StoryEditor
Apteki
25.01.2024 15:16

Dermokosmetyki na fali. Apteki rozszerzają asortyment beauty

Eskspozycja dermokosmetyków w Super-Pharm w galerii handlowej Westwield Mokotów w Warszawie / fot. Katarzyna Bochner, wiadomoscikosmetyczne.pl
Kosmetyki są atrakcyjnym asortymentem dla aptek. Potencjał aptek w zakresie sprzedaży kosmetyków rośnie, pomimo że liczba samych placówek spada. Te które zostają otwierają się na kosmetyki, oferując coraz szerszą ofertę, a nawet tworząc specjalne koncepty – zarówno stacjonarne, jak i internetowe – w których mogą promować kosmetyczne brandy i ich nowości. Marki dermokosmetyczne odwdzięczają się aptekom za to zaangażowanie lojalnością w stosunku do tego kanału sprzedaży.

Wartość rynku kosmetyków sprzedawanych w aptekach notuje wzrosty. Rocznie dochodzą one niemal do 20 proc. Tak było chociażby w listopadzie, co pokazał raport PEX Pharma Sequences. Po 15 dniach listopada sprzedaż na rynku aptecznym urosła według tych danych o 18,6 proc. w porównaniu do 15 pierwszych dni listopada 2022, a sprzedaż samych kosmetyków zwiększyła swoją wartość jeszcze bardziej, bo o 19 proc.

Oczywiście wzrosty wartości sprzedaży rok do roku wynikają w dużej mierze z wyższych cen. Producenci byli zmuszeni do podwyżek w związku z rosnącymi kosztami produkcji i dystrybucji. Jednak widać, że pomimo iż jest drożej, to konsumenci nadal chętnie kupują kosmetyki w aptekach. Wydawać by się mogło, że inflacja nie będzie sprzyjać kupowaniu produktów, które są droższe od tradycyjnych kosmetyków dostępnych w drogeriach. Tymczasem rynek dermokosmetyczny ma się obecnie bardzo dobrze – rośnie nie tylko wartościowo, ale i ilościowo – zapewnia Izabella Wróbel-Lesieur, dyrektorka marketingu firmy Pierre Fabre Dermo-Cosmetique Polska, właściciela takich marek jak Eau Thermale Avène, A-Derma, Ducray czy Klorane.

Mówi wręcz o eksplozji zainteresowania dermokosmetykami wśród kupujacych. – Do pandemii rynek był na tyle stabilny, że mówiliśmy, że jest rynkiem dojrzałym. Teraz widzimy wyraźną zmianę w podejściu do dermokosmetyków. Wzrosła świadomość i zaufanie konsumentów wobec marek, za którymi stoją badania kliniczne, ekspertyzy firm farmaceutycznych współpracujących z lekarzami – dermatologami, alergologami i pediatrami – i przez nich rekomendowanych – mówi przedstawicielka Pierre Fabre.

Potwierdza to Tymon Tyszler, senior brand manager Vichy HUB Poland & Baltics w L‘Oréal. Według niego rynek kosmetyków sprzedawanych w kanale aptecznym rośnie dzięki temu, że coraz więcej marek wybiera apteki jako swój kanał dystrybucji. – Konkurencja bardzo nam urosła. Jednak paradoksalnie jest to dla nas dobra wiadomość. Dzięki temu rynek dermokosmetyków też rośnie, gdyż  wielu obecnych na nich graczy pracuje nad wzrostem świadomości konsumentów w odniesieniu do tych produktów, jako sprawdzonych, bezpiecznych i skutecznych. Dlatego cenimy sobie naszą konkurencję. Im jest silniejsza, tym silniejszy rynek i mocniejszy głos kierowany w stronę konsumentów – mówi..

Jakich dermokosmetyków szukają konsumenci?

