StoryEditor
Zapachy
12.09.2013 00:00

Smakowanie zapachów

Marta Siembab, senselier: Zdarzyło mi się z przeciętnego mężczyzny wydobyć zapachem jego męski urok i seksapil, u nieśmiałej introwertyczki podkreślić nim całe pokłady ciepła i otwartości, których na co dzień nie okazywała, a z młodego managera zrobić silnego, przebojowego rekina biznesu – ale zaznaczam, że trzeba tym uwodzicielem czy Jamesem Bondem wewnątrz być, ja pomagam to jedynie odnaleźć.

ANNA ZAWADZKA-SZEWCZYK: Senselier – kto to taki i czym właściwie się zajmuje?
MARTA SIEMBAB:
Senselier to ekspert przekazujący fachową wiedzę związaną ze zmysłem węchu i zjawiskiem zapachu. Moja praca obejmuje wiele dziedzin – prowadzę warsztaty zapachowe, działam w branży eventowej, organizuję profesjonalne szkolenia dla branży kosmetycznej, szkolę trenerów, PR-owców i marketingowców koncernów kosmetycznych, ucząc ich rozpoznawania składników, zasad tworzenia i podziału zapachów, budowania fachowej wiedzy. Trenuję także pracowników sklepów i perfumerii, zapoznając ich ze składnikami zapachów, charakterem perfum, kryteriami ich doboru oraz wypracowuję z nimi sposoby komunikowania się z klientem podczas zakupu perfum. Wykładam na Uniwersytecie Ekonomicznym, dzieląc się twardą wiedzą dotyczącą rynku perfum, projektowania opakowań, komunikowania produktu. Biorę także udział w konferencjach poświęconych designowi, opowiadając o zapachu jako elemencie planowania produktów i usług. Chętnie zajmuję się także indywidualnym profilowaniem zapachowym, poszukiwaniem dla klientów perfum idealnych, pomagam im budować osobistą garderobę zapachową, prowadzę personal shopping. Ostatnio zajęłam się także prowadzeniem warsztatów zapachowych dla dzieci.

Jak to się stało, że została Pani senselierką? Skąd pomysł na takie zajęcie? W jaki sposób zdobyła Pani ten unikatowy zawód?

Zawodu senseliera nie można nauczyć się w tej chwili w żadnej szkole, choć moim marzeniem jest taką szkołę w przyszłości otworzyć. Wiele osób ma bowiem w sobie wrażliwość na zapachy, którą, popierając odpowiednią wiedzą, można w praktyczny sposób wykorzystać. Zawód senseliera jest bardzo niszowy, wymaga interdyscyplinarnej wiedzy, rozbudowanej bazy pojęciowej z wielu dziedzin. Ja z wykształcenia jestem filologiem szwedzkim i choć może się to wydać abstrakcyjnym połączeniem, to właśnie moja wrażliwość werbalna pomagała mi od najwcześniejszych lat nazywać i opisywać zapachy.
Już jako dziecko interesowałam się zapachami roślin, zwierząt, miejsc, ludzi, potraw, natury i zapamiętując osoby, ważne dla mnie chwile, niejako kodowałam je w sobie już razem z zapachem. Moja pasja rozpoczęła się jeszcze w szkole podstawowej, zaczynałam od zielnika i aromaterapii, po czym przez kolejne lata – dziś będzie to już ponad 20 lat – stale poszerzałam swoją wiedzę, czytając, podróżując, rozmawiając z ludźmi, smakując i przede wszystkim wąchając.
Moje kompetencje to efekt dwóch dekad zgłębiania tajników psychologii zapachu, historii kultury, antropologii, wiedzy o sztuce, projektowaniu, zagadnieniach interkulturowych, medycyny, metod perswazji i manipulacji, marketingu, budowania wizerunku oraz wielu innych, pozornie niezwiązanych z zapachem zagadnień. Można powiedzieć, że jako senseliera stworzyłam siebie sama, co pokazuje, że żyjemy w cudownych czasach, w których swoją pasję można przekuć w zawód. Chciałabym, aby w przyszłości węch stał się zmysłem równie ważnym jak wzrok czy słuch – dlatego w tym roku rozpoczynam swoją akcję mającą na celu wprowadzenie edukacji zapachowej już do szkół podstawowych – jestem przekonana, że w Polsce mamy wielu nieodkrytych jeszcze senselierów czy perfumiarzy, którym należy pozwolić rozwinąć swój talent.
Cechy niezbędne w tym zawodzie?
Z pewnością są nimi ciekawość świata i otwartość na nowe bodźce zmysłowe, nielinearne myślenie pozwalające odnajdywać połączenia między różnymi zjawiskami, twórczy umysł, systematyczność i wytrwałość w budowaniu swoich kompetencji, a także umiejętność słuchania, gdyż rozmowy o zapachu zawsze są rozmowami intymnymi – wkraczamy bowiem w świat ludzkich uczuć i emocji.

