StoryEditor
Beauty
22.09.2016 00:00

Piękno wynika z nas!

W pracy w TVP jest perfekcjonistką w każdym calu, w domu kochającą żoną i mamą dwóch dziewczynek. A w trakcie wywiadu pokazała, że jest też niesamowicie otwarta, ma dystans do siebie i świetne poczucie humoru. Dziennikarka i prezenterka Paulina Chylewska opowiada nam o panującej w mediach presji na piękny wygląd, o tym, jak wychowuje dzieci i jak przełamywała stereotypy w redakcji sportowej.

Immanuel Kant powiedział, że piękne jest to, co podoba się całkiem bezinteresownie. A jak Ty postrzegasz piękno?

Ładne pytanie na początek. Już boję się następnych (śmiech). Ja bym przypomniała inne powiedzenie, że o gustach się nie dyskutuje. Ta sama aktorka dla jednych może być ikoną kobiecości, a inni stwierdzą, że czegoś jej brakuje. Natomiast są ludzie, którzy wizualnie nie wpisują się w obowiązujące kanony piękna, a mimo to uważamy, że są osobami atrakcyjnymi. Wydaje mi się, że piękno wynika z nas. Jeśli mamy w sobie wewnętrzny optymizm i radość z życia, to będziemy piękne. Makijaż, fryzura, strój są wtedy tylko dopełnieniem całości.

Szukałam jakichś skandali na Twój temat i nic. Jak udało Ci się uchronić prywatność?

My z Marcinem [Feddkiem – przyp. red.] po prostu nie dajemy mediom plotkarskim żadnych pretekstów do tego, żeby o nas pisać w innym kontekście niż zawodowy. Rzadko pojawiamy się poza miejscem naszej pracy. I chociaż dostaję sporo zaproszeń na różnego rodzaju eventy, pokazy mody, to sporadycznie z nich korzystam. Wolę ten czas poświęcić rodzinie niż pozowaniu na ściankach. Miałam też kilka propozycji tzw. ustawek z fotoreporterami, ale za każdym razem odmawiałam. Chcę po prostu w spokoju pójść do sklepu albo bez makijażu odwieźć córki do szkoły. Sama widzisz, jesteśmy strasznie nudni (śmiech).

A z mężem połączyła Cię pasja do sportu?

Nie. Poznaliśmy się jeszcze w Bydgoszczy, z której oboje pochodzimy, i spotykaliśmy się długo przed tym, zanim zaczęliśmy pracować TVP w Warszawie, w redakcji sportowej.

Podobno to Ty zrobiłaś pierwszy krok?

Tak. Zaczęło się od tego, że na trzy miesiące przed studniówką rozstałam się z chłopakiem. Nie chciałam rezygnować z dobrej zabawy, więc postanowiłam, że zaproszę jako osobę towarzyszącą syna koleżanki mojej mamy, o którym wiedziałam tylko tyle, że jest ode mnie o pięć lat starszy i świetnie tańczy. Pracowałam już wtedy w bydgoskim ośrodku telewizyjnym, więc mama Marcina pokazała mu mnie na antenie. Podobno początkowo trochę się zastanawiał, gdzie jest haczyk, co jest ze mną nie tak, że nie mam z kim iść na studniówkę (śmiech). Okazało się, że haczyka nie ma, a ja bardzo przypadłam mu do gustu i następne kroki już wyszły z jego strony. W grudniu tego roku będziemy ze sobą już 20 lat, z czego 13 lat jako małżeństwo.

Łatwo było podjąć decyzję o przeprowadzce do Warszawy?

W pewnym momencie otwierały się przede mną nowe perspektywy zawodowe i bardzo chciałam skorzystać z szansy, jaką dawał mi los. Natomiast zawsze miałam poczucie, że związek na odległość nie jest dobrym pomysłem. Dlatego podjęliśmy wspólną decyzję o przyjeździe do Warszawy.

