StoryEditor
Producenci
26.09.2016 00:00

Na dermokosmetykach się zarabia

Leki OTC, produkty dietetyczne i dermokosmetyki dają już 40 proc. wartości rynku aptecznego – wynika z raportu „Rynek dystrybucji farmaceutycznej w Polsce” opracowanego przez Fundację Republikańską i publikowanego podczas tegorocznego Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju.

Wartość rynku sprzedaży aptecznej w Polsce wynosi 30 mld zł rocznie i rośnie od ponad 20 lat – wynika z raportu. Ponad połowę (60 proc.) stanowi sprzedaż leków na receptę (Rx): refundowanych (38 proc.) oraz nierefundowanych (22 proc.). Ostatnio najszybciej jednak rozwija się sprzedaż w kategoriach związanych z samoleczeniem i jakością życia, m.in. leków OTC, produktów dietetycznych i dermokosmetyków, które tworzą 40 proc. wartości rynku. Budują one równocześnie najwyższe poziomy marż dla aptek. Według firmy Pharma Expert marża na dermokosmetyki może wynosić 30-40 proc.

Walka o utrzymanie cen

Jak wskazuje agencja badawcza PMR, w 2013 roku apteki były najatrakcyjniejszym kanałem sprzedaży dla dermokosmetyków. Aptekarze chętnie wprowadzali ten asortyment, próbując zrekompensować sobie skutki nowej ustawy refundacyjnej. Jednak w 2015 roku dynamika rynku osłabła pod względem wartości, ponieważ ceny dermokosmetyków od 2013 roku spadają. To wynik nasilającej się konkurencji, a także tego, że zmieniają się zachowania konsumentów, którzy nie chcą wydawać tak dużo na kosmetyki jak wcześniej. Producenci uważają jednak, że to nie cena jest dla klienta najważniejsza. Liczą się inne wartości – marka, jakość. Zdaniem Michała Dąbrowskiego, marketing managera Sanofi Consumer Healthcare, rośnie i będzie się umacniać rola mediów w budowaniu marek i ich świadomości. – Dzięki akcjom promocyjnym i kampaniom mediowym producentów kosmetyków konsumenci są dużo bardziej wyedukowani. Z tą różnicą, że kiedyś najbardziej wiarygodnym i często jedynym źródłem informacji był ekspert – farmaceuta i dermatolog. Dziś niebagatelną rolę odgrywa internet, który umożliwia zapoznanie się konsumentów z nowymi produktami i często zmieniającymi się trendami – tłumaczy. – Ta wciąż rosnąca świadomość konsumenta wpływa ponadto na fakt, że pomimo rozwoju tańszych marek i obniżania cen poprzez promocje konsument jest w stanie zapłacić więcej za produkt, który postrzega jako wart swojej ceny – podkreśla.

Dobre perspektywy rozwoju

Dermokosmetyki w strukturze sprzedaży aptecznej są nadal bardzo małym segmentem w porównaniu z lekami OTC czy produktami dietetycznymi. Ich udział w rynku rośnie minimalnie, ale z analiz PMR wynika, że jest to kategoria, która – jeśli spojrzeć na nią długofalowo – ma przed sobą bardzo dobre perspektywy rozwoju. Przemawia za tym to, że rynek jest stosunkowo młody, a tym samym interesujący i obfitujący w nowości (trendy przychodzą z Zachodu), sprzyjająca jest też sytuacja makroekonomiczna. I jeszcze jedna rzecz – konsumenci mają skłonność do analizowania składu kosmetyków, są wyczuleni na potencjalne alergeny. – Rynek dermokosmetyków z pewnością będzie nadal się rozwijał – stale będzie poszerzać się gama marek dostępnych w aptece. Każdego roku jest ich w tym kanale sprzedaży coraz więcej – potwierdza Michał Dąbrowski. – Współczesny klient potrzebuje innowacji, nowych, naukowo potwierdzonych rozwiązań – dodaje.

