StoryEditor
Rynek i trendy
24.03.2020 00:00

Szybciej robimy zakupy i spędzamy w sklepie średnio 15 minut mniej

Niemal 7 na 10 konsumentów robi krócej zakupy ze względu na rozwój epidemii koronawirusa w Polsce. Ponad 40 proc. respondentów wyraźnie zauważa, że ta czynność zajmuje nawet o 10-15 minut mniej niż dotychczas. Z kolei według ekspertów z branży, sieci handlowe mogłyby jeszcze bardziej usprawnić ten proces. Szansę na to przecież stwarzają nowe technologie udostępniające narzędzia prozakupowe oraz informacje o ofertach.

Z badania UCE Research, przeprowadzonego na zlecenie aplikacji i serwisu Ding.pl, wynika, że aż 69 proc. konsumentów w obliczu informacji o rozwoju koronawirusa w Polsce decyduje się krócej robić zakupy. Z kolei 15 proc. respondentów nie poświęca na to mniej czasu. Niektórzy nie potrafią tego określić – 12 proc. Nieliczni nie zwracają na to w ogóle uwagi – 4 proc.

Lepiej pozostawać w domu, ale zakładając, że ludzie muszą robić zakupy, to starają się przebywać w sklepie jak najkrócej. To bardzo racjonalne i oczywiste zachowanie. Jeżeli wiemy, że istnieje jakiś czynnik zwiększonego ryzyka, to staramy się go maksymalnie ograniczyć – komentuje dr Tomasz Herudziński z Katedry Socjologii Wydziału Socjologii i Pedagogiki SGGW w Warszawie.

Z kolei dr Andrzej Maria Faliński, prezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego, podkreśla, że powód robienia krótszych zakupów jest oczywisty. To lęk przed dłuższą ekspozycją na innych ludzi, być może zarażonych wirusem. Ponadto mamy raczej zdefiniowane oczekiwania. Wiemy, co i dlaczego chcemy kupić na czas dłuższego pobytu w domu. Ekspert też dodaje, że teraz sięgamy przede wszystkim po towary podstawowe. Portfele nie są z gumy. Wyniki procentowe odpowiadają proporcjom ludzi zamożniejszych i mniej zasobnych finansowo.

Blisko połowa respondentów odpowiedziała „raczej tak”. Tylko 22 proc. stwierdziło „zdecydowanie tak”. To może świadczyć o tym, że wśród Polaków jest pewien poziom wahania w tej kwestii. Jednak biorąc pod uwagę dominujące odpowiedzi, sprawa jest oczywista. Rodacy rozumieją, że należy ograniczać zarówno częstotliwość, jak i czas spędzany na zakupach. A to oznacza, że należy lepiej je planować – zaznacza Karol Kamiński z aplikacji i serwisu Ding.pl.

Z odpowiedzi ankietowanych wynika, że czas zakupów skrócił się głównie w zakresie od 5 do 20 min. (tj. 5-10 min. – 18 proc., 10-15 min. – 41 proc., 15-20 min. – 13 proc.). Natomiast 9 proc. badanych wskazało odpowiedź powyżej 20 minut, a 6 proc. – do 5 minut. Zdaniem prezesa Falińskiego, wynik minutowy to rzecz wtórna i zależna od wielkości oraz wyposażenia sklepu. W jednym trwa to dłużej, w innym – zazwyczaj w dyskoncie – krócej.

Te wyniki są trudne do zinterpretowania, ponieważ nie wiemy, jak długo badani realizowali zakupy wcześniej oraz nie znamy szeregu zmiennych, które dodatkowo mogą wpływać na czas realizacji zakupów. Załóżmy hipotetycznie, że taka czynność zajmuje nieco ponad godzinę w dużym markecie. Jeśli ktoś skraca ten czas o 15 minut, to najprawdopodobniej realizuje to, co zazwyczaj, tylko stara się robić to szybciej – mówi dr Herudziński.

Natomiast Karol Kamiński stwierdza, że skrócenie dużych rodzinnych zakupów nawet o 15 minut jest zmianą wartą odnotowania. Po pierwsze, wbrew pozorom, to sporo czasu. Po drugie, już sam fakt przymusu, tj. krótszego oglądania i podejmowania decyzji, oznacza istotną zmianę w procesie zakupowym. Otwiera to pole do poczucia pewnego rodzaju niedosytu i dyskomfortu.

Nowe technologie pomogłyby i przesunęły sprawę zakupu do różnych form sprzedaży zdalnej, usprawniłyby proces płacenia i liczenia towarów. Jednak to nie stanie się od razu, ponieważ mówimy o dość kosztownych rozwiązaniach, a ponadto konsumenta trzeba przekonać do ich stosowania. Szokowe wprowadzenie oznaczałoby zredukowanie sprzedaży ze względu na zaskoczenie i obawę – podkreśla prezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.

