StoryEditor
Rynek i trendy
22.11.2013 00:00

Drogerie Polskie – kolejne kroki ku nowoczesnej sieci

Ogólnopolska kampania reklamowa, własne radio, oferty na wyłączność, centralne zarządzanie stanem magazynowym – to tylko niektóre z działań wdrażanych obecnie przez Drogerie Polskie. Wszystkie mają przeprowadzić działające w sieci sklepy na stronę handlu nowoczesnego.

– Nowoczesna sieć to nowoczesne standardy. Ich wprowadzenie to jedyna recepta na sukces – powiedziała podczas ostatniej konferencji handlowej Drogerii Polskich w Szczyrku prezes sieci Teresa Jonas. – Konkurencja – jeśli jeszcze jej nie ma obok naszych sklepów – przyjdzie, to tylko kwestia czasu. Musimy być na to gotowi – dodała. Do standardów obowiązujących w sieciach nowoczesnych franczyzową organizację ma jak najszybciej zbliżyć szereg działań podejmowanych przez jej zarząd. Jest wśród nich na pewno program lojalnościowy oparty na systemie Core Coupon, który pozwala na realizację różnego typu promocji. Kupony informujące o rabatach i nagrodach za zakupy w Drogeriach Polskich od niedawna są drukowane w gazetce reklamowej wydawanej przez sieć w nakładzie 750 tys. egzemplarzy.
– To był bardzo dobry krok. W gazetkach akcje stały się widoczne, klienci do nas wracają, rośnie liczba zrealizowanych kuponów – mówi Michał Gryciuk, właściciel drogerii Mika ze Swarzędza. Takie opinie skłaniają kolejnych właścicieli sklepów do instalowania systemu umożliwiającego drukowanie kuponów. Podczas konferencji przedstawiono także twarde dane świadczące o tym, że program przyniósł uczestniczącym w nim sklepom wartościowy wzrost sprzedaży o 20 proc.
Ogólnopolska kampania wyjątkowych ofert
Podejmowane przez Drogerie Polskie działania przekonały producentów do przygotowania specjalnych ofert cenowych dostępnych tylko dla klientów tej sieci. Farba Casting Creme Gloss za 16,99 zł, szampony Timotei z różą z Jerycha za 3,99 zł, kosmetyki pielęgnacyjne Nivea z serii aqua effect za 7,99 zł – to ich przykłady z listopadowej akcji. Żeby wykorzystać szansę daną przez dostawców i przekonać konsumentów do zakupów w Drogeriach Polskich, zarząd sieci zadecydował o przeprowadzeniu kampanii prasowej w dodatkach telewizyjnych najpopularniejszych dzienników regionalnych należących do grupy Polska Presse - „Tele Magazyn” i „Tele Program”. Reklamy ze specjalnymi ofertami ukażą się w piątkowych wydaniach tych pism (łącznie 730 tys. egzemplarzy i ponad 1,8 mln czytelników).
W komunikowaniu atrakcyjnej oferty produktowej i cenowej oraz budowaniu świadomości marki sieci wśród konsumentów ma także pomóc własna rozgłośnia radiowa Drogerii Polskich. W sklepach emitowany będzie specjalny program muzyczno-informacyjny połączony z blokami reklamowymi, przygotowany przez zewnętrzną firmę na potrzeby sieci i – co szczególnie istotne – zwolniony z opłat typu ZAiKS. Do jego emitowania w sklepie właścicielowi placówki potrzebny jest jedynie najprostszy sprzęt grający, a miesięczne koszty związane z przygotowywaniem programu wzięła na siebie centrala Drogerii Polskich.
Topowe marki i rotacja produktów, czyli zarządzanie kategorią
Do franczyzowej sieci Drogerie Polskie przystąpiło około 300 sklepów. Ponad 50 jest urządzonych w jej barwach, zgodnie ze standardami wyposażenia, zaopatrzenia i zarządzania kategorią. To bardzo ważny element budowania sieci, bo konsument musi mieć odniesienie do określonego wizerunku. Rossmann, Hebe, Drogerie Natura, Super-Pharm – gdziekolwiek w Polsce byśmy ich nie spotkali, z danym szyldem kojarzy się określony wygląd placówek, ich zaopatrzenie, promocje zapowiadane w gazetkach, standard obsługi. Do tego dążą też Drogerie Polskie.
