StoryEditor
E-commerce
05.02.2019 00:00

Hebe rusza ze sklepem internetowym [TYLKO U NAS]

Właściciel sieci drogerii Hebe, spółka Jeronimo Martins Drogerie i Farmacja, planuje uruchomienie sklepu internetowego w Polsce – ustaliły portale wiadomoscikosmetyczne.pl i wiadomoscihandlowe.pl. Z naszych informacji wynika, że start e-sklepu może nastąpić już w marcu br.

Za nadzór nad internetowym projektem sieci Hebe odpowiedzialny jest Francisco de Almeida. Od siedmiu miesięcy pracuje on w JMDiF jako dyrektor ds. e-commerce. Poprzednio, przez trzy lata, był dyrektorem ds. rozwoju biznesu, a jeszcze wcześniej odpowiadał za strategię firmy.

Informację o planowanym starcie sklepu internetowego Hebe uzyskaliśmy w źródle niezależnym od Jeronimo Martins. Na początku stycznia br. firma poinformowała dostawców, że w związku z bardzo intensywnym rozwojem sieci Hebe, zapadła decyzja o uruchomieniu sklepu internetowego. Producenci współpracujący z Hebe zostali zobowiązani do uzupełnienia danych o swoich produktach (specyfikacji, składzie, stosowaniu i dodatkowych atrybutach) w systemie firmy WiseBase. Jest to platforma, która służy do wymiany informacji pomiędzy producentami, dostawcami i sieciami handlowymi oraz sklepami internetowymi. Hebe nie podało dokładnego terminu uruchomienia sklepu, ale producenci spodziewają się, że może on wystartować nawet już w marcu br.

Portugalska grupa zdecydowała się nie potwierdzać naszych informacji, zarazem jednak im nie zaprzeczyła.

Dziękujemy za zainteresowanie siecią drogerii Hebe. Na ten moment nie możemy komentować planów biznesowych i rozwojowych JMDiF – przekazało nam biuro prasowe Jeronimo Martins w Polsce. Firma nie odpowiedziała na nasze pytania o to, na jakim etapie są obecnie prace nad stworzeniem e-sklepu i czy w przyszłości planowane jest otwarcie sklepu internetowego także przez Biedronkę.

Portugalska centrala Grupy Jeronimo Martins, poproszona o komentarz w tej samej sprawie, nie przesłała swojego stanowiska.

Polski rynek kosmetyków jest dziś wart około 19 mld zł, z czego sprzedaż online stanowi 700-730 mln zł (około 3,7-3,8 proc.). Najmocniejszymi graczami w kanale internetowym są firmy posiadające sieć drogerii stacjonarnych, takie jak Rossmann (zdecydowany lider rynku), Douglas, Natura czy Sephora. Pozycja graczy typu pure-online jest zauważalnie słabsza. Wyjątkiem jest sklep iperfumy.pl, który jednak także rozwija w galeriach handlowych sieć stacjonarnych punktów odbioru zamówień (model click & collect).

Hebe uruchomi sklep internetowy jako ostatnia z największych  drogeryjnych sieci stacjonarnych w Polsce. Od listopada ubiegłego roku działa natomiast kanał Hebe na YouTube pod nazwą Urodomaniaczki by Hebe. Filmy publikowane w tym miejscu zawierają inspiracje makijażowe i porady dotyczące urody, a także informacje o nowościach produktowych dostępnych w drogeriach Hebe. Obecnie fanki kanału przekierowywane są do drogerii stacjonarnych Hebe, ale producenci spodziewają się, że po uruchomieniu sklepu internetowego komunikacja skupi się właśnie na nim.

Z badania Gemius/PBI przeprowadzonego w okresie od września 2016 do września 2018 r. wynika, że już blisko 8 mln polskich internautów odwiedza e-drogerie. Co czwarty z nich (ponad 2 mln osób) wchodzi na stronę Rossmann.pl. Na drugim miejscu plasuje się Avon.com (1,3 mln), a podium zamykają iperfumy.pl (1,17 mln odwiedzających). Ponad 80 proc. internautów wchodzących na witryny e-drogerii to kobiety.

Analitycy PMR zauważają, że to sprzedaż internetowa jest tym kanałem dystrybucji kosmetyków i perfum, który rośnie najszybciej. Nic nie wskazuje na to, aby w najbliższej przyszłości miało się to zmienić.

Hebe do tej pory inwestowało przede wszystkim w numeryczną dystrybucję. Sieć na koniec 2018 roku posiadała w Polsce 200 drogerii i 50 aptek (niektóre z aptek działają w tych samych placówkach, co drogerie). W ubiegłym roku Hebe zwiększyło swój stan posiadania netto o około 50 placówek. Grupa Jeronimo Martins rozwija w Polsce – oprócz Hebe – także sieć dyskontów spożywczych Biedronka (2900 sklepów).

