StoryEditor
Rynek i trendy
24.11.2010 00:00

Perfumeria Passa: krem za 1000 zł? To nie problem

Kryzys niestraszny działającej na warszawskim Żoliborzu perfumerii Passa z luksusowymi kosmetykami. Zniknęła za to jej sąsiadka – drogeria z najtańszym sortymentem. Zadecydowały poziom obsługi, podejście do handlu i czynsz za lokal.

Elegancka Passa to jeden z najbardziej charakterystycznych punktów handlowych na placu Wilsona – ważnego węzła przesiadkowego w północnej części Warszawy. Perfumeria działa tuż przy wyjściu ze stacji metra. – Lokalizacja wymarzona – westchnąłby niejeden. Tymczasem właścicielki Passy – siostry Ewa Kosewska i Paulina Skalimowska, które od 15 lat prowadzą perfumerię – przekonują, że lokalizacja tuż przy stacji podziemnej kolejki wcale nie jest taka istotna dla ich biznesu.
– Klientka, która kupuje drogi krem, nie przyjeżdża na zakupy metrem, a samochodem – przekonują. Tymczasem miejsc parkingowych wokół placu Wilsona jest bardzo niewiele. Przy Passie są tylko dwa – okupowane od rana do wieczora przez mieszkańców. – Przez brak parkingu straciliśmy wielu klientów – wzdychają właścicielki.
Kilka miesięcy temu za rogiem zakończyła działalność mała drogeria z taniutkimi kosmetykami. Jak to możliwe, że w kryzysie nie przetrwał sklep oferujący towary po kilka złotych, za to radzi sobie perfumeria z dobrami luksusowymi?
–  Trzeba mieć właściwe podejście do klienta. Poza tym, ile tanich kosmetyków trzeba sprzedać, aby zarobić na czynsz? – mówią dyplomatycznie właścicielki Passy. Same na swój sukces pracują od kilkunastu lat.
Miss Dior dla śpiewaka
Passa powstała na początku lat 90. W Warszawie działało wówczas zaledwie kilka perfumerii, większość przekształconych z dawnych Peweksów. W czasach, gdy na półkach królował krem Nivea, a hitem było przywożone z Niemiec mydełko Fa, klienci dopiero uczyli się luksusu. Na początku wrażenie robiły marki Bourjois, Max Factor czy Astor. O kosmetykach selektywnych mało kto słyszał. Wchodzący  do Polski dystrybutorzy drogich kosmetyków inwestowali w rynek, organizowali szkolenia dla sprzedawców. Właścicielki Passy korzystały ze wszystkich możliwości poszerzania wiedzy, na własną rękę kończyły rozmaite kursy.
– Nie wyobrażałyśmy sobie, że będziemy sprzedawać towar, nie mając o nim pojęcia. Zdobywałyśmy wiedzę z zakresu kosmetologii, uczyłyśmy się na czym polega piramida zapachowa, czym jest analiza kolorystyczna, jak pielęgnować skórę. Wraz z nami tę wiedzę zdobywały pracownice – opowiada Ewa Kosewska. Te pracownice to panie Małgosia i Iwona, obie pracują w Passie do dziś. – Rzetelne, uczciwe, z poczuciem humoru. Profesjonalistki – chwalą je właścicielki Passy. Gdy rozmawiamy, pani Iwona obsługuje klienta, który przyszedł wybrać perfumy dla żony. W pewnym momencie mężczyzna zaczyna śpiewać. Okazuje się, że za zachętą sprzedawczyni, która skomplementowała jego gromki głos. Rozśpiewany klient wychodzi z perfumerii zadowolony, z elegancko zapakowanymi perfumami Miss Dior. – To wspaniały zapach, skomponowany w 1947 r. Prawdziwa klasyka – podkreśla pani Iwona. Kilka słów potrafi powiedzieć o każdym z produktów, które stoją na półkach.
Tutejsza obsługa za punkt honoru stawia sobie to, by zadowolić klienta o różnej zasobności portfela.
– Nie jestem typem damusi w futrze, która przechadza się w perfumerii wypatrując bogatych klientów. To nie jest styl ani mój, ani mojej siostry – podkreśla Ewa Kosewska.
Właścicielki dbają o to, by placówka nie onieśmielała mniej zamożnych klientów. Nie ma złotych klamek i ociekającego przepychem wystroju. Kosmetyki są wyeksponowane na prostych, funkcjonalnych regałach. Za to na ladzie zawsze stoi wazon ze świeżymi kwiatami, jest czysta podłoga, schludnie i starannie ubrane panie sprzedawczynie. W oddzielnej gablotce znajduje się kilka również renomowanych, ale tańszych marek perfum, jest też nieco tańsza kolorówka. Te produkty to jednak tło, pierwsze skrzypce grają standy z produktami z najwyższej półki cenowej oraz ekskluzywne perfumy.
Nie ma miejsca na tandetę
Startowali skromnie, tylko z marką Dior, powoli włączając do oferty kolejne selektywne marki. Dziś mają w ofercie m.in. produkty Chanel, Guerlain, Clinique, H.Rubinstein, Lancome. Oferta została dobrana na zasadzie eliminacji.