Sieci sprzedają więcej

Na rozwój rynku dermokosmetyków wpływają też zmiany w dystrybucji aptecznej. Apteki indywidualne łączą się w grupy zakupowe. Kosztem aptek indywidualnych przybywa aptek sieciowych, głównie samoobsługowych. A jak czytamy w raporcie Fundacji Republikańskiej, sieci sprzedają nawet o dwie trzecie więcej wyrobów niż apteki indywidualne. W aptekach sieciowych jest średnio o 30 proc. więcej leków i innych produktów. Zmieniają się też oczekiwania konsumentów. Polacy chcą kupować w aptece tanio i w najwyższych standardach – w placówkach bogatych w różnorodny asortyment, nowoczesnych, estetycznych i z przemyślaną ekspozycją. 

Z aptek do drogerii, z drogerii do aptek

Apteka pozostaje jednak apteką, dbają o to zarówno sami aptekarze, jak i producenci dermokosmetyków, którzy w większości przypadków wolą, aby ich oferta nie była dostępna w innych kanałach sprzedaży. – Konsumenci, szukając godnych zaufania, specjalistycznych kosmetyków, idą do aptek. Tam mogą dodatkowo liczyć na rekomendację farmaceuty. A rekomendacja farmaceuty to bardzo istotny element naszej strategii, konsekwentnie przemyślanego modelu biznesowego. Z powyższych względów nie planujemy poszerzania dystrybucji poza aptekę – mówi Michał Dąbrowski.

Są też jednak producenci, którzy stopniowo otwierają się na rynki pozaapteczne. Firma Scan Anida, do tej pory związana z farmacją, właśnie wprowadziła swoją linię hipoalergiczną do drogerii Natura. Wcześniej jednak sprzedawała w tej sieci inne produkty z masowego segmentu, jest to więc rozszerzenie współpracy. – Drogerie Natura wydzieliły półkę z kosmetykami naturalnymi, ekologicznymi, na której eksponowana jest nasza seria Medi Soft. To bezpieczne, hipoalergiczne, a zarazem niedrogie produkty, które mogą być z powodzeniem sprzedawane również w drogeriach – mówi Magdalena Winnicka, dyrektor handlowy w firmie Scan Anida. Podkreśla, że apteki są nadal dla jej firmy rynkiem priorytetowym, ale drogerie, które rozszerzają ofertę o dermokosmetyki, są także interesującym kanałem sprzedaży. – Dermokosmetyki to produkty, które nie są przeznaczone dla jakiejś wybranej grupy osób. Stosują je ci, którzy mają problemy ze skórą, alergie – a te, jak wiadomo, zdarzają się coraz częściej, ale też osoby, które wolą proste składy produktów. Jest moda na dermokosmetyki – konsumenci generalnie szukają dziś tego, co im przede wszystkim nie zaszkodzi. To silny trend, myślę, że wcześniej czy później dermokosmetyki będą powszechnie sprzedawane również w drogeriach – dodaje Magdalena Winnicka. Trend przenikania się rynku aptecznego i drogeryjnego zauważa też Agata Kiełkowska, specjalista ds. produktu w firmie Pollena Ewa. – Widać to wyraźnie. W największych sieciach drogeryjnych powstają gabloty lub wyodrębniane są półki z dermokosmetykami. Czasem też tego typu produkty trafiają do strefy kosmetyków profesjonalnych – mówi. Pollena Ewa stworzyła właśnie swoją pierwszą linię dermokosmetyczną Eva Dermo. Na początek jest to sześć preparatów do pielęgnacji twarzy w minimalistycznych opakowaniach, utrzymanych w aptecznej stylistyce. Trwają rozmowy dotyczące ich wprowadzenia do drogerii.

