StoryEditor
Prawo
15.07.2025 10:22

Na platformach wzrasta ilość “dupes” – są tanie, ale mogą być niebezpieczne dla zdrowia

beauty industry competition conceptual still-life, two identhical looking lipsticks with Original Product and Product Dupe labels / Shutterstock

Odpowiedniki luksusowych kosmetyków (tzw. dupes) są coraz popularniejsze wśród klientów platform zakupowych. Nic dziwnego, bowiem kosmetyki takie obiecują luksus za ułamek ceny oryginału. Jednak za tą modą kryją się rosnące obawy, dotyczące zdrowia konsumentów tych produktów.

Produkty, mające być wg ich producentów odpowiednikami kosmetyków do pielęgnacji skóry i makijażu, stworzonymi tak, aby naśladować luksusowe marki, trafiają obecnie pod lupę toksykologów i organów regulacyjnych, które ostrzegają, że produkty mogą zawierać niebezpieczne – a czasem nawet zakazane – składniki – alarmuje portal fashionnetwork.com.

Kuszące, ale niebezpieczne "dupes"

Internetowe platformy handlowe, takie jak Temu, Shein czy AliExpress, są zalewane tanimi kosmetykami reklamowanymi jako odpowiedniki – od podkładów i kremów z filtrem, po serum czy szminki. Często produkty te są wiernymi kopiami luksusowych oryginałów, a ich wyjątkowo niskie ceny sprawiają, że są szczególnie kuszące zwłaszcza dla młodszych osób, kupujących np. na TikToku.

Trend ten szybko rozprzestrzenia się w Europie, co widać choćby na TikToku, gdzie w setkach tysiącach filmów użytkownicy chwalą się tymi “okazyjnymi zakupami” kosmetycznymi. Influencerzy przekonują, że są to “niedrogie alternatywy, które zapewniają takie same rezultaty”. Eksperci ostrzegają jednak, że na stronie wizualnej kosmetyków podobieństwa mogą się kończyć.

To nie jest tradycyjne podróbki, produkty te są bardziej dyskretne i znacznie trudniej je monitorować –  przyznaje Xavier Guéant, dyrektor ds. prawnych we francuskiej Federacji Firm Kosmetycznych (FEBEA), która wystosowała publiczne ostrzeżenie w Światowym Dniu Walki z Podróbkami.

Zobacz też: Luxury Tribune: Młode pokolenie podważa wartość oryginału i odwraca się od luksusowych kosmetyków w stronę dupes

Co można znaleźć w składzie "odpowiedników"?

Guéant przestrzega, że wiele podróbek kosmetyków, krążących w internecie, omija wszelkie regulacyjne przepisy oraz kontrole bezpieczeństwa. – Te produkty istnieją całkowicie poza wszelkimi ramami bezpieczeństwa. Nie są testowane, ignorują europejskie standardy – a to stanowi realne zagrożenie dla zdrowia publicznego – wskazuje francuski ekspert.

Niedawne badanie konsumenckie przeprowadzone przez C-Ways dla Febea wykazało, że prawie co trzeci francuski klient kupił podróbkę kosmetyku w ciągu ostatniego roku – a mimo to 96 proc. nie miało pojęcia, że produkty te mogą nieść ze sobą poważne zagrożenie dla zdrowia.

O tym, że tanie kosmetyki z nieznanych źródeł mogą nieść ukryte zagrożenia, ostrzega też dr Stéphane Pirnay, toksykolog i dyrektor laboratorium Expertox. Wiele z takich kosmetyków zawiera bowiem toksyczne substancje chemiczne, z czego wiele z nich jest zakazanych na mocy prawa UE.

We Francji produkty przechodzą rygorystyczne testy bezpieczeństwa. Ale na tych platformach zakupowych nie obowiązują żadne zasady. Widzieliśmy tam wszystko, od metali ciężkich i ftalanów po zanieczyszczenia, które nigdy nie powinny mieć kontaktu ze skórą człowieka – podkreśla toksykolog. Niektóre testowane produkty zawierały nawet śladowe ilości gleby, kamieni, ptasich piór, a w niektórych przypadkach – odchodów.

