StoryEditor
Prawo
28.03.2022 00:00

Izba Kosmetologów: Stop niszczeniu branży beauty w Polsce

Izba Kosmetologów wystosowała petycję, w której prosi klientów gabinetów kosmetycznych i kosmetologicznych o poparcie w walce o obronę prawa do wykonywania zabiegów z zakresu tzw. medycyny estetycznej. To reakcja na kolejne kroki w próbie ograniczenia kosmetologom wykonywania wielu zabiegów, które mają być zarezerwowane tylko dla lekarzy.

Walka o zabiegi z zakresu tzw. medycyny estetycznej trwa. Wszystko zaczęło się od listy, którą Ministerstwu Zdrowia przekazał samorząd lekarski, domagając się ograniczenia prawa do wykonywania niektórych zabiegów tylko do osób posiadających dyplom lekarza. Na liście znalazły się zarówno najbardziej inwazyjne zabiegi, jak i wiele takich, które są na co dzień wykonywane są w wielu gabinetach kosmetycznych i kosmetologicznych.

Dla przykładu, lekarze chcą mieć wyłączne prawo do wykonywania zabiegów iniekcyjnych, w tym wolumetrii i liftingu za pomocą kwasu hialuronowego, mezoterapii igłowej i wszelkiego nakłuwania (za wyjątkiem tatuaży i makijażu permanentnego do głębokości 0,5 mm). 

Na ich liście znalazły się też nici liftingujące i regenerujące, a także zabiegi z wykorzystaniem urządzeń oddziałujących energią prądu elektrycznego oraz fal elektromagnetycznych lub mechanicznych o wysokiej częstotliwości i gęstości mocy przekraczającej 1000 W/cm2 w punkcie najsilniejszego oddziaływania na tkankę.

Kolejne zabiegi, które miałyby być wykonywanie tylko przez lekarzy to: usuwanie zmian skórnych z użyciem laserów, peeling głęboki, dermabrazja i lasery ablacyjne, a także wszelkie zastosowanie sprzętu zarejestrowanego przez producenta jako sprzęt medyczny. Kosmetolodzy, według lekarzy, nie powinni też podejmować się leczenia chorób skóry oraz paznokci.

Właściciele gabinetów kosmetologicznych uważają, że wprowadzenie postulatów środowiska lekarskiego w życie, w praktyce oznacza koniec branży beauty w Polsce.

– Już wkrótce tysiące gabinetów kosmetologicznych, kosmetycznych może zniknąć z naszych miast. Musimy temu zapobiec – piszą we wstępie do petycji zatytułowanej „Stop niszczeniu branży beauty w Polsce! Stop likwidacji zawodu kosmetologa! Uratujmy polskie gabinety kosmetologiczne”.

Dalej wyjaśniają, że środowisko lekarzy „zajmujących się upiększaniem” w porozumieniu z Naczelną Izbą Lekarską, stara się tylnymi drzwiami wprowadzić nowe prawodawstwo, które pozwoli tylko im – lekarzom – wykonywać zabiegi, które do tej pory były domeną kosmetologów.

– Natomiast kosmetolodzy, którzy od blisko 30 lat są kształceni w ramach studiów wyższych (niejednokrotnie na renomowanych uczelniach medycznych), będą musieli zamykać swoje gabinety, tracąc cały swój dorobek oraz swoich klientów. Być może będą musieli wyjechać z kraju, by móc świadczyć usługi, które dotychczas wykonywali od lat w Polsce – czytamy w petycji.

Jej autorzy uważają, że problemem dla lekarzy jest pozycja kosmetologów, jako wysoko wyedukowanych specjalistów.

Od lat zauważamy nasilającą się nagonkę na nasze środowisko. To jest zorganizowania akcja, często posługująca się kłamstwem, brakiem precyzji, bezpodstawnym oczernianiem naszych specjalistów. Wszystko po to, by wyeliminować główną konkurencję z rynku i stworzyć dla siebie monopol – piszą.

Przestrzegają, że skutkiem wprowadzenia planowanych zmian (o ile Ministerstwo Zdrowia zaakceptuje przedstawioną przez lekarzy listę tzw. procedur medycznych, czyli zabiegów, które chcieliby zarezerwować dla siebie) będzie zmniejszenie dostępności wielu zabiegów oraz znaczny wzrost cen. Do tego dochodzi bankructwo tysięcy gabinetów, utrata miejsc pracy, niespłacone kredyty i wzrost bezrobocia.

