StoryEditor
Prawo
05.01.2022 00:00

Eksperci komentują Polski Ład. Są plusy, ale finalnie przedsiębiorcy na tym stracą

Polski Ład jeszcze bardziej skomplikuje system podatkowy w naszym kraju. Zdaniem ekspertów najbardziej niekorzystne dla przedsiębiorców są zmiany w zakresie opłacania składki zdrowotnej, które oznaczają podniesienie opodatkowania. Natomiast do plusów należy zaliczyć m.in. zliberalizowane warunki stosowania tzw. estońskiego CIT-u czy preferencje związane z nakładami na innowacje.  

W zeszłym roku w rankingu systemów podatkowych państw OECD byliśmy na przedostatnim miejscu, czyli przed Włochami. Po Polskim Ładzie zapewne znajdziemy się na ostatnim. Mamy skomplikowany i niejasny ogół przepisów prawnych w zakresie ustalania i poboru podatków, który staje się jeszcze gorszy. To bardzo duże obciążenie dla przedsiębiorców. Najgorzej będą sobie z tym radzić przedstawiciele MŚP, bo nie zawsze sięgają po wsparcie doradców podatkowych – komentuje prof. Adam Mariański, przewodniczący Krajowej Izby Doradców Podatkowych i Komisji Podatkowej BCC.

Minusy

Jak stwierdza Przemysław Pruszyński, sekretarz Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan, przepisy podatkowe w Polskim Ładzie budzą wątpliwości interpretacyjne i powodują dużo problemów z ich zastosowaniem. Jego zdaniem największym minusem ustawy są zmiany w zakresie opłacania składki zdrowotnej przez przedsiębiorców. Odchodzi się od prostej zryczałtowanej płatności na rzecz skomplikowanego mechanizmu ustalania podstawy wymiaru w oparciu o dochód podatkowy przedsiębiorcy. Wprowadza się to tylko po to, aby istotnie podnieść opodatkowanie firmom. Przy tym efekt fiskalny ukrywa się za hasłem zmian w sposobie finansowania służby zdrowia.

Największym minusem jest niewątpliwe podniesienie podatków. Dzisiaj podatek liniowy wynosi 19 proc., ale faktycznie to jest 19 proc. plus 1,25 proc. obowiązkowej składki na ubezpieczenie zdrowotne, której nie można było odliczyć od podstawy opodatkowania, czyli łącznie 20,25 proc.. Po zmianie będzie 19 proc. plus 9 proc, składki zdrowotnej, czyli 28 proc.. Mamy więc wzrost o 7,75 p.p. Jeżeli w ciągu danego roku przedsiębiorca uzyska dochód 216 129 zł, to dokładnie od tego momentu będzie płacił netto już podatek od każdej złotówki dochodu w wysokości 28 proc. – wylicza prof. Marian Noga z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.

Są dwa główne minusy, które dotyczą nie tylko MŚP, ale nas wszystkich. Po pierwsze, składka zdrowotna nie zmniejsza podstawy opodatkowania podatkiem dochodowym. W istocie ten wydatek jest dochodem opodatkowanym. W sensie ekonomicznym składka jest więc wyższa niż jej nominalna wartość, bo do tego trzeba jeszcze dodać podatek. Po drugie, nie ma górnej granicy składki. Jeżeli osoba fizyczna prowadzi przedsiębiorstwo i całe zyski inwestuje w majątek, to zapłaci składkę na ubezpieczenie zdrowotne w wysokości 9 proc.. Z punktu ekonomicznego, a w ogóle merytorycznego, to absurd – ocenia prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów.

Zdaniem prof. Mariańskiego, największy minus to jest de facto zniszczenie podatku liniowego. Była jedna płaska stawka podatkowa – nie za wysoka, nie za niska, ale właściwie akceptowalna. To był jeden z elementów sukcesu gospodarczego Polski, a w tej chwili jest to niszczone. Jak zaznacza ekspert, w ciągu ostatnich czterech lat nastąpił wzrost opodatkowania o 9 punktów procentowych. To wymusza też przekształcenia w inne formy prawne.

