StoryEditor
Beauty
18.12.2016 00:00

RED LIPSTICK MONSTER

Wizażystka, która sztuki malowania uczyła się od angielskojęzycznych vlogerek. Wykształcona kosmetolog i pedagog, która nie mogąc znaleźć wymarzonej pracy, uczy sztuki makijażu w internecie. Ewa Grzelakowska-Kostoglu, twórczyni Red Lipstick Monster – najpopularniejszego kanału urodowego na polskim YouTubie.

Spotykamy się na IV Forum Branży Kosmetycznej, podczas którego Pani obecność wzbudziła ogromne zainteresowanie przedstawicieli firm kosmetycznych oraz sieci drogeryjnych. Nic dziwnego – spotkali osobę, od której zależy to, czego dziewczyny i młode kobiety poszukują w drogeriach. Na jak dużą grupę konsumentek realnie ma Pani wpływ?

Kanał Red Lipstic Monster na YouTubie subskrybuje ponad 800 tys. osób, a rekordowe filmy miały 3 mln wyświetleń]. Ponad 0,5 mln obserwuje moje treści na Facebooku i tyle samo na Instagramie. Każdego snapa ogląda ponad 100 tys. użytkowników Snapchata. To efekt mojej 4,5-letniej działalności w internecie. I chciałabym zaznaczyć, że popularność kanału i profili rosła samoistnie i stopniowo, bez jakichkolwiek zdumiewających czy tym bardziej skandalicznych wydarzeń, które mogłyby mieć wpływ na nagły przyrost tzw. followersów.                                                          

Kto ogląda te filmy i czyta wpisy, a zatem na jakich użytkowników internetu ma Pani wpływ?

Najliczniejszą grupę stanowią kobiety w wieku 18-24 lat. Następnie – 25-30. Sporo jest też dziewczyn młodszych niż 18-latki. Kobiet po trzydziestce jest mniej niż 10 proc. Wśród subskrybentów mam też 14-15-proc. grupę mężczyzn.

Co zdecydowało, że zaczęła Pani pokazywać makijaże i opowiadać o kosmetykach w internecie?

Makijażem zainteresowałam się dość późno, bo dopiero w trakcie studiów. Moimi pierwszymi kosmetykami były tusz do rzęs i przeterminowane cienie do powiek. Miałam natomiast dobre nauczycielki – vlogerki z angielskojęzycznego YouTube'a, więc szybko zaraziłam się ich pasją. Od tego momentu zgłębianiu tajników makijażu poświęcałam każdą chwilę. Dla mnie nie było to zajęcie okazjonalne, tylko codzienne próby, eksperymenty, które wykonywałam na sobie lub koleżankach.

Z czasem zaczęłam też malować modelki do sesji zdjęciowych. Gdy skończyłam studia – najpierw kosmetologię, a potem pedagogikę – czułam się już dość pewnie w zawodzie makijażystki. Miałam swoje klientki, czasem poprowadziłam jakieś szkolenie. I wtedy zamarzyłam sobie, by uczeniem makijażu zająć się zawodowo. Mieszkałam wtedy we Wrocławiu, więc szukałam pracy na tamtejszych uczelniach z kierunkami makijażowymi, w kosmetycznych szkołach policealnych, a także jako szkoleniowiec marek kosmetycznych. Nikt jednak nie był zainteresowany współpracą ze mną. Wtedy pomyślałam o YouTubie i o tym, że w jego polskojęzycznej części brakuje kogoś, kto oferowałby praktyczne porady makjiażowe. Postanowiłam, że spróbuję wypełnić tę lukę. Internet dawał mi to, czego potrzebowałam – możliwość uczenia innych, mówienia do ludzi, dzielenia się swoją pasją. Uznałam, że nic nie tracę, a zyskać mogę nowe umiejętności – tworzenia filmów, samoprezentacji, jasnego wysławiania się, mówienia o konkretach. Postanowiłam, że spróbuję, a potem zobaczę, co będzie.

Jakie były początki?