– Z niektórych produktów zrezygnowaliśmy, gdyż się nie sprzedawały. Wycofujemy marki, których właściciele nie dbają o ich wizerunek, rezygnują z reklamy, podnoszą nadmiernie ceny. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że np. zapach Chanel Nr 5 wciąż jest silnie reklamowany, choć ma 90 lat. Bez promocji nawet taki produkt zginąłby w gąszczu setek marek – przekonują szefowe Passy i dodają, że obecność selektywnych brandów zobowiązuje właścicieli perfumerii do zrezygnowania z produktów tańszych. Tzw. masówka psułaby ich wizerunek. Dlatego dystrybutorzy marek luksusowych zastrzegają w kontraktach z perfumeriami, jaka klasa produktów może znajdować się na półkach. Przedstawiciele handlowi kontrolują, czy umowy te są przestrzegane; w skrajnych wypadkach zrywają umowę. Nie wolno ujawniać wysokości marży, którą objęte są kosmetyki. Zabronione jest także obniżanie cen wyrobów lub organizowanie wyprzedaży. Takie działania obniżałyby prestiż marek. Oferta w autoryzowanych sklepach musi być ponadto aktualna, nie ma mowy o tym, by sprzedawać towar, który został już wycofany z rynku przez dystrybutora.
– Zdarza się, że klientka pyta o produkt, który kupiła za granicą, a którego nie można już znaleźć w Polsce, albo którego nigdy na naszym rynku nie było. Mimo szczerych chęci, nie możemy sprowadzić go na zamówienie, gdyż obowiązuje nas umowa z przedstawicielem danej marki i jej oficjalna oferta – zastrzega Ewa Kosewska.
Większość dystrybutorów daje perfumeriom wytyczne dotyczące tego, jaka część sprzedaży powinna składać się na poszczególne kategorie produktów. Np. w  przypadku Chanel około 50 proc. sprzedaży powinno przypadać na zapachy; w Lancome podstawą jest pielęgnacja; Dior stawia głównie na makijaż i zapachy; marka Helena Rubinstein to przede wszystkim makijaż.
– Każdy brand ma swoją specjalizację. Hitami są podkłady do twarzy Heleny Rubinstein, tusze do rzęs Lancome, pomadki i podkłady Chanel – wymienia Paulina Skalimowska. – Ale w dzisiejszych czasach każdy produkt ma swoje „3 sekundy”. Rocznie do sprzedaży wchodzi około 100 nowych zapachów. Zaistnieć jest bardzo trudno – dodaje.
Do hitów w perfumerii Passa należą np. produkty pielęgnacyjne Lierac, uchodzące za równie skuteczne jak produkty marek selektywnych, choć tańsze. Z polskich marek można tu kupić kremy z linii prestige marek Dr Eris i AA. Właścicielki bardzo wybiórczo wprowadzają na półki kosmetyki, o których chwilowo jest głośno, np. sygnowane nazwiskami celebrytów, bo to nie zawsze oznacza wyjątkową jakość. Na półkach ma być to, co cieszy się renomą i jest najlepsze.
W Passie regularnie odbywają się pokazy makijażu organizowane przez marki Dior,  Guerlain i Chanel. Makijaż wykonywany przez wizażystkę jest bezpłatny, przy takich akcjach sprzedaż kosmetyków rośnie zwykle o kilkadziesiąt procent, szczególnie gdy jest ładna, słoneczna pogoda.
Dyskrecja równie ważna jak poziom obsługi
Oferta perfumerii liczy ponad 4500 indeksów, powierzchnia sprzedaży to około 50 mkw. System komputerowy pozwala analizować sprzedaż produktów, służy też do śledzenia oferty. – Gdy klient pyta o konkretny produkt, jesteśmy w stanie sprawdzić, kiedy pojawił się on w ofercie, czy jeszcze jest dostępny w Polsce, jakim cieszy się powodzeniem – opowiada sprzedawczyni.
Aby uniknąć strat spowodowanych kradzieżami, produkty oddzielone są od klienta ladą, ale obsługa zawsze szybciej pokaże i poda szukany produkt, niż klient sam mógłby go znaleźć. Na ewentualną kradzież narażone są jedynie testery. Na półkach znajdują się po 2-3 sztuki każdego produktu, resztę chowa się w szufladach, co jest wymogiem firmy ubezpieczeniowej. Na sali sprzedaży są też kamery, zaś w witrynach kraty.
Mimo kryzysu, Passa nie zanotowała znacznego spadku liczby paragonów, choć zmniejszyła się wartość poszczególnych zakupów – mimo iż ceny produktów wzrosły. – Kryzys miał wpływ na zmianę priorytetów. Klienci kupują dziś flakony perfum o mniejszych pojemnościach, szukają tańszej alternatywy, bo kryzys na Żoliborzu jest również widoczny, wszak mieszka tu inteligencja, wielu artystów – a wiadomo, w trudniejszych czasach show-business i kultura pierwsze padają ofiarą cięć budżetowych – uważają właścicielki perfumerii. W Passie nadal zaopatrują się osoby z pierwszych stron gazet, które nie pójdą na zakupy do drogerii w marketach. O żadnym nazwiskach nie ma mowy, obowiązuje dyskrecja – równie ważna w tej branży jak właściwie skomponowana oferta i profesjonalna obsługa.


