StoryEditor
Biznes
18.08.2025 13:01

EY: Polskie firmy mniej pesymistyczne niż inne w regionie, ale zmagają się z kosztami energii i brakiem kadr

Prowadzenie biznesu w Polsce zaczyna przerastać samych przedsiębiorców / Shutterstock

Z „Barometru Przedsiębiorczości 2025” przygotowanego przez EY wynika, że 32 proc. polskich przedsiębiorców uważa, iż prowadzenie biznesu w kraju „nie da się”. To wyraźnie mniej niż średnia dla 16 państw objętych badaniem, gdzie takie zdanie wyraziło aż 50 proc. ankietowanych. Jednocześnie 36 proc. polskich firm oceniło warunki do prowadzenia działalności jako korzystne, a 30 proc. jako neutralne. Dla porównania w regionie pozytywną ocenę wystawiło jedynie 24 proc. respondentów.

Największym wyzwaniem dla polskich przedsiębiorców pozostaje niestabilność geopolityczna – wskazało ją 68 proc. firm. W regionie ten odsetek był jeszcze wyższy i wyniósł 74 proc. Eksperci podkreślają, że wyniki badań są odzwierciedleniem napiętej sytuacji międzynarodowej związanej m.in. z agresją Rosji na Ukrainę. Z kolei 34 proc. polskich firm obawia się spadku popytu i ograniczenia zakupów przez konsumentów – to aż o 26 punktów procentowych mniej niż wśród przedsiębiorców z innych państw objętych badaniem.

W badaniu EY polscy przedsiębiorcy często wskazywali również na bariery regulacyjne i biurokrację – wymieniło je 53 proc. ankietowanych. Choć to istotna przeszkoda, skala problemu w Polsce okazała się niższa niż w całym regionie, gdzie ten czynnik wskazało 62 proc. respondentów. Na problemy z dostępem do kredytów zwróciło uwagę 30 proc. badanych w Polsce. Partner EY Paweł Preuss prognozuje, że spodziewane w najbliższych kwartałach obniżki stóp procentowych w połączeniu z rosnącą konkurencją w bankowości korporacyjnej powinny prowadzić do spadku kosztów finansowania.

image

Paweł Banach, Packeta Poland: Wzrost sprzedaży na rynku lokalnym wyhamowuje? Myśl o ekspansji zagranicznej.

Silnym obciążeniem dla polskich przedsiębiorstw pozostają ceny energii – wskazało je 69 proc. badanych, o 6 punktów procentowych więcej niż średnia dla regionu. Partner EY Jarosław Wajer zwrócił uwagę, że wysokie koszty energii znacząco zwiększyły w ostatnich latach wydatki operacyjne firm. Coraz więcej przedsiębiorstw inwestuje w odnawialne źródła energii, co ma ograniczać wpływ wahań cenowych i jednocześnie poprawiać konkurencyjność w dłuższej perspektywie.

Kwestia kosztów pracy, które w wielu państwach regionu znalazły się na czele listy problemów, w Polsce miała mniejsze znaczenie. Suma wskazań „wysoki” i „średni wpływ” presji płacowej była w Polsce o 5 punktów procentowych niższa niż w innych badanych krajach. Mimo to firmy wciąż sygnalizują problemy kadrowe – 53 proc. przedsiębiorców deklaruje, że nie może znaleźć pracowników z odpowiednimi umiejętnościami, a 41 proc. ma trudności z rekrutacją osób z doświadczeniem.

Badanie zostało przeprowadzone w lutym i marcu 2025 roku w 16 krajach Europy Środkowej, Wschodniej i Południowo-Wschodniej, m.in. w Bułgarii, Chorwacji, Czechach, Grecji, Rumunii, Turcji czy na Węgrzech. Łącznie przebadano 1031 przedsiębiorstw, w tym 179 z Polski. Wyniki pokazują, że mimo rosnących kosztów energii i wyzwań kadrowych polskie firmy oceniają warunki biznesowe nieco bardziej optymistycznie niż średnia w regionie.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
27.11.2025 15:33
Wykrycie Salmonelli w suplemencie Oleofarm. Producent wycofuje partię z rynku
Państwowa Inspekcja Sanitarna