Kiedy zaczynałaś pracę w redakcji sportowej, byłaś tam jedyną kobietą. Jak udało Ci się poskromić falę testosteronu?

Z jednej strony byłam w o tyle komfortowej sytuacji, że miałam obok siebie swojego partnera i znałam prywatnie moich współpracowników. Dość często spotykaliśmy się poza pracą. Z drugiej strony przez to, że się dobrze znaliśmy, wydawało im się, że za wszelką cenę muszą mi pomóc. Dlatego, gdy przychodziłam do redakcji, to czekał już na mnie gotowy tekst, który miałam powiedzieć na antenie. Trochę się wtedy buntowałam. Chciałam wszystko robić sama, zwłaszcza że wielokrotnie miałam zupełnie inne pomysły na te newsy. Minęło sporo czasu, zanim przekonałam męską część redakcji, że kobieta komentująca wydarzenia sportowe także sobie poradzi.

Czy takie przekonanie wpajasz też swoim córkom, Lenie i Ninie?

Uczę je walczyć o swoje. Oczywiście nie za wszelką cenę, ale chcę, żeby miały świadomość tego, że są wartościowymi osobami i to, co robią, jest dobre. Mnie bardzo długo takiego przekonania brakowało, kiedyś ciągle myślałam, że inni są lepsi. Z biegiem lat musiałam się tego po prostu nauczyć. Czasem zachowujemy się z Marcinem jak totalni wariaci, bo wiwatujemy i oklaskujemy nasze córki przy byle błahej okazji, ale wydaje nam się, że takie zachowanie im pomaga. Dzięki temu są pewne siebie.

A czego Ciebie nauczyli rodzice?

Moi rodzice zawsze wpajali mi, że wszyscy ludzie są z natury dobrzy. A jeśli dzieje się cokolwiek złego, to z pewnością mają na to wpływ uwarunkowania zewnętrzne. Gdy po latach, już jako osoba dorosła, zapytałam tatę: „Dlaczego mnie tak oszukaliście?”, odpowiedział: „Czasy się zmieniły”. Mimo to ja w dalszym ciągu w tę ludzką dobroć wierzę i również to chciałabym przekazać dziewczynom. Moim rodzicom udało się także stworzyć dobre relacje pomiędzy mną a moim bratem. Mamy bardzo dobry kontakt, wspieramy się w swoich marzeniach, zawodowych drogach. Mam nadzieję, że Lena z Niną też będą się kochały jako siostry i zawsze będą mogły na siebie liczyć w przyszłości.

Czy to prawda, że łatwiej napisać Wam usprawiedliwienie dla dziewczyn na lekcję matematyki niż z WF-u?

Tak. Zwłaszcza Marcin często to podkreśla. Taki mamy podział ról w domu. Ja dbam, żeby były odrobione lekcje z polskiego, matematyki, a Marcin bierze na siebie wychowanie fizyczne i plastykę. Bardzo nam na tym zależy, żeby nasze córki były aktywne, żeby jeździły na rowerze, na rolkach. To dla nas bardzo ważne.

Słyszałam, że usypia Cię szybka jazda?

Usypia mnie każda jazda. Wystarczy, że wsiądę do samochodu, pociągu, samolotu, od razu odpływam. Mój mąż, jeśli nie ma w samochodzie dzieci, to jeździ dość brawurowo, a ja śpię jak niemowlę.

Jesteś fanką motoryzacji?

Niespecjalnie. Samochód zawsze służył mi do tego, żeby się przemieszczać, ale nie mam fioła, że musi to być taka, a nie inna marka. Najważniejsze dla mnie jest to, żeby auto było bezpieczne i w miarę ekologiczne.

Ale chciałabyś, żeby powstały perfumy o zapachu spalonego na torze żużlowym metanolu?

