StoryEditor
Prawo
07.03.2025 10:11

Prawne mity w branży beauty

Paulina Iwanowicz i Emilia Boboryko, współzałożycielki Prawniczek w Branży Beauty / mat.prasowe

W branży beauty funkcjonuje wiele mitów, dotyczących aspektów prawnych, które mogą prowadzić do poważnych konsekwencji dla właścicieli salonów i specjalistów. Paulina Iwanowicz i Emilia Boboryko, współzałożycielki Prawniczek w Branży Beauty, zwracają uwagę na najczęstsze błędy i nieporozumienia.

Oto najbardziej absurdalne mity, które mogą doprowadzić do dużych problemów:

Mit 1: “Nie potrzebujesz zgody od swojej klientki przed opublikowaniem jej zdjęcia w mediach społecznościowych”

Prawda jest taka, że zgodnie z polskim prawem, wizerunek osoby jest chroniony i jego rozpowszechnianie wymaga zgody tej osoby. Brak takiej zgody może skutkować roszczeniami ze strony klientki. 

Zgoda powinna być udzielona świadomie i najlepiej w formie pisemnej, aby w razie sporu móc ją udowodnić. Zgoda ustna jest dopuszczalna, jednak to na publikującym spoczywa obowiązek udowodnienia jej istnienia i zakresu.

Publikowanie zdjęć klientek bez ich wyraźnej zgody może naruszać ich prawa do prywatności i wizerunku, co może skutkować konsekwencjami prawnymi dla salonu – zauważa Paulina Iwanowicz.

Mit 2: “W regulaminie możesz zapisać wszystko, bo to ty ustalasz reguły w swoim salonie”

Choć właściciel salonu ma prawo ustalać zasady obowiązujące w jego firmie, nie oznacza to, że mogą one być sprzeczne z obowiązującym prawem. 

Regulamin nie może naruszać praw konsumenta ani wprowadzać postanowień niezgodnych z przepisami. Dlatego ważne jest, aby regulamin był konsultowany z prawnikiem specjalizującym się w branży beauty, co pozwoli uniknąć klauzul niedozwolonych i ewentualnych sankcji.

 – Tworząc regulamin salonu, należy pamiętać, że nie może on zawierać postanowień sprzecznych z obowiązującym prawem konsumenckim, gdyż takie klauzule mogą być uznane za abuzywne, a więc nieważne – zaznacza Emilia Boboryko.

Mit 3: “RODO to jakiś wymysł, nikt tego nie sprawdza”

Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych (RODO) obowiązuje wszystkie podmioty przetwarzające dane osobowe, w tym także salony beauty. 

Niezastosowanie się do tych przepisów może skutkować wysokimi karami finansowymi. Właściciele salonów powinni wdrożyć odpowiednie procedury ochrony danych, takie jak polityka ochrony danych, rejestr czynności przetwarzania czy procedury zgłaszania naruszeń.

Ignorowanie przepisów RODO może prowadzić do poważnych konsekwencji finansowych i reputacyjnych dla salonu. Ważne jest, aby każdy przedsiębiorca w branży beauty znał i stosował się do tych regulacji – podkreśla Paulina Iwanowicz

Mit 4: “Dokumenty prawne od twojego szkoleniowca są na pewno poprawne”

Niestety, nie zawsze dokumenty otrzymane od szkoleniowców są zgodne z obowiązującym prawem czy dostosowane do indywidualnych potrzeb salonu. Ważne jest, aby każdy dokument, taki jak umowy z kursantami czy regulaminy, były zweryfikowane przez prawnika specjalizującego się w branży beauty.

Nie należy bezkrytycznie korzystać z dokumentów prawnych otrzymanych od szkoleniowców. Każdy dokument powinien być przystosowany do specyfiki działalności salonu i zgodny z obowiązującymi przepisami prawa – twierdzi Emilia Boboryko

Świadomość prawna i dbałość o zgodność z przepisami to klucz do prowadzenia bezpiecznego i profesjonalnego salonu beauty. Unikanie powyższych mitów oraz konsultacje z ekspertami pozwolą na uniknięcie wielu problemów i zapewnią bezpieczeństwo zarówno klientom, jak i właścicielom salonów.

