StoryEditor
Producenci
16.12.2022 00:00

Cezary Bijak, Pollena Ewa, TZMO: Trudne czasy inspirują do nowatorskich rozwiązań [Prognozy na 2023 r.]

Rok 2023 nie będzie łatwy ze względu na niestabilną sytuację gospodarczą, rosnące ceny surowców i opakowań. Jednocześnie będzie szansą dla polskich firm, mniejszych graczy oferujących dobre jakościowo kosmetyki w przystępnych cenach. Trudne czasy to też okazja do wprowadzania rozwiązań i innowacji, które w stabilnych okolicznościach nie pojawiłyby się, bo nie byłyby potrzebne – uważa Cezary Bijak, prezes zarządu firmy Pollena-Ewa w grupie TZMO.

Z jakimi nastrojami wchodzicie Państwo w nowy rok?  

W otaczającej nas niepewnej rzeczywistości wejściu w nadchodzący rok towarzyszyć nam będą pewne obawy. Jednocześnie, jak zawsze, staramy się z optymizmem patrzyć w przyszłość.

W obawach na pewno nie jesteśmy osamotnieni. Wszyscy, którzy prowadzą firmy, zmagają się z podobnymi wyzwaniami. Największa niepewność dotyczy rosnących w dalszym ciągu cen surowców i opakowań oraz dostępności komponentów niezbędnych do produkcji. Niemniej zawczasu podejmujemy działania zapobiegawcze, aby zminimalizować ryzyko w tym zakresie.

Spodziewamy się, że konsumenci częściej sięgać będą po produkty konkurencyjne cenowo, o atrakcyjnym stosunku jakości do ceny. Jesteśmy spokojni o nasz asortyment, zarówno o ofertę Polleny-Ewy, jak i marek grupy TZMO, jak np. Seni Care, których również jesteśmy producentem.  
 

Jaki to będzie rok dla branży kosmetycznej?  

Zapewne będzie to rok obfitujący w wyzwania. Niestabilna sytuacja ekonomiczna, przekładająca się na dostępność i ceny komponentów, będzie źródłem niepokoju i wymusi ostrożność w podejmowaniu decyzji.

Jednocześnie, jak już wspominałem, klienci zmuszeni przez postępującą inflację do rozważniejszych wyborów zakupowych, zwracają uwagę na tańsze alternatywy produktów kosmetycznych. Rodzime marki, często dorównują, a nawet przewyższają jakością droższe odpowiedniki marek dużych międzynarodowych koncernów. Nie mają jednak takiej siły przebicia. Bieżąca sytuacja to więc nie tylko duże wyzwanie, ale przede wszystkim szansa dla mniejszych graczy na zaistnienie w świadomości nowych grup odbiorców.

Skoro mowa o szansach, warto też wspomnieć, że trudne czasy skutkują często wypracowaniem nowatorskich, innowacyjnych rozwiązań, które w stabilniejszych warunkach nie byłyby po prostu nikomu potrzebne. Z tej perspektywy optymistycznie patrzymy więc na ten nadchodzący czas, jako czas zmian, adaptacji i przestrzeni na innowacje.

Jaki to będzie rok dla Państwa firmy? Jakie macie główne cele?

Siła, jaką daje przynależność do grupy kapitałowej TZMO SA, daje nam pewność możliwości dalszego rozwoju i inwestowania, mimo obiektywnie trudnych warunków zewnętrznych.

Od kilku lat konsekwentnie inwestujemy w rozbudowę i rozwój parku maszynowego, m.in. linii produkcji soli do kąpieli, konfekcjonowania wyrobów emulsyjnych i detergentowych oraz wyrobów aerozolowych. Te strategiczne inwestycje są dla nas obecnie priorytetowe i je zamierzamy kontynuować.

Mamy też w przygotowaniu lub opracowaniu nowe wdrożenia w kilku kategoriach produktowych, które wyraźnie rozbudują nasze portfolio o nowości, których w nim ostatnimi czasy brakowało. Ich premiery na pewno ogłosimy już niebawem na Państwa portalu.

Czy planujecie Państwo wchodzenie w nowe kategorie produktów?

Mamy dość szeroko zakrojone plany wdrożeniowe na najbliższy rok, niemniej chyba zbyt dużym nadużyciem byłoby określenie, że będą to nowe kategorie produktowe, z pewnością jednak znacząco rozbudują nasze portfolio o pozycje, których w nim brakowało. Po rozbudowie naszego parku maszynowego, staliśmy się od niedawna samowystarczalni w zakresie produkcji wyrobów aerozolowych czy soli do kąpieli i rozwój tych kategorii będzie na pewno wyraźnie widoczny.

Planujemy mocny rozwój także w zakresie marek pielęgnacji męskiej, nieco okrojonych w ostatnich latach – część premier już zaprezentowaliśmy, resztę przedstawimy już niebawem. Rozszerzamy też ofertę linii produktowych sygnowanych marką Eva Natura. Przedstawimy także w zupełnie nowej odsłonie jedną z naszych flagowych marek, ale o tym więcej opowiemy w swoim czasie.