Rynek kosmetyków aptecznych można podzielić na trzy główne kategorie – pielęgnacja ciała, twarzy oraz skóry głowy. Izabella Wróbel-Lesieur mówi, że wśród dermokosmetyków do ciała, w Polsce najczęściej kupowane są emolienty. Wynika to z właściwości naszej skóry, która jest cieńsza i bardziej sucha niż u przedstawicieli innych narodów. Wśród preparatów do pielęgnacji twarzy królują natomiast te do skóry trądzikowej, ale równie dobrze sprzedają się wszelkie linie przeciwstarzeniowe. – Bardzo duże wzrosty notują też wszelkie produkty SOS i regeneracyjne do stosowania na podrażnienia, które lekarze medycyny estetycznej zalecają po zabiegach gabinetowych, zarówno tych stosowanych na twarz, jak i ciało – podkreśla Izabella Wróbel-Lesieur.

Natomiast marki specjalizujące się w pielęgnacji skóry głowy największe zainteresowanie notują wśród produktów zaradczych na stany łupieżowe i przeciwdziałających wypadaniu włosów.

Coraz więcej nowości na rynku dermokosmetycznym

Rynek kosmetyków aptecznych nie był dotychczas nastawiony na nowości, a już na pewno nie w takim stopniu jak dzieje się to w przypadku produktów drogeryjnych. Oczywiście pojawiały się na nim innowacje, ale to nie nowe produkty generowały zainteresowanie tym segmentem ze strony konsumentów. Raczej wracali oni po wypróbowane wcześniej preparaty.  – Faktycznie globalny rynek kosmetyków jest bardzo dynamiczny jeśli chodzi o nowości. Natomiast segment dermokosmetyków do niedawna był bardziej stabilny pod tym względem – potwierdza dyrektorka marketingu firmy Pierre Fabre w Polsce.  

Jednak zwraca uwagę, że teraz także i on zaczyna przyspieszać z wdrożeniami nowych linii. Marki coraz chętniej sięgają też po modne substancje, takie jak retinol, peptydy kolagenowe czy kwas hialuronowy, badając je i odkrywając nowe zastosowania i połączenia z innymi składnikami, tak aby zaproponować nową wartość dla konsumenta.

Dermokosmetyki są wierne aptekom

Czy w związku z rosnącym wśród konsumentów zainteresowaniem dermokosmetykami, ich producenci i dystrybutorzy myślą o poszerzeniu dystrybucji i wprowadzeniu swoich produktów do sieci drogeryjnych?

Do naszych marek muszą mieć zaufanie lekarze i tylko dotychczasowy rodzaj dystrybucji nam to gwarantuje. Zresztą pacjenci wiedzą, że po specjalistyczne wsparcie w zakresie pielęgnacji warto wybrać się do apteki. Dlatego trzymamy się naszego DNA i nawet nie myślimy o poszerzeniu kanałów sprzedaży o drogerie  – mówi przedstawicielka marek Eau Thermale Avène, A-Derma, Ducray czy Klorane.

Także marka Vichy jest wierna kanałowi aptecznemu, pomimo że od 2017 roku zakazano reklamowania i promowania jakichkolwiek produktów w aptekach. – Oczywiście dostosowaliśmy się do prawa farmaceutycznego, natomiast wykorzystujemy inne możliwości. Pracujemy z farmaceutami, prowadzimy dla nich szkolenia, i staramy się przekazywać naszą naukowo-laboratoryjną wiedzę, po to, by w sposób naturalny rekomendowali nasze produkty, gdy do apteki przychodzi pacjent i pyta o skuteczne produkty przeciwstarzeniowe czy przeznaczone do fotoprotekcji – opowiada Tymon Tyszler.

Liczba aptek spada, ale możliwości dystrybucyjne kosmetyków w aptekach rosną

Konsument, który po kosmetyki idzie do apteki zamiast do drogerii oczekuje z reguły skutecznego rozwiązania konkretnego problemu. To tu przychodzi po zaawansowane leki na ból głowy i tu poszukuje produktów, które zapewnią mu przynoszącą efekty, popartą naukową wiedzą pielęgnację lub regenerację.  

