StoryEditor
Prawo
29.08.2022 00:00

Najemcy galerii handlowych żądają obniżenia czynszów. Fala sporów będzie się nasilać

Coraz więcej najemców domaga się renegocjacji umów z galeriami handlowymi powołując się na nadzwyczajną zmianę stosunków gospodarczych. To zjawisko będzie narastać – uważają prawnicy z kancelarii DLA Piper.

Spadek koniunktury gospodarczej powoduje, że coraz większa liczba najemców negocjuje czynsze z galeriami handlowymi. Zdaniem prawników z kancelarii DLA Piper niespotykana wcześniej fala sporów między galeriami a najemcami, która rozpoczęła się wraz z wybuchem pandemii, będzie narastać w najbliższych miesiącach.

Obniżenie czynszu w galerii handlowej - na jakie przepisy powołują się najemcy?

Właściciele sklepów i punktów usługowych najczęściej powołują się na przepisy Kodeksu cywilnego, według których wcześniej zawarte umowy można zmienić, gdy dochodzi do nadzwyczajnej zmiany stosunków gospodarczych. Wskazują na pandemię, wybuch wojny w Ukrainie, słabnącego złotego, rosnącą inflację, które negatywnie wpłynęły na ich działalność. Występują  z żądaniami obniżenia czynszów bądź skrócenia okresu obowiązywania umów, grożąc galeriom sporami sądowymi.

Branża handlowa jeszcze do niedawna była sektorem, gdzie toczyło się niewiele postępowań spornych – mówi Krzysztof Kycia, partner współzarządzający oraz szef praktyki postępowań sądowych i arbitrażowych w DLA Piper w Warszawie. – Pandemia wiele w tym zakresie zmieniła. W miejsce polubownych negocjacji, właściciele galerii spotykają się coraz częściej z działaniami prawnymi najemców, którzy formułują swoje żądania w oparciu o rzadko stosowany jeszcze do niedawna przepis o możliwości zmiany treści lub rozwiązania umowy w przypadku wystąpienia nadzwyczajnych okoliczności.

Czy najemcy mogą wygrać z galeriami handlowymi?

Jak podkreślają eksperci kancelarii, pomimo, że przepisy dają najemcom pewien instrument w prowadzeniu sporów, to od strony dowodowej wykazanie, że nadzwyczajne zjawisko miało faktycznie wpływ na działalność danego podmiotu nie jest już łatwe.

– Trzeba odróżnić to, co się w tej chwili dzieje w branży handlowej jako wynik wydarzeń nadzwyczajnych od tego, co jest efektem normalnego cyklu koniunktury – zauważa Szymon Sakowski, adwokat w zespole postępowań sądowych i arbitrażowych w DLA Piper. – W przypadku pandemii, sądy właściwie nie miały wątpliwości, że doprowadziła ona do nadzwyczajnej zmiany stosunków gospodarczych. Jednak najemcy często mają problem z wykazaniem, że właśnie ta okoliczność doprowadziła do rażącej straty. Ponadto, najemcy w swojej argumentacji zwykle nie uwzględniają faktu, że otrzymali już pomoc ze strony państwa, jak również ze strony wynajmujących w formie upustów lub odroczenia płatności.

Prawnicy DLA Piper zwracają uwagę, że  możliwości negocjacyjne najemców nie są nieograniczone. Centra handlowe oraz ich właściciele również często ponieśli straty podczas pandemii oraz otrzymali mniejsze wsparcie rządowe w porównaniu do większości najemców. Dodatkowo  właścicielami centrów handlowych w wielu przypadkach są fundusze, których inwestycje zostały sfinansowane ze środków zewnętrznych, co ogranicza im możliwość obniżenia czynszów czy też skrócenia okresu najmu z powodu zawartych umów kredytowych. Rosną także koszty działalności galerii handlowych w związku ze wzrostem cen energii i płac.

