StoryEditor
Drogerie
08.04.2020 00:00

Sprzedaż kosmetyków ruszyła. Już nie tylko żele antybakteryjne

Dobre wieści napływają z drogerii i hurtowni kosmetycznych. Ruszyła sprzedaż kosmetyków a nie tylko artykułów higienicznych pierwszej potrzeby. W słupkach sprzedaży wystrzeliły w górę farby do włosów. Kobiety zamawiają także lakiery do paznokci, a nawet całe zestawy z lampami do robienia manicure’u hybrydowego.

Zagrożenie epidemiologiczne spowodowało, że w ciągu zaledwie kilku tygodni całkowicie zmieniły się zwyczaje zakupowe Polaków. Wstrzymane zostały wydatki na wszystko co nie jest produktem pierwszej potrzeby. Spowodowało to drastyczne zaburzenie proporcji w zakupach kosmetyków z poszczególnych kategorii. Te, dzięki którym rynek kosmetyczny przez ostatnie lata tak szybko się rozwijał i był tak różnorodny – zamarły, a te które były niszowe – urosły w błyskawicznym tempie. – W ciągu ostatnich trzech tygodni potrzeby klientów diametralnie się zmieniły. Nie powiem nic odkrywczego stwierdzając, że wiodącymi kategoriami są produkty do higieny ciała, dezynfekcja, produkty antybakteryjne. Reagujemy na te potrzeby na bieżąco i staramy się do nich dostosować – mówi Barbara Goździkowska, prezes sieci drogerii Natura.

Najbardziej ucierpiały segmenty kosmetyków do makijażu oraz zapachów – konsumenci po prostu przestali je kupować. Nie pomogły nawet zorganizowana przez niektóre sieci w marcu promocje z 50 proc. obniżką cen na kosmetyki do makijażu. – Najbardziej dotknięte kryzysem kategorie to kosmetyka kolorowa i zapachy. Jest to wynikowa radykalnego ograniczenia kontaktów społecznych co przekłada się na to, że potrzeby zakupowe klientów w tych kategoriach drastycznie spadły – mówi Barbara Goździkowska. – Kosmetyki do makijażu i zapachy – sprzedaż tych produktów spadła najbardziej – potwierdzają Bernadetta Ziemińska, dyrektor handlowy w sieci drogerii Sekret Urody i Piotr Klimczak, współwłaściciel sieci drogerii Kosmyk. – Nasza część drogerii, gdzie znajdują się perfumy i kosmetyki do makijażu obecnie mogłaby nie istnieć – przyznaje Aleksandra Czarnocka, kierowniczka drogerii Laboo mieszczącej się w Galerii Siedlce. Straty ponoszą również dostawcy akcesoriów kosmetycznych, co wiąże się ze spadkiem popytu na kosmetyki do makijażu. Z najnowszych danych firmy badawczej Nielsen wynika również, że bardzo dotkliwie skutki pandemii odczuli także producenci kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Sprzedaż tych produktów w tygodniu 23-29 marca 2020 r. spadła o 61 proc. Według przedstawicieli sieci drogeryjnych, jest to jednak spowodowane w dużej mierze specyfiką produktu. – Krem do twarzy nie kończy się tak szybko, jak np. mydło – mówi Bernadetta Ziemińska. 

Nadal największy popyt jest na wszelkie produkty antybakteryjne. – Klienci, którzy przychodzą na zakupy do stacjonarnej drogerii ograniczają się do minimum. Od 3 tygodni podstawowymi produktami, które klienci wkładają do koszyka są środki antybakteryjne, produkty do dezynfekcji i podstawowe środki higieniczne – mówi Aleksandra Czarnocka. Wg Nielsena sprzedaż żeli antybakteryjnych do rąk w tygodniu 23-29 marca 2020 r. wzrosła aż o 2 tys. proc. (!).  Należy się spodziewać, że kategoria kosmetyków o antybakteryjnym działaniu zajmie stałe miejsce na drogeryjnych półkach i będzie rozbudowywana. – Chcemy zapewniać stałą dostępność tego asortymentu w naszych drogeriach i dalej go rozwijać. Jestem przekonana, że nawyki związane z higieną i dezynfekcją zostaną już w naszym społeczeństwie na stałe – deklaruje Barbara Goździkowska.

