Choć opisy produktów jasno deklarują przeznaczenie wyłącznie do badań laboratoryjnych, to oferty sprzedaży zawierają elementy typowe dla suplementów i leków: kapsułki, fiolki, ampułki, aerozole, a nawet peny do wstrzykiwań. Często pojawiają się też sugestie dawkowania, a także kalkulatory dawek, co wprost sugeruje stosowanie ich przez ludzi. Tego rodzaju działania łamią obowiązujące prawo, ponieważ produkty te nie posiadają statusu produktu leczniczego ani nie przeszły badań klinicznych potwierdzających ich skuteczność i bezpieczeństwo.
Szczególnie niepokojący jest fakt, że promocją syntetycznych peptydów zajmują się influencerzy z branży fitness, którzy na swoich profilach w mediach społecznościowych zamieszczają reklamy, opinie o efektach stosowania oraz oferują kody rabatowe. Przekaz marketingowy jest wyraźnie kierowany do osób aktywnych fizycznie, które mogą być podatne na obietnice szybkiej poprawy sylwetki lub osiągnięć sportowych.
GIS i GIF zwracają uwagę na brak przejrzystości w komunikacji ze strony sprzedawców. Często dokładne instrukcje stosowania wysyłane są wyłącznie w prywatnej korespondencji, co utrudnia nadzór i umożliwia dalsze obchodzenie przepisów. Tego typu praktyki są nie tylko nielegalne, ale i niebezpieczne – nabywcy nie mają pewności, co dokładnie zawiera preparat, jak działa ani jakie niesie ryzyko dla zdrowia.
Zgodnie z polskim prawem oferowanie syntetycznych peptydów do sprzedaży w sposób sugerujący ich użycie medyczne jest przestępstwem i wiąże się z odpowiedzialnością karną. Wiele z tych substancji to syntetyczne hormony, czynniki wzrostu lub inne związki wpływające na metabolizm, które znajdują się na liście substancji zakazanych w sporcie. Ich stosowanie może prowadzić do poważnych skutków zdrowotnych, w tym zaburzeń hormonalnych i uszkodzeń narządów wewnętrznych.
