukraina liczy, że wdrożenie systemu zwiększy bezpieczeństwo produktów kosmetycznych na rynku krajowym i przyspieszy integrację sektora z rynkiem unijnym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
06.10.2025 16:27
Nowy konkurs PARP: 100 mln zł na promocję m.in. polskich marek kosmetycznych za granicą
Polskie marki, w tym kosmetyczne, mają szansę na pozyskanie finansowania.Pixabay

Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) ogłosiła nowy nabór w ramach programu „Promocja marki innowacyjnych MŚP”. Na wsparcie dla przedsiębiorców przeznaczono 100 mln zł z Funduszy Europejskich dla Nowoczesnej Gospodarki. Celem konkursu jest zwiększenie rozpoznawalności polskich firm na rynkach międzynarodowych poprzez udział w targach, misjach gospodarczych oraz wydarzeniach branżowych o globalnym zasięgu.

Z programu mogą skorzystać mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa z całej Polski, w tym także z sektora kosmetycznego, który od lat należy do najbardziej eksportowych branż krajowej gospodarki. Firmy mają szansę uzyskać dofinansowanie na udział w międzynarodowych wydarzeniach promujących innowacyjne produkty i usługi. Wymogiem formalnym jest uczestnictwo w przynajmniej jednym wydarzeniu z listy rekomendowanej przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii.

Dotacje obejmują szeroki katalog kosztów kwalifikowanych. PARP przewiduje, że dofinansowanie może pokryć nawet 85 proc. wydatków związanych z podróżą zagraniczną oraz 50 proc. pozostałych kosztów projektu. Wsparciem objęte są m.in. wynajem i budowa stoisk targowych, opłaty za powierzchnię wystawienniczą, organizacja pokazów i prezentacji, a także działania promocyjne w mediach tradycyjnych i cyfrowych. Dodatkowo, przedsiębiorcy mogą wliczyć koszty administracyjne – do 7 proc. całkowitej wartości projektu.

Program ma na celu nie tylko wzmocnienie obecności polskich marek na światowych rynkach, ale także rozwój kompetencji eksportowych firm oraz nawiązywanie nowych kontaktów handlowych. Według PARP, doświadczenia z poprzednich edycji pokazują, że uczestnictwo w międzynarodowych targach istotnie zwiększa szanse na pozyskanie zagranicznych kontrahentów, a w niektórych przypadkach prowadzi do wzrostu sprzedaży eksportowej nawet o 30–40 proc.

Wnioski o dofinansowanie należy składać wyłącznie w formie elektronicznej – za pośrednictwem Lokalnego Systemu Informatycznego dostępnego na stronie internetowej PARP. Cały proces odbywa się online, a przedsiębiorcy mogą na bieżąco śledzić status swojego zgłoszenia.

Nabór do programu potrwa od 5 listopada 2025 roku do 8 stycznia 2026 roku (do godziny 16:00). Do wniosku należy dołączyć dokumenty potwierdzające posiadanie środków na wkład własny. Szczegółowe informacje dotyczące zasad, wymaganych załączników oraz instrukcji przygotowania aplikacji dostępne są na stronie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
26. październik 2025 22:03