Czytaj teżCelebryci ukarani przez UOKiK, nie oznaczali prawidłowo współprac reklamowych m.in. z markami kosmetycznymi

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
12.11.2025 14:12
PETA: Zmiana kryteriów przyjęcia do „Beauty Without Bunnies”
PETA apeluje do Komisji Europejskiej o zamknięcie luk regulacyjnych w przepisach REACH oraz o zdecydowane stanowisko w kwestii obowiązujących zakazów testowania na zwierzętachfot. shutterstock

Międzynarodowa organizacja PETA, znana z działań na rzecz praw zwierząt, wprowadziła zmiany w polityce programu Beauty Without Bunnies, który jest rozpoznawalny w branży kosmetycznej dzięki oznaczeniom „cruelty-free” na produktach. Od teraz na oficjalnej liście marek cruelty-free znajdować się będą wyłącznie firmy udostępniające swoje produkty na rynkach USA, Kanady, Niemiec oraz Indii.

Powodem aktualizacji jest luka regulacyjna, jaka powstała między rozporządzeniem kosmetycznym a rozporządzeniem REACH, dotyczącym wymagań testów na zwierzętach. Zmiany mają na celu bardziej jednoznaczne wskazanie marek, które rzeczywiście stosują politykę nietestowania swoich produktów na zwierzętach.

PETA apeluje o ochronę integralności 

Organizacja PETA w Londynie wystosowała apel na swojej stronie internetowej w sprawie ochrony spójności branży kosmetyków cruelty-free. Powodem jest luka prawna, która zmusza firmy do przeprowadzania testów na zwierzętach w celu spełnienia wymogów dotyczących bezpieczeństwa chemikaliów.

Zgodnie z rozporządzeniem REACH (ang. Registration, Evaluation, Authorisation and Restriction of ChemicalsRejestracja, Ocena, Udzielanie zezwoleń i Ograniczenia w zakresie chemikaliów) testy na zwierzętach powinny być stosowane wyłącznie w ostateczności. Niestety, obecne przepisy nadal wymagają przeprowadzania takich badań na tysiącach zwierząt dla substancji stosowanych w kosmetykach, mimo że historyczne dane potwierdzają ich bezpieczne użycie.

Aby zachować wiarygodność statusu cruelty-free, na stronie PETA.org będą widniały wyłącznie firmy sprzedające swoje produkty w USA, Kanadzie, Niemczech lub Indiach. Oddziały PETA w tych krajach przyjmują wnioski o certyfikację i prowadzą własne listy. Przyjmowanie wniosków od firm działających na innych rynkach zostaje wstrzymane do czasu, aż Unia Europejska zamknie lukę w przepisach REACH dotyczących kosmetyków.

PETA apeluje do Komisji Europejskiej o zamknięcie luk regulacyjnych w przepisach REACH oraz o zdecydowane stanowisko w kwestii obowiązujących zakazów testowania na zwierzętach. Organizacja wzywa również firmy kosmetyczne, aby publicznie zajęły stanowisko przeciw wymogom nakazującym takie testy.

Producenci surowców kosmetycznych muszą spełniać liczne wymogi regulacyjne, w tym przepisy REACH. Podczas gdy rozporządzenie kosmetyczne promuje bezpieczeństwo produktów i składników poprzez nowoczesne, metody badawcze nienarażające zwierząt, przepisy REACH wciąż wymagają danych z testów, które często obejmują badania na zwierzętach.

Status,,animal test free”

Firma lub marka, która chce znaleźć się na liście PETA US jako „animal test free”, musi złożyć oświadczenie potwierdzające, że ani ona, ani jej dostawcy składników nie prowadzą, nie zlecają, nie finansują ani nie zezwalają na żadne testy na zwierzętach dotyczące substancji, receptur czy gotowych produktów – w żadnym miejscu na świecie – oraz że nie będą tego robić w przyszłości.

Firmy ubiegające się o certyfikację muszą przedstawić dokumentację obejmującą:

  • stosowane metody testowania produktów,
  • miejsca sprzedaży,
  • rodzaje oferowanych produktów,
  • typy stosowanych składników.

Dodatkowo wymagane są pisemne umowy z dostawcami, które gwarantują, że na żadnym etapie produkcji składników ani surowców nie przeprowadza się testów na zwierzętach.

Konsekwencje dla producentów kosmetyków

Liczba substancji objętych badaniami w ramach REACH wciąż rośnie, co nie napawa optymizmem. W efekcie firmy, które nie chcą dostosować się do wymagań, mogą pośrednio zostać w nie zaangażowane z powodu wymogów legislacyjnych nakładanych na dostawców surowców kosmetycznych. Przedsiębiorstwa kierujące się etyką napotykają coraz większe trudności w znalezieniu alternatywnych źródeł surowców.

