StoryEditor
Prawo
23.03.2020 00:00

Nie wszystkie sklepy z kosmetykami mogą być otwarte po ogłoszeniu stanu epidemii

Od piątku 20 marca 2020 r. obowiązuje nowe rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie ogłoszenia na obszarze RP stanu epidemii. Zezwala ono na handel produktami kosmetycznymi z wyłączeniem najemców centrów handlowych, których przeważająca działalność polega na sprzedaży produktów do perfumowania lub upiększania. Zamknięte mają też być wyspy. O taką interpretację zapisów walczył PZPK

Tekst rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie ogłoszenia na obszarze RP stanu epidemii reguluje m.in. relacje handlowe między przedstawicielami branży kosmetycznej a zarządcami galeriami handlowymi.

W jego zapisach zawarto czasowe ograniczenie handlu w sklepach oferujących głównie perfumy i kosmetyki kolorowe do upiększania/makijażu. Pozostali najemcy, handlujący innymi kategoriami produktów kosmetycznych oraz środki higieny i czystości nie są objęci ograniczeniem. Należy jednak zwrócić uwagę, że w ustępie 3 punkcie 3 objęto zakazem handlu detalicznego wyspy handlowe bez względu na kategorię sprzedawanych produktów kosmetycznych.

– Dla naszego zespołu to wielka satysfakcja, że nowe przepisy, przygotowywane przez resorty zdrowia i rozwoju, uwzględniły postulaty i potrzeby naszych firm członkowskich – czytamy w informacji Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego, która dotarła do redakcji wiadomoscikosmetyczne.pl.

PZPK informuje, że w pierwotne zapisy pozostawiały zbyt dużo miejsca do swobodnej interpretacji. Intencją było pozostawienie otwartych sklepów i punktów usługowych, które zapewniają społeczeństwu dostęp do tzw. produktów pierwszej potrzeby, jak żywność czy środki czystości i higieny.

– Takiej roli nie pełnią jednak perfumerie, wyspy z produktami do makijażu i stylizacji paznokci czy prestiżowe/specjalistyczne salony jednoimienne poszczególnych marek. Tymczasem dostaliśmy bardzo wiele niepokojących informacje od naszych firm, że centra i galerie handlowe w zdecydowanej większości interpretowały ten zapis inaczej – donosi PZPK.

Wyspy handlowe, czyli punkty oferujące wybrane kosmetyki do makijażu czy pielęgnacji rąk i paznokci, przez zarządców obiektów wielkopowierzchniowych mogły być traktowane również jak drogerie, a to oznaczało konieczność płacenia czynszu – nawet w okresie dobrowolnego zamknięcia punktu przez właściciela.

- Zdaliśmy sobie sprawę, że przyczyną takiego stanu rzeczy była przynależność wysp do jednej podklasy PKD 47.75. (sprzedaż detaliczna kosmetyków i artykułów toaletowych prowadzona w wyspecjalizowanych sklepach). W tym bardzo szerokim – zbyt szerokim naszym zdaniem – zbiorze różnego rodzaju lokali handlowych tylko część rzeczywiście była niezbędna do zapewnienia konsumentom dostępu do produktów pierwszej potrzeby – czytamy w komunikacie PZPK.

Dalej związek informuje, że mimo szerokiej definicji słowa drogeria i podklasy PKD 47.75., produkty do pielęgnacji paznokci, kremy, perfumy nie są w obecnej chwili produktami pierwszej potrzeby, nie służą też celom ochrony społeczeństwa przed wirusem COVID- 19.

- Popyt na te kosmetyki, zwłaszcza w sprzedaży stacjonarnej, jest w tej chwili znikomy. Jednocześnie nie powinno się zachęcać klientów centrów handlowych do długiego pozostawania na terenie centrum poprzez otwieranie punktów z asortymentem niemieszczącym się w kategorii produktów pierwszej potrzeby. Co więcej, punkty typu „wyspa” zwiększają ekspozycję pracowników na kontakt z innymi użytkownikami obiektów handlowych, a co za tym idzie ryzyko zarażenia koronawirusem. W obliczu zagrożenia epidemicznego nie było zatem zasadne pozostawianie ich otwartymi – dodaje PZPK.

W związku z tymi wątpliwościami PZPK zaapelował do Ministerstwa Zdrowia o pisemne potwierdzenie, czy zgadza się z przedstawioną przez związek interpretacją.

- Chcieliśmy doprowadzić do jednakowego traktowania najemców z branży kosmetycznej przez zarządzających centrami handlowymi. Zwróciliśmy się też do Polskiej Rady Centrów Handlowych o solidarność i wzajemne wsparcie w tej kwestii. I udało się! – czytamy w komunikacie.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
27.11.2025 15:33
Wykrycie Salmonelli w suplemencie Oleofarm. Producent wycofuje partię z rynku
Państwowa Inspekcja Sanitarna

Podczas kontroli urzędowej przeprowadzonej przez Państwową Inspekcję Sanitarnej stwierdzono obecność bakterii Salmonella spp. w jednej z pięciu przebadanych próbek suplementu diety „Błonnik”. Wynik ten oznacza, że 20 proc. próbek z badanej partii wykazało zanieczyszczenie, co stanowi istotne zagrożenie dla zdrowia publicznego. Spożycie preparatu skażonego pałeczkami Salmonella może prowadzić do zatrucia pokarmowego.

image
Państwowa Inspekcja Sanitarna
Zastrzeżenia dotyczą produktu „Błonnik 350 g” o numerze partii 240384 i dacie minimalnej trwałości 03.2026. Suplement został wyprodukowany przez firmę Oleofarm Sp. z o.o. z siedzibą przy ul. Mokronoskiej 8 we Wrocławiu. To właśnie w tej konkretnie wskazanej partii wykryto zanieczyszczenie mikrobiologiczne.