Jak pachnie polska ulica? Czy w preferencjach Polek i Polaków widzi Pani jakiś charakterystyczny rys? Jakie nuty uwielbiamy, a czego się boimy?
Polska ulica jest bardzo zmiennym tworem. Z jednej strony wciąż mamy silny nurt, którym podążają zwolennicy znanych, wypróbowanych rozwiązań – czyste, świeże kwiatowe perfumy damskie i rześkie, sportowe zapachy męskie sprzedają się świetnie od lat. Polki lubią transparentne nuty róży, piwonii, magnolii, delikatne owocowe perfumy oparte na moreli, brzoskwini czy mirabelce, panowie zaś niezmiennie szukają perfum z nutą morską, wodną, arbuzem, melonem oraz zapachów drzewnych – w Polsce od lat w męskich recepturach sprawdza się nieśmiertelne drzewo cedrowe. Najczęściej słyszanym określeniem zapachu, jakie pojawia się w rozmowie sprzedawca–klient, jest z pewnością słowo „świeży”. Oprócz tej grupy konsumentów coraz silniej zaznacza się segment niszowy, gdzie znajdziemy osoby dynamiczne, poszukujące nowych doznań, często podróżujące, otwarte na nowości – widać spore zainteresowanie markami oferującymi nieszablonowe rozwiązania, nietypowe kompozycje zapachowe z nutami kadzidła, skóry czy nut nieistniejących w naturze.
Czy widać jakieś różnice pokoleniowe?
Tak, dość wyraźnie między pokoleniem trzecim a pierwszym, czyli babciami i ich wnuczkami – kobiety urodzone po roku 1970 rzadko sięgają po perfumy szyprowe i aldehydowe, gdyż ich zapach kojarzy się z używającymi takich perfum w czasach swojej młodości starszymi krewnymi tych pań. Nastolatki zaś nieodmiennie preferują zapachy słodkie, owocowe, z lekką świeżą nutą głowy. Mężczyźni wydają się unikać eksperymentów i pozostają w kręgu sprawdzonych zapachów, często decydując się na perfumy reklamowane przez silny wzorzec męski – bywa że w jednym biurze kilku kolegów używa tej samej wody. Polacy boją się posądzenia o zniewieścienie i rzadko wykraczają poza standardowe ramy perfum drzewnych, morskich czy współczesnych fougere.
Czy jesteśmy raczej zachowawczy, czy odważni, dobierając zapachy? Ulegamy modom czy staramy się zdecydowanie wyróżnić?
Chcąc poznać odpowiedź na to pytanie, nie jesteśmy w stanie uciec od uśredniania. Inne preferencje ma mieszkaniec małej miejscowości, inne stolicy. Inne perfumy wybierze kobieta dojrzała, inne jej nastoletnia siostrzenica. Inaczej pachnie branża kreatywna, inaczej pachną pracownicy państwowych urzędów. Ważne jest, aby klientów i ich preferencji nie zamykać pod jednym kloszem. Patrząc na półki sieciowych perfumerii oczywiście zauważymy swoisty mainstream, jest tak w przypadku wszystkich dóbr – książek, muzyki, kinematografii. Są zapachy modne, zapachy kultowe, zapachy udane, dobrze skomponowane, trafiające w masowe gusta – są także perfumy wymagające, trudne, czekające na klienta o bardziej skomplikowanych oczekiwaniach. I tak jak część Polaków zapytana o gust muzyczny odpowie, że słucha radiowej listy przebojów, część zaś poda nazwę grupy, o której większość z nas nigdy nie usłyszy, tak samo niektóre Polki pachną różą i frezją, inne zaś drzewem gwajakowym czy atramentem. Najbardziej cieszy mnie fakt, że w kolejnych miastach w Polsce pojawiają się perfumerie, w których zapach dla siebie może spróbować znaleźć naprawdę każdy – od laika po prawdziwego pasjonata.
 