Aleksandra Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
06.11.2025 17:28
Brytyjski organ nadzoru reklamy atakuje maski LED do fototerapii
Podczas terapii światłem osoba używa maski LED, aby poprawić wygląd skóry i uzyskać korzyści estetyczne i zdrowotne.Vershinin89

Brytyjski organ nadzoru reklamy ASA (Advertising Standards Authority) zakazał emisji reklam czterech marek kosmetycznych i detalistów – Beautaholics, Luyors Retail, Project E Beauty oraz Silk’n – które sugerowały, że maski LED mogą leczyć trądzik, różowaty trądzik (rosacea) lub eliminować bakterie wywołujące zmiany skórne. Zgodnie z przepisami, takie deklaracje mogą pojawiać się jedynie w odniesieniu do produktów zarejestrowanych jako wyroby medyczne przez Medicines & Healthcare products Regulatory Agency (MHRA). ASA uznała, że wszystkie cztery reklamy naruszały te zasady, ponieważ odnosiły się do uznanych schorzeń dermatologicznych i zawierały treści o charakterze medycznym.

Sprawa została zainicjowana przez system monitorowania reklam ASA oparty na sztucznej inteligencji, który automatycznie wyszukuje treści mogące łamać przepisy. Wśród zakazanych kampanii znalazła się m.in. płatna reklama Beautaholics opublikowana 16 maja 2025 r. w serwisach należących do Meta (Facebook, Instagram), promująca maskę RejuvaLux LED. Reklama sugerowała, że produkt pomaga w walce z trądzikiem i różowatym trądzikiem, powołując się na „klinicznie potwierdzoną terapię światłem”. Choć urządzenie miało certyfikat UKCA, nie było zarejestrowane w MHRA. Marka przyznała, że niektóre sformułowania mogły sugerować właściwości lecznicze i zobowiązała się do ich usunięcia.

Podobne naruszenie dotyczyło firmy Luyors Retail, która również 16 maja 2025 r. opublikowała na platformie Meta płatny materiał reklamowy o treści: „Pomaga zwalczać wszystko – od trądziku po oznaki starzenia – z kliniczną precyzją”. Przedsiębiorstwo usunęło reklamę po interwencji ASA i zapewniło, że w przyszłości nie będzie sugerować medycznych zastosowań swoich produktów. Kolejnym przypadkiem była marka Project E Beauty, która w maju 2025 r. promowała maskę LumaLux LED, obiecując „83 proc. poprawy w zmianach trądzikowych w ciągu czterech tygodni”. Na stronie internetowej znajdowały się także zdjęcia „przed i po” oraz hasła takie jak „leczy trądzik” i „niszczy bakterie P-acnes”. Po dochodzeniu marka usunęła reklamy i zmieniła treści na stronie, wskazując, że pozostawione wzmianki o trądziku odnoszą się wyłącznie do indywidualnych opinii użytkowników.

Czwartą firmą objętą decyzją ASA była marka Silk’n. Jej reklama z 20 maja 2025 r. prezentowała kobietę używającą maski LED z podpisem: „Zakończyłam niebieskie światło, aby leczyć mój trądzik i blizny”. Dodatkowo na stronie internetowej marki pojawiły się sformułowania o „precyzyjnym leczeniu zaczerwienienia związanego z trądzikiem”. Firma argumentowała, że był to autentyczny komentarz użytkowniczki, a użyte sformułowania odnosiły się wyłącznie do efektu kosmetycznego, nie medycznego. MHRA jednak uznała, że nawet „zaczerwienienie związane z trądzikiem” może być interpretowane jako stan medyczny. ASA w konsekwencji nakazała Silk’n zaprzestanie emisji reklamy i zakazała używania terminologii medycznej w komunikacji marketingowej.

Decyzja ASA stanowi kolejny przykład zaostrzonej kontroli nad przekazami marketingowymi w branży beauty, w szczególności wobec urządzeń kosmetycznych o charakterze technologicznym. Wszystkie cztery sprawy – zidentyfikowane przez system AI regulatora – pokazują rosnącą skuteczność nadzoru automatycznego. ASA podkreśliła, że jakiekolwiek odniesienia do leczenia lub zapobiegania chorobom skórnym w reklamach produktów niezarejestrowanych przez MHRA stanowią naruszenie przepisów. W przyszłości organ planuje kontynuować wykorzystywanie narzędzi sztucznej inteligencji w celu wykrywania podobnych przypadków w przestrzeni cyfrowej.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
12. listopad 2025 21:04