StoryEditor
Producenci
31.07.2017 00:00

Antonio Farinha, Hebe: Polska to wymagający, ale niezmiernie ciekawy rynek

O kondycji sieci Hebe oraz jej apetycie na drugą pozycję na rynku drogeryjnym w Polsce, a także o specyfice polskiego klienta, najbardziej gorących trendach i rosnącej mocy polskich marek kosmetycznych opowiada Antonio Farinha, dyrektor handlowy w spółce Jeronimo Martins Drogerie i Farmacja.

W tym roku Hebe ma urosnąć i za sprawą 30 nowych drogerii stać się drugą co do wielkości siecią drogeryjną w Polsce. Jaka jest Wasza strategia biznesowa?

Niezmienna od 2011 roku, kiedy to w Warszawie powstała pierwsza drogeria Hebe. Jej słuszność potwierdzają klienci, których z każdym rokiem mamy więcej. Przez ten czas nauczyliśmy się bardzo dużo. Słuchaliśmy opinii klientów i staraliśmy się stworzyć nowy, innowacyjny koncept. Jesteśmy też coraz bardziej ambitni. Zamierzamy się rozwijać – otwierać coraz więcej sklepów i szukać najlepszych kosmetyków dla naszych klientów. W planach na ten rok mamy mocny wzrost.

Czy tych planów nie wyhamuje ustawa „apteka dla aptekarza”? W ramach sieci funkcjonują drogerie zintegrowane z aptekami...

Choć nasza strategia zakłada poszerzanie obecności także na rynku farmaceutycznym, to prawne ograniczenia w tym względzie przyjęliśmy ze spokojem. Hebe to przede wszystkim sieć drogerii i to właśnie w tym kierunku najbardziej chcemy się rozwijać. Największy nacisk kładziemy na otwarcia nowych sklepów oraz asortyment kosmetyczny.

Polski rynek kosmetyczny jest bardzo dynamiczny. Pracowałem w różnych krajach w Europie, takich jak Portugalia i Hiszpania. To rynki dużo bardziej przewidywalne. Tam mogłem bazować na kilkunastu tysiącach stabilnych indeksów. Tutaj nie ma o tym mowy – w przypadku niektórych marek ponad 60 proc. sprzedaży generują nowości.

Wspomniał Pan, że przez te 6 lat obecności w Polsce wiele się nauczyliście. Czy nasz rynek, klient, klimat biznesowy bardzo różnią się od tego, z czym miał Pan do czynienia w innych krajach podczas swojej kariery zawodowej?

Polski rynek kosmetyczny jest bardzo dynamiczny. W żadnym innym kraju nie wprowadza się tylu nowości i nie są one tak wyczekiwane przez klientów. Oczekują oni od producentów i drogerii, że wciąż będą zaskakiwani czymś nowym, niespotykanym i jeszcze ciekawszym niż dotychczas. Klienci nieustannie szukają informacji o nowych rozwiązaniach, chętnie biorą ulotki ze sklepów, czytają o produktach w internecie. Cały rynek – producenci, dystrybutorzy, detaliści – musi za tym nadążyć.

Z punktu widzenia prowadzenia biznesu drogeryjnego Polska to wymagający rynek, ale dzięki temu niezmiernie ciekawy. Pracowałem w różnych krajach w Europie, takich jak Portugalia i Hiszpania. To rynki dużo bardziej przewidywalne. Tam mogłem bazować na kilkunastu tysiącach stabilnych indeksów. Tutaj nie ma o tym mowy – w przypadku niektórych marek ponad 60 proc. sprzedaży generują nowości.

Czy nowości długo „żyją” na rynku, skoro klienci pożądają wciąż nowych produktów?

Współczesna branża kosmetyczno-drogeryjna ciągle zaskakuje. Klientki lubią nowości, ponieważ wiele z nich poszukuje produktu idealnego dla siebie. Także producenci stale pracują nad nowościami, co z kolei rozwija rynek i mobilizuje do wprowadzania coraz ciekawszych rozwiązań. Nowości kosmetyczne często charakteryzują się innowacyjnymi technologiami i składnikami. Jeśli taki produkt się sprawdzi, może być dostępny na rynku nawet przez wiele lat.

Inną ciekawą cechą branży kosmetycznej jest to, że wprowadzenie jednego, wyjątkowego składnika lub formuły wiąże się ze wzrostem popularności danego typu produktu również u konkurencji. Tak stało się w przypadku odżywki wydłużającej rzęsy lub matowych pomadek w płynie. Tak więc dobre rozwiązania jednej marki szybko znajdują swoje odpowiedniki u innych producentów.

Z drugiej strony niektóre kosmetyki są dostępne wyłącznie w ofertach limitowanych, a krótki czas dostępności tylko bardziej zachęca klientów do ich zakupu. Zdarzają się również produkty, które znikają z półek po paru miesiącach, ale są też takie, które otrzymują miano kultowych i utrzymują się na szczycie przez wiele lat.