Trzeba mieć kapitał i dobrą strategię

Dla firm, które działały na jednym rynku – aptecznym albo drogeryjnym, a dziś chcą być obecne na obu, oznacza to jednak spore inwestycje w siły sprzedaży i stworzenie odrębnych zespołów handlowych. Każdy rynek ma swoją specyfikę działania i inne wymagania, które trzeba spełnić. – Bez własnych przedstawicieli handlowych trudno liczyć na sukces w sprzedaży – przyznaje Magdalena Winnicka. Podkreśla także, że warto w drogerii wydzielić odrębną półkę na dermokosmetyki. – Łatwiej w ten sposób dotrzeć do osób zainteresowanych takimi preparatami. Najczęściej są to produkty w opakowaniach ze skromną grafiką, które giną w ogromie kolorów w drogeriach. – tłumaczy.

Detaliści zwracają natomiast uwagę, że firmy, które chcą wprowadzić dermokosmetyki do drogerii, muszą nie tylko dostarczać odpowiednie materiały promocyjne i próbki (koniecznie w odpowiednich ilościach), ale przede wszystkim szkolić personel drogerii. – Konsumentki są przyzwyczajone do tego, że w aptekach otrzymują bardzo profesjonalną pomoc farmaceuty albo przeszkolonej konsultantki. Żeby w drogeriach, które jeszcze nie są naturalnym środowiskiem dla dermokosmetyków, udało się ich wdrożenie, musi być tak samo. Personel musi być przeszkolony, ponieważ dermokosmetyki są to zazwyczaj droższe produkty od innych, i tę cenę należy uzasadnić – mówi Leszek Szwajcowski, wiceprezes zarządu sieci DP Drogerie Polskie. Podkreśla także, że niejasna jest definicja dermokosmetyku, co rodzi problemy z właściwym zagospodarowaniem półki z takimi preparatami w drogeriach. Nie każdy produkt, na którym jest napisane „dermo” albo „med”, ma skład kwalifikujący go do produktów kojarzących się z dermokosmetykami, czyli preparatów o specjalistycznym działaniu. Często na jedną półkę, pod hasłem dermokosmetyki, trafiają kosmetyki naturalne, hipoalergiczne, roślinne – to dezorientuje klientów. Nie czują się najlepiej w miejscu, w którym ktoś narobił bałaganu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
25.04.2025 11:27
Unilever tnie etaty i oszczędza – pierwszy kwartał 2025 pod znakiem restrukturyzacji
Unilever szuka oszczędności w zasobach ludzkich.Shutterstock

Unilever, jeden z największych koncernów dóbr konsumenckich na świecie, ogłosił redukcję około 6 tysięcy miejsc pracy w pierwszym kwartale 2025 roku. Cięcia są częścią globalnego planu restrukturyzacyjnego zapowiedzianego jeszcze w 2024 roku, którego celem jest likwidacja łącznie około 7,5 tysiąca etatów. Dzięki tym działaniom firma spodziewa się oszczędności rzędu 550 milionów euro do końca bieżącego roku.

W opublikowanym raporcie kwartalnym Unilever wykazał mieszane wyniki finansowe. Pomimo trudnych warunków rynkowych, skorygowany wzrost sprzedaży bazowej wyniósł 3 proc., co przypisano wzrostowi wolumenu sprzedaży oraz cen. Dobrze poradziły sobie tzw. „power brands” spółki – takie jak Dove i Rexona – co miało szczególne znaczenie dla wzrostu w segmencie Beauty & Wellbeing (wzrost o 4,1 proc.) oraz Personal Care (wzrost o 5,1 proc.), zwłaszcza na rynku północnoamerykańskim.

Całkowity przychód koncernu spadł jednak o 0,9 proc., do poziomu 14,8 miliarda euro. Na wynik ten wpływ miały głównie koszty związane z wyprzedażą aktywów oraz negatywne różnice kursowe. Mimo to dyrektor generalny firmy, Fernando Fernandez, ocenił początek roku jako „zahartowany” i wyraził optymizm co do dalszego wzrostu, zwłaszcza dzięki strategii premiumizacji i innowacji produktowej na rynkach rozwiniętych.

