StoryEditor
Prawo
09.10.2020 00:00

H&M ukarany wysoką grzywną za nielegalne rejestrowanie pracowników

Szwedzka marka modowa H&M została ukarana grzywną w wysokości ponad 35 milionów euro za nielegalny nadzór nad setkami pracowników. Grupa została uznana za winną nagrywania „obszernych” danych dotyczących jej personelu, w tym szczegółów dotyczących spraw medycznych i problemów rodzinnych.

Detalista z branży odzieżowej i kosmetycznej prowadził na dużą skalę rejestrowanie swoich pracowników w centrum serwisowym w Norymberdze w Niemczech.

Naruszenia prywatności, ujawnione przez Urząd Ochrony Danych w Hamburgu, obejmowały obszerne ankiety wśród pracowników zawierające szczegóły dotyczące zwolnień lekarskich, urlopów, objawów medycznych i diagnozy chorób.

Władze zauważyły, że przełożeni zdobyli również wiedzę o życiu prywatnym pracowników poprzez osobiste „rozmowy w sali” oraz uzyskali informacje na temat problemów rodzinnych i wyznawanych przez nich religii.

W oświadczeniu prasowym stwierdzono: „Połączenie zbierania informacji o życiu prywatnym (pracowników) i rejestrowania ich działań doprowadziło do szczególnie intensywnego naruszenia praw obywatelskich pracowników”.

Komisarz ds. ochrony danych i wolności informacji w Hamburgu, Johannes Caspar, dodał:  - Ta sprawa dokumentuje poważne lekceważenie ochrony danych pracowników w zakładzie H&M w Norymberdze. Wysokość nałożonej grzywny jest zatem odpowiednia i skuteczna, aby zniechęcić firmy do naruszania prywatności swoich pracowników.

W międzyczasie H&M poinformował, że zareagował „natychmiast” na incydent i zaczął wprowadzać „kilka ulepszeń” w swoim centrum w Norymberdze. "Uruchomiono kompleksowy plan działania w celu ulepszenia praktyk audytu wewnętrznego, aby zapewnić zgodność z przepisami dotyczącymi prywatności danych, wzmocnić wiedzę przywódczą, aby zapewnić bezpieczne i zgodne środowisko pracy oraz kontynuować szkolenie i edukację zarówno pracowników, jak i liderów w tej dziedzinie”. Firma podkreśliła również swoje zaangażowanie w przestrzeganie RODO.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Apteki
20.06.2025 18:19
Czy apteki w Polsce będą mogły się reklamować? Jest wyrok TSUE!
Zgodnie z orzeczeniem TSUE nie tylko polscy farmaceuci, ale także ci prowadzący działalność w innych krajach UE mają prawo promować swoje usługi także na rynku polskimShutterstock

Polski zakaz reklamy aptek, obowiązujący od ponad dekady, został zakwestionowany przez TSUE – Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Zdaniem sędziów, przepisy te naruszają unijne swobody i dyrektywę o handlu elektronicznym. Wyrok TSUE nie pozostawia pola do interpretacji: polski zakaz reklamy aptek narusza unijne prawo. Kraj musi teraz dostosować przepisy, aby umożliwić farmaceutom prowadzenie działań informacyjno-promocyjnych, zgodnych z unijnymi dyrektywami.

Od 2012 roku w Polsce obowiązuje całkowity zakaz reklamy aptek, punktów aptecznych oraz ich działalności. Zgodnie z tą regulacją, farmaceuci mogą publicznie udostępniać jedynie podstawowe informacje – jak adres i godziny otwarcia. Wszelkie inne działania promocyjne są surowo zakazane i podlegają karom pieniężnym – opisuje portal wiadomoscihandlowe.pl.

Jednak stoi to, zdaniem TSUE, w sprzeczności z prawem wspólnotowym. Zakaz, który w założeniu miał służyć ochronie zdrowia publicznego i niezależności zawodowej farmaceutów, okazał się niezgodny z zasadami funkcjonowania rynku UE.

Sprawa trafiła do TSUE za sprawą Komisji Europejskiej, która złożyła przeciwko Polsce skargę o uchybienie zobowiązaniom państwa członkowskiego. Trybunał w pełni ją uwzględnił, stwierdzając, że Polska złamała unijne prawo. Wyrok podkreśla, że obowiązująca w Polsce ustawa prowadzi do „ogólnego i całkowitego zakazu wszelkiej reklamy”, co jest sprzeczne z dyrektywą o handlu elektronicznym. Dyrektywa ta umożliwia przedstawicielom zawodów regulowanych – w tym farmaceutom – korzystanie z informacji handlowych on-line do promowania swojej działalności.