Nie chcemy pachnieć cały czas tak samo. Jak zmieniać zapachy? Od czego zależy ich wybór, oprócz tych oczywistych czynników, jak pora dnia, okazja, nastrój? Czy zawsze po lekkich zapachach letnich mamy chęć na bardziej otulające, ciepłe nuty zimowe? Jaki jest Pani stosunek do tych cyklicznych zmian sezonowych i typowego podziału zapachów?
Czynniki, o których Pani wspomniała, nie są wcale tak oczywiste – wielu Polaków używa przez wiele lat tylko jednych perfum, a ich właściwy dobór do okazji dla mnóstwa osób stanowi prawdziwe wyzwanie. Można oczywiście uciec od podziału na zapachy związane z porą roku, ale tak naprawdę ten podział wywodzi się z naturalnych zmian natury, które w niedostrzegalny dla nas sposób budzą w nas tęsknotę za konkretnymi wrażeniami. I tak jak latem myślimy raczej o sorbecie z melona i lemoniadzie niż pierniku i grogu herbacianym, tak samo w perfumach szukamy wrażenia chłodu latem, ciepła zimą, zmysłowości, kiedy chcemy uwodzić, a lekkości, kiedy bierzemy prysznic po wyczerpującym treningu. Nową ścieżką w noszeniu perfum, którą staram się propagować, jest świadome budowanie wizerunku zapachem. Polega ono na podkreślaniu konkretnych cech czy budowaniu wrażeń za pomocą perfum. Dobierając je we właściwy sposób, możemy uwydatnić swoją przebojowość, kreatywność, podkreślić zaufanie i dyskrecję, którą ma budzić nasz zawód, dodać sobie powagi czy ująć lat. Zapach to równie ważny element wizerunku jak strój. Warto zadbać o to, aby nie tylko wyglądać profesjonalnie, lecz także profesjonalnie pachnieć.
Jaka siła tkwi w zapachu? Czego możemy dokonać, umiejętnie go używając? Czy możliwe jest, że odpowiednio dobrane nuty zapachowe przekonają potencjalnego pracodawcę, by nas zatrudnił, a osobę nieśmiałą przeistoczą w intrygującą uwodzicielkę władającą męskimi sercami?
Zapach nie zmieni nikogo w osobę, którą dany człowiek nie jest. Tak jak ramoneska z ćwiekami założona przez nieśmiałą romantyczkę nie sprawi, że w mgnieniu oka przeobrazi się ona w nieustraszoną buntowniczkę, tak perfumy z tą czy inną nutą nie wydobędą z nas cech, których nie mamy. Natomiast zapach ma moc wydobywania z nas tych elementów, które nosimy w swoim wnętrzu, ale które na co dzień pozostają ukryte. Wielokrotnie zdarzyło mi się dokonać metamorfozy zapachowej, podczas której dana osoba odnajdywała się w zapachu, którego wcześniej nie próbowałaby użyć tylko dlatego, że wydawało jej się to niewłaściwe, niestosowne czy niepasujące do jej osoby. Często słyszę pytanie „jaki zapach do mnie pasuje?” – odpowiadam wówczas, że najpierw musimy zdefiniować to „ja”, które chcemy ubrać w zapach. Zdarzyło mi się z przeciętnego mężczyzny wydobyć zapachem jego męski urok i seksapil, u nieśmiałej introwertyczki podkreślić nim całe pokłady ciepła i otwartości, których na co dzień nie okazywała, a z młodego managera zrobić silnego, przebojowego rekina biznesu – ale zaznaczam, że trzeba tym uwodzicielem czy Jamesem Bondem wewnątrz być, ja pomagam to jedynie odnaleźć. To trochę tak jak z fasonami ubrań, które nosimy – całe życie uważamy, że mamy za grube nogi i najlepiej będzie je schować pod rozkloszowaną spódnicą, po czym stylistka pokazuje nam, że nogi wcale nie są grube i że idealnie wyglądamy w spódnicy ołówkowej, której dotąd skutecznie unikałyśmy. Zatem – umiejętnie używając zapachu, możemy dobrze poczuć się sami ze sobą. Dotrzeć do naszych wewnętrznych zasobów i umiejętnie z nich skorzystać. Jeśli mam w sobie siłę, błyskotliwy humor, zamiłowanie do rzeczy niebanalnych czy potrzebę przebywania sam na sam we własnej głowie, na pewno zapachem można te rzeczy zaakcentować. W tym właśnie pomagam podczas profilowania zapachowego.