Ekspozytorami marek selektywnych opiekują się przedstawiciele handlowi, którzy regularnie wizytują placówkę by uzupełnić testery. Zamówienia właścicielki Passy robią same

Anna Krężlewicz
Wiadomości Kosmetyczne, Listopad 2010 Nr 11 (47)

 


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
31.10.2025 12:51
Cła Trumpa: francuski sektor kosmetyczny szykuje się na utratę 10 tys. miejsc pracy
NadianB/Getty Images

Bariery i stawki celne, wprowadzane przez prezydenta USA Donalda Trumpa, mogą w 2026 roku kosztować francuski sektor kosmetyczny 620 mln euro. Fédération des Entreprises de la Beauté prognozuje 21-procentowy spadek eksportu do Stanów Zjednoczonych. Sektor spodziewa się też utraty tysięcy miejsc pracy w branżach związanych z kosmetykami.

FEBEA zgłasza swoje obawy w tej sprawie już od lata. Teraz, z pomocą firmy konsultingowej Astérès, organ przedstawił swoje szacunki, odnoszące się do możliwego wpływu ceł Donalda Trumpa. Federacja szacuje, że ten szok handlowy może spowodować utratę 2,7 tys. miejsc pracy bezpośrednio w firmach, zajmujących się eksportem kosmetyków, i dodatkowo kolejnych 8,2 tys. miejsc pracy pośrednio – m.in. w sektorach opakowań, transportu, komunikacji.

Francuskie firmy kosmetyczne w 2024 roku były zwolnione z ceł, a obecnie obowiązują je cła w wysokości 15 proc. oraz dodatkowy podatek w wysokości 50 proc. na metalowe elementy opakowań. Spadek wartości dolara dodatkowo potęguje skutki ekonomiczne.

W obliczu tego szoku nie możemy pozostać biernymi obserwatorami – podkreśla Emmanuel Guichard, delegat generalny federacji. – FEBEA uruchomiła tego lata Pakiet dla Przemysłu Kosmetycznego, europejski plan działań ratunkowych mający na celu ochronę konkurencyjności i przyszłości naszej branży. Francuskie kosmetyki są motorem innowacji, eksportu i zatrudnienia. Zwracamy się do europejskich i francuskich decydentów o zapewnienie nam środków na utrzymanie pozycji globalnego lidera, bez zbędnego komplikowania naszych ram regulacyjnych – dodaje Guichard.

W 2024 roku francuski sektor kosmetyczny odnotował drugą co do wielkości nadwyżkę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, wynoszącą 2,4 mld euro.

350 firm z francuskiego sektora kosmetycznego, generujących obroty w wysokości 35,6 mld euro i zapewniających 300 tys.  miejsc pracy, wyeksportowało w tym roku do USA produkty o wartości 2,9 mld euro.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
30.10.2025 14:50
Inquiry: coraz więcej Polek stawia na naturalność, co dziesiąta z nich nie robi makijażu [RAPORT]
Mocniejszy makijaż to domena jedynie 5 proc. kobiet – dla 69 proc. z nich przygotowanie się na specjalną okazję trwa co najmniej pół godzinyHebe mat.pras.

Nowy raport Inquiry pokazuje, że dla współczesnych Polek uroda to coś więcej niż makijaż. Stawiamy na zdrowie, równowagę i świadomą pielęgnację, choć po kosmetyki nadal sięgamy chętnie i regularnie. Aż 87 proc. Polek wykonuje makijaż przynajmniej sporadycznie, a połowa robi to kilka razy w tygodniu – wynika z najnowszego raportu agencji Inquiry.