Drogerie zamawiają już nie tylko antybakteryjne żele do rąk,  mydła, czy chusteczki, ale dopytują także o antybakteryjne żele pod prysznic – mówi Bernadetta Ziemińska. Jest też ogromne zainteresowanie środkami czystości do domu. Dlatego drogerie, które miały domową chemię w stałej ofercie łatwiej radzą sobie z kryzysem i wyrównują spadki w sprzedaży kosmetyków pielęgnacyjnych czy kolorowych. Wprowadzają też do sprzedaży rękawiczki ochronne i maseczki, jeśli uda się im zdobyć je na rynku. Trudniej radzą sobie z obecną sytuacją drogerie z asortymentem typowo kosmetycznym i perfumeryjnym. Przedstawiciele sieci drogeryjnych donoszą, że nie ma już problemów z zaopatrzeniem drogerii w najpotrzebniejsze produkty. – Na półkach nie brakuje towarów tzw. pierwszej potrzeby, jak i produktów higienicznych, chemii gospodarczej, z kategorii produktów pielęgnacyjnych i beauty. Nie brakuje środków antybakteryjnych - tu sytuacja też jest opanowana. Jest również spirytus salicylowy, który klienci wykorzystują do samodzielnego przygotowania środków biobójczych. Są dostępne maseczki chirurgiczne z atestem na produkt i z atestem tylko na tkaninę, jednorazowe i wielorazowe do prania i prasowania. Jest jedynie problem z rękawicami jednorazowymi, zarówno nitrylowymi, jak i lateksowymi – wymienia Teresa Stachnio, członek zarządu drogerii Jasmin.

Jednak po pierwszym szoku i panice, zarówno handel, jak i konsumenci, dostosowują się do rzeczywistości i uczą w niej żyć. Konsumenci stopniowo zaczynają zamawiać inne produkty niż te wyłącznie pierwszej potrzeby. Oprócz produktów antybakteryjnych, mydeł, szamponów, artykułów higienicznych i środków czystości zaczęli też sięgać po inne produkty. Najczęściej są to kosmetyki, których zakup wynika również z obecnej sytuacji, czyli m.in. z tego, że kobiety nie mogą skorzystać z usług salonów i gabinetów kosmetycznych czy manicure’u. – Gwałtownie wzrosła sprzedaż farb do włosów, wielokrotnie przewyższa sezonowe wzrosty sprzedaży tej kategorii. Nie ma lidera, taki jak był procentowy udział w sprzedaży poszczególnych marek i produktów, takie same są obecne ich wzrosty – mówi Bernadetta Ziemińska. Potwierdzają to także Piotr Klimczak z sieci Kosmyk i Leszek Szwajcowski, wiceprezes sieci DP Drogerie Polskie. – Ruszyła też sprzedaż lakierów do paznokci. Bardzo wzrosła sprzedaż kremów do rąk, co związane jest z pielęgnacją często mytych i dezynfekowanych dłoni. Internetowo lekko ruszyła sprzedaż produktów do opalania. Właściciele drogerii sygnalizują, że możemy myśleć  o zamawianiu i promocji żeli i balsamów do ciała, bo będą się konsumentom kończyły. Myślimy także o kosmetykach do pielęgnacji twarzy, bo kobiety zaczną szukać kremów nawilżających. Jednak na razie ostrożnie podchodzimy do tego asortymentu. Teraz największy nacisk kładziemy na farby do włosów, bo to najlepiej sprzedający się asortyment i właściciele drogerii chcą, aby przez najbliższe dwa-trzy tygodnie to on był najmocniej promowany – mówi Bernadetta Ziemińska. – Drogerie wprawdzie w zwolnionym tempie, ale zamawiają asortyment po całości. Nie kupują wprawdzie wyszukanych produktów, ale te kosmetyki, które sprzedadzą się zawsze, takie jak farby do włosów, podstawowe kremy do twarzy – dodaje Krzysztof Duda, wiceprezes zarządu sieci DP Drogerie Polskie i dyrektor handlowy hurtowni Błysk. W sieci drogerii Hebe dowiadujemy się, że klientki kupują też m.in. maski do twarzy, bo kwarantanna to dobry czas to, żeby urządzić sobie domowe spa.   