– Polski Ład zakłada realną i znaczącą podwyżkę obciążeń publicznych dla przedsiębiorców w trudnym i niestabilnym gospodarczo czasie. I to oceniamy jako największy minus projektu. Zamiast upraszczać przepisy prawa, tworzy się kolejne ulgi, zwolnienia i wyjątki od przepisów ogólnych. Wprowadza to dodatkowe ryzyko prawne związane z możliwością kwestionowania przez organy podatkowe działań podatników opartych na niejasnych przepisach – mówi Szymon Witkowski, analityk prawny Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. 

Jak podkreśla prof. Paweł Wojciechowski, wiceprezydent i główny ekonomista Pracodawców RP, większość przedsiębiorstw skarży się na zbyt krótki czas na dostosowanie programów płacowych. To bowiem komplikuje dokonanie wypłat i nagród rocznych dla pracowników na przełomie roku. Ekspert dodaje, że wiele podmiotów narzeka na brak jasności sposobu oskładkowania młodych pracowników do 26. roku życia i seniorów w związku ze zgłoszeniem nowelizacji PIT-0 do Polskiego Ładu, zanim przepisy weszły w życie. Wiele przedsiębiorstw, zwłaszcza z branży handlowej, skarży się na nowy minimalny CIT od przychodu.

Plusy

W 2021 roku wprowadzono do polskiego systemu podatkowego tzw. estońskie zasady opodatkowania. To nowoczesny, prosty i oszczędny sposób opodatkowania, który pozwala zminimalizować rozliczenia z Urzędem Skarbowym oraz prowadzoną w przedsiębiorstwie księgowość. Ale stosowanie nowych zasad zostało obarczone wieloma restrykcjami i warunkami. W konsekwencji niewiele firm zdecydowało się na to. Dopiero w ramach Polskiego Ładu istotnie zliberalizowano warunki stosowania estońskiego CIT-u. Dzięki temu stanie się on bardziej atrakcyjny dla firm. W mojej ocenie, to najlepsza zmiana wprowadzana w ramach Polskiego Ładu – stwierdza Przemysław Pruszyński.

Jak zauważa prof. Wojciechowski, większość przedsiębiorstw intensywnie korzysta z porad, aby ograniczyć wzrost opodatkowania dla osób o wyższych kwalifikacjach. Ponadto podjęto decyzję o przejściu z jednoosobowych działalności gospodarczych na ryczałty lub spółki kapitałowe. Ekspert dodaje, że tylko przez niektórych przedsiębiorców doceniane jest uatrakcyjnienie ulg innowacyjnych B+R i IP Box. Z większym zainteresowaniem rozważają rozwiązania wynikające z tzw. estońskiego CIT-u.

Plusów jest dużo, przede wszystkim rozbudowuje się ilość preferencji w podatkach dochodowych związanych z nakładami szeroko rozumianymi innowacyjnymi. Te rozwiązania zmniejszają podstawę obciążenia podatkowego. Takie wydatki ponoszą głównie duże struktury, a wśród małych firm tylko ułamek, ale jest to dla nich dobra oferta. Druga ważna kwestia to poszerzenie zakresu ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych. To istotna propozycja dla prostej działalności i łatwych zasad opodatkowania – przekonuje prof. Modzelewski. 
Z kolei prof. Mariański ma problem z tym, żeby znaleźć coś pozytywnego dla MŚP. Z estońskiego CIT-u mogłyby skorzystać niektóre średnie firmy, podobnie jak z ulg prorozwojowych, chociaż one będą miały ograniczony zakres. Zdaniem eksperta, nie ma korzyści dla ww. sektora, bo te rozwiązania nie obejmują mikroprzedsiębiorców i właścicieli małych podmiotów. Ulgi, z których może skorzystać niewiele firm, nie zrównoważą ujemnych stron Polskiego Ładu, czyli historycznej podwyżki podatków.

– Polski Ład zawiera potencjał dla przedsiębiorstw. Tylko trzeba na to spojrzeć na zasadzie kosztów i przychodów. Pakiet dla obywateli, czyli kwota wolna od podatku wynosząca 30 tys. zł i inne elementy podatkowe, powodują zwiększenie potencjału popytowego. To oznacza, że pieniądze, które zostaną Polakom w kieszeni z tego tytułu, pójdą na zakup towarów i usług. Zwiększą zatem zyski firm, również tych z sektora MŚP. Trzeba więc na to spojrzeć jak na powiększenie tortu – stwierdza prof. Krysiak.

