StoryEditor
Prawo
10.10.2019 00:00

PiS chce zmienić ustawę o zakazie handlu w niedziele

Temat zakazu handlu w niedziele powróci wkrótce po wyborach parlamentarnych. Jak zapowiada poseł PiS Janusz Śniadek, nowelizacji ustawy można spodziewać się po marcu 2020 r.

- Podsumowanie i pewne korekty nastąpią dopiero po zakończeniu dwuletniego okresu działania ustawy, czyli po marcu 2020 r. - stwierdził poseł Prawa i Sprawiedliwości, a zarazem przewodniczący sejmowej podkomisji ds. rynku pracy w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Śniadek ocenia, że w ustawie "są pewne drobiazgi", które obóz władzy "chciał poprawić". Jak wskazuje, chodziło o "nadużywanie stwierdzenia >>placówka pocztowa<< i przerabianie na nie pewnych sklepów (dotyczy to głównie sieci Żabka - red.), co pozwoliło handlować w niedzielę". - Ostatecznie jednak zrezygnowaliśmy z tej nowelizacji - stwierdził poseł w rozmowie z dziennikiem.

Czy ewentualne przyszłe zmiany - jeśli PiS nie utraci władzy po wyborach - mogą pójść w tym samym kierunku? Śniadek w rozmowie z "Rzeczpospolitą" nie wypowiedział się na ten temat jednoznacznie.

Przypomnijmy, że grupa posłów PiS już w tej kadencji wniosła do Sejmu projekt nowelizacji ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, przygotowany przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Projekt, ochrzczony mianem "lex Żabka", w praktyce zakładał zablokowanie możliwości z korzystania wyłączenia przewidzianego dla "placówek pocztowych" przez kogokolwiek innego niż Poczta Polska. Inne zawarty w nim pomysł dotyczył zawężenia (a tak naprawdę wprowadzenia) katalogu osób, które mogą udzielać w niehandlowe niedziele nieodpłatnej pomocy przedsiębiorcy będącemu osobą fizyczną przy prowadzeniu sklepu.

W listopadzie 2018 r. odbyło się pierwsze czytanie projektu w komisji, jednak później prace zostały wstrzymane i nigdy ich nie wznowiono. Była to decyzja polityczna, będąca odpowiedzią na dużą kampanię lobbingową prowadzoną przez część środowiska handlu (reprezentującą głównie sektor MŚP), a także ujawnienie utajnionej, krytycznej analizy sporządzonej przez Biuro Analiz Sejmowych, w której eksperci BAS sugerowali odwrót od trzeciej i (planowanej) czwartej niehandlowej niedzieli w miesiącu oraz wskazywali, że zakaz handlu "wyraźnie dzieli elektorat, a zarazem jest kwestią istotną z punktu widzenia przyszłych decyzji wyborczych". O istnieniu tego dokumentu pisaliśmy na portalu wiadomoscihandlowe.pl jako pierwsi.

W związku z tzw. zasadą dyskontynuacji prac parlamentarnych, wspomniany projekt ustawy lada moment trafi do kosza. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość będzie chciało wprowadzić zapowiadane wiele miesięcy temu zmiany, będzie musiało w nowej kadencji Sejmu wnieść do laski marszałkowskiej nowy projekt. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby był to projekt nawet identyczny z tym wniesionym przed rokiem.

Warto zauważyć, że wiosna 2020 r. ("po marcu 2020 r.") również może okazać się niekorzystnym politycznie terminem do wprowadzania zmian w ustawie o ograniczeniu handlu w niedziele. To dlatego, że najprawdopodobniej w maju 2020 r. odbędą się kolejne wybory, tym razem prezydenckie, w których Andrzej Duda będzie walczył o reelekcję.

Nawet bez zmiany ustawy zakaz handlu ulegnie automatycznemu zaostrzeniu już w styczniu 2020 r. W bieżącym roku sklepy mogą być otwarte w ostatnią niedzielę każdego miesiąca oraz w kilka niedziel w okolicach Wielkanocy i Bożego Narodzenia, co daje łącznie 15 niedziel handlowych w roku. Natomiast wraz z końcem roku skończy się okres przejściowy zapisany w ustawie i wejdzie w życie niemal "pełny" zakaz handlu. W całym 2020 r. sklepy będą otwarte jedynie w siedem niedziel.

Paweł Jachowski
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
24.04.2025 11:47
Zabezpieczenie pracodawcy przed nielojalnym pracownikiem: jak chronić swój biznes w branży med&beauty
Wewnętrzne dokumenty regulujące zasady postępowania pracowników stanowią ważny element ograniczający ryzyko nielojalnych działańShutterstock

Prowadzenie działalności w branży medycyny estetycznej czy usług kosmetycznych wiąże się z wieloma wyzwaniami. Przedsiębiorcy inwestują w marketing, budują markę i zdobywają zaufanie klientów. Zatrudniają pracowników, dbają o ich rozwój, oferują szkolenia i umożliwiają dostęp do nowoczesnych technologii. Niestety, zdarza się, że mimo tych działań, pracownik decyduje się zakończyć współpracę, a dodatkowo stara się pozyskać klientów byłego pracodawcy.