To, że do koszyków trafiają inne kosmetyki niż pierwszej potrzeby związane jest w dużej mierze z szybkim przestawieniem się drogerii na dodatkową sprzedaż przez internet i realizację zamówień składanych przez telefon. Aleksandra Czarnocka z drogerii Laboo opowiada, jak wygląda to w praktyce: – Galeria, w której działamy jest zamknięta, co bardzo zmniejszyło liczbę klientów. Ci, którzy  przychodzą na zakupy ograniczają się do minimum. Od 31 marca wprowadziliśmy zakupy z dowozem i  widzimy, że klienci zaczynają do podstawowych produktów dodawać kosmetyki pielęgnacyjne, kosmetyki do makijażu oraz akcesoria potrzebne do zdjęcia lub zrobienia hybrydy. Bardzo często nasza konsultantka telefonicznie udziela instrukcji, jak zdjąć bądź nałożyć hybrydę i od razu kompletuje niezbędne do tego produkty. Około 20-25 proc. codziennych paragonów to zamówienia telefoniczne lub przez Facebook. Z bardzo dobrym przyjęciem spotkała się też nasza akcja #kremdlamedyka, w większości przypadków klienci chętnie kupują krem do rąk i przekazują go na zbiórkę, którą uruchomiliśmy – mówi.

Grzegorz Nowicki, właściciel lokalnej sieci drogerii Noel, przyznaje, że sprzedaż kosmetyków przez internet wzrosła wielokrotnie, ale zyskały też drogerie stacjonarne z tzw. rynku tradycyjnego. – Nasze drogerie są czynne i dzieją się ciekawe rzeczy, jeśli chodzi o ruch klientów. Mam wrażenie, że następuje powrót do tzw. drogerii tradycyjnych klientów, którzy chcą kupować blisko domu, nie chcą stać w kolejkach w dyskontach czy innych wielkich sieciach. Mam nadzieję, że ta tendencja się utrzyma również po pandemii – mówi Grzegorz Nowicki. – Klienci w drogeriach robią zakupy krócej, nie spacerują, nie przeglądają półek. Kupują produkty pierwszej potrzeby. Nie zdecydowaliśmy się więc na przygotowywanie promocyjnej gazetki w kwietniu, skupiamy się na najbardziej poszukiwanym asortymencie. Natomiast przez internet klienci kupują wszystko, kosmetyki z każdej kategorii – dodaje Grzegorz Nowicki.

Również Piotr Klimczak przyznaje, że sprzedaż przez internet rośnie w jego hurtowni, którą również prowadzi. – W porównaniu do okresu sprzed pandemii jest to bardzo duży wzrost. Sprzedają się kosmetyki z różnych kategorii, ruszyła np. sprzedaż lakierów do paznokci, także hybrydowych i całych zestawów z lampą umożliwiających wykonanie takiego manicure’u w domu – mówi. 

Zdecydowanie rośnie sprzedaż przez internet, ale nie rekompensuje to na pewno sprzedaży w całej sieci sklepów stacjonarnych, w których obecnie klientów jest mniej – dodaje Dariusz Tomczak, właściciel sieci drogerii Vica. – Myślę jednak, że paradoksalnie pandemia może pomóc tradycyjnym drogeriom, które są blisko domu, mogą szybko i elastycznie reagować na to, co dzieje się na rynku i jakie są potrzeby klientów. Sądzę, że największe problemy mają teraz sieci, których drogerie znajdują się głównie w galeriach handlowych – mówi.

Drogerie starają się stymulować sprzedaż wszystkich kategorii produktów, które mają w ofercie poprzez uruchomienie wirtualnych poradników na temat tego, jak stosować kosmetyki, jak wykonywać zabiegi pielęgnacyjne w domowych warunkach.

Spodziewam się, że w najbliższym czasie dużego znaczenia nabierze koloryzacja włosów, depilacja, bo teraz te zabiegi trzeba będzie samodzielnie wykonać w domu. Starając się wyjść naprzeciw tym przewidywaniom uruchomiliśmy w naszym e-commerce oraz w mediach społecznościowych akcję #pięknawdomu. W mediach społecznościowych to cykl publikacji mających na celu wsparcie klientek w samodzielnym wykonywaniu zabiegów, które najczęściej wykonują ręce specjalistów w salonach piękności. W e-commerce to dedykowany landing page, który oprócz niesienia wartości edukacyjnej, informacyjnej będzie pozwalał na natychmiastowy zakup wszystkich niezbędnych produktów i kosmetyków – wylicza prezes Barbara Goździkowska. Drogerie Natura, podobnie jak Rossmann i Hebe, od początku pandemii przekierowują klientów do swoich sklepów internetowych. Drogerie Natura wprowadziły również zamówienia przez telefon.

