StoryEditor
Eksport
29.04.2020 00:00

Koronawirus zmienia zarządzanie siecią dm

Lider niemieckiego rynku drogeryjnego, sieć dm, odwołała zaplanowaną na koniec kwietnia prezentację danych sprzedażowych za ostatnie półrocze. Powodem takiej decyzji są zmieniające się dynamicznie – z tygodnia na tydzień – obroty sklepów, co utrudnia sporządzenie wiarygodnych prognoz dotyczących najbliższych miesięcy. Prezes dm jest przekonany, że koronawirus zmieni zwyczaje zakupowe klientów. Kluczowa będzie skala i trwałość tych zmian.

Prezes sieci dm, Christoph Werner, w wywiadzie udzielonym portalowi LZ.de przyznał, że częstotliwość robienia zakupów przez niemieckich konsumentów wyraźnie zmalała – dotyczy to przede wszystkim placówek handlowych zlokalizowanych w centrach miast. Przed nadejściem epidemii zarząd dm skupiał się nad projektami długoterminowymi, obecnie są to wyłącznie krótkookresowe, doraźne działania. Do 12 tygodnia kalendarzowego 2020 roku sieć notowała silne wzrosty sprzedaży dzięki zakupom robionym przez klientów na zapas. Następnie można było zaobserwować silne przesuwanie się popytu pomiędzy kategoriami produktów, co miało ścisły związek z lokalizacją poszczególnych placówek. W efekcie trudno jest teraz o wiarygodne prognozy, skoro dane o sprzedaży z ub.r. nie mogą być punktem odniesienia.

Nie wiem, jak dokładnie kryzys zmieni zachowania konsumentów i czy będą to trwałe zmiany. Prawie każdy dzień przynosi niespodzianki, również w postaci nowych przepisów wprowadzanych przez władze w trybie kryzysowym – powiedział Christoph Werner portalowi LZ.de.

Firma jest jak organizm człowieka

Sytuacja, w jakiej znalazł się handel zmusiła zarząd dm do zmian w zarządzaniu finansami. Firma przeszła z rachunku zysków i strat na klasyczną analizę ekonomiczną. – W takich przypadkach decyduje się co można odłożyć na później, a na co środki muszą być bezwarunkowo zapewnione. Z firmą jest tak, jak z ciałem człowieka – kiedy dochodzi do szoku, zimne stają się w pierwszej kolejności ręce i nogi, z których odpływa krew, ponieważ organizm koncentruje się na najważniejszych narządach – tłumaczył szef dm dziennikarzowi LZ.de, Janowi Mende.

Podkreślił, że sieć jest w korzystnej sytuacji, gdyż jej władze zawsze były bardzo konserwatywne w zakresie wydatków inwestycyjnych i z zewnętrznego kapitału finansowały wyłącznie inwestycje długoterminowe, tj. centra dystrybucyjne czy nową siedzibę główną dm-Dialogicum w Karlsruhe. Przywiązywanie dużej wagi do przepływów pieniężnych w ramach organizacji, jak i systematyczne reinwestowanie zarobionych pieniędzy w otwieranie nowych sklepów i modernizację już istniejących placówek, daje teraz niezbędną poduszkę finansową. Wszystkie te posunięcia pozwalają na w miarę bezproblemową kontynuację bieżącej działalności.

Wiele może się natomiast zmienić, jeśli częstotliwość robienia zakupów w centrach miast spadnie na stałe, a ryzyko takie rośnie wraz z przedłużającą się hibernacją chociażby sektora gastronomicznego czy centrów handlowych oraz szeroko rozumianych usług, w tym turystycznych. Wszystkie te branże napędzają bowiem trafik klientów – również drogeriom.

