StoryEditor
Rynek i trendy
29.05.2023 00:00

„Tryb bestii" – nowy maksymalistyczny trend perfumeryjny

Powrót do łask intensywnych, często mocno piżmowych i aldehydowych zapachów oznacza dla producentów zwrot w nowym kierunku. / Camille Paralisan
Obecnie delikatność nie jest popularna wśród zapachów na rynku. Klienci i klientki preferują intensywne perfumy, co sprawia, że producenci wychodzą naprzeciw tym oczekiwaniom. W rezultacie, powstają coraz silniejsze zapachy, które niestety często mogą irytować otoczenie.

Od pewnego czasu w mediach poświęconych branży kosmetycznej, a w szczególności perfumiarskiej, mówi się o najbardziej osobliwym trendzie, jaki w ostatnich latach pojawił się w tej dziedzinie. Chodzi o tak zwany „tryb bestii”, bardzo skoncentrowane kompozycje o wyjątkowo długiej trwałości i intensywnym zapachu. Zainteresowanie mocnymi i nieprzeciętnie trwałymi zapachami cały czas rośnie, więc czołowe marki wypuszczają coraz bardziej skoncentrowane wersje swoich klasycznych zapachów.

Jakie zapachy są w trybie bestii"?

W internetowej społeczności perfumiarskiej istnieje specyficzna kategoria perfum, która zdobyła nazwę „beast mode fragrances” lub w tłumaczeniu na polski – „zapachy w trybie bestii”. Są to ekstraktywne kompozycje, które mają zdolność utrzymania się na skórze przez co najmniej 10 godzin, a czasem nawet całą dobę, natychmiast przyciągając uwagę otoczenia. Przykłady perfum w „trybie bestii” są łatwo dostrzegalne. Wystarczy wymienić takie produkty jak Sauvage Elixir od Diora, Angels‘ Share Anniversary Edition od Killian lub One Million Elixir od Paco Rabanne. To tylko kilka przykładów trendu, który staje się coraz bardziej widoczny w świecie perfum.

Bardzo popularny w latach 60‘ i 70‘ ubiegłego wieku Shalimar od Guerlain, często opisywany jako „duszący” rośnie na popularności w formie flankera Millésime Tonka. W Polsce na półkach dyskontu Action można nawet znaleźć kultową w latach 90‘ kompozycję Maroussia od Slavy Zaitseva, a rodzime Być Może od Miraculum również coraz częściej pojawia się w małych sklepach. Inne zapachy często opisywane jako kompozycje trybu bestii to Eros Parfum Versace, Ultra Male Jean Paul Gaultiera i flankery Poison Diora.

Jak można zauważyć, większość perfum oznaczonych jako „zapachy-bestie” to kompozycje skierowane głównie do mężczyzn. Niemniej jednak, w tej kategorii można znaleźć wiele perfum uniseksowych, zwłaszcza tych z segmentu niszowego – takie zapachy promuje np. Xerjoff czy Penghalion. Ultratrwałe i wyraziste perfumy-bestie przyciągają uwagę nie tylko mężczyzn, ale również kobiet.

Konsumenci szukają bardziej wydajnych perfum

W poprzednim roku pojawiły się plotki o powrocie maksymalizmu w świecie perfum. Raport firmy analitycznej Expert Market Research sugerował, że kobiety zaczynają wybierać unikalne, luksusowe zapachy, które z reguły charakteryzują się większą trwałością. Z kolei na podstawie analizy wyszukiwań w Google związanych z perfumami w 2022 roku, analitycy brytyjskiej platformy Hey Discount wnioskowali, że użytkownicy wykazują większe zainteresowanie intensywnymi wodami perfumowanymi niż lżejszymi wodami toaletowymi. Niektórzy eksperci upatrują w tym skutku rosnącej inflacji – konsumenci poszukują produktów perfumiarskich, które długodystansowo będą bardziej wydajne ze względu na ich niższe zużycie.

Czytaj także: Zapachy gourmand – trend, który od 30 lat ma się doskonale

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
08.05.2025 15:13
Trend golenia rzęs u mężczyzn: nowy sposób na „męskość” i nowa usługa barberska?
Rzęsy, choć stanowią ochronę oka, dla niektórych stają się solą w nim właśnie.Shutterstock

W ostatnich tygodniach w mediach społecznościowych, takich jak TikTok, Instagram czy X, pojawiło się coraz więcej filmów przedstawiających mężczyzn golących lub przycinających swoje rzęsy. Trend ten, obserwowany m.in. w Turcji i Nowej Zelandii, zyskuje popularność jako sposób na podkreślenie męskiego wizerunku. Mężczyźni decydują się na radykalne skrócenie rzęs przy pomocy maszynek elektrycznych, a niekiedy nawet nożyczek fryzjerskich, nie zważając na potencjalne ryzyko dla zdrowia oczu.

