StoryEditor
Włosy
03.10.2023 09:43

Rynek koloryzacji włosów: stan, wyzwania, okazje, utrudnienia

Rynek produktów koloryzacji włosów przechodzi metamorfozę — choć blond dominuje, to na półkach rozpychać zaczyna się nowa kategoria kolorystyczna, czyli róże, błękity, fiolety i zielenie. Rozbudowuje się także paleta wariantów produktów do koloryzacji i pojawiają się w niej nowe formulacje i typy kolorantów oraz akcesoriów.

 

Według Grand View Research, globalny rynek farb do włosów i innych produktów do koloryzacji osiągnął wartość 23,15 miliarda dolarów w 2021 roku i przewiduje się, że od 2022 do 2028 roku zanotuje wskaźnik rocznego przyrostu na poziomie 5,7 proc.. Znaczny wzrost popularności koloryzacji włosów oraz rosnąca liczba osób starszych na całym świecie to jedne z głównych czynników, które napędzają wzrost rynku w okresie prognozowym. Wzrost znaczenia trendów modowych i istotne innowacje w formulacjach i formatach produktów dodatkowo przyczyniają się do rozwoju rynku. Niemniej jednak, skutki uboczne regularnego stosowania farb do włosów mają tendencję do hamowania wzrostu rynku w okresie prognozowym.

image
Grand View Research

Globalny rynek farb do włosów jest dodatkowo podzielony na mężczyzn i kobiety. Spośród tych dwóch grup, segment kobiet przyczynił się do większej części przychodów, stanowiąc około 75 proc. w 2021 roku. Znaczący trend koloryzacji włosów wśród kobiet jest jednym z głównych czynników przyczyniających się do największego udziału w rynku. Wyższe wydatki kobiet na produkty do pielęgnacji włosów i kosmetyki w porównaniu do mężczyzn dodatkowo wspierają udział w rynku. Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi w Stanach Zjednoczonych, około 75 proc. kobiet stosuje farby do włosów choć raz do roku.

Rynek pielęgnacji męskiej odnotowuje jednak znaczny wzrost, a mężczyźni coraz częściej inwestują w produkty do pielęgnacji włosów. Zmieniające się normy społeczne, większa koncentracja na wyglądzie osobistym i rosnąca akceptacja produktów do pielęgnacji wśród mężczyzn doprowadziły do ​​powiększenia się rynku produktów do pielęgnacji włosów przeznaczonych specjalnie dla mężczyzn. Producenci odpowiadają na ten trend, oferując specjalistyczne produkty skierowane do konsumentów płci męskiej. Prognozuje się, że segment koloryzacji męskiej rozwinie się z istotnym wskaźnikiem rocznego przyrostu na poziomie 5,9 proc. (wg. Grand View Research) w okresie prognozowym. Rosnący trend stosowania produktów do pielęgnacji włosów wśród mężczyzn to jeden z głównych czynników napędzających wzrost rynku. Ponadto rosnąca moda na modne fryzury z różnymi kolorami włosów wśród mężczyzn ma dodatkowo przyczynić się do wzrostu rynku w okresie prognozowym. Ponadto znaczące promowanie marek farb do włosów przez celebrytów zachęca również mężczyzn do korzystania z produktów do koloryzacji włosów, co daje rynkowi znaczące możliwości wzrostu.

image

Najwięksi gracze na rynku produktów do koloryzacji i sugerowany stopień konsolidacji rynku.

Mordor Intelligence

 

Rynki zbytu

 

Na światowym rynku farb do włosów dominuje region Azji i Pacyfiku, zapewniający ponad 35 proc. udziału w przychodach w 2021 r. Do głównych czynników napędzających rozwój rynku należą rosnące wydatki konsumentów na produkty do pielęgnacji włosów oraz rosnący trend na produkty do koloryzacji premium wśród gwiazd regionu. Co więcej, znaczny wzrost dochodu na mieszkańca w krajach wschodzących, takich jak Chiny, Indie i inne, dodatkowo wspiera rozwój rynku w okresie prognozy. Co więcej, znaczny rozwój branży środków higieny osobistej w krajach wschodzących zapewnia dalsze znaczne możliwości wzrostu rynku w okresie objętym prognozą.

image

Podział geograficzny rynku produktów do koloryzacji włosów.

Mordor Intelligence

Prognozuje się, że Europa będzie się rozwijać ze znacznym CAGR na poziomie 6,0 proc. w latach 2022–2028. Kraje dobrze rozwinięte, takie jak Niemcy, Wielka Brytania i Francja, pozytywnie przyczyniają się do przychodów rynku. Rynek napędzany jest głównie silną sprzedażą produktów do koloryzacji włosów za pośrednictwem marek takich jak Coty Inc., L‘Oréal S.A., Estée Lauder Companies Inc. i Revlon, Inc., a także wprowadzenia nowych produktów innych marek, takie jak Procter & Gamble, Combe Inc. i Henkel AG & Co. KGaA. Dodatkowo obecność dobrze ugruntowanej sieci sprzedaży detalicznej kosmetyków do włosów offline w Europie jest kolejnym czynnikiem napędzającym rynek w regionie.

Według ostatniej analizy przeprowadzonej przez Astute Analytica pięciu największych graczy na światowym rynku farb do włosów wygenerowało ponad 45 proc. przychodów w 2021 roku. Te pięć największych firm to L’Oreal, Unilever, Procter & Gamble, Henkel Corp. i Revlon. Kluczowi gracze rozpoczynają wdrażanie innowacji produktowych jako swojej kluczowej strategii zdobycia potencjalnego rynku i optymalizacji ofert. Chcą także wprowadzać na rynek produkty skupiające się na jednym kolorze, z trwałymi i naturalnymi deklaracjami, aby przyciągnąć konsumentów.

{embed-gallery-3_class}{embed-gallery-3}401927{/embed-gallery-3}{embed-gallery-3}401928{/embed-gallery-3}{embed-gallery-3}401929{/embed-gallery-3}{/embed-gallery-3_class}

Wykresy przedstawiające podział kategorii produktów do koloryzacji włosów w najpopularniejszych polskich drogeriach i perfumeriach mających sklep online (stan na 26.09.2023 r.). Dla każdego sklepu wybrano 5 najbardziej popularnych wg. liczby SKU marek, w razie wyniku ex aqueo podano więcej niż 5 marek. (Opracowanie własne autorki)

 

Trendy w kolorystyce

 

Klientki coraz częściej napomykają o chęci zafarbowania włosów na nietypowy odcień lub mieszania kolorów, np. w formie spodniej warstwy w neonowym odcieniu i reszty boba w klasycznym, naturalnym kolorze. Takie eksperymenty stają się coraz częstsze nawet w grupie wiekowej 50+ Katarzyna Kramnik, stylistka fryzur i MUA

Według danych Astute Analytica, blond pozostaje najpopularniejszym kolorem włosów wśród kobiet; preferuje go  45 proc. respondentek. Na kolejnych miejscach znajdują się włosy brązowe (39 proc.), rude (36 proc.) i czarne (34 proc.). Wyniki te są spójne z danymi z innych badań prowadzonych na przestrzeni lat. Co ciekawe, stwierdzono, że siwe włosy stają się coraz bardziej popularne wśród mężczyzn w Ameryce Północnej, gdyż 31 proc. respondentów stwierdziło, że chciałoby mieć siwe włosy w przyszłości. Stwierdzono również, że prawie połowa (47 proc.) wszystkich dorosłych w wieku 18 lat i starszych na światowym rynku farb do włosów ma co najmniej jeden kolor włosów inny niż czarny, brązowy lub siwy. Obejmuje to również tzw. kolory nienaturalne (novelty colours), od jasnego różu, przez fiolet, po jasnozielony. Ponadto prawie trzy czwarte (73 proc.) dorosłych, którzy chociaż raz farbowali włosy, twierdzi, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy zafarbowaliby je ponownie. Świadczy to o rosnącej tendencji wśród konsumentów do eksperymentowania z nowymi kolorami włosów.

Rosnąca popularność novelty colours to kluczowy trend wpływający na rozwój rynku farb do włosów. Konsumenci chcą odejść od standardowych kolorów na rzecz odważnych i żywych odcieni oraz eksperymentować z kolorem włosów. Rozwój platform mediów społecznościowych, takich jak Instagram, również wpłynął na trend fantazyjnych koloryzacji włosów. Ich użytkownicy niemal codziennie widzą zdjęcia, rolki i stories przedstawiające pomysłowe i kolorowe fryzury, które sprawiają, że chce się je wypróbować. Stworzyło to trend w kierunku spersonalizowanego piękna, umożliwiającego klientom dostosowywanie produktów i usług do ich unikalnych potrzeb i preferencji. Aby nadążać za zmieniającymi się preferencjami konsumentów, producenci zareagowali, oferując więcej opcji koloryzacji włosów, w tym różnorodne kolorowe i niepowtarzalne kolory. Dlatego oczekuje się, że rosnąca popularność novelty colours przyspieszy rozwój rynku.

image

Paleta kolorystyczna tonerów pielęgnacyjnych La Riche Directions, jednej z najbardziej popularnych w Polsce marek tonerów.