Jednak od dawna firmy badające rynek aptek donoszą, że liczba tych placówek kurczy się. Tyle że z ich danych wynika również, że znikają głównie apteki indywidualne. Według IQVIA, we wrześniu tego roku działało w Polsce 12 709 aptek i punktów aptecznych. W rok ubyło z rynku 316 aptek indywidualnych. Przybyło natomiast 68 placówek należących do sieci. I to z reguły one oferują bogatszy asortyment, nie ograniczający się do leków i produktów medycznych.  Dzięki takiemu podejściu apteki sieciowe realizują wyższe obroty.

Średni miesięczny obrót w aptece sieciowej (powyżej 5 aptek w sieci) we wrześniu br. wyniósł 428 tys. zł, a w aptece indywidualnej 222 tys. zł. Średnia cena leku OTC (bez recepty) sprzedawanego w aptece to 22,18 zł. Natomiast średnia cena kosmetyku to 26,89 zł. Na kosmetykach apteka uzyskuje też lepsze marże, stąd duża gotowość do poszerzania takiego asortymentu. Choć tak naprawdę wystarczy wiedza, które kategorie sprzedają się najlepiej. Z danych IQVIA wynika bowiem, że 5 proc. produktów (2 579) sprzedawanych bez recepty (oprócz kosmetyków są to również leki OTC czy suplementy diety) stanowi aż 78 proc. obrotu w tej kategorii.

Apteki są więc ważnym kanałem sprzedaży kosmetyków. Oferują je zarówno w swoich stacjonarnych punktach, jak i w e-commerce, który notuje wzrosty przewyższające te z rynku stacjonarnego. W listopadzie 2023 r. wyniosły one 21 proc. r/r, by osiągnąć wartość 183 mln zł. Wartość aptecznego e-commerce w 3 kwartale 2023 r. wyniosła 440 mln zł (+14,2 proc. rok do roku). Przełożyło się to także na wzrost udziału kanału e-commerce w rynku produktów bez recepty, który wyniósł 8,4 proc. (+0,5 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca) – raportuje IQVIA.

Natomiast według szacunkowych danych PMR, rynek dermokosmetyków w Polsce na koniec 2023 r. miał osiągnąć wartość niemal 2,7 mld zł. Sprzedaż stacjonarna miała wzrosnąć o 4,8 proc. w ujęciu rok do roku, a internetowa o 12,4 proc. Sieci aptek uruchamiają więc swoje e-drogerie (ostatnio Dr.Max), intensyfikując w ten sposób swoją obecność w kategoriach beauty i budując swoją markę na rynku, który nie podlega tak surowym regulacjom jak rynek aptek (np. zakaz reklamy czy prowadzenia akcji lojalnościowych). Krzysztof Szponder, ówczesny prezes zarządu Dr. Max Polska, pytany o to, na czym e-drogeria chce budować swoją przewagę konkurencyjną mówił: „Stawiamy na dermokosmetyki, bo jest to dynamiczny rynek, który ma duży potencjał w stosunku do kategorii wysokorozwiniętych”.

Dużo wcześniej swoją kosmetyczną działalność wydzieliły np. Super-Pharm i Ziko (Ziko Dermo), tworząc specjalistyczne koncepty oferujące dermokonsultacje, testowania i zachęcając do zakupów poprzez różnorodne akcje promocyjne i gazetki reklamowe.

Według firmy Business Point Pharma w II kwartale 2023 r. dermokosmetyki były najczęściej promowaną kategorią produktów z nowościami w farmaceutycznych gazetkach handlowych. Najwięcej produktów należało do kategorii ochrony przeciwsłonecznej, na drugim miejscu uplasowały się produkty pielęgnacyjne do twarzy – kremy i serum, na trzecim – produkty do pielęgnacji włosów. Na dalszych miejscach znalazły się dermokosmetyki do oczyszczania twarzy oraz mydła, peelingi i żele myjące.