Właściciele salonów kosmetycznych przyznają równocześnie, że istnieje potrzeba uregulowania rynku, gdyż obecna sytuacja "zachęca osoby nieposiadające wykształcenia do podszywania się pod nasz zawód i wykonywania zabiegów, które są naszą domeną”.

Regulowanie rynku nie może się jednak odbywać kosztem doświadczonych specjalistów! Dlaczego w imię walki z osobami, które nie mają przygotowania do wykonywania zabiegów, chcemy zlikwidować całą grupę zawodową, która to przygotowanie ma – pytają w swoim liście autorzy petycji.

Dlatego protestują przeciwko propozycjom zmian prawnych sprowadzających się do zakazu wykonywania większości zabiegów przez osoby, które nie są lekarzami, a więc również przez kosmetologów. Za niepokojące uznają też próby ograniczenia możliwości stosowania określonych typów wyrobów medycznych lub innych urządzeń i technologii przez kosmetologów.

– Nie dość więc, że próbuje się wprowadzić zakaz wykonywania niektórych zabiegów, to jeszcze próbuje się odciąć kosmetologów od profesjonalnego, odpowiednio przebadanego, bezpiecznego sprzętu – czytamy w apelu kosmetologów do branży i klientów gabinetów.

Kosmetolodzy uważają, że konsumenci są wprowadzani w błąd przez lekarzy, którzy twierdzą, że kosmetolodzy wykonują usługi wbrew obowiązującemu prawu.

– Zarówno w Polsce, jak i na świecie, nie ma takiej specjalizacji lekarskiej jak medycyna estetyczna. To sformułowanie wyłącznie marketingowe. Zgodnie z aktualnym prawem w Polsce nie ma jednej grupy zawodowej uprawnionej do wykonywania zabiegów estetycznych. Natomiast tradycja i prawie 30-letnie doświadczenie w kształceniu kosmetologów na uczelniach wyższych pokazuje jasno, że jest to główna grupa zawodowa dedykowana do świadczenia usług o charakterze estetycznym – dowodzą.

Uważają też, że przedstawiciele środowiska lekarskiego wykorzystują „niedostateczną wiedzę odbiorców ich wypowiedzi, w tym nawet niektórych prezenterów telewizyjnych, celebrytów i innych osób w sprawie kompetencji poszczególnych zawodów w branży estetycznej”.

– W niektórych mediach próbuje się manipulować opinią publiczną, strasząc rzekomymi powikłaniami po zabiegach wykonywanych przez kosmetologów. Jak się jednak okazuje, po dokładnym sprawdzeniu znanych nam przypadków powikłań, zabiegi, które do nich doprowadziły, nie były wykonane przez kosmetologów – czytamy w liście zachęcającym do podpisania petycji.

Autorów petycji niepokoi też stawianie w złym świetle tych lekarzy, którzy popierają kosmetologów i są otwarci na partnerską współpracę.

Obserwujemy niepokojące zjawisko polegające na piętnowaniu lekarzy współpracujących z kosmetologami na różnych polach, w tym m.in. pracujących w gabinetach u kosmetologów, prowadzących szkolenia czy biorących udział w sympozjach organizowanych przez kosmetologów i dedykowanych kosmetologom – czytamy w liście.

Zobacz też: Naczelna Rada Lekarska zakazała lekarzom prowadzenia szkoleń dla osób spoza zawodów medycznych. Co z kosmetologami?

Kosmetolodzy chcieliby, aby współpraca z lekarzami odbywała się na zasadach partnerskich, z zachowaniem wzajemnego szacunku. Natomiast zdecydowanie przeciwstawiają się monopolizowaniu rynku poprzez definiowanie niektórych usług, jako świadczenia zdrowotne. Nie chcą też ograniczenia swojej roli do asystentów lekarzy.

Jest to próba dyskredytacji i celowego umniejszania rangi zawodu kosmetologa poprzez chęć pełnego podporządkowania sobie kolejnej grupy zawodowej. Dobro klienta i bezpieczeństwo usług estetycznych było i jest zawsze kluczowe. Jednakże, w naszej ocenie, nie zostanie ono zapewnione przez działania podejmowane przez przedstawicieli środowiska lekarskiego i wprowadzenie swoistego „monopolu” w tym zakresie – uważają autorzy petycji.