Po otrzymaniu informacji o wykryciu zagrożenia przedsiębiorca niezwłocznie rozpoczął procedurę wycofywania kwestionowanej partii z obrotu. Producent prowadzi również wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, którego celem jest ustalenie źródła skażenia i ocena, na jakim etapie mogło dojść do zanieczyszczenia produktu.

Równolegle proces wycofywania partii numer 240384 jest nadzorowany przez organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej, które monitorują realizację działań naprawczych i kontrolnych. Inspekcja zapewnia, że działania te mają na celu ograniczenie ryzyka dla konsumentów i zapewnienie bezpieczeństwa produktów dostępnych na rynku.

W komunikacie skierowanym do konsumentów podkreśla się jednoznacznie, że nie należy spożywać produktu pochodzącego z partii 240384. Osoby, które zakupiły suplement „Błonnik 350 g” o dacie minimalnej trwałości 03.2026, powinny zaprzestać jego używania i skontaktować się ze sklepem w celu jego zwrotu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
27.11.2025 12:29
Anglia zakaże sprzedaży chusteczek nawilżanych z plastikiem od 2027 roku
Mokre chusteczki, choć wygodne, powodują kosztujące setki tysięcy funtów straty.維基小霸王, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Rząd Wielkiej Brytanii ogłosił, że od początku 2027 roku w Anglii wejdzie w życie zakaz sprzedaży i dystrybucji chusteczek nawilżanych zawierających plastik. Według komunikatu ministerstwa środowiska z 18 listopada rozwiązanie to ma poprawić czystość rzek, jezior i plaż, a także lepiej chronić lokalną faunę. Decyzja zapadła w odpowiedzi na rosnące obawy opinii publicznej dotyczące zanieczyszczeń wodnych oraz stanu krajowej infrastruktury kanalizacyjnej.

Skala problemu jest znacząca. Dane Defra Beach Litter Monitoring pokazują, że w latach 2015–2020 na każdych 100 metrach monitorowanych plaż w Wielkiej Brytanii znajdowano średnio 20 wyrzuconych chusteczek nawilżanych. Jednocześnie badania UK Water Industry Research wskazują, że odpowiadają one za aż 94 proc. zatorów w kanalizacji, w tym tzw. „fatbergów”, których usuwanie kosztuje przedsiębiorstwa wodociągowe około 200 mln funtów rocznie. Największym problemem są chusteczki zawierające plastik, ponieważ nie ulegają łatwo rozpadowi.

Eksperci podkreślają, że to właśnie dodatek tworzyw sztucznych zwiększa wytrzymałość chusteczek i powoduje ich trwałe zaleganie w systemach kanalizacyjnych. Jak zaznacza Stephanie Cawley z Severn Trent, do toalety powinny trafiać wyłącznie trzy „P”: pee, poo and paper. Odpady takie jak chusteczki – także te bez plastiku – powinny być wyrzucane do kosza. W 2023 roku sieć Boots jako jeden z pierwszych detalistów w Wielkiej Brytanii dobrowolnie usunęła ze sprzedaży wszystkie chusteczki z plastikiem.

Wprowadzane w Anglii przepisy przewidują pewne wyjątki, m.in. dla zastosowań medycznych. Zarejestrowane apteki będą mogły sprzedawać chusteczki zawierające plastik pod warunkiem, że nie będą one prezentowane klientom w sposób widoczny ani reklamowane. Jednocześnie nadal dozwolona będzie ich produkcja oraz eksport, choć rząd sygnalizuje możliwość wprowadzenia dodatkowego zakazu produkcji po wejściu regulacji w życie. Władze prowadzą także działania na rzecz usunięcia określenia „flushable” z opakowań wszystkich chusteczek, aby ograniczyć mylne praktyki konsumenckie.

Nowe przepisy obejmują wyłącznie Anglię. Walia wprowadziła już zakaz sprzedaży chusteczek z plastikiem, a Szkocja oraz Irlandia Północna planują wdrożenie podobnych rozwiązań do końca bieżącego roku. Według ministry środowiska Emmy Reynolds „każda chusteczka spłukana w toalecie zwiększa ryzyko zatorów, zanieczyszczeń i wyższych rachunków domowych”. Rząd podkreśla, że kluczowe znaczenie ma zmiana nawyków konsumentów – i prosty komunikat: chusteczki należy wyrzucać do kosza, a nie do toalety.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
28. listopad 2025 04:28