StoryEditor
Rynek i trendy
17.12.2020 00:00

Pandemia uderzyła w polskich konsumentów. Sytuacja finansowa plasuje nas na jednym z ostatnich miejsc w Europie

Korona-kryzys mocno uderzył w konsumentów, którzy obawiają się o swoją przyszłość finansową – wynika z raportu „European Consumer Payment Report” przygotowanego przez firmę Intrum. Zaprezentowano w nim Barometr Dobrobytu Finansowego, czyli wskaźnik pozwalający zbadać i porównać dobrobyt finansowy konsumentów w 24 europejskich krajach. Tegoroczny ranking odzwierciedla wpływ pandemii Covid-19 na gospodarki w całej Europie. Polska znalazła się dopiero na 21. miejscu w zestawieniu.

Barometr Dobrobytu Finansowego Intrum definiuje dobrobyt finansowy jako posiadanie przez konsumentów bezpieczeństwa finansowego, które pozwala zaspokoić codzienne potrzeby związane z wydatkami i kontrolować finanse osobiste. Na ten wskaźnik składają się: zdolność do płacenia rachunków (czy konsumenci są zdolni płacić swoje rachunki i jaka część wynagrodzenia zostaje im w portfelu po zapłaceniu wszystkich zobowiązań każdego miesiąca), oszczędzanie na przyszłość (zdolność konsumentów do oszczędzania pieniędzy każdego miesiąca, także na niespodziewane wydatki), wiedza na temat finansów (poziom zrozumienia przez konsumentów pojęć z zakresu finansów osobistych).

W Barometrze Dobrobytu Finansowego 2020 Polska zajmuje 21. miejsce, a w poszczególnych wskaźnikach: zdolność do płacenia rachunków: 16. pozycję, oszczędzanie na przyszłość: 23. miejsce i wiedza na temat finansów: pozycja 12. Co odpowiada za tak niskie uplasowanie się naszego kraju w rankingu?

–  Na pierwszym miejscu należy wymienić deklaracje polskich konsumentów, mówiące o tym, że w obecnej sytuacji nie są oni w stanie tyle oszczędzać, co przed pandemią. Blisko połowa osób pytanych przez Intrum (jest to jeden z czterech najwyższych wyników w Europie) przyznaje również, że w wyniku pandemii ich dochody zmniejszyły się. Pocieszające jest to, że jesteśmy świadomi swojej sytuacji finansowej. Chcąc poradzić sobie z ograniczonymi środkami i rosnącymi rachunkami, konsumenci w naszym kraju podejmują kroki w celu zwiększenia swojej wiedzy na temat finansów. Jeżeli właśnie chodzi o tę kategorię, warto zaznaczyć, że Polska zalicza skok o 11 miejsc w stosunku do 2019 r. Ten fakt sprawił, że nasz kraj zajął jedną pozycję wyżej w ogólnym zestawieniu – komentuje Krzysztof Krauze, prezes Intrum w Polsce.

Zdolność do płacenia rachunków. Terminowe wywiązywanie się z zobowiązań staje się coraz trudniejsze

Jak pokazuje raport “European Consumer Payment Report 2020”, kryzys związany z pandemią Covid-19 wywarł trwały wpływ na zdolność europejskich konsumentów do zarządzania finansami gospodarstw domowych.

Wiele osób jest zaniepokojonych rosnącymi rachunkami i brakiem możliwości terminowego uregulowania zobowiązań finansowych, co z kolei negatywnie wpływa na ich samopoczucie. Te tendencje widać także w Polsce. 

6 na 10 konsumentów (59 proc.) w naszym kraju przyznaje, że ich rachunki rosną szybciej niż otrzymywane dochody. Obecnie 61 proc. osób pytanych przez Intrum uważa, że coraz wyższe zobowiązania mają negatywny wpływ na ich ogólne samopoczucie, ale wiosną, w trakcie tzw. I fali pandemii ten odsetek był wyższy i wynosił 65 proc. Korona-kryzys sprawił, że obecnie w większym stopniu, niż w jakimkolwiek innym momencie swojego życia martwimy się swoją sytuacją finansową. Najwięcej konsumentów, którzy mogą podpisać się pod tym stwierdzeniem, plasuje się w grupach wiekowych 45-54 i 55-64 lat (odpowiednio 66 proc. i 64 proc.), a najmniej w przedziale wiekowym 65+ (49 proc.).