Podczas kontroli urzędowej przeprowadzonej przez Państwową Inspekcję Sanitarnej stwierdzono obecność bakterii Salmonella spp. w jednej z pięciu przebadanych próbek suplementu diety „Błonnik”. Wynik ten oznacza, że 20 proc. próbek z badanej partii wykazało zanieczyszczenie, co stanowi istotne zagrożenie dla zdrowia publicznego. Spożycie preparatu skażonego pałeczkami Salmonella może prowadzić do zatrucia pokarmowego.

image
Państwowa Inspekcja Sanitarna
Zastrzeżenia dotyczą produktu „Błonnik 350 g” o numerze partii 240384 i dacie minimalnej trwałości 03.2026. Suplement został wyprodukowany przez firmę Oleofarm Sp. z o.o. z siedzibą przy ul. Mokronoskiej 8 we Wrocławiu. To właśnie w tej konkretnie wskazanej partii wykryto zanieczyszczenie mikrobiologiczne.

Po otrzymaniu informacji o wykryciu zagrożenia przedsiębiorca niezwłocznie rozpoczął procedurę wycofywania kwestionowanej partii z obrotu. Producent prowadzi również wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, którego celem jest ustalenie źródła skażenia i ocena, na jakim etapie mogło dojść do zanieczyszczenia produktu.

Równolegle proces wycofywania partii numer 240384 jest nadzorowany przez organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej, które monitorują realizację działań naprawczych i kontrolnych. Inspekcja zapewnia, że działania te mają na celu ograniczenie ryzyka dla konsumentów i zapewnienie bezpieczeństwa produktów dostępnych na rynku.

W komunikacie skierowanym do konsumentów podkreśla się jednoznacznie, że nie należy spożywać produktu pochodzącego z partii 240384. Osoby, które zakupiły suplement „Błonnik 350 g” o dacie minimalnej trwałości 03.2026, powinny zaprzestać jego używania i skontaktować się ze sklepem w celu jego zwrotu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
27.11.2025 13:28
Czy każda usługodawczyni beauty musi zostać influencerką?
(fot. Shutterstock)Shutterstock

W ostatnich latach branża beauty coraz mocniej przenika się z mediami społecznościowymi. Wzrost znaczenia TikToka, Instagram Reels i YouTube Shorts sprawił, że coraz częściej powtarza się przekonanie, iż „bez sociali nie ma biznesu”. W tym świecie dominują wyraziste postacie – edukatorki i ekspertki, które zbudowały swoją pozycję na łączeniu praktyki z działalnością wizerunkową, jak Paulina Pastuszak czy Edyta Kruczak.

Ich wpływ na rynek jest zauważalny, a ich aktywność wyznacza standardy, które wiele osób uznaje za obowiązujące. Pojawia się jednak pytanie, czy każda usługodawczyni powinna iść tą samą drogą, by rozwijać swój salon i pozyskiwać klientki.

Dwa różne zawody: influencerka i specjalistka usługowa

Wiele stylistek, linergistek czy kosmetolożek odczuwa dziś presję bycia nieustannie obecnymi w internecie. Widać to w rozmowach branżowych, kursach marketingowych czy dyskusjach na grupach zawodowych, gdzie regularne publikowanie filmów, relacji z gabinetu czy komentarzy do trendów przedstawiane jest jako niezbędny element prowadzenia biznesu. Tworzy się wrażenie, że brak intensywnej aktywności oznacza brak profesjonalizmu, a rzadkie wrzucanie postów przekłada się na mniejsze obłożenie kalendarza. To jednak uproszczenie, które nie uwzględnia specyfiki rynku lokalnych usług. Większość salonów nie potrzebuje zasięgów ogólnopolskich, by funkcjonować stabilnie. Kluczowe są tu efekty pracy, widoczność w Google, pozytywne opinie i łatwość kontaktu, a nie wiralowe filmiki zdobywające setki tysięcy wyświetleń.

image

Cyfrowy salon: jak technologia zmienia pracę stylistki i wizażystki

Warto zauważyć, że bycie influencerką i prowadzenie salonu to dwa zupełnie różne modele zawodowe. Influencerka pracuje na szeroką skalę, poświęcając znaczną część czasu na przygotowanie treści, budowanie współprac z markami i docieranie do jak największej grupy odbiorców. Jej działalność skupia się na rozwoju personal brandu i skalowaniu obecności w branży. Z kolei usługodawczyni salonu koncentruje się na budowaniu relacji z lokalnymi klientkami, zapewnieniu wysokiej jakości usług i utrzymaniu stabilnego kalendarza. Te dwa światy mogą się uzupełniać, ale nie muszą. Nie każda osoba w branży ma ambicję stania się osobowością medialną, tak jak nie każda influencerka chce prowadzić intensywną praktykę gabinetową.