Już wiadomo, że Rossmann przygotował na kwiecień ponad 200 wegańskich nowości - nie tylko kosmetyki pielęgnacyjne, ale także do makijażu, do włosów i filtry przeciwsłoneczne. –  Zachęcamy naszych klientów, by ze względów bezpieczeństwa, pojawiali się w sklepach wtedy, gdy muszą się zaopatrzyć w niezbędne do codziennego życia produkty. Promujemy usługę clic&collect, która ogranicza przebywanie w sklepie oraz zakupy internetowe dostarczane przez kuriera. W obu wypadkach odnotowujemy znaczący wzrost zainteresowania tą forma zakupów – informuje Agata Nowakowska, rzecznik prasowy sieci Rossmann.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
02.07.2025 12:13
Jakub Kudzia, drogerie Koliber/ Ambra: To nie jest łatwy czas dla rynku drogerii, ale my robimy dobrą robotę
Jakub Kudzia, menadżer ds. projektów detalicznych Ambry (Grupa Eurocash)Radek Struzik rstruzik.com

Niedawno w Zabrzu odbyły się Targi Ambra – wyjątkowe, bo świętowano w ich trakcie 25-lecie sieci drogerii Koliber. O tym, co kształtuje obecnie rynek drogeryjny w Polsce i jakie są największe wyzwania, stojące przed drogeriami małoformatowymi, rozmawiałam podczas tego wydarzenia z Jakubem Kudzią, menadżerem ds. projektów detalicznych Ambry (Grupa Eurocash).

Jak często Ambra organizuje tego typu spotkania dla swoich klientów?

Spotkamy się na ogół cztery razy roku, z czego dwa wydarzenia są poświęcone sklepom spożywczo-przemysłowym, a dwa – naszym klientom drogeryjnym. Oczywiście niektórzy właściciele, czyli franczyzobiorcy Drogerii Koliber, prowadzą też sklepy spożywcze. Te cztery spotkania rocznie z naszymi klientami są dla nas bardzo ważne, ponieważ nasz biznes to nie tylko sprzedaż, a także relacje.

Zatem spotkania w obecnym formacie, które określiłabym jako mini-targi, to jest coś, co się do tej pory sprawdza?

Tak, nadal w naszym niezależnym kanale, taka forma się dobrze sprawdza. Klienci traktują to jako okazję do spotkania się, networkingu, zbudowania relacji. Przy tym oczywiście prowadzimy sprzedaż – ale w taki sposób, aby zaciekawić klientów ofertą, pokazać im inne, mniej oczywiste kategorie i możliwości zbudowania handlu. Chcemy zaciekawić ich usługami, które mogą wpłynąć na obniżenie kosztów prowadzenia działalności.

Ilu wystawców spotkało się na 25-leciu Kolibra?

Dzisiaj mamy blisko 40 dostawców, którzy spotkali się na miejscu. W ofercie targowej przez cały miesiąc jest ich zdecydowanie więcej. Co ważne, stawiamy też na dostawców nie tylko z kategorii core’owych, czyli chemia, higiena, kosmetyki, ale też z kategorii przemysłowych oraz z kategorii usług. W ofercie przygotowaliśmy również produkty z kategorii artykułów papierniczych, np. torebki prezentowe, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem.

Monitorujecie rynek, żeby być na bieżąco i wiedzieć, co nowego wprowadzić, za jakim nowym dostawcą się rozejrzeć?

Tak, patrzymy z perspektywy sklepu oraz od strony konsumenta – co chciałby lub co mógłby kupić w danym sklepie, w danej drogerii. Staramy się odpowiedzieć na te potrzeby konkretną ofertą. W Ambrze mamy wypracowanych kilka modeli dystrybucyjnych: biorąc towar na magazyn jako oficjalny dystrybutor lub też np. pośrednicząc w sprzedaży.

