StoryEditor
Surowce
19.11.2020 00:00

[FBK 2020] Konsumenci chcą kosmetyków bez chemii. Takie postrzeganie bezpieczeństwa jest niebezpieczne dla rynku

Od kilu lat rynek obserwuje kryzys zaufania konsumentów do dobrze znanych i przebadanych składników kosmetycznych. Wiele firm poprzez swoje deklaracje marketingowe nakręca tę percepcje, co odbija się na całej branży – mówi Iwona Białas. Dr inż. Iwona Białas, Safety Assessor, Właściciel Cosmetosafe Consulting

To bardzo ważne zagadnienia wpływające na bezpieczeństwo konsumenta, wizerunek marki, stabilność firmy – uważa dr inż. Iwona Białas, safety assessor, właściciel CosmetoSAFE Consulting. W przypadku wprowadzenia do obrotu produktu niezgodnego z legislacją kosmetyczną, musimy liczyć się z konkretnymi konsekwencjami. Na osobie odpowiedzialnej za produkt ciąży odpowiedzialność administracyjna; w pewnych wypadkach również karna, w tym nawet do 2 lat pozbawienia wolności dla reprezentanta danego podmiotu. Dlatego firmy przywiązują ogromną uwagę do zapewnienia zgodności z legislacją, której podstawą jest bezpieczeństwo konsumenta.

Od kilu lat rynek obserwuje kryzys zaufania do postępu technicznego i do nauki. – Obserwujemy irracjonalny strach konsumentów przed chemikaliami (różnego pochodzenia). Wiele firm poprzez swoje deklaracje marketingowe nakręca tę percepcję, co odbija się na całej branży – mówi Iwona Białas. – Efektem są czarne listy składników i substancji uznanych za niebezpieczne czy toksyczne. Mówi się o nich w tym kontekście w mediach, mówią o nich konsumenci, na ten przekaz pozytywnie odpowiadają niektórzy producenci, mimo, że przez naukę są one dopuszczone do stosowania w kosmetykach – dodaje prelegentka.

W badaniach przeprowadzonych na konsumentach laikach w wybranych krajach europejskich  okazało się, że większość respondentów uważa wszelką „chemię” za przerażającą i za wszelką cenę chciałaby uniknąć z nią kontaktu, a najlepiej, aby takie substancje przestały istnieć. – Nasze życie i otaczający nas świat to „sama chemia” – różnego pochodzenia, różnej natury. Wyeliminowanie chemii z naszego życia jest niemożliwe i musimy coś zrobić, aby z tą percepcją walczyć – przekonywała właścicielka CosmetoSAFE Consulting. – Jesteśmy odpowiedzialni za składy produktów, działanie produktów, ale też za ich prezentację. Musimy pracować w tych obszarach odpowiedzialnie, ze świadomością tego, co nasze zabiegi marketingowe mogą uczynić rynkowi.

Chodzi o to, by producenci, importerzy i dystrybutorzy roztropnie dobierali przekaz, który trafia do konsumentów. Funkcje i działanie kosmetyków muszą być prawdziwe i potwierdzone dowodami. Tymczasem z wielu przekazów można wysnuć wniosek, że produkt naturalny, bez konserwantów jest synonimem bezpieczeństwa, a wszystkie „tradycyjne/syntetyczne” kosmetyki nie posiadają takiej konotacji.

Dr inż. Iwona Białas przyznała, że w obecnych czasach, gdy zakazane zostało testowanie substancji na zwierzętach, branża cierpi na niedobór nowych składników. Nie mamy nowych filtrów, nowych barwników w farbach włosów, nowo projektowanych konserwantów etc. Ocena bezpieczeństwa składników regulowanych wymaga przedłożenia pełnego dossier toksykologicznego do oceny przez Komitet SCCS. Przygotowanie dossier, bez testów na zwierzętach, jest obecnie niemożliwe (bo nie istnieją metody alternatywne o podobnej wiarygodności). Bez pełnego dossier Komitet stwierdza, że na bazie aktualnych danych nie może ocenić bezpieczeństwa stosowania danej substancji.

Działy R&D wciąż pracują nad nowymi formułami, bazując na znanych wcześniej, dobrze przebadanych substancjach. Jednak przez złą prasę coraz więcej z nich zostaje wykluczonych.