Czytaj więcej: Dermokosmetyki zdominowały gazetki handlowe aptek

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Apteki
15.10.2025 15:16
Raport IFP: Polska potrzebuje reformy rynku aptecznego wzorowanej na modelu włoskim
Rynek aptek potrzebuje zdaniem Instytutu Finansów Publicznych reform.Mariano Baraldi/Unsplash

Raport Instytutu Finansów Publicznych (IFP) wskazuje na pilną potrzebę całościowej reformy rynku aptecznego w Polsce. Jak wynika z analizy „Apteka dla aptekarza. Skutki regulacji rynku aptecznego w Polsce”, ograniczenia własnościowe wprowadzone w latach 2017 i 2023 doprowadziły do spadku liczby aptek, ograniczenia konkurencji oraz pogorszenia dostępności leków. Instytut, odwołując się do doświadczeń Włoch, podkreśla, że deregulacja przy zachowaniu kontroli geograficzno-demograficznej może poprawić sytuację pacjentów, przedsiębiorców i całego systemu farmaceutycznego.

Według raportu, obowiązujące przepisy pod nazwą „Apteka dla aptekarza” nie spełniły zakładanych celów. Zamiast wzmocnić pozycję małych podmiotów, przyczyniły się do spadku liczby aptek i obniżenia bezpieczeństwa lekowego. „Apteka dla aptekarza jest przykładem zbędnej regulacji, która zakłóciła normalne funkcjonowanie rynku, nie przynosząc żadnych pozytywnych efektów” – stwierdzono w dokumencie. IFP wskazuje, że polski rynek potrzebuje raczej zrównoważonej liberalizacji niż dalszych ograniczeń, które zmniejszają konkurencyjność i utrudniają inwestycje.

W drugiej części raportu przedstawiono kilka scenariuszy potencjalnej reformy rynku aptecznego, wzorowanych na włoskim modelu deregulacji. Kluczowym elementem zmian miałoby być zniesienie większości ograniczeń własnościowych, przy jednoczesnym zachowaniu zasad geograficzno-demograficznych. Instytut rozważył różne poziomy dopuszczalnej koncentracji – od 10 do 30 proc. udziału w rynku w danej prowincji – oraz pełną liberalizację.

image

Apteki przeciw systemowi kaucyjnemu – farmaceuci apelują o wyłączenie swoich placówek

Z symulacji IFP wynika, że przy 10-procentowym progu koncentracji liczba aptek w Polsce mogłaby wzrosnąć o 279 placówek, a poziom usieciowienia rynku zwiększyłby się z 52 do 63 proc. W przypadku 20-procentowego progu liczba aptek wzrosłaby o 661, a usieciowienie do 72 proc. Największy wzrost przyniósłby scenariusz 30-procentowy, w którym liczba aptek zwiększyłaby się aż o 1508, a poziom usieciowienia osiągnąłby 81 proc. Nawet pełne otwarcie rynku – czyli zniesienie wszelkich ograniczeń – nie prowadziłoby do nadmiernej koncentracji. W takim wariancie liczba aptek wzrosłaby o ponad 2 tys., a w sektorze działałoby 276 przedsiębiorstw.

Dla porównania, utrzymanie obecnych przepisów skutkowałoby dalszym spadkiem liczby aptek – o około 750 placówek w ciągu 15 lat, czyli o 7 proc. W tym scenariuszu poziom usieciowienia rynku wzrósłby tylko z 52 do 62 proc., co oznacza stagnację w rozwoju sektora i pogłębianie problemu dostępności leków w wielu regionach Polski.