W ujęciu kategorii produktowych, segment pielęgnacji włosów utrzymał się na stabilnym poziomie, z minimalnym wzrostem, który częściowo zrekompensował ponowny debiut Dove z technologią odbudowy włókien. W Brazylii marka Sunsilk odnotowała spadki związane z ograniczaniem zapasów, podczas gdy Nexxus zanotował dwucyfrowy wzrost dzięki premierze linii HY-Volume. Segment dezodorantów – w tym nowości do całego ciała – szczególnie umocnił pozycję działu Personal Care, w którym sama marka Dove odpowiadała za 40 proc. przychodu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
25.04.2025 10:15
Oriflame opublikowało wyniki finansowe za Q1; sprzedaż w euro spadła o 7 proc.
Szwedzki MLM zanotował w pierwszym kwartale roku spadek sprzedaży w euro.Oriflame

Oriflame opublikowało wyniki finansowe za pierwszy kwartał zakończony 31 marca 2025 roku, wskazując na dalsze wyzwania w zakresie sprzedaży i rentowności. Sprzedaż w euro spadła o 7 proc., osiągając poziom 145,6 milionów euro w porównaniu do 156,5 milionów euro w analogicznym okresie ubiegłego roku. W walutach lokalnych spadek wyniósł 6 proc. Skorygowana EBITDA osiągnęła poziom -1 milion euro wobec 6,7 milionów euro rok wcześniej, co przełożyło się na marżę -1,4 proc. Skorygowany wynik operacyjny zamknął się stratą 7,2 milionów euro, a marża operacyjna wyniosła -5,0 proc.

Pomimo słabszych wyników sprzedażowych, firma odnotowuje pewne postępy strategiczne. Spadek sprzedaży w porównaniu do poprzedniego roku (-7 proc.) był znacznie mniejszy niż w pierwszym kwartale 2024 roku (-25 proc.), co może wskazywać na stabilizację. EBITDA została osłabiona głównie przez niższy poziom sprzedaży oraz wzrost kosztów sprzedaży i marketingu jako procent sprzedaży. Jednocześnie koszty administracyjne nadal malały dzięki wcześniejszym działaniom restrukturyzacyjnym. Model “Beauty Community Model” (BCM), który obecnie funkcjonuje w 48 krajach odpowiadających za ponad 80 proc. sprzedaży grupy, został w pełni wdrożony i przynosi pozytywne rezultaty.

W ramach reorganizacji działalności produkcyjnej, Oriflame ogłosiło kontynuację procesu przenoszenia produkcji z fabryki w Polsce do sieci wybranych, wysokojakościowych producentów w Europie. Inicjatywa ta została ogłoszona w styczniu i będzie realizowana przez najbliższe dwa lata. W międzyczasie firma zakończyła kwartał z saldem gotówki wynoszącym 56,2 milionów euro (spadek z 62 milionów euro), a wykorzystanie linii kredytowej RCF osiągnęło 65 milionów euro po zwiększeniu zadłużenia o 20 milionów euro w ciągu kwartału.

Istotnym wydarzeniem było osiągnięcie porozumienia z akcjonariuszami oraz konsorcjum obligatariuszy reprezentujących ponad 91 proc. niespłaconych obligacji. Planowana transakcja rekapitalizacyjna ma na celu znaczne zmniejszenie zadłużenia oraz kosztów odsetkowych, a także dostarczenie dodatkowego kapitału. Zarząd Oriflame uważa, że pomimo trudności związanych z wynikami finansowymi i płynnością, wdrożenie rekapitalizacji oraz dalsze działania operacyjne pozwolą ograniczyć niepewności dotyczące zdolności kontynuowania działalności.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
25. kwiecień 2025 13:07