StoryEditor
Handel
10.09.2020 00:00

W sierpniu wzrosła odwiedzalność obiektów handlowych. Najwięcej klientów było w niedzielę handlową

Z danych Polskiej Rady Centrów Handlowych (PRCH) wynika, że w sierpniu br. w dni handlowe odwiedzalność obiektów wynosiła średnio między 70 a 96 proc. wartości ubiegłorocznych, w zależności od dnia, wielkości centrum handlowego i regionu.

W ostatnim miesiącu wakacji każde badane centrum handlowe w Polsce odwiedziło średnio ponad 11,4 tys. osób w ciągu jednego dnia handlowego, czyli o ok. 1,4 tys. osób więcej niż w lipcu br. Wzmożony ruch w galeriach zaobserwowano zwłaszcza w ostatnią niedzielę wakacji, 30 sierpnia. Średnia odwiedzalność wyniosła tego dnia 97 proc. wartości wskaźnika odnotowanego w analogiczną niedzielę handlową ubiegłego roku.

Dane PRCH wskazują na wzrost liczby klientów w galeriach handlowych w ostatnich dniach wakacji. Sytuacja poprawiła się w małych i średnich obiektach handlowych, w których średnia odwiedzalność w sierpniu była prawie równa tej sprzed roku. Słabsze dane płyną z nieruchomości o dużej i bardzo dużej powierzchni, w których pracuje najwięcej osób.

Na uwagę zasługuje niedziela handlowa, jedna z niewielu w tym roku. W związku początkiem sezonu jesiennego i powrotem uczniów do szkół średnia liczba klientów w galeriach była tego dnia zbliżona do liczby odwiedzających w ostatnią niedzielę sierpnia 2019 roku - stanowiła 97 proc. ubiegłorocznego footfallu w tym dniu.

Wyniki notowane przez branżę w inne dni nie są jednak tak wysokie i kształtowały się niejednorodnie w różnych częściach kraju. Zdecydowanie najchętniej odwiedzane były centra w regionach północno-zachodnim i południowo-zachodnim. Tam footfall w ostatnim miesiącu wakacji utrzymywał się na poziomie porównywalnym do ubiegłorocznego. Mniej klientów wróciło do galerii w północnej i południowej części Polski, a najsłabiej wypadł region wschodni.

Dane pochodzą z obiektów o powierzchni stanowiącej średnio 23 proc. rynku centrów handlowych w Polsce.
 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Sieci i centra handlowe
17.07.2025 15:39
Sinsay jak Rossmann? Sieciówka publikuje wyniki testów kas samoobsługowych.
Za kasami samoobsługowymi stanęła między innymi firma SilkyCoders.SilkyCoders

W obliczu coraz większego tempa życia klienci sklepów oczekują szybkiej i wygodnej obsługi. W odpowiedzi na te potrzeby detalista coraz częściej sięga po kasy samoobsługowe. Jak wynika z raportu Global Market Insights, globalny rynek tego typu rozwiązań rośnie w tempie 10 proc. rocznie i do 2030 roku osiągnie wartość 10 miliardów dolarów. Trend ten znajduje odzwierciedlenie także na polskim rynku.

W połowie 2024 roku LPP uruchomiło testowe wdrożenie kas samoobsługowych w sklepach marki Sinsay, która poza odzieżą i dodatkami do domu oferuje między innymi kosmetyki produkowane w modelu private label. Wyniki po sześciu miesiącach pokazują wyraźne zainteresowanie tą formą obsługi – aż co drugi klient wybiera właśnie kasę samoobsługową. Czas pojedynczej transakcji skrócił się średnio do 1 minuty i 7 sekund, a aż 75 proc. transakcji kartą odbywa się właśnie przy tych stanowiskach.

W ciągu pół roku zrealizowano ponad 1,1 miliona transakcji, co przełożyło się na 3,3 miliona zeskanowanych produktów. Już po dwóch miesiącach od wdrożenia zaobserwowano spadek kosztów operacyjnych, co potwierdza efektywność rozwiązania. Kluczowe znaczenie ma tu również ograniczenie problemów technicznych – w Sinsay nie stosuje się klipsów antykradzieżowych, a klienci skanują jedynie kod kreskowy z zawieszki, co minimalizuje błędy związane z wagą produktów.

Na tym etapie testy obejmują wyłącznie markę Sinsay, co pozwala na analizę wyników w warunkach braku zabezpieczeń wymagających dodatkowej obsługi. Przyszłe decyzje o rozszerzeniu systemu na inne marki LPP będą zapewne uzależnione od wyników obecnej fazy pilotażu i ewentualnych zmian w modelu sprzedaży. Ponad 70 kas zainstalowanych w 30 salonach Sinsay, które to liczby cytuje SilkyCoders, świadczą o kolejnej potencjalnej rewolucji w modelu sprzedaży fashion.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
16.07.2025 16:35
Nowy etap dla The Body Shop: zmiana prezesa po restrukturyzacji i powrocie do zysków
Saga The Body Shop trwa i nic nie wskazuje na to, żeby miała się szybko zakończyć.Erik Mclean via Unsplash

The Body Shop ogłasza zmianę na stanowisku prezesa zarządu w momencie, gdy firma kosmetyczna kończy intensywną fazę restrukturyzacji i szykuje się do nowego etapu rozwoju. Marka, która w 2024 roku przeszła przez postępowanie upadłościowe, została przejęta przez fundusz inwestycyjny Auréa. Od tego czasu wdrożono szeroko zakrojone zmiany, które miały na celu odbudowę stabilności finansowej.

Nowym prezesem The Body Shop został Mike Jatania, który od końca 2024 roku pełnił funkcję przewodniczącego rady nadzorczej i jest jednym z inwestorów Auréi. Zastępuje Charlesa Dentona, który nadzorował proces restrukturyzacji i teraz ustępuje po zakończeniu tej kluczowej fazy. „Pod kierownictwem Charlesa udało się szybciej niż zakładano stworzyć fundament pod nowy rozdział działalności,” podkreślił Vindi Banga, przedstawiciel grupy inwestycyjnej.

Według oficjalnych danych, w ciągu pierwszych stu dni po przejęciu w 2024 roku The Body Shop wygenerowało przychód w wysokości 28 milionów funtów brytyjskich (ok. 33 milionów euro), przy jednoczesnym zysku netto wynoszącym 2 miliony funtów (ok. 2,35 miliona euro). Sukces ten pozwolił firmie ogłosić szybki powrót do rentowności i zapowiedzieć dalsze zmiany strategiczne. Pomimo osiągnięcia zysków, firma zdecydowała się na zamknięcie wszystkich zagranicznych sklepów, koncentrując się obecnie na modelu sprzedaży hurtowej.

Dla nowego prezesa The Body Shop oznacza to początek etapu ekspansji opartego na silnych fundamentach finansowych. „To marka z niezwykłym dziedzictwem i ogromnym potencjałem,” podkreślił Jatania. „Jesteśmy gotowi, by przenieść tę energię i ducha pionierstwa do kolejnego rozdziału.” Firma deklaruje, że po latach trudności jest teraz „silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.”

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
17. lipiec 2025 17:58