Do tej pory pamiętam stres związany z kręceniem pierwszego filmu, a potem z jego udostępnieniem. Równocześnie było to ogromnie emocjonujące – czekanie na to, jaki będzie odzew, ile osób obejrzy film, kto go skomentuje i jakie to będą komentarze. Te emocje, a także potrzeba dzielenia się swoimi umiejętnościami spowodowały, że na jednym filmie się nie skończyło. Chciałam robić to nadal, choć miałam świadomość, że sposób przekazu nie jest doskonały. Teraz wiem, że na początku popełniłam tyle błędów, ile tylko się dało. Na szczęście zarząd YouTube'a dostrzegł w tych moich staraniach jakiś potencjał, bo zaprosił mnie na szkolenie z realizacji filmów do swojej centrali w Londynie. Moje materiały miały to, co na YouTubie najcenniejsze, czyli osobę z pasją. Umiejętności dzielenia się nią czyli realizacji filmów postanowili mnie nauczyć. Nadal, z każdym kolejnym odcinkiem, udoskonalam swoje umiejętności w tej dziedzinie. Ostatnio bardzo pomaga mi mój mąż.

A tematy filmów? Czy po tylu latach konwencja porad makijażowych się nie wyczerpała?

O nie! Na każdy temat wykorzystany do zrealizowania filmu przypada 10 innych, które pozostały w fazie pomysłu lub musiały czekać na swój moment. Makijaż to moja prawdziwa pasja, uwielbiam się nim zajmować, testować nowe produkty, dlatego wciąż pojawiają się jakieś koncepcje kolejnych odcinków. Niezwykle inspirujący są też moi widzowie. To dla nich kręcę te filmy, dlatego wiele z nich jest odpowiedzią na ich potrzeby, zapytania czy wątpliwości.

Czy pokazując makijaż, zawsze mówi Pani o tym, jakimi produktami został wykonany?

Tak, a jeśli któryś bym przez przeoczenie pominęła, bardzo szybko zostałabym o niego zapytana. Moi subskrybenci to bardzo wnikliwi obserwatorzy. Chcą wiedzieć wszystko. Podaję więc marki produktów oraz ich dokładne nazwy, a także informuję, gdzie je można kupić. Robię to nie dlatego, że to mi się finansowo opłaca. Wymuszają to moi widzowie, którzy nie tylko chcą poznać daną technikę makijażową, chcą też dowiedzieć się, dzięki jakim konkretnym produktom można dany efekt osiągnąć.

Jakie kosmetyki Pani lubi i poleca?

Produkt musi mnie czymś zainteresować, musi być wyjątkowy z jakiegoś powodu. Uwielbiam wyszukiwać takie kosmetyki, które są w dobrej cenie, ale przy tym świetne jakościowo. Nie unikam tych z wyższej półki, za których jakość trzeba zapłacić konkretną kwotę. Robię filmy dla różnych widzów, o różnych potrzebach i portfelach. Sama, gdy wybieram kosmetyki dla siebie, lubię czasem zainwestować w coś bardziej luksusowego. Innym razem chcę mieć ogromny wybór kolorów i nie wydać za dużo pieniędzy. Tak samo postępują Polki. Pozostaje cieszyć się, że to, co lubię i wybieram, pokrywa się z zapotrzebowaniem moich widzów.

Czy kreuje Pani trendy czy podąża za nimi? I jaki jest ten najmocniejszy trend sezonu, a co będzie nim w przyszłości?

Czasem mówię o świeżym, ale już znaczącym trendzie, a czasami pokazuję coś, co szerszym trendem ma szansę stać się dopiero niebawem. A co do najmocniejszych trendów sezonu – z pewnością mat na ustach. To już trwa od jakiegoś czasu, ale obecnie mamy do czynienia z wersją zmaksymalizowaną – w ruch idą płynne matowe pomadki i wszystkie inne matowe formuły do stosowania na ustach. A przy tym – dla odmiany, jako kontrast z matem na ustach – skóra ma pozostać naturalna i rozświetlona. A więc mat ust w połączeniu z blaskiem cery! Mocnym trendem są też brwi – mocne, wyraźnie zaznaczone. Myślę, że w przyszłości będziemy iść w stronę delikatniejszego ich podkreślenia, ale z większą paletą rozmaitych rozwiązań makijażowych. Kobiety dopiero zaczynają zdawać sobie sprawę z licznych możliwości stylizacji brwi. A dają je produkty, których coraz więcej pojawia się na rynku. Już niedługo będziemy chciały mieć ich kilka, nie tylko ten jeden, którym można zrobić brew podstawową. W końcu będzie można zaszaleć (śmiech). Tymczasem na razie kobiety myślą, że bawić się można jedynie makijażem na powiekach – zagrać kolorem, kreską – czy ewentualnie poszaleć z makijażem ust. Niebawem przyjdzie pora na brwi.