(śmiech) To naprawdę genialny zapach, ale żeby to zrozumieć, trzeba choć raz wybrać się na tor żużlowy. Już sama atmosfera, która panuje na trybunach, jest zupełnie inna niż ta w trakcie meczów piłkarskich czy siatkarskich. Zapach jest esencją tego sportu. Trochę kojarzy mi się z dzieciństwem, bo tata zabierał mnie na żużel co niedzielę, potem wybierałam się tam z przyjaciółmi. Niedziela bez żużla nie była niedzielą. Chyba tak samo myślą mieszkańcy Rzeszowa, Zielonej Góry czy Wrocławia. Proszę spróbować.

Na dziennikarki telewizyjne wywierana jest ciągła presja, one zawsze muszą wyglądać atrakcyjnie. Przeszkadza Ci to?

Faktycznie presja jest spora, ale nie mam z tym większego problemu. Cieszy mnie natomiast to, że odchodzimy od kultu młodości w mediach. Obecnie większość prezenterek ma 30-40 lat. To nas zbliża do takich stacji jak BBC, gdzie doświadczenie ma ogromne znaczenie. A poza tym dzięki nowoczesnym kosmetykom i świadomości znaczenia pielęgnacji granica wieku nam się przesuwa. Kobiety nie wyglądają na swoje lata. Ja nie czuję jeszcze presji, że muszę poddać się jakimś inwazyjnym zabiegom, ale nigdy nie mówię nigdy.

W takim razie, jak o siebie dbasz?

Staram się używać dobrych kosmetyków, przy czym dobry nie oznacza drogi. Nie zdarza mi się też, żebym tak po prostu weszła do drogerii i kupiła krem, który jest ładnie zapakowany lub widziałam go w reklamie. Stosuję produkty indywidualnie dobrane przez specjalistów do mojej skóry. Dodatkowo regularnie odwiedzam kosmetyczkę, żeby wyregulować brwi i położyć maskę na twarz. Śmieję się, że jestem marzeniem wizażystek, bo mam suchą skórę, makijaż bardzo dobrze utrzymuje się na niej przez cały dzień.

Masz jakiś pielęgnacyjny sekret?

Tak, jeśli chodzi o włosy, które dość często poddaję koloryzacji. Najlepszą metodą na odżywienie ich i przywrócenie im blasku jest oliwa z oliwek. Wystarczy raz w tygodniu rozprowadzić oliwę na końcówkach, włosy zawinąć w ręcznik i pozostawić na pół godziny. Następnie umyć głowę. Rezultat jest natychmiastowy.

Przywiązujesz się do kosmetyków?

Niesamowicie i to zarówno do pielęgnacyjnych, jak i do perfum. Używam tylko tych sprawdzonych i bardzo żałuję, gdy jakaś seria się kończy. Muszę wtedy przez długi czas w porozumieniu z kosmetyczką poszukiwać równie dobrych produktów.

Jak się relaksujesz?

Pod kocem z książką. I to niezależnie od pogody. Nawet jeśli za oknem jest 30 stopni na plusie, to i tak zawinę się w koc. Nie jestem typem niespokojnego ducha, lubię leżeć w łóżku do godziny 12, gdy mam wolne. Mojego męża w weekend wręcz rozpiera energia i od razu każe dziewczynkom się ubierać i zabiera je na basen lub na rower, żebym mogła chwilę poleżeć.

Gdzie widzisz siebie za 20 lat?

Na greckiej wyspie z dobrym drinkiem (śmiech). A tak serio to myślę o tym, co jest dzisiaj, najwyżej za miesiąc. Nie snuję planów na daleką przyszłość. Taki już mam charakter, że nie użalam się nad sobą, tylko z radością przyjmuję wszystko to, co mnie spotyka. A gdybym nagle musiała wywrócić swoje życie do góry nogami i np. zmienić pracę, to mam przekonanie, że coś wymyślę, dam radę.