Jakie kanały sprzedaży i rynki będziecie Państwo rozwijać?

W tym zakresie nie przewidujemy znaczących zmian względem lat poprzednich. Mocno stawiamy na dostępność w kanale internetowym – poprzez własny sklep online oraz obecność na popularnych platformach zakupowych. Zdajemy sobie jednak sprawę, że w klientach nadal mocno zakorzeniona jest potrzeba osobistego kontaktu nie tylko z marką – co zapewniamy obecnością w social mediach – ale także z produktem w asyście sprzedawcy-doradcy. Dlatego równie istotna jest dla nas współpraca z detalistami na rynku tradycyjnym oraz obecność w dużych sieciach handlu nowoczesnego – i tam zamierzamy konsekwentnie poszerzać naszą dostępność.

Jakie trendy będą kształtować w najbliższym czasie rynek kosmetyczny? Które kategorie produktów będą Pana zdaniem najbardziej dynamiczne i ciekawe?

Jestem przekonany, że trendy, które uwidaczniały się w ostatnich latach, nadal będą się rozwijać, zwłaszcza te o orientacji pro-ekologicznej, promujące wykorzystanie surowców roślinnego pochodzenia, zrównoważonych rozwiązań inspirowanych naturą w zakresie tak technologii, jak i komponentów. Stosowanie szeroko pojętych zrównoważonych rozwiązań staje się bowiem korzystne także ekonomicznie.

Swoją pozycję utrzymają także naszym zdaniem trendy związane z wellness, well-being, mimo wymuszonego inflacją ograniczenia siły nabywczej portfela części konsumentów, co skutkuje zawężeniem zakupów do najbardziej niezbędnych potrzeb. Kosmetyki są bowiem stosunkowo łatwo dostępną dla każdego formą szybkiego poprawienia sobie samopoczucia. A w tak trudnym czasie sprawianie sobie drobnych przyjemności w postaci rytuałów pielęgnacyjnych, stanowi ważny element całościowego dbania o siebie. Poprawia samopoczucie, podnosi dobrostan psychiczny, co poniekąd wpływa także na odporność na stres i czynniki zagrażające zdrowiu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
14.11.2025 14:08
Bloomberg: Australijska marka podbija świat. Jak? Produkcją dupes.
Po lewej serum Estée Lauder’s Advanced Night Repair (85 dolarów), po prawej MCo’s Miracle Anti-Aging Repair Serum (22 dolary).Bloomberg

MCoBeauty, marka określająca swoją ofertę jako „dupes”, w ciągu zaledwie kilku lat przeszła drogę od supermarketowych półek w Australii do jednego z najdynamiczniej rosnących graczy w globalnym segmencie masowej kosmetyki kolorowej. Jej pozycję umocniły zarówno rosnące ograniczenia budżetowe konsumentek, jak i siła TikToka, gdzie 72 proc. Amerykanów według danych Mintel wskazuje cenę jako główną zaletę produktów typu dupe, a 53 proc. kobiet w wieku 18–34 lat deklaruje zakup tańszych odpowiedników znanych marek. W tej rzeczywistości MCoBeauty wyrasta na jednego z liderów nowej ekonomii „smart beauty”.

W samym 2025 roku marka osiągnęła przychody przekraczające 400 mln dolarów australijskich, a jej przejęcie przez australijski koncern DBG Health wyceniło firmę na 1 mld dolarów australijskich (ok. 653,7 mln dolarów amerykańskich). Po wejściu do USA w kwietniu 2024 r. produkty MCo trafiły do ok. 1 500 sklepów sieci Kroger oraz niemal 2 000 sklepów Targetu, gdzie stały się bestsellerami w mniej niż rok. W Australii MCo jest dziś najlepiej sprzedającą się marką kosmetyczną, wyprzedzając klasyczne drogeryjne brandy, takie jak Maybelline. W Kroger marka plasuje się już wśród pięciu największych brandów kosmetycznych, a dodatkowo obecna jest na Amazonie, stronie D2C oraz w Wielkiej Brytanii.

Szybka ekspansja ma jednak swoją cenę. Model biznesowy MCo oparty na tworzeniu niemal identycznych wizualnie odpowiedników kultowych produktów — od Sol de Janeiro, przez Estée Lauder, po Charlotte Tilbury — doprowadził do czterech postępowań prawnych, z czego dwa zakończono ugodą, a dwa kolejne wciąż trwają (m.in. ze strony Glow Recipe i Sol de Janeiro). Firma broni się, podkreślając ścisłe konsultacje prawne oraz różnice w szczegółach formuł i opakowań, jednak eksperci ds. własności intelektualnej określają działania MCo jako „ryzykowne duplikowanie”, balansujące na granicy naruszenia IP.

image

Na platformach wzrasta ilość “dupes” – są tanie, ale mogą być niebezpieczne dla zdrowia

Mimo kontrowersji wyniki sprzedażowe pozostają imponujące. DBG zauważa ponad 30 proc. wzrost w swoim portfelu marek beauty w 2025 roku, a kampania „National Dupe Day” z kwietnia 2025 r. wygenerowała wzrost sprzedaży o 10 000 proc. w ciągu jednego dnia. Na TikToku treści związane z MCo generują średnio 16 mln wyświetleń tygodniowo, co oznacza wzrost o 112 proc. r/r. Marka współpracuje z ok. 5 tysiącami influencerów, z czego jedna trzecia to współprace płatne. Rosnący udział tańszych odpowiedników nie wpływa przy tym negatywnie na segment prestige — dane NielsenIQ wskazują, że sprzedaż oryginałów i ich duplikatów rośnie równolegle, co potwierdza rozwarstwienie zachowań zakupowych.