Publikując vlogi, trzeba być gotowym na to, że komunikacja odbywa się w obie strony i że ma Pani być może wpływ nie tylko na czyjś makijaż, ale i życie. To duża odpowiedzialność?

Owszem, ale dla mnie to nic kłopotliwego. Tego właśnie pragnęłam, marząc o uczeniu innych. Odpowiedzialność za to, co mówię, czuję cały czas – od pierwszego followersa i nie zmieniło się to ani trochę, gdy jest ich teraz tak wielu. Jestem w stałym kontakcie z widzami moich filmów, zawsze odpowiadam na pytania, które pojawiają się w komentarzach. Tego wymaga bycie rzetelnym i prawdziwym, dla mnie to naturalne. Cieszę się, że ludzie mi ufają, ale wynika to z tego, że nigdy nikogo nie okłamałam, nie namawiałam do czegoś, co nie spełniało oczekiwań, standardów. Czuję odpowiedzialność za każde słowo i myślę, że to dzięki temu zapewniłam sobie taką pozycję.

O co pytają widzowie kanału Red Lipstick Monster?

Z reguły odnoszą się do tematu filmu, ale dużo jest także pytań niezwiązanych z opublikowanym materiałem. Często są one inspiracją do moich kolejnych filmów. Są też takie, które pojawiają się wciąż na nowo – o to, jaki korektor wybrać, by zatuszować cienie pod oczami, jaki krem stosować, by skóra się nie świeciła, jak dobrać podkład do odcienia skóry. Bywa, że pytania są bardzo konkretne, o to, co sądzę o produkcie i czy będzie on odpowiedni w danym przypadku.

A czy zdarzają się pytania osobiste? Jest Pani popularną postacią vlogosfery, a do tego bardzo wyrazistą, za czym z pewnością idzie zainteresowanie Pani prywatnością.

Jest grupa osób, którym chętnie opowiadam o tym, co u mnie słychać, gdyż jesteśmy sobie bliscy. Jednak dla ogromnej rzeszy moich obserwatorów pewne sprawy muszą pozostać tajemnicą. Ale nie, nie denerwuje mnie to, że kogoś interesuje moja prywatność. Tak to już jest i tyle.

Cena popularności? Czuje się Pani celebrytką?

Być może jestem przez niektórych tak postrzegana, ale dla mnie to nie ma znaczenia. Nie wpływa to na to, co robię i jak podchodzę do rozmaitych rzeczy. Nadal robię to, co kocham, i w taki sposób, jaki wydaje mi się słuszny.

Rozmawiamy tuż przed premierą Pani drugiej książki. Pierwsza dotyczyła makijażu i była najlepiej sprzedającym się poradnikiem 2015 roku. Jaka jest tematyka nowego dzieła?

„Tajniki DIY” to 50 przepisów na samodzielne wykonanie różnych rzeczy. W większości są to proste do zrobienia, ale przydatne kosmetyki. Bardzo ważne jest to, że do ich przygotowania wystarczą łatwo dostępne składniki. Większość z nich mamy zwyczajnie w domach, a jeśli nie, to wystarczy wizyta w pobliskim sklepie lub w dowolnej aptece. Z doświadczenia wiem, że nie ma nic gorszego niż przepis na coś, co bardzo chcesz zrobić, bo wygląda pięknie i zachęcająco, a lista składników, których połowy nie znasz nawet z nazwy, sprawia, że musisz zrezygnować.

Jest Pani pozytywną i energetyczną osobą, więc to pewnie nie koniec pomysłów na realizację różnorodnych zainteresowań?

Rzeczywiście mam pewne plany, nawet dość odważne. Ale na razie nie mogę nic zdradzić, gdyż są na bardzo początkowym etapie koncepcyjnym.

Zainteresowanych musimy więc odesłać na YouTube, Facebook, Instagram i Snapchat, aby na bieżąco śledzili Pani poczynania.

Będziemy w kontakcie – to mogę obiecać (śmiech).

Zatem do zobaczenia.