La Riche

Ograniczona pula konsumentów nowatorskich i najwyższej jakości farb do włosów w krajach rozwijających się stanowi wyzwanie dla rozwoju rynku farb do włosów. Rynek przeżywa rozkwit na rozwiniętych rynkach Ameryki Północnej i Europy. Dzieje się tak dlatego, że większość segmentów premium i masowego klienta końcowego jest dostępna w tym segmencie. Dlatego rynki te charakteryzują się zrównoważonym popytem na farby do włosów w różnych przedziałach cenowych. Popyt na najwyższej jakości koloryzację włosów w krajach rozwiniętych przewyższa popyt w segmencie masowym. W przeciwieństwie do krajów Ameryki Północnej i Europy, regiony APAC (Azja-Pacyfik) i MEA (Środkowy Wschód-Afryka) nie mają równomiernego rozmieszczenia segmentów konsumenckich. Odsetek klientów segmentu masowego jest wyższy niż odsetek klientów high-end w tych regionach. Skutkuje to znaczną sprzedażą tanich farb do włosów na tych lokalnych rynkach. Jednakże sprzedaż premium i nowatorskich farb do włosów w regionie APAC i MEA jest niższa ze względu na małą obecność tego segmentu. Słaba sprzedaż najwyższej jakości farb do włosów doprowadzi do niższych przychodów ze sprzedaży. Dlatego też wartość dochodów z tych regionów jest niewielka.

Trend w kierunku utrzymywania naturalnych, siwych włosów to jedno ze współczesnych ograniczeń na rynku farb do włosów. W dzisiejszych czasach coraz bardziej umacnia się trend na "starzenie się z godnością". Siwizna zaczyna być akceptowana tak bardzo, że osoby, które jeszcze nie osiwiały, próbują uzyskać gołębi odcień włosów za pomocą farb chemicznych.

W ostatnim czasie nie zauważyliśmy, aby konkretne kolory były bardziej lub mniej popularne. Niemniej jednak to, co staje się kluczowe to zapewnienie naturalnego koloru bez efektu rozjaśnienia, bez uszkodzeń i z długotrwałym połyskiem. Bardzo dużo klientek i klientów mówi o blasku, lśnieniu i zdrowo wyglądających włosachMarta Furman, PB Commercial Manager EE Wella Company

 

Typy produktów

 

Istnieje wiele rodzajów produktów do koloryzacji włosów, które różnią się składem, trwałością i sposobem aplikacji. Oto kilka głównych rodzajów:

  • Farby do włosów: Farby są dostępne w wielu kolorach i trwałościach. Mogą być trwałe, półtrwałe lub tymczasowe, a także dostępne są farby naturalne i chemiczne.
  • Szamponetki: kosmetyki do włosów, które zawierają tymczasowe pigmenty kolorujące. Służą do chwilowej zmiany koloru włosów i zmywają się podczas kilku myć, umożliwiając eksperymentowanie z różnymi odcieniami bez trwałych efektów.
  • Tonery/farby tonujące: Farby tonujące są stosowane głównie do poprawy koloru lub nadania blasku włosom. Zwykle są mniej trwałe niż farby do włosów.
  • Farby ziołowe (np. henna, indygo, katam): mieszanki sproszkowanych ziół, które po odpowiednim przygotowaniu (np. zakwaszeniu) nadają włosom pożądany kolor.
  • Farby przeznaczone dla mężczyzn: Niektóre farby do włosów są specjalnie opracowane dla mężczyzn, często zapewniając naturalny wygląd i pokrycie siwych włosów.
  • Rozjaśniacze: Farby do wybielania są używane do rozjaśniania włosów. Mogą bardzo łatwo uszkodzić włosy aż do ich spalenia, więc wymagają ostrożnego stosowania.
  • Farby służące do podkreślenia pasemek: Te produkty są przeznaczone do tworzenia pasemek lub refleksów, dodając różne odcienie do włosów.
  • Farby w sprayu: Farby w sprayu są łatwe w aplikacji i tymczasowe, często używane do czasowego zmieniania koloru włosów.
  • Kredy do włosów: sztyfty pudrowe pozwalające na nałożenie koloru na powierzchnię włosa, jednak nie naruszające jego barwy właściwej.
  • Odżywki koloryzujące: pielęgnujące produkty deponujące minimalne ilości barwnika we włosach.
  • Pianki: Te produkty są łatwe w aplikacji i nadają się do krótszych włosów.

Od początku działania firmy koloryzacja włosów była najważniejszą kategorią w naszej ofercie. Naturalną konsekwencją było poszukiwanie rozwiązań zaspokajających różnorodne oczekiwania klientów, a jednocześnie pozwalających wyróżnić się na tle konkurencji. Kolorowe włosy, jak obecnie nazywana jest ta kategoria, była idealna do dalszego rozwoju produktów do koloryzacji włosów [...], począwszy od płynów i szamponów, poprzez kremy, spreje oraz pianki Jarosław Pawelec, dyrektor sprzedaży w firmie Venita

Na podstawie rodzaju produktu globalny rynek farb do włosów jest dodatkowo podzielony na trwałe, tymczasowe i inne (półtrwałe, rozjaśniacze, kredy, spraye, odżywki koloryzujące itd.). Spośród tych segmentów, trwałe farby przyczyniły się do większego udziału w rynku, stanowiąc ponad 70 proc. udziału w 2021 roku. Znaczący trend korzystania z trwałych farb do włosów, wynikający z szerokiej dostępności naturalnych odcieni, jest głównym czynnikiem przyczyniającym się do największego udziału w rynku. Segment farb do włosów tymczasowych przewiduje się, że rozwinie się z istotnym wskaźnikiem rocznego przyrostu na poziomie 6,2 proc. od 2022 do 2028 roku. Globalny, znaczący wzrost trendu tymczasowego zmieniania koloru włosów czasowo jest jednym z głównych czynników napędzających wzrost rynku. Poprzez zastosowanie zmywalnej lub półtrwałej farby do włosów, konsumenci mogą ją łatwo zmyć, jeśli nie są zadowoleni z koloru. Ponadto tymczasowe farby do włosów można łatwo nakładać bezpośrednio z aplikatora, bez konieczności wcześniejszego mieszania. Dlatego łatwość stosowania tymczasowych farb do włosów ma również przyczynić się do znaczącego wzrostu w nadchodzących latach. Nieustannie jednak pojawiają się nowe typy produktów, takie jak np. tonery półtrwałe.

image

Prognoza podziału rynku ze względu na typy produktów do koloryzacji; trwałe (niebieski), półtrwałe (czerwony), spłukiwalne (żółty), high concept, czyli produkty premium (zielony).

Skyquest

Wygląda również na to, że spraye koloryzujące do włosów nie będą dawały się relegować do kategorii produktu sezonowego, np. na Halloween czy festiwale muzyczne. Firma Technavio prognozuje, że globalny rynek sprayów do koloryzacji włosów wzrośnie o 340,97 milionów dolarów w okresie od 2021 do 2026 roku. Tempo tego wzrostu rynku przyspieszy i osiągnie wskaźnik rocznego przyrostu na poziomie 4,54 proc. Rozwój sektora kosmetycznego staje się głównym czynnikiem napędzającym wzrost rynku globalnych sprayów do koloryzacji włosów. Wzrost ten wynika z większych nakładów na produkty wysokiej jakości, co jest efektem wzrostu dochodów konsumentów oraz zmian w ich stylu życia.

Jednym z najnowszych trendów w branży jest koloryzacja włosów oparta na organicznych i wegańskich składnikach. Liczne zalety takich substancji w produktach do koloryzacji włosów przyciągają na rynek coraz to nowszych klientów. Jednakże organiczne produkty do koloryzacji włosów mają niewiele wad w porównaniu z chemicznymi produktami do koloryzacji włosów. Organiczna farba do włosów nie wnika do łuski włosa; zamiast tego pokrywają tylko zewnętrzną powierzchnię włosa. Poza tym nie powoduje uszkodzeń włosów, natomiast syntetyczny barwnik wnika w pewnej ilości do łuski włosa, co powoduje wypadanie, łamanie i przerzedzanie włosów.

image

Lush od dawna oferuje hennowe kostki w kilku wariantach kolorystycznych i pędzel do nakładania mieszanki.

Lush

W Polsce trend koloryzacji naturalnej za pomocą ziół zyskał popularność dzięki wpływowym blogerkom włosowym, takim jak Anwen, Na Piękne Włosy i Miksologia. Ich rady i doświadczenie przyczyniły się do rosnącego zainteresowania pielęgnacją włosów w sposób bardziej naturalny i przyjazny dla środowiska, co stało się inspiracją dla wielu osób. Dlatego do portfolio wielu marek z Polski dołączyły zioła, które do tej pory oferował np. Lush; Orientana, Venita, Sattva i inne brandy oferują już mieszanki ziołowe do koloryzacji włosów.