Filtry UV, które nie chronią przed... promieniowaniem UV

Profesor farmacji Laurence Coiffard na Uniwersytecie w Nantes przeanalizowała odpowiedniki i podróbki kremów przeciwsłonecznych, nabywanych online. Jej odkrycia są alarmujące: podróbki kremów z filtrem SPF 50+ nie zapewniały rzeczywistej ochrony przed promieniowaniem UV.

Te produkty nie zapewniają żadnej ochrony przeciwsłonecznej – podkreśla badaczka. – Jest to wyjątkowo niebezpieczne, szczególnie biorąc pod uwagę bezpośredni związek między ekspozycją na promieniowanie UV a rakiem skóry – dodaje, wskazując na takie platformy handlowe jak AliExpress i Temu jako główne źródła podróbek i niepoddanych regulacjom odpowiedników.

Zobacz też: Krem z filtrem – must have nie tylko na lato

80 proc. kosmetyków nie spełnia norm bezpieczeństwa

Raport Europejskiej Organizacji Konsumentów (BEUC) z lutego 2025 roku wykazał, że ponad 80 proc. testowanych produktów Temu nie spełniało unijnych norm bezpieczeństwa. W przypadku kosmetyków częstymi naruszeniami były brakujące lub niedokładne etykiety ze składnikami, przez co konsumenci nie wiedzieli, co aplikują na skórę.

Kiedy kosmetyk kosztuje zaledwie kilka euro, można być pewnym, że nikt nie płacił za odpowiednie testy. Kompromisem za niską cenę jest brak bezpieczeństwa – uważa Guéant

W obliczu faktu, że TikTok Shop umożliwia obecnie użytkownikom zakupy bezpośrednio w aplikacji, eksperci obawiają się, że rozprzestrzenianie się kosmetyków, nie objętych regulacjami, może tylko przyspieszyć. Dlatego FEBEA wzywa do zaostrzenia regulacji, wprowadzenia jaśniejszych definicji prawnych i zwiększenia nadzoru w celu zapewnienia bezpieczeństwa produktów. Zdaniem organizacji, bez takiej interwencji ryzyko dla zdrowia publicznego będzie nadal rosło.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
14.10.2025 13:18
Gucci, Chloé i Loewe ukarane przez Komisję Europejską za naruszanie zasad konkurencji
Trzy znane marki dosięgła unijna sprawiedliwość.Edwin Chen via Unsplash

Komisja Europejska nałożyła łączne kary finansowe w wysokości 157 mln euro na trzy luksusowe domy mody – Gucci, Chloé i Loewe – za praktyki cenowe naruszające unijne prawo konkurencji. Dochodzenie wykazało, że firmy ingerowały w politykę cenową swoich niezależnych sprzedawców detalicznych, ograniczając im możliwość samodzielnego ustalania cen produktów oferowanych zarówno w sklepach stacjonarnych, jak i online. W ocenie Komisji działania te stanowiły próbę utrzymania wysokich cen detalicznych na rynku dóbr luksusowych.

Według ustaleń KE, przedsiębiorstwa w różnym stopniu, lecz w podobnym okresie, stosowały praktyki ograniczające konkurencję, które naruszały art. 101 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) oraz art. 53 Porozumienia o Europejskim Obszarze Gospodarczym (EOG). Przepisy te zabraniają zawierania porozumień lub podejmowania działań, które mogą zakłócać handel wewnątrzunijny i ograniczać konkurencję na jednolitym rynku.

Komisja podkreśliła, że trzy domy mody – choć działały niezależnie od siebie – w praktyce stosowały zbliżone mechanizmy nacisku wobec detalistów. Co istotne, wielu z objętych śledztwem sprzedawców oferowało jednocześnie produkty wszystkich trzech marek, co potęgowało negatywny wpływ na konkurencję. Organy unijne zaznaczyły, że działania te miały charakter długotrwały i systemowy, a ich celem było utrzymanie wizerunku marek jako ekskluzywnych poprzez kontrolę poziomu cen detalicznych.

