Przepisy prawa wymagają, by w czynnej aptece zawsze był farmaceuta. To gwarantuje rzetelność wydawania leków i ma uchronić przed pomyłkami w tym względzie. Ostatni wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (z 20 lutego 2019 roku) wskazał, że tym farmaceutą nie może być dowolny magister farmacji, a jedynie taki, którego doświadczenie (5 lat pracy w zawodzie) daje mu kompetencje do pełnienia funkcji kierownika apteki.
Jednak tak doświadczonych farmaceutów jest na rynku zbyt mało, aby zapewnić zapotrzebowanie placówek pracujących więcej niż 8 godzin dziennie, często przez 7 dni w tygodniu. – Dlatego, trzymając się ściśle litery prawa należy zamknąć ok. 5 tys. aptek – twierdzi Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej (NRA), cytowany przez „Dziennik Gazetę Prawną”.
To jednak nie wszystko. Kolejnym efektem takiego rozumienia przepisów może być zwolnienie ok. 6 tys. magistrów farmacji z krótkim stażem. – Systemowo stali się nieprzydatni, bowiem sami nie mogą zostać aptece. Na ich miejsce lepiej zatrudnić jest technika, bo jest tańszy – wyjaśnia Tomków.
Środowisko aptekarskie przestrzega, że nowe rozumienie przepisów to tragedia zarówno dla właścicieli aptek, jak i młodych farmaceutów. Postuluje szybkie uchwalenie nowelizacja ustawy, która magistrowi farmacji bez wieloletniego doświadczenia pozwoli na prace w aptece pod nieobecność kierownika.