Z danych cytowanych w raporcie wynika, że obecnie w Polsce funkcjonuje 11 171 aptek ogólnodostępnych oraz 1 103 punkty apteczne, czyli łącznie 12 274 placówki prowadzące sprzedaż detaliczną produktów leczniczych. Na 100 tys. mieszkańców przypada 30 aptek, podczas gdy średnia w Unii Europejskiej wynosi 33,2. Polska ma trzykrotnie mniej aptek niż Grecja (wskaźnik 100,8) i ponad trzykrotnie więcej niż Dania (wskaźnik ok. 9).

image

Costco wchodzi w rynek leków odchudzających: Ozempic i Wegovy o 50 proc. taniej

Instytut Finansów Publicznych zwraca uwagę, że skutki polskiej regulacji przypominają sytuację we Włoszech sprzed 2017 roku. Włoski rynek borykał się wówczas z podobnymi problemami: malejącą liczbą aptek, ograniczoną dostępnością leków i spadkiem wartości placówek. Dopiero deregulacja – zniesienie restrykcji własnościowych przy zachowaniu wymogów demograficznych – doprowadziła do poprawy. W efekcie we Włoszech zahamowano spadek liczby aptek, w niektórych regionach odnotowano ich wzrost, a wartość rynkowa placówek zaczęła rosnąć.

Zdaniem autorów raportu, podobna ścieżka mogłaby przynieść korzyści również Polsce. Otwarty rynek, wsparty jasnymi zasadami konkurencji i mechanizmami antykoncentracyjnymi, pozwoliłby zwiększyć liczbę aptek, poprawić dostępność leków oraz wzmocnić bezpieczeństwo pacjentów. Reforma – jeśli zostanie dobrze zaprojektowana – może stać się jednym z kluczowych elementów modernizacji polskiego systemu zdrowia i farmacji.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
30.09.2025 17:42
Kosmetyk z dostawą w pół godziny? Pierwszy kosmetyczny q-commerce w Polsce wystartował!
Dzięki nowemu partnerstwu Super-Pharm z Glovo klienci zyskają jeszcze szybszy dostęp do oferty drogerii, w tym do najpopularniejszych, trendujących produktów – mówi Monika Kolaszyńska, CEO Super-Pharm Poland.fot. rafal meszka

To już oficjalne: Super-Pharm zaczyna współpracę z dwoma dostawcami: Glovo i Bolt Food. Od września oferta drogerii jest dostępna dla klientów za pośrednictwem aplikacji obydwu dostawców. Dzięki temu można wybierać spośród tysięcy produktów – z szybką dostawą do domu, mającą nie przekraczać 30 minut. Usługa jest dostępna we wszystkich 30 miastach, w których znajdują się drogerie stacjonarne Super-Pharm. To pierwsza sieć drogeryjna w Polsce, która oferuje ekspresowe dostawy – prosto pod drzwi klientów.

Obecność oferty Super-Pharm w aplikacji Glovo oraz Bolt Food to dla klientów przede wszystkim wygoda i oszczędność czasu. Szeroki asortyment drogerii stanowi rozwiązanie, które odpowiada na codzienne potrzeby – kiedy nagle zabraknie ulubionego kremu czy pieluszek dla dziecka. Usługa sprawdzi się również w wyjątkowych sytuacjach, jak np.zakup prezentu na specjalną okazję. – To właśnie podczas takich wydarzeń, jak Dzień Kobiet, Dzień Matki czy okres Bożego Narodzenia, obserwowany jest nawet dziesięciokrotny wzrost liczby zamówień wśród użytkowników Glovo - podkreślają przedstawiciele dostawcy.

Super-Pharm, w odpowiedzi na dynamiczny rozwój swojego kanału e-commerce i rosnące zapotrzebowanie na błyskawiczną dostawę, nawiązuje współpracę z Glovo. Dzięki nowemu partnerstwu klienci zyskają jeszcze szybszy dostęp do oferty drogerii, w tym do najpopularniejszych, trendujących produktów. Hity takie jak dermokosmetyki, kosmetyki koreańskie czy wiralowe arabskie perfumy będą mogły trafić do zamawiających w rekordowo krótkim czasie, co stanowi kolejny krok w umacnianiu pozycji Super-Pharm jako lidera innowacji w sektorze health & beauty – podkreśla Monika Kolaszyńska, CEO Super-Pharm Poland.