 

Kwestie bezpieczeństwa

 

Na początku XX wieku we Francji, w laboratorium Eugene’a Schueller’a, wynaleziono farbę do włosów o nazwie L’Aureale, co później dało początek nazwie L’Oréal. Skład ówczesnej farby zawierał anilinę, azotan srebra, pirogalol i octan ołowiu. Chociaż znano już ryzyko związanego z aniliną, uważano, że tylko około 5 proc. użytkowników doświadcza skutków ubocznych, dlatego Schueller zalecał wykonywanie próby uczuleniowej przed użyciem farby.

Wcześniej, przed wynalezieniem farb do włosów, kasztanowo-brązowy kolor osiągano dzięki hennie, sproszkowanym liściom lawsonii (Lawsonia inermis L.). Starożytni Egipcjanie i Masajowie znali hennę. Inne naturalne źródła barwników to łuski orzecha włoskiego, zawierające juglon, indygo i pędy dębu. Starożytnym Rzymiankom pomagały mikstury z oślej lub cielęcej krwi gotowanej w oliwie, aby ukryć siwiznę. W przeszłości zmieniano kolor włosów również przez moczenie ołowianych grzebieni w kwaśnym winie lub stosowanie mieszanek zawierających arsen i kadm — dzisiaj niebezpiecznych ze względu na toksyczność metali ciężkich. Współczesne farby do włosów muszą spełniać surowe normy bezpieczeństwa, nie powinny wywoływać podrażnień ani alergii, a ich skład nie może przekraczać określonych limitów metali ciężkich. Dodatkowo, powinny być odporne na wpływ środowiska, zapewniać odpowiednie krycie i długotrwały efekt. Obecnie historycznie stosowana anilina, jej pochodne halogenowane i sulfonowane, a także sole aniliny są objęte zakazem stosowania w kosmetykach zgodnie z przepisami zawartymi w Rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) 1223/2009.

Do produkcji farb do włosów stosujemy tylko i włącznie barwniki dopuszczone do koloryzacji włosów, pochodzące od renomowanych dostawców, dysponujących odpowiednimi certyfikatami. [...] Każdy klient przed przystąpieniem do zabiegu farbowania zobowiązany jest przeprowadzić próbę uczuleniową. W tym celu należy nanieść mieszankę na skórę przedramienia przetrzymać 48h, a następnie zmyć. Jeśli nie wystąpią zmiany skórne, można przystąpić do farbowania. Oczywiście środki ochrony osobistej, czyli rękawiczki są niezbędne przy farbowaniu włosów — Agnieszka Rajewska, dyrektorka marketingu w firmie Joanna

Branża produktów do pielęgnacji włosów podlega rygorystycznym przepisom i standardom związanym z bezpieczeństwem produktów, etykietowaniem i ograniczeniami dotyczącymi składników. Nieprzestrzeganie tych przepisów może prowadzić do problemów prawnych, wycofania produktu i szkody dla reputacji marki. Spełnienie wymogów regulacyjnych i zajęcie się kwestiami bezpieczeństwa może stanowić wyzwanie dla firm, zwłaszcza jeśli działają na wielu rynkach z różnymi przepisami.

Stowarzyszenie UE ds. higieny osobistej, znane jako Cosmetics Europe (CE), wydało niedawno nowe wytyczne dotyczące testu ostrzegawczego dla alergików (AAT) w przypadku produktów do koloryzacji włosów. Jest to spójny proces AAT, który CE zaleca dołączać do instrukcji użytkowania produktów przeznaczonych głównie do farbowania włosów. W tych instrukcjach rekomenduje się stosowanie AAT jako istotnego narzędzia zarządzania ryzykiem. CE zaleca również, aby firmy kosmetyczne, sprzedające produkty do koloryzacji włosów, używały nowego, spójnego formułowania i ikon, określonych w ramach zaleceń, we wszystkich instrukcjach użytkowania towarzyszących tym produktom. Celem tych zaleceń jest zapewnienie jasnych i jednolitych instrukcji dotyczących przeprowadzania testów ostrzegawczych dla alergików, co przyczynia się do lepszego zrozumienia produktów zarówno przez konsumentów, jak i profesjonalistów zajmujących się włosami.

image

Jedna z niewielu zakwestionowanych ostatnio przez organy EU farb do włosów — w tym wypadku marki Vatika. Produkt zawiera p-fenylenodiaminę (PPD) (mierzona zawartość do 6,4 proc. wag.) z niewystarczającą ilością środka sprzęgającego. Niezwiązany PPD działa silnie uczulająco na skórę i może wywołać alergiczne kontaktowe zapalenie skóry.

RAPEX Safety Gate
Podobnie coraz więcej konsumentów i organów regulacyjnych porusza temat bezpieczeństwa henny jako produktu do barwienia między innymi włosów. Wbrew powszechnemu przekonaniu, henna nie jest całkowicie bezpiecznym i nie wywołuje reakcji alergicznych u wszystkich. Chociaż wielu uważa ją za naturalną alternatywę do farbowania włosów i skóry, to jednak istnieje ryzyko alergii i podrażnień u niektórych osób po kontakcie z henną. Szczególnie w przypadku produktów, których składu nie da się zweryfikować, istnieje większe ryzyko takich niepożądanych reakcji. Ważne jest, że termin "henna" może obejmować różne substancje, od prawdziwej henny po mieszanki syntetycznych barwników. Henna sama w sobie nie jest silnym alergenem, jednak dodatki, które są do niej często wprowadzane, takie jak PPD (parafenylenodiamina), mogą wywoływać poważne reakcje alergiczne. PPD jest często używana w sztucznej hennie oraz w ciemnych, trwałych farbach do włosów. W przeciwieństwie do lawsonu (naturalnego składnika henny), PPD ma zdolność przenikania przez skórę aż do warstwy właściwej, co może prowadzić do ogólnych reakcji alergicznych.

Zaopatrywanie się w składniki i chemikalia do farb do włosów, które byłyby bezpieczne, a przede wszystkim legalne w kraju zbytu, od dawna sprawiało producentom mnóstwo problemów. Na przykład produkty do koloryzacji włosów na bazie smoły węglowej są całkowicie zabronione w Unii Europejskiej ze względu na obawy, że smoła węglowa może powodować raka. W Ameryce Północnej farby do włosów na bazie smoły węglowej mogą być sprzedawane pod warunkiem, że na produkcie znajduje się etykieta ostrzegawcza informująca, że zawiera smołę węglową. Umożliwiłoby to sprzedaż produktu w Ameryce Północnej. Ze względu na wyżej wymienione czynniki producenci zmuszeni są stosować różne składniki w zależności od wymagań regionalnych, co stanowi przeszkodę w rozwoju rynku.

 

Nowoczesne kanały promocji — od Instagrama do metaverse

 

Firmy specjalizujące się w produkcji kosmetyków do koloryzacji włosów nadal aktywnie wykorzystują media społecznościowe w swoich strategiach marketingowych. Istnieje kilka powodów, dla których te platformy są dla nich tak atrakcyjne. Po pierwsze, kosmetyki do koloryzacji włosów są produktami o silnym komponencie wizualnym. Świetliste odcienie, różnorodność kolorów, efekty przed i po zabiegu — to wszystko przyciąga uwagę i działa na zmysły potencjalnych klientów. Media społecznościowe umożliwiają tym firmom wizualne prezentowanie swoich produktów w atrakcyjny sposób, co przekłada się na lepsze zrozumienie i zainteresowanie klientów.

Po drugie, social media pozwalają na interakcję z klientami w sposób bezpośredni i natychmiastowy. To doskonała okazja do komunikacji z użytkownikami, odpowiadania na ich pytania, udzielania wskazówek dotyczących stosowania produktów i reagowania na ich opinie. To buduje zaufanie i lojalność klientów. Po trzecie, platformy społecznościowe oferują wiele narzędzi do analizy i monitorowania efektywności kampanii reklamowych. Firma może śledzić, jakie treści i promocje przynoszą najlepsze wyniki, co pozwala na dostosowywanie strategii w czasie rzeczywistym.

Wreszcie, media społecznościowe to miejsce, gdzie wiele osób dzieli się swoimi doświadczeniami i opiniami na temat kosmetyków do koloryzacji włosów. Dlatego firmy mogą korzystać z recenzji i rekomendacji klientów, co jest bardzo przekonujące dla nowych nabywców.

Marki kolorantów nadal intensywnie inwestują w tradycyjne środki reklamy, takie jak telewizja, reklamy outdoorowe na citylightach i billboardach, oraz nowoczesne formy marketingu, takie jak kampanie w kinach z wykorzystaniem marketingu immersyjnego, na przykład happy seats. Pomimo wzrostu obecności online, te tradycyjne kanały reklamowe pozostają kluczowym elementem strategii marketingowych firm z branży koloryzacji włosów.

image

Kolekcja wirtualnych fryzur L‘Oréal Professionnel z lipca br. dostępna jest na największych i najpopularniejszych platformach metaverse – Roblox, Zepeto i Ready Player Me.