– Bez wątpienia weszliśmy w nowy etap relacji pomiędzy galeriami a najemcami. Spadek obrotów spowodowany mniejszym ruchem w centrach handlowych w związku m.in. z wprowadzeniem zakazu handlu w niedzielę, pandemią czy rosnącą popularnością e-commerce powoduje, że o konflikt na linii najemca-właściciel jest coraz łatwiej – twierdzi Paweł Bartosiewicz, radca prawny w zespole postępowań sądowych i arbitrażowych w DLA Piper.

Większość sporów udaje się jednak rozwiązać polubownie.

Czytaj także: Centra handlowe muszą się zmienić aby zatrzymać odpływ konsumentów [OPINIA GfK]

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
17.07.2025 11:15
Fluorek sodu i chlorek srebra zagrożone zakazem w kosmetykach – nowe wnioski o klasyfikację CMR
Fluorek sodu (Sodium fluoride) stosowany jest m.in. w pastach do zębów jako substancja zapobiegająca powstawaniu próchnicy i wzmacniająca szkliwo.pixabay

W ramach procedury zharmonizowanej klasyfikacji i oznakowania substancji chemicznych (CLH) państwa członkowskie Unii Europejskiej regularnie zgłaszają wnioski, mające na celu aktualizację lub wprowadzenie nowych klasyfikacji dla wybranych substancji chemicznych. Działania te są związane z zapewnieniem spójnego podejścia na poziomie całej UE. W ostatnim czasie Francja oraz Szwecja zgłosiły intencję w zakresie klasyfikacji substancji, budzących kontrowersje zdrowotne.

Zharmonizowana klasyfikacja Sodium Fluoride – propozycja oznaczenia jako Repr. 1B i ED

W dniu 23 maja bieżącego roku Francja złożyła do Europejskiej Agencji Chemikaliów (ECHA) wniosek o nadanie fluorkowi sodu (Sodium Fluoride, CAS: 7681-49-4) zharmonizowanej klasyfikacji jako substancji reprotoksycznej (Repr. 1B) oraz o potencjalnym działaniu zaburzającym funkcjonowanie układu hormonalnego (ED HH 1).

Sodium fluoride stosowany jest m.in. w pastach do zębów jako substancja zapobiegająca powstawaniu próchnicy, a także wzmacniająca szkliwo. Aktualnie jego dopuszczalne maksymalne stężenie w produkcie gotowym do użycia wynosi 0,15 proc. W przypadku past zawierających 0,1–0,15 proc. fluoru, które nie zostały oznaczone jako przeznaczone wyłącznie dla dorosłych (np. poprzez dodanie  informacji „tylko dla dorosłych”), obowiązkowe jest zamieszczenie ostrzeżenia:

„U dzieci poniżej sześciu lat stosować ilość pasty wielkości ziarnka grochu pod kontrolą dorosłych, aby zminimalizować ryzyko połknięcia. Przy przyjmowaniu fluoru z innych źródeł należy skonsultować się ze stomatologiem lub lekarzem” 

W przypadku nadania klasyfikacji CMR (rakotwórcza, mutagenna, reprotoksyczna - Carc., Repr., Muta.) stosowanie fluorku sodu w produktach kosmetycznych zostanie zabronione w oparciu o art. 15 rozporządzenia 1223/2009/WE. Wyjątkiem może być sytuacja, jeśli zostaną spełnione kryteria pozwalające na kontynuację dalszego użycia składnika.

Dalszy postęp prac można monitorować na stronie ECHA.

Intencja klasyfikacji chlorku srebra: Repr. 1B oraz Muta. 2

W maju 2025 r. do ECHA wpłynął również wniosek dla chlorku srebra (INCI: Silver chloride, CAS 7783-90-6) o zharmonizowaną klasyfikację jako substancji działającej reprotoksycznie (Repr. 1B) i mutagennej (Muta. 2). Zgłoszenie tej klasyfikacji pochodzi ze Szwecji.

Obecnie chlorek srebra jest regulowany na mocy załącznika V rozporządzenia 1223/2009/WE. Jego dozwolone maksymalne zastosowanie w produktach kosmetycznych wynosi 0,004 proc. (w przeliczeniu na chlorek srebra). W recepturach pełni funkcję konserwującą produkt końcowy. 