Choć chętnie sięgamy po kosmetyki, coraz częściej jesteśmy świadomi, że prawdziwe piękno zaczyna się od zdrowego stylu życia, a więc odpowiedniej diety i ruchu. Współczesne Polki dbają o siebie kompleksowo, łącząc pielęgnację z troską o samopoczucie, kondycję i równowagę. Coraz częściej postrzegamy urodę nie tylko jako efekt makijażu czy kosmetyków, ale jako odzwierciedlenie naszego stylu życia, energii i pewności siebie.

Świadomi i pragmatyczni konsumenci

Polacy podchodzą do kosmetyków z rozsądkiem. Najważniejsze są dla nas skuteczność i funkcjonalność produktu (75 proc.), a także jakość ponad ilość (71 proc.). Co ciekawe, aż 63 proc. badanych uważa, że dieta i ruch mają większy wpływ na urodę niż kosmetyki czy zabiegi pielęgnacyjne.

Z wiekiem rośnie nasze przywiązanie do prostoty. Starsi konsumenci wybierają wprawdzie mniej produktów, ale zwracają większą uwagę na ich skuteczność. Młodsi natomiast częściej eksperymentują i zmieniają kosmetyki, podążając za trendami.

Dorośli Polacy pozostają jednak ostrożni wobec kosmetyków dla dzieci. Wśród objętych badaniem respondentów, 6 na 10 osób nie akceptuje stosowania przez najmłodszych makijażu czy pielęgnacji z użyciem aktywnych składników

Makijaż – rytuał, sposób na pewność siebie i relaks

Makijaż to codzienność dla większości Polek. Co czwarta kobieta maluje się każdego dnia, najczęściej w wieku 35-44 lata. Dla dojrzałych pokoleń makijaż to sposób na poprawę wyglądu i samopoczucia. Dla młodszych jest to wyraz emocji i narzędzie budowania pewności siebie.

Osoby w wieku 18-24 lata traktują go także jako formę relaksu i ekspresji. Coraz więcej kobiet stawia też na naturalność, co dziesiąta Polka w ogóle nie wykonuje makijażu, uważając, że naturalny wygląd jest piękniejszy. 

Najczęściej wybieramy lekki, dzienny makijaż (54 proc.), a połowa malujących się Polek poświęca mu więcej czasu i dba o jego staranność. Mocniejszy makijaż to domena jedynie 5 proc. kobiet – dla 69 proc. z nich przygotowanie się na specjalną okazję trwa co najmniej pół godziny. 

image

Uważny konsument w erze promocji. Jak i gdzie Polacy kupują kosmetyki?

Co ciekawe, co piąty mężczyzna w Polsce przyznaje, że również się maluje – choć sporadycznie.

Najpopularniejsze produkty wśród Polaków to:

  • tusz do rzęs (68 proc.),
  • szminka lub pomadka (52 proc.),
  • podkład (51 proc.),
  • puder (46 proc.),
  • cień do powiek (44 proc.).

Młodsi częściej sięgają po błyszczyk, korektor, rozświetlacz czy bronzer, natomiast starsi decydują się na klasyczne kosmetyki jak tusz, cień czy kredka. Wśród ulubionych marek dominują L’Oréal, Eveline i Avon.

Skąd czerpiemy wiedzę o kosmetykach?

Najczęściej z doświadczeń własnych, opinii znajomych oraz internetu. Blisko 20 proc. badany szuka informacji o makijażu i pielęgnacji w mediach społecznościowych, a wśród najmłodszych kobiet to główne źródło inspiracji. 

Również influencerzy mają coraz większy wpływ na nasze wybory. Jak pokazują wyniki raportu, wiedzę od nich czerpie co piąty respondent, a najbardziej rozpoznawalną twórczynią w tej kategorii pozostaje Red Lipstick Monster.

Świat kosmetyków to nie tylko produkty, ale codzienne rytuały, emocje i sposób wyrażania siebie. Warto przyglądać się temu, jak zmieniają się nasze nawyki, bo pokazują one, co naprawdę liczy się dla Polaków w pielęgnacji i urodzie – podsumowuje Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry.

Inquiry jest polską agencją badawczą specjalizującą się w analizie rynku, konsumentów i marek. Firma dostarcza wiedzę, która pomaga biznesowi podejmować trafne decyzje i skutecznie odpowiadać na zmieniające się potrzeby klientów

Badanie zostało zrealizowane w 2025 r. na reprezentatywnej próbie 1202 dorosłych Polaków metodą CAWI. Partnerem raportu jest Związek Przemysłu Kosmetycznego.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
03. listopad 2025 23:16