Od ilu lat Pan się tym zajmuje w Ambrze?

Ponad siedem lat pracy w dynamicznie zmieniającym się otoczeniu

Jakie są Pana obserwacje, dotyczące zmian na rynku w tym czasie? Wiem, że to jest szerokie pytanie, zatem skupmy się na ostatnim roku-dwóch.

Zdecydowanie po pandemii Covid-19 rynek bardzo się zmienił. To był moim zdaniem jeden z kluczowych czynników zmian. Wcześniej rynek w kategoriach chemiczno-higieniczno-kosmetycznych był stabilnie rosnący we wszystkich kanałach, dzisiaj dynamiki są różne.

Co się najbardziej zmieniło? Na pewno mieliśmy do czynienia z dużą „ucieczką” konsumentów ze sklepów stacjonarnych do internetu, prawda?

Obserwujemy postępujące zmiany demograficzne, a także zmiany nawyków konsumenckich. Zdecydowanie widoczne są zmiany konsumenckie dotyczące wygody zakupów. Jeżeli chodzi o sprzedaż internetową to dane pokazują, że jest to ważny segment sprzedaży jednak nadal sprzedaż w fizycznych sklepach ma ogromny udział w rynku.

Te czynniki chyba szczególnie zachęciły podczas pandemii wielu starszych lub bardziej „tradycyjnych” klientów do kupowania, poszukiwania różnego rodzaju środków czystości, dezynfekcji, maseczek właśnie w sieci?

Można to przyjąć jako impuls do tego, że łatwo znajdziemy różne potrzeby w internecie. Do tego nie bez znaczenia okazała się, wspomniana wcześniej, wygoda zakupów. Jednak, co jest wiodącym czynnikiem dla niezależnego handlu, ludzie nadal kupują, szukając kontaktu ze sprzedawcą. Relacje i zaufanie budowane z klientami w sklepach są istotne, szczególnie wtedy, gdy dla siebie kupuje się produkt typu kosmetyk lub inny wpływający na zdrowie. Przy takim zakupie ważne jest doradztwo oraz bliskość drogerii. To są czynniki, które nas wyróżniają, na które mocno stawiamy w Drogeriach Koliber. Konsumenci oczekują, żeby obsługa przyjazna i wyedukowana, ale również żeby drogeria miała szeroką ofertę produktów i konkurencyjne ceny.

Tak, na ten aspekt „doradczy” i bardziej spersonalizowane podejście do konsumenta ze strony pracowników drogerii wielu zwraca uwagę: aby pracownicy drogerii nie byli tylko osobami rozkładającymi towar na półkach, ale żeby potrafili doradzić, pomóc, i nawiązać relacje z konsumentem.

Tak, jest to bardzo istotny element, dlatego jako dystrybutor, ale też operator w sieci franczyzowej, staramy się pomóc klientom zapewniając dostęp do wiedzy.

Wracając do zmian demograficznych i pokoleniowych. Czy nie jest tak, że ci młodzi z pokolenia Z czy Alfa, że im wystarczy przy zakupach ten przysłowiowy „ekran telefonu” albo zamówienie przez internet, i oni nie chcą być „zaczepiani” przez doradców w drogerii?

Akurat przy kategoriach chemiczno-kosmetycznych, a szczególnie kosmetycznych, uważam, że nadal nawet dla pokolenia Z bardzo istotna jest rozmowa i dostęp do wiedzy. Internet ma bardzo szybki dostęp do informacji jednak ciężko je filtrować i w krótkim czasie wyciągać słuszne wnioski. Kategorie kosmetyczne bardzo często kupuje się wiedzą – dochodzą tu impulsy. Pokolenie Z jest dla mnie bardzo inspirujące. Często to bardzo świadomi ludzie, którzy stawiają na ekologię, zdrowie i dobre samopoczucie..

…czyli przychodzą do drogerii, czytają składy, tak? I mogą być przy tym mniej wrażliwi na cenę, niż starsze pokolenia?

Dokładnie. I to jest super argument dla naszych klientów, aby podkreślali właśnie te argumenty w sprzedaży. Bo czym powinni zachęcić konsumentów z pokolenia Z? Właśnie tym, żeby zaoferować im doradztwo pod kątem ich potrzeb i oczekiwań… Liczą się dla nich trendy, oraz pochodzenie produktów i wpływ na zdrowie. Są bardzo świadomi tego co jest w składzie produktów.