Granica między obowiązkiem marketingu a presją otoczenia

Marketing jest naturalnym elementem prowadzenia współczesnego salonu beauty, lecz czym innym są działania niezbędne, a czym innym działania wynikające z presji. Każdy salon potrzebuje aktualnych zdjęć, czytelnego cennika, informacji o usługach i spójnego profilu w social mediach. W wielu przypadkach w pełni wystarczy jedna platforma prowadzona w sposób przemyślany i konsekwentny. Nie ma potrzeby nagrywać codziennych rolek, jeśli prowadzenie ich zaczyna zabierać energię kosztem pracy z klientkami czy rozwoju kompetencji. Co ważne, wiele klientek wcale nie oczekuje od swojej stylistki medialnej osobowości – często liczą na rzetelną usługę, miłą atmosferę i poprawę samopoczucia, a nie regularny dostęp do backstage’u gabinetu.

Kiedy rozbudowana obecność w social mediach ma sens?

Silna obecność w mediach społecznościowych może być bardzo wartościowa dla osób, które planują karierę wykraczającą poza codzienne usługi. Osoby myślące o roli instruktorek, trenerek, autorek kursów, prowadzących szkolenia czy przyszłych ambasadorek marek często potrzebują rozpoznawalności, która ułatwia skalowanie ich wiedzy i działalności. W ich przypadku obecność online nie jest dodatkiem, lecz narzędziem zawodowym. Jeśli jednak celem usługodawczyni jest przede wszystkim dobrze funkcjonujący salon, stabilny dochód i spokojna praca, nie musi stawiać sobie za cel osiągnięcia zasięgów podobnych do wiodących influencerek beauty.

image

Kompleksowa czy przeładowana? Gdzie przebiega granica w ofercie salonu kosmetycznego

Nadmierne skupienie na mediach społecznościowych potrafi jednak przynieść więcej szkody niż pożytku. Wielu specjalistek doświadcza wypalenia, poczucia presji i nieustannego porównywania się z osobami, które dysponują zapleczem technicznym i wsparciem profesjonalistów od wideo czy marketingu. Próba dogonienia standardów, które faktycznie tworzone są przez małe, świetnie funkcjonujące media, może prowadzić do obniżenia jakości pracy, rezygnacji z odpoczynku, a nawet do spadku zadowolenia klientek. Tymczasem stabilny biznes beauty opiera się na regularnych wizytach, wysokiej jakości usług i zaufaniu.

Autentyczność jako klucz do skutecznej komunikacji

Coraz bardziej zauważalny jest trend odejścia od perfekcji na rzecz autentyczności. Klientki chętnie wybierają salony, które komunikują się naturalnie, nie udają kogoś innego i pokazują swoją pracę w prosty, prawdziwy sposób. Nie potrzeba do tego zasięgów na poziomie tysięcy obserwujących ani perfekcyjnych produkcji wideo. Ważniejsze jest spójne, uczciwe prezentowanie usług i budowanie poczucia bezpieczeństwa. To właśnie autentyczność – a nie ambicja stania się influencerką – jest często największym atutem małych salonów.

Paulina Pastuszak czy Edyta Kruczak pokazują, jak można łączyć praktykę gabinetową z działalnością online i tworzyć silną markę osobistą. Ich ścieżki są jednak specyficzne, wymagające i nastawione na skalowanie. To nie jest uniwersalny model, któremu powinna dorównać każda usługodawczyni. Branża beauty pozostawia przestrzeń zarówno dla osób intensywnie budujących swoją widoczność, jak i tych, które wolą rozwijać się spokojnie, lokalnie i w rytmie własnych klientek. Najważniejsze jest nie to, czy ktoś nagrywa rolki, lecz czy jego widoczność faktycznie wspiera rozwój biznesu, zamiast wynikać wyłącznie z presji otoczenia.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
28. listopad 2025 08:21