StoryEditor
Szkolenia
26.07.2013 00:00

Sukces tkwi w zróżnicowaniu, a nie w naśladownictwie

Tak ważnej i dynamicznie rozwijającej się kategorii, jaką są kosmetyki do pielęgnacji włosów absolutnie nie można lekceważyć, ale trzeba tak zbudować ofertę, by była zyskowna, a zarazem różnorodna. To w drogerii tradycyjnej jest miejsce na niszowe produkty, których klient nie znajdzie w hipermarkecie ani tym bardziej w dyskoncie. Co zyskuje właściciel sklepu wprowadzając takie kosmetyki do sprzedaży i jakich argumentów powinien używać, by przekonać do nich klientów – na te i szereg innych pytań znajduje odpowiedź Łukasz Barbacki, dyrektor eksportu i sprzedaży detalicznej Cece of Sweden.

KATARZYNA BOCHNER: Załóżmy, że otwieram drogerię i mam stosunkowo niewielką wiedzę o tym biznesie. Zastanawiam się, czy muszę mieć w ofercie kosmetyki do pielęgnacji włosów, skoro od szamponów i odżywek uginają się półki w hipermarketach. Mogę się obyć bez tej kategorii?
ŁUKASZ BARBACKI: Produkty do pielęgnacji włosów, a w szczególności szampony i odżywki, to obowiązkowa pozycja na półce każdej drogerii. W 2012 roku szampony stanowiły około 12 proc., odżywki 4 proc. rynku w wartości sprzedaży, a więc razem to około 16 proc. rynku wartościowo. Co więcej, należy zauważyć, że szampony zyskały rok do roku 4,9 proc. wartościowo, a więc tyle, co cały rynek kosmetyczny w Polsce, ale już odżywki wykazały ogromną dynamikę, notując wzrost rok do roku na poziomie 8,7 proc. Jak widać, tak ważnej i dynamicznie rozwijającej się kategorii nie można absolutnie lekceważyć.

Rozumiem, że jest to istotna kategoria dla mojego biznesu. Czy powinnam o niej myśleć jako o tej, która da mi zarobić?
Skoro udział wartościowy jest tak duży, jest jasne, że będzie to kategoria znacząca w biznesie każdej drogerii. Oczywiście należy dokładnie przeanalizować ofertę tak, aby uzyskać jak największą marżę handlową, bo przecież zysk netto jest tym czego oczekuje właściciel drogerii.

Trudno mi sobie wyobrazić, abym mogła zrezygnować z najpopularniejszych i najsilniej reklamowanych marek, choć już wiem, że w przypadku mass marketowych produktów nie pracuje się na dużych marżach. Jak powinnam więc zorganizować półkę, aby była i zyskowna, i różnorodna?
Marki popularne i masowe muszą oczywiście być obecne na półce, ponieważ to one stanowią trzon sprzedaży w tej kategorii. Należy jednak pamiętać, że drogeria rynku tradycyjnego nie może być odbiciem hipermarketu w mniejszej skali, ponieważ ta droga prowadzi donikąd.
Mała drogeria nie ma szans na walkę cenową z ogromnymi międzynarodowymi sieciami. Co więcej klient kupuje w hipermarkecie kosmetyki z lenistwa, ponieważ to tam dokonuje podstawowych zakupów i przy okazji dokłada do koszyka produkty drogeryjne marek popularnych. Nie ma co liczyć na to, że nawet lepsza cena w drogerii zmieni jego upodobania zakupowe.
W tej sytuacji produkty selektywne, nie występujące w nowoczesnym kanale sprzedaży rozumianym jako hiper- i supermarkety przyciągają klienta do drogerii, podnoszą ocenę sklepu jako specjalistycznego i profesjonalnego, a co więcej niejednokrotnie przy okazji pomagają sprzedawać produkty popularne. Należy więc tak zbudować półkę, aby była różnorodna i pamiętać o tym, że sukces tkwi w zróżnicowaniu, a nie w naśladownictwie.