 

Szybka dostawa w całej Polsce

Współpraca Super-Pharm z Glovo i Bolt Food obejmuje łącznie 65 sklepów w całej Polsce. Usługa jest dostępna zarówno w dużych miastach, jak i mniejszych miejscowościach czy lokalizacjach typowo turystycznych, jak np. Zakopane. 

Za pośrednictwem aplikacji można zamówić wszystkie produkty ze stacjonarnej oferty drogerii – od kosmetyków, przez produkty do makijażu, perfumy, aż po produkty dla dzieci czy artykuły dla domu – w takiej samej cenie, jak na sklepowej półce. Dodatkowo członkowie programu Klub Super-Pharm będą mogli zbierać punkty także za zakupy w aplikacji. Zamówienia zostaną dostarczone w kilkadziesiąt minut, a w wielu przypadkach czas oczekiwania na kuriera może być krótszy niż pół godziny.

Bardzo cieszy nas współpraca z partnerem o tak silnej pozycji na rynku. Od zawsze naszym celem jest, aby użytkownicy Glovo mieli dostęp do jak najszerszej oferty produktów, z czasem dostawy liczonym w minutach. Współpraca z Super-Pharm to cenne uzupełnienie naszej oferty i sygnał, że szybkie zakupy to przyszłość sektora e-commerce – komentuje Dawid Ledziński, szef q-commerce Glovo w Polsce.

Glovo pozostaje liderem segmentu delivery w Polsce, działającym w modelu multicategory i konsekwentnie rozwijającym ofertę poza gastronomią. Już co piąte zamówienie w aplikacji pochodzi z kategorii innych niż gastronomia – m.in. beauty, home & deco, produkty dla zwierząt, kwiaty czy artykuły spożywcze. O rosnącym znaczeniu tych usług świadczy tempo ich rozwoju: w 2024 roku liczba zamówień z kwiaciarni zwiększyła się niemal trzykrotnie, a w kategorii produktów dla domu ponad dwukrotnie.

Kategoria beauty rośnie w sieci

Podobny potencjał w segmencie q-commerce ma także kategoria beauty. Według Euromonitor International wartość segmentu urody i higieny osobistej w Polsce sięgnęła w 2024 roku aż 27,1 mld zł. To o 7 proc. więcej niż rok wcześniej. Jednocześnie klienci coraz częściej kupują produkty drogeryjne online – e-commerce w zeszłym roku odpowiadał już za 17,3 proc. sprzedaży kosmetyków w Polsce, podczas gdy pięć lat temu było to 10,3 proc. Jednocześnie potrzeba wygody i szybkiej dostępności sprawia, że rośnie popularność modelu szybkich dostaw.

Globalnie kategoria beauty w aplikacji Glovo rośnie w tempie dwucyfrowym – około 60 proc. rok do roku. Współpracujemy z liderami tego segmentu na wielu rynkach, dlatego szczególnie cieszy nas możliwość rozwijania tej kategorii również w Polsce. Dzięki tej współpracy wkraczamy w nową erę wygody zakupów – możliwe będzie zamówienie kosmetyków czy prezentu dla kogoś bliskiego bez konieczności wyjazdu do centrum handlowego i stania w kolejkach – dodaje Dawid Ledziński z Glovo.

Super-Pharm to wyjątkowe połączenie apteki, drogerii i perfumerii w jednym miejscu. To przestrzeń, w której każdy znajdzie coś dla siebie – zadba o swoje zdrowie, urodę i komfort. Ofertę uzupełnia profesjonalne doradztwo doświadczonych konsultantów, które jest znakiem firmowym marki.

image

Monika Kolaszyńska, Super-Pharm: Idziemy własną drogą, udało nam się stworzyć coś niezwykłego

Super-Pharm to również prężnie działający e-commerce oraz jeden z największych w Polsce programów lojalnościowych Klub Super-Pharm, zrzeszający ponad milion klientów. Marka stale się rozwija, otwierając concept store’y pod szyldem Skin & Beauty by Super-Pharm, które zapewniają najwyższy poziom usług z zakresu pielęgnacji i makijażu.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
01. listopad 2025 01:55