Elementem nowoczesnego zarządzania placówką jest odpowiedni dobór i ekspozycja asortymentu – tak by kategorie wzajemnie się wspierały (produkty uzupełniające, np. szczoteczki do zębów w pobliżu past), a kupowanie odbywało się w sposób intuicyjny. Chodzi też o szybką rotację produktów, mądre zarządzanie zapasami (przetowarowanie sklepu to poważne zagrożenie dla płynności finansowej) i promocjami (by przynosiły zysk a nie straty) oraz wykorzystywanie potencjału nowości. To wszystko jest możliwe, kiedy zna się zasady, które tym rządzą, czyli category management, i ma się dostęp do rynkowych badań pokazujących topowe marki i produkty w swoich kategoriach. Drogerie Polskie korzystają z pomocy rynkowych liderów, którzy taką wiedzę posiadają. Zarządzanie półką z produktami do higieny jamy ustnej opracowała dla sieci firma Colgate Palmolive, kategorią pielęgnacji i koloryzacji włosów – Henkel Polska (Schwarzkopf), a pielęgnacji twarzy – Nivea Polska. Po kolei, przy współudziale producentów, będą przepracowywane kolejne kategorie. Za wprowadzenie projektów w życie w Drogeriach Polskich odpowiada dyrektor Leszek Rzeszótko. Jak podkreśla, liczba sklepów, które chcą się zmienić zgodnie z wytycznymi sieci, rośnie lawinowo. Obecnie 45 placówek jest w trakcie zmian. Tu również zadziałał efekt dobrych wyników finansowych. W sklepach, które poddały się remodelingowi, po czterech miesiącach od przebudowy obroty w kluczowych kategoriach wzrosły o 20 proc.
Planowanie zakupów
Z odpowiednim zatowarowaniem sklepów wiąże się sprawna obsługa logistyczna, która oznacza dostępność towaru, nowości i pakietów promocyjnych oraz szybkie dostawy. By te warunki mogły być spełnione, dystrybutorzy – w przypadku Drogerii Polskich firmy Błysk, Waldi, Hazbi oraz An-Mar – muszą sprawnie zarządzać zapasami. W kontaktach z detalistami i zbieraniu zamówień pomóc ma aplikacja internetowa, poprzez którą właściciele sklepów (każdy otrzyma swój indywidualny login) będą m.in. określać w jakich ilościach chcą zamówić towary z promocji gazetkowej. Takie informacje trafią do dystrybutorów na 14 dni przed planowaną akcją, aby ci z kolei mogli złożyć odpowiednie zamówienie dla całej sieci Drogerie Polskie u producentów. Podczas ostatniej konferencji handlowej detaliści zostali także poproszeni o wypełnienie kart klienta i wpisanie danych na temat kategorii produktów wiodących w ich sklepach, marek dominujących w asortymencie, źródeł zakupu kosmetyków kolorowych, takich jak Max Factor, Rimmel, Maybelline (L’Oréal postanowił podstawową ofertę tej marki sprzedawać przez dystrybutorów) oraz deklaracji zakupu tzw. paczek promocyjnych z nowościami. – Musimy wiedzieć, kto jest zainteresowany takimi zakupami. Nie możemy wychodzić z założenia, że może się sprzeda, to nie te czasy. Zmierzamy w kierunku nowoczesnych rozwiązań i musimy precyzyjnie wiedzieć, do kogo możemy wysłać towar. Mamy w sieci 300 sklepów i ja jestem partnerem dla producenta, gdy zamawiam 300 paczek, które wjeżdżają na magazyn i wyjeżdżają do sklepów, a nie zostają w nim, bo ktoś się rozmyślił. Nie ma dziś miejsca i czasu na tego typu chybione inwestycje – tłumaczył prosto i dobitnie Krzysztof Duda, dyrektor handlowy firmy dystrybucyjnej Błysk.
Marka własna i kolejne szkolenia
Tak jak było to wcześniej zapowiadane, Drogerie Polskie mocno stawiają na rozwój marki własnej Lavi. Obecnie występują pod nią produkty do pielęgnacji i stylizacji włosów. – To dla naszych sklepów większy zysk, wyższe marże, sposób na budowanie przewagi konkurencyjnej, odróżnienie się na rynku i budowanie lojalności klientów – podkreślała prezes Teresa Jonas, zachęcając detalistów do zaangażowania się w sprzedaż marki własnej, polecania jej konsumentom i eksponowania na półkach w najbardziej widocznych miejscach.
Właścicieli sklepów i personel mają wesprzeć profesjonalne szkolenia z zakresu rozpoznawania potrzeb konsumentów, prezentacji towarów i argumentacji zakupu, skutecznej sprzedaży dodatkowej i wielu innych zagadnień związanych z aktywną obsługą klienta, które można podsumować jednym hasłem – „jak sprzedawać, a nie podawać”. Efekty szkoleń zweryfikuje zewnętrzna firma podczas badania Tajemniczy Klient.