–  Za to poczucie braku bezpieczeństwa finansowego w dużej mierze odpowiada zasobność naszych w portfeli – to, ile pieniędzy w domowym budżecie pozostaje nam po opłaceniu wszystkich niezbędnych rachunków, do których również zalicza się spłata aktualnych zobowiązań finansowych. Co prawda 1/3 konsumentów deklaruje, że jest to nawet 50 proc. miesięcznego wynagrodzenia (średnia dla UE - 15 proc.), a jednocześnie co 4. osoba twierdzi, że jest to mniej niż 20 proc. (średnia dla UE – 41 proc.). Warto zaznaczyć, że w tym przypadku nie chodzi o oszczędności, ale o środki, które przeznaczamy na życie, utrzymanie, itp. To, że polscy konsumenci mają ich mniej niż statystyczny Europejczyk i przede wszystkim mieszkańcy Północnej Europy czy Niemiec, Szwajcarii, sprawia, że zajmujemy niską pozycję w Barometrze Dobrobytu Finansowego Intrum – wyjaśnia Krzysztof Krauze.

Oszczędzanie na przyszłość

Pandemia Covid-19 i kryzys ekonomiczny, który ze sobą przyniosła, przekreśliły plany konsumentów dotyczące oszczędzania, szczególnie w perspektywie długoterminowej.

Chociaż 8 na 10 respondentów badania z Polski przyznaje, że są w stanie oszczędzać pieniądze każdego miesiąca i jest to podobny odsetek co w 2019 r. (79 proc.), to jednak blisko 70 proc. pytanych osób nie jest zadowolona z kwoty, którą są w stanie regularnie odkładać (2019 – 65 proc.). Co więcej, 46 proc. konsumentów przyznaje, że oszczędza teraz mniej pieniędzy, niż to miało miejsce przed pandemią. Przeszło 4 na 10 konsumentów (42 proc.) uważa, że korona-kryzys w ogóle nie wpłynął na tę kwestię w ich gospodarstwach domowych.

Pandemia jednak nie zmieniła powodów, dla których staramy się co miesiąc odkładać gotówkę. W 2020 r., tak jak w poprzednim roku, pierwsze miejsca na tej liście zajmują: oszczędzanie na niespodziewane wydatki (79 proc. w 2020 vs 70 proc. w 2019), na wypadek utraty pracy lub innego źródła dochodu (53 proc. w 2020 vs 48 proc. w 2019) i na podróże (42 proc. w 2020 vs 36 proc. w 2019).

Wydarzenia, które miały miejsce w tym roku, wzmocniły tylko istniejące już wcześniej tendencje. Dodatkowo, 12 proc. konsumentów przyznało, że od czasu pandemii stara się oszczędzać więcej pieniędzy, niż to miało miejsce wcześniej. Te osoby przyznają wprost, że zdecydowały się na taki krok, by zapewnić sobie większe bezpieczeństwo finansowe, gdyby ich dochody miałyby ucierpieć w wyniku korona-kryzysu (60 proc.). Paradoksalnie niektórym konsumentom w odkładaniu gotówki pomagają aktualne okoliczności – 46 proc.  zaznaczyło, że ze względu na restrykcje dotyczące koronawirusa wydaje teraz mniej pieniędzy, np. na codzienny transport czy jedzenie na mieście.

Zwiększenie wiedzy na temat finansów osobistych ratunkiem przed kryzysem?

Blisko połowa konsumentów w Europie twierdzi, że poprawa bezpieczeństwa finansowego, które może zapewnić pogłębienie wiedzy z zakresu finansów osobistych, stała się dla nich głównym priorytetem od czasu wybuchu kryzysu.

– Jeżeli chodzi o konsumentów z Polski, ten odsetek jest jeszcze bliższy i wynosi blisko 60 proc. Od początku pandemii podejmujemy wiele działań, by poprawić swoją wiedzę z dziedziny finansów, którą definiujemy jako zrozumienie tego, w jaki sposób funkcjonują kwestie związane z pieniędzmi, zestaw umiejętności i informacji, które pozwalają nam podejmować świadome i efektywne decyzje dotyczące finansów. Deklaruje to 48 proc. naszych respondentów. Jest to ważna kwestia, ponieważ takie kroki pozwolą uniknąć wielu problemów, gdyby korona-kryzys miał jeszcze trwać w 2021 r. – zaznacza prezes Intrum.