Natomiast prof. Noga nie dostrzega żadnych plusów dla przedsiębiorców w Polskim Ładzie, chyba że będzie to zachęcanie do zmieniania rodzajów działalności w stosowaniu podatku ryczałtowego od dochodu ewidencjonowanego. Pozwala on na opodatkowanie na poziomie od 3 proc. do 17 proc. w zależności od rodzaju działalności przy składce zdrowotnej 4,9 proc., a nie 9 proc. Ale jak podkreśla ekspert, tutaj będą sporne kwestie, gdzie zaliczyć daną działalność według PKD, co zapewne często będzie kończyło się w sądzie. Trudno to więc nazwać plusem.

– Polski Ład jako całość oceniamy generalnie krytycznie, ale uwzględnia on również rozwiązania od dawna oczekiwane, takie jak m.in. podwyższenie kwoty wolnej od podatku czy waloryzację progu podatkowego. Te korzystne zmiany dotyczyć będą tylko części przedsiębiorców. Ale nawet jeśli uwzględnimy te plusy, to straty, jakie oni poniosą, przewyższają korzyści. Polski Ład pozwoli zaoszczędzić na podatkach, przeważnie niewielkie kwoty, najmniej zarabiającym Polakom. Ale jednocześnie silnie uderzy w klasę średnią i zdecydowaną większość przedsiębiorców – podsumowuje analityk prawny ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
26.11.2025 16:26
„Nowa paleta na sprzedaż, nietrafiony prezent”: fiskus bierze się za kontrole na Vinted i OLX
Wielu sprzedawców ‘nietrafionych prezentów‘ na Vinted to przedsiębiorcy.Wiadomości Kosmetyczne

Resort finansów potwierdził, że prowadzi szeroko zakrojone kontrole wobec osób sprzedających w internecie, obejmujące m.in. użytkowników Vinted i OLX. Według danych ministerstwa, aż 84 operatorów platform przekazało fiskusowi informacje o ponad 309 tys. unikalnych podmiotach, w tym 177 tys. osób fizycznych, za lata 2023 i 2024. Dane te, przekazywane na podstawie nowych przepisów, dotyczą wartości sprzedaży, liczby transakcji oraz charakteru oferowanych przedmiotów. Informacje za 2023 r. trafiły do KAS do 31 grudnia 2024 r., a za rok 2024 – do końca stycznia 2025 r. Skala raportowania sprawiła, że kontrole nabrały tempa od czerwca, a intensyfikacja wezwań do urzędów widoczna jest od września.

Wątpliwości użytkowników budzi przede wszystkim rozróżnienie między sprzedażą okazjonalną a działalnością gospodarczą. Na forach sprzedawców pojawiają się liczne relacje osób, które były przekonane, że limity „kwoty wolnej” dotyczą również dochodów z platform sprzedażowych. Jedna z użytkowniczek Vinted, która uzyskała około 36 tys. zł przychodu, została wezwana do złożenia wyjaśnień i skorygowania PIT-36, ponieważ pięciokrotnie przekroczyła limit działalności nierejestrowanej. Inna sprzedająca, która w 2025 roku osiągnęła przychód ok. 20 tys. zł, była przekonana, że „do 30 tys. zł wszystko jest bez podatku”, nie wiedząc, że limit ten dotyczy ogólnej kwoty wolnej od podatku, a nie dodatkowych zarobków z platform.

Skala problemu widoczna jest także na OLX i Allegro, choć w tym tekście pomijane są inne platformy niż Vinted i OLX. Użytkownicy zgłaszają przypadki, w których fiskus wzywa do wyjaśnienia rozbieżności między deklaracjami a danymi przekazanymi przez serwisy. Według relacji ministerstwa od czerwca do końca września KAS przeprowadziła ponad 160 czynności sprawdzających, w których wykryto nieprawidłowości na kwotę ponad 3 mln zł, oraz 57 kontroli celno-skarbowych i podatkowych, obejmujących często kilka okresów rozliczeniowych, z ustaleniami przekraczającymi 33 mln zł. W pierwszej kolejności analizowane są transakcje przekraczające 30–40 tys. zł rocznie, co – jak wynika z rozmów z użytkownikami – jest obecnie głównym progiem ryzyka.

image

Vinted to najtańszy serwis kurierski? Ekonomista: Spodziewajmy się podwyżki cen.