Co zatem jest obecnie na topie?

Na pewno należy wspomnieć o modzie na kosmetyki azjatyckie. Koreańskie firmy przeznaczają ogromne pieniądze na badania i rozwój technologii. To przynosi efekty – trzeba przyznać, że w tej chwili są liderami w pielęgnacji twarzy. Trend jest silny i będzie się utrzymywał. W Hebe mamy ponad 85 produktów takich marek jak Bergamo, I Want czy Purederm.

Jeśli rozpatrywać rodzaj lub skład kosmetyków, do niedawna bezkonkurencyjny był argan. Jego dobroczynne działanie sprawiło, że kosmetyki z olejkiem arganowym stały się największym hitem w pielęgnacji włosów, twarzy, paznokci i całego ciała. Jego rolę przejmuje obecnie węgiel i produkty przeznaczone do oczyszczania skóry. Marką, która rozreklamowała go w Polsce na szerszą skalę, jest Bielenda. Firma przygotowała całą serię detoksykującą opartą o aktywny węgiel. Takie produkty mają mocne wsparcie reklamowe i marketingowe, są niezwykle popularne w zagranicznych mediach społecznościowych, co z pewnością wpłynie na utrwalenie się mody na ten składnik.

Wciąż mocno trzyma się też moda na witaminę C. Jeszcze do niedawna przemysł kosmetyczny miał z nią problem, gdyż pod wpływem światła produkty zmieniały barwę. W końcu jedna z koreańskich firm zaproponowała innowację – koncentrat witaminowy mieszał się z kremem dopiero przy pierwszym otwarciu, co wydłużało czas jego funkcjonowania w niezmienionej formie. Teraz, dzięki rozwojowi technologii, witaminę C w kosmetyku mogą mieć wszyscy. Ponadto cena tych produktów mocno spadła, a ich serie cieszą się dużą popularnością. Niektóre z najnowszych trendów z Korei są już wykorzystywane przez polskie marki lub są aktualnie testowane – są prawie gotowe do zabłyśnięcia na rynku.

Czy klientki lubią polskie kosmetyki?

Tak, lubią. Polskie klientki są bardzo wyedukowane. Coraz więcej z nich wybiera produkty na podstawie składników, orientując się świetnie w ich działaniu. Polskie klientki są też bardzo racjonalne. Przekonały się, że krajowi producenci oferują naprawdę rewelacyjne produkty w przystępnej cenie.

Popularność lokalnych produktów stale rośnie, a my w Hebe nie pozostajemy obojętni również na ten trend. Wspieramy polskie marki i wiele z nich można odnaleźć w naszej ofercie.  Jesteśmy świadomi wpływu, który – jako jedna z największych nowoczesnych sieci drogeryjnych – wywieramy na rozwój krajowych firm. Cieszy nas ta współpraca, bo Polska jest w grupie pięciu największych producentów kosmetyków w Europie.  Polskie firmy mają ogromne doświadczenie i są coraz mocniejsze. Przekonać się o tym można chociażby w Bolonii, dokąd co roku przyjeżdża bardzo silna polska reprezentacja. Polski pawilon jest odwiedzany przez wielką liczbę gości.

Wobec tego, czy nastał już odpowiedni czas dla polskich marek eksportowych, by na swoich opakowaniach zaczęły umieszczać informację „made in Poland”?

Uważam, że ten czas nadejdzie wkrótce. Zagraniczni dystrybutorzy i handel detaliczny już wiedzą, że produkty z Polski są rewelacyjnej jakości i że ich ceny są konkurencyjne. Ale na razie jest to wiedza dostępna tylko dla profesjonalistów. Klienci na obcych rynkach jeszcze nie są tego świadomi, choć używają polskich kosmetyków. Np. bardzo popularna w Rosji Eveline jest tam uznawana za markę luksusową o francuskim rodowodzie.

O sile polskich firm świadczy też to, że produkcję zleca im wiele międzynarodowych marek – wymienię tu na przykład Torf Corporation, Bell,  Nuco, Farmonę i wiele, wiele innych. Zatem polskie produkty zawojowały już świat. Teraz czas na odkrycie kraju ich pochodzenia. W tym celu potrzebne jest jednak mocne marketingowe wsparcie dla polskich marek. Tego elementu nie może zabraknąć. Jakość i cena są bardzo ważne, ale jeszcze trzeba wypromować polski przemysł kosmetyczny jako dostawcę rewelacyjnych produktów, od dawna znakomicie funkcjonujących na wielu światowych rynkach.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
25.04.2025 15:51
Coty ogłasza globalne cięcia etatów – 700 miejsc pracy do likwidacji
Firma, która ma w portfolio między innymi Bourjois, Hugo Boss i Kylie Cosmetics, zapowiedziała redukcje zasobów ludzkich.Coty

24 kwietnia firma Coty poinformowała o planowanym zwolnieniu 700 pracowników na całym świecie. Decyzja ta jest częścią trwającej od 2020 roku transformacji strategicznej pod nazwą „All-in to Win”, której celem jest poprawa rentowności i uproszczenie struktur operacyjnych. Choć nie wskazano, które stanowiska zostaną objęte redukcją, Coty zadeklarowało, że przestrzegać będzie wszystkich wymaganych przepisów prawnych wobec osób dotkniętych zmianami.