Myślę, że to są kluczowe argumenty, które sprzedawcy powinni używać w trakcie sprzedaży kosmetyków – aby sprzedaż była dobra i skuteczna, również dla młodszego pokolenia konsumentów. Nowe pokolenie jest wymagające, więc też musimy dostosować do tego, jak obecnie konsumenci chcą kupować.

Oczywiście ten trend jest widoczny w cyfryzacji, rozwoju technologii, które przekładają się na sprzedaż np. w sieci lub przez aplikacje. My też to obserwujemy i staramy się nadążać za postępem technologicznym. Z drugiej strony stawiamy na to, na co mamy wpływ i na co naszych klientów stać – więc dlatego podkreślamy mocno relacyjność oraz odpowiednie wsparcie w sprzedaży.

Można zatem powiedzieć, że wasza filozofia sprzedaży to zaopiekowanie potrzeb konsumentów i poznanie tych potrzeb?

Zdecydowanie tak. Ważne jest zadbanie o potrzeby konsumenta w różnym wieku i dostosowanie oferty do danego klienta. Ważne jest stawianie też na te marki, które są „od zawsze”, jak np. kultowy szampon familijny, który jest w rankingach szamponów na rynku niezależnym w pierwszej piątce. Często są to produkty niedostępne w nowoczesnych sieciach a budujące kategorie.

Takich produktów czy marek obecnych na półkach drogerii „od wieków” jest chyba nadal sporo?

Tak, ale one też się zmieniają – na przykład modyfikowane są składy, szaty graficzne w taki sposób, żeby dostosować się do tego młodszego i średniego konsumenta. Stawiamy również na marki, które są odpowiedzialne społecznie, które mają odpowiednie, zdrowe składy. Czyli coś, co dzisiaj konsumenci bardzo mocno doceniają – a szczególnie właśnie ci młodzi.

Jaki jest obecnie udział polskich marek, polskich producentów w ofercie drogerii Koliber?

Większość marek kosmetycznych w Kolibrze jest pochodzenia polskiego. Co więcej, polskie marki dynamicznie rosną. Z drugiej strony, patrząc na udziały w sprzedaży w poszczególnych kategoriach, nadal produkty koncernów zagranicznych są potrzebne w szerokiej ofercie.

Skąd wiecie, jakie są potrzeby waszych klientów? Co warto wprowadzić, a co się nie sprawdzi na naszym rynku?

Spotykamy się z naszymi klientami cztery razy roku na naszych targach. Dodatkowo jesteśmy z nimi w bieżącym kontakcie, co pozwala nam na szybką informację zwrotną czego ich konsumenci szukają w sklepach i drogeriach. Po drugie: rozmawiamy z dostawcami, ciągle staramy się szukać szans i nowych trendów. Po trzecie: czytamy dane rynkowe i wyciągamy mądre wnioski.

Obserwujemy też, co się dzieje w drogeriach na rynku nowoczesnym, bo to one są dzisiaj konkurentem dla naszych drogerii. Bardzo mocno obserwujemy trendy i szukamy wyróżników dla naszych klientów. Staramy się patrzeć również na rynki zagraniczne, co inni robią ciekawego. Szukamy też pomysłów w sieci, dotyczących wszelkich opcji dotarcia do konsumenta.

No właśnie, managerowie sieci dyskontów Pepco podkreślają, jak ważne jest dla nich to zaskakiwanie klienta nowościami, ciekawymi i unikalnymi produktami, najlepiej w krótkich seriach – żeby wyszukać dla nich coś fajnego, co chętnie kupią, pokażą na swoich social mediach...

My też szukamy właśnie innych, nowych dla drogerii kategorii, żeby nasi klienci rozwinęli swój punkt sprzedaży o kategorie typu kartki prezentowe, torebki prezentowe, sztuczne kwiaty, akcesoria pod spotkania/imprezy, coś co klient mógłby kupić przy okazji i byłoby dochodowe.

Bardziej idziemy w Kolibrze w kierunku takim, żeby poszukać i pokazać klientom taką ofertę, która będzie konkurencyjna, niszowa, a na której Klienci mogą zbudować swoją rentowność. A jest to trudny temat ponieważ koszty prowadzenia biznesu bardzo mocno urosły.