Fiskus ocenia, czy dana sprzedaż ma charakter okazjonalny, czy nosi znamiona działalności gospodarczej. Analizowane są m.in. regularność transakcji, liczba przedmiotów, ich pochodzenie, sposób prezentacji oraz to, czy przedmioty zostały nabyte z zamiarem dalszej odsprzedaży. Przykładowo sprzedający, który osiągnął 34 tys. zł obrotu i 320 transakcji w 2024 roku, otrzymał informację o konieczności założenia działalności gospodarczej ze skutkiem od miesiąca przekroczenia limitu działalności nierejestrowanej. Dodatkowo organ podatkowy może domagać się zapłaty zaległego podatku wraz z odsetkami, a nawet składek, jeżeli działalność powinna być zarejestrowana wcześniej.

Eksperci przypominają, że osoby obawiające się konsekwencji mogą skorzystać z instytucji czynnego żalu, czyli dobrowolnego zgłoszenia zaniedbań, zanim zostaną one wykryte podczas kontroli. Jak podkreśla doradca podatkowy Przemysław Hinc, szybkie uregulowanie zaległości, korekta deklaracji i dopełnienie obowiązków rejestracyjnych może pozwolić na uniknięcie dotkliwych kar. W świetle nowych uprawnień i intensywnej analityki KAS, obejmującej dane z raportowania krajowego i wymiany automatycznej w UE, eksperci podkreślają, że sprzedaż internetowa – także ta prowadzona na Vinted i OLX – nie jest już obszarem anonimowym i coraz częściej wymaga pełnej zgodności z przepisami podatkowymi.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Marketing i media
26.11.2025 10:59
Nowa era beauty marketingu? Prawne aspekty współpracy z AI influencerami
lilmiquela IG

Coraz więcej producentów kosmetyków sięga po usługi marketingowe influencerów generowanych przez sztuczną inteligencję. Wirtualni ambasadorzy potrafią skutecznie promować produkty i budować zaangażowanie odbiorców, działając w sposób zbliżony do „ludzkich” celebrytów. Dla branży beauty jest to kuszące rozwiązanie – z wielu względów.

AI influencerzy zawsze wyglądają doskonale, są dostępni przez całą dobę, w pełni kontrolowani przez markę (brak ryzyka skandalu obyczajowego), a ich wynagrodzenie zwykle jest niższe niż w przypadku tradycyjnych współprac. Jednocześnie przyciągają duże grono potencjalnych klientów. 

image
lilmiquela IG

Dla przykładu Lil Miquelę, którą obserwuje na Instagramie ponad 2,3 mln użytkowników i która współpracowała m.in. z Pradą czy Calvinem Kleinem. Nic dziwnego, że branża beauty uznała to za kuszącą opcję.

Co ciekawe, według badań HypeAuditor, wirtualni influencerzy generują prawie trzykrotnie większe zaangażowanie niż „prawdziwi” influencerzy. 

Przykład sieci Douglas pokazuje, że wykorzystanie wielojęzycznych wirtualnych twarzy może zwiększać zaangażowanie i obniżać koszty kampanii. Marka łączy współpracę z prawdziwymi twórcami oraz influencerami AI. W 2024 roku po raz pierwszy w Polsce do promocji maskary Mini Maxi Douglas Collection zaangażowano wirtualną influencerkę – Meta_Queen, znaną m.in. z TikToka.

Z drugiej strony marka Dove deklaruje, że nigdy nie użyje AI do tworzenia lub zniekształcania wizerunku kobiet, uznając ją za zagrożenie dla autentycznego wizerunku piękna i kontynuując 20-letnią misję kampanii Real Beauty: „Dziś, wkraczając w erę, w której przewiduje się, że do 2025 roku 90 proc. treści będzie generowanych przez sztuczną inteligencję, nasze przesłanie wciąż jest aktualne: piękno musi być prawdziwe” – deklaruje marka.

Jak taka współpraca wygląda od strony prawnej?