– Jako branża powinniśmy w końcu przestać straszyć konsumenta. Doszło bowiem do tego, że użytkownicy kosmetyków unikają kosmetyków z niektórymi składnikami, których bezpieczeństwo zostało zweryfikowane – w odpowiednich warunkach aplikacji nie stanowią one ryzyka dla zdrowia. W powszechnej opinii już sama obecność substancji w produkcie jest ryzykiem. A to bardzo duży skrót myślowy – ważne jest w jakiej ilości, w jakich warunkach dany składnik jest stosowany. Uważnie analizując nasz świat w wielu naturalnych produktach spożywczych znajdziemy minimalne ilości substancji stanowiących zagrożenie dla zdrowia: formaldehyd, cyjanki, benzopiren to substancje o bezsprzecznym ryzyku dla zdrowia. Tymczasem naturalnie występują (w śladowych ilościach) w np. kolejno: gruszkach, migdałach, produktach z grilla. Nawet owiane zła sławą parabeny znajdziemy np. w borówkach. Czy z powodu śladowych zawartości w/w substancji zrezygnujemy z przyjemności jedzenia powyższych artykułów spożywczych? To nie sama obecność substancji, ale jej doza i sposób stosowania czynią ryzyko – podsumowała prelegentka.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
13.10.2025 21:05
TSUE unieważnia klasyfikację dwutlenku tytanu jako CMR kat. 2 – konsekwencje dla prawa UE
Niektórzy konsumenci mogą nadal preferować produkty „bez TiO₂” ze względów wizerunkowych lub bezpieczeństwa, co może wpływać na strategie marketingowe firmMarco Almbauer, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons

W dniu 1 sierpnia 2025 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ostatecznie unieważnił klasyfikację dwutlenek tytanu jako substancji rakotwórczej, podtrzymując wyrok z listopada 2022 r. Decyzja zapadła po tym, jak Francja i Komisja Europejska wniosły odwołanie od wyroku z 2022 roku.

Spór o klasyfikację ditlenku tytanu w proszku

W 2016 roku francuska Agencja Narodowa ds. Bezpieczeństwa Żywności, Środowiska i Pracy (ANSES) przedłożyła do Europejskiej Agencji Chemikaliów (ECHA) propozycję klasyfikacji dwutlenku tytanu (TiO₂) w formie proszku jako substancji rakotwórczej, którą potencjalnie można wdychać. W opinii ANSES, narażenie na pył TiO₂ mogło stwarzać ryzyko dla zdrowia ludzi w wyniku inhalacji drobnych cząstek.

Rok później, w 2017 roku, Komitet ds. Oceny Ryzyka (RAC) przy ECHA przeanalizował dostępne badania naukowe i potwierdził, że taka klasyfikacja jest uzasadniona

Na tej podstawie Komisja Europejska w 2019 roku wydała odpowiednie rozporządzenie, które wprowadzało obowiązkowe oznakowanie oraz klasyfikację dwutlenku tytanu jako substancji podejrzewanej o działanie rakotwórcze drogą inhalacyjną. Zgodnie z rozporządzeniem, klasyfikacja dotyczyła głównie proszków TiO₂ zawierających co najmniej 1% cząstek o średnicy mniejszej lub równej 10 μm, które mogą przedostać się do płuc w trakcie wdychania.

image

Unia Europejska nakłada cła antydumpingowe na dwutlenek tytanu z Chin

Decyzja Komisji spotkała się jednak z krytyką ze strony producentów, dostawców oraz użytkowników końcowych TiO₂, którzy zakwestionowali zasadność klasyfikacji oraz wprowadzone oznakowanie przed Sądem Unii Europejskiej. W listopadzie 2022 roku Sąd Ogólny UE wydał wyrok unieważniający rozporządzenie Komisji, wskazując, że w procesie podejmowania decyzji doszło do poważnego błędu w ocenie danych naukowych, na których oparto klasyfikację.

Wyrok TSUE potwierdza uchylenie klasyfikacji TiO₂ jako rakotwórczej

Opublikowany wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, zamieszczony na stronie internetowej Trybunału jako notatka prasowa nr 99/25, podtrzymuje wcześniejsze orzeczenie z listopada 2022 roku, pomimo odwołań wniesionych przez Francję oraz Komisję Europejską. Trybunał uznał, że Sąd Ogólny miał pełne prawo stwierdzić, iż Komitet ds. Oceny Ryzyka (RAC) nie uwzględnił wszystkich istotnych aspektów naukowych przy ocenie ditlenku tytanu (TiO₂).

W swoim orzeczeniu Trybunał zaznaczył, że choć Sąd Ogólny nieco wykraczał poza granice kontroli sądowej, decyzja o unieważnieniu zakwestionowanej klasyfikacji wraz z oznakowaniem była w pełni uzasadniona. Sąd miał bowiem prawo uznać, że Komitet RAC nie wziął pod uwagę wszystkich istotnych czynników przy analizie dostępnych badań naukowych dotyczących TiO₂.

W praktyce oznacza to, że:

  • ditlenek tytanu nie będzie klasyfikowany jako substancja rakotwórcza kategorii 2, działająca na drogi oddechowe,
  • informacje dotyczące tej klasyfikacji zostaną usunięte z załącznika VI do rozporządzenia CLP (Classification, Labelling and Packaging).

Ponieważ wspomniana klasyfikacja była również podstawą do wprowadzania ograniczeń w stosowaniu TiO₂ w produktach kosmetycznych, zmiany te powinny zostać odzwierciedlone w przepisach rozporządzenia kosmetycznego nr 1223/2009.