Zdaniem eksperta z Ding.pl, oczywistym kierunkiem wydaje się kanał e-commerce. Jednak obecnie trzeba czekać niemal 2-3 tygodnie na najbliższe terminy dostaw z polskich e-sklepów spożywczych. Rozwiązaniem są więc serwisy i aplikacje udostępniające narzędzia prozakupowe i informacje o ofertach sklepów, które wpisują się w nową strategię szybszych zakupów. Dzięki nim możemy skutecznie zapoznać się dostępnymi produktami zagregowanymi w e-gazetkach i zebrać je na wygodnych listach zakupowych.

Stałe miejsca produktów w sklepie usprawniłyby proces zakupów. To nie wymaga nowych technologii, ale oznaczałoby zmianę praktyk marketingowych. Sieci zazwyczaj chcą, żebyśmy przeznaczali dużo czasu na zakupy i chodzili swobodnie między półkami. Wtedy jesteśmy zachęcani do kupna produktów, jakich wcześniej nie znaliśmy. To sprawia, że sięgamy też po towary, których nie planowaliśmy kupić, a tym samym spędzamy więcej czasu w sklepie – dodaje ekspert z SGGW.

Obecna sytuacja jest korzystna dla sklepów, co stwierdza dr Faliński. I zaznacza, że sprzedaż sięgnęła poziomów świątecznych, choć w innej strukturze asortymentowej. Teraz rzadziej wybierane są dobra luksusowe. Zdaniem eksperta, usprawnieniem zakupów byłoby zwiększenie liczby pracowników w obsłudze i wsparcie techniczne tam, gdzie to tylko możliwe. Warto też pomyśleć o odpowiednim ułożeniu towarów najbardziej potrzebnych oraz płynnym ich uzupełnieniu, co bywa bardzo trudne.

Sieci handlowe mogłoby realnie wpłynąć na usprawnienia dla konsumentów. Ale nie jest im to na rękę, bo chodząc po sklepie można inspirować się kolejnymi produktami i robić zakupy niekoniecznie ograniczone do wcześniej zaplanowanej listy. Natomiast sytuacja jest na tyle poważna, że duże marki nie powinny zachęcać do dłuższego pozostawania w swoich placówkach. Wizerunkowo stanowiłoby to realne zagrożenie, więc decyzję postawiają samym konsumentom – podsumowuje Karol Kamiński.

Badanie przeprowadzono w dniach 11-14 marca br. na reprezentatywnej grupie 1002 dorosłych Polaków. W ankiecie wzięły udział wyłącznie te osoby, które robią zakupy regularnie, tj. przynajmniej raz w tygodniu. Działania były prowadzone w najbliższym otoczeniu dużych i średnich placówek handlowych na terenie 34 dużych miast oraz 14 średnich i mniejszych miejscowości.

źródło: MondayNews

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
17.11.2025 10:37
Japońscy pracodawcy łagodzą przepisy: pracownicy mogą już farbować włosy i malować paznokcie
Najnowsze zmiany dotyczące koloru włosów, lakieru do paznokci i dodatków dotyczą głównie mniejszych firm, które borykają się z poważniejszymi niedoborami kadrowymiShutterstock

Coraz więcej japońskich firm łagodzi przepisy w obliczu kryzysu demograficznego na rynku pracy – opisuje Reuters. Sieć dyskontów spożywczo-przemysłowo-drogeryjnych Don Quijote już trzy lata temu złagodziła przepisy, dotyczące zakazu farbowania włosów i zdobienia paznokci przez pracowników. Efekt? Obecnie prawie jedna czwarta pracowników sieci ma już kolorowe włosy, a ponad połowa (55 proc.) ma włosy inne niż czarne.

Inny przykład to sieć drogerii Fuji Yakuhin, która zniosła wiele obostrzeń wobec  pracowników, nie będących farmaceutami. Teraz zezwala ona na dowolny kolor włosów, zdobienie paznokci, mocny makijaż, a także wszelkiego rodzaju pierścionki, podczas gdy wcześniej dozwolone były wyłącznie obrączki ślubne. Podobnie operator supermarketów Tokyu Store złagodził ograniczenia dotyczące kolorów włosów, fryzur, akcesoriów, lakierów do paznokci i piercingu.

Najnowsze zmiany dotyczące koloru włosów, lakieru do paznokci i dodatków dotyczą głównie mniejszych firm, które borykają się z poważniejszymi niedoborami kadrowymi niż większe przedsiębiorstwa i nie mają tak dużego pola manewru w oferowaniu konkurencyjnych wynagrodzeń.

Również niektóre duże firmy giełdowe złagodziły w tym roku zasady ubioru. W zeszłym tygodniu Japan Airlines dołączyły do ​​operatora metra Tokyo Metro i krajowych tanich linii lotniczych Skymark Airlines, zezwalając pracownikom na noszenie obuwia sportowego w pracy.

Z danych OECD wynika, że Japonia – kraj szybko starzejący się, z ograniczoną imigracją – odnotowała spadek liczby ludności w wieku produkcyjnym o 16 proc. od 1995 roku. To wywołało ostrą walkę o pracowników.