Rozmawiała: Agnieszka Saracyn-Rozbicka

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Manicure
30.10.2025 10:05
Jaka lampa do hybryd? Podpowiadamy
Jaka lampa do hybryd? Podpowiadamymateriał partnera

Dobrze utwardzony lakier to podstawa trwałego i estetycznego manicure hybrydowego. Nawet najlepsze produkty nie zrobią jednak różnicy, jeśli lampa nie poradzi sobie z ich prawidłowym utwardzeniem.

Na rynku jest dziś ogromny wybór urządzeń – lampy UV, LED i UV/LED, o różnych mocach, funkcjach i rozmiarach. Która z nich będzie najlepsza? Jak dobrać ją do własnych potrzeb? Oto praktyczny przewodnik, który rozwieje wszystkie wątpliwości.

Jakie są rodzaje lamp do hybryd?

Wybór odpowiedniej lampy do hybryd to kluczowy etap w tworzeniu trwałego manicure. Wszystkie utwardzają lakiery, jednak różnią się technologią działania i skutecznością.

Lampa UV

Wykorzystuje światło UV do polimeryzacji lakierów. To klasyczne rozwiązanie, które wciąż ma swoich zwolenników, szczególnie wśród osób ceniących prostotę i niższą cenę. Jej minusem jest dłuższy czas utwardzania – zwykle około 2 minut – oraz konieczność wymiany żarówek co kilka miesięcy.

Lampa LED

Jest to nowsza technologia, w której diody LED emitują światło o węższym paśmie. Dzięki temu utwardzanie lakierów hybrydowych jest znacznie szybsze – często wystarczy 30–60 sekund. Lampy LED są też bardziej energooszczędne i trwałe, ale nie zawsze współpracują z każdym rodzajem lakierów i żeli.

Lampa UV/LED

To połączenie technologii UV i LED. Jest obecnie najczęściej spotykanym i dominującym typem lampy dostępnym na rynku. Urządzenia odpowiednio utwardzają lakiery hybrydowe i żele, działają błyskawicznie i gwarantują trwały efekt. Lampa UV/LED to dziś standard w salonach i coraz częściej również w domowych zestawach do stylizacji paznokci hybrydowych.

Co jest ważne dla trwałości manicure hybrydowego?

Skuteczna lampa do hybryd równomiernie utwardza lakier, zapewniając trwały manicure i gładkie, błyszczące wykończenie. To właśnie od niej zależy trwałość i wygląd całej stylizacji. Jeśli lakier nie zostanie utwardzony równomiernie, może się marszczyć, matowieć lub odklejać od płytki paznokcia.

Przy wyborze lampy do hybryd należy przede wszystkim zwrócić uwagę na jej moc. Zbyt słaba (np. 24W) nie zapewni odpowiedniego poziomu energii światła, przez co lakier utwardzi się tylko powierzchniowo. Efekt? Stylizacja szybko traci połysk i przyczepność. Optymalna lampa do paznokci hybrydowych powinna mieć co najmniej 48W, co pozwala na równomierne i szybkie utwardzenie każdej warstwy.

Nie bez znaczenia jest również czas utwardzania. Zbyt krótki nie pozwoli na pełne związanie lakieru, natomiast zbyt długi może prowadzić do jego przegrzania lub utraty elastyczności. Dlatego dobre lampy wyposażone są w timery, które umożliwiają precyzyjne dopasowanie czasu do rodzaju produktu i grubości aplikowanej warstwy.

Na co zwrócić uwagę przy wyborze lampy do paznokci? Praktyczne funkcje

Wybierając najlepszą lampę do paznokci, warto zwrócić uwagę nie tylko na parametry techniczne, ale też na rozwiązania, które poprawiają komfort i tempo stylizacji.