Jak firmy przekonują nas do nowych zapachów? Jaki jest ich klucz do naszych nosów, by zachęcić nas do czegoś nowego? Czy rzeczywiście są to nowe wonie, a może bezpieczniej jest postawić na coś co już było, co w jakimś sensie będzie przywoływać to co już znamy?

Dotknęła pani bardzo ważnej kwestii i w branży zapachowej jest to spore wyzwanie. Konsumenci przez to, że na co dzień stykają się z ogromem impulsów zapachowych, zdążyli już sobie na zasadzie skojarzeń wyrobić – często nieuświadomione – zdanie na temat wielu zapachów, tych swojskich i tych egzotycznych. Jeśli sztyft do ust pachnie papają, chusteczki higieniczne werbeną, a krem do rąk orzechami makadamia, to klient, który tych produktów używa, ma już swoją opinię odnośnie tych zapachów. Jeśli konsument zapach zna i lubi, problem jest niewielki – komponuje się perfumy podobne do tych, które odniosły już sukces. Tak buduje się wiele nowości – upodabnia się je albo do bestsellera z linii własnej marki, albo lidera sprzedaży konkurencji. Natomiast jeśli konsument zapach zna i go nie lubi, co widzimy w ankietach, wypuszczanie perfum z tą nutą jest dość ryzykowne. Na przykład w Meksyku zapach wanilii kojarzy się dość nieprzyjemnie z rozgrzaną słońcem taksówką i perfumy zbudowane wokół wanilii miałyby mniejsze szanse na powodzenie. Chemicy głowią się zatem nad produkowaniem coraz to nowych syntetyków, które będą dawały złożone wrażenia zapachowe – tak jak dajmy na to cetalox, który pachnie trochę drzewnie, trochę ambrowo, a razem w sumie niepodobnie do niczego konkretnego. Tak więc z jednej strony dostajemy pseudonowości, które są inteligentnymi kopiami czegoś, co już znamy i lubimy (podobnie funkcjonuje przemysł muzyczny, modowy, rozrywkowy itd.), z drugiej zaś zawsze znajdzie się miejsce na nowe trendy, eksperymenty, bo zawsze będą klienci, którzy tych eksperymentów oczekują.

Co sprawia, że zapach do kogoś pasuje lub nie? Jak odnaleźć te „nasze” nuty zapachowe, bez ulegania modom? Czy każdy może opanować umiejętność poruszania się po świecie zapachów?