Zakupy impulsowe w odwrocie

Dm na bieżąco analizuje dane ze sklepów i wynika z nich np. znaczący spadek znaczenia zakupów impulsowych, które ustąpiły pola zakupom planowanym. Klienci starają się spędzać jak najmniej czasu w sklepach i planują każde wyjście z domu najstaranniej, jak to możliwe. Według badań rynkowych, niemieccy konsumenci są obecnie zwolennikami robienia możliwie kompleksowych zakupów w jednym miejscu, żeby ograniczyć liczbę wizyt w sklepach. Wydaje się, że przynosi to znacznie większe korzyści spożywczym placówkom handlowym niż drogeriom. Jednak, w opinii Christopha Wernera, sklepy spożywcze zyskują głównie dlatego, że zamknięte pozostają restauracje i raczej mało prawdopodobne jest, żeby weszły w buty drogerii czy aptek.

Obserwujemy oczywiście spadek zainteresowania niektórymi kategoriami kosmetyków. W sytuacji utrudnionego dostępu do usług fryzjerskich nie może dziwić wzmożony popyt na szczotki do włosów, nożyczki czy maszynki do strzyżenia, a także na produkty do koloryzacji i stylizacji włosów. Obecnie ludzie częściej sprzątają mieszkania, myją okna, dlatego kupują więcej środków czyszczących. Ale czy to naprawdę pozwala na nakreślenie długoterminowej perspektywy rozwoju rynku? Byłbym ostrożny z wyciąganiem takich wniosków – powiedział prezes dm.

Kanał e-commerce zyska najwięcej

Na pytanie czy korona-kryzys może trwale zmienić ścieżki zakupowe klientów, Werner odpowiedział twierdząco. Jako głównego beneficjenta obecnej sytuacji wskazał kanał e-commerce, który notuje spektakularne wzrosty. Sama sieć dm od początku trwania epidemii zwiększyła sprzedaż przez internet dwukrotnie. Było to możliwe m.in. dzięki temu, że jeszcze przed kryzysem udało się uruchomić pełnowymiarowy sklep internetowy i przetestować usługę ekspresowego odbioru zamówionych produktów we wskazanym sklepie. Inwestycje w nowe technologie okazały się nieocenione także w przypadku centrali firmy – dzięki nim 1,8 tys. pracowników dm-Dialogicum mogło w zasadzie z dnia na dzień przejść na system home-office.

Kiedy mogą zniknąć limity klientów?

Christoph Werner zdaje sobie sprawę z tego, że epidemia COVID-19 wymusi podniesienie standardów ochrony pracowników i klientów sklepów, ma jednak nadzieje, że wprowadzone limity klientów mogących w tym samym czasie przebywać w stacjonarnej placówce handlowej okażą się jedynie czasowym rozwiązaniem. Jeśli miałoby być inaczej, wyraźnie zmalałaby wartość sprzedaży w przeliczeniu na metr kwadratowy sklepu. Handel musiałby wtedy albo w inny sposób kalkulować marże, albo utrzymywanie stacjonarnych sklepów w niektórych lokalizacjach przestałyby się kalkulować. Konsekwencją byłby wzrost cen detalicznych oraz spadek liczby placówek w centrach miast i galeriach handlowych.

Dm to największa sieć drogeryjna w Niemczech, z udziałem w rynku na poziomie 24,2 proc. (na drugiej pozycji plasuje się Rossmann). U naszych zachodnich sąsiadów działa 2013 placówek z logo dm, w których (dane sprzed pandemii) robi zakupy ponad 1,9 mln klientów dziennie. Obroty operatora w roku obrachunkowym 2018/2019, kończącym się 30 września 2019 roku, wyniosły 8,4 mld euro, po wzroście rok do roku o 3,2 proc. Dm zatrudnia w Niemczech blisko 41 tys. osób. Przeciętna powierzchnia sprzedaży pojedynczej placówki wynosi 623 mkw. W ostatnim roku obrachunkowym sieć uruchomiła na swoim macierzystym rynku 73 nowe sklepy i przebudowała kolejnych 114 placówek. Oprócz Niemiec drogerie dm można spotkać w 11 innych europejskich krajach. Najwięcej działa ich w Austrii, na Węgrzech i w Czechach.