Dodają, że próba degradacji, a może nawet usunięcia kosmetologów z rynku uderzy w cały rynek. Negatywne skutki ograniczeń odczują nie tylko klienci, ale także producenci i dystrybutorzy, zarówno sprzętów, jak i preparatów wykorzystywanych w zabiegach.

Tymczasem należy zdawać sobie sprawę, że rynek estetyczny zasila w dużej mierze budżet państwa, gdyż jest jednym z najprężniej rozwijających się sektorów. Nie pozwólmy na regres całej branży – podsumował zarząd Izby Kosmetologów apelując do klientów gabinetów kosmetologicznych o podpisanie petycji.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
16.12.2025 07:16
USA: ława przysięgłych zasądziła 40 mln USD od Johnson & Johnson w sprawie talku
W odpowiedzi na narastające ryzyko prawne J&J wycofało w 2020 roku puder na bazie talku z rynku amerykańskiego, a następnie globalnegoShutterstock

Ława przysięgłych w Kalifornii nakazała firmie Johnson & Johnson wypłatę 40 mln dolarów odszkodowania w kolejnym procesie dotyczącym produktów na bazie talku. Wyrok zapadł w Sądzie Najwyższym w Los Angeles i dotyczy dwóch kobiet, które twierdziły, że wieloletnie stosowanie pudru dla niemowląt J&J doprowadziło u nich do rozwoju raka jajnika.

Zgodnie z decyzją kaliformijskiego sądu Monica Kent otrzyma 18 mln dolarów, natomiast Deborah Schultz wraz z mężem – 22 mln dolarów. Ława przysięgłych uznała, że Johnson & Johnson miało wiedzę o potencjalnych zagrożeniach związanych z talkiem już od kilkudziesięciu lat, jednak nie informowało o nich konsumentów.

U Kent nowotwór zdiagnozowano w 2014 roku, a u Schultz w 2018 roku. Obie kobiety zeznały, że przez ponad 40 lat regularnie stosowały puder dla niemowląt firmy. Leczenie obejmowało rozległe operacje chirurgiczne oraz liczne cykle chemioterapii.

Johnson & Johnson zapowiedziało natychmiastowe złożenie apelacji. Erik Haas, wiceprezes ds. sporów sądowych koncernu, podkreślił, że firma konsekwentnie kwestionuje niekorzystne wyroki i spodziewa się ich uchylenia. Przedstawiciele J&J utrzymują, że nie istnieją wiarygodne dowody naukowe potwierdzające związek między talkiem a rakiem jajnika.

image

Azbestowa saga przenosi się na Wyspy Brytyjskie; 3000 osób pozywa Johnson & Johnson

Spory dotyczące talku od lat stanowią jedno z największych wyzwań prawnych Johnson & Johnson w USA i poza ich granicami. Koncern mierzy się obecnie z ponad 67 tys. pozwów, głównie w Stanach Zjednoczonych, dotyczących rzekomego związku talku z rakiem jajnika oraz międzybłoniakiem. W przeszłości zapadały zarówno wyroki korzystne dla spółki, jak i wielomiliardowe zasądzenia odszkodowań, z których część była później redukowana na etapie apelacji.

W odpowiedzi na narastające ryzyko prawne J&J wycofało w 2020 roku puder na bazie talku z rynku amerykańskiego, a następnie globalnego. Firma podejmowała również próby rozwiązania sporów poprzez restrukturyzację i postępowania upadłościowe, jednak dotychczas były one odrzucane przez sądy federalne.

Eksperci wskazują, że najnowszy wyrok może mieć istotne znaczenie dla dalszych postępowań oraz strategii zarządzania ryzykiem prawnym w globalnym sektorze farmaceutyczno-kosmetycznym.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
15.12.2025 12:46
„Ingredients”, czyli KE prostuje ujednolicenie oznaczania składników
We wszystkich pięciu wersjach językowych krajowe odpowiedniki słowa „składniki” zostały zastąpione angielskim terminem „Ingredients”Shutterstock

Na początku października 2025 roku Komisja Europejska opublikowała sprostowanie do rozporządzenia (WE) nr 1223/2009, które ma istotne znaczenie dla producentów i dystrybutorów kosmetyków w UE. Sprostowanie ogłoszono w pięciu wersjach językowych i dotyczy ono ujednolicenia zasad oznakowania listy składników na etykietach produktów kosmetycznych.