AI influencerzy są nowym zjawiskiem, które nie zostało jeszcze w pełni uregulowane ani przez UE, ani przez polskie przepisy. Dlatego współpraca z nimi (a w zasadzie z ich operatorami czy twórcami) wymaga szczególnej ostrożności, zwłaszcza w zakresie nieuczciwej konkurencji, praw autorskich i odpowiednio skonstruowanych umów.

Czym jest influencer marketing i influencer AI? 

Influencer marketing to rodzaj promocji produktów, opierający się na współpracy reklamodawców z influencerami (ang. influencers), czyli twórcami treści internetowych posiadających wpływ (ang. influence) na swoich odbiorców. 

AI influencerzy to osoby lub przedsiębiorcy, którzy tworzą i publikują treści w Internecie przy użyciu wirtualnych postaci generowanych przez sztuczną inteligencję. Takie postacie zachowują się jak prawdziwi ludzie, tj. mają własny styl, osobowość i sposób komunikacji.

Działalność AI influencera w świetle prawa nieuczciwej konkurencji

Prawo nie określa wprost, jak oznaczać reklamy w mediach społecznościowych, jednak obowiązuje fundamentalna zasada: treści o charakterze reklamowym nie mogą wprowadzać konsumenta w błąd. Konsument musi wiedzieć, że ogląda reklamę lub treść sponsorowaną. Taka informacja musi być czytelna, jednoznaczna i łatwa do zrozumienia.

Niezgodne z prawem jest brak wyróżnienia materiałów reklamowych i nieodróżnianie ich od tych niekomercyjnych, ale także oznaczenie tych materiałów w sposób niejasny (np. ukrycie znaczników o reklamie/ współpracy sponsorowanej w nazwie profilu albo dopisanie oznaczeń później).

Zwracam uwagę, że za kryptoreklamę mogą odpowiadać zarówno influencerzy, jak i przedsiębiorcy, którzy zlecili opublikowanie reklamy. Prezes UOKiK może nałożyć na przedsiębiorcę karę do 10 proc. jego rocznego obrotu, nakazać zaprzestanie nieuczciwej praktyki, zobowiązać do usunięcia jej skutków (np. sprostowania reklamy), a także opublikować decyzję na koszt przedsiębiorcy.

Przykład ukaranych polskich influencerów 

W marcu 2025 r. Prezes UOKiK nałożył kary na trzech znanych influencerów (Filipa Chajzera, Dodę oraz Małgorzatę Rozenek-Majdan) za niewłaściwe oznaczanie treści reklamowych. Łączna wysokość kar wyniosła ok. 500 tys. zł. Decyzja ta potwierdza, że brak oznaczenia lub nieczytelne oznaczenie materiałów promocyjnych może zostać uznane za naruszenie zbiorowych interesów konsumentów.

Przykładowo, Dorota Rabczewska (Doda) realizowała liczne płatne współprace, m.in. dla marki kosmetycznej Sodore. Treści reklamowe oznaczała jednak najczęściej jedynie poprzez wskazanie nazwy przedsiębiorcy albo dodanie hashtagu #współpraca, który był widoczny dopiero po rozwinięciu opisu posta.

Uniwersalne wytyczne Prezesa UOKiK

W 2022 r. Prezes UOKiK opublikował nadal aktualne wytyczne pt. „Rekomendacje dotyczące oznaczania treści reklamowych przez influencerów”, których celem jest zapobieganie wprowadzaniu konsumentów w błąd. Zasady te, choć skierowane do realnych twórców,  mogą być stosowane analogicznie do influencerów wirtualnych. 

Poniżej wybrane kluczowe rekomendacje UOKiK, które wprost można odnieść do AI influencerów:

  • podwójne oznaczenie materiału (funkcja platformy + opis posta),
  • używanie jednoznacznych tagów, np. #reklama, #MateriałReklamowy, #PostSponsorowany,
  • zakaz stosowania nieczytelnych lub obcojęzycznych skrótów, takich jak #ad,
  • obowiązek wskazania marki, której produkt jest promowany,
  • umieszczanie oznaczeń w widocznym miejscu – najlepiej na początku opisu lub nagrania,
  • oznaczenia powinny być wyraźne, czytelne i odróżniać się od pozostałej treści,
  • stosowane w języku polskim, o ile profil jest prowadzony po polsku.