W wyniku przyjęcia klasyfikacji CMR chlorek srebra nie będzie dopuszczony do użycia w produktach kosmetycznych, chyba że zostaną spełnione wymagania umożliwiające jego dalsze stosowanie.

Postępy procedury można śledzić, podobnie jak w przypadku fluorku sodu  na stronie internetowej ECHA.

Zarówno fluorek sodu, jak i chlorek srebra przyciągnęły uwagę unijnych instytucji regulacyjnych. Jeśli zostaną przyjęte oficjalnie zapowiedziane klasyfikacje CMR, produkty zawierające te składniki mogą zniknąć z półek sklepowych, o ile nie zostaną objęte wyłączeniem umożliwiającym ich dalsze stosowanie.

Producenci posiadający produkty z powyższymi substancjami powinni ze szczególną uwagą śledzić ich dalsze losy regulacyjne.

 

Aleksandra Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
16.07.2025 14:37
TPO w kosmetykach zakazane od 1 września — w jakich produktach występuje i co to oznacza dla branży?
Na salony manicure i stylistki paznokci padł blady strach.Denisfilm Getty Images Pro

Od 1 września 2025 roku Trimethylbenzoyl diphenylphosphine oxide, znany szerzej jako TPO, nie będzie mógł być wprowadzany do obrotu jako składnik kosmetyków na terenie Unii Europejskiej. Decyzja ta wynika z nowelizacji unijnych przepisów dotyczących substancji uznanych za niebezpieczne dla zdrowia człowieka.

Zmiana ta budzi szczególne zainteresowanie w branży kosmetycznej — zwłaszcza wśród osób zajmujących się stylizacją paznokci i sprzedażą produktów do manicure, w których TPO występuje najczęściej. Czym dokładnie jest TPO, dlaczego zdecydowano się na jego wycofanie i jakie produkty muszą zniknąć z półek drogerii i salonów kosmetycznych?

Czym jest TPO i dlaczego zostaje zakazany?

Trimethylbenzoyl diphenylphosphine oxide to fotoinicjator, czyli substancja odpowiedzialna za inicjowanie procesu polimeryzacji pod wpływem światła ultrafioletowego (UV). Mówiąc prościej, to właśnie TPO umożliwia szybkie utwardzanie lakierów hybrydowych, żeli budujących oraz innych preparatów używanych w manicure i pedicure. Dzięki niemu uzyskujemy efekt trwałego i błyszczącego wykończenia, które od lat stanowi standard w nowoczesnej stylizacji paznokci.

image
Canva

Przez długi czas TPO w lakierach był uznawany za substancję bezpieczną, pod warunkiem że jego stężenie w gotowym produkcie nie przekraczało 5 proc. Jednak coraz więcej badań naukowych zaczęło wskazywać na możliwą toksyczność tej substancji. Eksperci zwracają uwagę, że TPO może wykazywać działanie rakotwórcze, a także wpływać niekorzystnie na układ rozrodczy. W wyniku tych badań Komisja Europejska wprowadziła restrykcje mające na celu ochronę zdrowia konsumentów i profesjonalistów pracujących na co dzień z tego typu produktami.

W rezultacie wszystkie kosmetyki zawierające TPO muszą zostać wycofane z obrotu do 1 września 2025 roku. Od tej daty nie będzie już możliwa ani ich produkcja, ani sprzedaż na terenie państw członkowskich UE, a więc także Polski.

W jakich kosmetykach znajduje się TPO?

Choć nazwa „Trimethylbenzoyl diphenylphosphine oxide” może dla niektórych brzmieć obco, składnik ten nie jest wcale rzadko spotykany. Przeciwnie — stanowi jeden z kluczowych komponentów wielu profesjonalnych kosmetyków używanych do stylizacji paznokci. Znajdujemy więc TPO w lakierach hybrydowych, które wymagają utwardzania w lampie UV lub LED oraz w bazach i topach hybrydowych. TPO obecne jest też w żelach budujących, stosowanych w przedłużaniu i wzmacnianiu płytki paznokcia i w preparatach typu soak-off oraz innych specjalistycznych produktach wykorzystywanych w salonach stylizacji paznokci.

image
Kobrinphoto

Składnik TPO znajdowany jest głównie w kosmetykach przeznaczonych do użytku profesjonalnego, ale nie brakuje go również w produktach przeznaczonych do samodzielnego użytku w domu.