Koszty związane z najnowszym etapem restrukturyzacji wyniosą 80 mln dolarów w formie jednorazowej płatności gotówkowej. Mimo tego wydatku, firma oczekuje rocznych oszczędności w wysokości 130 mln dolarów przed opodatkowaniem – w tym 80 mln dolarów już w 2026 roku oraz 50 mln dolarów w 2027. Dodatkowo, w ramach programu produktywności, Coty planuje wygenerować 120 mln dolarów oszczędności w łańcuchu dostaw i obszarze zakupów w 2025 roku.

Transformacja Coty opiera się na czterech filarach. Należy do nich uproszczenie struktury organizacyjnej w kluczowych regionach operacyjnych, co ma ograniczyć dublowanie funkcji i zwiększyć efektywność działania. Firma planuje również scentralizowanie funkcji wsparcia w celu ich lepszego dopasowania do nowych struktur regionalnych. Trzecim elementem jest skoncentrowanie zasobów na mniejszej liczbie inicjatyw innowacyjnych, które mają przynieść większy wpływ rynkowy.

Czwarty filar reformy zakłada optymalizację wydatków poprzez strukturalne ograniczenie kosztów stałych niezwiązanych z zatrudnieniem. Dyrektor generalna Coty, Sue Nabi, podkreśliła, że nadrzędnym celem programu „All-in to Win” jest stworzenie bardziej odpornej i rentownej organizacji, zdolnej do trwałego wzrostu i dalszych inwestycji w rozwój marek.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
25.04.2025 13:41
Kiril Marinov, Henkel: Stawiamy na gospodarkę obiegu zamkniętego
Henkel Polska na 17. Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach.Henkel Polska

Podczas 17. Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach Kiril Marinov, dyrektor zarządzający Henkel Consumer Brands, wziął udział w panelu poświęconym gospodarce obiegu zamkniętego. Dyskusja skupiła się na wpływie nadchodzących regulacji unijnych na funkcjonowanie przedsiębiorstw. Eksperci podkreślali konieczność traktowania odpadów jako cennych zasobów, projektowania procesów produkcyjnych z myślą o cyrkularności oraz minimalizowania powstawania odpadów.

Podczas panelu Kiril Marinov przedstawił konkretne działania, które Henkel podejmuje w odpowiedzi na nadchodzące rozporządzenie w sprawie opakowań i odpadów opakowaniowych (PPWR). W ubiegłym roku 26 proc. plastiku użytego w opakowaniach Henkel pochodziło z recyklingu, a w 2025 roku firma planuje osiągnąć poziom 30 proc. Tym samym Henkel wyprzedzi o pięć lat regulacje unijne, które będą obowiązywać dopiero od 2030 roku.

W kontekście cyrkularności Polska wypada korzystnie na tle średniej światowej. Jak zaznaczył Kiril Marinov, poziom ponownego wykorzystania materiałów w Polsce wynosi 10,2 proc., podczas gdy średnia światowa to 8,6 proc.. Ekspert podkreślił, że nasz kraj ma potencjał, by stać się jednym z liderów gospodarki obiegu zamkniętego w Europie, na wzór Holandii, gdzie recykling materiałów osiągnął poziom 25 proc.

Transformacja opakowań w Henklu obejmuje całe portfolio produktów. Obecnie 91 proc. opakowań firmy nadaje się do ponownego użycia lub recyklingu, a celem na 2025 rok jest osiągnięcie 100 proc. Henkel zmniejszył także wykorzystanie surowców ropopochodnych o 35 proc. i dąży do dalszej redukcji o połowę. Dodatkowo wszystkie europejskie zakłady produkcyjne Henkla osiągnęły neutralność pod względem emisji CO₂.

Jeszcze kilka lat temu butelki płynu do prania [Persil] były wykonywane z przezroczystego materiału, a konsumenci mogli zobaczyć, jak produkt wygląda wewnątrz opakowania. Od dwóch lat stosujemy polietylen o wysokiej gęstości, włączając w proces produkcyjny 50 proc. recyklowanego plastiku. [...] Obecnie butelki są białe, ze względu na brak możliwości znalezienia na rynku wysoce przezroczystego materiału dla recyklowanego polietylenu. Zdecydowaliśmy się na ten kompromis, stawiając zrównoważony rozwój ponad dotychczasowy wygląd produktu

wytłumaczył Kiril Marinov.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
25. kwiecień 2025 18:04