StoryEditor
Rynek i trendy
24.12.2024 11:00

Gen Z nie wierzy w luksus. Czy dupe culture szkodzi drogim markom?

Zetki stworzyły kulturę wokół szukania tańszych zamienników drogich produktów. Wbrew pozorom oba sektory mogą na tym zjawisku zyskać.

W ostatnich latach ceny kosmetyków kolorowych i ich relacja do jakości stały się przedmiotem gorącej debaty wśród profesjonalistów i pasjonatów makijażu. Obok przewidywalnych narzekań na rosnące ceny produktów i coraz mniejsze pojemności opakowań pojawił się dodatkowy wątek: tańszych zamienników dla produktów wysokopółkowych, czyli dupes. Argumentacja fanów tańszych produktów-naśladowców napotyka opór zwolenników poglądu, że wysoka cena daje większą szansę na równie wysoką jakość. Kto ma rację? Czy w ogóle można tutaj o niej mówić?

Rodzaje zamienników w świecie makijażu

Zjawisko naśladownictwa wysokopółkowych pierwowzorów ma swoje rozmaite warianty, zazębiające się także z odpowiedzią na trendy w formułach kosmetyków i efektach ich użycia (wykończeniach). Najstarszym, pamiętającym czasy sprzed mediów społecznościowych wariantem jest przypadkowo odkryty tani produkt, łudząco podobny do obecnego w ofercie droższej marki. Odpowiednik nie będzie miał celowych podobieństw drogiego kosmetyku np. w brandingu ani promocji, ale wystarczy jeden post influencerski z informacją o zamienniku, aby zniknął on z drogeryjnych półek w mgnieniu oka. Wiele polskich influencerek, np. Joanna Ferdynus-Gołuszko (Maxineczka), Agnieszka Janoszka (DiM) czy Adrianna Grotkowska, przedstawia swoim widzkom polskie kosmetyki, które niczym nie ustępują słynnym i drogim produktom.

 

 

Drugim rodzajem zamiennika, bardzo powszechnym od 2016-2018 roku, jest wprowadzanie przez marki konkretnych nowych produktów wzorowanych na viralowych droższych propozycjach. Najprostszy do odtworzenia jest oczywiście branding (szata graficzna, opakowanie, nazwa), ale jeśli chodzi o samą formułę i jakość, jednym markom udawało się to lepiej, innym gorzej. Mnóstwo przykładów takiego wzorca możemy zaobserwować wśród polskich marek, np. Eveline, Wibo, Stars from the Stars, drogeryjne marki własne (Lovely, Sensique, Kobo). Sięgają one po inspiracje m.in. do Lancome, Charlotte Tilbury, Tarte, Too Faced i innych. Przed pandemią takie “nowości-nie nowości” budziły kontrowersje wśród samych konsumentek, głównie w kwestii granicy między inspiracją a plagiatem.

image
Od góry: Makeup Forever 12 Flash Color Case, paleta do twarzy i ciała Wibo Loud & Proud, Made by Mitchell Colour Case. Koncept produktu i forma opakowania są niemal bliźniacze, ale formuły każdej z nich różnią się znacząco, podobnie jak segmenty cenowe (od 49,90zł do 435zł).
Katarzyna Kramnik

Popularność zamienników rozrosła się na tyle, że niektóre marki uczyniły z nich swoją główną przewagę rynkową, czym naraziło się na krytykę ze strony producentów oryginalnych produktów. Flagowym przykładem takiej firmy jest E.L.F., dawniej znany z niezłej jakości kosmetyków nawet za 1 dolara, a obecnie gigant branży, który swoją pozycję osiągnął dzięki zamiennikom viralowych drogich kosmetyków, np. Milk Makeup, Dior czy Charlotte Tilbury. W świecie makijażowym zawrzało, kiedy ta ostatnia otwarcie skrytykowała markę za wypuszczenie kosmetyku łudząco podobnego do jej Hollywood Flawless Filter. W ostatnich miesiącach na ustach mainstreamowych mediów znalazła się australijska firma MCoBeauty, już dwa razy pozwana przez innych producentów za naruszenie własności intelektualnej. Shelley Sullivan, założycielka MCoBeauty, otwarcie potwierdza: podstawową jej modelu biznesowegojest tworzenie zamienników łudząco podobnych do oryginałów. Wobec szacowanych 250 mln dolarów zysku za rok 2024 nic nie wskazuje, aby wizyty w sądzie realnie szkodziły reputacji i rozwojowi marki.

image
Katarzyna Kramnik

Nowe podejście przychodzi od młodych konsumentów

Według Jennifer Baker, kierowniczka ds. growth marketingu w agencji twórców internetowych Grin, “Rozwój dupe culture mówi nam o zmianie pokoleniowej w konsumpcji towarów i mediów. Starsze pokolenia mogły szukać kopii po kryjomu, jednak pokolenie Z nie tylko upowszechniło kupowanie podróbek czy produktów niemarkowych, ale też uczyniło #dupe jednym z najczęściej wyszukiwanych słów w mediach społecznościowych”. Słowa Baker potwierdzają również statystyki – o ile ok. ⅓ osób używających makijażu korzysta z zamienników, to w grupie zetek i millennialsów proporcja ta sięga prawie 50 proc. (GCI, 2023 Makeup Consumer Report Circana). Te dwie grupy od lat oglądają video i zdjęcia prezentujące tańsze produkty łudząco podobne do luksusowych oryginałów i chętnie wybierają wariant bardziej przyjazny dla portfela.