Kraj

Liczba sklepów

Otwarcie pierwszego sklepu

Niemcy

2013

1973

Austria

388

1976

Węgry

260

1993

Czechy

232

1993

Chorwacja

161

1996

Słowacja

146

1995

Rumunia

105

2007

Serbia

97

2004

Bułgaria

80

2009

Bośnia i Hercegowina

74

2006

Włochy

28

2017

Macedonia Północna

16

2012

Źródło: dm

Drogerie dm w Niemczech*

 

2015

2016

2017

2018

2019

2020**

Liczba sklepów

1744

1825

1892

1956

1997

2013

Średnia powierzchnia sprzedaży sklepu

597

603

610

617

623

625***

Źródło: dm, 

* stan na 30 września

** stan na 20 kwietnia

*** szacunek

Drogerie dm w Europie*

 

2015

2016

2017

2018

2019

Liczba sklepów

3224

3349

3464

3566

3668

Średnia powierzchnia sprzedaży sklepu

474

481

487

495

500

Źródło: dm

* stan na 30 września

Drogerie dm: liczba pracowników*

 

2015

2016

2017

2018

2019

Niemcy

38 598

38 890

39 906

41 320

40 654

Europa

55 143

56 537

59 046

61 721

62 061

Źródło: dm

* stan na 30 września

Drogerie dm: obroty w mld euro*

 

2015

2016

2017

2018

2019

Niemcy

7,03

7,50

7,86

8,11

8,37

Europa

9,08

9,71

10,26

10,70

11,20

Źródło: dm

* stan na 30 września

Grzegorz Szafraniec
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
26.08.2025 13:36
Strefa Biznesu: Polska branża kosmetyczna rośnie w siłę – piąta w UE, dziewiąta na świecie
Polskie kosmetyki to hit eksportowy.Agata Grysiak

Polska branża kosmetyczna należy dziś do czołówki światowej – kraj zajmuje piąte miejsce w Unii Europejskiej i dziewiąte na świecie pod względem eksportu. W 2023 r. wartość rynku kosmetycznego w Polsce przekroczyła 25,4 mld zł, a średnioroczne tempo wzrostu (CAGR) w latach 2014–2023 wyniosło 5,2 proc. Na znaczeniu zyskują zarówno rebranding i przejęcia, jak i dostosowanie do wymogów regulacyjnych UE, m.in. zakazu mikroplastików czy rozporządzenia o opakowaniach. Branża przechodzi także przyspieszoną digitalizację sprzedaży oraz doświadcza dynamicznego wzrostu segmentu dermokosmetyków.

Silną pozycję Polski budują rozpoznawalne marki, takie jak Bielenda, Ziaja, Inglot, Eveline czy dr Irena Eris. Ich przewagi konkurencyjne opierają się na innowacjach, skutecznym marketingu i ekspansji zagranicznej. Wartość eksportu polskich kosmetyków w 2023 r. osiągnęła 5,1 miliarda euro. Najważniejszymi kierunkami sprzedaży są Niemcy, Wielka Brytania, Czechy, Belgia, Francja, Ukraina, Holandia, Włochy i Hiszpania. Co istotne, coraz większą rolę w eksporcie odgrywają także średnie przedsiębiorstwa i firmy rodzinne, które wspólnie z dużymi graczami tworzą silny ekosystem.

Jak podkreśla Renata Ropska z Uniwersytetu SWPS w wypowiedzi dla portalu Strefa Biznesu, kondycja polskiego sektora kosmetycznego jest wyjątkowo stabilna. – Nasze kosmetyki mają się świetnie, i to nie tylko na polskim rynku – zaznacza ekspertka. Polskie produkty są obecne w całej Europie, a nawet dalej, niekiedy pod zmienionymi nazwami, ale zachowują wysoką jakość i konkurencyjność. Dzięki temu marki z Polski skutecznie rywalizują zarówno z globalnymi gigantami, jak i z lokalnymi producentami w poszczególnych krajach.