Jakie są realne korzyści z wprowadzenia na półki marek nazwijmy to niszowych, nie mass marketowych? Nie idą za nimi ogromne kampanie telewizyjne, więc trzeba się przy nich napracować. Rotacja jest pewnie mniejsza niż w przypadku produktów popularnych, a półka nie jest z gumy. Co będę z tego miała, że wprowadzę takie produkty do sklepu?
Oczywiście że trzeba się więcej napracować, ale czasy kiedy „samo się sprzedawało” bezpowrotnie minęły. Teraz produkt jest sprzedawany przez kompetentnego sprzedawcę-doradcę i tylko to jest szansą na przetrwanie drogerii rynku tradycyjnego.
Produkty masowe są oczywiście łatwiejsze w sprzedaży i bardziej rozpoznawalne przez klienta, ale stała aktywność promocyjna wielkich sieci handlowych obniża realną marżę uzyskiwaną przez drogerię tradycyjną. Jeśli posiadamy w ofercie produkty niszowe, przywiązujemy klienta do naszego sklepu, gdyż ich nie kupi podczas cotygodniowej wizyty w super- lub hipermarkecie. Podsumowując, zysk drogerii to marża, przywiązanie klienta i – co ważne – komunikat, że jest to sklep specjalistyczny, oferujący coś więcej niż masowa konkurencja.

Wiem już, że ja mam z tego konkretne korzyści. Ale jak przekonać klienta do niszowej linii produktów? Jakich argumentów użyć? Jak z nim rozmawiać i czego się o nim dowiedzieć, żeby dobrać właściwy produkt do skóry głowy i kondycji włosów? Czy moje zaangażowanie w sprzedaż będzie miało znaczenie?
Zaangażowanie w sprzedaż, poparte wiedzą, zarówno produktową, jak i o problemach włosów i skóry, jest warunkiem niezbędnym. Oczywiście większość problemów włosowych to w zasadzie problemy skóry głowy, np. przetłuszczanie, wypadanie, łupież, nadwrażliwość. I tutaj właśnie linie selektywne dają pole do popisu kompetentnemu sprzedawcy. Może on sprzedawać nie tylko produkty podstawowe, takie jak szampony i odżywki, ale też produkty uzupełniające, takie jak np. lotiony, które to właśnie działają bezpośrednio na skórę głowy, czyli tam, gdzie zaczyna się problem. Aby klient zdecydował się wydać dodatkowe pieniądze, musi być poinformowany przez konsultanta – więcej niż sprzedawcę – o korzyściach, jakie uzyska, kupując dany produkt. Trzeba stale pamiętać, że klienci przychodzą do sklepu po zaspokojenie swoich potrzeb, a nie po konkretne produkty. One są tylko narzędziami do uzyskania oczekiwanych korzyści. Przez tę drogę – od problemu poprzez produkt do korzyści – prowadzi klienta konsultant. Tego nie dostaniemy w super- i hipermarketach czy dyskontach i właśnie ten profesjonalizm i specjalizacja powinny wyraźnie wyróżniać drogerię tradycyjną. Nie jest to jednak zjawisko powszechne, choć szeroko deklarowane przez właścicieli drogerii. Prawda niestety bywa niejednokrotnie inna i, jak widać, czas weryfikuje kolejne sklepy, eliminując je z rynku.

Jak więc powinnam eksponować taki asortyment, żeby zwrócić na niego uwagę klientów? Czy powinnam zadbać o próbki produktów i zorganizować promocje? Jakie działania marketingowe sprawdzą się w tym przypadku najlepiej?
Produkty niszowe, selektywne mogą być eksponowane obok masowych jako alternatywa zakupu. Powinny jednak być odpowiednio pokazane tak, aby klient widział całość serii, a nie tylko oddzielnie szampon, gdzie indziej odżywkę, a jeszcze gdzie indziej pozostałe produkty, np. lotiony.
W przypadku produktów profesjonalnych, jak np. Cece of Sweden, sens ekspozycji polega na pokazaniu serii, która jest odpowiedzią na problem klienta i zarazem jego rozwiązaniem.
Jeśli klient ma kupić nie tylko szampon i odżywkę, musi wyraźnie widzieć te produkty w jednym miejscu.
Próbki są oczywiście znakomitym sposobem zachęcenia do zakupu, ponieważ produkty profesjonalne są zazwyczaj droższe i ich wcześniejsze wypróbowanie zmniejsza niepewność przed decyzją zakupową. Promocje z hostessami mają sens tylko wtedy, kiedy są to naprawdę znakomicie wyszkolone osoby, w przeciwnym razie odniesiemy skutek odwrotny. Hostessa, która poprzedniego dnia promowała ser w hipermarkecie, nie będzie w odpowiedni sposób promować specjalistycznego kosmetyku wymagającego szerokiej wiedzy, nie tylko produktowej ale i merytorycznej, odnośnie pielęgnacji włosów i skóry głowy.
Czyli, po raz kolejny widać wyraźnie, jak wiele zależy od ludzi zaangażowanych w sprzedaż i kontakt z klientem, i to właśnie odpowiednie przeszkolenie i inwestycje w zespół sprzedażowy dają nadzieję na przetrwanie kolejnych kilku lat na rynku drogeryjnym.
 
