StoryEditor
Rynek i trendy
28.07.2020 00:00

U sąsiada bezpieczniej: Polacy doceniają lokalne sklepy w czasie pandemii [RAPORT]

Pandemia koronawirusa umocniła nasze przywiązanie do lokalnych sklepów. 54 proc. konsumentów robi zakupy głównie w sąsiedzkich sklepach „za rogiem”, podczas gdy ponad jedna trzecia z nich deklaruje, że w skutek pandemii przenieśli znaczną część swoich zakupów z supermarketów i dyskontów do mniejszych placówek.

Badanie Comp Platformy Usług wskazuje, że w dobie koronawirusa chętniej niż wcześniej wspieramy lokalny biznes poprzez robienie zakupów po sąsiedzku, a jedną z istotnych przyczyn jest bezpieczeństwo sanitarne. Najnowsze dane dostarczone przez system M/platform pokazują, że w małych sklepach czujemy się bezpieczniej.

Sytuacja związana z COVID-19 zdecydowanie zmieniła nasze nawyki zakupowe. Jeszcze kilka tygodni temu, w czasie ostrych ograniczeń epidemicznych, zakupy spożywcze w małych lokalnych sklepach robiliśmy nawet o 20 proc. rzadziej, za to kupowaliśmy każdorazowo więcej. Teraz powracamy do starych nawyków, jeśli chodzi o częstotliwość odwiedzin w sklepach, widać jednak trwałe zmiany, które zaszły w podejściu klientów do zaopatrzenia w lokalnych sklepach „za rogiem”. Wnioski z badania zrealizowanego przez Comp Platformę Usług pokazują, że zmiany są głębokie.

Mimo panującej sytuacji epidemicznej, aż 55 proc. badanych dokonuje bieżących zakupów codziennie, a 81 proc. z nich robi to częściej niż raz w tygodniu. Najlepszym miejscem do ich zrobienia okazuje się lokalny sklep. Taką odpowiedź wskazało aż 54 proc. badanych. Na drugim miejscu z wynikiem 35 proc. znalazł się supermarket. W sklepie internetowym, pomimo dużego wzrostu zainteresowania tym kanałem sprzedaży, regularne zakupy spożywcze robi jedynie 2 proc. przebadanych.

Należy przy tym zwrócić uwagę, że te najmniejsze sklepy cieszą się zarazem największym zaufaniem klientów. Aż 68 proc. badanych wskazało właśnie mały lokalny sklep jako miejsce zakupu, do którego mają największe zaufanie, podczas gdy supermarket zyskał zaufanie jedynie 20 proc. kupujących.

Zakupy nadal częste, ale mniej spontaniczne

Zapytani o planowanie zakupów, 44 proc. badanych przyznało, że koronawirus nie wpłynął istotnie na częstotliwość ich zakupów, jednak w przypadku 33 proc. osób nawyki zakupowe zmieniły się na rzecz rzadszych zakupów, ale dokładniej zaplanowanych. Tylko 11 proc. badanych deklaruje częstsze wizyty w sklepie z zamysłem nabycia na bieżąco najbardziej potrzebnych produktów, a jedynie 6 proc. robi zakupy spontanicznie. Najwyraźniej lista sprawunków, jak za czasów naszych babć, ponownie powraca do łask.

Przy wyborze sklepu liczy się bezpieczeństwo

Wobec zmian wywołanych przez pandemię, co drugi ankietowany nadal kupuje tam, gdzie dotychczas, jednak aż 35 proc. badanych zmieniło miejsce zakupów, wybierając lokalny sklep. 

Aż 93 proc. badanych, wybierając się na zakupy, zwraca uwagę na zapewnianie bezpieczeństwa sanitarnego w sklepach, takie jak wyposażenie w środki do dezynfekcji oraz stosowania się pracowników do zaleceń GIS. Wpływa to zarówno na dobre samopoczucie podczas zakupów, jak i na zaufanie do sklepu. 96 proc. badanych ocenia bezpieczeństwo sanitarne w małych lokalnych sklepach jako bardzo dobre lub wystarczające. Jedynie 2 proc. respondentów uznało je za bardzo słabe lub niewystarczające, podczas gdy w supermarketach odsetek odpowiedzi negatywnych był prawie pięciokrotnie wyższy.