L‘Oréal Professionnel
Mimo że fenomen metaverse traci już blask nowości, a dzięki zaangażowaniu dziennikarzy i dziennikarek w odkrywaniu wad i oszustw z nim związanych coraz więcej firm porzuca go jako przebrzmiały trend, to marki produkujące kosmetyki do koloryzacji włosów wciąż inwestują w promocję w tym wirtualnym świecie. Wśród tych firm znajdują się takie znane nazwy jak L’Oréal Professionnel, Matrix i Olaplex. Metaverse stał się atrakcyjnym narzędziem promocyjnym, ponieważ pozwala na tworzenie filtrów, które można używać wirtualnie w postaci awatarów. W efekcie marka może stworzyć wirtualne peruki, które gracze mogą nałożyć na swoje awatary, stając się tym samym żywymi reklamami. Ten rodzaj projektu jest stosunkowo niedrogi pod względem czasowym, a jednocześnie pozwala na zwiększenie zasięgu marki. Dzięki temu marki kosmetyków do koloryzacji włosów nadal utrzymują swoją obecność i przyciągają uwagę w metaverse, wykorzystując go jako kreatywną przestrzeń reklamową.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Włosy
16.09.2025 15:43
Pollena Ewa z kolejnym wyróżnieniem – linia EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE nagrodzona w plebiscycie Perły Rynku Kosmetycznego
Pollena Ewa z kolejnym wyróżnieniem – linia EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE nagrodzona w plebiscycie Perły Rynku Kosmetycznego
Pollena Ewa z kolejnym wyróżnieniem – linia EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE nagrodzona w plebiscycie Perły Rynku Kosmetycznego / Pollena Ewa
Pollena Ewa z kolejnym wyróżnieniem – linia EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE nagrodzona w plebiscycie Perły Rynku Kosmetycznego
/ materiał partnera
Pollena Ewa z kolejnym wyróżnieniem – linia EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE nagrodzona w plebiscycie Perły Rynku Kosmetycznego
/ materiał partnera
Pollena Ewa z kolejnym wyróżnieniem – linia EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE nagrodzona w plebiscycie Perły Rynku Kosmetycznego
/ Pollena Ewa
Pollena Ewa z kolejnym wyróżnieniem – linia EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE nagrodzona w plebiscycie Perły Rynku Kosmetycznego
Pollena Ewa z kolejnym wyróżnieniem – linia EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE nagrodzona w plebiscycie Perły Rynku Kosmetycznego
Pollena Ewa z kolejnym wyróżnieniem – linia EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE nagrodzona w plebiscycie Perły Rynku Kosmetycznego
Pollena Ewa z kolejnym wyróżnieniem – linia EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE nagrodzona w plebiscycie Perły Rynku Kosmetycznego
Gallery

Firma Pollena Ewa ponownie znalazła się w gronie laureatów prestiżowego plebiscytu Perły Rynku Kosmetycznego. Jury doceniło linię szamponów i odżywek EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE, wyróżniając podejście marki do pielęgnacji włosów podążające za trendami i potrzebami konsumentów.

Dlaczego pielęgnacja włosów jest tak ważna?

Odpowiednio zadbane włosy są nie tylko elementem wizerunku, ale również odzwierciedleniem zdrowia i codziennej troski o siebie. Ich kondycja wpływa na pewność siebie i komfort w życiu codziennym. Każda kobieta doskonale wie, jak wiele może zdziałać odpowiednio dobrana fryzura, a jej fundamentem są zdrowe, zadbane i lśniące włosy. Styl życia współczesnych kobiet jest bardzo wymagający także dla ich włosów. Codzienna ekspozycja na czynniki zewnętrzne – takie jak promieniowanie UV, zanieczyszczenia środowiska, wysoka temperatura suszarki czy prostownicy – sprawia, że włosy stają się podatne na uszkodzenia, mogą być osłabione, matowe, łamliwe, dodatkowo mogą pojawić się problemy ze skórą głowy. Dlatego tak istotne jest stosowanie kosmetyków, które nie tylko myją, ale także regenerują i wzmacniają włosy, przywracając im naturalny blask.

Nowa jakość w codziennej pielęgnacji

Produkty z nagrodzonej serii powstały w laboratoriach Pollena Ewa i odpowiadają na najczęstsze problemy związane z pielęgnacją włosów – od przesuszenia i uszkodzeń po utratę koloru czy niepożądane żółte refleksy. W ramach linii powstało sześć produktów, które kompleksowo wspierają pielęgnację włosów zniszczonych, farbowanych i blond.

Siła innowacyjnej formuły

Kluczową cechą serii jest synergia działania keratyny i humektantów – składników, które odpowiadają za nawilżenie, regenerację i elastyczność włosów.

  • Keratyna – naturalny budulec włosów, stanowiący 65–95% ich struktury, odpowiada za ich siłę i odporność. Regularne dostarczanie tego składnika wspiera odbudowę uszkodzonych pasm.
  • Humektanty (pantenol, alantoina) – intensywnie nawilżają, wygładzają i chronią włosy przed przesuszeniem.

Dzięki temu produkty EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE nie tylko poprawiają kondycję włosów, ale również pielęgnują skórę głowy, zapewniając zdrowy i lśniący wygląd fryzury. Wybór odpowiedniego wariantu pozwala na skuteczną pielęgnację włosów, w zależności od indywidualnych preferencji. 

Trzy duety dla różnych potrzeb włosów

Linia EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE obejmuje trzy zestawy (szampon i  odżywka), które odpowiadają na konkretne potrzeby:

1. OCHRONA KOLORU z keratyną, pantenolem i alantoiną

  • dedykowana włosom farbowanym, pomaga utrzymać intensywność i blask koloru, chroniąc przed blaknięciem i działaniem czynników zewnętrznych.
image
Pollena Ewa

2. NIWELOWANIE ŻÓŁTEGO ODCIENIA z keratyną, pantenolem i pigmentami

  • przeznaczona dla włosów blond i rozjaśnianych, neutralizuje żółte i miedziane refleksy, nadając chłodny, elegancki odcień.
image
Materiał Partnera

3. REGENERACJA I WZMOCNIENIE z keratyną, pantenolem i ceramidami roślinnymi

  • kompleksowa terapia dla włosów suchych, łamliwych i osłabionych zabiegami fryzjerskimi, przywracająca im zdrowy wygląd, siłę i blask.
image
Pollena Ewa

Pielęgnacja włosów — kluczowym elementem w ofercie Polleny Ewy

Produkty do pielęgnacji włosów od lat zajmują ważne miejsce w portfolio marki. Pollena Ewa doskonale rozumie, że włosy – podobnie jak skóra – wymagają zróżnicowanej i dopasowanej pielęgnacji, dlatego stale rozwija swoje formuły, łącząc tradycję z najnowszymi osiągnięciami kosmetologii. Linia EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE jest dowodem na to, że odpowiedź na realne potrzeby konsumentów może iść w parze z nowoczesnością i wysoką skutecznością działania.

To, co wyróżnia podejście Polleny Ewy to: łagodne, przebadane formuły –  kosmetyki są projektowane z myślą o zaspokojeniu różnorodnych potrzeb ich użytkowników, bazując  na przebadanych składnikach, składniki pochodzenia naturalnego –  ekstrakty roślinne oraz naturalne oleje często występujące w składach EVA Natura wspierają działanie szamponów i odżywek, nadając im działanie pielęgnacyjne i odżywcze, różnorodne formuły – oferta obejmuje zarówno szampony, odżywki, jak i maskę, co pozwala na dopasowanie pielęgnacji do czasu i oczekiwań użytkowników.

Polska marka z tradycją i nowoczesnym podejściem

Nagrodzona linia EVA NATURA to przykład udanego połączenia najnowszych technologii kosmetycznych z inspiracją czerpaną z natury. Pollena Ewa konsekwentnie rozwija swoją ofertę produktową, odpowiadając na rosnące wymagania konsumentów i trendy w pielęgnacji włosów.

EVA NATURA INTENSYWNE NAWILŻANIE to nie tylko kolejna linia kosmetyków, lecz kompleksowy program pielęgnacyjny, który zapewnia włosom zdrowie, wzmocnienie i piękny wygląd każdego dnia.

