StoryEditor
Prawo
23.12.2019 00:00

Biała lista podatników VAT budzi obawy przedsiębiorców

Od 1 stycznia za przelanie kwoty wyższej niż 15 tys. zł na rachunek niezarejestrowany na białej liście, nadawca poniesie dotkliwe sankcje.

To, co dobre dla budżetu państwa, niekoniecznie musi być dobre dla przedsiębiorców. Biała lista podatników VAT, kolejny krok w walce rządu z wyłudzeniami tego podatku, budzi obawy wielu przedsiębiorców.

Biała lista prowadzona jest od 1 września 2019 roku przez szefa Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) i umożliwia sprawdzenie, czy dany kontrahent jest czynnym podatnikiem VAT. Podaje też numeru rachunku bankowego, na jaki przedsiębiorca powinien zapłacić kontrahentowi. I właśnie ten rachunek bankowy jest zmartwieniem wielu przedsiębiorców.

Jeśli bowiem po 1 stycznia przeleją należność swojemu kontrahentowi na rachunek, którego nie ma w wykazie, wówczas muszą liczyć się z sankcjami. Granicą jest kwota 15 tysięcy złotych. Przy wyższych przelewach nie będą mogli zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu kwoty w tej części, w jakiej płatność przekracza owe 15 tys. zł. Ale to nie wszystko - będą też ponosić ryzyko odpowiedzialności solidarnej ze swoim kontrahentem za zaległości podatkowe, jeśli nie zapłaci on należnego podatku VAT od transakcji.

Sankcji można uniknąć, jeśli w ciągu 3 dni od wpłaty na takie konto, przedsiębiorcy poinformują o tym fakcie Naczelnika Urzędu Skarbowego sprzedawcy. Problem w tym, że nie zawsze wiadomo, który urząd skarbowy kontrahenta jest tym właściwym. Biała lista takich danych nie podaje, więc zaczyna się żmudne szukanie informacji w Internecie. To nastręcza dodatkowych problemów i wymusza dodatkowe obowiązki, które angażują czas i zasoby.

- Wbrew pozorom to rozwiązanie jest korzystne nie tylko dla budżetu państwa, bo zwiększa wpływy z podatku VAT, ale w dłuższej perspektywie także dla samych przedsiębiorców. Skłania ich bowiem do tego, aby weryfikować wiarygodność swoich kontrahentów. Czyli to, co od dawna robią standardowo wielkie przedsiębiorstwa. Niestety, jak wynika z badań Krajowego Rejestru Długów, mikro, małe i średnie już nie zawsze tak czynią. My oczywiście zachęcamy do tego, aby jednocześnie sprawdzać też rzetelność płatniczą takiego kontrahenta, bo to zwiększa znacząco nasze bezpieczeństwo – mówi Andrzej Kulik, dyrektor Departamentu Analiz Rynkowych i Komunikacji Kaczmarski Group, w ramach której działa Krajowy Rejestr Długów.

Kompendium wiedzy o dowolnym przedsiębiorcy zawiera Raport+ udostępniany przez Kaczmarski Group. Nie tylko odpowiada na pytanie, czy kontrahent jest czynnym płatnikiem VAT i wskazuje właściwy numer rachunku bankowego do przelewów oraz urząd skarbowy w którym składa zeznania podatkowe, ale zawiera też analizę wiarygodności płatniczej tego kontrahenta. Np. czy widnieje w bazie danych Krajowego Rejestru Długów bądź na publicznych giełdach długów, jak wyglądały jego sprawozdania finansowego z ubiegłych lat. A dodatkowo przedsiębiorca otrzymuje identyfikator zapytania, który jest dowodem w razie kontroli skarbowej zalecanym do zachowania należytej staranności.

Zmniejszeniu zjawiska zatorów płatniczych ma z kolei służyć ustawa antyzatorowa, która wchodzi w życie 1 stycznia. Wprowadza m.in. skrócenie terminu zapłaty w transakcjach, w których dłużnikiem jest podmiot publiczny, do 30 dni (za wyjątkiem szpitali, dla których pozostawia się termin 60-dni) oraz maksymalny 60-dniowy termin zapłaty w transakcjach asymetrycznych, czyli zawieranych pomiędzy małymi i średnimi firmami a dużymi. W takich relacjach firmy z sektora MŚP mają gorszą pozycję negocjacyjną, ponieważ duże podmioty w umowach z nimi same narzucają korzystne dla siebie terminy płatności, których potem i tak często nie respektują.