Nowoczesne lampy do manicure hybrydowego są projektowane tak, by praca była szybka i bezpieczna. Dobry model powinien oferować kilka praktycznych funkcji:

  • Sensor ruchu – automatycznie uruchamia lampę po włożeniu dłoni, dzięki czemu praca przebiega płynnie i bez dotykania przycisków.
  • Timer z kilkoma trybami (np. 30 s, 60 s, 90 s, 120 s) – umożliwia precyzyjne dobranie czasu utwardzania lakierów hybrydowych.
  • Tryb Low Heat – czyli stopniowe nagrzewanie, które redukuje uczucie ciepła pod paznokciem.
  • Wyświetlacz LCD – pokazuje pozostały czas pracy, co zwiększa kontrolę.
  • Odpinane dno magnetyczne – przydatne przy pedicure i ułatwiające czyszczenie lampy.

Te udogodnienia sprawiają, że praca jest nie tylko wygodniejsza, ale też dokładniejsza – każda warstwa lakieru zostaje idealnie utwardzona, a efekt jest trwalszy.

Gdzie kupić dobrą lampę do hybryd?

Szukając niezawodnego sprzętu, postaw na sklepy oferujące sprawdzone, certyfikowane produkty. W ofercie AllePaznokcie.pl znajdziesz szeroki wybór lamp UV/LED – od modeli do użytku domowego po profesjonalne urządzenia o wyższej mocy. Dostępne lampy do paznokci łączą funkcjonalność z nowoczesnym designem, a dzięki różnym zakresom mocy można dobrać je idealnie do swoich potrzeb.

Warto pamiętać, że wybór odpowiedniej lampy do paznokci to inwestycja w trwałość i wygląd manicure – dobre urządzenie pozwala nie tylko skrócić czas utwardzania lakieru, ale też zapewnia komfort pracy i długotrwały efekt.

 

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Zapachy
30.10.2025 09:01
“Świat Arabskich Perfum” i pierwszy polski event z marką Armaf
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa  / The Parfum Company mat.pras.
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa Hilton  / Marzena Szulc
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa Hilton  / Marzena Szulc
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa  / The Parfum Company mat.pras.
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Event Armaf/The Parfum Company, Warszawa 
Gallery

Armaf to marka perfumeryjna, wywodząca się ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, należąca do Sterling Parfums Industries. Dystrybutorem perfum w naszym kraju jest firma Parfum Company Sp. z o.o. S.K.A., która pod hasłem "Świat Arabskich Perfum" zorganizowała swoje 18. urodziny z dumą prezentując Armaf w hotelu DoubleTree by Hilton w Warszawie. Wśród zaproszonych gości znalazła się redakcja Wiadomości Kosmetycznych.

Parfum Company jest największym w Polsce dystrybutorem perfum arabskich i ma w ofercie takie marki jak Lattafa, Al Haramain czy wspomniany Armaf. Do dystrybucji tej marki w naszym kraju przyczynił się Leonard Baś, szef sprzedaży Sterling Parfums na Europę Środkowo-Wschodnią.

Sterling Group to wiodący producent perfum i kosmetyków na Bliskim Wschodzie, który działa na rynku z powodzeniem już od 1998 roku. Sieć partnerów i dystrybutorów obejmuje aktualnie ponad 132 kraje. Zakład produkcyjny firmy w Dubaju o powierzchni ponad 100 tys. mkw. zatrudnia 1,7 tys. pracowników i wytwarza miliony sztuk perfum rocznie, wykorzystując najnowsze technologie.

Armaf, specjalizujący się w zapachach selektywnych, jest w Polsce marką numer jeden w kategorii perfum arabskich. Szczególnie mocny rozwój tej kategorii na naszym rynku przypada na ostatnie 2-3 lata. Rozwój sprzedaży Armaf postępuje w niezwykle szybkim tempie – a jedyny dystrybutor marki, Parfum Company, szczyci się nowoczesnym, dużym, w pełni zautomatyzowanym magazynem, który jest w stanie obsłużyć w ekspresowym tempie zamówienia swoich odbiorców – jak wspominał ze sceny podczas eventu właściciel Parfum Company, Szymon Żelazek.  

