StoryEditor
Twarz
21.08.2020 00:00

Trądzik – problem nie tylko nastolatków

Trądzik to jedna z najpopularniejszych chorób skóry obecnych czasów. Mimo, że istnieje wiele badań tłumaczących co leży u jej podstaw, sporo osób nadal zmaga się z problemem wyprysków na twarzy. Choć wśród nastolatków między 11 a 20 rokiem życia na problemy z cerą skarży się nawet o 80 proc. to okazuje się, że mylnie kojarzony jest on z okresem dorastania. Trądzik może dotykać osób w każdym wieku. Obecnie aż 40 proc. dorosłych kobiet cierpi na tego typu problemy z cerą.

Trądzik to jednak problem, który nie dotyczy jedynie zmian powstających na skórze. Negatywnie wpływa także na samopoczucie, samoocenę, kondycję psychiczną i pewność siebie, co odbija się także na wynikach uzyskiwanych w pracy czy nauce. 

W zależności od źródła będącego przyczyną problemu, zaleca się różne formy leczenia. Oczywiście niezbędna jest odpowiednia dieta, a niekiedy nawet wsparcie farmakologiczne, jednak w walce z trądzikiem ważne jest, jakiej pielęgnacji poddajemy naszą skórę każdego dnia. Szczególnie warto zwrócić na to uwagę w okresie powakacyjnym, kiedy problem zaostrza się w wyniku kilkumiesięcznej ekspozycji cery na słońce.

Kluczowym elementem pielęgnacji skóry trądzikowej jest oczywiście jej dokładne oczyszczanie. I wcale nie ma to związku z ciężkimi, gruboziarnistymi peelingami, które w efekcie mogą tylko pogarszać stan naszej skóry. Lepiej postawić na delikatne formuły, z odpowiednimi składnikami aktywnymi. W tym przypadku świetnie sprawdzą się płyny micelarne, które dokładnie oczyszczą twarz rozpuszczając resztki makijażu i zanieczyszczeń. Oczyszczanie nie powinno jednak kończyć się na stosowaniu formuły micelarnej, ponieważ nie zapewnia ona odpowiedniego dla naszej skóry pH. Kolejnym krokiem jest użycie żelu oczyszczającego lub pianki wraz z dokładnym opłukaniem wodą. Aby skóra mogła odpowiednio się regenerować należy pamiętać o toniku – to bardzo często pomijany kosmetyk w codziennym rytuale pielęgnacyjnym, a mający kluczowe znaczenie dla odpoczynku i dalszego wchłaniania kosmetyków przez naszą skórę. 

Rynek kosmetyczny jest przepełniony kremami przeznaczonymi do skóry trądzikowej. Tutaj  warto zwrócić uwagę na skład. Należy sięgać po formuły, które zawierają znane i cenione składniki przeciwdziałające wypryskom, takie jak np. siarka czy składniki działające na tzn. mikrozaskórniki – niewidoczne gołym okiem zmiany podskórne, które z czasem mogą zmieniać się w zauważalne zmiany trądzikowe. Warto także pamiętać, że takie kremy, prócz działania na zmiany skórne, powinny również nawilżać naszą cerę. Skóra, której brakuje podstawowego nawilżenia nie jest w stanie wyglądać zdrowo.  

Czy możemy zrobić więcej? Oczywiście. Skóry trądzikowej nie należy przeciążać zbyt dużą ilością kosmetyków i formuł, jednak od czasu do czasu należy wprowadzić urozmaicenie naszego codziennego rytuału pielęgnacyjnego. W tym celu świetnie sprawdzą się maski, nakładane raz lub dwa razy w tygodniu, które redukują ilość wydzielanego sebum, łagodzą podrażnienia oraz zapobiegają zapychaniu porów skóry. Istnieją na rynku także specjalne urządzenia, które, działając niebieskim światłem na skórę, precyzyjnie eliminują niedoskonałości i to w zaciszu własnej łazienki. 

Chociaż w ostatnim czasie wiele mówi się o nierealnych ideałach piękna prezentowanych w mediach społecznościowych, trądzik nadal pozostaje bardzo aktualnym problemem wielu osób. Odpowiednia pielęgnacja może pomóc w jego zwalczaniu, jednak należy pamiętać, że jest to proces złożony, który wymaga cierpliwości i konsekwencji. 
 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Twarz
13.10.2025 09:17
Sekrety K-beauty i J-beauty: od glass skin do mochi skin
Hebe mat.pras.

Azjatycka pielęgnacja od kilku lat podbija światowe rynki beauty i inspiruje do zmiany codziennych rytuałów pielęgnacyjnych. Choć koreańskie i japońskie podejście do dbania o skórę różnią się stylem i intensywnością, łączy je wspólna filozofia – pielęgnacja rozumiana jako troska o zdrowie i piękno w długofalowej perspektywie. Co sprawia, że są tak wyjątkowe i popularne na całym świecie – wyjaśniają eksperci z Hebe.

Zarówno K-beauty, jak i J-beauty traktują pielęgnację nie jako obowiązek, ale jako rytuał, moment uważności i dbania o siebie. W obu przypadkach ogromną wagę przywiązuje się do jakości składników i delikatnego podejścia do skóry – bez agresywnych zabiegów, za to z naciskiem na profilaktykę i codzienną regularność. W kosmetykach obecne są naturalne ekstrakty roślinne, fermenty czy algi, a celem jest zdrowa, promienna i wypielęgnowana cera.  