Szansa dla luksusowych pierwowzorów

Czy dupe culture oznacza ciężkie czasy dla marek wysokopółkowych? Zdecydowanie nie, o ile potrafią one wykorzystać wzmożone zainteresowanie swoimi produktami. Konsumenci dzięki treściom o odpowiednikach poznają obie marki, oryginalnego twórcę i naśladowcę, przez co postrzegają je jako jednakowo modne i warte uwagi. W dodatku zestawienie z bardziej dostępnym produktem podkreśla elitarność jego drogiego pierwowzoru, co dla istotnej grupy konsumentów będzie mocniejszym argumentem za zakupem niż niska cena. Można bez ryzyka stwierdzić, że trend na zamienniki ma o wiele mniejszy wpływ na wyniki sprzedażowe segmentu makijażu luksusowego, niż się to wydaje na pierwszy rzut oka.

Specjaliści od marketingu sugerują wręcz, aby marki wysokopółkowe wykorzystały dupe culture jako element swoich kampanii promocyjnych. Często wymienianym przykładem jest producent kosmetyków do włosów Olaplex, który zachęcił użytkowników TikToka do szukania i postowania o odpowiednikach ich kosmetyków. Jednocześnie firma komunikowała o wyjątkowości formuł i działania produktów, co miało silne podstawy w rzeczywistości – Olaplex faktycznie wprowadził istotne innowacje najpierw do salonów fryzjerskich, a następnie do domowego użytku.

@olaplex #OLAPLEX just can’t be duped. 160 patents say so. ?? Let us know in the comments, did you get duped? Share this with someone looking for the real #hairrepair hero! #undupable #oladupe ♬ original sound - Olaplex

Gdzie te nowości?

Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że w pogoni za viralami i mikrotrendami coraz więcej producentów będzie polegało na bezpiecznym naśladownictwie niż prawdziwie konkurencyjnej innowacji, sprawiającej, że rynek makijażowy pozostaje ekscytującym sektorem branży beauty. Z drugiej strony krótkie cykle trendów wymagają od marek – zarówno tych bardziej przystępnych cenowo, jak i wysokopółkowych – trzymania ręki na pulsie, dogłębnego poznawania swojej klienteli i aktualizowania oferty dla jej potrzeb. Jednego możemy być pewni: nie powieje nudą!

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
01.12.2025 12:27
Perfumy z Dubaju biją rekordy popularności. Google notuje niemal 800-proc. wzrost wyszukiwań
Charakterystyczną cechą orientalnych perfum jest intensywność i trwałość, co wynika z zastosowania głównie naturalnych olejków eterycznychfot. Shutterstock

Najnowsze dane z wyszukiwarki Google pokazują dynamiczną zmianę preferencji zakupowych w Polsce. Konsumentki i konsumenci coraz chętniej sięgają po intensywne, orientalne kompozycje zapachowe, kojarzone z rynkiem arabskim. Jak wynika z analizy wyszukiwań, zapytania o „perfumy dubajskie” wzrosły aż o 796 proc. rok do roku, co czyni je jednym z najczęściej poszukiwanych produktów w kategorii beauty.

Jak donosi Fakt, w okresie świątecznym 2024 r. oraz w październiku 2025 r. internauci najczęściej wpisywali hasła związane z elektroniką i akcesoriami beauty – m.in. szczoteczki soniczne, irygatory do zębów, suszarki do włosów, frezarki do paznokci czy maszynki do golenia. Choć te urządzenia dominowały w ogólnej liczbie zapytań, to właśnie perfumy arabskie okazały się największym zaskoczeniem, notując rekordowy skok popularności.

Aż 71 proc. wyszukiwań dotyczyło konkretnych problemów lub grup wiekowych, co potwierdza coraz bardziej świadome podejście konsumentów do wyboru produktów. Wśród zapytań trendujących najwyżej znalazły się: „maska kolagenowa” (+426 proc. r/r), „rzęsy magnetyczne” (+255 proc. r/r) oraz „perfumy dubajskie” (+796 proc. r/r). Ten ostatni segment z egzotycznej niszy stał się realną konkurencją dla klasycznych kompozycji francuskich i włoskich.

Arabskie zapachy kojarzone są przede wszystkim z intensywnością, słodyczą i wysoką trwałością – cechami, których obecnie aktywnie poszukują użytkownicy. Dane Google potwierdzają tę zmianę preferencji: niemal 800-proc. wzrost zapytań dotyczących perfum z Dubaju wskazuje na przełomowy moment dla rynku niszowych zapachów w Polsce.