Odrębną sprawą jest to, czy zapach sprawia nam przyjemność, a inną to, czy pasuje do tego, co komunikujemy na zewnątrz. Jeśli dobrze czujemy się z zapachem, noszenie go sprawia nam radość, to znaczy, że pasuje on do naszych potrzeb. Ja na przykład uwielbiam owsiankę, kojarzy mi się ona z beztroską czasów szkoły podstawowej i zapach Lann Ael Lostmar’ch pachnący owsianym ciastkiem zanurzonym w mleku idealnie wpasowuje się w ten mój apetyt na smaki dzieciństwa, poczucie bezpieczeństwa. Nie użyłabym jednak tych perfum, idąc na ważne rozmowy handlowe, gdyż nie byłyby spójne z sytuacją, w której pojawiłby się wraz z moją osobą. Dlatego warto poznać swoje preferencje zapachowe oraz zasady kreowania wizerunku zapachem, aby móc w niezależny sposób poruszać się w perfumerii, szukając zapachu dla własnej przyjemności oraz do dopełnienia swojego image. Te zasady opanować może każdy, kto lubi zapachy i zechce się na nich skupić, poświęcić im swoją uwagę i czas. Jeśli dotrzemy do tego, jakie wrażenia zapachowe sprawiają nam przyjemność oraz dowiemy się, jak wykorzystać to w praktyce, będziemy w stanie kupować zapachy już na podstawie samego opisu. Udało mi się te informacje przekazać wielu uczestnikom warsztatów i szkoleń.


Jaką wiedzą i umiejętnościami powinien dysponować pracownik perfumerii, by wspomóc klientów w wyborze zapachów? O co powinien pytać i co brać pod uwagę, doradzając?

Jest to bardzo obszerny temat i nie jestem w stanie krótko go nakreślić. Najważniejsze są jednak proporcje pomiędzy umiejętnościami miękkimi, takimi jak empatia, a twardymi, czyli wiedzą produktową i branżową. Klient, pytając „jaki zapach pasuje do mojej żony?” oczekuje, że sprzedawca będzie znał jego emocje, doświadczenia i wspomnienia – co jest oczywiście niemożliwe – i w ciągu pięciominutowej rozmowy spełni oczekiwania, których on sam najczęściej nie jest w stanie sprecyzować. To bywa frustrujące dla obu stron. Dlatego, szkoląc personel perfumerii, staram się wyposażyć konsultantów w zestaw pytań, które pozwolą zbudować z klientem relację i określić potrzeby osoby, dla której kupiony ma być zapach. Odwołuję się w nich do wrażeń, jakie lubi dana osoba, do funkcji, jaką ma spełniać ten zapach, do odczuć, jakie ma budzić. Wbrew powszechnie panującym zwyczajom nie pytam, jakich perfum do tej pory używał klient, gdyż zawsze staram się zasugerować i pokazać nowe ścieżki. Klienci mają przeróżne potrzeby związane z perfumami – dla jednych zapach ma być wyłącznie przyjemnością, dla innych symbolem luksusu, dla jeszcze innych sposobem na zanurzenie się we wspomnieniach. Szkolę pracowników perfumerii pod kątem używanych w perfumach składników, ich działania, zasad komponowania garderoby zapachowej oraz budowania wizerunku zapachem. Wówczas rozmowa z klientem staje się prostsza – wiemy, jakie informacje musimy pozyskać, aby trafnie zasugerować zapach. Ważne jest też to, aby umieć mówić o samym zapachu, uciec z zaklętego kręgu pięciu standarowych określeń, czyli „świeży, słodki, mocny, duszący, kwiatowy”. O zapachu można mówić tak, aby rozmówca miał go przed sobą w trójwymiarze, a właściwie w pięciu wymiarach, bo w jego opisywaniu pomagają wszystkie zmysły.

Co decyduje o tym, że dany zapach zostanie zaakceptowany, a inny nie znajdzie uznania u osoby, której go polecimy?