 

 

 

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
19.08.2025 19:39
Agnieszka Niedziałek, Hairy Tale Cosmetics: Chcę kreować takie produkty, które działają – i o których można ciekawie opowiadać
Agnieszka Niedziałek - twórczyni marki Hairy Tale Cosmetics, edukuje o włosach poprzez social media oraz książki. Od niedawna także trycholog kliniczna GUMED
Agnieszka Niedziałek - twórczyni marki Hairy Tale Cosmetics, edukuje o włosach poprzez social media oraz książki. Od niedawna także trycholog kliniczna GUMED / HTC mat.pras.
Agnieszka Niedziałek - twórczyni marki Hairy Tale Cosmetics, edukuje o włosach poprzez social media oraz książki. Od niedawna także trycholog kliniczna GUMED
/ HTC mat.pras.
Agnieszka Niedziałek - twórczyni marki Hairy Tale Cosmetics, edukuje o włosach poprzez social media oraz książki. Od niedawna także trycholog kliniczna GUMED
/ HTC mat.pras.
Agnieszka Niedziałek - twórczyni marki Hairy Tale Cosmetics, edukuje o włosach poprzez social media oraz książki. Od niedawna także trycholog kliniczna GUMED
/ HTC mat.pras.
Agnieszka Niedziałek - twórczyni marki Hairy Tale Cosmetics, edukuje o włosach poprzez social media oraz książki. Od niedawna także trycholog kliniczna GUMED
Agnieszka Niedziałek - twórczyni marki Hairy Tale Cosmetics, edukuje o włosach poprzez social media oraz książki. Od niedawna także trycholog kliniczna GUMED
Agnieszka Niedziałek - twórczyni marki Hairy Tale Cosmetics, edukuje o włosach poprzez social media oraz książki. Od niedawna także trycholog kliniczna GUMED
Agnieszka Niedziałek - twórczyni marki Hairy Tale Cosmetics, edukuje o włosach poprzez social media oraz książki. Od niedawna także trycholog kliniczna GUMED
Gallery

Agnieszka Niedziałek swoją obecność we włosowym świecie zaczęła z przytupem: od spalenia sobie włosów nieudanym zabiegiem. Zamiast rozpaczać, zaczęła metodycznie przywracać im kondycję, testując na sobie różne metody. Robiła to na tyle skutecznie, że przez lata prowadziła najpopularniejszy w Polsce kanał włosingowy na YouTube, popularyzując takie metody pielęgnacji włosów, jak olejowanie, henna czy wcierki. Co stało za stworzeniem własnej marki Hairy Tale Cosmetics, i jakie są jej plany na przyszłość?

"Po co Ci takie długie włosy? To z pewnością doczepy, na pewno nie są prawdziwe!". Założę się, że to są najczęściej zadawane Ci w social mediach pytania. A może któreś pominęłam?

Jak długo je zapuszczałam – to jest numer jeden. Od razu też odpowiem: około 10 lat, a całą moją drogę można prześledzić w moich social mediach! Czy są doczepiane – to dwa, a trzy: ile czasu spędzam na myciu włosów, bo pewnie muszę myć je godzinami i zużywać na to całą butelkę szamponu. Od razu rozwieję tu też wątpliwości, bo w łazience spędzam nierzadko mniej czasu, niż mój partner, a zużycie produktów? Odżywek i masek faktycznie, ale szamponu niewiele więcej, wszak tak jak uczę od lat: myjemy przede wszystkim skórę głowy.

image
HTC mat.pras.

Chciałabym zapytać o Twoją „włosingową drogę”, czyli od czego się zaczęło i jak dotarłaś w miejsce, gdzie obecnie jesteś, czyli autorytetu włosingowego i osoby, która wykreowała własną markę produktów do włosów, do tego prowadzi specjalistyczny sklep z kosmetykami i akcesoriami do włosów. Uporządkujmy zatem. Z tego co pamiętam, zaczęłaś od testowania różnych składników i kosmetyków na własnych włosach, potem powstał bardzo popularny kanał na YT – wwwlosy.pl. Oglądało Cię tam wiele osób, które zainteresowałaś pielęgnacją włosów. Kolejnymi krokami było założenie sklepu w internecie i rozwój własnej marki kosmetycznej Hairy Tale Cosmetics?

Tak, mniej więcej tak to było, przy czym każdy kolejny etap wynikał w jakiś sposób z poprzedniego i zawsze był podyktowany potrzebami moich odbiorców i odbiorczyń. Głównie były to kobiety, ale staram się też oczywiście kierować swoje treści również do mężczyzn. Nigdy wcześniej nie zajmowałam się tematami beauty, dbaniem o siebie – takie tematy urodowe nie były w sferze moich zainteresowań. Natomiast były tam zawsze biologia, chemia i wszelkie sprawy bliskie nauce, przeróżne ciekawostki. I w tym kierunku chciałam iść, jeśli chodzi o mój dalszy rozwój. 

Życie potoczyło się tak, że trafiłam na inne studia: anglistyczne i amerykanistyczne na Uniwersytecie Warszawskim, które z kolei umożliwiły mi zgłębianie treści naukowych, dając mi akademickie narzędzia: umiejętność researchu, wyszukiwania informacji, no i oczywiście znajomość języka angielskiego. 

Później moją pierwszą pracą było właśnie nauczanie języka – co się fantastycznie przełożyło na ogólną umiejętność przekazywania wiedzy. Mogłam więc połączyć swoje zainteresowanie nauką z tym, że akurat wtedy spaliłam swoje długie włosy rozjaśniaczem i szukałam rozwiązań.

Niestety, chyba wiele osób ma za sobą różne nieudane eksperymenty na włosach…

U mnie to było doszczętne spalenie włosów i zniszczenie ich struktury. Do tego stopnia, że wręcz odpadały w trakcie mycia – klasyczny obraz gumiastych, ciągnących się, rozjaśnionych włosów. Dla mnie to nie było tragedią, przyjęłam to spokojnie. Podeszłam do tego tak: „Dobra, skoro już włosy są tak zniszczone, to spróbujmy teraz tych różnych sposobów, jakimi dziewczyny się dzielą i pokazują efekty. Mówię: sprawdzam!”.

Potraktowałaś to jako naukowy challenge? Testowanie, sprawdzanie na sobie różnych sposobów, środków, zabiegów pielęgnacyjnych? 

Dokładnie tak. Wtedy świat włosingowy raczkował, w sieci istniały przede wszystkim blogi dziewczyn, które dbały o swoje włosy i dokumentowały swoje postępy, pokazywały kosmetyki czy przepisy DIY. To nie były porady dla innych osób, ale raczej „włosowa droga”, którą poszczególne blogerki opisywały, a później osoby z podobnymi włosami mogły dane metody naśladować. Były tam przepisy na różne „domowe mikstury”, na fali było akurat olejowanie włosów – zabiegi czy kosmetyki, które są dla nas teraz totalnie oczywiste, ale w tamtych czasach były nowościami.

Tak więc sprawdzałam te wszystkie sposoby i faktycznie – niektóre działały. Wtedy zawsze chciałam się dowiedzieć, dlaczego tak jest. I tu wyszło moje zacięcie naukowe: drążyłam temat, trafiłam na przeróżne publikacje na temat różnych składników. Zaczęłam rozumieć, jak działają kosmetyki, że składają się z surowców, te z kolei zawierają składniki aktywne o konkretnym działaniu. 

Zaczęłam zgłębiać temat chemii kosmetyków, testować, a jednocześnie budowałam własną pielęgnację, w tyle głowy mając pierwsze wizje własnych produktów. Moja pielęgnacja, którą później określiłam jako “włosing”, to było połączenie zarówno tych sposobów, które mi się sprawdziły i wynikały z doświadczenia, jak i z metod, na które natrafiłam faktycznie w źródłach naukowych, które mają w nich swoje podłoże i uzasadnienie. Włosing: moja metodologia, którą do teraz się posługuję, to jest właśnie miks tych dwóch rzeczy. 

Przez lata setki tysięcy osób zadawały mi pytania, dzieliły się swoją włosową historią, pisały komentarze lub też miały inną interakcję ze mną, na przykład gdy badałam im skórę głowy jako trycholog. Te wszystkie doświadczenia złożyły się na moją metodologię. Zawarłam ją nie tylko w publikacjach internetowych, ale również w moich dwóch książkach, które łącznie sprzedały się w ponad stu tysiącach egzemplarzy. Co ciekawe, branża włosowa tak się obecnie rozwija, że mogłabym co roku pisać kolejną, i wciąż byłyby tam nowe ciekawostki! 

Tak się zaczęła moja przygoda – w czasie, gdy była tu w Polsce pustynia, jeśli chodzi o kosmetyki do włosów. I żeby zgromadzić sobie taki podstawowy arsenał włosomaniaczki, trzeba było odwiedzić przynajmniej pięć sklepów, żeby znaleźć olej, dobry szampon, wybrać się do sklepu zielarskiego, indyjskiego, orientalnego, apteki…

O to też chciałam zapytać. Wtedy w ofercie nawet dobrze wyposażonej, sieciowej drogerii nie było takich produktów, jak oleje do włosów, henna lub inne zioła. Również tak popularne teraz wcierki, oczywistość w ofercie każdej szanującej się marki włosowej, kojarzę jako coś, co Ty spopularyzowałaś w swoich social mediach… 

Tak, z wcierkami to też ciekawa historia. Gdy przebywałam za granicą, oczywiście lubiłam spojrzeć, co jest dostępne na tamtejszym rynku – no i tam trafiłam na pewną ziołową wcierkę, która bardzo dobrze mi się sprawdziła. Moja systematyczność przełożyła się na bardzo zauważalne efekty, a przez to – na zmotywowanie innych osób do stosowania tego typu produktów regularnie. Ludzie zobaczyli, że to naprawdę działa, że to nie jest jakiś wymysł, a sam produkt (wcierka Banfi) zyskała status kultowej.