K-beauty – innowacja i efekt „glass skin”

Koreańska pielęgnacja słynie z wieloetapowych rytuałów, które mogą liczyć nawet do dziesięciu kroków. To właśnie stąd wywodzą się maski w płachcie, kremy BB czy esencje, które szybko zdobyły globalną popularność. 

K-beauty zachęca do eksperymentowania, odkrywania nowych formuł i czerpania radości z dbania o siebie. 

W centrum tego nurtu stoi efekt „glass skin” – cera promienna, gładka i pełna blasku. Koreańskie marki nieustannie udoskonalają swoje technologie, wprowadzając innowacje takie jak egzosomy, PDRN czy fermentacja 2.0, które wspierają regenerację skóry na poziomie komórkowym.

Popularność zyskują też produkty hybrydowe „make-care”, łączące makijaż i pielęgnację, oraz trend pro-aging, który celebruje naturalne piękno na każdym etapie życia. 

K-beauty czerpie również z popkultury – estetyka inspirowana K-popem zachęca do zabawy kolorami i wyrażania siebie poprzez makijaż i pielęgnację. 

J-beauty – minimalizm, harmonia i „mochi skin”

W przeciwieństwie do rozbudowanej koreańskiej pielęgnacji, J-beauty stawia na prostotę i równowagę. Zwykle obejmuje trzy do pięciu kroków, skupiając się nie na ilości, lecz na jakości i skuteczności produktów. 

W japońskich formułach dominują naturalne składniki – ryż, olej kameliowy, matcha, żeń-szeń czy houttuynia cordata. Trendy takie jak skinimalizm zachęcają do ograniczenia liczby kosmetyków, by wspierać naturalną regenerację skóry. Popularne są też kuracje nocne oraz formuły bezwodne, które zapewniają skuteczność przy mniejszym zużyciu zasobów. 

Ważnym elementem japońskiej pielęgnacji jest wabi-sabi – podejście, które celebruje naturalne piękno, prostotę i niedoskonałość. Zamiast dążyć do idealnie gładkiego efektu, promuje subtelny, zdrowy blask zwany tsuyadama, symbolizujący harmonię i wewnętrzny spokój. 

Efektem takiej pielęgnacji jest „mochi skin” – miękka, jędrna i elastyczna cera o naturalnym blasku. 

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Twarz
22.09.2025 08:00
Fluff Faces – pierwsze „blind boxy” w polskiej branży kosmetycznej trafiły do sprzedaży!
Fluff Faces – pierwsze „blind boxy” w polskiej branży kosmetycznej trafiły do sprzedaży!materiał sponsorowany

Polska marka Fluff po raz kolejny wyznacza trendy, łącząc świat pielęgnacji z doświadczeniem zabawy. Najnowszy projekt Fluff Faces to kolekcja mleczek do twarzy sprzedawanych w formie blind boxów, do tej pory kojarzących się głównie z gadżetami czy figurkami kolekcjonerskimi.

Mechanizm blind boxów od lat z sukcesem wykorzystują globalne marki takie jak Sonny Angels, Mini Brands, Labubu czy LEGO Minifigures. Idea jest prosta: klient kupuje produkt nie wiedząc, którą wersję znajdzie w środku. To element niespodzianki, budujący emocje, pobudzający ciekawość i zachęcający do ponownych zakupów. Fluff jako pierwsza marka kosmetyczna w Polsce wprowadza ten model sprzedaży na rynek beauty.

– Fluff Faces to nasza odpowiedź na rosnącą popularność produktów-niespodzianek. Chcieliśmy pokazać, że pielęgnacja również może być zabawą. To coś, czego jeszcze nikt w tej branży w Polsce nie zrobił – podkreśla Mikołaj Jojczyk, Brand Manager marki Fluff.

Kolekcja Fluff Faces obejmuje sześć limitowanych wariantów mleczek do twarzy

Każdy z nich wyróżnia się niepowtarzalnym zapachem i oprawą wizualną. W ofercie znalazły się m.in. nuty soczystej brzoskwini w wersji Lait de Peche, świeżo wypieczonej cytrynowej tarty w Lemon Hug czy owocowej galaretki w Jelly Berry. Miłośnicy oryginalnych propozycji mogą sięgnąć po pistacjowe Pista Bonita, natomiast fani słodkości polubią karmelizowane aromaty Dream Cream inspirowane crème brûlée. Całość dopełnia Oh Mangood! pachnące jak egzotyczne mango.

Wszystkie produkty mają charakter kolekcjonerski – wyróżniają się kolorystyką i graficznymi buźkami, wpisujących się w kulturę social mediów. Element niespodzianki oraz chęć zebrania całej serii sprawiają, że koncept doskonale odpowiada na potrzeby generacji Z i młodych dorosłych.

Dla sprzedawców hurtowych i detalicznych oznacza to nowe możliwości: produkt angażuje emocjonalnie, zwiększając prawdopodobieństwo ponownych zakupów. To także przykład, jak można wykorzystać popularne globalnie mechanizmy sprzedaży i przenieść je do segmentu kosmetyków pielęgnacyjnych.

Fluff już wcześniej udowadniał, że nie boi się nowatorskich rozwiązań. Jednak Fluff Faces idzie o krok dalej, pokazując jak rynek beauty może rozwijać się poprzez innowacyjne, emocjonujące koncepty sprzedażowe. Hasło „Smells like a surprise” jasno komunikuje przesłanie linii: w tym przypadku pielęgnacja zaczyna się od odkrycia niespodzianki.

Całą kolekcję mleczek Fluff Faces można znaleźć we wszystkich drogeriach Rossmann. Limitowana seria dostępna będzie do wyczerpania zapasów.

 

 

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
13. październik 2025 18:21