W jaki sposób można chronić swój biznes przed takimi sytuacjami? Na to pytanie odpowiadają Paulina Iwanowicz oraz Emilia Boboryko, prawniczki specjalizujące się w obsłudze prawnej podmiotów z branży med&beauty

Poniżej przedstawiają one praktyczne i skuteczne rozwiązania, które warto wprowadzić, zanim pojawią się niepożądane problemy.

Klauzule umowne jako podstawowa forma zabezpieczenia

Jednym z najistotniejszych elementów prawnych, które mogą chronić interesy pracodawcy, jest prawidłowo skonstruowana umowa z pracownikiem.

W branży beauty bardzo często spotykamy się z brakiem dobrze opracowanych umów. Tymczasem odpowiednio sformułowane klauzule potrafią skutecznie ograniczyć ryzyko związane z odejściem pracownika i przejęciem klientów. Kluczowe są tu trzy zapisy: o poufności, zakazie konkurencji oraz lojalności – zauważa Paulina Iwanowicz.

Pierwszym z tych zapisów jest klauzula poufności, która zobowiązuje pracownika do nieujawniania informacji dotyczących przedsiębiorstwa – zarówno w trakcie trwania stosunku pracy, jak i po jego zakończeniu. Aby taki zapis był skuteczny, należy dokładnie wskazać, co stanowi informację poufną. Równie ważne jest wyraźne określenie, które informacje nie będą traktowane jako poufne.

Drugim istotnym elementem umowy jest klauzula o zakazie konkurencji. Jej celem jest zapobieżenie sytuacji, w której były pracownik podejmuje działalność konkurencyjną wobec swojego poprzedniego pracodawcy lub zatrudnia się u konkurenta.

Taki zapis może obowiązywać zarówno w czasie trwania umowy, jak i po jej zakończeniu – wówczas za odpowiednim wynagrodzeniem. W przypadku osób na umowie zlecenie dopuszczalne jest nawet wprowadzenie kar umownych za złamanie zakazu konkurencji – dodaje Emilia Boboryko.

Trzecią klauzulą wartą uwzględnienia jest klauzula lojalnościowa, która zobowiązuje pracownika do działania zgodnego z interesem pracodawcy i powstrzymywania się od jakichkolwiek działań, które mogłyby narazić firmę na szkodę.

image
Paulina Iwanowicz oraz Emilia Boboryko 

Umowy szkoleniowe jako ochrona inwestycji w rozwój pracownika

Pracodawcy działający w branży med&beauty bardzo często inwestują znaczne środki w szkolenia i kursy, podnoszące kwalifikacje personelu. Dzięki temu pracownicy mogą świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Niestety, bywa tak, że po odbyciu szkolenia pracownik rezygnuje z pracy i przenosi się do innego salonu lub zakłada własną działalność. W takiej sytuacji firma nie tylko traci specjalistę, ale również ponosi straty finansowe związane z koniecznością przeszkolenia nowej osoby.

W takich przypadkach pomocne mogą być umowy szkoleniowe.

Kluczowe jest podpisanie z pracownikiem umowy szkoleniowej, która jasno określa obowiązek zwrotu kosztów szkolenia w przypadku odejścia z pracy przed ustalonym terminem. Taka umowa działa dyscyplinująco i zabezpiecza firmę finansowo – mówi Paulina Iwanowicz

Z formalnego punktu widzenia mamy tu do czynienia z umową o podnoszenie kwalifikacji zawodowych. Umowa ta powinna określać między innymi czas, przez jaki pracownik zobowiązuje się do pozostania w zatrudnieniu po zakończeniu szkolenia oraz sposób rozliczenia kosztów w przypadku zerwania umowy.

Regulaminy i polityki wewnętrzne jako codzienny mechanizm kontroli

Wewnętrzne dokumenty regulujące zasady postępowania pracowników również stanowią ważny element ograniczający ryzyko nielojalnych działań.

Warto wdrożyć regulaminy i polityki wewnętrzne, które określają zasady działania pracowników w zakresie ochrony danych, kontaktu z klientem czy zachowania standardów etycznych. Dobrze przygotowany regulamin pracy może być silnym argumentem w sytuacji sporu – zauważa Emilia Boboryko.