Trzeba było wyszukiwać kosmetyki z przeróżnych źródeł, część zamawiać w internecie, część – odnajdywać po różnych zakamarkach. I wtedy, w 2016 roku, powstał mój sklep napieknewlosy.pl, który gromadził wszystkie produkty, które trzeba było wyłapywać z poszczególnych miejsc – w końcu powstało jedno miejsce z produktami dla włosomaniaczek.

Pamiętam, jak wiele widzek dopytywało w komentarzach pod Twoimi filmami na YT, gdzie te wcierki, oleje czy hennę dostać. Dodatkowo temu całemu zwiększonemu zainteresowaniu włosami i ich pielęgnacją sprzyjał okres pandemii – czas, który nauczył wiele z nas samodzielne przeprowadzać różne zabiegi pielęgnacyjne i urodowe w domu. To wtedy też wystartowałaś z kosmetykami swojej własnej marki, prawda? 

Już mniej więcej od 2014-2015 roku wiedziałam, jakich produktów na rynku brakuje. Niestety, jako studentka z pięcioma tysiącami złotych na koncie raczej nie miałam możliwości zrealizowania kosztownego i ryzykownego projektu wypuszczenia własnych kosmetyków. Na bardzo wczesnym etapie odzywałam się do wielu marek z takim twistem, że „słuchajcie, takich produktów brakuje, fajnie by było je wypuścić”.

Były jakieś reakcje, zapytania z ich strony?

Powiem szczerze, nie dostałam odpowiedzi od żadnej z tych firm. Ale to były czasy, kiedy na rynku nie istniały jeszcze nawet współprace influencerskie, jakie znamy dziś. Nie było kompletnie takiej świadomości na rynku. Ale może dobrze wyszło! I tak, dopiero kilka lat później, udało mi się zebrać fundusze poprzez mój sklep napieknewlosy.pl – w którym sprzedawałam początkowo czyjeś produkty – na wypuszczenie swoich własnych kosmetyków, czyli Hairy Tale Cosmetics. Sklep był moją drogą do zgromadzenia funduszy na ten cel.  

Oczywiście, gdybym wcześniej dysponowała jakimiś zapleczem biznesowym, finansowym, to z pewnością te produkty już szybciej ujrzałyby światło dzienne, bo pierwsze z nich miałam gotowe już lata wcześniej.

image
HTC mat.pras.

Gotowe w jakim sensie? Konkretnych pomysłów na produkty, koncepcje całych linii, ich receptury?

Były to zarówno składniki aktywne, jakich chciałam użyć, jak i cała koncepcja wizualna, która bardzo odróżnia nasze produkty od innych. Mamy mocny akcent graficzny – zwierzęta. To też łączy moją ciekawość świata i pasję – nie tylko do produkowania kosmetyków i ich sprzedawania. Mam też ogromną ciekawość tego, jak działają przeróżne mechanizmy, w tym właśnie te, które dotyczą naszych włosów. Inspiracje można czerpać ze świata zwierząt, roślin, ich unikalnych cech czy zawartości składników aktywnych. 

To wszystko chciałam od początku przekazać w grafice i designie, w połączeniu technologii z nauką. Więc na przykład była taka linia Murky z ośmiornicą…

Czy dobrze pamiętam, że była to jedna z dwóch pierwszych linii, które wprowadzałaś jako marka Hairy Tale? 

Tak, pierwsza była Murky – z ośmiornicą na etykiecie. Linia ta została stworzona, ponieważ mój partner Mateusz przez lata wojował z łojotokowym zapaleniem skóry głowy, więc opanowanie tego problemu stało się to moją misją numer jeden. Udało się, jeszcze zanim jeszcze powstała marka, ale to dopiero Hairy Tale Cosmetics sprawiły, że mój “domowy ŁZS-owiec” nie musiał się już zastanawiać nad każdym myciem, tylko brał szampon Murky z półki i po prostu mył głowę: bez stresu!

Czyli “ośmiornica” była testowana na Mateuszu?

Dokładnie. W zasadzie wszystkie moje produkty przechodzą „test Mateusza”, no bo jeśli jego wrażliwa skóra nie zareaguje negatywnie, to dla mnie jest to bardzo mocny wyznacznik, że ten kosmetyk jest dobry nawet dla najbardziej wrażliwych głów. Oczywiście przeprowadzamy też wszelkie wymagane testy bezpieczeństwa, a także dodatkowe na testerach. Koncepcja skupienia się na skórze głowy – to też nie było wtedy popularne ani oczywiste, może poza markami typowo trychologicznymi.

Rzeczywiście, dopiero od niedawna zwraca się baczniejszą uwagę na pielęgnację skóry głowy i na znaczenie takiej pielęgnacji. Przez lata fokus był raczej na to, aby włosy były czyste, puszyste – i niewiele ponadto.

Tak, nawiązując do tej historii: pierwszym moim viralem był film o tym, jak myć głowę. Miał kilkaset tysięcy wyświetleń, ogrom na tamte czasy. To mi pokazało, że faktycznie takie informacje są istotne: że można myć głowę dobrze lub źle, i że sposób mycia jest szalenie ważny.

Linia Murky była skupiona na problematycznej skórze głowy, przetłuszczającej się, ale i skłonnej do podrażnień. Jej receptura była bardzo innowacyjna, bo wtedy dopiero pierwsze kosmetyki tego typu wchodziły na rynek, były znane głównie w niszy pasjonatów pielęgnacji.

Drugą linią była Squeaky Clean – szampon chelatujący, stworzony z myślą o myciu włosów w twardej wodzie. To jest ten szampon z uroczym szopem praczem na etykiecie. Był jeszcze Fluffy, czyli co-wash – produkt, którego też nie było wtedy na rynku, połączenie szamponu z odżywką dla bardzo suchej i wrażliwej skóry głowy. Mogę zdradzić, że być może ta linia powróci, w trochę innej odsłonie, pod koniec roku.

Chciałam zapytać Cię też o to, czy te pierwsze linie są nadal w sprzedaży? 

Szampon Murky wciąż jest w naszym top 3 bestsellerów od 2020 roku. Do tej linii doszły również peeling i wcierka. Cieszą się bardzo dużą popularnością i mają grono stałych odbiorców, którzy tylko tymi produktami myją głowę i od lat pozostają wiernymi fanami. Linia Squeaky Clean też została poszerzona o peeling – i tutaj spoiler – niebawem dojdzie też wcierka witaminowa, z mocnym naciskiem na działanie antyoksydacyjne do tej linii.

Startowałaś z własną marką w czasie pandemii, gdy generalnie ciężko było ze składnikami, logistyką, łańcuchami dostaw itp. To był chyba czas najtrudniejszy z możliwych na kosmetyczny debiut? 

To było błogosławieństwo i przekleństwo jednocześnie, bo premierę Hairy Tale Cosmetics mieliśmy dokładnie 2 lutego 2020 roku – gdzie już pod koniec lutego wchodziły najmocniejsze obostrzenia. Powiem tak: ludzie dosłownie rzucili się na zakupy online i mieliśmy zamówień więcej, niż byliśmy w stanie obsłużyć. Do tego stopnia, że cały czas padała nam strona, serwery. Pierwsze produkty powstawały w ilościach 500-800 sztuk, co w skali kosmetycznej jest po prostu… niczym. I to wszystko znikało w ciągu jednego dnia. Później trzeba było to jeszcze spakować i wysłać.

A my ledwo zaczynaliśmy prowadzenie biznesu bez żadnego doświadczenia. Uczyliśmy się budowania zespołu, organizacji pracy, kwestii logistycznych. Po raz pierwszy zamawialiśmy własne produkty, tworzyliśmy je. Nie ukrywam, że popełniliśmy wtedy ogrom błędów, i stanowczo za szybko musieliśmy nauczyć się czegoś, co w standardowej firmie bez “atrakcji” w stylu ogólnokrajowego lockdownu zajmuje i tak ładnych parę lat.

Niestety, bardzo problematyczna była też – o czym wspomniałaś – niedostępność surowców i ogromne opóźnienia, zawirowania na rynku surowcowym i opakowaniowym. Było to też kwestią kluczową w przypadku Fluffy‘ego, gdzie niestety pewien surowiec zniknął z rynku, no i już nigdy tego produktu nie udało nam się odtworzyć identycznie.

Tu chodziło o jakiś wycofany składnik?

Tak, był to świetny naturalny emulgator, który od początku był słabo dostępny, a później niestety całkowicie zniknął z rynku. Cały czas musieliśmy modyfikować receptury, dostosowywać się, co wynikało przede wszystkim z “pandemicznych” ograniczeń i problemów w łańcuchach dostaw na całym świecie. To było szczególnie trudne w przypadku małej firmy, która dosłownie dopiero co wystartowała. Nasza pozycja negocjacyjna w zasadzie nie istniała, a możliwości rozwiązań były ograniczone: robiliśmy co w naszej mocy, żeby i tak możliwie sprostać oczekiwaniom rynku. Jestem dumna, że przetrwaliśmy! 

image
HTC mat.pras.

Jak często wprowadzacie na rynek nowe linie, nowe produkty?