Lista składników jako element obowiązkowego oznakowania

Artykuł 19 rozporządzenia (WE) nr 1223/2009 określa wymagania dotyczące oznakowania produktów kosmetycznych wprowadzanych do obrotu na terenie Unii Europejskiej. Zgodnie z jego treścią, na opakowaniu produktu muszą znaleźć się m.in.:

  • dane osoby odpowiedzialnej,
  • kraj pochodzenia w przypadku produktów importowanych,
  • nominalna zawartość,
  • data minimalnej trwałości lub okres po otwarciu,
  • numer partii umożliwiający identyfikację,
  • funkcja kosmetyku (jeżeli nie wynika ona jednoznacznie z prezentacji),
  • szczególne środki ostrożności dotyczące stosowania.

Ważnym elementem oznakowania jest lista składników, poprzedzona nagłówkiem „Ingredients”, sporządzona według nazewnictwa INCI i w malejącej kolejności według masy w momencie ich dodawania w trakcie recepturowania czy produkcji. Wyjątek stanowią składniki występujące w stężeniu poniżej 1 proc. oraz barwniki, które mogą być wymienione w dowolnej kolejności, po pozostałych składnikach.

Artykuł 19 doprecyzuje również wymagania językowe, wskazując, że część informacji musi być podana w języku urzędowym państwa członkowskiego, w którym kosmetyk jest udostępniany konsumentowi.

Rozbieżność w oznakowaniu listy składników na rynku Unii Europejskiej

Na półkach sklepowych nadal obserwuje się rozbieżności związane ze sposobem prezentowania listy składników produktów kosmetycznych.  W celu ujednolicenia zasad oznakowania listy składników na etykietach kosmetyków we wszystkich państwach członkowskich Unii Europejskiej Komisja Europejska opublikowała sprostowanie do rozporządzenia kosmetycznego (WE) nr 1223/2009 w pięciu wersjach językowych: francuskiej, greckiej, chorwackiej, portugalskiej oraz rumuńskiej.

Sprostowanie dotyczy punktu (g) ust. 1 art. 19 rozporządzenia kosmetycznego, który określa sposób prezentowania listy składników na etykiecie produktu. We wszystkich pięciu wersjach językowych krajowe odpowiedniki słowa „składniki” zostały zastąpione angielskim terminem „Ingredients”. Dokument zawierający sprostowanie w wersjach: francuskiej, greckiej, chorwackiej, portugalskiej i rumuńskiej jest dostępny stronie internetowej Komisji Europejskiej,

Harmonizacja etykietowania jako krok w stronę jednolitego rynku UE

Opublikowane sprostowanie do rozporządzenia kosmetycznego (WE) nr 1223/2009, mimo że na pierwszy rzut oka wydaje się być zmianą zaledwie kosmetyczną to niesie ze sobą istotne znaczenie praktyczne dla branży kosmetycznej. 

image

Produkty Borderline – z nową wersją przewodnika KE

Ujednolicenie nagłówka listy składników poprzez zastosowanie angielskiego terminu „Ingredients” we wszystkich wersjach językowych eliminuje wątpliwości interpretacyjne dotyczące prawidłowego oznakowania produktów i wzmacnia spójność rynku wewnętrznego UE. Dla producentów i importerów oznacza to większą pewność prawną, łatwiejsze projektowanie etykiet na rynki wielonarodowe oraz ograniczenie ryzyka zakwestionowania oznakowania przez organy nadzorcze w poszczególnych państwach członkowskich. 

Z kolei dla konsumentów zmiana ta przekłada się na większą przejrzystość informacji i łatwiejsze porównywanie składów kosmetyków, niezależnie od kraju zakupu. W efekcie sprostowanie wspiera zarówno harmonizację przepisów, jak i praktyczne funkcjonowanie branży kosmetycznej na jednolitym rynku europejskim.

Aleksandra Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
17. grudzień 2025 07:21