Zauważalna jest również przemiana podejścia do pielęgnacji i zakupów kosmetycznych. Wyszukiwania związane z kosmetykami „bio” spadły o ponad 7 proc., podczas gdy zapytania dotyczące składników o naukowo potwierdzonym działaniu wzrosły średnio o 33 proc. Trendy te sugerują rosnące znaczenie skuteczności i intensywnych doznań zmysłowych — zarówno w perfumach, jak i produktach pielęgnacyjnych.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
01.12.2025 09:12
Kolejne marki kosmetyczne biorą na celownik dzieci, eksperci protestują
Dzieci stosujące kosmetyki i kremy przeznaczone dla dorosłych są bardziej narażone na wystąpienie alergii skórnych w późniejszych latachIrina Mikhailichenko

Coraz więcej nowych firm kosmetycznych kieruje swoją ofertę do dzieci oraz najmłodszych pokoleń konsumentów, którzy wiedzę o pielęgnacji skóry i makijażu czerpią przede wszystkim z social mediów i trendów na TikToku. Dermatolodzy protestują, ale marki proponują kremy i maseczki do twarzy nawet przedszkolakom.

Opinia ekspertów przegrywa póki co z marketingiem i viralowymi produktami. Kiedyś najmłodsi (Sephora kids) wykupywali kosmetyki pielęgnacyjne Drunk Elephant. Teraz najnowszym hitem wśród najmłodszej grupy konsumentów są produkty marki Rini, która kieruje swoje produkty do dzieci już od 3 roku życia. Jak podaje portal fashionnetwork, zestaw pięciu maseczek nawilżających dla dzieci, polecanych przez producenta do codziennego użycia (o uroczych nazwach typu Puppy, Panda i Unicorn) można nabyć na stronie internetowej producenta za  ok. 30 euro.

Inna młoda amerykańska marka, Evereden, sprzedaje kosmetyki dla dzieci w wieku przedszkolnym (m.in. mgiełki do twarzy, toniki, kremy nawilżające), osiągając roczne obroty powyżej 100 mln dolarów. W październiku zadebiutowała marka Sincerely Yours, której twarzą jest 15-letnia influencerka Salish Matter. Event w centrum handlowym z okazji premiery przyciągnął tysiące osób. 

– Skóra dziecka nie potrzebuje kosmetyków, poza codziennymi produktami higienicznymi takimi jak pasta do zębów, żel pod prysznic czy krem z filtrem przeciwsłonecznym – podkreśla Laurence Coiffard, naukowiec z francuskiego Uniwersytetu w Nantes, współautor strony internetowej Cosmetics Watch.

Produkty kosmetyczne, kierowane do dzieci, stały się elementem szerszego społecznego trendu. Wiele dziewczynek z pokolenia alfa (dzieci urodzone między 2010 a 2024) stosuje bowiem zabiegi pielęgnacyjne skóry, makijaż, a nawet fryzury typowe dla starszych nastolatek lub ich matek, naśladując popularne influencerki z TikToka lub YouTube‘a. 

Coiffard powołuje się na badania, z których wynika, że dzieci stosujące kosmetyki i kremy przeznaczone dla dorosłych są bardziej narażone na wystąpienie alergii skórnych w późniejszych latach. Są też bardziej narażone na działanie substancji zaburzających gospodarkę hormonalną i fitoestrogenów, które mogą zaburzać rozwój hormonów.

image

Pokolenie Z i kosmetyki: nawyki pielęgnacyjne oraz zakupowe [BADANIE]

Amerykańska dermatolog Molly Hales, która przez kilka miesięcy obserwowała trendy kosmetyczne wśród dzieci i nastolatek na TikToku, wskazuje, że młode użytkowniczki używają zbyt wielu produktów (niektóre nawet po kilkanaście), lub stosują kremy przeciwzmarszczkowe dla dorosłych.

Z jej obserwacji wynika, że kilka marek, takich jak Glow, Drunk Elephant czy The Ordinary, było wyjątkowo często obecnych w treściach młodych użytkowniczek TikToka. 25 najpopularniejszych filmów analizowanych przez Hales zawierało produkty zawierające średnio od 11 do nawet 21 składników aktywnych, potencjalnie mogących wpływać na podrażnienia skóry dzieci.

Nowe marki dla dzieci, takie jak Rini, Evereden czy Saint Crewe, przekonują, że ich kosmetyki są bardziej odpowiednie dla skór młodych osób. W opinii Hales trend ten niej jest potrzebny, utrwala on bowiem pewien standard piękna lub oczekiwania dotyczące tego, jak należy dbać o zdrowie i urodę skóry, stosując przy tym bardzo kosztowną i czasochłonną codzienną rutynę. Zdaniem badaczki, dziewczęta mogą w lepszy sposób wykorzystywać czas i pieniądze.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
01. grudzień 2025 18:03