Zdecydowanie rzadziej, niż więksi gracze, ale jeśli coś wypuszczamy, to jest to maksymalnie dopracowany produkt. Ciekawym akcentem, który spotkał się z bardzo dużym uznaniem naszych klientów, to piąte urodziny marki i premiera szamponu Kraken – czarnej wersji Murky’ego z dziegciem, olejkiem z drzewa herbacianego, kwasem salicylowym – ideał przy ŁZS. To takie zatoczenie kręgu, powrót do korzeni, no i kolejna „ośmiornica” – słowem, piękny moment w historii marki.

Cały czas trzymamy się tych samych wartości i nie chcemy wypuszczać jak najwięcej nowości tylko po to, żeby się pojawiały. Niestety, rynek trochę tego wymaga, więc szukamy zgodnego z naszymi ideałami kompromisu.

Rzeczywiście, widać, że są firmy kosmetyczne, które zasypują półki drogerii co chwilę kolejnymi liniami kosmetyków.

Nie ukrywam, że nasza filozofia to próba wyczucia balansu pomiędzy tym, czego potrzebuje rynek. Musimy jakoś funkcjonować jako firma, zatem w pewnym sensie musimy do tego rynku się dostosować, ale z drugiej strony – zależy nam, żeby zawsze nasze najważniejsze, core’owe wartości były z nami – żeby stała za nami przede wszystkim jakość, skuteczność produktów, bo nie obiecujemy czegoś, czego te produkty nie zrobią.

Bardzo lubię na przykład odradzać ludziom nasze produkty, jeśli widzę, że jest to osoba, u której dany produkt się nie sprawdzi, która potrzebuje czegoś innego. Wiem, że to buduje zaufanie i jest po prostu uczciwe.

To dość wyjątkowe podejście w czasach nachalnego marketingu, wciskania klientom towaru prawie na siłę. 

Oczywiście, jesteśmy bardzo otwarci na wyjście na szerszy rynek, na pojawianie się w sieciach. W niektórych już zresztą jesteśmy i fantastycznie nam ta współpraca wychodzi. Co ciekawe, dla tych sieci nasze wartości też są cenne, i też niekoniecznie zawsze jest to nastawienie na samą sprzedaż. Widać, że klienci wracają nasze produkty i są dla nich bezpiecznym wyborem. 

Czy planujesz jakąś nową linię, z kolejnym baśniowym stworem na etykiecie?

Oczywiście, mam plany na nowości. Jest to związane z tym, że wiele surowców sobie cenię i “aż szkoda” ich nie wykorzystać. Niektóre dopiero odkrywam, a inne – wracają do mnie na nowo, na przykład dziegieć. Czasem zdarza się tak, że wykorzystam jakiś konkretny surowiec – chociażby kwas glikolowy – w swoim peelingu. Później zdobywa on większą popularność, rośnie świadomość na temat jego działania na skórę głowy i wybór produktów z tym surowcem również się poszerza. Wciąż widzę też pole do uzupełnienia oferty rynkowej kosmetykami w naszym stylu, innymi niż wszystkie.  

Jak wygląda obecnie dystrybucja kosmetyków Hairy Tale Cosmetics? Gdzie można je znaleźć poza Twoim sklepem internetowym?

Największa sieć, w jakiej jesteśmy dostępni, to Hebe – mamy z nimi prze-fantastyczną współpracę. I mam nadzieję, że jeszcze więcej produktów będzie się właśnie w Hebe pojawiać. Jesteśmy też obecni w Super-Pharm, gdzie to selektywne podejście, „zaopiekowanie” się naszymi produktami w warstwie merytorycznej to fantastyczna sprawa. Weszliśmy też jako dystrybutor, ale nie z HTC (Hairy Tale Cosmetics - red.), do jeszcze innej dużej sieci. Rozmawiamy też z kolejnymi partnerami biznesowymi, jesteśmy otwarci na poszerzanie obecności na półkach. 

Czyli nie macie problemu z dystrybucją, zaistnieniem na półkach drogerii?

Wciąż jesteśmy młodą marką, ale w czasie tego wielkiego boomu na pielęgnację włosów praktycznie biły się o nas wszystkie sieci. Mieliśmy zapytania z lewa i prawa, z tym, że nie mieliśmy fizycznie takich możliwości, żeby do tych sieci wejść – bo na przykład nie bylibyśmy w stanie utrzymać ciągłości produkcji. Nie mieliśmy też w ogóle doświadczenia, jeśli chodzi o skalowanie z kilkuset sztuk do – w takich największych sieciach – wręcz kilkudziesięciu tysięcy sztuk produktów. Nie mówiąc o funduszach, jakich by to wymagało. 

Tak więc można by uznać, że z jednej strony już być może jakoś tę szansę zmarnowaliśmy, ale z drugiej strony – na ten moment wiem, że nagłe wyskalowanie się byłoby wtedy po prostu nierozsądne. Mogłoby to okazać się zawodem dla nas jako dla marki i dla klienta – sieci dużych drogerii, a na końcu: samego klienta końcowego, który jest dla nas najważniejszy.

Taka masowa, szeroka obecność w absolutnie każdej sieci handlowej, na półkach dyskontów, kłóciłaby się też chyba z wizerunkiem Hairy Tale – takim niszowym, bardziej selektywnym? 

Mam wrażenie, że sieci na przestrzeni lat zmieniają na coraz bardziej selektywne. Nawet te największe, które nie kojarzyły się przez lata z produktem premium, o wybitnym składzie, tylko tanim i dostępnym, idą również w półkę selektywną. 

Dlatego myślę, że obecność Hairy Tale Cosmetics w każdej większej sieci to układ win-win-win: dla sieci, dla nas, a także dla klienta, szczególnie tego bardziej wymagającego i świadomego.

Zgoda, ostatnio największe koncerny starają się do swojego portfolio pozyskiwać mniejsze, niezależne, wyróżniające się w social mediach marki kosmetyczne. Tak działają giganci, od Unilevera po L’Oréal. Myślicie o dystrybucji zagranicznej czy macie jeszcze co robić na rynku polskim?

Nawiązując do tego co powiedziałaś, to i my mieliśmy różne propozycje wejścia w portfolio gigantów kosmetycznych. Na ten moment wciąż działamy jako oddzielna i samodzielna marka, a nie jako część jakiegoś koncernu czy większej marki.

Jeśli chodzi o zagranicę, to opowiadałam o włosach jako ekspertka na targach w Hongkongu, miałam ogromną przyjemność być zaproszona tam przez Cosmoprof jako pierwszy KOL (Key Opinion Leader) z Europy. Ciekawostka: rok wcześniej, również na targach Cosmoprof w Hongkongu, premierę miała linia HAIRMOJI od Hairy Tale Cosmetics, kierowana do młodszych odbiorców, w przystępnej cenie ale wciąż o świetnych składach. Było to fantastyczne, unikatowe doświadczenie i możliwość zebrania opinii od klientów hurtowych i detalicznych z Azji. Zbieraliśmy opinie również w Bolonii – bo jak wiadomo to wydarzenie branżowe, na którym trzeba być. 

image
HTC mat.pras.

Odbiór mojej marki był taki, że jest ona po prostu stworzona pod rynek zagraniczny, że jest to esencja takiej niszowej marki, stworzonej z sercem i z takim swoim unikalnym charakterem. Podoba się też nazwa – Hairy Tale Cosmetics.

Nic dziwnego – nazwa jest zabawna, oryginalna, dowcipna, no i taka „international”…

Tak, nasłuchaliśmy się bardzo dużo komplementów i słów, zachęcających do wychodzenia za granicę. Mam wrażenie, że wszystko bardzo przyspieszyło. Dla osoby, która tak jak ja naprawdę dopiero zaczyna w biznesie jako takim i dopiero tworzy, buduje swoją markę, to być może teraz jest właśnie ten moment, kiedy będziemy zaczynać działania w eksporcie.

Do tej pory wygrzebywaliśmy się z popandemicznych spraw, chcieliśmy też trochę się ustabilizować tutaj, na polskim rynku.  Musieliśmy też uregulować nasze kwestie związane z magazynowaniem, bo mamy za sobą liczne przeprowadzki. Dopiero teraz się to ustabilizowało. Działamy!

Jak wygląda produkcja kosmetyków Hairy Tale? 

Obecnie współpracujemy z kilkoma średniej i dużej wielkości zakładami produkcyjnymi. Mamy różne produkty ulokowane w różnych zakładach. Jak na razie nie mamy swoich własnych linii produkcyjnych ani swojego zakładu. 

Wiem też, że na pewno jest dla nas za wcześnie na tego typu rozbudowy, bo obserwuję rynek i widzę, że firmy, które na przykład są na nim od 20 lat, dopiero po tych 10-15-20 latach przechodzą z produkcji kontraktowej na własny zakład produkcyjny.

O ile w ogóle zdecydują się na produkcję własną, prawda?