Jak zgodnie z prawem ujawniać użycie AI?

Rozporządzenie o sztucznej inteligencji (AI Act) wprowadza tzw. obowiązek przejrzystości dla twórców i użytkowników systemów sztucznej inteligencji generujących lub istotnie modyfikujących obrazy, dźwięk czy wideo. Takie treści muszą być wyraźnie oznaczone jako wygenerowane przez AI, chyba że zmiany mają charakter jedynie techniczny i nie wpływają istotnie na znaczenie oryginału, np. poprawa koloru tła.

Dla producentów kosmetyków działających lub reklamujących się w UE oznacza to, że materiały generowane lub w znacznym stopniu edytowane przez sztuczną inteligencję powinny zawierać widoczne informacje lub informacje na poziomie metadanych (np. znacznik „wygenerowane przy pomocy sztucznej inteligencji”) o tym, że dana postać i jej posty zostały wygenerowane przez narzędzia generatywnej AI. 

Za naruszenie przepisów o przejrzystości grożą kary do 15 mln euro lub 3 proc. globalnego obrotu przedsiębiorcy. Obowiązek dotyczy nie tylko twórców systemów AI, ale również marek, agencji i studiów publikujących treści wygenerowane czy zmodyfikowane przez AI.

W praktyce producent kosmetyczny powinien:

•    wprowadzić w umowach z wykonawcami obowiązek oznaczania treści generowanych przez AI i co jakiś czas weryfikować czy tak w praktyce jest;

•    regularnie aktualizować procedury dotyczące korzystania z narzędzi AI w jego przedsiębiorstwie – przegląd i aktualizacja tych regulaminów (np. kwartalnie) pozwala śledzić zmiany w przepisach i wytycznych zarówno na poziomie unijnym, jak i krajowym.

Ochrona wizerunku postaci wygenerowanych przez AI

Influencerzy AI (w przeciwieństwie do osób fizycznych) nie posiadają praw osobistych, w tym prawa do ochrony wizerunku. Wszystkie prawa przysługują twórcy, operatorowi lub podmiotowi, który nabył ogół praw do danej wirtualnej postaci.

Przykładem jest influencerka AI Lil Miquela, stworzona przez spółkę Brud, której twórcy posiadają pełen pakiet praw własności intelektualnej (IP): prawa autorskie do wyglądu, zarejestrowane znaki towarowe dla imienia, podpisów i innych elementów wizualnych.

W praktyce „podobizna” wirtualnej osoby stanowi zestaw praw własności intelektualnej, które – podobnie jak utwór czy znak towarowy – mogą być przedmiotem przeniesienia, licencjonowania lub sprzedaży. Dlatego przedsiębiorcy powinni precyzyjnie uregulować w umowie z ambasadorem zasady przeniesienia lub  korzystania z praw IP, które powstaną w toku współpracy.

WNIOSKI:

Przyszłość wirtualnych influencerów zapowiada się kolorowo, zwłaszcza w świetle dynamicznego rozwoju technologii i nowych sposobów jej wykorzystania. Marki beauty coraz częściej angażują twórców AI, a hybrydowe kampanie łączące influencerów ludzkich i wirtualnych stają się standardem. Takie działania poszerzają zasięgi, wzmacniają wizerunek marki oraz umożliwiają tworzenie wysoce spersonalizowanych treści.

Przedsiębiorcy współpracujący z wirtualnym ambasadorem powinni jednak zadbać o precyzyjne uregulowanie w umowie zasad publikacji materiałów, sposobu ich oznaczania, w tym zgodności z wytycznymi Prezesa UOKiK i zasadą transparentności. Z kolei twórcy influencerów AI powinni zabezpieczać ich tożsamość poprzez rejestrację odpowiednich znaków towarowych (takich jak nazwa, pseudonim, logo czy cechy charakterystyczne).

W konsekwencji współpraca z wirtualnym influencerem może stanowić istotną szansę dla marek kosmetycznych – pod warunkiem dopasowania koncepcyjnego i zachowania pełnej zgodności z obowiązującymi przepisami.

Natalia Basałaj, radca prawny, Kancelaria Hansberry Tomkiel

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
26. listopad 2025 22:50