Tradycja czy nowoczesność?

– Mówicie państwo o sobie jako o handlu tradycyjnym. To jest pewna sprzeczność, ponieważ w trakcie prezentacji pokazano modele zarządzania biznesem, które są domeną bardzo zaawansowanego handlu nowoczesnego – system kuponowy, zarządzanie kategorią, szkolenia z zakresu psychologii sprzedaży. Istotne jest również samo posiadanie świadomości, jak ważną rolę pełnią te elementy. To wszystko powoduje, że aspirujecie państwo do tego, aby być rozpoznawani jako nowoczesna, franczyzowa sieć drogeryjna – stwierdził Bogusław Czernicki, national key account manager w Colgate Palmolive, podsumowując konferencję Drogerii Polskich z perspektywy producenta. Dodał także, iż miał okazję współpracować z dystrybutorami i przyglądać się ich działaniom w krajach podobnych do polskiego modelu, takich jak Portugalia, Hiszpania, Włochy, gdzie nie ma w kategorii health & beauty przykładu franczyzy miękkiej, która odniosłaby sukces. Jeśli funkcjonują sieci franczyzowe, to są oparte tylko i wyłącznie na modelu twardym, który zbiera i wdraża najlepszą wiedzę od wielu producentów, ponieważ nikt, nawet pomimo wieloletniego doświadczenia, przy takim skomplikowaniu świata, nie jest w stanie zarządzać kategoriami na zasadzie własnego wyczucia rynku. – Pewnie dzisiaj w modelu, jaki reprezentują drogeryjne sieci wywodzące się z rynku tradycyjnego, czyli tzw. franczyzy miękkiej lub grupy zakupowej, detalistom jest łatwiej, wygodniej. Tylko czy to jest model na przyszłość? Działamy na bardzo konkurencyjnym rynku. To co jeszcze dziś daje sklepom możliwość funkcjonowania, za chwilę będzie absolutnie niewystarczające. A dla producentów partnerem jest taka strona, która wywiązuje się z poczynionych podczas negocjacji ustaleń, bo za tym idą konkretne inwestycje – podsumował Bogusław Czernicki. Jaką drogę państwo wybieracie? – to było pytanie retoryczne.
Katarzyna Bochner
fot. T.Boguta/materiały prasowe DP


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Sieci i centra handlowe
10.06.2025 11:59
Galerie handlowe: jak wygląda ich potencjał? Czy będą w stanie połączyć online i offline?
Adam Iwiński, prezes Hybrid EuropeHybrid Europe mat.pras.

Nie ulega wątpliwości, że dynamiczny rozwój e-commerce wpływa na spadek ruchu w galeriach i centrach handlowych. Tradycyjne placówki wciąż mają duży potencjał, wymaga to jednak umiejętnego połączenia online i offline. O zmieniających się placówkach i relacjach z konsumentami mówi Adam Iwiński, prezes Hybrid Europe.

E-sklepy nie są w stanie zastąpić sklep obiektów stacjonarnych w 100 procentach. Do tego dochodzi kolejny wątek: w ubiegłym roku mocno zasilili ruch Ukraińcy. Jednak, jak zwracają uwagę eksperci, w centrum uwagi nie powinno być to, ile osób przyjdzie na zakupy, a to, ile z nich je w ogóle zrobi. A to sprawia, że zmieniają się nie tylko same galerie i centra handlowe, ale też ewoluuje ich sposób komunikacji z klientami. Mocno stawia się też na efektywność. 

Według Adama Iwińskiego, dynamiczny rozwój e-commerce przyczynia się do spadku ruchu w galeriach handlowych. Pandemia przyspieszyła przechodzenie konsumentów do zakupów online, które stały się wygodniejsze i często bardziej atrakcyjne cenowo. W efekcie wielu klientów odwiedza placówki te rzadziej lub w ogóle rezygnuje z zakupów stacjonarnych. Pojawiają się więc pytania o wpływ e-handlu na dalsze funkcjonowanie galerii i centrów handlowych, zwłaszcza że e-sklepy stają się niezwykle atrakcyjną alternatywą w okresie wzmożonych zakupów, czyli m.in. przed Wielkanocą czy Bożym Narodzeniem.