To zależy od tego, jak bardzo dany zapach wpisuje się w osobiste potrzeby obdarowanego. Perfumy to trudny prezent, bo dotyka intymnych emocji i wspomnień, o których często nie wiemy. Nie polecałabym kupowania w ciemno prezentów osobom, które znamy słabo, lub z którymi łączą nas relacje zawodowe. Może okazać się, że sam zapach jest trafiony, nie podoba się natomiast flakon – opakowanie to bardzo istotny element prezentu, że cena perfum była zbyt niska lub zbyt wysoka i obdarowany czuje się skrępowany. Czasem błędnie wybieramy markę, której dana osoba nie lubi lub – co zdarza się często – wybieramy zapach modny, popularny, nie myśląc o rzeczywistych preferencjach osoby, której robimy prezent i w efekcie czuje się ona potraktowana przedmiotowo. Ważne jest też, jaka relacja panuje pomiędzy osobą dającą, a otrzymującą perfumy. Znam przypadki, w których zapach kupiony mężczyźnie przez ważną dla niego kobietę, bądź odwrotnie, został tym jedynym nie dlatego, że same perfumy pachniały wyjątkowo, lecz dlatego, że ich zapach kojarzył się z ważną osobą i niepowtarzalnymi chwilami, które tych ludzi połączyły. Szukamy tu odpowiedzi na zasadzie kwestionariusza, chcielibyśmy odpowiedzi jednoznacznych, testów umożliwiających dobieranie zapachów do typu urody czy ulubionej książki, tak to jednak nie działa. Żeby trafnie dobrać zapach, musimy najpierw dowiedzieć się czegoś o zapachu jako takim, a przede wszystkim dobrze poznać pragnienia osoby, której chcemy go podarować.
Czym charakteryzują się zapachy niszowe? Jak sobie z nimi radzić?
Zapachy niszowe to po części odpowiedź na trendy perfumiarstwa selektywnego, ucieczka od masowych tendencji, odchodzenie od tradycyjnych rozwiązań. Często perfumy niszowe są autorskimi inicjatywami perfumiarzy, nie podlegają korporacyjnym briefom, badaniom rynku, konsumenckim preferencjom. Z drugiej strony perfumy niszowe wykształcają swoje wewnętrzne trendy, na przykład koncentracja wokół jednego składnika, powrót do podstaw perfumiarskiego rzemiosła czy tworzenie perfum konceptualnych, niemal niemożliwych do noszenia. Zapachy niszowe to często produkt zaprojektowany zarówno do kobiety, jak i mężczyzny, nie skierowany do konkretnego odbiorcy, ich opakowania są ujednolicone, ucieka się od stereotypów związanych z płcią czy wiekiem konsumenta. Rzecz jasna, perfumy niszowe pozostają po prostu produktami, które – tak jak perfumy z innych segmentów rynku – stworzone zostały po to, aby przynieść zysk. Niemniej jednak jest tu więcej miejsca na kreację, innowacje. Radzić z nimi można sobie tylko w jeden sposób – należy pozwolić sobie całkowicie się w tym świecie zanurzyć. Czeka nas wiele zaskoczeń, pięknych chwil, emocjonalnych niespodzianek, dowcipnych rozwiązań, a nierzadko osobistych namiętności. Byłoby nadużyciem mówić, że perfumy niszowe to dzieła sztuki, bo na pewno nie wszystkie zasługują na uwagę, natomiast wiele z nich to prawdziwe perełki wychodzące wprost spod ręki – i nosa – artysty. 


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Zapachy
30.10.2025 09:01
“Świat Arabskich Perfum” i pierwszy polski event z marką Armaf
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa  / The Parfum Company mat.pras.
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa Hilton  / Marzena Szulc
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa Hilton  / Marzena Szulc
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa  / The Parfum Company mat.pras.
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Gallery

Armaf to marka perfumeryjna, wywodząca się ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, należąca do Sterling Parfums Industries. Dystrybutorem perfum w naszym kraju jest firma Parfum Company Sp. z o.o. S.K.A., która pod hasłem "Świat Arabskich Perfum" zorganizowała swoje 18. urodziny z dumą prezentując Armaf w hotelu DoubleTree by Hilton w Warszawie. Wśród zaproszonych gości znalazła się redakcja Wiadomości Kosmetycznych.