Poza bezpieczeństwem, znaczenia nabiera też fakt, że obecnie klienci bardziej doceniają lokalne sklepy i chcą je wspierać po sąsiedzku. Aż 72 proc. badanych zadeklarowało wsparcie dla lokalnych sklepów poprzez dokonywanie zakupów w tych placówkach.

Oprócz bezpieczeństwa i sąsiedzkiego wsparcia, wśród czynników, które decydują o wyborze konkretnego sklepu przez kupujących, nadal dominują dobre ceny (15 proc. wskazań) i atrakcyjne promocje (14 proc. wskazań). Co siódmy respondent wskazujący na dodatkowe elementy w ofercie, które mogłyby wpłynąć na wybór sklepu, zaznaczał że chętniej kupowałby w sklepie, gdzie dostępne są promocje premiujące jednorazowy zakup większej liczby produktu, takie jak na przykład „3 za 2”.

- Dla konsumenta, oprócz bezpieczeństwa i lokalnej wygody, którą oferuje mały sąsiedzki sklep, nadal istotnym elementem jest dobra cena i atrakcyjne promocje. W dobie koronakryzysu zyskały na znaczeniu w szczególności promocje dające zniżkę przy zakupie większej liczby sztuk, gdyż kupujemy rzadziej, ale jednorazowo więcej  – podsumowuje Tomasz Jasinkiewicz, wiceprezes Comp Platforma Usług, która zrealizowała badanie.

Czytaj także: Koronawirus przesunął zakupy do osiedlowych drogerii 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
10.12.2025 11:09
Ozempic zmienia branżę beauty. Nowe terapie, nowe wyzwania, nowe strategie
Popularny Ozempic zmienia branżę urodową na stałe.Karolina Grabowska Kaboompics

Rosnąca dostępność i spadające ceny leków z grupy GLP-1 zmieniają zachowania konsumentów i wymuszają korekty strategii w całej branży beauty. Semaglutydy, takie jak Ozempic, Wegovy czy Zepbound, zdobyły dominującą pozycję na rynku, a nowe porozumienie administracji Donalda Trumpa ma dodatkowo obniżyć ich koszt w USA. Producenci pracują też nad kolejnymi generacjami terapii: Eli Lilly rozwija doustny odpowiednik w postaci Orforglipronu, Iconovo testuje donosowe formy semaglutydów i plastry z mikronakłuciami, a Vivani Medical pracuje nad implantami o rocznym okresie uwalniania substancji.

Jak donosi Vogue Business, według firmy badawczej Rand już nawet 12 proc. Amerykanów może korzystać z GLP-1, a odsetek ten będzie rósł wraz z wprowadzaniem nowych formatów leków i poszerzaniem wiedzy na temat ich skuteczności oraz skutków ubocznych. Chirurdzy plastyczni raportują wzrost zainteresowania zabiegami estetycznymi, zwłaszcza wśród młodszych pacjentów. Popularność zdobywają preparaty stymulujące kolagen oraz bioremodelery pomagające przeciwdziałać tzw. “Ozempic face”, czyli efektowi zapadniętych policzków, cieni pod oczami i wiotkości skóry. GLP-1 mogą również powodować wypadanie włosów, problemy stomatologiczne i zaburzenia powonienia.

Z tego względu na rynku pojawiają się nowe marki adresujące potrzeby użytkowników GLP-1, a firmy kosmetyczne i gabinety estetyczne redefiniują swoje usługi. Rośnie zapotrzebowanie na pielęgnację o jakości zbliżonej do produktów na receptę — użytkownicy zgłaszają suchość i napięcie skóry, matowość oraz wzrost widoczności drobnych zmarszczek. W Wielkiej Brytanii klinika Cultskin odnotowała 31 proc. wzrost liczby nieinwazyjnych zabiegów na porost włosów, takich jak mikronakłuwanie, PolyPhil czy Keralase, skierowanych do pacjentów stosujących GLP-1.

image

Bloomberg: Telemedycyna napędza mikrodozowanie semaglutydu i Ozempicu

Zmiany dotykają również stomatologii. Leki GLP-1 zmniejszają produkcję śliny, co prowadzi do suchości jamy ustnej, próchnicy, chorób dziąseł, nieświeżego oddechu i erozji szkliwa, zjawiska określanego jako “Ozempic mouth”. Utrata masy ciała wpływa ponadto na objętość twarzy i ekspozycję zębów, co — jak wskazuje dr Rizwan Mahmood z Ruh Dental — zwiększa popyt na zabiegi rekonstrukcyjne. Zmianie może ulec również percepcja zapachu: część pacjentów zgłasza nadwrażliwość na aromaty, inni z kolei odczuwają awersję do niektórych zapachów.