Rozmawiała Anna Zawadzka-Szewczyk

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
14.11.2025 11:08
Estée Lauder inwestuje na rynku meksykańskim – stawia na niszową markę perfumeryjną
Marka XINÚ wypracowała sobie niszę na rynku luksusowych perfum dzięki skupieniu się na rzemiośle, zrównoważonym wzornictwieIG xinuperfumes

Firma Estée Lauder Companies poinformowała o nabyciu mniejszościowego pakietu udziałów w meksykańskiej marce luksusowych perfum XINÚ, charakteryzującej się łączeniem regionalnego, lokalnego dziedzictwa z nowoczesnym wzornictwem. To pierwsza inwestycja amerykańskiego koncernu w markę pochodzącą z Ameryki Łacińskiej.

Inwestycja Estée Lauder odzwierciedla szerszą strategię firmy, polegającą na wspieraniu wschodzących przedsiębiorców z branży kosmetycznej oraz dywersyfikacji w ten sposób globalnego portfolio zapachów.

Założona w 2017 roku marka XINÚ wypracowała sobie niszę na rynku luksusowych perfum dzięki skupieniu się na rzemiośle, zrównoważonym wzornictwie i tworzeniu zapachów opartych na storytellingu. Marka jest znana z aranżowania sensorycznych przestrzeni handlowych i podejścia do rozwoju produktów, które czerpie ze składników botanicznych i odniesień kulturowych z obu Ameryk.

Według Stéphane‘a de La Faverie, prezesa i dyrektora generalnego Estée Lauder Companies, inwestycja wpisuje się w długofalowe dążenie firmy do identyfikacji i wspierania innowatorów zapachowych na wczesnym etapie rozwoju. Zwrócił on uwagę, że Meksyk staje się coraz bardziej aktywnym rynkiem dla rozwoju perfum, gdzie marki łączą techniki rzemieślnicze z nowoczesną estetyką.

Inwestycja ta stanowi ważny kamień milowy dla XINÚ i oznacza początek nowego rozdziału dla naszej marki, stanowiąc przełomowy moment, w którym nasza unikalna wizja firmy perfumeryjnej spotyka się z globalnymi możliwościami – komentuje de La Faverie. – Perfumeryjny kunszt i doskonałość leżą u podstaw Estée Lauder Companies i napędzają naszą pasję do odkrywania nowych głosów w dziedzinie piękna. Jako inwestor mniejszościowy z dumą wspieramy XINÚ w jego dalszym rozwoju oraz dzieleniu się bogatą kreatywnością i duchem Meksyku i Ameryki Łacińskiej ze światem – dodaje dyrektor.

Kierownictwo XINÚ składa się ze współzałożycieli: są to Verónica Peña, Ignacio Cadena i Héctor Esrawe. Wspólnie zbudowali oni markę opartą na zrównoważonym rozwoju, narracji kulturowej i nowoczesnych reinterpretacjach tradycyjnego rzemiosła.

Oczekuje się, że partnerstwo z Estée Lauder Companies wesprze przyszłą ekspansję XINÚ przy jednoczesnym zachowaniu kreatywnego kierunku marki i jej tożsamości. Warunki inwestycji nie zostały ujawnione.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Zapachy
14.11.2025 09:12
Hair perfumes: dynamika rynku i czynniki wzrostu kategorii
Marki coraz częściej eksperymentują z innowacyjnymi formułami, które łączą ochronę UV i ochronę przed zanieczyszczeniami, jednocześnie wspierają mikrobiom skóry głowy oraz zapewniają działanie antystatyczne, odświeżenie, odżywienie włosów i termoochronęShutterstock

Choć perfumy do włosów pozostają wciąż niszową kategorią na rynku beauty, ich rozwój w ostatnich latach potwierdza rosnące znaczenie formatu, który łączy zapach i pielęgnację. Według raportu Market Intelo (2024), globalny rynek hair perfume mists osiągnął wartość ok. 482 mln USD, a do 2033 roku prognozuje się jego wzrost do ponad 1 mld USD, co odpowiada średniorocznej stopie wzrostu (CAGR) na poziomie 8,7 proc. To tempo nie tylko przewyższa wzrost klasycznego segmentu perfum, ale też wskazuje na coraz większe zainteresowanie zapachem w nowej, bardziej użytkowej formie.