Dane z raportu „E-commerce w Polsce 2024”, opublikowanego przez Gemius, pokazują, że polski rynek e-commerce wzrośnie o 12-15 proc. w tym roku, a jego wartość osiągnie 20 miliardów złotych. To ogromny trend, który nie może być ignorowany przez tradycyjne kanały sprzedaży, a zwłaszcza galerie i centra handlowe, które muszą odpowiedzieć na potrzeby zmieniających się konsumentów – zaznacza Iwiński.

Kup online – odbierz w sklepe

Ekspert dodaje, że mimo ekspansji e-commerce, sprzedaż w punktach stacjonarnych wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie – przede wszystkim za sprawą rozwiązań typu click & collect. Oznacza to, że konsumenci dokonują zakupów online, a odbierają je w tradycyjnych sklepach. Szacuje się, że opcja ta stanowi ok. 15-20 proc. całkowitej sprzedaży w galeriach handlowych. Klasyczne placówki wciąż mają potencjał, ale trzeba umieć połączyć to z cyfrowym światem.

Raport „Handel i konsumpcja w Polsce 2024” wskazuje na ciekawy trend. 62 proc. Polaków, regularnie robiących zakupy online, deklaruje, że często odwiedza sklepy stacjonarne, aby dotknąć i sprawdzić produkty przed dokonaniem transakcji. To właśnie połączenie świata online z doświadczeniem zakupów w offline stanowi fundament rozwoju rozwiązań reklamowych typu drive-to-store – dodaje Adam Iwiński.

Według danych Hybrid Europe, efektywność takich kampanii wzrosła o 30 proc. w ciągu ostatniego roku, przy jednoczesnym obniżeniu kosztów pozyskania klienta o 20 proc. Oznacza to, że można skierować bardziej zaangażowanych konsumentów do sklepów fizycznych, co ma bezpośredni wpływ na zwiększenie konwersji offline.

Warto jeszcze wspomnieć o danych z raportu „Retail Real Estate in Europe 2024”, opracowanego przez CBRE. Z nich wynika, że galerie i centra handlowe, które zaczęły inwestować w zintegrowane technologie i zmieniać sposób komunikacji z klientami, notują wzrosty przychodów nawet o 4-6 proc. w stosunku do poprzednich lat. Tego typu placówki, które postawiły na doświadczenia zakupowe i połączenie z e-commerce, a nie tylko na zwykły ruch klientów, mają teraz nie tylko większy wpływ na decyzje zakupowe, ale również na jakość tych transakcji – dodaje prezes Hybrid Europe.

Jak przekonuje ekspert, tradycyjne galerie i centra handlowe nie są skazane na zapomnienie. Wręcz przeciwnie, ten segment rynku wciąż ma ogromny potencjał, zwłaszcza jeśli mówimy o łączeniu doświadczeń online i offline w sposób, który odpowiada na zmieniające się potrzeby konsumentów. Dla części z nich zakupy stacjonarne to nie tylko nabywanie produktów: to składowa procesu, który obejmuje emocje, interakcje z produktami i markami, możliwość natychmiastowego posmakowania, przymierzenia czy obejrzenia czegoś na żywo. W tym kontekście e-commerce na pewno nie jest w stanie zastąpić galerii handlowych w stu procentach.

Wciąż jest sporo osób, które preferują zakupy stacjonarne. Branża stara się wykorzystać ten trend i dostarczać maksymalną wartość klientom galerii handlowych. Takie podejście efektywnie wspierają rozwiązania reklamowe typu drive-to-store, które zaczynają być nie tylko popularne, ale wręcz kluczowe w skutecznym budowaniu ruchu w tego typu placówkach. Kampanie reklamowe, których celem jest pozyskanie wizyty zakupowej w placówce stacjonarnej, pomagają łączyć nakłady online z rzeczywistymi odwiedzinami w sklepach stacjonarnych, w ten sposób zwiększając efektywność marketingową – podkreśla Adam Iwiński.

Jak demografia i migracja wpływa na ruch w sklepach?

Z analiz Hybrid Europe wynika również, że ogromny wpływ na handel ma demografia, w tym sytuacja związana z migracją Ukraińców. Oni nadal stanowią istotną grupę klientów dla wielu branż. Ich obecność nie jest również bez znaczenia dla sektora retail – w ubiegłym roku mocno zasilili ruch w galeriach handlowych. Pojawiają się więc pytania o przyszłość w tym zakresie.

Wiele podmiotów, zwłaszcza z branży handlowej, dostosowało swoje strategie reklamowe do nowej grupy odbiorców. Przykładowo, wprowadzili reklamy w języku ukraińskim czy specjalne promocje skierowane do tej grupy. Niektóre marki odnotowały nawet kilkunastoprocentowe wzrosty sprzedaży w segmentach, w których Ukraińcy stanowili znaczącą część klientów – wylicza ekspert.