- To krok w dobrą stronę, bo sektor MŚP potrzebuje wsparcia w radzeniu sobie z zatorami płatniczymi. Ale to na pewno nie rozwiąże wszystkich problemów. Ustawa antyzatorowa nakłada obligatoryjne terminy zapłaty tylko w dwóch, wspomnianych wcześniej przypadkach. Ale gdy sprzedawcą i kupującym jest mała albo średnia firma, to maksymalny termin zapłaty został określony na 60 dni z możliwością jego przedłużenia, więc zostaje furtka, z której wiele firm będzie korzystać. Dlatego warto staranie dobierać sobie kontrahentów, weryfikując wcześniej ich rzetelność – komentuje Andrzej Kulik.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
16.12.2025 07:16
USA: ława przysięgłych zasądziła 40 mln USD od Johnson & Johnson w sprawie talku
W odpowiedzi na narastające ryzyko prawne J&J wycofało w 2020 roku puder na bazie talku z rynku amerykańskiego, a następnie globalnegoShutterstock

Ława przysięgłych w Kalifornii nakazała firmie Johnson & Johnson wypłatę 40 mln dolarów odszkodowania w kolejnym procesie dotyczącym produktów na bazie talku. Wyrok zapadł w Sądzie Najwyższym w Los Angeles i dotyczy dwóch kobiet, które twierdziły, że wieloletnie stosowanie pudru dla niemowląt J&J doprowadziło u nich do rozwoju raka jajnika.

Zgodnie z decyzją kaliformijskiego sądu Monica Kent otrzyma 18 mln dolarów, natomiast Deborah Schultz wraz z mężem – 22 mln dolarów. Ława przysięgłych uznała, że Johnson & Johnson miało wiedzę o potencjalnych zagrożeniach związanych z talkiem już od kilkudziesięciu lat, jednak nie informowało o nich konsumentów.

U Kent nowotwór zdiagnozowano w 2014 roku, a u Schultz w 2018 roku. Obie kobiety zeznały, że przez ponad 40 lat regularnie stosowały puder dla niemowląt firmy. Leczenie obejmowało rozległe operacje chirurgiczne oraz liczne cykle chemioterapii.

Johnson & Johnson zapowiedziało natychmiastowe złożenie apelacji. Erik Haas, wiceprezes ds. sporów sądowych koncernu, podkreślił, że firma konsekwentnie kwestionuje niekorzystne wyroki i spodziewa się ich uchylenia. Przedstawiciele J&J utrzymują, że nie istnieją wiarygodne dowody naukowe potwierdzające związek między talkiem a rakiem jajnika.

image

Azbestowa saga przenosi się na Wyspy Brytyjskie; 3000 osób pozywa Johnson & Johnson

Spory dotyczące talku od lat stanowią jedno z największych wyzwań prawnych Johnson & Johnson w USA i poza ich granicami. Koncern mierzy się obecnie z ponad 67 tys. pozwów, głównie w Stanach Zjednoczonych, dotyczących rzekomego związku talku z rakiem jajnika oraz międzybłoniakiem. W przeszłości zapadały zarówno wyroki korzystne dla spółki, jak i wielomiliardowe zasądzenia odszkodowań, z których część była później redukowana na etapie apelacji.

W odpowiedzi na narastające ryzyko prawne J&J wycofało w 2020 roku puder na bazie talku z rynku amerykańskiego, a następnie globalnego. Firma podejmowała również próby rozwiązania sporów poprzez restrukturyzację i postępowania upadłościowe, jednak dotychczas były one odrzucane przez sądy federalne.

Eksperci wskazują, że najnowszy wyrok może mieć istotne znaczenie dla dalszych postępowań oraz strategii zarządzania ryzykiem prawnym w globalnym sektorze farmaceutyczno-kosmetycznym.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
15.12.2025 12:46
„Ingredients”, czyli KE prostuje ujednolicenie oznaczania składników
We wszystkich pięciu wersjach językowych krajowe odpowiedniki słowa „składniki” zostały zastąpione angielskim terminem „Ingredients”Shutterstock

Na początku października 2025 roku Komisja Europejska opublikowała sprostowanie do rozporządzenia (WE) nr 1223/2009, które ma istotne znaczenie dla producentów i dystrybutorów kosmetyków w UE. Sprostowanie ogłoszono w pięciu wersjach językowych i dotyczy ono ujednolicenia zasad oznakowania listy składników na etykietach produktów kosmetycznych.