Rozwój MCo wpisuje się w szerszy trend rynkowy: przenikanie się masowego i luksusowego segmentu beauty, w którym barierą stają się ceny oryginalnych produktów – przykładem mogą być szminki Louis Vuitton za 160 dolarów. W tym kontekście MCo wykorzystuje moment: obiecuje nie tylko niską cenę (od 3,50 dolarów do ok. 20 dolarów), lecz także „360-stopniowy dupe experience”, czyli możliwie wierne odwzorowanie doświadczenia produktowego marek premium. Zdaniem przedstawicieli firmy to forma „demokratyzacji luksusu”, a według badań Mintel – odpowiedź na realne potrzeby konsumentek, dla których granica między inspiracją a imitacją jest mniej istotna niż dostępność i jakość.

image

Gen Z nie wierzy w luksus. Czy dupe culture szkodzi drogim markom?

Choć dyskusje o legalności i etyce duplikowania będą narastać, jedno pozostaje pewne: w świecie, w którym Sephora oferuje ponad 150 wariantów jednego rodzaju produktu, a cykl życia trendów skrócił się do kilku tygodni, MCo znalazło sposób, by wykorzystać rynkową presję cenową i chaos informacyjny. Liczby pokazują, że konsumenci wciąż chcą „tanio i dobrze”, a fenomen MCoBeauty potwierdza, że kultura dupe nie jest chwilową modą, lecz trwałym elementem ekonomii współczesnego rynku kosmetycznego.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
14.11.2025 13:26
Skims wycenione na 5 mld dolarów po pozyskaniu 225 mln dolarów finansowania
Skims zaszokowało niedawno świat wprowadzając do oferty maski modelujące twarz z kolagenem.SKIMS

Skims, marka shapewear założona w 2019 roku przez Kim Kardashian i Jensa Grede, ogłosiła pozyskanie 225 mln dolarów nowego kapitału, co przełożyło się na wycenę firmy na poziomie 5 mld dolarów. To jedno z największych tegorocznych rund finansowania w segmencie marek celebryckich, które – jak podkreślają analitycy – korzystają z rosnącego znaczenia twórców kultury internetowej w napędzaniu sprzedaży. Skims potwierdziło również, że w 2025 roku spodziewa się przekroczyć 1 mld dolarów przychodów netto.

Kapitał został zapewniony głównie przez Goldman Sachs Alternatives, przy udziale funduszy powiązanych z BDT & MSD Partners. Nowi inwestorzy dołączają do już silnego grona wspierającego markę, w którym znajdują się Thrive Capital i Greenoaks. Według Erica Bellomo, starszego analityka e-commerce w PitchBook, struktura akcjonariatu i obecna dynamika wzrostu czynią ze Skims wiarygodnego kandydata do przyszłego IPO.

Ruch inwestycyjny wpisuje się w szerszy trend, w którym marki sygnowane nazwiskami celebrytów przyciągają znaczące środki od funduszy VC. W maju 2025 roku e.l.f. Beauty przejęło markę Rhode Hailey Bieber za ok. 1 mld dolarów, a wcześniej inwestycje otrzymały m.in. Fenty Beauty Rihanny oraz Good American Khloé Kardashian. Skims zapowiada, że dzięki nowemu finansowaniu rozbuduje ofertę bielizny modelującej, poszerzy linie odzieżowe i aktywne oraz przyspieszy ekspansję międzynarodową.

W ostatnich miesiącach doszło także do konsolidacji biznesów Kardashian – Coty sprzedało 20 proc. udziałów w jej marce beauty SKKN do Skims. Firma podkreśla, że zintegrowane zarządzanie segmentami apparel i beauty ma wzmocnić spójność ekosystemu produktów. Marka rozwija również strategiczne partnerstwa – jednym z najważniejszych jest współpraca z Nike przy wprowadzeniu aktywnej linii dla kobiet.

Skims kontynuuje także rozbudowę sieci sklepów stacjonarnych. Obecnie posiada 18 sklepów własnych w USA i dwa franczyzowe w Meksyku. Firma deklaruje, że w perspektywie kilku lat chce stać się marką, w której sprzedaż fizyczna będzie dominować, co stanowi wyraźny zwrot w stronę omnichannelu opartego na silnej obecności offline.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
14. listopad 2025 23:23