Komisja Europejska obniżyła ostateczną wysokość kar dzięki współpracy firm podczas dochodzenia. Łączna sankcja w wysokości 157 mln euro ma być jednak – jak podkreślono w komunikacie – czytelnym sygnałem dla całej branży modowej, że UE nie będzie tolerować żadnych działań naruszających zasady wolnej konkurencji, niezależnie od pozycji rynkowej i prestiżu marek.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
13.10.2025 15:37
Parlament Europejski ogranicza zakres dyrektywy CSDDD: mniej firm objętych obowiązkiem monitorowania łańcuchów dostaw
Zmiany w dyrektywie CSDDD na horyzoncie.Shutterstock

Parlament Europejski osiągnął porozumienie polityczne w sprawie złagodzenia unijnej dyrektywy dotyczącej należytej staranności przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju (Corporate Sustainability Due Diligence Directive – CSDDD). Nowe ustalenia znacząco ograniczają liczbę firm zobowiązanych do monitorowania i zapobiegania naruszeniom praw człowieka oraz negatywnym skutkom środowiskowym w ich łańcuchach dostaw.

Zgodnie z najnowszą propozycją, dyrektywa CSDDD miałaby obejmować jedynie przedsiębiorstwa zatrudniające co najmniej 5 000 pracowników i osiągające obrót minimum 1,5 mld euro rocznie. To istotne podniesienie progu w stosunku do pierwotnej wersji dokumentu z 2023 roku, która przewidywała objęcie przepisami firm zatrudniających powyżej 1 000 osób i osiągających obrót od 450 mln euro. W efekcie liczba spółek objętych regulacją może spaść nawet o kilkadziesiąt procent w stosunku do pierwotnych założeń.

Pierwotna wersja CSDDD miała wprowadzić obowiązek aktywnego przeciwdziałania szkodom społecznym i środowiskowym, a za niewywiązywanie się z tego obowiązku przewidywała kary finansowe sięgające 5% globalnego obrotu. Nowe, złagodzone zapisy zmniejszają zakres odpowiedzialności korporacji i przesuwają ciężar odpowiedzialności z szerokiego sektora dużych firm na wąską grupę największych koncernów europejskich.

Kompromis polityczny został wypracowany pomiędzy Europejską Partią Ludową (EPP), socjalistami oraz liberałami z grupy Renew, po silnej presji ze strony niektórych państw członkowskich – w tym Niemiec i Francji – oraz intensywnym lobbingu międzynarodowych koncernów, takich jak ExxonMobil. Decyzja ta spotkała się z krytyką części europosłów; holenderska socjalistka Lara Wolters zrezygnowała z funkcji sprawozdawcy w proteście przeciwko – jak to określiła – „osłabieniu europejskich standardów odpowiedzialności korporacyjnej”.

Ostateczne głosowanie nad zmienionym tekstem dyrektywy ma odbyć się jeszcze w październiku, po czym rozpoczną się formalne negocjacje z państwami członkowskimi. W przypadku przyjęcia nowych przepisów, CSDDD miałaby wejść w życie w 2027 roku, jednak w znacznie ograniczonym zakresie niż pierwotnie zakładano.

Zdaniem krytyków, rewizja dyrektywy stanowi symptom szerszego odwrotu od ambitnej agendy ESG i Zielonego Ładu w Europie. Zmiany mają na celu złagodzenie obciążeń regulacyjnych wobec przedsiębiorstw w warunkach spowolnienia gospodarczego, lecz – jak ostrzegają eksperci – mogą podważyć wiarygodność UE w zakresie promowania etycznych i zrównoważonych łańcuchów dostaw oraz utrudnić osiągnięcie długofalowych celów klimatycznych i społecznych.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
16. październik 2025 12:35