Czy wszystkie kosmetyki do paznokci zawierają TPO?

Na szczęście nie wszystkie produkty do manicure zawierają TPO. W odpowiedzi na rosnącą świadomość konsumencką oraz zmieniające się przepisy, wielu producentów już od kilku lat oferuje alternatywne rozwiązania, wykorzystując inne, mniej kontrowersyjne fotoinicjatory. Marki ekologiczne oraz firmy ukierunkowane na produkcję kosmetyków „clean beauty” coraz częściej stawiają na formuły wolne od TPO i innych substancji uznanych za potencjalnie szkodliwe.

Niektóre marki wycofały TPO w lakierach całkowicie, inne ograniczyły jego stosowanie i wprowadzają zamienniki stopniowo. W związku z nadchodzącym terminem zakazu, można się spodziewać, że wszystkie renomowane firmy kosmetyczne wprowadzą niezbędne zmiany w składach, by dostosować się do obowiązującego prawa i utrzymać zaufanie klientów.

Jak sprawdzić, czy kosmetyk zawiera TPO?

Chcąc mieć pewność, że oferujemy bezpieczne produkty, warto zawsze dokładnie analizować skład kosmetyku, czyli tzw. INCI (International Nomenclature of Cosmetic Ingredients). Szukaj frazy:

Trimethylbenzoyl diphenylphosphine oxide

Jeśli znajduje się ona w składzie, oznacza to, że produkt zawiera TPO. Warto sprawdzać nie tylko opakowanie fizyczne produktu, ale również opisy w sklepach internetowych czy na stronach producentów. Dobrą praktyką jest wybieranie marek transparentnych, które jasno komunikują skład swoich produktów i wdrażają rozwiązania zgodne z aktualnym stanem wiedzy naukowej.

Co zrobić z produktami, które już posiadamy?

Wielu sprzedawców oraz stylistów paznokci zastanawia się, co zrobić z kosmetykami zawierającymi TPO, które już znajdują się w ich zbiorach. Według aktualnych przepisów, produkty zakupione przed 1 września 2025 roku będą mogły być nadal używane, jednak z uwagi na ryzyko zdrowotne — nie jest to rekomendowane. Szczególnie w środowisku zawodowym (np. w salonach stylizacji paznokci) warto zadbać o bezpieczeństwo zarówno klientek, jak i personelu i całkowicie wyeliminować z użytku kosmetyki z TPO.

image
Huan N. Phan

Nie zaleca się także robienia zapasów produktów zawierających TPO. Kuszące mogą być wyprzedaże i promocje, lecz dalsze użytkowanie lakierów z TPO może budzić wątpliwości etyczne i zdrowotne.

Jeśli chodzi o sklepy i drogerie, od września kosmetyki z TPO nie mogą być oferowane w sprzedaży, wszelkie nadwyżki stanów magazynowych muszą więc zostać zutylizowane lub zwrócone zgodnie z przepisami. 

Co dalej z branżą stylizacji paznokci?

Zakaz stosowania TPO to kolejny przykład na to, jak dynamicznie zmieniają się standardy bezpieczeństwa w przemyśle kosmetycznym. Choć dla niektórych firm oznacza to konieczność zmiany receptur, a dla stylistów paznokci — przesiadkę na inne produkty, w dłuższej perspektywie jest to krok w stronę zdrowszej i bardziej świadomej kosmetyki.

Branża już teraz intensywnie pracuje nad nowymi formułami, które zapewnią taką samą jakość stylizacji, przy jednoczesnym wyeliminowaniu składników o wątpliwej reputacji. Warto zatem być na bieżąco z informacjami od producentów, śledzić zmiany i wybierać produkty, które nie tylko dobrze wyglądają, ale przede wszystkim są bezpieczne dla zdrowia.

Olga ‘Luca‘ Machuta-Rakowska

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
17. lipiec 2025 18:06