Kolejnym efektem ubocznym terapii jest ograniczone przyjmowanie składników odżywczych wynikające ze zmniejszonego apetytu. W efekcie rośnie sprzedaż suplementów. Sieć Holland & Barrett notuje wzrost popytu na monohydrat kreatyny o 163 proc., białko serwatkowe o 78 proc. oraz kolagen o 30 proc. Pacjenci coraz częściej wybierają formuły płynne i proszkowe oraz mieszanki łączące białko, kolagen i elektrolity, które — jak podkreśla dr Mohammed Enayat z kliniki Hum2n — są lepiej tolerowane przez osoby doświadczające nudności związanych z GLP-1.

Dynamiczny rozwój terapii GLP-1 będzie wywierał coraz większy wpływ na rynek kosmetyczny. Jak podsumowuje chirurg plastyczny z Beverly Hills, Roy Kim: „Ozempic nie tylko zmienia rysy twarzy — zmienia przyszłość całej branży beauty”.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
09.12.2025 16:33
Boom na kosmetyczne „dupes”: czego szukają konsumenci i ile mogą zaoszczędzić?
Dupes to nadal popularny temat w branży urodowej.Karolina Grabowska Kaboompics

Rynek tzw. „dupes”, czyli tańszych odpowiedników kosmetyków luksusowych odwzorowujących ich wygląd, działanie i kolorystykę, dynamicznie rośnie. Według najnowszych danych Fresha, tylko w ostatnim miesiącu fraza związana z dupes była wyszukiwana 1,2 mln razy. Oznacza to wzrost o 4 proc. w ujęciu kwartalnym, co potwierdza, że zjawisko nie jest jedynie chwilowym trendem, lecz rozwijającym się segmentem rynku beauty.

Rosnące zainteresowanie skłoniło Fresha do przeprowadzenia analizy, której celem było ustalenie, jakich marek i produktów konsumenci z Wielkiej Brytanii najczęściej poszukują w tańszych odpowiednikach. Wyniki pokazują, że użytkownicy aktywnie porównują ceny i formuły, a chęć oszczędności staje się jednym z istotnych czynników zakupowych. Zestawienie uwzględnia zarówno marki makijażowe, jak i pielęgnacyjne, co odzwierciedla szerokie spektrum zainteresowania dupe’ami.

Najczęściej wyszukiwanym dupe w Wielkiej Brytanii okazała się marka Sol de Janeiro, którą internauci wpisują w wyszukiwarkę 69 600 razy rocznie. Duża różnica względem kolejnych pozycji podkreśla dominację tej marki w kontekście alternatyw cenowych. Na drugim miejscu znalazła się Charlotte Tilbury z wynikiem 24 000 rocznych wyszukiwań, a trzecie miejsce przypadło Drunk Elephant, które generuje 14 160 wyszukiwań dupe’ów rocznie.

image
Happi

Jeśli chodzi o konkretne produkty, zdecydowanym liderem jest Charlotte Tilbury Magic Cream. Krem ten przyciąga aż 15 600 wyszukiwań rocznie, co czyni go najbardziej pożądanym kosmetykiem wśród osób poszukujących tańszych zamienników. Wynik ten pokazuje, jak mocno premium care wpływa na zachowania konsumenckie — wysoka cena produktu często motywuje klientów do poszukiwania alternatyw.

Z analizy wynika również, że różnice cenowe pomiędzy produktami premium a ich odpowiednikami są bardzo znaczące. Średnio kosmetyki z wyższej półki są aż o 347% droższe od swoich tańszych odpowiedników. To wyjaśnia, dlaczego segment dupes cieszy się nieustającą popularnością — potencjalne oszczędności są dla wielu użytkowników kluczowym argumentem przy podejmowaniu decyzji zakupowych.

Wszystkie te dane wskazują na systematyczne umacnianie się rynku dupe’ów w Wielkiej Brytanii oraz rosnącą świadomość cenową konsumentów. Jeśli obecne tempo wzrostu się utrzyma, zjawisko to może jeszcze silniej wpłynąć na strategie cenowe i marketingowe marek premium, a także na dalszy rozwój tańszych odpowiedników odpowiadających na potrzeby coraz bardziej wymagających odbiorców.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
10. grudzień 2025 23:59