 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
03.12.2025 00:49
Rossmann zapowiada: w drogeriach znów będą drogiści
Rossmann został patronem Akademii Drogistów, bo jest to program idealnie skrojony pod naszych pracowników – mówi prezes Rossmann SDP Marcin GrabaraRossmann

Akademia Drogistów to program nauczania on-line, kierowany do osób chcących podnieść swoje kwalifikacje i zostać drogistą. Kilkunastu ekspertów m.in. doktorzy nauk farmaceutycznych, dermatolog, psycholożka, kosmetolożka, dietetyczka czy trener personalny dzielą się wiedzą jak dbać o siebie i innych w holistyczny sposób.

Akademia jest wspólną inicjatywą firmy szkoleniowej questus, Rossmanna oraz Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Drogiści pojawili się w XIX wieku oferując szeroką gamę produktów codziennego użytku. Potrafili doradzić w każdej kwestii związanej z dbaniem o urodę. Na miejscu przygotowywali różne mikstury, mieszanki i kosmetyki. Kompetencje drogistów były związane z poradnictwem kosmetycznym i chemicznym, ale nie medycznym. Cieszyli się dużym zaufaniem społecznym jako eksperci z unikalnymi kompetencjami. Klienci ufali im, tak jak my dzisiaj ufamy – jeśli chodzi o nasze zdrowie – farmaceutom w aptekach – wyjaśnia profesor Robert Kozielski z firmy Questus.

Początkowo drogerie pełniły funkcję podobną do aptek, sprzedając nie tylko kosmetyki, ale także substancje chemiczne i lecznicze. Z biegiem czasu zaczynały powstawać pierwsze manufaktury i fabryki kosmetyków. Lata mijały, handel rozwijał się coraz dynamiczniej, a zawód drogisty zaczynał odchodzić w zapomnienie. W Polsce zniknął z rynku na początku lat dwutysięcznych.

Drogiści XXI wieku

Tymczasem klienci potrzebują ekspertów z dziedziny dbania o urodę i zdrowie. Najlepszym przykładem są Niemcy czy Szwajcaria, gdzie zawód drogisty cały czas funkcjonuje i cieszy się dużym prestiżem.

Reaktywacja tej profesji w Polsce ma duże szanse zakończyć się powodzeniem dzięki Akademii Drogistów – programowi nauczania on-line. Całość składa się z 37 godzin zajęć ze 173 merytorycznymi lekcjami wideo (każda od 7 do 20 minut). Zagadnienia są podzielone na osiem modułów: „Wprowadzenie do zawodu drogisty”, „Uważność na siebie”, „Twarz”, „Skóra głowy i włosy”, „Ciało”, „Technologia kosmetyków”, „Uważność na drugiego człowieka” i „Współczesny drogista”.

Akademię stworzyło 17 ekspertów: pracowników naukowych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi (doktorzy nauk farmaceutycznych, medycznych, chemicznych, dermatolog), praktyków tworzących kosmetyki z firmy Oceanic, badaczy z agencji Minds & Roses oraz niezależnych specjalistów. 

Rossmann został patronem Akademii Drogistów, bo jest to program idealnie wręcz skrojony pod naszych pracowników. Nasi klienci oczekują nawiązania z nimi bezpośredniej, bliskiej relacji, indywidualnego podejścia i fachowego doradztwa. Dlatego w przypadku naszych pracowników koszty nauki w akademii ponosi firma Rossmann

 – mówi prezes Rossmann SDP Marcin Grabara.

Holistyczne podejście do pielęgnacji

Drogistą może zostać każdy, w tym np. osoby szukające nowych wyzwań zawodowych, chcące się przekwalifikować. Projekt skierowany jest przede wszystkim do pracowników drogerii, salonów kosmetycznych oraz wszystkich tych, którzy interesują się holistycznym podejściem do pielęgnacji.

