StoryEditor
Producenci
24.11.2015 00:00

Polskie sklepy nie chcą podatku PiS-u

Planowany podatek od sklepów wielkopowierzchniowych nie spowoduje wzrostu cen w sklepach w Polsce – uważa Henryk Kowalczyk (PiS), który w rządzie Beaty Szydło został szefem Komitetu Stałego Rady Ministrów. Jego zdaniem wprowadzenie podatku poprawi sytuację małych, rodzimych placówek, które zmagają się z konkurencją sklepów wielkopowierzchniowych.

Podatek ma również uniemożliwić wyprowadzanie zysków przez duże markety za granicę. Innego zdania są eksperci OC&C Strategy Consultants i firmy konsultingowej Crido Taxand, na których powołuje się „Puls Biznesu”. Według nich podatek od supermarketów wywoła rewolucję w handlu i mocno uderzy w polski kapitał. Finalnie po kieszeni mogą dostać konsumenci, zaopatrujący się m.in. w mniejszych sieciach. Również polskie sieci handlowe protestują przeciwko temu podatkowi. Ich zdaniem przepis najbardziej uderzy w sklepy z polskim kapitałem – pisze „Gazeta Wyborcza”. Podatek najprawdopodobniej wyniesie 2 proc. od obrotu. Będzie musiał go zapłacić sklep powyżej 250 m kw. PiS chce wprowadzić daninę, aby „przeciwdziałać ekspansji zagranicznych sieci handlowych". Według polskich sieci, podatek obrotowy nie powinien odnosić się do powierzchni sklepów, a zależeć od wielkości generowanego obrotu. Zdaniem Waldemara Nowakowskiego, prezesa Polskiej Izby Handlu, sklep o powierzchni 250 mkw. to przeciętny średni sklep, jakich mamy tysiące na naszych osiedlach. Według PIH jeśli podatek obejmie franczyzę to PiS uderzy w ten segment rynku, który powinien chronić.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Sieci i centra handlowe
07.08.2025 09:03
Bath & Body Works chce przyciągnąć młodych klientów i otwiera stoiska na… uniwersytetach
Celem nowej strategii jest dotarcie do klientów z pokolenia ZMarzena Szulc

Sieć Bath & Body Works zaczyna nowy rozdział: po raz pierwszy będzie sprzedawać perfumy, kosmetyki pielęgnacyjne oraz świece zapachowe poza swoimi własnymi butikami. Sieć zapowiedziała współpracę z operatorami księgarni, działających na uniwersytetach.

Ten krok Bath & Body Works to odejście od dotychczasowego modelu biznesowego. Celem tej nowej strategii jest dotarcie do klientów z pokolenia Z. Sieć zawarła umowy z operatorami księgarni (Barnes & Noble oraz Follett Corp.) na otwarcie własnych stoisk w blisko 600 sklepach uniwersyteckich, gdzie będzie sprzedawać swoje najpopularniejsze produkty – potwierdza w rozmowie z Reutersem nowy prezes sieci Daniel Heaf

To pierwszy raz, kiedy Bath & Body będzie sprzedawać produkty poza własnymi sklepami, ale nie ostatni – podkreśla Heaf. Dodaje, że kluczem do wzrostu w przyszłości będzie dystrybucja zewnętrzna.

Priorytetem dla Heafa jest zwiększenie sprzedaży wśród pokolenia Z. Manager objął stery Bath & Body Works w maju – po trudnym dla firmy roku, w którym akcje sieci zostały usunięte z indeksu S&P 500. W ciągu ostatnich dwóch lat akcje straciły 24 proc. 

Zdaniem analityków, księgarnie uniwersyteckie mogą być dobrym gruntem do oceny potrzeb młodszych nabywców, i to bez konieczności inwestowania dużego kapitału. To także sposób na podtrzymanie kontaktu z młodzieżą i poznanie jej potrzeb.

Przeprowadzone w kwietniu badanie autorstwa banku inwestycyjnego Piper Sandler wykazało, że wśród nastolatków sprzedaż perfum wzrosła o 22 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. To pokazuje, że perfumy są najszybciej rozwijającym się segmentem w branży kosmetycznej w grupie nastoletnich klientów.

Obecnie jednym z wyzwań, przed którymi stoi Bath & Body, jest zakomunikowanie konsumentom szerokiej gamy produktów – od mydeł przez balsamy do ust aż po dermokosmetyki. Firma rozważa optymalizację oferty, polegającą na skoncentrowaniu się na najlepiej sprzedających się produktach, a także na zwiększeniu swojej obecności w mediach elektronicznych. 

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
06.08.2025 12:21
Kimberly-Clark notuje najwyższy wzrost wolumenu od pięciu lat
Globalny gracz na rynku produktów higienicznych celebruje swoje wyniki.Kimberly-Clark

Kimberly-Clark, producent marek takich jak Kleenex i Huggies, odnotował w drugim kwartale 2025 roku największy od pięciu lat wzrost sprzedaży organicznej pod względem wolumenu. W okresie od kwietnia do czerwca sprzedaż organiczna wzrosła o 3,9 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku, a liczba sprzedanych produktów zwiększyła się o 5 proc.

Średnie ceny były o 1,2 proc. niższe niż rok wcześniej, co miało na celu przyciągnięcie klientów z różnych grup dochodowych. Strategia ta, jak podkreśla prezes Mike Hsu, opiera się na elastycznym dopasowaniu do zmieniających się warunków rynkowych. Firma obniżyła wybrane ceny wejściowe i przeniosła cechy produktów premium do tańszych wariantów, by lepiej odpowiadać na potrzeby zarówno klientów wrażliwych cenowo, jak i tych oczekujących najwyższej jakości. Dzięki temu Kimberly-Clark skuteczniej konkuruje z globalnymi graczami, takimi jak Procter & Gamble.

Spółka skorygowała również swoje prognozy dotyczące dodatkowych kosztów związanych z nowymi amerykańskimi cłami na towary z Chin. Obecnie szacuje się je na około 170 milionów dolarów (150 milionów euro), czyli niemal o połowę mniej niż przewidywano w kwietniu. Niższe koszty pozwalają firmie utrzymać większą swobodę w realizacji planów inwestycyjnych i operacyjnych.

W czerwcu Kimberly-Clark podpisał umowę sprzedaży 51 proc. udziałów w swojej międzynarodowej działalności w segmencie papieru higienicznego na rzecz brazylijskiej spółki Suzano. Wartość transakcji wynosi 3,4 mld dolarów (3,1 mld euro). Celem tego posunięcia jest optymalizacja kosztów oraz koncentracja na najbardziej rentownych markach na rynku amerykańskim.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
07. sierpień 2025 10:59