Dwie trzecie japońskich firm potwierdziło, że niedobór siły roboczej ma poważny wpływ na funkcjonowanie biznesu – było to głównym powodem bankructw w Japonii w okresie kwiecień-wrzesień, a liczba upadłości w pierwszym półroczu osiągnęła najwyższy poziom od 12 lat (wg danych Tokyo Shoko Research).

To z kolei daje młodym ludziom większą swobodę, szczególnie w odniesieniu do pracy w niepełnym wymiarze godzin. Dwie trzecie studentów uważa, że ​​powinni mieć możliwość decydowania o swoim wyglądzie przy pracy w niepełnym wymiarze godzin. Jedna trzecia natomiast stwierdziła, że ​​wycofała aplikacje o pracę z powodu dress code‘u, obowiązującego u potencjalnych pracodawców.

Mimo częściowego poluzowania dotychczasowych zasad, dotyczących dress code’u pracowników w Japonii, to niektóre aspekty wyglądu, które stały się powszechne na Zachodzie (np. liczne kolczyki, piercing twarzy) wciąż stanowią dla wielu firm zbyt trudny tematy. Pracownicy z tatuażami – sztuką tradycyjnie kojarzoną w Japonii z yakuzą – są zazwyczaj proszeni o ich zakrywanie, aby nie onieśmielać klientów.

Najnowsze zmiany nie dotarły też jeszcze do wielu tradycyjnych, dużych japońskich firm, takich jak banki – mimo że nie ma tam polityki dotyczącej farbowania włosów czy używania lakieru do paznokci, wśród pracowników panuje przekonanie, że ich wygląd nie powinien wzbudzać sensacji i przyciągać uwagi.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
12.11.2025 10:33
Zakupy online najważniejszym powodem korzystania z internetu – wyniki badania „Internet marzeń”
W tym, jak obecnie funkcjonują e-zakupy, nie widzimy wielu wad. Tylko 11 proc. internautów dostrzega tu pole do poprawy. Tak pozytywna ocena zakupów online jest w dużym kontraście z powodem zajmującym drugie miejsce — czyli z dostępem do aktualnych wiadomości — twierdzi Karol Chilimoniuk z World.Karolina Grabowska Kaboompics

Ponad połowa Polaków korzysta z internetu głównie po to, aby robić zakupy online – wynika z badania „Internet marzeń” przeprowadzonego przez SW Research na zlecenie World w dniach 8–14 października 2025 r. Dla 53 proc. respondentów e-zakupy są najważniejszym powodem korzystania z sieci. Kolejne miejsca zajmują dostęp do aktualnych wiadomości (47 proc.) oraz narzędzia ułatwiające organizację codziennych obowiązków (43 proc.). Badanie objęło 1020 dorosłych Polaków i zostało zrealizowane metodą CAWI.

Wyniki wskazują, że internet postrzegany jest przede wszystkim jako narzędzie praktyczne, a nie społecznościowe. Tylko 10 proc. badanych deklaruje chęć wyrażania siebie w sieci, przy czym odsetek ten jest wyższy wśród kobiet (10,4 proc.) niż mężczyzn (8,6 proc.). Jeszcze rzadziej internauci wskazują na potrzebę wchodzenia w interakcje z innymi użytkownikami – jedynie 13 proc. respondentów postrzega internet jako przestrzeń relacyjnego kontaktu.

E-zakupy oceniane są przez Polaków wyjątkowo pozytywnie. Jedynie 11 proc. internautów widzi w tym obszarze elementy wymagające pilnej poprawy. Dla porównania, aż 38 proc. dorosłych Polaków wskazuje na konieczność poprawy jakości i wiarygodności informacji w sieci. Do sieci zaglądamy, by zrobić zakupy i nasze doświadczenie jest tu z gruntu pozytywne. Zaglądamy też, by poczytać newsy, ale te oceniamy jako niskiej jakości i niewiarygodne, jak podsumowuje wyniki Karol Chilimoniuk z World.

Pozytywne oceny e-commerce dominują wśród respondentów – 66 proc. deklaruje, że zakupy online działają dobrze lub bardzo dobrze. Lepiej postrzegają je kobiety (69 proc.) niż mężczyźni (61 proc.), a także osoby starsze (70 proc. w grupie 60+ wobec 58 proc. w wieku 18–29 lat). Zidentyfikowane obszary wymagające poprawy dotyczą m.in. przeciwdziałania fałszywym informacjom, które wskazało 18 proc. badanych.

Rosnące zagrożenia dla wiarygodności e-commerce wiążą się przede wszystkim z manipulacją opiniami. Obecnie 98 proc. konsumentów czyta recenzje produktów przed zakupem, a 88 proc. ufa im na poziomie osobistych rekomendacji. Jednocześnie około 40 proc. polskich internautów zetknęło się z fałszywymi recenzjami. Do wyzwań należą również działania zautomatyzowanych systemów wykupujących bilety lub limitowane kolekcje. Rozwiązaniem tych problemów może być wdrażanie technologii proof-of-human, która umożliwia wystawianie opinii i dokonywanie zakupów tylko prawdziwym użytkownikom, jak wskazuje Chilimoniuk.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
17. listopad 2025 18:45