Ile obecnie działa drogerii pod szyldem Koliber?

Aktualnie jest ich 135.

Nie chcecie walczyć na ilość sklepów?

Oczywiście zachęcamy do dołączenia do sieci Drogerii Koliber, bo uważam, że oferujemy partnerską współpracę i ciekawą ofertę. Koncentrujemy się na konsumencie a nie na walce z innymi i te działania doceniają nasi franczyzobiorcy.

Zobacz też: Klaudia Rudewicz, Ambra, Eurocash: Nie mamy w magazynach wszystkiego, co pojawia się na rynku, bo nie o to w tym biznesie chodzi

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
01.07.2025 14:27
Avon umacnia współpracę z drogeriami Rossmann
Kosmetyki Avon są dostępne w drogeriach Rossmann od  października ubiegłego roku. Teraz oferta kosmetyków i perfum będzie jeszcze szerszafot. wiadomoscikosmetyczne.pl

Avon zwiększa swoją obecność w Rossmannie na jeszcze większą niż do tej pory skalę – od 1 lipca najbardziej znane kosmetyki i zapachy marki są dostępne w większości drogerii. Jak podkreśla Rossmann, jest to kolejny etap rozwijającej się współpracy z Avonem, w ramach którego znacząco zwiększy się liczba punktów sprzedaży oraz zakres dostępnego asortymentu.

Nową odsłonę współpracy Avon i Rossmanna wspierać będzie Maffashion – popularna influencerka i ambasadorka Avonu. Jej wizerunek pojawi się na ekspozycjach kosmetyków do makijażu oraz w kanałach social media.

Zależy nam na tym, aby być blisko naszych klientów. Nasze produkty dodają im pewności siebie i energii, a stosunek ich ceny do jakości jest na świetnym poziomie. Rossmann to nasz strategiczny partner w budowaniu nowoczesnego, omnichannelowego modelu kontaktu z klientem, łączącego wygodę zakupów stacjonarnych z siłą naszych konsultantek, które wciąż są sercem marki Avon – wyjaśnia Adrian Adamczyk, Head of Omnichannel Avon Polska.

Zobacz też: Adrian Adamczyk, Avon: Wierzymy, że siła naszej marki tkwi w relacjach – a Konsultantki są ich sercem

Co nowego z Avonu pojawi się w Rossmannie?

Avon jako marka nr 1 w sprzedaży perfum na świecie, w nowej odsłonie współpracy z siecią Rossmann oferuje oczywiście swoje kultowe zapachy. Klienci będą mogli kupić bestsellery takie jak: Little Black Dress, Perceive czy Incandessence, ale również nieoczywiste i zaskakujące kompozycje z nowej linii Perfect Nonsense.

Nowa oferta makijażowa to m.in. znane i lubiane kredki Glimmerstick, perełki brązujące czy olejki do ust, oraz tegoroczne innowacje marki – m.in. pomadki Ultra Colour, błyszczyki vinylowe, czy najnowszy tusz do rzęs Fanomenal.

Zobacz więcej: Premiera tuszu Avon Fan-Omenal z Maffashion w roli głównej już za nami

Rozszerzamy nasz asortyment makijażowy, podkreślając segment pielęgnacji ust, w którym mamy bardzo ciekawą ekspertyzę, będąc producentem nr 1 tego segmentu, zarówno lokalnie jak i globalnie. Nasza oferta będzie regularnie odświeżana, zaskoczymy shopperów Rossmanna nieoczywistymi współpracami i sezonowymi kolekcjami! – zapowiada Adrian Adamczyk.

Nowe kanały, ale ta sama misja

Rozszerzenie obecności Avon w Rossmannach to kolejny krok w realizacji szerszej strategii wielokanałowej, której celem jest zapewnienie klientom wygodnego dostępu do ulubionych kosmetyków w wygodny sposób. Natomiast pełna oferta asortymentowa dostępna jest w sklepie internetowym Avon oraz tradycyjnie u konsultantek sieci.

Jak przypomina Avon, wszystkie kosmetyki i produkty marki mają akredytację Leaping Bunny w programie Cruelty Free International. Avon jest częścią Grupy Natura &Co.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
07. lipiec 2025 01:33