Wzrost kategorii napędza szereg czynników, które łączą w sobie zmiany kulturowe, ewolucję nawyków pielęgnacyjnych oraz poszukiwanie nowych form ekspresji zapachowej. Wśród nich szczególnie wyraźnie rysują się:

1. Skinification i zacieranie granic między perfumiarstwem a pielęgnacją

Trend skinification – czyli przenoszenie zasad pielęgnacji skóry do innych kategorii beauty – przenika również do kategorii zapachów, redefiniując sposób, w jaki postrzegamy perfumy. Zapachowe hair mists odpowiadają na rosnące oczekiwanie produktów wielofunkcyjnych – zapachów, które nie tylko pachną, ale także pielęgnują. Formuły wzbogacone o składniki ochronne i nawilżające zapobiegają przesuszeniu włosom, nadają im połysk i działają antystatycznie. 

Połączenie przyjemności i funkcjonalności staje się nowym standardem w branży zapachowej.

2.  Trend „clean & conscious beauty”

Coraz większa świadomość składów napędza rozwój formuł delikatnych i wolnych od potencjalnie drażniących składników. Marki eksperymentują z naturalnymi olejkami, ekstraktami roślinnymi i wegańskimi bazami, które łączą zapach z pielęgnacją. 

W efekcie perfumowane hair mists wpisują się w nurt clean beauty, będąc zarazem estetycznym i bezpiecznym wyborem dla użytkowników dbających o kondycję włosów.

3. Premiumizacja i emocjonalna wartość produktu

Luksus coraz częściej definiowany jest przez doświadczenie, a nie sam status. Hair mists stanowią jego nową formę – subtelną, codzienną i intymną. To również przykład „dostępnego luksusu”, który pozwala włączyć zmysłowy aspekt zapachu w codzienny rytuał pielęgnacji. 

Dla marek premium to sposób na rozszerzenie portfolio zapachowego i dotarcie do młodszej grupy odbiorców, dla których zapach jest częścią codziennej rutyny, a nie jedynie okazjonalnym dodatkiem.

4. Multi-sensoryczność i layering

Rosnąca popularność techniki layeringu – nakładania kilku produktów zapachowych w celu stworzenia indywidualnej kompozycji, swojego „signature scent” – redefiniuje sposób, w jaki doświadczamy zapachu. 

Konsumenci coraz częściej łączą mgiełki do ciała, balsamy i hair perfumes/mists, budując warstwowe, wielozmysłowe doświadczenie, w którym włosy stają się nośnikiem zapachu.

image

Dwie odsłony layeringu: między bliskowschodnim rytuałem a globalną interpretacją

5. Wpływ social mediów i estetyzacja rytuałów

Dynamiczny rozwój kategorii hair perfumes to w dużej mierze efekt kultury wizualnej i rosnącej roli social mediów, które nadały codziennym gestom nowy wymiar estetyczny. Aplikacja zapachu na włosy stała się nie tylko elementem pielęgnacyjnego rytuału, ale także formą zabawy i samoekspresji – lekkim, przyjemnym gestem chętnie prezentowanym w beauty contentach i rolkach „get ready with me”.

Strategie marek i segmentacja rynku perfum do włosów

Rynek perfum do włosów rozwija się w dwóch głównych kierunkach. Z jednej strony stanowi naturalne przedłużenie oferty marek luksusowych, które traktują je jako element rytuału zapachowego. Z drugiej – coraz częściej pojawia się jako samodzielna kategoria łącząca zapach i pielęgnację, obecna w portfolio marek lifestyle’owych i haircare.

Marki luksusowe i perfumeryjne, takie jak Chanel, Dior, Maison Francis Kurkdjian, Frédéric Malle czy Jo Malone London, pozycjonują perfumy do włosów jako delikatną, subtelną alternatywę dla klasycznych eau de parfum. Strategia opiera się na idei layeringu, czyli budowania zapachowej tożsamości poprzez nakładanie różnych formuł tej samej kompozycji – od balsamu po mgiełkę do włosów. Ich przekaz koncentruje się na doświadczeniu zmysłowym i estetyce – perfumy do włosów są przedstawiane jako gest elegancji, element codziennego luksusu.

W segmencie haircare, marki takie jak Gisou, Ouai, Kérastase czy Aveda pozycjonują perfumy do włosów jako hybrydę pielęgnacji i zapachu. Dzięki swojemu pochodzeniu z kategorii pielęgnacyjnej, mogą wiarygodnie łączyć aspekt zmysłowy z funkcjonalnym, podkreślając właściwości odżywcze i ochronne formuły.