Specjaliści alarmują, że taki zabieg może być niebezpieczny. Vickie Lee, chirurżka okulistyczna z Imperial College London, przypomina w tekście dla CNN, że rzęsy pełnią ważne funkcje ochronne — chronią oczy przed kurzem, działają jako bariera dla zanieczyszczeń oraz wyzwalają naturalny odruch mrugania. Pomagają również utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia oka, ograniczają dopływ powietrza oraz filtrują intensywne światło. Ich przycinanie może prowadzić do podrażnień, a nawet do urazów mechanicznych, ponieważ ostre końcówki rzęs mogą ocierać się o powierzchnię oka. Mimo to, nowy trend na skracanie rzęs powoduje, że niektórzy barbery oferują taką właśnie usługę, która jeszcze kilka lat temu wzbudziłaby głębokie zdziwienie.

Zjawisko to nie jest oderwane od szerszego kontekstu kulturowego. Rzęsy od wieków były symbolem kobiecości i atrakcyjności – obecne w malarstwie, literaturze i poezji. Badania naukowe z 2005 roku wykazały związek między atrakcyjnością kobiecej twarzy a poziomem estrogenu, co sugeruje, że bujne rzęsy mogą być postrzegane jako oznaka płodności. Współczesne ruchy promujące tzw. „męską energię”, reprezentowane przez postaci takie jak Andrew Tate czy Mark Zuckerberg, wspierają powrót do wyraźnego podziału płciowego, w którym cechy zewnętrzne mają świadczyć o tożsamości płciowej.

Eksperci zajmujący się studiami nad płcią zauważają, że rzęsy stały się jednym z wizualnych symboli binarności płci. „W tej chwili istnieje moda, by jedna płeć miała rzęsy długie i gęste, co ma świadczyć o skrajnej kobiecości” — komentuje dla CNN Meredith Jones, profesorka gender studies z Brunel University London. „Dlatego druga płeć zaczyna odcinać się od tego wizerunku, nawet dosłownie – przycinając lub goląc rzęsy.” Przykładem społecznego napięcia wokół estetyki męskości była krytyka JD Vance’a za rzekome używanie makijażu w kampanii wyborczej — mimo że Donald Trump, również stosujący kosmetyki, robi to w celu podkreślenia cech uznawanych za bardziej „męskie”.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
07.05.2025 10:01
Coty redukuje prognozy i opóźnia dzień inwestora
Ameryka Północna stanowi 30 proc. sprzedaży firmy CotyCoty

Firma Coty obniżyła we wtorek swoją prognozę zysków w roku fiskalnym 2025 i opóźniła dzień inwestora o “co najmniej kilka miesięcy” - informuje Reuters. Powodem jest niepewność rynkowa i zmiany, wywołane przez amerykańskie cła, co spowodowało spadek akcji o około 3 proc. w przedłużonym terminie.

Pełna niespodzianek polityka handlowa prezydenta Donalda Trumpa wzbudza obawy klientów, nadal zmagających się ze skutkami wysokiej inflacji. Dlatego wielu z nich ogranicza swoje wydatki (w tym zakupy kosmetyków), co zmusza firmy do weryfikacji swoich planów na 2025 rok. Ten trend słabnącego popytu na kosmetyki jest szczególnie widoczny na rynku amerykańskim (w Europie popyt na kosmetyki był nieco silniejszy).

Z powodu osłabionego popytu sprzedawcy detaliczni w USA wycofują zapasy, na popularności wśród klientów zyskują tańsze alternatywy na platformach internetowych (np. Amazon), co dodatkowo zwiększa presję na działalność Coty.

Ameryka Północna stanowi 30 proc. sprzedaży firmy Coty, a produkty z segmentu kosmetyków konsumenckich są w większości produkowane w USA. Natomiast produkty z kategorii prestiżowej są wytwarzane głównie w Europie.

Firma Coty obniżyła we wtorek swoją prognozę zysków w roku fiskalnym 2025 i opóźniła dzień inwestora o “co najmniej kilka miesięcy” - informuje Reuters. Powodem jest  niepewność rynkowa i zmiany, wywołane przez amerykańskie cła, co spowodowało  spadek akcji o około 3 proc. w przedłużonym terminie.

Coty chce rozważyć przeniesienie produkcji z Europy do USA i poszerzenie tamtejszej bazy dostawców w zakresie surowców, które pozyskuje z Chin, jeśli cła pozostawać będą nadal w mocy przez długi czas.

Coty wyjaśniło również, że rozszerzony program oszczędności kosztów (ogłoszony w kwietniu) oraz siła jego marek powinny pomóc w zrównoważeniu wpływu taryf. Więcej na ten temat w artykule Coty ogłasza globalne cięcia etatów – 700 miejsc pracy do likwidacji.

Coty spodziewa się, że zysk na akcję w 2025 roku wyniesie 49-50 centów, w porównaniu z poprzednią prognozą na poziomie 50-52 centów. Koncern spodziewa się, że roczna sprzedaż spadnie o około 2 proc.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
09. maj 2025 09:29