Marka kosmetyczna nie musi równać się byciem producentem. I też nie ukrywam, że najlepiej się odnajduję w tej części wizjonerskiej, dotyczącej tworzenia, kreowania nowych produktów. Uwielbiam wyszukiwanie surowców, niszy i potrzeb, które faktycznie warto jest wziąć pod uwagę. W efekcie tworzę produkt, który przyda się i będzie rozwiązywał jakiś realny problem, o którym ja będę z przyjemnością opowiadać. Uwielbiam mówić o wszystkich produktach i surowcach, więc to musi być taki właśnie produkt. Bo jak jest nudny i nieciekawy – odpada.

Przez cały czas swojej aktywności w social mediach (a warto przypomnieć, że pierwsze Twoje publikacje o włosach mają już ponad 10 lat), konsekwentnie kreujesz kontent poświęcony pielęgnacji włosów. Gdy stworzyłaś sklep i markę, to się nie zmieniło, byłaś i jesteś twarzą i ambasadorką własnych produktów. Czy nadal tak często spotykasz się z ludźmi, online i na różnych targach, wydarzeniach branżowych?

Tak, po prostu bardzo lubię się spotykać z ludźmi. Nie wyobrażam sobie wymyślania kosmetyków inaczej, w oddzieleniu od klienta końcowego. Nie wszyscy, z którymi rozmawiam na takich spotkaniach, na przykład robiąc badanie trychologiczne, kojarzą mnie “z internetu”. Czasem zadziała poczta pantoflowa – ktoś kto kupił mój szampon i był z niego zadowolony, polecił go znajomemu. I to produkt i marka Hairy Tale Cosmetics jest już bardziej rozpoznawalna, niż ja. To bardzo cieszy!

Produkty zaczynają żyć własnym, niezależnym życiem?

Absolutnie nie mam nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie. Można też powiedzieć, że jest taki cykl życia twórcy internetowego. Widzę, że nowi twórcy i twórczynie się pojawiają – i sama wiem, jak fajne było, gdy zaczynałam, że jakaś firma chciała na przykład ze mną nawiązać współpracę. Więc na takiej samej zasadzie ja też chcę nawiązywać współprace z nowymi twórcami, których cenię. I niekoniecznie twarzą marki muszę być cały czas ja – absolutnie nie mam tego przeświadczenia.

Zastanawiałaś się już nad współpracą z jakąś konkretną influencerką, osobą znaną z mediów?

Jeśli chodzi o ściślejszą współpracę z osobami, które cenię – i być może wyjdą z tego kolejne fajne, kreatywne i skuteczne produkty do pielęgnacji skóry głowy i włosów – to oczywiście tego typu projekty są “w grze”.

Natomiast jeśli chodzi o współpracę z twórcami internetowymi, to stale takie działania podejmujemy – i jest to dla mnie sama radość, jak widzę świetne treści, rolki kreatywne, fantastyczne, stworzone nie przeze mnie, a przez – można powiedzieć – nowe pokolenie twórców.

Agnieszko, zauważyłam na Twoim profilu na IG, że podpisujesz się też jako trycholog kliniczna. Jak to się stało, i jakie korzyści wynikają z tego dla Twojej marki kosmetycznej? 

Od zawsze chciałam zgłębiać taką wiedzę – na pograniczu wiedzy medycznej, chemii kosmetyków, technologii kosmetycznej, dermatologii. A jeśli dodatkowo mogło być to poświadczone dyplomem z uczelni medycznej? Wszystko nagle złożyło się pięknie w całość, kiedy powstały studia: trychologia kliniczna. Powstały one jako pierwsze tego typu w Polsce, na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. 

To studia, które z góry zakładały bardzo ścisłe połączenie z medycyną, wykładowcami byli w większości lekarze lub wykładowcy kierunków medycznych. Profesor Magdalena Górska-Ponikowska, dyrektor studiów, z którą odbyły się fascynujące wykłady z biochemii, specjalizuje się chociażby w chemii medycznej. Były to więc studia z bardzo specjalistyczną wiedzą, jeśli chodzi o trychologię. Fantastyczna sprawa! 

W kolejnym roku po zakończeniu tych studiów miałam przyjemność wykładać na tym właśnie kierunku, bo okazało się, że moja wiedza świetnie dopełnia się z tym, co przekazywane jest właśnie na tych studiach. Cieszę się, że jestem w stanie dołożyć tam swoją cegiełkę – i poprowadzić zajęcia, które wniosą coś nowego dla przyszłych trychologów. Trychologia w Polsce na przestrzeni ostatnich lat ogromnie się rozwinęła i uważam, że samo zjawisko zwiększenia popularności tematu pielęgnacji włosów mocno się do tego przyczyniło.

Mając takie naukowe kompetencje, będzie Ci chyba jeszcze łatwiej kreować kolejne produkty?

Tak, to z pewnością pomaga. Muszę też podkreślić, że ogromnie doceniam pracę technologów kosmetycznych. Zawsze tam, gdzie w danym zakładzie produkcyjnym tworzę nowe produkty, to zawsze z paniami technolożkami cudownie się dogaduję. Okazuje się, że nasza wiedza fantastycznie się uzupełnia. One zwracają uwagę na pewne aspekty tworzenia receptur, ja na inne – wzajemnie się inspirujemy. To jest ogromna, fantastyczna praca, choć czasem bardzo nużąca, męcząca, kiedy trzeba testować powiedzmy 50 próbek, zobaczyć jak się zachowają, czy są stabilne. Mam wielki szacunek dla tych osób, ich wiedzy i skrupulatności. 

Oczywiście też dalej chcę się rozwijać, mam nadal pęd do wiedzy i rozwoju, żeby nie osiadać na laurach. To jest klucz do tego, żeby ciągle być w stanie stworzyć coś nowego i stale się rozwijać, bo nauka też nie stoi w miejscu. Trzeba poświęcić naprawdę dużo czasu, żeby być wciąż na bieżąco.

Jak wobec tego kształtują się Twoje plany na przyszłość? Jesteś tak energiczną i energetyczną kobietą, że na trychologii chyba nie zamierzasz poprzestać?

Moim ogromnym marzeniem jest rozwijanie swojej wiedzy – czy to w zakresie technologii kosmetycznej, chemii, kosmetyków, prawa kosmetycznego. Szczytem marzeń byłoby pójście na kierunek lekarski, bo to jest moje niespełnione marzenie – ale to dopiero planuję ewentualnie po czterdziestce… [śmiech]

Ale może będą to jakieś kierunki pokrewne, na przykład dietetyka. A może kosmetologia? Bo ona w ostatnim czasie poczyniła ogromny skok w kierunku strony naukowej. Więc nie wykluczam absolutnie niczego ze spektrum, powiązanego z kosmetykami, dermatologią, trychologią.

A może czas na suplementy diety, w ramach rozwoju marki? 

Nie jest to wykluczone. Dietetyka i suplementacja są w zakresie moich zainteresowań. Jeśli chodzi o wypuszczanie własnych suplementów, to tutaj byłabym bardzo selektywna. Ale jeśli coś takiego kiedykolwiek powstanie, to będzie bardzo dobrze przemyślane. I na pewno nie będzie to „utarty” suplement typu biotyna i skrzyp. 

Agnieszko, będziesz gościć z marką Hairy Tale Cosmetics 16 października na naszym Forum Branży Kosmetycznej w Warszawie. Co ciekawego, nowego będą mogli zobaczyć goście Forum na Twoim stoisku?

Przede wszystkim będę chciała zaprezentować całą gamę swojej marki, bo wiem, że pomimo tego, że jest ona mocno obecna w internecie i w świadomości internetowej – czy to na grupach na Facebooku, czy to na TikToku, Instagramie – to jednak w świadomości na przykład hurtowników czy kupców, przedstawicieli działów zakupu, wciąż może być to marka nieznana. A można z nami fantastycznie, kreatywnie i sprzedażowo działać. 

Jesteśmy otwarci na przeróżne ciekawe akcje, choćby na spotkania z klientami w drogeriach – jeśli są to drogerie stacjonarne, czy na przykład współautorstwo newslettera edukacyjnego – jeśli jest to sklep internetowy. Mamy cały wachlarz możliwości, nie tylko, mówiąc brutalnie, „kup pan szampon”, ale też żeby razem dawać realną wartość klientowi. 

Zawsze chcę i lubię szerzyć wiedzę – i to absolutnie nie musi być powiązane bezpośrednio z czystą sprzedażą. Mnie to po prostu najbardziej spełnia, że możemy zaoferować nie tylko produkt, ale też całe zaplecze merytoryczne, w tym szkolenia dla naszych klientów hurtowych. 

Może nasz produkt nie jest najtańszy, może nie jest najłatwiejszym produktem do sprzedania. Dlatego dobrze jest klientowi opowiedzieć, o co z tymi naszymi kosmetykami chodzi, i jak dzięki nim włosy klienta mogą wejść naprawdę na nowy poziom. Wtedy czuję, że moja misja jest spełniania przez moją markę tak, jak i przez moje książki, moje social media – bo to wszystko z siebie po prostu, krok za krokiem, wynikało. I dalej wynika.

Agnieszko, bardzo dziękuję Ci za tę długą i jakże interesującą rozmowę. I do zobaczenia na Forum Branży Kosmetycznej!

Rozmawiała: Marzena Szulc

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
18. wrzesień 2025 08:04