Akademia buduje specjalistyczne umiejętności i kompetencje, podnosząc szanse na rozwój zawodowy, ale jest też „instrukcją" jak w czasach zmian nie zatracić w sobie dbałości o osobisty dobrostan, wrażliwość na drugiego człowieka i siebie. Dostęp do platformy i programu nauczania kosztuje 2 490 zł.

image

Forbes: Rossmann ponownie w topie najlepszych pracodawców na świecie

Współpraca z Akademią Drogistów pokazuje, że nowoczesne podejście do zdrowia i pielęgnacji wymagają dyskusji między akademickością a praktyką zawodową. Dzisiejszy drogista to profesjonalista o szerokiej wiedzy, zdolny doradzać klientom w sposób odpowiedzialny, oparty na rzetelnych podstawach naukowych i empatii. Cieszy mnie, że nasi wykładowcy i eksperci mają swój udział w kształtowaniu tych kompetencji, wspierając rozwój zawodowy osób pracujących w branży kosmetyczno-zdrowotnej. Wierzę, że dzięki takim inicjatywom budujemy most między uczelnią a środowiskiem praktyków, wspólnie podnosząc jakość doradztwa i zaufania społecznego – dodaje prof. dr hab. n. med. Janusz Piekarski, Rektor Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

W cenie jest też egzamin, zapewniający certyfikację Instytutu Badań Edukacyjnych. Niebawem drogista będzie wpisany na listę Zintegrowanego Systemu Kwalifikacji, a certyfikat honorowany w całej Unii Europejskiej. Naukę w akademii można rozpocząć w dowolnym momencie i prowadzić ją w elastycznym trybie on-line – indywidualnym tempie, zgodnie z własnymi możliwościami czasowymi.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
24.04.2025 16:38
WSIiZ i Pollena-Aroma zapraszają studentów na nowy kierunek: perfumiarstwo
Monika Kaleta i Agnieszka Pieńkosz-Żagan, perfumiarki Pollena-Aroma.Pollena-Aroma

Wyższa Szkoła Inżynierii i Zdrowia w Warszawie (WSIiZ) we współpracy z firmą Pollena-Aroma – największym polskim producentem kompozycji zapachowych i aromatów spożywczych – uruchomiła nowy kierunek studiów podyplomowych: Perfumiarstwo. To pierwsza w Polsce tak kompleksowa oferta edukacyjna poświęcona tworzeniu kompozycji zapachowych oraz ich praktycznym zastosowaniom w różnych kategoriach produktów. Rekrutacja na rok akademicki 2025/2026 już ruszyła.

Nowy program powstał w odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie rynku kosmetycznego na wykwalifikowanych specjalistów. Przemysł perfumeryjny należy obecnie do najdynamiczniej rozwijających się segmentów rynku – wymaga nie tylko estetycznej wrażliwości, ale również zaawansowanej wiedzy technologicznej. Program obejmuje m.in. procesy pozyskiwania surowców, tworzenia receptur, testów laboratoryjnych oraz projektowania procesów produkcyjnych. Słuchacze zapoznają się również z zagadnieniami logistyki, dystrybucji i promocji produktów zapachowych.

W program zaangażowani są specjaliści zarówno z Polski, jak i z zagranicy. Zajęcia prowadzić będą eksperci z Pollena-Aroma, w tym Monika Kaleta – główna perfumiarka firmy i członkini prestiżowego The International Society of Perfumer-Creators, z ponad 25-letnim doświadczeniem. Część zajęć odbywać się będzie w siedzibie Pollena-Aroma w Nowym Dworze Mazowieckim, gdzie słuchacze będą mieli okazję zapoznać się z funkcjonowaniem nowoczesnej, w pełni zautomatyzowanej fabryki zapachów.

Pollena-Aroma, działająca od blisko 70 lat, od 2017 roku należy do międzynarodowej Grupy Turpaz. Firma tworzy kompozycje zapachowe wykorzystywane m.in. w kosmetykach, świecach i odświeżaczach powietrza, dysponując zaawansowanym zapleczem laboratoryjnym i produkcyjnym. WSIiZ z kolei kontynuuje misję praktycznego kształcenia, oferując programy ściśle powiązane z potrzebami rynku. Dzięki tej współpracy studia podyplomowe z perfumiarstwa mają szansę stać się nowym standardem w kształceniu specjalistów w branży kosmetycznej.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
15. grudzień 2025 06:26