Najwięcej osób – 36 proc. deklaruje, że czyta działy finansowe dzienników i magazynów. Co 5. pytana osoba czyta książki traktujące o finansach i słucha podcastów o tej tematyce (odpowiednio 22 proc. i 21 proc.).

– Chęć podniesienia wiedzy z zakresu finansów osobistych jest jednym z niewielu pozytywnych skutków pandemii, tym bardziej, że 1/3 konsumentów w Polsce uważa, że otrzymała niewystarczająco dobre wykształcenie w dziedzinie finansów, by zarządzać swoimi bieżącymi sprawami finansowymi i często korzysta z porad innych – dodaje Krzysztof Krauze.

Raport “European Consumer Payment Report” pozwala uzyskać wgląd w codzienne życie europejskich konsumentów: ich wydatki i umiejętność zarządzania finansami domowymi każdego miesiąca. Raport powstał na podstawie zewnętrznego badania przeprowadzonego przez firmę Longitude w 24 krajach Europy, także w Polsce. W tegorocznej edycji badania wzięło udział 24 198 konsumentów. Dane zbierano od 28 sierpnia do 5 października 2020 r.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
10.12.2025 11:09
Ozempic zmienia branżę beauty. Nowe terapie, nowe wyzwania, nowe strategie
Popularny Ozempic zmienia branżę urodową na stałe.Karolina Grabowska Kaboompics

Rosnąca dostępność i spadające ceny leków z grupy GLP-1 zmieniają zachowania konsumentów i wymuszają korekty strategii w całej branży beauty. Semaglutydy, takie jak Ozempic, Wegovy czy Zepbound, zdobyły dominującą pozycję na rynku, a nowe porozumienie administracji Donalda Trumpa ma dodatkowo obniżyć ich koszt w USA. Producenci pracują też nad kolejnymi generacjami terapii: Eli Lilly rozwija doustny odpowiednik w postaci Orforglipronu, Iconovo testuje donosowe formy semaglutydów i plastry z mikronakłuciami, a Vivani Medical pracuje nad implantami o rocznym okresie uwalniania substancji.

Jak donosi Vogue Business, według firmy badawczej Rand już nawet 12 proc. Amerykanów może korzystać z GLP-1, a odsetek ten będzie rósł wraz z wprowadzaniem nowych formatów leków i poszerzaniem wiedzy na temat ich skuteczności oraz skutków ubocznych. Chirurdzy plastyczni raportują wzrost zainteresowania zabiegami estetycznymi, zwłaszcza wśród młodszych pacjentów. Popularność zdobywają preparaty stymulujące kolagen oraz bioremodelery pomagające przeciwdziałać tzw. “Ozempic face”, czyli efektowi zapadniętych policzków, cieni pod oczami i wiotkości skóry. GLP-1 mogą również powodować wypadanie włosów, problemy stomatologiczne i zaburzenia powonienia.

Z tego względu na rynku pojawiają się nowe marki adresujące potrzeby użytkowników GLP-1, a firmy kosmetyczne i gabinety estetyczne redefiniują swoje usługi. Rośnie zapotrzebowanie na pielęgnację o jakości zbliżonej do produktów na receptę — użytkownicy zgłaszają suchość i napięcie skóry, matowość oraz wzrost widoczności drobnych zmarszczek. W Wielkiej Brytanii klinika Cultskin odnotowała 31 proc. wzrost liczby nieinwazyjnych zabiegów na porost włosów, takich jak mikronakłuwanie, PolyPhil czy Keralase, skierowanych do pacjentów stosujących GLP-1.

image

Bloomberg: Telemedycyna napędza mikrodozowanie semaglutydu i Ozempicu

Zmiany dotykają również stomatologii. Leki GLP-1 zmniejszają produkcję śliny, co prowadzi do suchości jamy ustnej, próchnicy, chorób dziąseł, nieświeżego oddechu i erozji szkliwa, zjawiska określanego jako “Ozempic mouth”. Utrata masy ciała wpływa ponadto na objętość twarzy i ekspozycję zębów, co — jak wskazuje dr Rizwan Mahmood z Ruh Dental — zwiększa popyt na zabiegi rekonstrukcyjne. Zmianie może ulec również percepcja zapachu: część pacjentów zgłasza nadwrażliwość na aromaty, inni z kolei odczuwają awersję do niektórych zapachów.