Sektor posiada kilka istotnych przewag na rynku międzynarodowym: skalę i elastyczność produkcji (ponad 1,3 tys. producentów), wysoką jakość badań i rozwoju oraz doświadczenie w dostosowywaniu się do rygorystycznych regulacji unijnych. Jeśli polskie firmy utrzymają tempo innowacji i sprawnie przejdą przez „lejek regulacyjny” UE, lata 2025–2030 mogą stać się okresem awansu konkurencyjnego nie tylko w Europie Środkowej, lecz także na rynkach Europy Zachodniej i poza kontynentem. Branża stoi więc przed szansą dalszej profesjonalizacji i ugruntowania pozycji w globalnym łańcuchu dostaw kosmetyków.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
31.07.2025 10:12
Prezes L‘Oréal o umowie celnej UE-USA: to nie są dobre wieści dla sektora kosmetycznego
Nicolas Hieronimus, dyrektor generalny L‘Oréalfot. L‘Oréal

Jak stwierdził prezes L‘Oréal Nicolas Hieronimus, 15-procentowe cła na towary unijne eksportowane do USA „nie są dobrą wiadomością” dla europejskiego przemysłu kosmetycznego. Uważa jednak, że ich wpływ będzie dla francuskiego koncernu do opanowania.

Cła wzrosną od 0 do 15 procent, trudno więc o zadowolenie – stwierdził Nicolas Hieronimus podczas prezentacji półrocznych wyników finansowych firmy.  – To nie są dobre wieści dla branży kosmetycznej, w której Europa jest światowym liderem. Finalnie Europa, z prawie 500 milionami konsumentów, będzie płacić wyższe cła, niż Wielka Brytania – podkreślił prezes. 

Hieronimus mocno podkreślał znaczenie sektora kosmetycznego dla europejskiej gospodarki, wskazując, że zapewnia on ponad 3 mln miejsc pracy w całej Europie, powiększając  europejskie PKB o 180 mln euro. Przemysł kosmetyczny jest drugim co do wielkości sektorem Francji, przyczyniającym się do dodatniego bilansu handlowego.

Zobacz też: Francuski przemysł kosmetyczny ostrzega: nowe cła USA mogą kosztować 300 mln euro rocznie i 5 tys. miejsc pracy

Szef L‘Oréala podkreślił przy tym rozczarowanie umową z USA. Jego zdaniem, jedynym jej pozytywnym aspektem jest to, że usuwa ona niepewność i zapewnia jasność. – Dzięki temu możem planować z wyprzedzeniem – stwierdził.

Przemawiając w imieniu Value of Beauty Alliance, stowarzyszeniu największych europejskich graczy w branży kosmetycznej i pielęgnacyjnej (należą tu m.in. L‘Oréal, Givaudan, IFF, Puig i Cosmetic Valley) Hieronimus zapewnił, grupa będzie apelować do europejskich liderów i negocjatorów handlowych o zapewnienie silniejszej ochrony dla tego sektora. Dodał, że grupa będzie również nadal naciskać na uproszczenie przepisów. Jego zdaniem szybsze działanie pozwoli “uniknąć ceł z jednej strony i regulacji z drugiej”.

Jeśli chodzi o funkcjonowanie L‘Oréala, to zdaniem prezesa przynajmniej jeszcze w tym roku nie będą miały one znaczącego wpływu na osiągane wyniki.

Warto przypomnieć, że to właśnie USA stanowiły główną siłę napędową dla wzrostu wyników w pierwszym półroczu 2025 roku. Firma generuje 27 proc. swojej globalnej sprzedaży w Ameryce Północnej,  wytwarzając połowę tego, co sprzedaje w USA, w swoich czterech lokalnych fabrykach.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
14. wrzesień 2025 04:09