W orzeczeniu można przeczytać, że "dyrektywa zezwala wszystkim farmaceutom na samodzielne reklamowanie się. W związku z tym nie można jej obejść przez zakazy dotyczące tylko niektórych farmaceutów lub niektórych rodzajów prowadzonej przez nich działalności."

Oznacza to ni mniej ni więcej, że nie tylko polscy farmaceuci, ale także ci prowadzący działalność w innych krajach UE, mają prawo promować swoje usługi także na rynku polskim. Obowiązujące ograniczenia są sprzeczne zarówno z swobodą świadczenia usług, jak i swobodą przedsiębiorczości.

Zobacz też: IQVIA: Farmacja online osiąga znacznie wyższą dynamikę wzrostu niż farmacja offline — co dalej z aptekami stacjonarnymi?

TSUE jasno wskazał, że Polska powinna jak najszybciej dostosować swoje przepisy do prawa unijnego. Jeśli tego nie zrobi, Komisja Europejska może złożyć kolejną skargę i domagać się nałożenia kar finansowych.

Trybunał zaznaczył również, że zakaz ten ogranicza farmaceutom, w szczególności mającym siedzibę w innych państwach członkowskich, możliwość zaprezentowania się potencjalnym klientom i promowania usług, które zamierzają im oferować.

Zakaz ten, według TSUE, również utrudnia dostęp do polskiego rynku osobom chcącym otworzyć aptekę, a prowadzącym działalność w innych państwach członkowskich. Co istotne, Polska nie przedstawiła dowodów na to, że takie ograniczenia są rzeczywiście konieczne do ochrony zdrowia publicznego.

Zobacz też: Allegro: Dermokosmetyki zyskują na znaczeniu. Polacy coraz chętniej sięgają po specjalistyczną pielęgnację

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
18.06.2025 16:16
Glifosat w tamponach? Naukowcy ostrzegają: normy przekroczono 40-krotnie.
Tampony, zdaniem naukowców z Women’s Environmental Network oraz Pesticide Collaboration, mogą zawierać poważne ilości glifosatu.Seika Chujo/Shutterstock

Organizacja Pesticide Action Network UK opublikowała raport, z którego wynika, że w jednym z przebadanych opakowań tamponów wykryto obecność glifosatu w stężeniu aż 40 razy wyższym niż dopuszczalne w wodzie pitnej. Próbki pochodziły z 15 opakowań popularnych marek dostępnych w brytyjskich sklepach i supermarketach. Glifosat to najczęściej stosowany herbicyd na świecie, uznany w 2015 roku przez Światową Organizację Zdrowia za „prawdopodobnie rakotwórczy”.

Badanie przeprowadzono we współpracy z Women’s Environmental Network (WEN) oraz Pesticide Collaboration. Eksperci analizowali obecność aminometylofosfonowego kwasu (AMPA), który jest głównym produktem rozpadu glifosatu. Właśnie ten związek wykryto w niektórych produktach menstruacyjnych. Autorzy raportu podkreślają, że obecność takich substancji chemicznych w produktach higieny osobistej może stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia.

Szczególnie niepokojące jest to, że błona śluzowa pochwy jest jednym z najbardziej chłonnych tkanek w ciele człowieka. Substancje chemiczne wchłaniane przez ten kanał dostają się bezpośrednio do krwiobiegu, omijając mechanizmy detoksykacyjne organizmu, takie jak wątroba. Tym samym poziomy glifosatu, które przekraczają normy dla wody pitnej, mogą być znacznie bardziej szkodliwe, gdy są obecne w produktach intymnych.

„Jeśli taki poziom glifosatu uznaje się za niebezpieczny w wodzie, którą pijemy, dlaczego akceptuje się jego obecność w produktach menstruacyjnych?” – pyta Amy Heley z organizacji Pesticide Collaboration w tekście dla Personal Care Insights. Jak zaznacza, większość konsumentek nie ma świadomości, że ich codzienne produkty higieniczne mogą zawierać pozostałości niebezpiecznych pestycydów. Raport wzywa do wprowadzenia regulacji, które zapewnią większą kontrolę nad składem produktów menstruacyjnych i ochronę zdrowia osób miesiączkujących.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
21. czerwiec 2025 15:29