Do najważniejszych dokumentów należą:

  • Regulamin pracy, w którym określa się obowiązki i prawa pracowników, w tym również zobowiązanie do działania na rzecz pracodawcy.
  • Polityka ochrony danych i informacji poufnych, która definiuje sposób przetwarzania, udostępniania i przechowywania informacji mających znaczenie dla działalności firmy.
  • Kodeks etyki, który prezentuje wartości oraz standardy postępowania obowiązujące w firmie.

Podsumowanie – odpowiedzialne zatrudnianie i świadome zabezpieczanie biznesu

Zatrudnianie nowych osób wiąże się nie tylko z szansą na rozwój, lecz także z potencjalnym ryzykiem. W sytuacji, gdy pracodawca inwestuje w szkolenia, rozwój zespołu oraz budowanie relacji z klientami, równie istotne staje się odpowiednie zabezpieczenie prawne. Często zdarza się tak, że wielu właścicieli firm zgłasza się po pomoc dopiero wtedy, gdy problem już wystąpił.

W praktyce często spotykamy się z sytuacjami, w których właściciel salonu przychodzi do nas dopiero po tym, jak pracownik odszedł i zaczął podbierać klientów. Wtedy niestety wiele działań jest już mocno ograniczonych. Dlatego warto zabezpieczyć się zawczasu. Świadoma i odpowiednio udokumentowana współpraca z pracownikiem to podstawa bezpiecznego rozwoju biznesu. Branża beauty jest bardzo konkurencyjna, ale odpowiednie narzędzia prawne mogą naprawdę skutecznie chronić interes pracodawcy – stwierdza Paulina Iwanowicz.

Zamiast działać reaktywnie, warto wcześniej przygotować odpowiednie umowy, regulaminy i polityki wewnętrzne. Takie podejście może skutecznie zapobiec stratom finansowym, utracie klientów i destabilizacji biznesu.

autorki: Paulina Iwanowicz oraz Emilia Boboryko – prawniczki specjalizujące się w branży med&beauty

Czytaj też: Jak wybrać kurs szkoleniowy dla profesjonalisty/profesjonalistki w branży beauty?

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
23.04.2025 13:34
Financial Times: UE ostrzega przed tanimi kosmetykami z platform takich jak Temu i Shein: "Rażące naruszenia standardów".
Komisja Europejska zaapelowała do konsumentów o ostrożność przy zakupie niedrogich kosmetyków dostępnych na popularnych platformach e-commerce, takich jak Temu i Shein.RAPEX Safety Gate

Komisja Europejska wydała ostrzeżenie dla konsumentów, by unikali kusząco tanich produktów kosmetycznych oferowanych na popularnych platformach zakupowych, takich jak Temu czy Shein. Według danych opublikowanych przez Financial Times, w ciągu ostatnich 12 miesięcy system zgłoszeń niebezpiecznych produktów działający na poziomie całej Unii Europejskiej odnotował ponad 4 000 alertów – to najwyższa liczba od momentu uruchomienia tego systemu.

Z raportu wynika, że aż 36 procent niebezpiecznych produktów stanowiły kosmetyki. Znaleziono w nich często zakazane substancje chemiczne, których stosowanie w Unii Europejskiej jest ściśle regulowane. Dodatkowo, aż 40 procent wszystkich zakwestionowanych towarów pochodziło z Chin, co wzbudza dodatkowe obawy dotyczące kontroli jakości i zgodności z unijnymi przepisami.

Michael McGrath, unijny komisarz ds. ochrony konsumentów, podkreślił, że dynamiczny wzrost sprzedaży internetowej doprowadził do zalewu europejskiego rynku produktami, które nie spełniają surowych norm bezpieczeństwa obowiązujących w UE. – „Znaczna część tych towarów rażąco narusza nasze rygorystyczne standardy, stwarzając poważne zagrożenie dla zdrowia konsumentów i wypaczając konkurencję wobec firm, które przestrzegają przepisów” – powiedział McGrath w rozmowie z Financial Times.

Komisja Europejska apeluje o ostrożność podczas zakupów w internecie, szczególnie w przypadku produktów przeznaczonych do kontaktu ze skórą. Podkreśla również konieczność wzmożonej kontroli nad transgranicznym handlem elektronicznym i większej odpowiedzialności ze strony platform sprzedażowych, które powinny weryfikować, czy oferowane produkty są zgodne z unijnym prawem.

Warto mieć na uwadze, że problem potencjalnie niebezpiecznych kosmetyków z Chińskiej Republiki Ludowej nie jest zagrożeniem pojawiającym się na platformach takich jak wymienione przez Financial Times Temu czy Shein. Pojawiają się one także w marketplace‘ach takich jak np. Allegro. Jakkolwiek nie każdy produkt z wysyłką z Chin musi być nieoryginalny czy niebezpieczny, to ich pochodzenie powinno, zdaniem unijnych urzędników, zapalać czerwone lampki w głowach konsumentów.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
25. kwiecień 2025 09:18