Firma Armaf przez pierwsze lata swojej działalności zajmowała się wytwarzaniem flakonów perfum wysokiej jakości, natomiast kreowaniem własnych zapachów zajęła się od 2015 roku. Do chwili obecnej portfolio Armaf liczy sobie ponad 300 unikalnych zapachów, które zdobyły globalne uznanie dzięki połączeniu przystępnej ceny, jakości zapachów i wyjątkowych flakonów. Jak przyznają klienci, jest to dla nich luksus za przystępną cenę.

W ofercie Armaf znajdują się zapachy dla mężczyzn, dla kobiet oraz unisex – kompozycje drzewne, przyprawowe, cytrusowe, kwiatowe, owocowe, gourmandowe i oudowe. Warto podkreślić, że twórcami wielu zapachów Armaf są uznani perfumiarze, m.in. Christian Provenzano, Christophe Raynaud, Quentin Bisch czy Olivier Cresp – twórca najnowszego hitu sprzedażowego Armaf dla kobiet z linii Club de Nuit – Maleka.

Jak podkreśla Leonard Baś, perfumy Armaf cieszą się tak dużą popularnością, że fabryka pracuje praktycznie bez przerwy, a produkcja idzie w miliony flakonów perfum. Marka jest dystrybuowana w ponad 100 krajach na świecie, w tym w całej Europie. I w każdym z krajów stawia na znakomite relacje ze swoim partnerem biznesowym.

Partner ma czuć, że jest to wspólny biznes, że to partnerstwo jest bliskie – stwierdził Leonard Baś. Podkreślił, że perfumy Armaf mają bardzo dobre recenzje i cechuje je wysoka jakość, atrakcyjne kompozycje zapachowe – większość wykorzystywanych w produkcji olejków zapachowych pochodzi z Francji.

Leonard Baś wskazał też na znaczenie otwartości i międzynarodowych kontaktów – firma jest obecna na wielu międzynarodowych targach (m.in. na wszystkich edycjach Cosmoprof), co stanowi ważny element budowania marki. Ostatnio dotarła nawet na targi do Brazylii i do USA. – Szeroko zaznaczamy swoją obecność, nasze stoiska wyróżniają się wielkością i rozmachem – przyznał przedstawiciel Sterling. 

Z nami dzisiaj marka Armaf obecna jest na wszystkich ważnych branżowych edycjach targów oraz forach kosmetycznych w Polsce – mówi Prezes Parfum Company, Anna Skalska-Żelazek.

Dystrybutor Parfum Company zaprezentował się podczas wrześniowych tagów Beauty Days, a także na Forum Branży Kosmetycznej 16 października w Warszawie. Za granicą dystrybutor uczestniczył w TFWA Cannes 2025 oraz Beautyworld Middle East 2025

Mamy za sobą intensywny czas, pełen inspirujących podróży na Bliski Wschód, oraz spotkań, które otwierają nowy rozdział naszej historii. Nie zwalniamy tempa, już czujemy powiew nadchodzącego wysokiego sezonu. Jesteśmy w pełni gotowi – to kwestia dni. Przed nami śmiałe plany, o których pasjonaci perfum arabskich dowiedzą się wkrótce – dodaje Anna Skalska-Żelazek.

Duży wybór marek i perfum arabskich dostępny jest w sklepie internetowym Parfum Company – fragrant.plChętnych do przetestowania i poznania zapachów na żywo firma zaprasza również do swojej jedynej w Polsce perfumerii stacjonarnej wypełnionej po brzegi perfumami arabskimi. To sklep Fragrant, który mieści się w Warszawie w Centrum Handlowym Łopuszańska 22. Znajdziecie tam całą ścianę zapachów arabskich, niczym „the greatest wall of perfumes in Dubai” - Sterlinga.

 

Więcej o biznesowych poczynaniach Parfum Company można znaleźć w oficjalnych social mediach firmy:

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
31. październik 2025 02:49