Parfum Company jest największym w Polsce dystrybutorem perfum arabskich i ma w ofercie takie marki jak Lattafa, Al Haramain czy wspomniany Armaf. Do dystrybucji tej marki w naszym kraju przyczynił się Leonard Baś, szef sprzedaży Sterling Parfums na Europę Środkowo-Wschodnią.

Sterling Group to wiodący producent perfum i kosmetyków na Bliskim Wschodzie, który działa na rynku z powodzeniem już od 1998 roku. Sieć partnerów i dystrybutorów obejmuje aktualnie ponad 132 kraje. Zakład produkcyjny firmy w Dubaju o powierzchni ponad 100 tys. mkw. zatrudnia 1,7 tys. pracowników i wytwarza miliony sztuk perfum rocznie, wykorzystując najnowsze technologie.

Armaf, specjalizujący się w zapachach selektywnych, jest w Polsce marką numer jeden w kategorii perfum arabskich. Szczególnie mocny rozwój tej kategorii na naszym rynku przypada na ostatnie 2-3 lata. Rozwój sprzedaży Armaf postępuje w niezwykle szybkim tempie – a jedyny dystrybutor marki, Parfum Company, szczyci się nowoczesnym, dużym, w pełni zautomatyzowanym magazynem, który jest w stanie obsłużyć w ekspresowym tempie zamówienia swoich odbiorców – jak wspominał ze sceny podczas eventu właściciel Parfum Company, Szymon Żelazek.  

Firma Armaf przez pierwsze lata swojej działalności zajmowała się wytwarzaniem flakonów perfum wysokiej jakości, natomiast kreowaniem własnych zapachów zajęła się od 2015 roku. Do chwili obecnej portfolio Armaf liczy sobie ponad 300 unikalnych zapachów, które zdobyły globalne uznanie dzięki połączeniu przystępnej ceny, jakości zapachów i wyjątkowych flakonów. Jak przyznają klienci, jest to dla nich luksus za przystępną cenę.

W ofercie Armaf znajdują się zapachy dla mężczyzn, dla kobiet oraz unisex – kompozycje drzewne, przyprawowe, cytrusowe, kwiatowe, owocowe, gourmandowe i oudowe. Warto podkreślić, że twórcami wielu zapachów Armaf są uznani perfumiarze, m.in. Christian Provenzano, Christophe Raynaud, Quentin Bisch czy Olivier Cresp – twórca najnowszego hitu sprzedażowego Armaf dla kobiet z linii Club de Nuit – Maleka.

Jak podkreśla Leonard Baś, perfumy Armaf cieszą się tak dużą popularnością, że fabryka pracuje praktycznie bez przerwy, a produkcja idzie w miliony flakonów perfum. Marka jest dystrybuowana w ponad 100 krajach na świecie, w tym w całej Europie. I w każdym z krajów stawia na znakomite relacje ze swoim partnerem biznesowym.

Partner ma czuć, że jest to wspólny biznes, że to partnerstwo jest bliskie – stwierdził Leonard Baś. Podkreślił, że perfumy Armaf mają bardzo dobre recenzje i cechuje je wysoka jakość, atrakcyjne kompozycje zapachowe – większość wykorzystywanych w produkcji olejków zapachowych pochodzi z Francji.

Leonard Baś wskazał też na znaczenie otwartości i międzynarodowych kontaktów – firma jest obecna na wielu międzynarodowych targach (m.in. na wszystkich edycjach Cosmoprof), co stanowi ważny element budowania marki. Ostatnio dotarła nawet na targi do Brazylii i do USA. – Szeroko zaznaczamy swoją obecność, nasze stoiska wyróżniają się wielkością i rozmachem – przyznał przedstawiciel Sterling. 

Z nami dzisiaj marka Armaf obecna jest na wszystkich ważnych branżowych edycjach targów oraz forach kosmetycznych w Polsce – mówi Prezes Parfum Company, Anna Skalska-Żelazek.