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
03.12.2025 10:10
Awaria Shopify w Cyber Monday popsuła szyki tysiącom sklepów
Gigant e-commerce doświadczył ogromnej awarii.Shopify

W Cyber Monday – jednym z najważniejszych dni zakupów online w roku – platforma Shopify doświadczyła kilkugodzinnej awarii, która dotknęła kluczowe narzędzia zaplecza dla sprzedawców. Zakłócenia wystąpiły w okresie największego natężenia ruchu w e-commerce, co dodatkowo podkreśliło skalę problemu.

Według dostępnych danych problemy techniczne trwały od około godziny 9:00 do 14:30 czasu wschodniego (ET). W tym czasie tysiące sprzedawców straciło tymczasowo dostęp do panelu administracyjnego Shopify, co uniemożliwiło m.in. śledzenie stanów magazynowych, obsługę systemów POS oraz zarządzanie zamówieniami. Istotne jest to, że sklepy widoczne dla klientów działały nieprzerwanie.

Awaria zbiegła się z rekordowym ruchem zakupowym. Adobe prognozowało, że wydatki konsumentów w USA w Cyber Monday sięgną 14,2 mld dolarów, a sprzedaż internetowa ponownie wyprzedzi handel stacjonarny. Oznacza to, że każda minuta niedostępności narzędzi operacyjnych mogła wpływać na możliwości sprzedawców w obsłudze rosnącej liczby zamówień.

Zakłócenia szczególnie dotknęły branże mocno polegające na pracy w czasie rzeczywistym, takie jak kosmetyki, beauty i produkty personal care. Firmy te potrzebują stałego dostępu do danych o stanach magazynowych i realizacji zamówień, aby unikać opóźnień i pomyłek w zamówieniach.

Incydent ponownie uwidocznił ryzyko operacyjne związane z przerwami w działaniu platform e-commerce w tzw. peak season. Dla tysięcy sprzedawców była to kilkugodzinna awaria, ale w kontekście sprzedaży liczonej w miliardach dolarów każda przerwa w dostępie do systemów zaplecza może mieć wymierne konsekwencje finansowe i logistyczne.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
01.12.2025 13:33
Strajki pracowników Amazon w Niemczech w Black Friday: 3 tys. osób przerwało pracę
Pracownicy Amazona zastrajkowali.Algi Febri Sugita

Pracownicy magazynów Amazon w Niemczech przeprowadzili strajki w Black Friday, jednym z najintensywniejszych dni zakupowych roku. Protesty są częścią wieloletniej kampanii na rzecz zawarcia układu zbiorowego, którego od lat domaga się związek zawodowy Verdi. W tym roku skala akcji była znacząca, zarówno pod względem liczby uczestników, jak i liczby objętych nią lokalizacji.

Z danych Verdi wynika, że do strajków dołączyło około 3 tys. pracowników, obejmując dziewięć centrów logistycznych Amazon: w Bad Hersfeld, Dortmundzie, Frankenthal, Graben, Koblencji, Moenchengladbach, Rheinbergu, Werne i Winsen. Związek od dawna prowadzi działania mające skłonić firmę do rozpoczęcia formalnych negocjacji w sprawie płac i warunków pracy, jednak dotychczas bez przełomu.

Amazon, zatrudniający w Niemczech około 40 tys. pracowników logistycznych oraz dodatkowe 12 tys. sezonowych na okres świąteczny, zapewnił, że protesty nie wpłyną na terminowość dostaw. Firma powtórzyła także swoje stanowisko, że oferuje konkurencyjne wynagrodzenia na tle branży.

Strajki podjęte w kluczowym dla e-handlu dniu podkreślają narastające napięcia pomiędzy pracownikami a jednym z największych pracodawców w europejskim sektorze logistycznym. Verdi argumentuje, że intensyfikacja pracy w sezonie zakupowym wymaga dodatkowych zabezpieczeń, szczególnie w zakresie stabilnych i przewidywalnych zasad wynagradzania.

Z perspektywy rynku niemieckiego, będącego największym rynkiem Amazonu w Europie, spór ten może mieć długofalowe skutki. Związki zawodowe liczą, że presja wywierana podczas szczytów sprzedażowych skłoni firmę do rozmów, natomiast Amazon utrzymuje, że obecny model zatrudnienia jest efektywny i nie wymaga zmian. Konflikt o układy zbiorowe pozostaje więc nierozstrzygnięty, a tegoroczny Black Friday stał się kolejnym etapem tej trwającej od lat konfrontacji.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
05. grudzień 2025 00:40