Lista składników jako element obowiązkowego oznakowania

Artykuł 19 rozporządzenia (WE) nr 1223/2009 określa wymagania dotyczące oznakowania produktów kosmetycznych wprowadzanych do obrotu na terenie Unii Europejskiej. Zgodnie z jego treścią, na opakowaniu produktu muszą znaleźć się m.in.:

  • dane osoby odpowiedzialnej,
  • kraj pochodzenia w przypadku produktów importowanych,
  • nominalna zawartość,
  • data minimalnej trwałości lub okres po otwarciu,
  • numer partii umożliwiający identyfikację,
  • funkcja kosmetyku (jeżeli nie wynika ona jednoznacznie z prezentacji),
  • szczególne środki ostrożności dotyczące stosowania.

Ważnym elementem oznakowania jest lista składników, poprzedzona nagłówkiem „Ingredients”, sporządzona według nazewnictwa INCI i w malejącej kolejności według masy w momencie ich dodawania w trakcie recepturowania czy produkcji. Wyjątek stanowią składniki występujące w stężeniu poniżej 1 proc. oraz barwniki, które mogą być wymienione w dowolnej kolejności, po pozostałych składnikach.

Artykuł 19 doprecyzuje również wymagania językowe, wskazując, że część informacji musi być podana w języku urzędowym państwa członkowskiego, w którym kosmetyk jest udostępniany konsumentowi.

Rozbieżność w oznakowaniu listy składników na rynku Unii Europejskiej

Na półkach sklepowych nadal obserwuje się rozbieżności związane ze sposobem prezentowania listy składników produktów kosmetycznych.  W celu ujednolicenia zasad oznakowania listy składników na etykietach kosmetyków we wszystkich państwach członkowskich Unii Europejskiej Komisja Europejska opublikowała sprostowanie do rozporządzenia kosmetycznego (WE) nr 1223/2009 w pięciu wersjach językowych: francuskiej, greckiej, chorwackiej, portugalskiej oraz rumuńskiej.

Sprostowanie dotyczy punktu (g) ust. 1 art. 19 rozporządzenia kosmetycznego, który określa sposób prezentowania listy składników na etykiecie produktu. We wszystkich pięciu wersjach językowych krajowe odpowiedniki słowa „składniki” zostały zastąpione angielskim terminem „Ingredients”. Dokument zawierający sprostowanie w wersjach: francuskiej, greckiej, chorwackiej, portugalskiej i rumuńskiej jest dostępny stronie internetowej Komisji Europejskiej,

Harmonizacja etykietowania jako krok w stronę jednolitego rynku UE

Opublikowane sprostowanie do rozporządzenia kosmetycznego (WE) nr 1223/2009, mimo że na pierwszy rzut oka wydaje się być zmianą zaledwie kosmetyczną to niesie ze sobą istotne znaczenie praktyczne dla branży kosmetycznej. 

image

Produkty Borderline – z nową wersją przewodnika KE

Ujednolicenie nagłówka listy składników poprzez zastosowanie angielskiego terminu „Ingredients” we wszystkich wersjach językowych eliminuje wątpliwości interpretacyjne dotyczące prawidłowego oznakowania produktów i wzmacnia spójność rynku wewnętrznego UE. Dla producentów i importerów oznacza to większą pewność prawną, łatwiejsze projektowanie etykiet na rynki wielonarodowe oraz ograniczenie ryzyka zakwestionowania oznakowania przez organy nadzorcze w poszczególnych państwach członkowskich. 

Z kolei dla konsumentów zmiana ta przekłada się na większą przejrzystość informacji i łatwiejsze porównywanie składów kosmetyków, niezależnie od kraju zakupu. W efekcie sprostowanie wspiera zarówno harmonizację przepisów, jak i praktyczne funkcjonowanie branży kosmetycznej na jednolitym rynku europejskim.

Aleksandra Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
17. grudzień 2025 09:26