Dystrybutor Parfum Company zaprezentował się podczas wrześniowych tagów Beauty Days, a także na Forum Branży Kosmetycznej 16 października w Warszawie. Za granicą dystrybutor uczestniczył w TFWA Cannes 2025 oraz Beautyworld Middle East 2025

Mamy za sobą intensywny czas, pełen inspirujących podróży na Bliski Wschód, oraz spotkań, które otwierają nowy rozdział naszej historii. Nie zwalniamy tempa, już czujemy powiew nadchodzącego wysokiego sezonu. Jesteśmy w pełni gotowi – to kwestia dni. Przed nami śmiałe plany, o których pasjonaci perfum arabskich dowiedzą się wkrótce – dodaje Anna Skalska-Żelazek.

Duży wybór marek i perfum arabskich dostępny jest w sklepie internetowym Parfum Company – fragrant.plChętnych do przetestowania i poznania zapachów na żywo firma zaprasza również do swojej jedynej w Polsce perfumerii stacjonarnej wypełnionej po brzegi perfumami arabskimi. To sklep Fragrant, który mieści się w Warszawie w Centrum Handlowym Łopuszańska 22. Znajdziecie tam całą ścianę zapachów arabskich, niczym „the greatest wall of perfumes in Dubai” - Sterlinga.

 

Więcej o biznesowych poczynaniach Parfum Company można znaleźć w oficjalnych social mediach firmy:

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Francuski dom perfumeryjny stawia na neuronaukę oraz AI
Initio Parfums

Francuska marka perfumeryjna Initio Parfums Privés pochwaliła się swoim innowacyjnym projektem o nazwie Feel Lab Experience, mającym łączyć wiedzę o perfumach z neuronauką i sztuczną inteligencją. Koncept, opracowany we współpracy z Feel‘Tech by Micropole, BrainCo i Harvard Innovation Lab, zachęca klientów do eksploracji swoich emocjonalnych wrażeń i reakcji na zapachy.

Na czym polega ten koncept? Klient zakłada opaskę do badania elektroencefalograficznego (EEG), wyposażoną w czujniki, które rejestrują aktywność ich mózgu podczas sesji eksperymentowania. Rejestrowana jest praca fal mózgowych, a analiza tego procesu pokazuje nieświadome preferencje oraz poziom dobrego samopoczucia, wywołanego przez zapach. Proces ten, jak podkreśla marka, nie zastępuje ostatecznego wyboru konsumenta.

Inicjatywa zostanie wdrożona jeszcze w tym miesiącu w paryskim salonie flagowym Initio Parfums Privés – przed zaprezentowaniem przez firmę premierowych kompozycji. 

Dla Initio jest to duży kolejny krok w strategii, zakładającej traktowanie perfum jako emocjonalnego i immersyjnego doświadczenia. W kwietniu dom perfumeryjny sformalizował partnerstwo z DSM-Firmenich, jednym z wiodących dostawców składników  zapachowych, a celem jest pogłębienie badań nad interakcjami między cząsteczkami zapachowymi a ludzkimi emocjami.

image

Neuronauka w marketingu. Quo vadis etyko?

Te działania pojawiają się w dobrym biznesowo momencie dla Sprecher Berrier Group of Companies, spółki macierzystej marek Initio oraz Parfums de Marly. Grupa, która odnotowała sprzedaż detaliczną w wysokości 775 mln dolarów w roku obrotowym zakończonym 31 marca 2025 roku (wzrost o 41 proc.), przygotowuje się do kolejnego etapu swojego rozwoju wraz z objęciem stanowiska dyrektora generalnego przez Patrice‘a Béliarda, co nastąpi 1 października. Béliard jako były dyrektor w Shiseido i Estée Lauder zastąpi Juliena Sausseta.

Wzrost sprzedaży detalicznej o blisko 50 proc. w ciągu roku (do 189 mln dolarów) jest potwierdzeniem strategii Initio Parfums, zakładającej połączenie luksusu, innowacji i nauki w celu umacniania pozycji na globalnym rynku perfumowej niszy.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
07. listopad 2025 11:36