Segment masowy i masstige (m.in. Rituals, Sol de Janeiro, The Body Shop, & Other Stories, Victoria’s Secret) rozwija się w duchu accessibility i codziennego rytuału zapachowego. Strategia skupia się na emocjach, kolorach i natychmiastowej przyjemności – zapach jest lekki, często gourmand lub świeży, a komunikacja bazuje głównie na skojarzeniach z wakacjami i radosnym stylem życia. W tym segmencie perfumy do włosów często pozycjonowane są jako uniwersalne hair & body mist, stanowiące uzupełnienie linii bath & body.

Segmentacja rynku przebiega zatem wzdłuż osi luksus – codzienność oraz pielęgnacja – zapach.

  • W segmencie premium dominują marki perfumeryjne, dla których produkt stanowi rozwinięcie portfolio zapachowego i nowoczesny sposób noszenia zapachu.
  • W segmencie masowym i masstige perfumy do włosów przyjmują bardziej użytkowy charakter, stając się częścią rytuału self-care - lekką, przyjemną formą zapachu w codziennej pielęgnacji.
  • W segmencie funkcjonalnym pojawiają się natomiast propozycje marek haircare, które stawiają na składniki pielęgnujące i ochronne, traktując zapach jako dodatek do pielęgnacji.

image

Perfumy do włosów: od zapachowego dodatku do strategicznej kategorii beauty

Perspektywy rozwoju

Hair mists i hair perfumes to nie tylko alternatywa dla klasycznych zapachów, ale nowa forma doświadczania perfumiarstwa. Ich siła tkwi w połączeniu lekkości, pielęgnacji i luksusu – w formacie, który odpowiada współczesnym trendom mobilności, zmysłowości i świadomego wyboru składników.

Granica między perfumiarstwem a hair care coraz bardziej się zaciera, otwierając drogę dla innowacji i nowych strategii marek w segmencie beauty.

Wysokie tempo wzrostu rynku (CAGR 8,7 proc.) sugeruje, że w perspektywie kilku lat perfumy do włosów mogą stać się jednym z filarów zapachowej oferty marek, a nie tylko jej uzupełnieniem. Coraz więcej domów perfumeryjnych włącza mgiełki do włosów jako stały element swoich kolekcji – już nie w formie limitowanych dodatków, lecz jako produkty o odrębnym DNA zapachowym i odmiennym sposobie aplikacji.

Rosnące znaczenie kategorii wynika także z jej uniwersalności i elastyczności formatowej. Zapachowe mgiełki do włosów wpisują się w trend produktów „on the go” – lekkich, kompaktowych i łatwych do ponownego aplikowania w ciągu dnia. Dzięki temu idealnie odpowiadają na potrzeby nowoczesnych konsumentów poszukujących luksusu, który jest nie tylko aspiracyjny, ale i praktyczny.

W kolejnych latach można spodziewać się również dalszej integracji trendu „zapach + funkcja”.  – wszystko to wzbogacone nutami zapachowymi tworzonymi przez renomowanych perfumiarzy. Tego typu podejście przesuwa kategorię w stronę tzw. functional fragrance, łącząc estetykę zapachu z realnymi korzyściami pielęgnacyjnymi.

Równolegle obserwujemy nowe kierunki ekspansji marek – zarówno w stronę bardziej spersonalizowanych rozwiązań (np. zestawy do zapachowego layeringu), jak i w stronę inkluzywności płciowej. Segment unisex i male grooming będzie w nadchodzących latach jednym z najszybciej rosnących obszarów, co widać już po rosnącej obecności marek oferujących mgiełki o drzewnych, piżmowych czy mineralnych nutach.

Z perspektywy strategii rynkowej perfumy do włosów wpisują się też w logikę zrównoważonego rozwoju – mniejsze formaty, niższe stężenie alkoholu i rosnąca dostępność opakowań typu refill sprawiają, że kategoria może stać się symbolem tzw. „stealth sustainability” – ekologicznego podejścia ukrytego pod estetyką luksusu i przyjemności.

W efekcie, zapachowe hair mists ewoluują w kierunku pełnoprawnego segmentu sensorialnego beauty, który łączy w sobie element emocjonalny, funkcjonalny i wizerunkowy. Dla marek oznacza to konieczność nowego myślenia o zapachu – nie jako o produkcie końcowym, lecz o doświadczeniu, które przenika różne etapy codziennej rutyny pielęgnacyjnej.

Marta Krawczyk

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
16. listopad 2025 17:26