Według analiz Hybrid Europe, nawet jeśli tradycyjny pomiar ruchu wskaże na stagnację lub spadek, to zastosowanie skutecznych kampanii reklamowych typu drive-to-store może skutkować wzrostem wyników finansowych. Coraz częściej w biznesie celem nie jest to, ile osób przyjdzie do placówki handlowej, a to, ile z nich zrobi tam zakupy. To sprawia, że zmieniają się nie tylko same centra handlowe, ale też ich sposób komunikacji z klientami. Teraz liczy się efektywność.

Nadchodzący czas może być okresem, w którym wzajemne uzupełnianie się światów online i offline da nam najlepsze rezultaty. Jeśli połączymy to z efektywnym wykorzystaniem narzędzi reklamowych i ścisłą współpracą z markami, to wyniki mogą być zaskakująco pozytywne. Takie podejście z pewnością pozwoli stworzyć wartość dodaną dla wszystkich uczestników rynku – podsumowuje prezes Hybrid Europe. 

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
10.06.2025 08:30
Raport: konsumenci dóbr luksusowych coraz częściej oczekują “zrównoważonych” opakowań
Wiodące marki stosują tzw. „cztery R” (Reduce, Reuse, Recycle, Recover) z luksusowym akcentem – zastępując tradycyjne materiały oryginalnymi papierami, biodegradowalnymi polimerami.mat.pras.

Zaszła znacząca zmiana, jeśli chodzi o materiały i design w sektorze opakowań produktów luksusowych. Zrównoważony rozwój jest tu już nie tylko opcją, lecz czymś, czego klienci po prostu oczekują – wynika z nowego badania, przeprowadzonego przez firmę konsultingową Bain & Company oraz Fedrigoni, globalnego producenta papierów specjalistycznych, materiałów samoprzylepnych i RFID.

Ankieta została przeprowadzona wśród ponad 500 dyrektorów w całym łańcuchu opakowań luksusowych. Blisko połowa z nich potwierdziła, że ​​zrównoważone rozwiązania będą stanowić ponad 30 proc. sprzedaży w ciągu trzech lat. Chociaż jest to wyraźnym postępem, nadal prawie 70 proc. nie spełnia wymogów zrównoważonego rozwoju.

Jak podkreślono w raporcie, „zrównoważony rozwój nie jest już kompromisem w świecie opakowań wysokiej klasy – staje się przewagą konkurencyjną”. Opakowanie jest czymś, co ewoluuje – jest czymś więcej niż zwykły wybór między pięknem a odpowiedzialnością. W obecnych czasach trzeba zapewnić jedno i drugie. 

Luksus od dawna jest definiowany poprzez doświadczenia sensoryczne (np. ręcznie, rzemieślniczo wykonane opakowanie). Jednak z czasem, w miarę jak obawy dotyczące środowiska i przepisy zmieniają kształt branży, luksusowe marki przeobrażają swoje opakowania tak, by były nie tylko pudełkami, ale stanowiły deklaracje określonych wartości. 

Wiodące marki stosują tzw. „cztery R” (Reduce, Reuse, Recycle, Recover) z luksusowym akcentem – zastępując tradycyjne materiały oryginalnymi papierami, biodegradowalnymi polimerami. Butelki z cieńszego szkła i modułowe projekty opakowań również pomagają markom ograniczać emisje bez uszczerbku dla estetyki.

Zobacz też: Odpad czy surowiec? Drugie życie opakowań

Opakowania są również postrzegane „nie jako zakończenie podróży, ale jej początek – szczególnie w cyfrowych realiach”. Mogą być to np. kody QR umieszczone w pudełkach, które zdradzają historię pochodzenia odzieży, etykiety weryfikujące autentyczność oraz nakładki rozszerzonej rzeczywistości, które wzbogacają wrażenia z rozpakowywania.

Interesujące jest to, że w opinii firm to konsumenci są postrzegani jako prawdziwi katalizatorzy zmian, a nie regulacje, nowe przepisy czy dyrektywy UE, określające zasady raportowania zrównoważonego rozwoju przedsiębiorstw oraz rozporządzenie w sprawie opakowań i odpadów opakowaniowych.

“Przepisy takie przyspieszają zmiany, wskazane w raporcie, ale kluczowa rola należy do świadomych ekologicznie konsumentów” – wskazuje raport.

 

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
10. czerwiec 2025 20:56