Wyrok opublikowany przez Trybunał Sprawiedliwości jest ostateczny i obowiązuje na terenie całej Unii Europejskiej, kończąc tym samym trwającą od lat debatę prawną i naukową wokół potencjalnych właściwości rakotwórczych ditlenku tytanu.

Jak wyrok TSUE wpłynie na branżę kosmetyczną?

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej może mieć istotne konsekwencje dla rynku kosmetycznego w całej Europie. Zniesienie klasyfikacji ditlenku tytanu (TiO₂) jako substancji rakotwórczej oznacza, że dotychczas obowiązujące ograniczenia dotyczące jego stosowania w produktach kosmetycznych – takie jak limity stężenia w recepturach do makijażu czy produktów pielęgnacyjnych – mogą zostać wycofane.

W praktyce producenci zyskają możliwość ponownego używania TiO₂ w wyższych stężeniach oraz w produktach, w których wcześniej wprowadzono restrykcje, co daje im większą elastyczność przy opracowywaniu nowych receptur.

Zniesienie klasyfikacji wpływa również na kwestie oznakowania produktów. Brak obowiązku umieszczania dodatkowego ostrzeżenia na opakowaniach może uprościć procesy regulacyjne, zmniejszyć koszty produkcji oraz zwiększyć miejsce na etykietach produktów. Dzięki temu firmy kosmetyczne będą mogły szybciej i łatwiej wprowadzać na rynek produkty zawierające TiO₂, zwłaszcza pudry, podkłady, kosmetyki przeciwsłoneczne czy inne preparaty, w których funkcję białego pigmentu lub filtra UV pełni ten związek.

Niektórzy konsumenci mogą nadal preferować produkty „bez TiO₂” ze względów wizerunkowych lub bezpieczeństwa, co może wpływać na strategie marketingowe firm. Wyrok Trybunału może także wymusić konieczność dostosowania krajowych regulacji w poszczególnych państwach członkowskich, co będzie wymagało aktualizacji dokumentacji technicznej, procedur wewnętrznych i systemów kontroli jakości dla producentów oraz importerów kosmetyków.

Ostatecznie decyzja Trybunału może przyczynić się do uproszczenia procedur prawnych, obniżenia kosztów produkcji i większej swobody w projektowaniu produktów kosmetycznych zawierających TiO₂, jednocześnie stawiając przed producentami kosmetyków wyzwania związane z komunikacją marketingową.

Aleksandara Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
06.10.2025 11:23
Nigeryjski zakaz eksport orzechów shea przynosi pierwsze efekty
Sortowanie orzechów shea nadal najczęściej odbywa się ręcznie.Julius Mortsi, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Nigeria wprowadziła sześciomiesięczny zakaz eksportu nieprzetworzonych orzechów shea, chcąc zwiększyć udział krajowego przemysłu w globalnym rynku o wartości 6,5 mld dolarów. Decyzja ma na celu zatrzymanie większej części wartości dodanej w kraju i pobudzenie rozwoju zakładów przetwórczych. Rząd liczy, że ograniczenie eksportu surowca przełoży się na wzrost produkcji lokalnych olejów i maseł shea, stanowiących ważny surowiec w kosmetyce i przemyśle spożywczym.

Skutki decyzji okazały się jednak natychmiastowe – ceny orzechów gwałtownie spadły, co ograniczyło dochody setek tysięcy kobiet zajmujących się ich zbieraniem i wstępnym przygotowaniem do sprzedaży. W regionach północnej Nigerii, gdzie shea stanowi jedno z głównych źródeł utrzymania, odnotowano nawet kilkudziesięcioprocentowe spadki przychodów gospodarstw domowych. Branżowe organizacje ostrzegają, że skutki tej polityki mogą pogłębić ubóstwo w społecznościach wiejskich.

Na zakazie zyskały natomiast lokalne fabryki, które mogą teraz liczyć na znacznie tańszy surowiec. Nowy zakład przetwórczy firmy Salid Agriculture, o rocznej przepustowości 30 tys. ton, już odnotowuje korzyści z nadwyżki podaży. Mimo to łączna krajowa zdolność przetwórcza pozostaje ograniczona, co utrudnia szybkie przejęcie roli eksportera gotowych produktów zamiast surowca.

Choć decyzja władz ma na celu zwiększenie wartości krajowej produkcji i rozwój sektora przetwórczego, eksperci podkreślają rozziew między ambicjami politycznymi a realnymi możliwościami przemysłu. Krótkoterminowe skutki zakazu – spadek cen i utrata dochodów przez producentów – unaoczniły, że bez równoległych inwestycji w infrastrukturę i szkolenia, Nigeria może mieć trudności z wykorzystaniem potencjału rynku wartego miliardy dolarów.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
14. październik 2025 12:46