Kolejnym efektem ubocznym terapii jest ograniczone przyjmowanie składników odżywczych wynikające ze zmniejszonego apetytu. W efekcie rośnie sprzedaż suplementów. Sieć Holland & Barrett notuje wzrost popytu na monohydrat kreatyny o 163 proc., białko serwatkowe o 78 proc. oraz kolagen o 30 proc. Pacjenci coraz częściej wybierają formuły płynne i proszkowe oraz mieszanki łączące białko, kolagen i elektrolity, które — jak podkreśla dr Mohammed Enayat z kliniki Hum2n — są lepiej tolerowane przez osoby doświadczające nudności związanych z GLP-1.

Dynamiczny rozwój terapii GLP-1 będzie wywierał coraz większy wpływ na rynek kosmetyczny. Jak podsumowuje chirurg plastyczny z Beverly Hills, Roy Kim: „Ozempic nie tylko zmienia rysy twarzy — zmienia przyszłość całej branży beauty”.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
09.12.2025 16:33
Boom na kosmetyczne „dupes”: czego szukają konsumenci i ile mogą zaoszczędzić?
Dupes to nadal popularny temat w branży urodowej.Karolina Grabowska Kaboompics

Rynek tzw. „dupes”, czyli tańszych odpowiedników kosmetyków luksusowych odwzorowujących ich wygląd, działanie i kolorystykę, dynamicznie rośnie. Według najnowszych danych Fresha, tylko w ostatnim miesiącu fraza związana z dupes była wyszukiwana 1,2 mln razy. Oznacza to wzrost o 4 proc. w ujęciu kwartalnym, co potwierdza, że zjawisko nie jest jedynie chwilowym trendem, lecz rozwijającym się segmentem rynku beauty.

Rosnące zainteresowanie skłoniło Fresha do przeprowadzenia analizy, której celem było ustalenie, jakich marek i produktów konsumenci z Wielkiej Brytanii najczęściej poszukują w tańszych odpowiednikach. Wyniki pokazują, że użytkownicy aktywnie porównują ceny i formuły, a chęć oszczędności staje się jednym z istotnych czynników zakupowych. Zestawienie uwzględnia zarówno marki makijażowe, jak i pielęgnacyjne, co odzwierciedla szerokie spektrum zainteresowania dupe’ami.

Najczęściej wyszukiwanym dupe w Wielkiej Brytanii okazała się marka Sol de Janeiro, którą internauci wpisują w wyszukiwarkę 69 600 razy rocznie. Duża różnica względem kolejnych pozycji podkreśla dominację tej marki w kontekście alternatyw cenowych. Na drugim miejscu znalazła się Charlotte Tilbury z wynikiem 24 000 rocznych wyszukiwań, a trzecie miejsce przypadło Drunk Elephant, które generuje 14 160 wyszukiwań dupe’ów rocznie.

image
Happi

Jeśli chodzi o konkretne produkty, zdecydowanym liderem jest Charlotte Tilbury Magic Cream. Krem ten przyciąga aż 15 600 wyszukiwań rocznie, co czyni go najbardziej pożądanym kosmetykiem wśród osób poszukujących tańszych zamienników. Wynik ten pokazuje, jak mocno premium care wpływa na zachowania konsumenckie — wysoka cena produktu często motywuje klientów do poszukiwania alternatyw.

Z analizy wynika również, że różnice cenowe pomiędzy produktami premium a ich odpowiednikami są bardzo znaczące. Średnio kosmetyki z wyższej półki są aż o 347% droższe od swoich tańszych odpowiedników. To wyjaśnia, dlaczego segment dupes cieszy się nieustającą popularnością — potencjalne oszczędności są dla wielu użytkowników kluczowym argumentem przy podejmowaniu decyzji zakupowych.

Wszystkie te dane wskazują na systematyczne umacnianie się rynku dupe’ów w Wielkiej Brytanii oraz rosnącą świadomość cenową konsumentów. Jeśli obecne tempo wzrostu się utrzyma, zjawisko to może jeszcze silniej wpłynąć na strategie cenowe i marketingowe marek premium, a także na dalszy rozwój tańszych odpowiedników odpowiadających na potrzeby coraz bardziej wymagających odbiorców.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
10. grudzień 2025 14:51